Mam ogromny problem. Ostatnio zaobserwowałam, że jestem strasznie zazdrosna i mam duże kompleksy.
Przyczyną tego wszystkiego jest samotność, która towarzyszyła mi od praktycznie początku okresu dojrzewania. Mam 20 lat, od zawsze mieszkam w dosyć małym mieście- 28 tys. mieszkańców. Niestety nigdy nie układało mi się dobrze z rówieśnikami. Wiadomo, że jak człowiek dojrzewa to chce być akceptowany przez rówieśników. Ja zawsze bardzo lubiłam towarzystwo a praktycznie rzadko kiedy go miałam. W gimnazjum miałam średnich znajomych, dziewczyny z klasy potrafiły się całą grupką przy mnie zmawiać do kina czy na pizzę (nie zapraszając mnie). Miałam jednak jedną znajomą, z którą siedziałam w ławce całe 3 lata. Potem z dnia na dzień po zakończeniu liceum mnie olała i od tamtej pory się nie widziałyśmy. W liceum w 1 klasie miałam dobrą koleżankę, ale ona przeniosła się do innej klasy (zmiana profilu) i pozostałyśmy na "cześć". Od 2 klasy mam koleżankę, czyli osobę, która jako jedyna w miarę mnie tolerowała. W liceum znajomi byli już ciut lepsi niż ci z gimnazjum, ale mimo wszystko oprócz wyżej wspomnianej koleżanki z ławki (która zaprosiła mnie na domówkę) nikt mnie na 18-stkę nie zaprosił. Nikt. Ją zapraszali, mnie nie. Lubiłam ją, ale ona miała do mnie jakiś dziwny stosunek, miałam wrażenie, że mimo wszystko czegoś mi zazdrości (musicie uwierzyć na słowo).
Potem stwierdziłam, że muszę poprawić wynik z matury, zostanę w domu rok i jakoś specjalnie nikt się nie odzywa. Czasem z właśnie tą koleżanką od czasu do czasu, ale nie mamy jakoś wiele wspólnych tematów do rozmów.
Od podstawówki miałam też zawsze kogoś, w kim się kochałam. Do końca gimnazjum podkochiwałam się skrycie, ale nie byłam gotowa na związek. Potem liceum. W liceum było dziwnie, bo zawsze znalazł się ktoś, w kim ja się podkochiwałam, ale ten koś nie był zainteresowany za to we mnie kochał się ktoś, w kim ja nie byłam zainteresowana. Tylko proszę, nie mówcie, że wybrzydzam. Ja uważam, że nie da się być w związku z kimś na siłę dla szpanu, trzeba coś czuć do tej osoby.
Ostatnio byłam zakochana 2 lata temu w pewnym chłopaku. Przy czym on to wychwycił i zauważył, miałam takie nieodparte wrażenie, że on wie. Był dla mnie miły, lubił mnie, ale na fb potem sprawdziłam- miał dziewczynę, totalne przeciwieństwo mnie.
Powiecie "wyjdź do ludzi" czy "zapisz się na zajęcia dodatkowe". Otóż od razu mówię, że to tak nie działa. Muszę zaznaczyć, że pochodzę z dobrego domu, rodziców mam wykształconych, którzy zawsze stawiali na rozwój dzieci: od wielu lat uczę się różnych języków obcych, jeździłam konno, grałam na pianinie, od wielu lat regularnie ćwiczę sport, jeździłam na obozy sportowe (to właśnie na nich spotkałam wyżej opisane osoby, którym ja się podobałam i które podobały się mi, to nie był osoby z mojej okolicy ani szkoły). A no właśnie. Jeździłam na obozy sportowe, poznałam wiele osób, ale sami wiecie jak to jest, gdy przez 2 tygodnie kolegujesz się z osobą a potem wyjeżdżacie na 2 różne końce kraju.
Teoretycznie mam przyjaciółkę, ale tylko teoretycznie. Poznałam ją właśnie na takim obozie sportowym jednak od prawie roku ona odpisuje mi raz na tydzień czy dwa, niby planujemy razem wakacje, ale nie piszemy ze sobą regularnie.
A propo wychodzenia do ludzi chciałam podłapać pracę, która kiedyś była moim marzeniem- stewardessę. Pewna linia wystawiła ofertę tylko na okres wakacji, czyli idealnie dla mnie. No rękę dam sobie uciąć, ale byłam idealnym kandydatem- umiem pływać, jestem wysportowana, znam 2 języki obce ( w tym angielski, z którego zdaję certyfikat), uwielbiam pracować z ludźmi, do najbrzydszych raczej też nie należę, ale wysłałam CV 2 razy i nawet mnie nie zaprosili na rozmowę, nie dali szansy.
Podsumowując:nie mam przyjaciół, którzy pomogliby w potrzebie, mam co najwyżej znajomych; kilka razy byłam zakochana bez wzajemności; nie dostałam się na wymarzone studia, nie dostałam pracy, która była jedyną szansą na tą pracę (w przyszłe wakacje nie będę miała tyle czasu)
Wbrew pozorom te czynniki przyczyniły się do powstania poważnych kompleksów i zazdrości. Nie umiem już się cieszyć szczęściem innych, jak słyszę, że ktoś jest w ciąży to ja jestem wkurzona, nie mogę słuchać jak ktoś mówi "mój chłopak/moja dziewczyna" itp
Kiedyś uważałam, że aby być z kimś w związku trzeba pokochać siebie. Jest to po części prawda, ale jeśli nikt się do nas przez dłuższy czas nie odzywa, nie mamy z kim wyjść do kina nawet raz na miesiąc, nie mamy się komu wyżalić, choćby raz na miesiąc to cotygodniowe zajęcia sportowe czy językowe przestają nas cieszyć, bo nie mamy nawet komu o tym opowiedzieć, pochwalić się, pokazać...
Owszem, mam kochanych rodziców (i siostrę, już bardziej wredną, ale rodzeństwa się nie wybiera), ale nie można gadać z rodzicami jak z przyjaciółmi. Dla nich moje problemy są błachostką, mama tylko machnie ręką i powie "weź się w garść" co mnie strasznie denerwuje. Kocham ich, ale to nie to samo, co chłopak czy przyjaciółka.
Czasem po prostu przeżywam porażki: niedostanie się na studia, niedostanie pracy czy pozytywne: zdanie egzaminu na prawko i mam wtedy ogromną ochotę się wyżalić albo pochwalić i się nie a, bo nie ma nawet do kogo zadzwonić, spotkać się. Nie wiem, ile normalnie ludzie spotykają się ze znajomymi, ale ja od praktycznie samego początku, od podstawówki widuję się na jakimś wyjściu do kina może kilka razy do roku, licząc od 1 klasy liceum, odwiedził mnie 3 osoby 3 razy. No to jeśli do mojego pokoju ktoś wchodzi raz na rok to trochę mały wynik
Jednak zaobserwowałam w sobie coś negatywnego, że coraz bardziej nienawidzę ludzi, zakochanych, jak czytam na jakiś forach wyznania, że ktoś ma problemy w związku to w myślach powtarzam sobie, że ta osoba powinna się cieszyć, że w ogóle kogoś ma, bo mogła być cały czas sama
Zauważyłam nawet ostatnio, że mam kompleks niższości, to znaczy porównuję się do innych pod względem urody czy innych czynników (nigdy wcześniej tego nie robiłam), bo próbuję odnaleźć przyczynę moich niepowodzeń. Wmawiam sobie, że może to wina urody, bo przecież ładne dziewczyny mają chłopaków i są stewardessami prawda? Z wyglądu się sobie podobam, ale jak widać nie do końa.
Ja wiem, że w końcu kogoś znajdę, ale pójdę w październiku na studia, zanim kogoś poznam, pójdę na randkę. No na studiach jednak większość osób ma to za sobą, a ja oprócz drobnego buziaka nigdy się nawet nie całowałam. Niejeden gimnazjalista jest bardziej doświadczony w tych sprawach ode mnie, to podświadomie człowieka blokuje, bo jak się ma 20 lat i nigdy nie było się w związku...ja wiem, że są takie osoby, ale większość jednak kogoś miała. A jeśli nie drugie połówki to chociaż przyjaciół. Samemu jest trudno. Nie ma kto doradzić, pocieszyć, wysłuchać
Jak się pozbyć uczucia zazdrości, nienawiści do ludzi? Kiedyś oglądałam filmy, czytałam książki, ale czasem mam taki dołek, że nic nie pomaga. W każdej książce i filmie są wątki o przyjaźni i miłości. Nie da się tego strawić
Mimo kompleksów można odnieść wrażenie, że trochę zadzierasz nosa. Można odnieść wrażenie, że uważasz się za osobę ulepioną z trochę lepszej gliny. Być może to powoduje, że ludzie do Ciebie nie lgną, a faceci uważają Cię za nieprzystępną. Stąd też bierze się Twoja zazdrość i nienawiść do ludzi. Być może jesteś jednak wymagająca w ich doborze. Okazujesz (może mimowolnie) im to, że Cię nudzą, nie ciekawią.
Rozpoczęcie studiów i to w innym mieście na pewno wiele zmieni w Twoim życiu. Otworzą się nowe możliwości poznania wielu ludzi. Od Ciebie tylko zależy jak to wykorzystasz.
A jeśli chodzi o pracę stewardessy to wymagania są tak wyśrubowane, że naprawdę niewiele osób może mieć to szczęście.
Cześć koleżanko,
Ja ci powiem, że mam sporo znajomych,a pomimo to jakoś często się z nimi nie spotykam, bo oni to albo tylko pierdzielą o wyprzedażach, o facetach, o tym jak się schlali na ostatniej imprezie i ich problemach typu nie mam kasy bo przepierniczyłam. Naprawdę chcesz mieć takich znajomych? WięksZość ludzi w naszym wieku to takie kekkoduchy. Ja dlatego często się z nimi nie spotykam, bo mam dość słuchania i opowiadania pierdol kiedy np.mój świat się wali. Mało mam osób które mnie wspierają, rozumieją, pomimo że mam spore grono znajomych. Oni zaś się ze mną zadają bo na ogół jestem otwarta, towarzyska i fajnie się ze mną imprezuje, tylko kurde życie nie polega tylko na imprezowaniu i zabawie, co próbuje niekiedy uświadomić osobom w moim wieku. No i cóż nadal się czuje samotna niekiedy. Mam dwie bardzo bliskie przyjaciółki, ale mieszkają bardzo daleko. Znajomych takich, z którymi również ja lubię spędzać cZas też mam daleko. I wszystkie te osoby właściwie nie sa z Polski lub mieszkaja tylko w Polsce.
