Jak żyć z pesymistą? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak żyć z pesymistą?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 103 ]

1 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-04-04 23:27:10)

Temat: Jak żyć z pesymistą?

Jak sobie radzicie z pesymistami? z natłokiem negatywnych uwag, czarnowidzenia, itp.
Tak wiem, wszystko jest do du**, różnica polega na tym, że jak ja uważam, że coś nie ma sensu... no to nie ma sensu, nie ma sensu tego dalej ciągnąć, koniec, a on... że taki jest świat, że samo nazwanie rzeczy po imieniu, nie zmienia samej rzeczy, a poza tym to nie on bombarduje negatywnym przekazem... tylko to jest moja interpretacja. Na moją prośbę, by spróbował zaobserwować, co mówi i wychwycił wszystkie pozytywne słowa, stwierdził, że on jest pesymistą, ale przecież pesymiści też mają prawo do życia.

Wiele takich negatywnych uwag działa, jak samospełniająca się wróżba, we mnie poziom stresu rośnie... oczywiście robię jakiś głupi błąd... błędne koło. Najłatwiej byłoby olać, nie brać tego wszystkiego do siebie, ale taki przekaz działa na poziomie emocji, nie logiki.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak żyć z pesymistą?

mam takiego dobrego przyjaciela
znamy sie od wielu, wielu lat
choc on w sumie nie jest pesymista - moglby widniec w encyklopedii pod haslem "wyuczona bezradność" jako idealny przyklad
na kazde rozwiązanie ma dziesiec problemow
kiedys,jak bylam mlodsza i glupsza, to probowalam mu pomoc, podsuwac pomysly, ale potem zrozumiałam, ze on wcale nie chce tego
tylko wysysa ze mnie energię

poza tym jest inteligentny, zawsze pomoze, bardzo kocha swoja córeczkę itd itp ale ciezko sie z nim rozmawia
Stąd nasze przerwy w kontaktach, nawet kilkuletnie. bo z nim sie nie da wytrzymać na dluzsza mete. wyssie cala energie i dalej bedzie mu malo. kiedys mnie to dobijalo, dzis nie mam skrupulow, zeby zawieszac z nim kontakt.

3

Odp: Jak żyć z pesymistą?

_v_ przyjaźnisz się z moi M.?

big_smile

Na hasło "jest taki problem..." słyszę od razu 10 argumentów dlaczego problemu nie da się rozwiązać... innymi słowy "zrób to sama".
Bardzo konstruktywne i budujące podejście  lol

4

Odp: Jak żyć z pesymistą?

czym różni się pesymista od optymisty? Pesymista twierdzi, że gorzej już być nie może. Optymista natomiast mówi, że zawsze może być jeszcze gorzej! big_smile
I jak tu nie lubić pesymistów? wink

5

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Jak sobie radzicie z pesymistami? z natłokiem negatywnych uwag, czarnowidzenia, itp.

Kiedyś cierpliwie usiłowałam przekonywać, że na ten sam problem można spojrzeć w zupełnie inny sposób, dziś po dwóch, trzech próbach odpuszczam i żyję sobie własnym życiem.

Macie rację - taki uporczywy pesymista, to wampir energetyczny, który nie tylko sam sobie w życiu przeszkadza, bo przecież z takim nastawieniem raczej trudno o motywację do działania, ale też u innych zabija chęć, by iść do przodu. Najlepiej byłoby po prostu się odciąć, niestety nie zawsze jest to możliwe.

6

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Dokładnie. Najlepsza reakcja to już poprostu nie reagować na te jego marudzenie i czarnowidzenie. Z czasem jak zobaczy, że cię to już nie rusza będzie to robił rzadziej. Fakt niestety jest taki że nie przestanie, niektórzy poprostu już mają taką osobowość i najlepszym rozwiązaniem będzie przestać się tym przejmować. Do tego będziesz musiała się przyzwyczaić ,chyba że jest aż tak źle....

7

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

_v_ przyjaźnisz się z moi M.?

hihihii, chyba jednak nie wink

no w kazdym razie tyko jednego takiego czlowieka poznałam w moim zyciu, wiecej nie zamierzam. na szczęście przyjaciol i znajomych mozna sobie dobierac samodzielnie, wiec od razu rezygnuje ze znajomosci, kiedy slysze marudzenie tego typu.

8

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Przyzwyczaić się, nie przejmować... tak staram się robić, ale to wszystko zależy od kumulacji, czasem tego negatywnego przekazuj jest za dużo. Tak jak napisałam Olinka - takie osoby działają jak taki wampir energetyczny, wysysają entuzjazm, chęci do działania, dobre samopoczucie, taki balast, z którym idzie się na dno sad
Staram się mówić na głos o pewnych rzeczach, angażować innych ludzi - czasem sama rozmowa z kimś (kto nie wie, że czegoś się nie da zrobić, a nawet jak się da to i tak skończy się katastrofą wink ) pomaga, pozytywnie motywuję.

9

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Hadar napisał/a:

Z czasem jak zobaczy, że cię to już nie rusza będzie to robił rzadziej.

I tu się mylisz. Bardzo bym chciała, aby tak było wink .
Moja mama -na ten przykład- dopiero się rozkręca gdy jej nikt nie słucha. Będzie tak długo i uporczywie marudzić, aż ktoś ją wysłucha do końca, potwierdzi, przytaknie, pogłaska po głowie itp. Czasem mam wrażenie, że wystarczy jej czyjaś obecność, aby miała złudzenie, że mówi do kogoś, że ktoś ją słucha (choćby tylko udawał). Nie chce rad, pomocy, podpowiedzi... wszystko to nazywa pouczaniem, a nie lubi być pouczana bo wie najlepiej. W końcu tyle przeżyła, doświadczyła... . Wystarczy jej monolog do drugiej osoby.
Straszne to jest. Weź tu się odwróć całkowicie od własnej matki. Ograniczam kontakty ile sie da, ale całkiem się nie da wyeliminować, niestety. Najgorsze, ze tyle lat żyję i nadal nie umiem sobie poradzić z jej pesymizmem sad .

10

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Znam dość długo takiego człowieka - ciągle narzeka, wielu sytuacji się boi, wątpi w powodzenie  swoich działań, spodziewa się zwykle najgorszego – tworzy „czarne scenariusze” i cały ten mrok przelewa na innych. 

Jest tak bardzo ostrożny i nieufny, nadopiekuńczy, kontrolujący i ograniczający – „żeby tylko nic złego się nie stało” –  a paradoksalnie, często sam  poprzez swoje czarnowidztwo doprowadza do wielu nieprzyjemnych sytuacji.

Czasami starłam się jakoś mu pomóc ale zrozumiałam, że po prostu się nie da. Po każdym kontakcie z nim czułam się jakby walec po mnie przejechał i potrzebowałam paru dni żeby odzyskać dobre samopoczucie.

11

Odp: Jak żyć z pesymistą?

...ale jesteście okrutne, ja chciałam mądrej rady... a tu najlepiej omijać, ewakuować, itp. sad

Kiedyś mu powiedziałam, że on do szczęścia potrzebuje tylko nieszczęścia. Wyrzuci z siebie te negatywne emocje, wszystkie czarne myśli, pesymistyczne wizje katastrof, wszystkim zatruje dobre samopoczucie, wreszcie może poczuć się dobrze - robi minkę skrzywdzonego dziecka, że przecież to nie on, tylko ja sam nadinterpretację sytuację (on przecież stwierdza fakty, wyciąga wnioski, itp), ja sama robię sobie krzywdę i jeszcze jego chcę obarczyć poczuciem winy.
brrrr, o ile jeszcze jestem w stanie zaakceptować nawet pesymistę, to manipulacji nie!

12

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Mam troche podobnie. Tzn moj facet niekoniecznie jest pesymista, ale jest takim czlowiekiem, ktory wiecznie sie o cos martwi. Nawet jak slonce swieci, zarobki sa dobre, oszczednosci rosna, to on sobie znajdzie cos co mogloby pojsc zle i na zapas sobie i innym glowe tym zawraca. Potrafi takim gadaniem zatruc najfajniejsze wakacje i najbardziej zabawowa impreze.

Przez lata nauczylam sie po prostu ignorowac ten ciagly apokaliptyczny belkot. Zaczyna sie, to kiwam glowa i kompletnie odwracam uwage. On sobie moze pokwekac, a ja mam swiety spokoj.

13

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Averyl> to nie jest okrutne, to prawdziwe.  Takie osoby są toksyczne, one nie chcą pomocy. Narzucając im się z pomocą tylko wywołasz konflikt. Z własnego dośw pisze, a mam matkę- toksyczną pesymistkę. Cokolwiek chcesz zrobić/powiedzieć zostanie to obrócone przeciwko Tobie.  Ewakuacja to jest najmądrzejsza rada, chyba, ze jesteś aniołem wcielonym i umiesz cierpliwie, czule tego wysłuchiwać, na końcu ich pocieszyć o ile tego chcą, bo też nie każdy chce... czasem odbierane jest to jako litowanie się i łaska.
Pytałaś jak sobie radzimy?  Ja sobie z mamą nie radzę sad . Zaraża mnie pesymizmem, dołuje, popadam w stany depresyjne gdy z nią za długo przebywam. Broniąc się przed tym doznaję irytacji i najchętniej opierniczyłabym z góry na dół i kazała spierniczać na drzewo.
Nie mam złotego środka. Nie potrafię słuchać bez emocji ale z zainteresowaniem samych negatywów wyrażanych z miną męczennika, a na końcu dostać opiernicz, ze nic nie rozumiem, ze nieczuła jestem i bezduszna. Dlaczego tacy nie pójdą do siebie nawzajem wysłuchując się na zmianę? Właśnie... bo jest ironią w tym wszystkim, to, że pesymista nie znosi drugiego pesymisty wink .

14 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-05 22:06:54)

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Beyondblackie napisał/a:

Przez lata nauczylam sie po prostu ignorowac ten ciagly apokaliptyczny belkot. Zaczyna sie, to kiwam glowa i kompletnie odwracam uwage. On sobie moze pokwekac, a ja mam swiety spokoj.

