Olinka napisał/a:tajemnicza75 napisał/a:Jak to zrobiłaś??? Jak się nauczyć ignorować??? Ja tego po prostu nie potrafię, zwłaszcza, ze stale słyszę, ze nikt nie słucha, ze każdy olewa, że tak się okazuje niechęć/nienawiść, że kochająca osoba słucha uważnie i inne wzbudzające poczucie winy teksty. Ja tego nie mogę znieść!!! Jak przejść po prostu do ignorancji?
A może zamiast ignorancji wprost powiedzieć mamie coś, co jasno da jej do zrozumienia, że doskonale widzisz, w jaką gra z Tobą grę?
Mama potrzebuje czułości, uwagi, więc stara się wpędzić Cię w poczucie winy, że dostaje od Ciebie mniej niż tego oczekuje. To jest przecież klasyczny szantaż emocjonalny, a Ty stałaś się jego ofiarą.
Ja nauczyłam się w takich sytuacjach jasno komunikować co czuję, często przy pomocy zadawanych pytań, na przykład (może nie tymi słowami, chodzi mi o ujęcie ogólnego sensu): dlaczego starasz się wpędzić mnie w poczucie winy? czy naprawdę nie widzisz, że przez to oddalamy się od siebie? naprawdę zadowoli cię taka wymuszona uwaga?
Zdarza mi się także uprzedzać ewentualne wyrzuty stwierdzając: przykro mi, nie jestem w stanie poświęcać Ci więcej czasu, ale pamiętaj, że jesteś dla mnie ważna/ważny.
U mnie to działa, więc może warto spróbować?
To wszystko juz było
.
Wprost powiedziałam tysiąc razy i tylko awantura była, ze jej nikt nie kocha, że najlepiej do domu starców oddać, ze zabić od razu bo po co się z nią męczyć, że czym sobie zasłużyła, że poświeciła się dzieciom, a teraz nie ma kto się nią zająć itp itd.
To wszystko mówiłam, tłumaczyłam.... ale jak grochem o ścianę. Po prostu mama uważa, że z racji wieku, traumatycznych doświadczeń, chorób... to my powinniśmy się do niej dostosować.
A na to uprzedzanie faktów mama reaguje coś w stylu: "akurat ważna, to czemu mnie nie słuchasz", "nieprawda, kochające dzieci tak się nie odzywają do matki:, "co z tego, ze ci przykro, skoro to nic nie zmieni".
Na moje pytania mama odbija piłeczkę "ja??? to ty na mnie krzyczysz", "unosisz ton, więc jak mam reagować", "jak zwykle wszystko na mnie, przepraszam, ze żyje". "to wy mnie wykańczacie". w ogóle słowa "wy i oni" są w częstym użyciu. W końcu to cały świat jest winien... .
Wiem, ze mama potrzebuje czułości i serca. Rozumiem z jakiego powodu taka jest. Rodzice się nad nią znęcali, nie kochali jej co wielokrotnie przypominali.
Ja jej szczerze współczuję. tylko nie umiem okazać jej serca matczynego. ja mam wrażenie, ze mama by chciała, aby dzieci dały jej tę miłość jakiej rodzice nie dali. Mama twierdzi, ze bzdura, bo oni nie żyją i wiadomo, ze jej nie pokochają... ale to siedzi w jej głowie. Niby chce miłości od rodziny, dzieci i wnuków ale wymaga by się nad nią roztkliwiać jak nad dzieckiem małym. To są jawne braki z dzieciństwa i nikt jej tego nie da, niestety. Oczywiście mama stawia opór, że ja wyolbrzymiam, że jej tylko chodzi by z nią ktoś mieszkał i przebywał na co dzień. Tylko samo mieszkanie to się potem okaże za mało, bo wiem, że dla mamy są ważne wspólne posiłki, żeby chodzić rodzinnie na spacer, żeby razem tv oglądać i wszystko razem w tym samym czasie. To takie trochę uwiązanie do siebie... to jest dla mamy model rodziny, a nikt nie chce uwiązania. Każdy chce mieć swoja prywatna przestrzeń, osobisty skrawek życia i nieco swobody.
To wszystko mamie tłumacze, ale nie rozumie. Twierdzi, ze robimy to specjalnie, ze jej nie kochamy, ze porzuciliśmy jak psa w lesie, że karzemy ją za coś... .
Stosowałam już rożne metody, wyczytane z książek, ze stron psychologicznych... nic nie działa. Dlatego uważam, ze ignorowanie mi tylko pozostało, ale z drugiej strony obawiam się całkowitego oddalenia się emocjonalnego. Jak ignorować ale sie nie zamknąć całkowicie?