Na twoim miejscu zamiast szukać na siłę byle jakich znajomych, to czekqlabym aż pojawi się ktoś naprawdę wartościowy. Lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela, niż stu fałszywych. A aktywność spoleczna jest idealnym miejscem na poznanie przyjaciół. Gdybym ja nie działała spolecznie to pewno bym nie poznała swoich bratnich dusz, tylko bym siedziala i marudzila "znowu w życiu mi nie wyszło". Tylko uwierz ja to mam prawdziwe problemy, których ty się piwinnas ciesZyc że nie,masz. Dziewczyno masz rodzinę, zdrowie i jeszcze kasę. Kur..a masz wszystko! I przestan oglądać się na innych, zwłaszcza tych "z pozoru lepszych". Jak już musisz patrzeć na innych to popatrz na tych cierpiących.
Ulżyło?
4 2017-03-27 15:25:26 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-27 15:28:48)
Zeby zostac stewa trzeba sporo wiecej niz plywac, znac angielski, czy ladnie wygladac. Ponad polowa odpada w przedbiegach na samych testach psychologicznych, mimo ze oni sami uwazaja sie za kandydatow idealnych.
Ludzie lgna do tych, z ktorymi dobrze sie rozumieja, z ktorymi moga milo spedzic czas. Mysle, ze Twoi koledzy/ kolezanki potrafia wyczuc Twoja zazdrosc. Nie chodzi tu o to, ze nie komentujesz, wiec oni sie nie domysla. To sie po prostu wyczuwa: mina, postawa, Twoja energia. Nawet podczas rozmowy na w ogole inny temat mozesz nieswiadomie cos napomknac.
Jasne, ze nie ze wszystkimi idzie sie dogadac, Ty nie musisz byc w typie kazdego, ani kazdy w Twoim, ale mysle, ze Twoj problem jest troszke bardziej powazniejszy. Czyms mocno "odstraszasz" ludzi. Zastanow sie, co to moze byc
Dziewczyno masz rodzinę, zdrowie i jeszcze kasę. Kur..a masz wszystko!
Nie, rodzina, zdrowie i kasa to nie wszystko. Wazna jest JAKOSC, a nie ilosc.
Zazdrość potrafi zniszczyć nam życie.
Mimo kompleksów można odnieść wrażenie, że trochę zadzierasz nosa. Można odnieść wrażenie, że uważasz się za osobę ulepioną z trochę lepszej gliny. Być może to powoduje, że ludzie do Ciebie nie lgną, a faceci uważają Cię za nieprzystępną. Stąd też bierze się Twoja zazdrość i nienawiść do ludzi. Być może jesteś jednak wymagająca w ich doborze. Okazujesz (może mimowolnie) im to, że Cię nudzą, nie ciekawią.
Rozpoczęcie studiów i to w innym mieście na pewno wiele zmieni w Twoim życiu. Otworzą się nowe możliwości poznania wielu ludzi. Od Ciebie tylko zależy jak to wykorzystasz.
A jeśli chodzi o pracę stewardessy to wymagania są tak wyśrubowane, że naprawdę niewiele osób może mieć to szczęście.
No wiesz, możesz mieć rację. Co prawda nie zajdzie ram nosa, wręcz przeciwnie. Wśród co po niektórych znajomych jestem znana jako osoba niewierząca w swoje możliwości
Pomyślałabym, że to że mną jest coś nie tak, ale jeździłam na te obozy sportowe i wiadomo, że nie wszyscy cię lubią, ale z 80-90% na prawdę mnie lubiła. Tylko to było zbyt krótkie. 2 tygodnie na cały rok.....
Znajomi że szkoły.....ja nie wiem co o nich sądzić, ale są to raczej toksyczne osoby, skoro nawet na urodziny mnie nie zaprosili
Z tym zadzieraniem nosa to chyba zły odbiór. W tekście napisałam tak jak jest w rzeczywistości. Mogłabym napisać:"jestem gruba, głupia i brzydka, nie znam języków i nigdy nie ćwiczył na wf ie " ale to raczej nie o to tu chodzi. Chciałam, żeby tekst był jak najbliższy rzeczywistości
Cześć koleżanko,
Ja ci powiem, że mam sporo znajomych,a pomimo to jakoś często się z nimi nie spotykam, bo oni to albo tylko pierdzielą o wyprzedażach, o facetach, o tym jak się schlali na ostatniej imprezie i ich problemach typu nie mam kasy bo przepierniczyłam. Naprawdę chcesz mieć takich znajomych? WięksZość ludzi w naszym wieku to takie kekkoduchy. Ja dlatego często się z nimi nie spotykam, bo mam dość słuchania i opowiadania pierdol kiedy np.mój świat się wali. Mało mam osób które mnie wspierają, rozumieją, pomimo że mam spore grono znajomych. Oni zaś się ze mną zadają bo na ogół jestem otwarta, towarzyska i fajnie się ze mną imprezuje, tylko kurde życie nie polega tylko na imprezowaniu i zabawie, co próbuje niekiedy uświadomić osobom w moim wieku. No i cóż nadal się czuje samotna niekiedy. Mam dwie bardzo bliskie przyjaciółki, ale mieszkają bardzo daleko. Znajomych takich, z którymi również ja lubię spędzać cZas też mam daleko. I wszystkie te osoby właściwie nie sa z Polski lub mieszkaja tylko w Polsce.
Na twoim miejscu zamiast szukać na siłę byle jakich znajomych, to czekqlabym aż pojawi się ktoś naprawdę wartościowy. Lepiej mieć jednego prawdziwego przyjaciela, niż stu fałszywych. A aktywność spoleczna jest idealnym miejscem na poznanie przyjaciół. Gdybym ja nie działała spolecznie to pewno bym nie poznała swoich bratnich dusz, tylko bym siedziala i marudzila "znowu w życiu mi nie wyszło". Tylko uwierz ja to mam prawdziwe problemy, których ty się piwinnas ciesZyc że nie,masz. Dziewczyno masz rodzinę, zdrowie i jeszcze kasę. Kur..a masz wszystko! I przestan oglądać się na innych, zwłaszcza tych "z pozoru lepszych". Jak już musisz patrzeć na innych to popatrz na tych cierpiących.
Ulżyło?
Po części ułożyło. Masz rację, ale udzielanie się społeczne nie jest do końca wyjściem, jeśli w twoim otoczeniu miko wszystko nie mabrarnuch dusz tylko toksyczne osoby.
No wiesz, pisanie komuś, żeby się cieszył, bo nie ma takich problemów jest bardzo nie na miejscu. Ja też ci mogę napisać, że chciałabym mieć takie problemy jak ty. No bo to prawda. Sama przez dosyć długi czas zmagań się z poważną chorobą- depresją, więc nie mów mi, że mam się cieszyć, bo jak jesteś chory to nie masz siły iść się umyć a co dopiero brać się w garść.
Depresja to poważna choroba i poważne problemy. Przebić to może chyba tylko nowotwór
Poza tym dla każdego człowieka problemem poważnym jest co innego. Dla mnie mój stan- depresja, dla ciebie jeszcze co innego a dla innej osoby zerwanie z chłopakiem
A z rodzinnego domu trzeba wyfrunąć, zdrowia nie mam, bo jak już pisałam zmagań się z depresją a kasę mają moi rodzice w nieruchomościach, bo teraz już im się nie przelewa
Serio mi nie ma czego zazdrościć bo moje życie jest beznadziejne i patrząc na problemy innych to na prawdę ja im zazdroszczę, ale jak pisałam- dla każdego waga problemu jest nieco inna
8 2017-03-27 23:05:35 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-27 23:08:21)
Pomyślałabym, że to że mną jest coś nie tak, ale jeździłam na te obozy sportowe i wiadomo, że nie wszyscy cię lubią, ale z 80-90% na prawdę mnie lubiła. Tylko to było zbyt krótkie. 2 tygodnie na cały rok..... i
Ja do dzis mam kontakt z osoba, ktora widzialam raz w zyciu 20 lat temu Wtedy pisalismy do siebie listy na papierze, ktore szly kilka dni, dzis jest Facebook, whatsapp, wiec nie jest zle, tym bardziej jesli sie masz z dana osoba o czym gadac.
Znajomi że szkoły.....ja nie wiem co o nich sądzić, ale są to raczej toksyczne osoby, skoro nawet na urodziny mnie nie zaprosili
Toksyczny czlowiek, bo nie zaprosil Cie na urodziny? Interesujace...
Dla mnie "kryterium urodzinowym" zawsze bylo to, czy lubie dana osobe, czy lubie z nia przebywac, czy jestem z nia w bliskim kontakcie. To, czy chodzi ze mna do szkoly bylo najmniej wazne.
Czy bylas kiedykolwiek u psychologa z Twoimi problemami? Czy depresje masz zdiagnozowana przez lekarza, czy sama ja sobie zdiagnozowalas?
Zeby zostac stewa trzeba sporo wiecej niz plywac, znac angielski, czy ladnie wygladac. Ponad polowa odpada w przedbiegach na samych testach psychologicznych, mimo ze oni sami uwazaja sie za kandydatow idealnych.
Ludzie lgna do tych, z ktorymi dobrze sie rozumieja, z ktorymi moga milo spedzic czas. Mysle, ze Twoi koledzy/ kolezanki potrafia wyczuc Twoja zazdrosc. Nie chodzi tu o to, ze nie komentujesz, wiec oni sie nie domysla. To sie po prostu wyczuwa: mina, postawa, Twoja energia. Nawet podczas rozmowy na w ogole inny temat mozesz nieswiadomie cos napomknac.
Jasne, ze nie ze wszystkimi idzie sie dogadac, Ty nie musisz byc w typie kazdego, ani kazdy w Twoim, ale mysle, ze Twoj problem jest troszke bardziej powazniejszy. Czyms mocno "odstraszasz" ludzi. Zastanow sie, co to moze byc
Hadar napisał/a:Dziewczyno masz rodzinę, zdrowie i jeszcze kasę. Kur..a masz wszystko!
Nie, rodzina, zdrowie i kasa to nie wszystko. Wazna jest JAKOSC, a nie ilosc.