Jak to zrobiłaś??? Jak się nauczyć ignorować??? Ja tego po prostu nie potrafię, zwłaszcza, ze stale słyszę, ze nikt nie słucha, ze każdy olewa, że tak się okazuje niechęć/nienawiść, że kochająca osoba słucha uważnie i inne wzbudzające poczucie winy teksty. Ja tego nie mogę znieść!!! Jak przejść po prostu do ignorancji?
Ja już teraz widzę, ze mama jest mi obojętna... w sensie takim, ze nie czuje nic gdy ją przytulam, albo nawet irytacje czuję, nie umiem być czuła i otwarta bo wiem, ze zaraz o coś dostane reprymendę lub usłyszę po raz tysięczny traumatyczną historie z jej życia, która mnie dołuje. Oddalam się coraz bardziej, a wiem, ze mama łaknie czułości, miłości, zainteresowania. Jak dać jej to czego pragnie, a jednocześnie ignorować jej pesymizm?

15

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Tajemnicza75 ja też z własnego doświadczenia... ja mam nieco lepszą pozycję względem mojego pesymisty niż ty względem matki.
Był długi czas gdy totalnie sobie nie radziłam i odbiło się to na moim zdrowiu. Teraz reaguję zanim się nakręci, czasem wychodzę, czasem nakrzyczę na niego, (by się zamknął zanim popsuje miłą atmosferę), różnie - zależnie od sytuacji, ale równie często natłok negatywów przytłacza mnie. Wtedy staram się robić fajne rzeczy, otaczać się sympatycznymi ludźmi, którzy nie marudzą, a i jeszcze sobie tłumaczę "co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" tongue

16

Odp: Jak żyć z pesymistą?
tajemnicza75 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Przez lata nauczylam sie po prostu ignorowac ten ciagly apokaliptyczny belkot. Zaczyna sie, to kiwam glowa i kompletnie odwracam uwage. On sobie moze pokwekac, a ja mam swiety spokoj.

Jak to zrobiłaś??? Jak się nauczyć ignorować??? Ja tego po prostu nie potrafię, zwłaszcza, ze stale słyszę, ze nikt nie słucha, ze każdy olewa, że tak się okazuje niechęć/nienawiść, że kochająca osoba słucha uważnie i inne wzbudzające poczucie winy teksty. Ja tego nie mogę znieść!!! Jak przejść po prostu do ignorancji?
Ja już teraz widzę, ze mama jest mi obojętna... w sensie takim, ze nie czuje nic gdy ją przytulam, albo nawet irytacje czuję, nie umiem być czuła i otwarta bo wiem, ze zaraz o coś dostane reprymendę lub usłyszę po raz tysięczny traumatyczną historie z jej życia, która mnie dołuje. Oddalam się coraz bardziej, a wiem, ze mama łaknie czułości, miłości, zainteresowania. Jak dać jej to czego pragnie, a jednocześnie ignorować jej pesymizm?

Widzisz, ja po prostu rozumiem, ze on ma taki obsesyjny sposob myslenia. To nie jest ani logiczne ani szczegolnie produktywne wiec to ignoruje. Ja rozumiem rozmawianie o problemach, kiedy stara sie cos rozwiazac, ale marudzenie dla marudzenia i szukania dziur jest bezsensowne. Dlatego tez absolutnie nie mam zadnego poczucia winy, ze przytakuje bezwiednie czytajac gazete czy tez ogladajac telewizje. Karmienie narzekacza poswiecajac mu uwage jest najgorsza trucizna jaka mozna mu zapodac- leki sie powieksza, dziury beda glebsze i poziom leku przed przyszloscia katastrofalny.

17

Odp: Jak żyć z pesymistą?
tajemnicza75 napisał/a:

Jak to zrobiłaś??? Jak się nauczyć ignorować??? Ja tego po prostu nie potrafię, zwłaszcza, ze stale słyszę, ze nikt nie słucha, ze każdy olewa, że tak się okazuje niechęć/nienawiść, że kochająca osoba słucha uważnie i inne wzbudzające poczucie winy teksty. Ja tego nie mogę znieść!!! Jak przejść po prostu do ignorancji?

A może zamiast ignorancji wprost powiedzieć mamie coś, co jasno da jej do zrozumienia, że doskonale widzisz, w jaką gra z Tobą grę?
Mama potrzebuje czułości, uwagi, więc stara się wpędzić Cię w poczucie winy, że dostaje od Ciebie mniej niż tego oczekuje. To jest przecież klasyczny szantaż emocjonalny, a Ty stałaś się jego ofiarą.
Ja nauczyłam się w takich sytuacjach jasno komunikować co czuję, często przy pomocy zadawanych pytań, na przykład (może nie tymi słowami, chodzi mi o ujęcie ogólnego sensu): dlaczego starasz się wpędzić mnie w poczucie winy? czy naprawdę nie widzisz, że przez to oddalamy się od siebie? naprawdę zadowoli cię taka wymuszona uwaga?
Zdarza mi się także uprzedzać ewentualne wyrzuty stwierdzając: przykro mi, nie jestem w stanie poświęcać Ci więcej czasu, ale pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna/ważny.
U mnie to działa, więc może warto spróbować?

18

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Spróbować warto... może zadziała.
W przypadku mojego M. - nie działa, on tak widzi świat i jest przeświadczony, że to co mówi, to są prawdy oczywiste w stylu, że ziemia się kręci, więc one nie mogą nikogo urazić, jeśli czuję się przytłoczona, to dlatego, że nadinterpretację (sama jestem sobie winna). Mogłabym dać wiele przykładów sytuacji "lustrzanych" np. próba umówienia wizyty u lekarza (wiem, brzmi głupio), ale nie jestem w stanie rano iść po numerek do lekarza i stracić pół dnia w pracy, nie mogę w godzinach pracy wisieć na telefonie, licząc, że ktoś w przychodni odbierz i uda mi się umówić wizytę. OK, jestem nieudolna, nieskuteczna, itd, na moją sugestię, by on to zrobił, pada odpowiedź - nie, bo on pracuje (!). On w pracy pracuje, a ja przychodzę do pracy chyba w celach rozrywkowych albo napić się kawy. Prawda? no tak, bo jestem nieskuteczna, a to że jestem w pracy i zajmuję się innymi rzeczami, to już moja nadinterpretacja sad

19

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Averyl, tak na powaznie, ale to Ty chcesz isc do lekarza, nie on. Z jakiej racji on ma Ciebie umawiac do przychodni? Nie potrafisz wyjasnic szefowi/ej, ze masz taka a nie inna sytuacje i wziac rano dwie godzinki wolnego co bys mogla dostac numerek? Sorry, ale wydaje mi sie, ze wymyslasz problemy gdzie ich nie ma.

20

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Nie chodzi o moją wizytę, tylko naszego dziecka na bilans, poza tym w tym momencie nie mogę, bo jestem sama w pracy, a w szkole domagają się papierka od lekarza.

Beyondblackie - to jest przykład, w życiu gdy masz nagromadzenie takich sytuacji (w tym samym czasie musiałam dogadać się z rodzinką na spęd rodzinny, umówić się na wymianę opon, przygotować wyjazd na długi weekend,... itd), wtedy nawet umówienie wizyty u lekarza, może być dołujące.  Nie chodzi o sprawy, które można rozwiązać, chodzi o samo marudzenie, o podejście, że moja praca jest nieistotna, o krytykowania, gadania dla samego gadania, co wnosi w naszą relację komentowanie, że nie miałam czasu/nie mogłam się dodzwonić do przychodni?

21

Odp: Jak żyć z pesymistą?

A ja Ci powiem tak: w przyrodzie optymizm nie ma racji bytu. Wyobraź sobie zajączka, który stoi przed lwem i myśli sobie "Na pewno nie jest głodny" big_smile

Wiele uwag Twojego pesymisty działa jak samospełniająca się wróżba, bo... taka jest statystyka, że raz dzieje się tak jak mówi pesymista, a raz jak mówi optymista. To nie jest żadna wróżba. To zwykły traf. Może potraktuj ten pesymizm trochę z dystansem, z humorem, ale i z uwagą, bo ten pesymista może Ci unaocznić jakieś niebezpieczne aspekty o których nie pomyślałaś smile

22

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Wilczysko72 ale tu nie chodzi o optymizm, tylko o relację z człowiekiem, który bombarduje negatywnym przekazem.
Nie wiem, czy zajączek myśli sobie o jakie piękne słonko, ale piękny jest świat, czy na odwrót, ale w przypadku ludzi nie ma to przełożenia 1:1.

Myślisz, że pasażer, który siedzi obok kierowcy i cały czas przewiduje wszystkie katastrofy drogowe sprawia, że jazda jest bezpieczniejsza?
Czas jakiś temu kupiłam sobie samochód z czujnikami parkowania - gdy parkuję w garażu omalże każdy czujnik wyje, boczne reagują na sąsiedni samochód, na ścianę i mój M. wtóruje wyciu - pół metra od ściany a on reaguje, jakby właśnie robiła crash-test. Najłatwiej mi się parkuje bez czujników i bez M.

Uważasz, że atmosfera jest lepsza, gdy cały czas oczekujesz na kataklizm? że za chwilę cię okradną, wywalą z pracy, dziecko nie zda do następnej klasy (bo dostało jedną 1), ..., itd?
Nie lubię takiego głupiego gadania, uważam, że jeśli jest realne zagrożenie, to trzeba przeciwdziałać zawczasu, a nie biadolić i czekać na fatum. Takie gadanie zabija chęci do działania.

23

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Dawniej pamiętam, że autobusach były takie naklejki "Nie wolno rozmawiać z kierowcą" (czy jakoś tak) wink Ja to sobie muszę chyba taką sprawić, bo mnie gadanie w czasie jazdy dekoncentruje.

No przesada jest fatalna w każdej sprawie. W pesymizmie też. Zastanawiam się jak można sobie poradzić z tym Twoim pesymistą, poza tą naklejką wink Przychodzi mi do głowy, że można go ignorować, tak na bezczelnego. Może jak zobaczy, że się go nie słucha to sobie odpuści, przynajmniej częściowo ? Można go też zacząć denerwować i przelicytowywać w pesymizmie, z jaskrawym przegięciem. Może to go też trochę zniechęci ?
A tak już całkiem poważnie, to jeśli jak zakładam, Twój pesymista nie widzi żadnego problemu w swoim pesymizmie i nie chce go "leczyć" to... chyba musisz niestety zaakceptować to, że taki jest jego "urok". Oczywiście jeśli nie bierzesz pod uwagę rozstania z pesymistą. Ufaj sobie. Niech on sobie biadoli, ale Ty musisz być pewna swojego zdania. Musisz być "teflonowa" na jego pesymizm. Ja wiem, że to nie jest łatwe pewnie. Ale to jest trochę jak życie z palaczem, który nie chce rzucić palenia.

24

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Obawiam się, że to wszystko łatwo brzmi wyłącznie w teorii, ale taki wieczny malkontent i pesymista nie tylko odbiera energię, radość życia, ale też swojemu najbliższemu otoczeniu skutecznie podcina skrzydła. Przecież niewiele da się osiągnąć, jeśli ktoś we wszystkim widzi tylko problemy i możliwe przeszkody. Trzeba mieć w sobie ogromnie dużo siły, żeby udawać, że się tego nie słyszy i wieczne narzekanie oraz szukanie dziury w całym nie robi najmniejszego wrażenia. Cierpliwości też trzeba mieć mnóstwo.
Nawet dziecko czasem musi się sprzyć, żeby się nauczyć, ale jak ono ma się sparzyć, jeśli nawet nie spróbuje, a nie spróbuje, bo będzie sią bało słysząc na jakie to naraża się niebezpieczeństwo i/lub ryzyko porażki.

25

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Mój pesymista nie widzi problemu, ostatnio nawet stwierdził, że przecież pesymiści też mają prawo do życia.
Nie planuję go zmieniać, na siłę wymuszać, by patrzył bardziej pozytywnie na świat, nie będę wchodzić w gierki - kto bardziej pesymistycznie będzie patrzył na świat (widomo, że przegram - zgodnie z zasadą: nie dyskutuj z idiotą/pesymistą, po sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem),
natomiast staram się chronić siebie przed nadmiarem jego czarnowidzenia, tak jak wcześniej napisałam, kiedy można - unikam, ale akcja w samochodzie skończyła się raz awanturą! Powiedziałam, żeby mnie nie stresował (w czasie drogi, cały czas mnie pouczał, a to co napisałam o parkowaniu to finał długiej podróży), żeby było śmieszniej - raz jak prowadził i coś powiedziałam o samochodzie, nawet nie o jego jeździe to uznał, że nie może mnie słuchać, bo się denerwuje big_smile

26

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Olinka napisał/a:

Obawiam się, że to wszystko łatwo brzmi wyłącznie w teorii, ale taki wieczny malkontent i pesymista nie tylko odbiera energię, radość życia, ale też swojemu najbliższemu otoczeniu skutecznie podcina skrzydła. Przecież niewiele da się osiągnąć, jeśli ktoś we wszystkim widzi tylko problemy i możliwe przeszkody. Trzeba mieć w sobie ogromnie dużo siły, żeby udawać, że się tego nie słyszy i wieczne narzekanie oraz szukanie dziury w całym nie robi najmniejszego wrażenia. Cierpliwości też trzeba mieć mnóstwo.
Nawet dziecko czasem musi się sprzyć, żeby się nauczyć, ale jak ono ma się sparzyć, jeśli nawet nie spróbuje, a nie spróbuje, bo będzie sią bało słysząc na jakie to naraża się niebezpieczeństwo i/lub ryzyko porażki.

No Olinko ja wiem, że to jest ciężka sprawa, ale pomijając zerwanie kontaktów z takim pesymistą to co innego pozostaje ?

Zresztą ja sam przez niektórych jestem uważany za pesymistę big_smile Choć ja to nazywałem realizmem. Wiem jak to jest.

27

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Nie chodzi o moją wizytę, tylko naszego dziecka na bilans, poza tym w tym momencie nie mogę, bo jestem sama w pracy, a w szkole domagają się papierka od lekarza.

Beyondblackie - to jest przykład, w życiu gdy masz nagromadzenie takich sytuacji (w tym samym czasie musiałam dogadać się z rodzinką na spęd rodzinny, umówić się na wymianę opon, przygotować wyjazd na długi weekend,... itd), wtedy nawet umówienie wizyty u lekarza, może być dołujące.  Nie chodzi o sprawy, które można rozwiązać, chodzi o samo marudzenie, o podejście, że moja praca jest nieistotna, o krytykowania, gadania dla samego gadania, co wnosi w naszą relację komentowanie, że nie miałam czasu/nie mogłam się dodzwonić do przychodni?

Widzisz, zle przedstawilas problem. Tobie nie chodzi o pesymizm, ale zwalanie na Ciebie odpowiedzialnosci za wszystko. I rozumiem, ze Cie to wkurza, bo w malzenstwie powinno sie wspolpracowac, a nie robic z jednej osoby wielozadaniowego kierownika.

28

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Olinka napisał/a:
tajemnicza75 napisał/a:

Jak to zrobiłaś??? Jak się nauczyć ignorować??? Ja tego po prostu nie potrafię, zwłaszcza, ze stale słyszę, ze nikt nie słucha, ze każdy olewa, że tak się okazuje niechęć/nienawiść, że kochająca osoba słucha uważnie i inne wzbudzające poczucie winy teksty. Ja tego nie mogę znieść!!! Jak przejść po prostu do ignorancji?

A może zamiast ignorancji wprost powiedzieć mamie coś, co jasno da jej do zrozumienia, że doskonale widzisz, w jaką gra z Tobą grę?
Mama potrzebuje czułości, uwagi, więc stara się wpędzić Cię w poczucie winy, że dostaje od Ciebie mniej niż tego oczekuje. To jest przecież klasyczny szantaż emocjonalny, a Ty stałaś się jego ofiarą.
Ja nauczyłam się w takich sytuacjach jasno komunikować co czuję, często przy pomocy zadawanych pytań, na przykład (może nie tymi słowami, chodzi mi o ujęcie ogólnego sensu): dlaczego starasz się wpędzić mnie w poczucie winy? czy naprawdę nie widzisz, że przez to oddalamy się od siebie? naprawdę zadowoli cię taka wymuszona uwaga?
Zdarza mi się także uprzedzać ewentualne wyrzuty stwierdzając: przykro mi, nie jestem w stanie poświęcać Ci więcej czasu, ale pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna/ważny.
U mnie to działa, więc może warto spróbować?

To wszystko juz było wink .
Wprost powiedziałam tysiąc razy i tylko awantura była, ze jej nikt nie kocha, że najlepiej do domu starców oddać, ze zabić od razu bo po co się z nią męczyć, że czym sobie zasłużyła, że poświeciła się dzieciom, a teraz nie ma kto się nią zająć itp itd.
To wszystko mówiłam, tłumaczyłam.... ale jak grochem o ścianę. Po prostu mama uważa, że z racji wieku, traumatycznych doświadczeń, chorób... to my powinniśmy się do niej dostosować.
A na to uprzedzanie faktów mama reaguje coś w stylu: "akurat ważna, to czemu mnie nie słuchasz", "nieprawda, kochające dzieci tak się nie odzywają do matki:, "co z tego, ze ci przykro, skoro to nic nie zmieni".
Na moje pytania mama odbija piłeczkę "ja??? to ty na mnie krzyczysz", "unosisz ton, więc jak mam reagować", "jak zwykle wszystko na mnie, przepraszam, ze żyje". "to wy mnie wykańczacie". w ogóle słowa "wy i oni" są w częstym użyciu. W końcu to cały świat jest winien... .

Wiem, ze mama potrzebuje czułości i serca. Rozumiem z jakiego powodu taka jest. Rodzice się nad nią znęcali, nie kochali jej co wielokrotnie przypominali.
Ja jej szczerze współczuję. tylko nie umiem okazać jej serca matczynego. ja mam wrażenie, ze mama by chciała, aby dzieci dały jej tę miłość jakiej rodzice nie dali. Mama twierdzi, ze bzdura, bo oni nie żyją i wiadomo, ze jej nie pokochają... ale to siedzi w jej głowie. Niby chce miłości  od rodziny, dzieci i wnuków ale wymaga by się nad nią roztkliwiać jak nad dzieckiem małym. To są jawne braki z dzieciństwa i nikt jej tego nie da, niestety. Oczywiście mama stawia opór, że ja wyolbrzymiam, że jej tylko chodzi by z nią ktoś mieszkał i przebywał na co dzień. Tylko samo mieszkanie to się potem okaże za mało, bo wiem, że dla mamy są ważne wspólne posiłki, żeby chodzić rodzinnie na spacer, żeby razem tv oglądać i wszystko razem w tym samym czasie. To takie trochę uwiązanie do siebie... to jest dla mamy model rodziny, a nikt nie chce uwiązania. Każdy chce mieć swoja prywatna przestrzeń, osobisty skrawek życia i nieco swobody.
To wszystko mamie tłumacze, ale nie rozumie. Twierdzi, ze robimy to specjalnie, ze jej nie kochamy, ze porzuciliśmy jak psa w lesie, że karzemy ją za coś... .
Stosowałam już rożne metody, wyczytane z książek, ze stron psychologicznych... nic nie działa. Dlatego uważam, ze ignorowanie mi tylko pozostało, ale z drugiej strony obawiam się całkowitego oddalenia się emocjonalnego. Jak ignorować ale sie nie zamknąć całkowicie?

29 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-04-06 18:40:12)

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Tajemnicza75 - jak sama zauważyłaś próby dotarcia do takiej osoby kończą się porażką, przeważnie ci ludzie są przeświadczeni, że wszystko jest OK z ich strony, nawet jeśli dostrzegają, że źle wpływają na bliskich, to mają wytłumaczenie, że taka jest prawda - coś poza nimi, coś uniwersalnego, nawet jeśli bolesnego.
Chyba jedyny sposób to wytworzyć w sobie/nad sobą taki klosz.