Nie nie nie. Jest wręcz przeciwnie. Jestem otwartą i towarzyską osobą. Zawsze lubiłam do kogoś w szkole podejść i zagadać, spytać co tam słychać. Ja bym powiedziała, że jest dokładnie na odwrót. Wiele razy wyczuwałam, że to mi ludzie zazdroszczą. Sama zaznaczyłaś, że to widać. I tak to bardzo widać. Ja zawsze stawiałam na naukę, rozwój, chodziłam na zawody sportowe, kursy językowe, wyjeżdżałam na obozy sportowe czy wakacje podczas gdy inni siedzieli w domach, nie stać ich było na wyjazd nigdzie czy na kursy, bo wszystko wydali na kieckę na 18-stki czy na 29478 parę butów. To na prawdę widać, jak ktoś ci zazdrości. Wiele razy słyszałam:"obozy sportowe to nic trudnego" albo "a co tam takie kursy językowe" albo "ten sport jest łatwy" (ten który ja uprawiałam. Te teksty doskonale pokazują zazdrość innych wobec mnie, pewnie dlatego się odsuwają. Tylko przez to narodziła się też moją zazdrość. Ja oznak zazdrości nigdy nie dawałam. Zawsze chodziłam uśmiechnięta, miła dla innych. Najlepszym dowodem na to są obozy sportowe. Kiedy jeździłam na obozy sportowe nie było turnusu, an którym nie lubiła by mnie co najmniej 80% obozowiczów. Widzieli, że jestem dobra w tym co robię, miła, były osoby, które mnie nie lubiły, ale to były zazwyczaj pojedyncze sztuki i to zazwyczaj takie, których nikt nie lubił na obozach. Uwierz mi, że ja też myślałam w pewnym momencie, że to coś ze mną jest nie tak, że czymś właśnie odstraszam ludzi, ale wytłumacz mi jak w takim razie możliwe jest to, że siedziałam 2 tygodnie na obozie sportowym wśród ludzi, poznałam ich dosyć dobrze, ludzie mnie zapraszali na obozowe imprezy (na nielegalu z alkoholem ale wiadomo jak to jest) i byłam przeważnie jedną z najbardziej lubianych osób. Potem wracałam do szkoły i obrót o 180 stopni. Tak więc widzisz, ja nie mogę sobie zrobić rachunku sumienia, zrobiłam to jakiś czas temu i wychodzi na to, że to nie moja wina
2 lata temu właśnie na takim obozie sportowym jedna koleżanka mi powiedziała:"ehhh ciebie to tu wszyscy lubią jak ty to robisz?!" A kiedy jej powiedziałam, że w szkole jestem nie za bardzo lubiana, to była zdziwiona. Tak więc widzisz....jestem zazdrosna, ale napisałam to tylko tutaj. Nie ma opcji, żeby to wyszło na zewnątrz. Sama często zagsdywałam ludzi w szkole, pytałam co tam u nich, lubiłam mówić ludziom komplementy. Czy tak ci z boku by wyglądała osoba z ogromnymi kompleksami?
Miranna napisał/a:Pomyślałabym, że to że mną jest coś nie tak, ale jeździłam na te obozy sportowe i wiadomo, że nie wszyscy cię lubią, ale z 80-90% na prawdę mnie lubiła. Tylko to było zbyt krótkie. 2 tygodnie na cały rok..... i
Ja do dzis mam kontakt z osoba, ktora widzialam raz w zyciu 20 lat temu
Wtedy pisalismy do siebie listy na papierze, ktore szly kilka dni, dzis jest Facebook, whatsapp, wiec nie jest zle, tym bardziej jesli sie masz z dana osoba o czym gadac.
Miranna napisał/a:Znajomi że szkoły.....ja nie wiem co o nich sądzić, ale są to raczej toksyczne osoby, skoro nawet na urodziny mnie nie zaprosili
Toksyczny czlowiek, bo nie zaprosil Cie na urodziny? Interesujace...
Dla mnie "kryterium urodzinowym" zawsze bylo to, czy lubie dana osobe, czy lubie z nia przebywac, czy jestem z nia w bliskim kontakcie. To, czy chodzi ze mna do szkoly bylo najmniej wazne.
Czy bylas kiedykolwiek u psychologa z Twoimi problemami? Czy depresje masz zdiagnozowana przez lekarza, czy sama ja sobie zdiagnozowalas?
Gdybym nie była u lekarza to bym chyba nie mówiła, że mam depresję tylko bym napisała o jakimś pogorszeniu nastroju. Raka sobie nie można samemu zdiagnozować, a co dopiero depresji. Moi rodzice są medykami- to oni mi ten stan uświadomili jakiś czas temu.
Problem w tym, że nie lubię psychologów. Kiedyś z jednym gadałam jak byłam mała, straszna porażka
Potem niedawno z jedną babeczką rok temu. To była nawet pedagog szkolna. No i kolejna porażka. Powiedziałam jej, że szkoła mnie dołuje, że nauczyciele w niej wyrządzili mi krzywdę, a myślisz, że coś z tym zrobiła?
Najlepszymi psychologa mi dla mnie zawsze byli rodzice. Jedna rozmowa raz na czas z nimi była o wiele lepsza. Może niekoniecznie mówiłam im o poczuciu samotności, ale w liceum przeżyłam koszmar z nauczycielami- byłam przez nich mobbingowana. To przeżyłam chyba znacznie bardziej niż brak przyjaciół na ci dzień. Rodzice mieli psychologię na studiach, więc te sprawy nie są im obce. Sami mają bagaż doświadczenia, więc stwierdzam, że psycholog nic tu nie pomoże. Przyjaciela mi raczej nie zastąpi, do kina nie pójdzie
Nie mogę powiedzieć, że jestem w 100% samotna. Nie jestem. Z tą koleżanką z ostatniego obozu od 2 lat utrzymujemy kontakt, rok temu byłyśmy razem na wakacjach, w tym roku zaś chcemy wyjechać do Włoch,.Tyle że nie mamy częstego kontaktu. Ona na fb odpisuje raz na tydzień lub dwa. Nie wiem czemu, ale pisałam o tym w poprzednim poście.
Przykładowo na sylwestrze też byłam u znajomych właśnie z obozu.
Wbrew pozorom, jak się gada z kimś raz na miesiąc to trochę mało
A co do tych urodzin to nie wiem, o co chodzi z tymi zaproszeniami. Kiedy poszłam do liceum poznałam pewną koleżankę. Bardzo się lubiłyśmy. Ona miała jeszcze 2 kolegów i byliśmy taką klasową paczką w 4 osoby. Cały rok śmialiśmy się, żartowaliśmy. Ja ich lubiłam, oni mnie chyba też. Potem koleżanka zmieniła profil, jeden z tych kolegów też i nasza paczka się trochę rozpadła
No a ten chłopak, który został że mną w klasie też nie zaprosił mnie ku memu zdziwienie na urodziny. Siedzieliśmy w klasie w kilka osób, była przerwa, poszłam do toalety a kiedy wróciłam koleżanka z ławki miała na ławce zaproszenie na urodziny. Nie widziałam od kogo, ale spojrzała się w kierunku tego chłopaka a było to właśnie mniej więcej w tym okresie, kiedy on miał mieć urodziny. Smutne prawda?
11 2017-03-28 00:01:53 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-28 00:05:14)
Na poczatku powiem Ci jedno: jesli mowisz w taki sam sposob jak piszesz, to nie dziwie sie, ze zrazasz ludzi do siebie. Poczucie wyzszosci i nieomylnosci czuc non stop.
Naprawde mocno bym sie zastanowila, czy zaprosic Cie na urodziny
Te teksty doskonale pokazują zazdrość innych wobec mnie,
Ton.
Czasem wynikaja z czystej niewiedzy, np. ten kto nigdy nie uczyl sie jezdzic konno bedzie przewaznie twierdzil, ze to nic trudnego. Starczy jedna lekcja, by zmienil zdanie.
Tak więc widzisz, ja nie mogę sobie zrobić rachunku sumienia, zrobiłam to jakiś czas temu i wychodzi na to, że to nie moja wina
Ton.
Ludzie rzadko potrafia dostrzec w sobie problem, wiec wynik Twojego rachunku sumienia mnie nie dziwi.
Ludzie na obozach byli z „Twoich sfer”. Byc moze tam zachowywalas sie inaczej, byc moze dla nich liczy sie w kolezenstwie co innego, niz Twoim znajomym ze szkoly. Dobrze by bylo, bys mogla porozmawiac z kims szczerym, zapytac kogos jak Cie odbiera.
Sprawiasz wrazenie osoby nieomylnej, zawsze wiesz lepiej. Wszyscy wokol sa winni, tylko nie Ty. Niestety najczesciej jest na odwrot.
Gdybym nie była u lekarza to bym chyba nie mówiła, że mam depresję tylko bym napisała o jakimś pogorszeniu nastroju.
Ton. Zapytalam, bo czesto ludzie kiepski humor opisuja jako depresje. A przeciez mozna bylo napisac np. „Tak, moi rodzice sa lekarzami i mi to uswiadomili. Zdaje sobie sprawe, ze depresja to nie chwilowa chandra.” Brzmi w ogole inaczej, a przekazuje ta sama informacje.
Problem w tym, że nie lubię psychologów. Kiedyś z jednym gadałam jak byłam mała, straszna porażka
Ale teraz jestes duza, poza tym masz mozliwosci, mozesz znalezc dobrego. Rodzice jako lekarze na pewno znaja kogos, kto zna kogos.
Powiedziałam jej, że szkoła mnie dołuje, że nauczyciele w niej wyrządzili mi krzywdę, a myślisz, że coś z tym zrobiła?
Znow oczekiwania i wymagania. Wszyscy wokol winni, tylko nie Ty.
Najlepszymi psychologa mi dla mnie zawsze byli rodzice. Jedna rozmowa raz na czas z nimi była o wiele lepsza. (...) Rodzice mieli psychologię na studiach, więc te sprawy nie są im obce. Sami mają bagaż doświadczenia, więc stwierdzam, że psycholog nic tu nie pomoże.
Nie dopuszczasz do siebie mysli, ze to w Tobie moze byc problem, co z kolei mnie utwierdza w przekonaniu, ze jest dokladnie na odwrot (tez mialam psychologie na studiach, tez mam bagaz doswiadczen hihi). Psycholog (obca osoba) spojrzy na Ciebie obiektywnym okiem, a to cos, czego Twoi rodzice nie potrafia. Pytanie, czy Ty bedziesz potrafila to zaakceptowac.
Moim skromnym zdaniem problem jest w Tobie, tyle ze Ty go nie dostrzegasz, lub nie chcesz dostrzec.
Cougarzyca ma dużo racji. Piszesz o sobie w sposób tak pewny, że praktycznie ucinający wszelką dyskusję. Po prostu Ty masz tutaj rację i koniec. Psychologowie są be, bo spotkałaś jednego wiele lat temu, był kiepski i pani psycholog szkolna też była do dupy. No litości. Z psychologami jak z dentystami. Po jednym będziesz mieć zęby zdrowe, a po drugim będą Ci plomby wypadać. Poza tym z psychologiem trzeba nawiązać pewną więź, musi być pewna chemia, bo bez tego nic nie wyjdzie. Dlatego trzeba sobie znaleźć tego, który ci odpowiada, a to czasem trwa. A Ty ze swoją depresją nadajesz się idealnie na psychoterapię. Ale właśnie ! Na terapii trzeba przyjąć to co się człowiek o sobie dowiaduje, a nierzadko jest to coś, co całkowicie burzy dotychczasowy sposób widzenia siebie. Czyli trzeba dopuszczać do siebie, że jednak inni mogą mieć rację. Twoi rodzice są medykami, ale nie piszesz o jakiej specjalności. Psychologami chyba nie są. A nawet gdyby byli, to z racji więzi emocjonalnych, które was łączą nie nadają się na Twoich terapeutów. I z tego chyba zdają sobie sprawę. Dziwne, że oni nie zdopingowali Cię do udania się na terapię. Jak w ogóle leczysz swoją depresję ?