Swoją drogą - pesymiści sami sobie robią krzywdę, większość ludzi od nich ucieka, ci którzy zostają budują mechanizmy obronne - niesłuchania, nieprzejmowania się. Przypomniała mi się historia teściowej mojej koleżanki - kobieta miała swoje lata i była mocno schorowana, ale wg tego co ona mówiła, to umierała kilka razy dziennie, każdego dnia ból był większy niż poprzedniego (chociaż nie robiła wrażenia bardziej schorowanej). Gdy ktoś z rodziny słysząc to proponował pojechać z nią do szpitala, to stwierdzała, że nie chce, bo nie ufa jakiemuś lekarzowi, albo jakiś inny miała powód. Finalnie - miała opiekę, ale nikt nie chciał z nią siedzieć i słuchać narzekania, nikt brał na poważnie jej słów o stanie zdrowia, bo i tak nie pojedzie do szpitala, no chyba że nie przytomna.

30 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-06 21:28:04)

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Swoją drogą - pesymiści sami sobie robią krzywdę, większość ludzi od nich ucieka, ci którzy zostają budują mechanizmy obronne - niesłuchania, nieprzejmowania się.

Dokładnie tak. Od mojej mamy już wszyscy uciekli. Nie ma znajomych, koleżanek, rodzina też nie odwiedza. Brat się wyniósł z hukiem, tak jak stał wyszedł i nie wrócił. Powiedział, że odcina się całkowicie i choć mieszka kilka bloków dalej, nawet jej chleba w chorobie nie kupuje. Została sama w dużym mieszkaniu, bez opieki, pomocy, wsparcia finansowego (trudno samej się utrzymać z głodowej emerytury). Ja mieszkam za daleko by jej pomóc w codziennych sprawach. W rezultacie pewnie ja się nią zajmę na starość. Z litości moze, bo co... mam pozwolić by umarła z głodu? Tylko najgorsze w tym wszystkim jest to jej wzbudzanie poczucia winy w innych, bo wszyscy ją porzucili, opuścili, a ona marzy tylko o cieple rodzinnym, by ktoś z nią mieszkał i ją kochał. Jest mi strasznie przykro, że czuje się taka samotna, ale kto jest w stanie z nią wytrzymać???. Mama niby sie tylko martwi, tylko uprzedza fakt, tylko się nastawia psychicznie, tylko mówi co myśli, a gdy ktoś tego nie wysłuchuje, stosuje szantaż emocjonalny. Kobieta sobie z tego sprawy nie zdaje, kompletnie nie rozumie, że innych doprowadza do depresji sad . Nie wiem jak wytworzyć ten klosz... zna ktoś metodę smile ?

31

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Życie z pesymistą to straszna sprawa. Można sobie nawet poradzić z negatywnymi komentarzami... ale w głębi duszy to zostaje, siedzi w środku, działa na samoocenę, na umiejętność radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, odporność na inne stresy.
Dzisiaj mam jakiegoś doła, ale chyba macie racje, że pesymistów należy omijać wielkim łukiem.

32

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Moim zdaniem pojedynczy negatywny przekaz bez problemu można puścić mimo uszu, ale słyszane często i powtarzane przez ważną dla nas osobę, nawet jeśli staramy się, aby tak nie było, siłą rzeczy odciskają się w świadomości, podkopują nie tylko nastrój, ale też ogólną samoocenę. W końcu niemal każdy z nas potrzebuje wokół siebie akceptacji, a ciągła krytyka, wytykanie błędów, podcinanie skrzydeł, kiedy do czegoś dążymy, zdają się krzyczeć, że nie jesteśmy akceptowani w pełni. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to jest toksyczne, a toksyczność ma to do siebie, że robi nam krzywdę.

Współczuję bardzo, bo mój mąż choć bywa (no właśnie - tylko bywa) melancholijny i refleksyjny, jest bardzo pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem, a przecież kiedy coś nam się sypie, to ostatnie czego potrzebujemy, to bombardujący nas pesymizm. Zresztą nawet nic nie musi się sypać.

33

Odp: Jak żyć z pesymistą?

smile dzięki Olinka. Wczoraj obserwując sytuację w domu pomyślałam sobie, że jednak jest to bardzo niesprawiedliwe.
Jeśli wszystko funkcjonuje dobrze, to nikt nie zwraca na to uwagi - przecież tak powinno być. Rzeczywiście tak powinno być, chociaż czasem kosztuje to dużo energii, stresu, a taki pesymista? Buduje piękne teatralne, pełne tragizmu sceny i wszyscy się skupiają na nim, jak dopomóc mu w jego strasznej doli! chociaż to bardziej jest gorzka komedia - bo on sam nie chce rozwiązać swoich problemów, tylko pokazywać jakim jest nieszczęśnikiem, jak wszystkie kataklizmy spadają na niego.

34

Odp: Jak żyć z pesymistą?

mam wrażenie, że w każdym związku jedna osoba jest tą optymistyczną a druga cóż nie bardzo, zawsze musi być ta strona, która się o wszystko martwi, załatwia, pomyśli zawczasu a ta druga nieświadomie myśłi, że przecież nic się nie dzieje to czemu miałoby być źle i nie widzi, że ta pierwsza już wcześniej o wszystkim pomyślała dlatego wszysto się układa. To nie magia tylko realne czyny tej pierwszej osoby. Żaden optymizm tego nie dokonał tylko działania dzia-ła-nia tej waszym zdaniem pesymistycznej osoby.

Mamy sytuacja np. idą wakacje
optymista powie - o fajnie pojedziemy do Grecji i koniec, ona wie, że wszystko pójdzie dobrze
pesymista po tym sprawdzi długoterminową pogodę, sprawdzi loty, pomyśli o tym, żeby przed tym jakiś szczególnie zadbać żeby w ostatniej chwili to dziecko się nie przeziębiło żeby wszystko zostało zrealizowane a nie tylko powiedziane

w przypadku kiedy mamy dwóch optymistów?
sytuacja wygląda tak: nic nie jest przygotowane, bo przecież trzeba myśleć optymistycznie co nie? heh

--------------
dodam:
mam taką sytuację z życia - optymiści - oj tam nie mamy mieszkania, stałej pracy, cóż zrobili sobie tacy optymiści dziecko i co potem było??
ona, nerwica ze zmartwień, w siódmym miesiącu ciąży ona się skapła, że nie ma gdzie za bardzo się z dzieckiem podziać, on otworzył oczy jak lichą ma pracę i co optymiści wylądowali w niemczech na socialach - dzięki bogu mają rodzinę, która wzięła ich na bary
i tak się kończy cudowny optymizm niczym niezmącony


----------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim - jest to sprzeczne z Regulaminem Forum. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj funkcji "edytuj".
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

35

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Genialna, moim zdaniem zupełnie mylisz pojęcia - pesymizm z odpowiedzialnością, w tym z umiejętnością przewidywania i wynikającą z niej potrzebą zapobiegania, a optymizm z lekkomyślnością. Odnoszę wrażenie, że do tego sprowadza się Twój post, a to przecież nie na tym polega.

36

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Genialna chciałabym taki wariant - wówczas w ogólne nie byłoby tematu.
Sytuacja z wczorajszego wieczora, kiedy byłam bombardowana różnymi kretyńskimi tekstami (... a na koniec kiedy powiedziałam, że mam dość to usłyszałam, że chyba jestem zdegenerowana i on nie miał złych intencji).
Poprosiłam przez dziennik internetowy nauczycielkę, by pokazała pracę klasową syna - usłyszałam, że nie powinnam wykłócać się o oceny (???). Geometria - to co zobaczyłam to groza, rys koślawe i nieprawdziwe np. narysowany kąt rozwarty i oznaczony jako prosty, a potem dzieciak się tłumaczy, że pomylił się i dlatego skopał zadanie, do rozmowy włączył się tatuś z tyradą, że przecież matma będzie na maturze, że zmarnuje sobie życie, ... a potem zaczął mnie pouczać jak mam wychowywać nastolatka. Wkurzona odpowiedziałam, że przecież jest ojcem, może sam zastosować swoje rady, to nie mnie, ale syna ma wychować, "ale on mnie nie słucha" (mam dobry kontakt z synem).
Inna sytuacja, chodzi i narzeka na nadgarstek, przy jakiejś okazji wymusiłam na nim, by zbadał rękę. Powinien chodzić na fizjoterapię (dostał ode mnie nawet namiary do dobrego fizjoterapeuty), ale w takich sytuacjach pojawia się u niego nagła depresja i stwierdza, że on na nic nie ma siły, a tym bardziej by chodzić na masaże, powinien kupić odpowiednią podkładkę pod mysz, gdy pracuje przy komputerze - chyba nawet ma taką w pracy, ale nie lubi jej. Sprawa jest bardzo poważna, bo przecież nie może grać w tenisa!

37

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Olinka napisał/a:

Genialna, moim zdaniem zupełnie mylisz pojęcia - pesymizm z odpowiedzialnością, w tym z umiejętnością przewidywania i wynikającą z niej potrzebą zapobiegania, a optymizm z lekkomyślnością. Odnoszę wrażenie, że do tego sprowadza się Twój post, a to przecież nie na tym polega.

wydaje mi się, że gdzieś tu jest jakaś prawidłowość jednak
optymista zwykle jest lekkoduchem, trochę naiwny, ten mniej odpowiedzialny właśnie

co nie oznacza, że można myśleć optymistycznie ale z drugiej strony też odpowiedzialnie, ale czy to na pewno optymizm? może raczej pragmatyzm?

38

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Genialna chciałabym taki wariant - wówczas w ogólne nie byłoby tematu.
Sytuacja z wczorajszego wieczora, kiedy byłam bombardowana różnymi kretyńskimi tekstami (... a na koniec kiedy powiedziałam, że mam dość to usłyszałam, że chyba jestem zdegenerowana i on nie miał złych intencji).
Poprosiłam przez dziennik internetowy nauczycielkę, by pokazała pracę klasową syna - usłyszałam, że nie powinnam wykłócać się o oceny (???). Geometria - to co zobaczyłam to groza, rys koślawe i nieprawdziwe np. narysowany kąt rozwarty i oznaczony jako prosty, a potem dzieciak się tłumaczy, że pomylił się i dlatego skopał zadanie, do rozmowy włączył się tatuś z tyradą, że przecież matma będzie na maturze, że zmarnuje sobie życie, ... a potem zaczął mnie pouczać jak mam wychowywać nastolatka. Wkurzona odpowiedziałam, że przecież jest ojcem, może sam zastosować swoje rady, to nie mnie, ale syna ma wychować, "ale on mnie nie słucha" (mam dobry kontakt z synem).
Inna sytuacja, chodzi i narzeka na nadgarstek, przy jakiejś okazji wymusiłam na nim, by zbadał rękę. Powinien chodzić na fizjoterapię (dostał ode mnie nawet namiary do dobrego fizjoterapeuty), ale w takich sytuacjach pojawia się u niego nagła depresja i stwierdza, że on na nic nie ma siły, a tym bardziej by chodzić na masaże, powinien kupić odpowiednią podkładkę pod mysz, gdy pracuje przy komputerze - chyba nawet ma taką w pracy, ale nie lubi jej. Sprawa jest bardzo poważna, bo przecież nie może grać w tenisa!

Znajdź mu jakąś młodą, ładną fizjoterapeutkę na ten nadgarstek wink Zmieni zdanie. Podkładka pod mysz też pomaga. Wiem coś o tym. W przeciwnym razie grozi mu "cieśń nadgarstka" z którą i tak wyląduje u chirurga.

39

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Genialna chciałabym taki wariant - wówczas w ogólne nie byłoby tematu.
Sytuacja z wczorajszego wieczora, kiedy byłam bombardowana różnymi kretyńskimi tekstami (... a na koniec kiedy powiedziałam, że mam dość to usłyszałam, że chyba jestem zdegenerowana i on nie miał złych intencji).
Poprosiłam przez dziennik internetowy nauczycielkę, by pokazała pracę klasową syna - usłyszałam, że nie powinnam wykłócać się o oceny (???). Geometria - to co zobaczyłam to groza, rys koślawe i nieprawdziwe np. narysowany kąt rozwarty i oznaczony jako prosty, a potem dzieciak się tłumaczy, że pomylił się i dlatego skopał zadanie, do rozmowy włączył się tatuś z tyradą, że przecież matma będzie na maturze, że zmarnuje sobie życie, ... a potem zaczął mnie pouczać jak mam wychowywać nastolatka. Wkurzona odpowiedziałam, że przecież jest ojcem, może sam zastosować swoje rady, to nie mnie, ale syna ma wychować, "ale on mnie nie słucha" (mam dobry kontakt z synem).
Inna sytuacja, chodzi i narzeka na nadgarstek, przy jakiejś okazji wymusiłam na nim, by zbadał rękę. Powinien chodzić na fizjoterapię (dostał ode mnie nawet namiary do dobrego fizjoterapeuty), ale w takich sytuacjach pojawia się u niego nagła depresja i stwierdza, że on na nic nie ma siły, a tym bardziej by chodzić na masaże, powinien kupić odpowiednią podkładkę pod mysz, gdy pracuje przy komputerze - chyba nawet ma taką w pracy, ale nie lubi jej. Sprawa jest bardzo poważna, bo przecież nie może grać w tenisa!

twój mąż jest faktycznie jakiś przewrażliwiony, ale w tej sytuacji z ręką to ja nie widzę pesymizmu - raczej skrajny optymizm?

może poświęcasz za mało uwagi mężowi smile i on specjalnie wyszukuje, żeby zwrócić twoją uwagę? smile mężczyźni są jak dzieci im dalej w las tym bardziej się o tym przekonuję hahaha

40 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-04-13 12:27:43)

Odp: Jak żyć z pesymistą?
genialna napisał/a:

wydaje mi się, że gdzieś tu jest jakaś prawidłowość jednak
optymista zwykle jest lekkoduchem, trochę naiwny, ten mniej odpowiedzialny właśnie

??? skąd takie wyobrażenie?

Nie, optymista to wcale nie lekkoduch. Koncentruję się na tym, co mam zrobić i robię to, ani nie popadam w skrajność, że wszystko się uda, bo musiałabym zaprzyjaźnić się z porażką, ani w drugą stronę - nie popadam w skrajny pesymizm jak mój M. - na pewno się nie uda. Trzeba realnie oceniać swoje zamiary, natomiast gdyby nie jakiś optymizm, wiara, że jednak zrealizuję swoje plany nie miałabym psychicznie siły, by się zmierzyć z problemami.

Wilczysko - wyrosłam z fazy niańczenia egocentryka. Jeśli chce sobie poszukać ładnej terapeutki, to niech robi to własnym zakresie, jak zauważyłeś z wcześniejszej dyskusji urok pesymistów szybko pryska. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak peany na moją cześć, ale on sam wie, że raczej ja jestem niezastąpiona w jego życiu wink
...szkoda, że ta zależność nie działa w drugą stronę

41

Odp: Jak żyć z pesymistą?
genialna napisał/a:

Mamy sytuacja np. idą wakacje
optymista powie - o fajnie pojedziemy do Grecji i koniec, ona wie, że wszystko pójdzie dobrze
pesymista po tym sprawdzi długoterminową pogodę, sprawdzi loty, pomyśli o tym, żeby przed tym jakiś szczególnie zadbać żeby w ostatniej chwili to dziecko się nie przeziębiło żeby wszystko zostało zrealizowane a nie tylko powiedziane

Mylisz pojęcia. To co przedstawione to optymista i realista wink . Pesymista nic nie musi sprawdzać, on z góry zakłada, że nie ma po co jechać, bo wybuchnie bomba na lotnisku, zabiją nas terroryści, ugryzie wąż jadowity i panikuje na każdym kroku o wszystko, msze zamawia w intencji szczęśliwej podróży i zamęcza swoim czarnowidzeniem. Wszystkim się odechciewa nawet wyjść z domu, a co dopiero wyjechać gdziekolwiek.

42

Odp: Jak żyć z pesymistą?
tajemnicza75 napisał/a:
genialna napisał/a:

Mamy sytuacja np. idą wakacje
optymista powie - o fajnie pojedziemy do Grecji i koniec, ona wie, że wszystko pójdzie dobrze
pesymista po tym sprawdzi długoterminową pogodę, sprawdzi loty, pomyśli o tym, żeby przed tym jakiś szczególnie zadbać żeby w ostatniej chwili to dziecko się nie przeziębiło żeby wszystko zostało zrealizowane a nie tylko powiedziane

Mylisz pojęcia. To co przedstawione to optymista i realista wink . Pesymista nic nie musi sprawdzać, on z góry zakłada, że nie ma po co jechać, bo wybuchnie bomba na lotnisku, zabiją nas terroryści, ugryzie wąż jadowity i panikuje na każdym kroku o wszystko, msze zamawia w intencji szczęśliwej podróży i zamęcza swoim czarnowidzeniem. Wszystkim się odechciewa nawet wyjść z domu, a co dopiero wyjechać gdziekolwiek.

miałam na myśli takiego "związkowego pesymistę" a nie stereotypowego pesymistę ogólnie wink trochę skrajnie to przedstawiłaś

43

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:
genialna napisał/a:

wydaje mi się, że gdzieś tu jest jakaś prawidłowość jednak
optymista zwykle jest lekkoduchem, trochę naiwny, ten mniej odpowiedzialny właśnie

??? skąd takie wyobrażenie?

Nie, optymista to wcale nie lekkoduch. Koncentruję się na tym, co mam zrobić i robię to, ani nie popadam w skrajność, że wszystko się uda, bo musiałabym zaprzyjaźnić się z porażką, ani w drugą stronę - nie popadam w skrajny pesymizm jak mój M. - na pewno się nie uda. Trzeba realnie oceniać swoje zamiary, natomiast gdyby nie jakiś optymizm, wiara, że jednak zrealizuję swoje plany nie miałabym psychicznie siły, by się zmierzyć z problemami.

Wilczysko - wyrosłam z fazy niańczenia egocentryka. Jeśli chce sobie poszukać ładnej terapeutki, to niech robi to własnym zakresie, jak zauważyłeś z wcześniejszej dyskusji urok pesymistów szybko pryska. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak peany na moją cześć, ale on sam wie, że raczej ja jestem niezastąpiona w jego życiu wink
...szkoda, że ta zależność nie działa w drugą stronę


nie bierz tego tak do siebie smile

z resztą mam wrażenie, że zaraz zaczniemy roztrząsać definicje na atomy aby tylko ktoś się nie przyznał, że nie ma racji hehe

powiem tak, że JA uważam, że optymiści są trochę naiwni i jednak wiąże się to według mnie z luźniejszym podejściem do odpowiedzialności, uważam tak na podstawie tego co zaobserwowałam osobiście również na własnym związku

44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-04-13 14:31:43)

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Jeśli pesymista jest Twoim mężem lub partnerem życiowym z perspektywy czasu nie radziłabym tego ignorować, bo z czasem Ty będziesz coraz bardziej poirytowana, a On coraz bardziej będzie czuł się niezrozumiany- aż znajdzie kogoś, kto potwierdzi, że szklanka jest do połowy pusta a on nie jest zbyt pesymistyczny, tylko żona głupia..i nieodpowiedzialna idiotka..
  Coś jest na rzeczy, że ktoś czuje się tak niepewnie i robi tragedię z drobiazgów. Sposobów na radzenie sobie jest wiele, ale w naszym przypadku doprowadziły nas w ślepy zaułek. - więc Wam ich nie zdradzę. Brak poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie może być przyczyną.
I co gorsza, im lepiej obiektywnie było w życiu, im większy sukces, tym wieksze lęki się odezwały

45 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-04-13 14:41:42)

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Ela210 napisał/a:

I co gorsza, im lepiej obiektywnie było w życiu, im większy sukces, tym wieksze lęki się odezwały

Dokładnie tak, paradoks: im lepiej... tym gorzej.