Najpierw zrób sobie dokładny remanent w głowie, bo może się okazać, że mnóstwo rzeczy postrzegasz inaczej, niż są w rzeczywistości. Zachowujesz się trochę jak alkoholik, który twierdzi, że nie ma problemu z piciem. Szukasz problemów wszędzie, a ich źródło jest głównie w Twojej głowie.
Zeby zostac stewa trzeba sporo wiecej niz plywac, znac angielski, czy ladnie wygladac. Ponad polowa odpada w przedbiegach na samych testach psychologicznych, mimo ze oni sami uwazaja sie za kandydatow idealnych.
Ludzie lgna do tych, z ktorymi dobrze sie rozumieja, z ktorymi moga milo spedzic czas. Mysle, ze Twoi koledzy/ kolezanki potrafia wyczuc Twoja zazdrosc. Nie chodzi tu o to, ze nie komentujesz, wiec oni sie nie domysla. To sie po prostu wyczuwa: mina, postawa, Twoja energia. Nawet podczas rozmowy na w ogole inny temat mozesz nieswiadomie cos napomknac.
Jasne, ze nie ze wszystkimi idzie sie dogadac, Ty nie musisz byc w typie kazdego, ani kazdy w Twoim, ale mysle, ze Twoj problem jest troszke bardziej powazniejszy. Czyms mocno "odstraszasz" ludzi. Zastanow sie, co to moze byc
Hadar napisał/a:Dziewczyno masz rodzinę, zdrowie i jeszcze kasę. Kur..a masz wszystko!
Nie, rodzina, zdrowie i kasa to nie wszystko. Wazna jest JAKOSC, a nie ilosc.
No ok, tyle że ja nie przechodziłam żadnych testów psychologicznych
Szczerze mówiąc leciałam tymi liniami więcej razy i nie widziałam kandydatki lepszej ode mnie. Wiem, że to może nieskromnie trochę, ale no co tu dużo ukrywać- za dużo kompetentnych stewardess też nie ma. Znam takie panie i to nie jest przykład wzorowy
Cougarzyca ma dużo racji. Piszesz o sobie w sposób tak pewny, że praktycznie ucinający wszelką dyskusję. Po prostu Ty masz tutaj rację i koniec. Psychologowie są be, bo spotkałaś jednego wiele lat temu, był kiepski i pani psycholog szkolna też była do dupy. No litości. Z psychologami jak z dentystami. Po jednym będziesz mieć zęby zdrowe, a po drugim będą Ci plomby wypadać. Poza tym z psychologiem trzeba nawiązać pewną więź, musi być pewna chemia, bo bez tego nic nie wyjdzie. Dlatego trzeba sobie znaleźć tego, który ci odpowiada, a to czasem trwa. A Ty ze swoją depresją nadajesz się idealnie na psychoterapię. Ale właśnie ! Na terapii trzeba przyjąć to co się człowiek o sobie dowiaduje, a nierzadko jest to coś, co całkowicie burzy dotychczasowy sposób widzenia siebie. Czyli trzeba dopuszczać do siebie, że jednak inni mogą mieć rację. Twoi rodzice są medykami, ale nie piszesz o jakiej specjalności. Psychologami chyba nie są. A nawet gdyby byli, to z racji więzi emocjonalnych, które was łączą nie nadają się na Twoich terapeutów. I z tego chyba zdają sobie sprawę. Dziwne, że oni nie zdopingowali Cię do udania się na terapię. Jak w ogóle leczysz swoją depresję ?
Najpierw zrób sobie dokładny remanent w głowie, bo może się okazać, że mnóstwo rzeczy postrzegasz inaczej, niż są w rzeczywistości. Zachowujesz się trochę jak alkoholik, który twierdzi, że nie ma problemu z piciem. Szukasz problemów wszędzie, a ich źródło jest głównie w Twojej głowie.
Co do Cougarzycy to ona ocenia ludzi nie znając ich, więc z tą racją to może bez przesady
Psychologowie nie są magikami, nie siedzą w naszej głowie.
Do moich rodziców przychodzą pacjenci nie żeby ich zbadać. Przychodzą nierzadko ludzie młodsi czy starsi, żeby sobie po prostu pogadać i sami mówili mojej mamie, że te wszystkie terapię nic nie dają
Ja sama osobiście wolę gadać że swoimi rodzicami, którzy widzą co się dzieje, widzą jacy są ludzie tutaj w okolicy. To oni dla mnie byli najlepszymi psychologami. Psycholog jest dobry, gdy ma się jakieś uzależnienie, traumę, ale nie zastąpi przyjaciela
Jeśli dzięki rodzicom jestem w dużo lepszym stanie psychicznym, niż wcześniej to czemu nie? Oni nie są psychiatrami, ale musieli zdać ten przedmiot na studiach. Psychologię też. Normalnie pisali z tego egzaminy
Jeśli oni mi pomagają to czemu nie? Bo są rodzicami? Ale są też medykami, lepszymi niż nie jeden psycholog
Na poczatku powiem Ci jedno: jesli mowisz w taki sam sposob jak piszesz, to nie dziwie sie, ze zrazasz ludzi do siebie. Poczucie wyzszosci i nieomylnosci czuc non stop.
Naprawde mocno bym sie zastanowila, czy zaprosic Cie na urodzinyMiranna napisał/a:Te teksty doskonale pokazują zazdrość innych wobec mnie,
Ton.
Czasem wynikaja z czystej niewiedzy, np. ten kto nigdy nie uczyl sie jezdzic konno bedzie przewaznie twierdzil, ze to nic trudnego. Starczy jedna lekcja, by zmienil zdanie.
Miranna napisał/a:Tak więc widzisz, ja nie mogę sobie zrobić rachunku sumienia, zrobiłam to jakiś czas temu i wychodzi na to, że to nie moja wina
Ton.
Ludzie rzadko potrafia dostrzec w sobie problem, wiec wynik Twojego rachunku sumienia mnie nie dziwi.
Ludzie na obozach byli z „Twoich sfer”. Byc moze tam zachowywalas sie inaczej, byc moze dla nich liczy sie w kolezenstwie co innego, niz Twoim znajomym ze szkoly. Dobrze by bylo, bys mogla porozmawiac z kims szczerym, zapytac kogos jak Cie odbiera.
Sprawiasz wrazenie osoby nieomylnej, zawsze wiesz lepiej. Wszyscy wokol sa winni, tylko nie Ty. Niestety najczesciej jest na odwrot.Miranna napisał/a:Gdybym nie była u lekarza to bym chyba nie mówiła, że mam depresję tylko bym napisała o jakimś pogorszeniu nastroju.
Ton.
Zapytalam, bo czesto ludzie kiepski humor opisuja jako depresje. A przeciez mozna bylo napisac np. „Tak, moi rodzice sa lekarzami i mi to uswiadomili. Zdaje sobie sprawe, ze depresja to nie chwilowa chandra.” Brzmi w ogole inaczej, a przekazuje ta sama informacje.
Miranna napisał/a:Problem w tym, że nie lubię psychologów. Kiedyś z jednym gadałam jak byłam mała, straszna porażka
Ale teraz jestes duza, poza tym masz mozliwosci, mozesz znalezc dobrego. Rodzice jako lekarze na pewno znaja kogos, kto zna kogos.
Miranna napisał/a:Powiedziałam jej, że szkoła mnie dołuje, że nauczyciele w niej wyrządzili mi krzywdę, a myślisz, że coś z tym zrobiła?
Znow oczekiwania i wymagania. Wszyscy wokol winni, tylko nie Ty.
Miranna napisał/a:Najlepszymi psychologa mi dla mnie zawsze byli rodzice. Jedna rozmowa raz na czas z nimi była o wiele lepsza. (...) Rodzice mieli psychologię na studiach, więc te sprawy nie są im obce. Sami mają bagaż doświadczenia, więc stwierdzam, że psycholog nic tu nie pomoże.
Nie dopuszczasz do siebie mysli, ze to w Tobie moze byc problem, co z kolei mnie utwierdza w przekonaniu, ze jest dokladnie na odwrot (tez mialam psychologie na studiach, tez mam bagaz doswiadczen hihi). Psycholog (obca osoba) spojrzy na Ciebie obiektywnym okiem, a to cos, czego Twoi rodzice nie potrafia. Pytanie, czy Ty bedziesz potrafila to zaakceptowac.
Moim skromnym zdaniem problem jest w Tobie, tyle ze Ty go nie dostrzegasz, lub nie chcesz dostrzec.
Ton ja ci powiem coś o tobie. Twój styl pisania wskazuje na to, że jesteś nieomylna i wszystko wiesz najlepiej. Ja to przy tym nic, bo ja przynajmniej widzę swoje wady. Wiem co w życiu robię źle
Ja rozumiem, że nie zaprosiła byś mnie na swoje urodziny. Ja ciebie tez nie, bo cię nie znam
Piszesz, że problem jest we mnie. Po części masz rację. Ale tylko po części. Nigdy problemem nie jest jeden czynnik
Na obozach zachowuję się inaczej niż w szkole? Wręcz przeciwnie
Teksty w stylu "ten sport jest prosty" zawsze padały z ust zazdrośników. Skąd to wiem? Bo sama robię wszystko, żeby tak nie robić. Gdy ktoś mi opowiada o czymś nowym ja go słucham i dopytuję, gratuluję mu kiedyś ma osiągnięcia. No tak jest. A osoba zazdrosna powie, że to jest banalnie proste osobie, która ma osiągnięcia, żeby ta osoba nie czuła się za dobrze. No przekłada logika!
Ja sama miałam sytuację, że kolega wygrał olimpiadę z polskiego i pomimo że ja się na polskim nie znam, pogratulowałam i życzyłam powodzenia w dalszych etapach.
Kiedy ja powiedziałam koleżance, że wygrałam zawody sportowe wojewódzkie usłyszałam "to przecież proste" a koleżanka siedzi całymi dniami w domu i nic nie robi. Z twojego punktu widzenia może to wyglądać normalnie, ale trzeba to przeżyć samemu a wtedy można napisać, jak jest naprawdę
Napisze ci jaką ja jestem osobą: mam zainteresowania, lubię przebywać z ludźmi, lubię sprawiać, by inni się uśmiechali; staram się być silna (pomimo depresji staram się nie użalać nad sobą), jestem szczera. I prawdopodobnie szczerość chyba jest największą wadą. Gdy coś mi się nie podobało to o tym mówiłam. Inni woleli sztucznie się uśmiechać.