Genialna - to nie jest wątek czysto teoretyczny, tylko o własnych doświadczeniach - jak żyć z pesymistą?
Zakładając, że jest jak mówisz, to pesymista palcem nie ruszy niczego --> po co skoro i tak zakończy się porażką, a optymista --> tylko wiarą w cuda, w większości wypadków zostanie z ręką w nocniku... czyli zostaje wegetacja?

46 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-04-13 15:21:08)

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:
Ela210 napisał/a:

I co gorsza, im lepiej obiektywnie było w życiu, im większy sukces, tym wieksze lęki się odezwały

Dokładnie tak, paradoks: im lepiej... tym gorzej.

Genialna - to nie jest wątek czysto teoretyczny, tylko o własnych doświadczeniach - jak żyć z pesymistą?
Zakładając, że jest jak mówisz, to pesymista palcem nie ruszy niczego --> po co skoro i tak zakończy się porażką, a optymista --> tylko wiarą w cuda, w większości wypadków zostanie z ręką w nocniku... czyli zostaje wegetacja?


Z perspektywy czasu dziewczyny, to ja osobiście bardzo żałuję, że mój mąż udał się na terapię ( na którą tak narzekałam tu na forum) po 20 latach  a nie po 2 wspólnego życia. I żałuję spychania tego jego czarnowidztwa pod dywan. Teraz jest na terapii DDD już rok i dopiero niedawno zauważyłam pierwsze efekty- zmiany podejścia. Ale w naszym związku przez lata On żył w poczuciu niezrozumienia, a ja wkurzenia jego ględzeniem- skrzętnie ukrywanym, ale odbijającym się w moim podejsiu do pewnych spraw, co widzę dopiero teraz. Do pracy nad problemem doszło w wyniku katastrofy naszych relacji i nie wiem czy coś da się posklejać.. Może którejś z Was przyda się moje smutne doświadczenie.

Averyl, przepraszam jeśli Cię dołuję, bo może myślisz, że to taka tam Twojego męża cecha wkurzająca, którą w aspekcie innych zalet można jakoś pominąć, a ja wyjeżdżam Ci z Tym, że to może być wierzchołek góry lodowej. Jestem przekonana, że z takim podejściem mąż męczy się również w pracy, może pod tym kątem uda Ci się namówić go na omówienie z kimś problemu.? Bo z czasem to się nasila, nie zmniejsza..

47

Odp: Jak żyć z pesymistą?
genialna napisał/a:

wydaje mi się, że gdzieś tu jest jakaś prawidłowość jednak
optymista zwykle jest lekkoduchem, trochę naiwny, ten mniej odpowiedzialny właśnie

co nie oznacza, że można myśleć optymistycznie ale z drugiej strony też odpowiedzialnie, ale czy to na pewno optymizm? może raczej pragmatyzm?

Niestety nie zgodzę się. Optymista to ten, który wierzy w swoje możliwości i wierzy w ludzi, skupia się na dobrych stronach danej sytuacji, a przy tym nie wyszukuje problemów tam, gdzie ich nie ma, ale to nie znaczy, że jest lekkoduchem. Skąd ten pomysł?

Edit:
Aż poszukałam definicji. Powtarzając za Wikipedią:

Optymizm (z łac. optimum – najlepiej) – pogląd filozoficzny, według którego istniejący świat jest najlepszy z możliwych i racjonalnie urządzony, a życie jest dobre, można więc osiągnąć w nim szczęście i doskonałość moralną. Podkreśla stosunek do życia, w którym świat postrzegamy przede wszystkim jako pozytywne miejsce, jako coś dobrego.
Optymiści generalnie postrzegają ludzi i zdarzenia jako dobre. Mają pozytywny stosunek do życia, wierząc w to, iż rzeczy z czasem ułożą się pomyślnie. U chrześcijan ten „pozytywny” stosunek do życia jest konsekwencją ich wiary, a nie ludzkiego temperamentu czy okoliczności.

Pesymizm (fr. pessimisme, łac. pessimus – najgorszy) – postawa wyrażająca się w skłonności do dostrzegania tylko ujemnych stron życia, negatywnej oceny rzeczywistości oraz przyszłości. Przeciwieństwem pesymizmu jest optymizm.
Jako filozoficzna postawa wobec świata pesymizm pojawia się w szkole cyrenejskiej w V w. p.n.e. jako przeciwieństwo hedonizmu. Pesymizm to także pogląd filozoficzny, który charakteryzuje brak wiary w przyszłość, w postęp społeczny, w celowość życia i jego wartości.

Reasumując - moim zdaniem najlepszą postawę na życie reprezentuje realista posiadający zdrową dozę optymizmu.

48

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:
Ela210 napisał/a:

I co gorsza, im lepiej obiektywnie było w życiu, im większy sukces, tym wieksze lęki się odezwały

Dokładnie tak, paradoks: im lepiej... tym gorzej.

Genialna - to nie jest wątek czysto teoretyczny, tylko o własnych doświadczeniach - jak żyć z pesymistą?
Zakładając, że jest jak mówisz, to pesymista palcem nie ruszy niczego --> po co skoro i tak zakończy się porażką, a optymista --> tylko wiarą w cuda, w większości wypadków zostanie z ręką w nocniku... czyli zostaje wegetacja?


ej ja daleka jestem od właśnie skrajnego podchodzenia do problemu...

ja ci powiem tak - u mnie w związku to ja jestem ta pesymistyczna i powiem ci faktycznie mojemu lubemu dużo rzeczy się udaje bo ma lepsze podejście szczególnie do nowych sytuacji

jednak jeśli chodzi o życiowość to wydaje mi się, że gdyby nie ja bylibyśmy 30letnimi dzieciakami w domu starych, to ja myślę wcześniej martwię się na zapas i ja reaguję, i nie chodzi tu że luby jest nieodpowiedzialny (bo to nie jest, że zawsze) tylko właśnie przez to że zakłada, że będzie pozytywnie często nie zauważa potencjalnych zagrożeń, ale wiesz mnie to nie przeszkadza bo ostatecznie się uzupełniamy a czasem potrafię go tak zdołować aż miło big_smile

49

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Olinka napisał/a:
genialna napisał/a:

wydaje mi się, że gdzieś tu jest jakaś prawidłowość jednak
optymista zwykle jest lekkoduchem, trochę naiwny, ten mniej odpowiedzialny właśnie

co nie oznacza, że można myśleć optymistycznie ale z drugiej strony też odpowiedzialnie, ale czy to na pewno optymizm? może raczej pragmatyzm?

Niestety nie zgodzę się. Optymista to ten, który wierzy w swoje możliwości i wierzy w ludzi, skupia się na dobrych stronach danej sytuacji, a przy tym nie wyszukuje problemów tam, gdzie ich nie ma, ale to nie znaczy, że jest lekkoduchem. Skąd ten pomysł?

Edit:
Aż poszukałam definicji. Powtarzając za Wikipedią:

Optymizm (z łac. optimum – najlepiej) – pogląd filozoficzny, według którego istniejący świat jest najlepszy z możliwych i racjonalnie urządzony, a życie jest dobre, można więc osiągnąć w nim szczęście i doskonałość moralną. Podkreśla stosunek do życia, w którym świat postrzegamy przede wszystkim jako pozytywne miejsce, jako coś dobrego.
Optymiści generalnie postrzegają ludzi i zdarzenia jako dobre. Mają pozytywny stosunek do życia, wierząc w to, iż rzeczy z czasem ułożą się pomyślnie. U chrześcijan ten „pozytywny” stosunek do życia jest konsekwencją ich wiary, a nie ludzkiego temperamentu czy okoliczności.



no chyba nie chcesz powiedzieć, że bycie optymistą wyklucza posiadanie wymienionych przeze mnie cech?
owszem ktoś może być optymistą z innymi cechami ale mi się kojarzy właśnie z tymi, przykro mi smile
i znów podkreślę, że mówiłam o "związkowym optymiście" nie optymiście w ogóle

Pesymizm (fr. pessimisme, łac. pessimus – najgorszy) – postawa wyrażająca się w skłonności do dostrzegania tylko ujemnych stron życia, negatywnej oceny rzeczywistości oraz przyszłości. Przeciwieństwem pesymizmu jest optymizm.
Jako filozoficzna postawa wobec świata pesymizm pojawia się w szkole cyrenejskiej w V w. p.n.e. jako przeciwieństwo hedonizmu. Pesymizm to także pogląd filozoficzny, który charakteryzuje brak wiary w przyszłość, w postęp społeczny, w celowość życia i jego wartości.

Reasumując - moim zdaniem najlepszą postawę na życie reprezentuje realista posiadający zdrową dozę optymizmu.



-------------
Prosiłam już, żebyś nie pisała postów jeden pod drugim, łamiesz w ten sposób obowiązujące na Netkobietach zasady. Chcąc coś dopisać, użyj funkcji "edytuj". 
Z pozdrowieniami, Olinka

50

Odp: Jak żyć z pesymistą?
genialna napisał/a:

no chyba nie chcesz powiedzieć, że bycie optymistą wyklucza posiadanie wymienionych przeze mnie cech?

Nie wyklucza, ale nie jest tożsame. Chodzi o to, że optymista może być naiwny, może też być lekkomyślny, ale to nie jest tak, że optymiści z założenai lekkomyślni i/lub naiwni. Dla mnie to jednak ogromna różnica.

genialna napisał/a:

owszem ktoś może być optymistą z innymi cechami ale mi się kojarzy właśnie z tymi, przykro mi smile

Dlatego zamiast generalizować warto pisać "moim zdaniem" lub "uważam", bo to, że Tobie coś się tak kojarzy, jeszcze nie znaczy, że tak jest smile.

genialna napisał/a:

i znów podkreślę, że mówiłam o "związkowym optymiście" nie optymiście w ogóle

A to jest jakaś różnica?

Niemniej nie dociągajmy uwagi od tematu, dla którego wątek został założony.

Averyl, czy Twój mąż "od zawsze" widział wszystko w czarnych kolorach? Bo jeśli nie, to być może w ten sposób "wywala" z siebie jakieś nowe, negatywne emocje, o których nie potrafi mówić wprost, dlatego szuka tematów zastępczych?

51

Odp: Jak żyć z pesymistą?

...raczej "od zawsze", ale tak jak Ela210 napisała im lepiej, tym gorzej. Teoretycznie teraz nie mamy poważnych problemów, nie musimy się martwić o pracę, dzieciak jest już wyższy ode mnie, jeszcze trochę a wyfrunie z domu, możemy poświęcić czas na hobby. Czym się zamartwiać?

Genialna - gdyby mój M. działał tak jak opisujesz to, wymyślał sobie zagrożenia, a potem coś robił, by uniknąć katastrofy... niestety to jest tylko takie chrzanienie - tak jak w przykładzie z wczorajszą klasówką. Wie, jakie ma oceny dzieciak, bo to on chodzi na zebrania, ale żadnego zainteresowania i próby zrozumienia, dlaczego z kolejnej klasówki dostał złą ocenę, żadnej próby pomocy - bo przecież syn go nie słucha... no a nie słucha, bo ile można słuchać, że z powodu lufy z klasówki skończy się jako margines społeczny?
Obejrzeliśmy wczoraj razem te zadania, syn przyznał mi rację, że pomylił się, bo zrobił kilka głupich rzeczy, które zamiast pomóc, to tylko namieszały mu w głowie. Jego szkoła, jego sprawa co zrobi z tą wiedzą, ale gdyby nie rozumiał materiału, to byłby moment, by mu jakoś pomóc, a samo złowieszczenie??? tylko psuje atmosferę.

52

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Wie, jakie ma oceny dzieciak, bo to on chodzi na zebrania, ale żadnego zainteresowania i próby zrozumienia, dlaczego z kolejnej klasówki dostał złą ocenę, żadnej próby pomocy - bo przecież syn go nie słucha... no a nie słucha, bo ile można słuchać, że z powodu lufy z klasówki skończy się jako margines społeczny?
Obejrzeliśmy wczoraj razem te zadania, syn przyznał mi rację, że pomylił się, bo zrobił kilka głupich rzeczy, które zamiast pomóc, to tylko namieszały mu w głowie. Jego szkoła, jego sprawa co zrobi z tą wiedzą, ale gdyby nie rozumiał materiału, to byłby moment, by mu jakoś pomóc, a samo złowieszczenie??? tylko psuje atmosferę.

Masz rację, z takiego zrzędzenia jeszcze nigdy nic dobrego nie wyniknęło. Kiedyś dojdzie do takiego momentu, o ile już nie doszło, że kiedy syn poniesie jakąkolwiek porażkę, to przestanie cokowliek na ten temat mówić, aby po raz kolejny nie usłyszeć, że rokuje na "bycie marginesem". To jest właśnie to podcinanie skrzydeł, o którym wcześniej była mowa. Smutne.

Jeśli rozmowy i próby naświetlania Twojego punktu widzenia nie przynoszą pożądanego skutku, to powiem szczerze, że zupełnie już nie wiem co Ci poradzić ani co podpowiedzieć, tym bardziej, że przecież żyjecie pod jednym dachem, więc trudno zupełnie się od tego odciąć. Z kolei puszczanie wszystkiego mimo uszu zdaje egazamin, ale na krótką metę, bo takie wzajemne ignorowanie się wyłącznie zagęszcza atmosferę, ale nie prowadzi do rozwiązania problemu.

53

Odp: Jak żyć z pesymistą?
genialna napisał/a:
tajemnicza75 napisał/a:
genialna napisał/a:

Mamy sytuacja np. idą wakacje
optymista powie - o fajnie pojedziemy do Grecji i koniec, ona wie, że wszystko pójdzie dobrze
pesymista po tym sprawdzi długoterminową pogodę, sprawdzi loty, pomyśli o tym, żeby przed tym jakiś szczególnie zadbać żeby w ostatniej chwili to dziecko się nie przeziębiło żeby wszystko zostało zrealizowane a nie tylko powiedziane

Mylisz pojęcia. To co przedstawione to optymista i realista wink . Pesymista nic nie musi sprawdzać, on z góry zakłada, że nie ma po co jechać, bo wybuchnie bomba na lotnisku, zabiją nas terroryści, ugryzie wąż jadowity i panikuje na każdym kroku o wszystko, msze zamawia w intencji szczęśliwej podróży i zamęcza swoim czarnowidzeniem. Wszystkim się odechciewa nawet wyjść z domu, a co dopiero wyjechać gdziekolwiek.

miałam na myśli takiego "związkowego pesymistę" a nie stereotypowego pesymistę ogólnie wink trochę skrajnie to przedstawiłaś

Przedstawiłam prawdziwego pesymistę. Widać, że z takimi nie masz do czynienia więc nie wiesz, ze to nie jest tylko stereotyp. Ja mam taka matkę!!!

54

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Olinka napisał/a:

Masz rację, z takiego zrzędzenia jeszcze nigdy nic dobrego nie wyniknęło. Kiedyś dojdzie do takiego momentu, o ile już nie doszło, że kiedy syn poniesie jakąkolwiek porażkę, to przestanie cokowliek na ten temat mówić, aby po raz kolejny nie usłyszeć, że rokuje na "bycie marginesem". To jest właśnie to podcinanie skrzydeł, o którym wcześniej była mowa. Smutne.

To prawda. Ze swojego życia przykład:
Chciałam iść na studia, marzyłam o projektowaniu wnętrz. Usłyszałam, że nie mam po co iść bo przecież sobie nie poradzę, bo zawsze słaba w nauce byłam, bo skąd wezmę kasę na studiowanie, że jeśli pracy nie dostane to rzucę naukę i zmarnowane będą pieniądze, ze kto mi pomoże w obcym mieście itp. W rezultacie skończyłam na średnim wykszt. Gdy kiedyś mama negowała moje podejście do córki (motywuję ją mówiąc, ze jest mądra i inteligentna, że sobie poradzi, że w nią wierze itp), to zapytałam dlaczego mnie tak dołowała? Tymczasem mama była zdziwiona, ze tak to odbierałam, ona tego nie traktowała jako negowanie/podcinanie skrzydeł. Mama naprawdę się o mnie tak strasznie bała, że wolała uprzedzić, abym nie była rozczarowana, aby mnie nikt nie zranił. I to jest najsmutniejsze... taki pesymista naprawdę nie widzi, że jest pesymistą.

Gdybym miała takiego męża pesymistę, chyba bym zastosowała strategie, ze słowa piękne i dobre mają większą moc. Uświadomiłabym synowi, ze ojciec ma taki styl mówienia, ale naprawdę nie wynika to ze złej woli, że on się martwi i tyle. Dodatkowo ... im bardziej by swoje martwienie uzewnętrzniał, tym bardziej bym mówiła coś wręcz odwrotnego, motywującego, pięknego, mądrego. To nie znaczy, ze ojca słowa pójdą w zapomnienie ale mam nadzieję, ze będą zneutralizowane, wyrównane nieco. Skupiajcie się na pozytywach najbardziej, aby odwrócić uwagę od negatywnych słów ojca. Nic innego mi do głowy nie przychodzi.

55

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Chyba to jest największy problem w rozmowie z pesymistą, taki człowiek nie słyszy, co mówi, nie wierzy, że zabija dobrą energię do działania w innych. Ciężko jest rozmawiać, bo pesymiści po prostu nie rozumieją tego oddziaływania, tak jak w twoim przykładzie - matka przecież chroniła cię przed rozczarowaniem! ... no a co z twoim życiowym rozczarowaniem? tym, że być może nie robisz tego, co byłoby pasją, hobby, być może mając wyższe wykształcenie miałabyś inne możliwości, inną pracę.

W tej sferze mój syn radzi sobie dużo lepiej niż ja, on potrafi olewać takie gadanie, za co M. jest wkurzony, że dzieciak go nie słucha.
Nie ułatwiałam mu życia, wymagam by radził sobie z trudnymi sytuacjami, oczywiście wspieram go, gdy potrzeba, ale nie wyręczam. Jest to jedna z tych rzeczy, którą udało mi się przekazać dzieciakowi - należy się skupić jak rozwiązać problem i go rozwiązać, bez zbędnego tłumaczenia, obwiniania, bez zbędnego gadania.
Natomiast ja nie jestem tak odporna. Umiem sobie wiele rzeczy wytłumaczyć, radzę sobie z problemami, natomiast nie znika to, wprost przeciwnie kumuluje się to we mnie, odbija się to na moim zdrowiu.
Kilka dni temu miałam doła z tego powodu, a potem pomyślałam sobie, że chyba mimo wszystko jestem bardzo silną osobą, radzę sobie z większością problemów, nawet jeśli jest mi ciężko, to nikt na to nie zwraca uwagi, finalnie wszystko jest ok, a on? przy najmniejszym problemie udowadnia, że problemu nie da się rozwiązać, stwarza wrażenie, że sytuacja jest poważniejsza, większa, trudniejsza niż jest w rzeczywistości, inni zachęcają, wspierają go, doradzają, a gdy się w końcu uda - to jak w przypadku małego dziecka - podziw.

Masz rację - że trzeba się skupiać na tym, co pozytywne, tak dla równowagi smile

56

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Chyba to jest największy problem w rozmowie z pesymistą, taki człowiek nie słyszy, co mówi, nie wierzy, że zabija dobrą energię do działania w innych. Ciężko jest rozmawiać, bo pesymiści po prostu nie rozumieją tego oddziaływania, tak jak w twoim przykładzie - matka przecież chroniła cię przed rozczarowaniem! ... no a co z twoim życiowym rozczarowaniem? tym, że być może nie robisz tego, co byłoby pasją, hobby, być może mając wyższe wykształcenie miałabyś inne możliwości, inną pracę.