Obcych osób już pytałam na obozie co o mnie sądzą i jak pisałam- większość ludzi mnie lubiła.
Wiem, że nie jestem bez winy. Przykładowo byłam bardzo dobrą uczennicą w gimnazjum. Poszłam do lokalnego liceum, jedynego w okolicy. Inne były oddalone o kilkadziesiąt km. Powiem Ci, że przez 2 lata podstawówki chodziłam do szkoły w tamtym mieście. Ludzie byli zupełnie inni: obozy czy kolonie w wakacje to byka norma, większość ludzi miało zainteresowania typu sporty czy inne zajęcia dodatkowe. Najbardziej lubiane były tam osoby własne takiej zainteresowaniami, bo one były najciekawsze. To takie osoby,.jak moi znajomi ze szkoły byli postrzegani negatywnie
Podejrzewam, że gdybym poszła tam też do liceum było by zupełnie inaczej.
Tutaj niestety ludzie są toksyczni. Bardzo toksyczni, skoro potrafią powiedzieć coś chamskiego umyślnie, okazywać zazdrość przez co człowiekowi spada samoocena. Nie toksyczni znajomi jeszcze by pocieszyli człowieka, który jest w dołku prawda?
Nigdzie nie napisałam, że nie widzę winy w sobie. Wina jest również we mnie chociażby ze względu na wybór tego liceum czy mój charakter, ale ja nie potrafię być ot tak chamska dla innych i mówić, że coś jest super jeśli to coś mi się nie podoba. Sama cenię ludzi szczerych i pomocnych
Ni jestem bez wad, ty też nie i większość ludzi na świecie również ma wady.
Poza tym, jak można komuś pisać, że jest w 100% winny? Przecież to chyba jasne, że praktycznie na każdą sytuację w życiu składa się wiele czynników tzw "efekt motyla". Niestety taka prawda. Przykładowo poszłam do złego liceum>nauczyciele próbowali mnie wykończyć psychicznie>znajomi byli wredni i fałszywi>tak się narodziny moje kompleksy i zazdrość (tylko wewnętrznie, z zewnątrz tego nie widać)
A gdybym tylko poszła do innej szkoły>miałabym dobrych nauczycieli a przynajmniej większość>miałabym większość znajomych podobnych do tych z obozów>byłbym szczęśliwym człowiekiem
No bo taka prawda. Ja byłam świecie przekonana jeszcze nie tak dawno, że to moja wina, iż ludzie mnie nie lubią. Dopiero później, gdy dorosłam zobaczyłam, że na każdym obozie lubiła mnie większość osób (przypadek? Nie sądzę), zobaczyłam też właśnie sygnały świadczące o zazdrości innych osób, choć przyznam szczerze, że nie do końca wiem, czego oni tak zazdroszczą, bo są darmowe zajęcia sportowe czy kursy językowe a przynajmniej bardzo tanie. No ale to trzeba jeszcze się ruszyć
Wiesz, mi zarzucasz styl pisania, ale spójrz też na siebie.
Tak jak mówiłam- nie jestem idealna. Nikt nie jest. A pisanie o kimś, że jest wredny i zaopatrzony samemu nie patrząc na siebie jest co najmniej dziwne
Ja cię nie krytykuję, piszę jak jest. Możesz uważać inaczej, jest wolność słowa
Jednak zrzucenie wszystkiego, że to tylko moja wina, gdy ja podaje wyraźnie przykłady no świadczy o braku umiejętności czytania ze zrozumieniem.
Ale to tylko moja opinia. Twoja jest inna
No i dobrze. Świat byłby nudny gdyby się wszyscy zgadzali. Pamiętaj tylko, że nie jesteś najmadrzejsze na całym świecie. Są ludzie,.którzy mogą mieć rację
16 2017-03-28 11:02:31 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-28 11:05:27)
Co do Cougarzycy to ona ocenia ludzi nie znając ich, więc z tą racją to może bez przesady
1) Sama prosilas o ocene.
2) Oceniac moge jedynie po tym, co tu piszesz. A uwierz, ze sposob w jaki piszesz, w jaki reagujesz na krytyke baaaardzo duzo mowi o Tobie.
Kazdym kolejnym wpisem potwierdzasz to, co napisalam wczesniej: Ty wiesz wszystko najlepiej, inni nie maja o niczym pojecia. Nie rozumiem po co w ogole pytasz o rady? Przeciez masz na wszystko gotowa odpowiedz! Przeciez Ty nie masz problemu! Wszyscy Twoi koledzy powinni spojrzec na siebie krytycznie, Ty przeciez tego nie potrzebujesz.
Nie wroze Ci przyjaciol. Ale Ty dalej wymyslaj wymowki, dlaczego inni trzymaja sie od Ciebie z daleka. Moze Ci to na chwile ulzy, ale na dluzsza mete zaowocuje jeszcze wieksza zazdroscia i samotnoscia.
wilczysko72 napisał/a:Cougarzyca ma dużo racji. Piszesz o sobie w sposób tak pewny, że praktycznie ucinający wszelką dyskusję. Po prostu Ty masz tutaj rację i koniec. Psychologowie są be, bo spotkałaś jednego wiele lat temu, był kiepski i pani psycholog szkolna też była do dupy. No litości. Z psychologami jak z dentystami. Po jednym będziesz mieć zęby zdrowe, a po drugim będą Ci plomby wypadać. Poza tym z psychologiem trzeba nawiązać pewną więź, musi być pewna chemia, bo bez tego nic nie wyjdzie. Dlatego trzeba sobie znaleźć tego, który ci odpowiada, a to czasem trwa. A Ty ze swoją depresją nadajesz się idealnie na psychoterapię. Ale właśnie ! Na terapii trzeba przyjąć to co się człowiek o sobie dowiaduje, a nierzadko jest to coś, co całkowicie burzy dotychczasowy sposób widzenia siebie. Czyli trzeba dopuszczać do siebie, że jednak inni mogą mieć rację. Twoi rodzice są medykami, ale nie piszesz o jakiej specjalności. Psychologami chyba nie są. A nawet gdyby byli, to z racji więzi emocjonalnych, które was łączą nie nadają się na Twoich terapeutów. I z tego chyba zdają sobie sprawę. Dziwne, że oni nie zdopingowali Cię do udania się na terapię. Jak w ogóle leczysz swoją depresję ?
Najpierw zrób sobie dokładny remanent w głowie, bo może się okazać, że mnóstwo rzeczy postrzegasz inaczej, niż są w rzeczywistości. Zachowujesz się trochę jak alkoholik, który twierdzi, że nie ma problemu z piciem. Szukasz problemów wszędzie, a ich źródło jest głównie w Twojej głowie.Co do Cougarzycy to ona ocenia ludzi nie znając ich, więc z tą racją to może bez przesady
Psychologowie nie są magikami, nie siedzą w naszej głowie.
Do moich rodziców przychodzą pacjenci nie żeby ich zbadać. Przychodzą nierzadko ludzie młodsi czy starsi, żeby sobie po prostu pogadać i sami mówili mojej mamie, że te wszystkie terapię nic nie dają
Ja sama osobiście wolę gadać że swoimi rodzicami, którzy widzą co się dzieje, widzą jacy są ludzie tutaj w okolicy. To oni dla mnie byli najlepszymi psychologami. Psycholog jest dobry, gdy ma się jakieś uzależnienie, traumę, ale nie zastąpi przyjaciela
Jeśli dzięki rodzicom jestem w dużo lepszym stanie psychicznym, niż wcześniej to czemu nie? Oni nie są psychiatrami, ale musieli zdać ten przedmiot na studiach. Psychologię też. Normalnie pisali z tego egzaminy
Jeśli oni mi pomagają to czemu nie? Bo są rodzicami? Ale są też medykami, lepszymi niż nie jeden psycholog
Po co Ty w ogóle postawiłaś ten temat na forum ? Ty w ogóle nie potrzebujesz czyiś rad. Na wszystko masz już gotowe swoje odpowiedzi i one są jedyne właściwe. Skoro słuchasz tylko tego co mówią Ci rodzice to nie zawracaj głowy innym, bo ktoś do Ciebie podchodzi życzliwie, zastanawia się nad Twoim problemem i próbuje Ci doradzić, a Ty mu dajesz w zawoalowany sposób do zrozumienia, że masz w dupie to co myśli. Oczekiwałaś potakiwania ? No to sorry.
Dziewczyno a czy ty wiesz co to pokora?
Wiesz co to skromność?
Po twoich wypisach widać że nie masz o tym pojęcia. Wywyzszasz się jaka to jesteś zdolna, inteligentna, a wszyscy wokół to najlepiej same debile, którzy się nie znają na życiu.
Przychodzisz na forum po pomoc. Skoro tak to nie neguj każdego słowa, które tu pada w twoim kierunku. Skoro to chcesz robić to po co tu jesteś?
Wiesz co to kultura?
Zakładam że skoro jesteś z dobrego domu to piwinnas wiedzieć i z kultury do nas nie stawać okoniem pod każdym argumentem, który ci się nie spodoba i mówić nam, nas uczyć co jest na miejscu, co nie, krytykować tylko piwinnas na spokojnie usiąść przemyśleć i ewentualnie delikatnie zasugerować że z czymś się się zgodzisz.
Nie tak jak np.zrobilas w stosunku do mnie, że piszesz mi że coś jest nie na miejscu..
Co jest nie na miejscu?
Szczera wypowiedz?
To że próbowałam ci uświadomić "doceń co masz"?
No a pozatym koleżanko ttak po raz kolejny ci powiem że masz błahe problemy. Nie masz prawdziwych, to szukasz sztucznych. Depresja właśnie się z tego bierze, że za wszelką cenę doszukujesz się w swoim życiu negatywów , a nie pozytywów.
Pewno byś się mnie zapytała co ja mogę wiedzieć?
Otóż mogę, właśnie rozmawiasz z osobą po chemii, po związku z człowiekiem chorym psychicznie, po osobie, która doznawala przemocy, osoby, która była mobingowana przez nauczycielkę w liceum, prześladowania w gimnazjum w klasie, pochodzi z trudnej rodziny i która od 14 roku życia musiała pracować by miec co jeść. Co może mi teraz powiesz że to nie są problemy?
Dziewczyno obudz się bo jesteśmy w podobnym wieku, a ty swoją dojrzałością emocjonalną reprezentujesz przepaść. Może dlatego właśnie że w życiu miałas za lekko. Zazwyczaj osoby z dobrych domów mają takie "wielkie problemy natury egzystencjalno-moralnej".
I do psychologa na terapię idź. Masz tak koszmarne podejście i skłonności do wymądrzania się bez powodu, że zaczynam rozumieć dlaczego wiele osób odstraszasz.
Przyszłaś tu po poradę więc ją dostalas. Teraz idź i sobie to przemyśl na spokojnie i bez emocji, zanim mi tu napiszesz że cię obrażam i atakuje.
Nie o to chodzi jakby co
19 2017-03-28 13:03:03 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-28 13:03:51)
No a pozatym koleżanko ttak po raz kolejny ci powiem że masz błahe problemy. Nie masz prawdziwych, to szukasz sztucznych.
Z tym się akurat nie zgodzę. Nie można bagatelizować czyichś problemów. To, że dla Ciebie są one błahe, nie znaczy, że dla niej nie są olbrzymie. To jest kwestia podejścia do życia i chyba wychowania, a za to chyba winić autorki nie można. Jeśli doprowadziło ją to do depresji, przekonywanie dziewczyny (albo jakiejkolwiek osoby w depresji), że martwi się bzdetami tylko pogarsza sprawę.
Miałam koleżankę, dla której niezdany egzamin oznaczał dosłownie koniec świata. Co z tego że miała poprawkę i czas na nauczenie się. Dziewczyna tak się przejęła, że całe 3 miesiące spędziła na kuciu. W ogóle nie odpoczęła. A gadanie, że niezdany egzamin to pikuś, czy wymyślony problem nie ma sensu, w ten sposób nikomu nie pomożesz.
Hadar napisał/a:No a pozatym koleżanko ttak po raz kolejny ci powiem że masz błahe problemy. Nie masz prawdziwych, to szukasz sztucznych.
Z tym się akurat nie zgodzę. Nie można bagatelizować czyichś problemów. To, że dla Ciebie są one błahe, nie znaczy, że dla niej nie są olbrzymie. To jest kwestia podejścia do życia i chyba wychowania, a za to chyba winić autorki nie można. Jeśli doprowadziło ją to do depresji, przekonywanie dziewczyny (albo jakiejkolwiek osoby w depresji), że martwi się bzdetami tylko pogarsza sprawę.
Miałam koleżankę, dla której niezdany egzamin oznaczał dosłownie koniec świata. Co z tego że miała poprawkę i czas na nauczenie się. Dziewczyna tak się przejęła, że całe 3 miesiące spędziła na kuciu. W ogóle nie odpoczęła. A gadanie, że niezdany egzamin to pikuś, czy wymyślony problem nie ma sensu, w ten sposób nikomu nie pomożesz.
Racja. Nie ma ustalonej hierarchii problemów. To kwestia indywidualna i subiektywna. I takie gadanie, że "Twoje problemy są śmieszne, zobacz jakie ja mam" do niczego dobrego nie prowadzi. Zwłaszcza u osób mających depresję. Depresja to poważna choroba, a nie zwykłe narzekanie.
Oczywiście że nie każdej osobie z depresją coś takiego powiem, powiedziałam to tej konkretnej osobie z tego wątku, która neguje wszystko co się do niej mówi. Z takim podejściem do życia jaki reorezentuje autorka wątku, nigdy ona nie rozwiąże swoich problemów, a tylko je pogłębi. Ponadto też nie do końca jest tak, że zawsze osobie z depresją można przutakiwac i mówić "tak twoje problemy są największe na świecie" bo to tak jakby stwierdZić "masz rację że chcesz się zabić". A w terapi chodzi właśnie o to żeby osobie załamanej przedstawić nowe spojrzenie, inną perspektywę niż tą, która dotychczas ona reprezentowała.
Miałam okazję wielokrotnie pracować z osobami, które miały myśli samobójcze. I moja rozmowa z nimi polegała na tym, że przedstawiałam im np.swoje problemy lub innych konkretnych osób, mówiłam co wtedy ja czułam i co one czuły, a że pomimo tej całej beznadzieji znaleźli i ja znalazłam głębię i sens życia, dla której warto trwać, warto ryzykować, warto przeżywać codzienne troski i radości. Bo czym jest życie? Niczym innym jak walką, która każdego dnia staczamy. Tylko od nas samych zależy czy wyjdziemy z niej zwycięsko. Każdy z nas ma problemy, jeden większe, drugi mniejsze, każdy ma inną wrażliwość etc. Natomiast nie można mówić o sobie zdolowanej że ma rację że jest zdolowana, bo i może to daje wsparcie, to nie daje postępu. A tu chodzi o to żeby konkretna osoba nie stała w miejscu bo to prowadzi do beznadziei. Dlatego nie widze nic złego w "porównywaniu" problemów. Jeżeli ktoś nie jest zamknięty i chcę coś zmienić to naprawdę nie ma z tym problemu i wcale to nikomu nie przeszkadza, nie dołuje etc. To że autorka wątku wykazuje się bardzo zamkniętą postawą to już co innego i też dlatego jej takim tonem napisałam. Nie zawsze metoda "glaskania po głowie" lub "cackania" się sprawdza. To zależy z kim się rozmawia. W tym wypadku mamy doczynienia z osobą, z która się wszyscy lub więksZość cacka, obchodzi delikatnie, dlatego na krytykę na tym forum reaguje od razu obronnie i agresywnie.
Nie mam złych intencji i naprawdę wiem co to jest depresją. Bardzo dużo moich koleżanek ją miało i siostra. One twierdzą że podobno im pomagłam dużo, ja nie sądze że to Ja, tylko poprostu one wykonały bardzo dużą pracę nad sobą i to ich zasługa. Ja tylko byłam obok, mogli na mnie liczyć i ze mną zwyczajnie pogadać.
Oczywiście że nie każdej osobie z depresją coś takiego powiem, powiedziałam to tej konkretnej osobie z tego wątku, która neguje wszystko co się do niej mówi. Z takim podejściem do życia jaki reorezentuje autorka wątku, nigdy ona nie rozwiąże swoich problemów, a tylko je pogłębi. Ponadto też nie do końca jest tak, że zawsze osobie z depresją można przutakiwac i mówić "tak twoje problemy są największe na świecie" bo to tak jakby stwierdZić "masz rację że chcesz się zabić". A w terapi chodzi właśnie o to żeby osobie załamanej przedstawić nowe spojrzenie, inną perspektywę niż tą, która dotychczas ona reprezentowała.
Miałam okazję wielokrotnie pracować z osobami, które miały myśli samobójcze. I moja rozmowa z nimi polegała na tym, że przedstawiałam im np.swoje problemy lub innych konkretnych osób, mówiłam co wtedy ja czułam i co one czuły, a że pomimo tej całej beznadzieji znaleźli i ja znalazłam głębię i sens życia, dla której warto trwać, warto ryzykować, warto przeżywać codzienne troski i radości. Bo czym jest życie? Niczym innym jak walką, która każdego dnia staczamy. Tylko od nas samych zależy czy wyjdziemy z niej zwycięsko. Każdy z nas ma problemy, jeden większe, drugi mniejsze, każdy ma inną wrażliwość etc. Natomiast nie można mówić o sobie zdolowanej że ma rację że jest zdolowana, bo i może to daje wsparcie, to nie daje postępu. A tu chodzi o to żeby konkretna osoba nie stała w miejscu bo to prowadzi do beznadziei. Dlatego nie widze nic złego w "porównywaniu" problemów. Jeżeli ktoś nie jest zamknięty i chcę coś zmienić to naprawdę nie ma z tym problemu i wcale to nikomu nie przeszkadza, nie dołuje etc. To że autorka wątku wykazuje się bardzo zamkniętą postawą to już co innego i też dlatego jej takim tonem napisałam. Nie zawsze metoda "glaskania po głowie" lub "cackania" się sprawdza. To zależy z kim się rozmawia. W tym wypadku mamy doczynienia z osobą, z która się wszyscy lub więksZość cacka, obchodzi delikatnie, dlatego na krytykę na tym forum reaguje od razu obronnie i agresywnie.
Nie mam złych intencji i naprawdę wiem co to jest depresją. Bardzo dużo moich koleżanek ją miało i siostra. One twierdzą że podobno im pomagłam dużo, ja nie sądze że to Ja, tylko poprostu one wykonały bardzo dużą pracę nad sobą i to ich zasługa. Ja tylko byłam obok, mogli na mnie liczyć i ze mną zwyczajnie pogadać.
Masz dużo racji, ale ja akurat też uważam, że w leczeniu depresji bardzo ważne jest nowe spojrzenie na swoje życie. Spojrzenie skąd ta depresja wynika. Zajrzenie wgłąb samego siebie.
23 2017-03-28 14:53:28 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-28 14:57:08)
Oczywiście że nie każdej osobie z depresją coś takiego powiem, powiedziałam to tej konkretnej osobie z tego wątku, która neguje wszystko co się do niej mówi.
I w tym chyba wszyscy sie zgadzamy. Nie widze natomiast sensu mowienia danej osobie "ty masz tyci problemy, jak ja ci powiem o swoich to sie zdziwisz". Mysle, ze nie wazna jest ranga problemu (ktora dla wszystkich jest inna), ale ich przyczyna i szukanie rozwiazania. Osoba przyzwyczajona do tego, ze wszystko ma podane na tacy (chcesz isc na kurs jezykowy? prosze! chcesz jechac na ten oboz? prosze bardzo!) nie bedzie potrafila dojsc do sedna sprawy, tym bardziej, ze w domu cale zycie zapewniana byla o swojej wspanialosci. Zawsze ona mowila co chciala i to dostawala. Zauwaz, ze w watku dokladnie to opisala i w ten sposob probuje rozwiazac swoje problem: wymaga czegos od innych, bo inaczej nie potrafi. Wie czego chce, ale nie potrafi tego zdobyc, bo zawsze to bylo zdobywane dla niej. Odpowiedniego podejscia do zycia i umiejetnosci rozwiazywania problemow tych wiekszych i mniejszych trzeba jednak sie gdzies i jakos nauczyc.
Hadar napisał/a:Oczywiście że nie każdej osobie z depresją coś takiego powiem, powiedziałam to tej konkretnej osobie z tego wątku, która neguje wszystko co się do niej mówi.
I w tym chyba wszyscy sie zgadzamy. Nie widze natomiast sensu mowienia danej osobie "ty masz tyci problemy, jak ja ci powiem o swoich to sie zdziwisz". Mysle, ze nie wazna jest ranga problemu (ktora dla wszystkich jest inna), ale ich przyczyna i szukanie rozwiazania. Osoba przyzwyczajona do tego, ze wszystko ma podane na tacy (chcesz isc na kurs jezykowy? prosze! chcesz jechac na ten oboz? prosze bardzo!) nie bedzie potrafila dojsc do sedna sprawy, tym bardziej, ze w domu cale zycie zapewniana byla o swojej wspanialosci. Zawsze ona mowila co chciala i to dostawala. Zauwaz, ze w watku dokladnie to opisala i w ten sposob probuje rozwiazac swoje problem: wymaga czegos od innych, bo inaczej nie potrafi. Wie czego chce, ale nie potrafi tego zdobyc, bo zawsze to bylo zdobywane dla niej. Odpowiedniego podejscia do zycia i umiejetnosci rozwiazywania problemow tych wiekszych i mniejszych trzeba jednak sie gdzies i jakos nauczyc.