Dokładnie i tak by z pewnością było.
Dlatego też mama krytykuje moje podejście do córki. Uważa, ze trzymam ją pod kloszem. Motywowanie, wspieranie i wiara w możliwości i zdolności dziecka to raczej nie to samo co chowanie pod kloszem ... heloł. Jednak wg mamy tak, bo nikt inny w nią nie uwierzy i gdy pójdzie w świat to się rozczaruje, bo nikt jej nie będzie tak dobrze traktował jak rodzice, toteż się załamie, nabawi depresji, wyląduje u psychiatry i przypną jej łatkę nienormalnej i taką zostanie do końca życia. Wiem... mama się tylko martwi i nazywa to troską (ja też się troszczę ale inaczej to okazuję), ale dlaczego nie może się martwić sama dla siebie w myślach, a pozwolić innym ludziom żyć? Retoryczne pytanie, bo pesymista musi ostrzegać przed złem, taka jego misja.

Co do niewidzenia swojej toksyczności: nieraz byłam zmęczona mamy pesymizmem i gdy użyłam słów "jestem zmęczona psychicznie, muszę odpocząć", to mama nawet nie dając mi dokończyć zdania już obwiniała męża, bo powinien mi bardziej pomagać; córkę, bo czas by zaczęła coś robić w domu; szefa, bo nie można tak ludzi stresować wink . Wszyscy winni tylko nie ona. A kiedy się dowiedziała, ze to nie z tego powodu zmęczenie, to była wręcz oburzona, że jak to(?) przecież sie tylko martwi, nikt jej nie rozumie, najlepiej na nią zepchnąć winę itp. Nieuleczalna pesymistka i tyle.

Averyl napisał/a:

Masz rację - że trzeba się skupiać na tym, co pozytywne, tak dla równowagi smile

Tylko to mnie trzyma jakoś przy zdrowych zmysłach, bo inaczej już dawno bym się zmieniła w taką samą pesymistkę i niszczyłabym życie moich bliskich, albo bym wylądowała z depresją u psychiatry. Kiedy tylko mam możliwość szukam pozytywów, pięknych obrazów, ładnej, relaksacyjnej muzyki, zdjęć przywołujących miłe wspomnienia... czegokolwiek pozytywnego.

Trzymajmy się pozytywnie - rodziny pesymistów wink big_smile .

57

Odp: Jak żyć z pesymistą?
tajemnicza75 napisał/a:

Trzymajmy się pozytywnie - rodziny pesymistów wink big_smile .

Pozytywnie, z uśmiechem do świata, a nawet do pesymisty big_smile.
Swoją drogą, ciekawe czy zdarzają się przypadki przemiany duchowej wink u pesymistów, czy to jest tak wrośnięte w osobowość, że inaczej nie mogą patrzeć na świat.

Mówi się, że pesymista to ten co widzi szklankę do połowy pustą...  a propos połowy ubawił mnie teledysk "Go Up" Cat Power & Pharrell Williams

58

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:

Swoją drogą, ciekawe czy zdarzają się przypadki przemiany duchowej wink u pesymistów, czy to jest tak wrośnięte w osobowość, że inaczej nie mogą patrzeć na świat.

Ja osobiście nie znam takowej przemiany, to chyba jest jakieś chorobowe. Za to w drugą stronę... czyli z optymisty na pesymistę owszem wink .

59

Odp: Jak żyć z pesymistą?

No właśnie, zaskakujące, że ludzie jeśli już się zmieniają, to raczej z optymistów w pesymistów czy też z osób pogodnych w marudy i zrzędy. Stawiam, że to jakieś negatywne, życiowe doświadczenia weryfikują ich podejście do świata i wynikające z niego postawy.

60 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-04-17 20:59:52)

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Olinko> jest tak. Nikt się nie rodzi pesymistą. Robia ich tym okoliczności, złe zdarzenia, traumy oraz cechy charakteru. Zauważmy, ze jeden człowiek prześladowany w dzieciństwie wyrośnie na silnego dorosłego, dającego sobie rade z przeciwnościami, świadom siebie... a drugi się zdołuje na wstępie i tak podąży w dorosłość zmieniając się w chronicznie nieszczęśliwego człowieka. Ja w najbliższym otoczeniu mam mamę, jako największego pesymistę i to się zgadza z moimi obserwacjami. Ma słaby charakter, przewrażliwiona, pedantyczna, płaczliwa. Do tego miała rodziców i braci znęcających się nad nią, traktujących ją całe życie jak szmatę. Potem mąż alkoholik i powtórka z "rozrywki". Jedyne co pamięta to poniżanie, nawet nie zna chwili radości i szczęścia.
Jeśli by poznać historie innych pesymistów, to założę się, że większość z nich pamięta jedynie traumy i ma słabą osobowość. Tym bardziej uważam, ze takie osoby powinny się leczyć. Terapią można by uwolnić ich od emocji z przeszłości i pomóc pookładać ją sobie, uporali by się na tyle by stać się chociaż realistami... już nie muszą być optymistami  wink . Szkoda, ze sami tego nie widzą, nie wierzą innym gdy im to mówią, że tkwią w tym marazmie z własnej woli. Im nie można pomóc.

61

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Pesymiści mają bardziej realne myślenie od optymistów, bo optymiści mają różowe okulary na nosie i to im przesłania realne patrzenie na świat.

62

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Liczyłam, że jednak ktoś zna takie przypadki przemiany z pesymistę na realistę (optymistę wink )
Czasem czytając historię o ludziach, którzy przeżyli straszne rzeczy - jak obozy, czy inne traumy - cudem uniknęli wypadku, są takie przemiany, potem ci ludzie do kolejnych problemów, przeszkód podchodzą ze spokojem, z optymizmem, z poczuciem, że to nie jest coś aż tak ważnego, by się denerwować.

Coś jest w tym, co napisałaś Tajemnicza75 - pesymiści to słabi ludzie. Być może terapia pomogłabym, ale ciężko taką osobę nakłonić, bo  z jego strony jest wszystko OK.

63

Odp: Jak żyć z pesymistą?

Nika, nie zgodzę się że pesymiści mają myślenie bardziej realne. Natomiast często jest to samosprawdzajaca się, pesymistyczna przepowiednia. Mam pomysł na program reality show na dwóch bezludnych wyspach zebrać na jednej pesymistów, na drugiej optymistów i zobaczyć co z tego wyniknie smile))


Averyl, nikogo nie jesteś w stanie nakłonić do terapii, musi sam do tego dojrzeć. I nie myśl, że terapia to jakiś cudowny środek, bo to droga przez mękę i ciężkie doswiadczenie dla otoczenia i klienta terapeuty też. 

Jesli jakimś cudem dożyję wspólnego świętowania końca terapii mojego jm. dam znać czy zmienił nastawienie....

64

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Ela210 napisał/a:

Averyl, nikogo nie jesteś w stanie nakłonić do terapii, musi sam do tego dojrzeć. I nie myśl, że terapia to jakiś cudowny środek, bo to droga przez mękę i ciężkie doswiadczenie dla otoczenia i klienta terapeuty też.

Nawet nie zamierzam tracić energii na namawianie do terapii, tak jak pisałam wcześniej - problemem jest, by on zauważył, w jaki sposób działa jego gadanie, w jego odczuciu on jest w porządku, to ja odbieram jego słowa tak źle, to problem jest po mojej stronie.
W jakiś sposób wie, jaki jest skutek, jak to działa na naszą relację, ale on jest przeświadczony, że z jego strony jest OK, nie ma złych intencji, nie ma problemu.
Być może ja reaguję za bardzo, ale też patrząc na naszą sytuację - to ja podejmuję trudne decyzję, rozwiązuje problemy, itd i nie potrzebuję, by mnie jeszcze dodatkowo obciążał swoim czarnowidztwem. Chciałabym, abym mój facet mnie wspierał, dodawał siły, a nie dołował.

65

Odp: Jak żyć z pesymistą?
Averyl napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Averyl, nikogo nie jesteś w stanie nakłonić do terapii, musi sam do tego dojrzeć. I nie myśl, że terapia to jakiś cudowny środek, bo to droga przez mękę i ciężkie doswiadczenie dla otoczenia i klienta terapeuty też.

Nawet nie zamierzam tracić energii na namawianie do terapii, tak jak pisałam wcześniej - problemem jest, by on zauważył, w jaki sposób działa jego gadanie, w jego odczuciu on jest w porządku, to ja odbieram jego słowa tak źle, to problem jest po mojej stronie.
W jakiś sposób wie, jaki jest skutek, jak to działa na naszą relację, ale on jest przeświadczony, że z jego strony jest OK, nie ma złych intencji, nie ma problemu.
Być może ja reaguję za bardzo, ale też patrząc na naszą sytuację - to ja podejmuję trudne decyzję, rozwiązuje problemy, itd i nie potrzebuję, by mnie jeszcze dodatkowo obciążał swoim czarnowidztwem. Chciałabym, abym mój facet mnie wspierał, dodawał siły, a nie dołował.

Doskonale Cię rozumiem, bo przerabiałam. Być może Twój mąż dojrzeje kiedyś do przepracowania problemu. Na razie to ma "wgrany" sposób reagowania na problemy duże czy małe i Ty tego nie przeskoczysz. Możesz przestać mu matkować i go wyręczać w trudnych decyzjach,by dorósł- ale jest ryzyko, ze nie będzie dorastał, tylko znajdzie kogoś kto w zastępstwie Ciebie pomoże mu podejmować decyzje. Możesz nakłonić go do przynajmniej jednej wizyty u terapeuty- może pod pretekstem jakiegoś konfliktu w pracy?jesli uważa że w domu wszystko ok?
Jeżeli widzi problem po Twojej stronie, może pójdziecie razem do terapeuty ws wzajemnej komunikacji? Dobry terapeuta, jesli zauważy problem w 1 osobie, zaproponuje jej indywidualną pracę.  trudna sytuacja... ale przyznaj sama było kiedyś inaczej? pewnie nie, ale inne zalety faceta przyćmiewały te wady..

Posty [ 1 do 65 z 103 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak żyć z pesymistą?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024