Cougarzyca, nie każdy miał takie szczęście jak ty. To, że ty może i miałaś podane wszystko na tacy nie znaczy, że każdy tak ma. Widać, że nie masz zbyt dużego doświadczenia w życiu. Oceniasz dziewczynę, chociaż jej nie znasz.
A autorka ma rację. Należy się rozwijać i realizować pasje. Pierwszy raz słyszę, że ktoś się uczy, realizuje się sportowo ma wszystko topodane na tacy. Idąc tą myślą Lewandowski, Radwańska, Stoch, sp Skłodowska-Curie mieli wszystko podane na tacy oraz nie potrafią rozwiązywać problemów to powodzenia
Nie wiem, czemu ludzi sukcesu nazywa się tak dzisiaj.
Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi choć nie wiem, czy osobie tak plującej jadem coś pomoże
25 2017-03-28 18:21:31 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-28 18:24:02)
Cougarzyca, nie każdy miał takie szczęście jak ty. To, że ty może i miałaś podane wszystko na tacy nie znaczy, że każdy tak ma. Widać, że nie masz zbyt dużego doświadczenia w życiu. Oceniasz dziewczynę, chociaż jej nie znasz.
A autorka ma rację. Należy się rozwijać i realizować pasje. Pierwszy raz słyszę, że ktoś się uczy, realizuje się sportowo ma wszystko topodane na tacy. Idąc tą myślą Lewandowski, Radwańska, Stoch, sp Skłodowska-Curie mieli wszystko podane na tacy oraz nie potrafią rozwiązywać problemów to powodzenia
Nie wiem, czemu ludzi sukcesu nazywa się tak dzisiaj.
Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi choć nie wiem, czy osobie tak plującej jadem coś pomoże
No teraz to popłynęłaś, "Eljia".
Autorko piszesz, że nie wiesz czemu Ci ludzie byli zazdrośni i nawet tego przy tobie nie kryli. Ale na prawdę nie wiesz?
Ludzi denerwują osoby, które odniosły sukces. Szczególnie w małych miasteczkach. Uwierz mi wiem co mówię bo sama niedawno z podobnego się wyniosłam i uwierz mi, w większych miastach jest więcej ambitnych ludzi. Ja też miałam sukcesy z siatkówki a w szkole byłam wybierana do składów jako jedna z ostatnich.
Możesz być nie wiem jak miła i otwarta na ludzi, ale oni będą cię za to nienawidzili. Za to, że jesteś aktywna i od nosisz sukcesy.
A i jeszcze coś. Nie przejmuj się tymi niezbyt mądrymi osobami, co próbują ci wmówić, że to wszystko twoja wina. Nie to NIE JEST twoja wina i pamiętaj o tym. Nie możesz porzucić zainteresowań tylko dlatego, że napisała ci to jakaś osoba, której nie wyszło w życiu.
Pewna użytkowniczka już totalnie nie ma mózgu (chyba wiesz która). Nie wiem, jak można tak płuc jadem. Tobie zarzuca, że wszystko negujesz, masz podane na tacy bla bla bla a ja odnoszę przeciwne wrażenie. Pani C po prostu się do niczego nie nie nadawała, cholera wie co w życiu robię, być może studia skończyła zaoczne, płatne, rodzice kasę zanieśli a sama całe życie siedziała na tyłku nic nie robiąc a teraz efekty są takie, że napisze coś niemiłego komuś lepszemu od siebie, żeby się dowartościować. "Miała podane na tacy"- i widzisz? To najlepszy dowód na to, że jednak nie ma o niczym pojęcia. Nikt za ciebie sportu nie wyćwiczy, języka się nie nauczy, więc pisanie o tacy jest no powiedziałabym na poziomie 10-latka nie więcej.
Sama napisałaś, że na obozach wszyscy cię lubili więc w czym problem? Już wiesz, że to nie z tobą jest coś nie tak a z twoimi znajomymi. Jak się jest w toksyczny związku- zrywasz z facetem. Przyjaciół też ta zasada się tyczy.
Nie możesz przebywać wśród ludzi, którzy wprawiają cię w depresję
Masz wykształconych rodziców, sama jesteś niegłupia, masz pasje, zainteresowania, coś, w czym jesteś dobra, podejrzewam, że nie brzydka i dziwisz się, czemu Ci zazdroszczą? Ja się wcale nie dziwię
Powiem Ci nawet, że nutkę zazdrości wyczuwam w tych hejterach, co piszą ci tutaj takie straszne rzeczy. Z resztą te trolle, co to piszą same pewnie miały bardzo nudne życie, siedziały tylko przed kompem a jak tylko przeczytały, że jest ktoś lepszy od nich to im żyłki popękały. Jakoś mnie to nie dziwi, tacy ludzie są strasznie prości do rozszyfrowania
Dziwi mnie tylko, że takie ameby umysłowe odważą się nawet hejtować osoby chore (nieważne na co). Jak chcą już komuś dopiero, to niech chociaż biorą się za zdrowych, ale to tylko udowadnia, jak nisko musieli upaść.
nie daj sobie wmówić, że ty ich negujesz, bo jak ci to napisze nta osoba, to obawiam się, że w to uwierzysz a to nie prawda. Ktoś ci pisze coś nieprawdziwego, ty wiesz, jaka jest prawda i to prostujesz a ten ci wmawia, że ty go negujesz. Nie nie negujesz. To są trolle. One muszą tak mówić, bo zamiast wspierać ambitnych to go jeszcze próbują zniszczyć- takie typowe CEBULACTWO
Laska zwraca ci uwagę, że jesteś niemiła a od niej tysiąc razy bardziej bije chamstwo, kompleksy i niedowartościowanie. Właśnie nawet nie w Tobie a w niej i ta osoba doskonale o tym wie to musi Ci napisać coś niemiłego.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza. Jak na razie z tych wszystkich osób tutaj piszesz najmądrzej.
Dziewczyna cię nie zna a piszę, że jest przekonana, iż to twoją wina. No sytuacja kosmiczna nie powiem. Ja nie wiem, jak ktoś śmie oceniać drugą osobę nie znając jej.
nie kłóć się z nimi, trolle myślą, że są mądrzejsze. Prawda jednak jest inna i oni doskonale o tym wiedzą. To są ludzie, którzy nie wiedzą co to wysiłek czy ciężka praca, dlatego muszą napisać komuś, że ma wszystko na tacy. Dziadek Radwańskiej sprzedawał obrazy, by ona mogła trenować. Czy w takim razie też miała wszystko na tacy? No właśnie. Jesteś inteligentną osobą, więc to zrozumiesz.
Ja tu takimi mądrościami rzucam, ale musisz wiedzieć, że miałam dokładnie taką samą sytuację. Dziewczyna ambitna, wysportowana, z zafascynowana światem a w szkole jak już pisałam do składu do siatkówki na wf wybierali mnie w ostatnim rzucie, bo zdawali sobie sprawę, że umiem więcej niż oni. Tez mnie nie zapraszali na urodziny.
Wiesz jakie jest określenie takiego znajomego? FRAJER
Dobry przyjaciel zostanie na dobre i złe. Fałszywy obrazi się, kiedy odniesieniu sukces. Ludzie w małych miastach w szczególności mało co z domów wychodzą, więc nie dziw się, że ci zazdroszczą
A co do stewardessy to oni rośnie wybierają. Moja koleżanka w tym roku aplikowała, również jej nie wybrali a niczego jej nie brakuje, za to wzięli jakieś dziwadła, które na rozmowę kwalifikacyjną nie potrafili się ubrać (brak stroju formalnego) i ledwo potrafili się przedstawiać po angielsku. Widzisz, rekruter też nie jest ślepy i zazwyczaj nie chce mieć w branży kogoś lepszego od siebie. Jeśli rekruter zdaje sobie sprawę, że sam ledwo po angielsku mówi, jest średniej piękności to myślisz, że wybierze kogoś innego niż niezbyt urodziwą pannę o przeciętnej znajomości języka?
Tak jak ci mówiłam- walcz, bądź silna i nie słuchaj trolli
Sama przechodziłam no może nie depresję, ale przez brak przyjaciół również potrafiłam siedzieć na tapczanie i ryczeć. To normalne,.von człowiek nie jest stworzony do totalnej samotności. Rodzice rodzicami ale to też nie to co przyjaciel
Uwierz mi, jeszcze się to zmieni. Pójdziesz na studia, to jako osoba ambitna, zdolna będziesz guru a te wszystkie tępe osoby, co cię nie zapraszali nawet na urodziny nie będą zbyt lubiane. Uwierz mi, sama się o tym przekonałam
Powodzenia! Trzymam kciuki! Jak chcesz to napisz a możemy pogadać!
Hadar napisał/a:Oczywiście że nie każdej osobie z depresją coś takiego powiem, powiedziałam to tej konkretnej osobie z tego wątku, która neguje wszystko co się do niej mówi. Z takim podejściem do życia jaki reorezentuje autorka wątku, nigdy ona nie rozwiąże swoich problemów, a tylko je pogłębi. Ponadto też nie do końca jest tak, że zawsze osobie z depresją można przutakiwac i mówić "tak twoje problemy są największe na świecie" bo to tak jakby stwierdZić "masz rację że chcesz się zabić". A w terapi chodzi właśnie o to żeby osobie załamanej przedstawić nowe spojrzenie, inną perspektywę niż tą, która dotychczas ona reprezentowała.
Miałam okazję wielokrotnie pracować z osobami, które miały myśli samobójcze. I moja rozmowa z nimi polegała na tym, że przedstawiałam im np.swoje problemy lub innych konkretnych osób, mówiłam co wtedy ja czułam i co one czuły, a że pomimo tej całej beznadzieji znaleźli i ja znalazłam głębię i sens życia, dla której warto trwać, warto ryzykować, warto przeżywać codzienne troski i radości. Bo czym jest życie? Niczym innym jak walką, która każdego dnia staczamy. Tylko od nas samych zależy czy wyjdziemy z niej zwycięsko. Każdy z nas ma problemy, jeden większe, drugi mniejsze, każdy ma inną wrażliwość etc. Natomiast nie można mówić o sobie zdolowanej że ma rację że jest zdolowana, bo i może to daje wsparcie, to nie daje postępu. A tu chodzi o to żeby konkretna osoba nie stała w miejscu bo to prowadzi do beznadziei. Dlatego nie widze nic złego w "porównywaniu" problemów. Jeżeli ktoś nie jest zamknięty i chcę coś zmienić to naprawdę nie ma z tym problemu i wcale to nikomu nie przeszkadza, nie dołuje etc. To że autorka wątku wykazuje się bardzo zamkniętą postawą to już co innego i też dlatego jej takim tonem napisałam. Nie zawsze metoda "glaskania po głowie" lub "cackania" się sprawdza. To zależy z kim się rozmawia. W tym wypadku mamy doczynienia z osobą, z która się wszyscy lub więksZość cacka, obchodzi delikatnie, dlatego na krytykę na tym forum reaguje od razu obronnie i agresywnie.
Nie mam złych intencji i naprawdę wiem co to jest depresją. Bardzo dużo moich koleżanek ją miało i siostra. One twierdzą że podobno im pomagłam dużo, ja nie sądze że to Ja, tylko poprostu one wykonały bardzo dużą pracę nad sobą i to ich zasługa. Ja tylko byłam obok, mogli na mnie liczyć i ze mną zwyczajnie pogadać.Masz dużo racji, ale ja akurat też uważam, że w leczeniu depresji bardzo ważne jest nowe spojrzenie na swoje życie. Spojrzenie skąd ta depresja wynika. Zajrzenie wgłąb samego siebie.
Pełna zgoda Uważam że to o czym piszesz to także nieodłączny element terapi i pracy nad sobą, która w tym wszystkim jest bardzo ważna
Zatem doszliśmy do sedna
Jeśli macie choć trochę klasy przeproście autorkę
Co wam to szkodzi? A przynajmniej pomożecie, że macie klasę i potraficie się przyznać do błędu
Najlepiej jest pisać głupoty, gdy się nie ma o czymś bladego pojęcia, nie przeżyło tego, najlepiej hejtować
29 2017-03-29 12:02:38 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-29 12:08:11)
Jeśli macie choć trochę klasy przeproście autorkę
Eljia - Miranna, z checia przeprosze jesli wkleisz tu cytaty z naszych postow swiadczace o hejcie, wylewanym jadzie oraz o tym, ze jestesmy przekonani o swojej nieomylnosci. To nie powinno byc trudne dla kogos, kto tak zna sie na rzeczy.
Zeby jeszcze bardziej ulatwic Ci zadanie:
HEJT - obraźliwy lub agresywny komentarz zamieszczony w Internecie.
Dodam, ze mozesz nas zaraportowac. Hejterzy sa banowani, a hejterskie, pelne jadu posty kasowane. Niestety, tutaj decyduje moderator, nie TY. Ty mozesz tylko to zglosic.
Przypominam (po raz drugi), ze sama prosilas o ocene. Skoro jestes tak pewna swoich racji, po co pytasz o rady na forum, a potem placzesz, ze jestes oceniana?
30 2017-03-29 12:47:06 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-29 12:50:02)
@Miriam
Czytam Twoje wypowiedzi i:
- nadęcie
-Ton wyższości
-zamknięcie na dyskusje (chyba że potwierdza ona Twoją ocenę)
-brak otwartości na ludzi i ich opinię (o inności nie wspomnę)
-atak
-atak
-kompleks
-kompleks
-potrzeba potwierdzenie ile to nie zrobiłaś
-ocena (np.psychologów) a miałaś kontakt z jednym? Czyli mało wiesz...
-wąskie horyzonty postrzegania
Samoocena zbudowana na pustce ,konieczna aby ludzie nie dostrzegli Twoich kompleksów.
To właśnie odpycha.Zyczliwa jesteś na początku.Póki ktoś się zachwyca.Jak przestaje - staje się wrogiem lub zazdrośnikiem.Typowe uzasadnienie dla osób z niskim poczuciem wartości i sfrustrowanych brakiem akceptacji.Nie CIEBIE. BRak akceptacji jest dla Twoich zachowań.
Stewki (stewardessy - w słowniku waćpanny) odpadają na testach i rekrutacji międzyinnymi z powodu takich postaw jak Twoja. Załoga ,czy kabinowa, czy w kokpicie musi umieć współpracować.
Ty generujesz animozje - a takie osoby się usuwa. A droga do szefowej pokładu,mającej podwładne jest dłuuuga. A i z tamtąd byś pofrunęla z czasem.
To nie ludzie byli toksycznie nie zapraszając Ciebie na urodziny. Oni nie zaprosili toksyka który tylko by psuł innych atmosferę.
31 2017-03-29 12:51:58 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-29 13:03:44)
Wilczku, może to po prostu wrazliwa dziewczyna, ktora po prostu nie widzi korelacji między jej postawą i zachowaniem wobec innych a pustką w otoczeniu...;-)
Nazywajmy rzeczy po imieniu... ;-)
Nie zapomnij wspomnieć o mojej arogancji!!! Sierściuchu ;-)
A tak już bardzo spokojnie i ciepłym tonem:
Autorko...
Te kompleksy i zazdrość... pustka dookoła Ciebie - wynikają właśnie z postawy.
Brzmisz jak osoba która próbuje swoim patrzeniem, ocenami, wyższością pokazać jaka to wartościowa i dużo warta jesteś. :-)
Porównujesz siebie do innych, domagasz wręcz uznania. A po co? Po co Ci potwierdzenie? Uznanie w oczach innych? Hmm?... ;-)
Wilczku, może to po prostu wrazliwa dziewczyna, ktora po prostu nie widzi korelacji między jej postawą i zachowaniem wobec innych a pustką w otoczeniu...;-)
Nazywajmy rzeczy po imieniu... ;-)
Nie zapomnij wspomnieć o mojej arogancji!!! Sierściuchu ;-)
Nie no, tak poważnie to nie można powiedzieć, że dziewczyna nie jest wrażliwa. Pewnie jest.
Ale chyba brakuje jej bardzo dystansu do samej siebie.
Wspominam o Twojej arogancji
33 2017-03-29 13:04:59 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-03-29 13:13:00)
Pirx napisał/a:Wilczku, może to po prostu wrazliwa dziewczyna, ktora po prostu nie widzi korelacji między jej postawą i zachowaniem wobec innych a pustką w otoczeniu...;-)
Nazywajmy rzeczy po imieniu... ;-)
Nie zapomnij wspomnieć o mojej arogancji!!! Sierściuchu ;-)
Nie no, tak poważnie to nie można powiedzieć, że dziewczyna nie jest wrażliwa. Pewnie jest.
Ale chyba brakuje jej bardzo dystansu do samej siebie.Wspominam o Twojej arogancji
I tu się zgadzam z Tobą... :-)
Jest wrażliwa, i podatna na zranienia. I ten brak dystansu do siebie wywołuje to co nam zaprezentowała :-)
+10 do mojego Ego za walidację mojej cechy. Zasłużyłeś na ciasteczko
(żart)
ps. Autorko, czemu tak jest że podkreślasz co osiągnęlaś, w czym jesteś lepsza? Hmm? I nie syp farmozanami : bo tak jest. Po co potrzebujesz to podkreślać? :-)
Pozwolę sobie zauważyć, że off top stanowi naruszenie Regulaminu Forum. Miejsce na luźne pogawędki jest w kafejkach, w razie potrzeby zawsze można założyć własną. Proszę o powrót do głównego tematu wątku i respektowanie zasad, jakie obowiązują na Netkobietach. Ostatnie, najbardziej odbiegające od tematu posty zostaną usunięte.
Z pozdrowieniami, Olinka
Autorko piszesz, że nie wiesz czemu Ci ludzie byli zazdrośni i nawet tego przy tobie nie kryli. Ale na prawdę nie wiesz?
Ludzi denerwują osoby, które odniosły sukces. Szczególnie w małych miasteczkach. Uwierz mi wiem co mówię bo sama niedawno z podobnego się wyniosłam i uwierz mi, w większych miastach jest więcej ambitnych ludzi. Ja też miałam sukcesy z siatkówki a w szkole byłam wybierana do składów jako jedna z ostatnich.
Możesz być nie wiem jak miła i otwarta na ludzi, ale oni będą cię za to nienawidzili. Za to, że jesteś aktywna i od nosisz sukcesy.
A i jeszcze coś. Nie przejmuj się tymi niezbyt mądrymi osobami, co próbują ci wmówić, że to wszystko twoja wina. Nie to NIE JEST twoja wina i pamiętaj o tym. Nie możesz porzucić zainteresowań tylko dlatego, że napisała ci to jakaś osoba, której nie wyszło w życiu.
Pewna użytkowniczka już totalnie nie ma mózgu (chyba wiesz która). Nie wiem, jak można tak płuc jadem. Tobie zarzuca, że wszystko negujesz, masz podane na tacy bla bla bla a ja odnoszę przeciwne wrażenie. Pani C po prostu się do niczego nie nie nadawała, cholera wie co w życiu robię, być może studia skończyła zaoczne, płatne, rodzice kasę zanieśli a sama całe życie siedziała na tyłku nic nie robiąc a teraz efekty są takie, że napisze coś niemiłego komuś lepszemu od siebie, żeby się dowartościować. "Miała podane na tacy"- i widzisz? To najlepszy dowód na to, że jednak nie ma o niczym pojęcia. Nikt za ciebie sportu nie wyćwiczy, języka się nie nauczy, więc pisanie o tacy jest no powiedziałabym na poziomie 10-latka nie więcej.
Sama napisałaś, że na obozach wszyscy cię lubili więc w czym problem? Już wiesz, że to nie z tobą jest coś nie tak a z twoimi znajomymi. Jak się jest w toksyczny związku- zrywasz z facetem. Przyjaciół też ta zasada się tyczy.
Nie możesz przebywać wśród ludzi, którzy wprawiają cię w depresję
Masz wykształconych rodziców, sama jesteś niegłupia, masz pasje, zainteresowania, coś, w czym jesteś dobra, podejrzewam, że nie brzydka i dziwisz się, czemu Ci zazdroszczą? Ja się wcale nie dziwię
Powiem Ci nawet, że nutkę zazdrości wyczuwam w tych hejterach, co piszą ci tutaj takie straszne rzeczy. Z resztą te trolle, co to piszą same pewnie miały bardzo nudne życie, siedziały tylko przed kompem a jak tylko przeczytały, że jest ktoś lepszy od nich to im żyłki popękały. Jakoś mnie to nie dziwi, tacy ludzie są strasznie prości do rozszyfrowania
Dziwi mnie tylko, że takie ameby umysłowe odważą się nawet hejtować osoby chore (nieważne na co). Jak chcą już komuś dopiero, to niech chociaż biorą się za zdrowych, ale to tylko udowadnia, jak nisko musieli upaść.
nie daj sobie wmówić, że ty ich negujesz, bo jak ci to napisze nta osoba, to obawiam się, że w to uwierzysz a to nie prawda. Ktoś ci pisze coś nieprawdziwego, ty wiesz, jaka jest prawda i to prostujesz a ten ci wmawia, że ty go negujesz. Nie nie negujesz. To są trolle. One muszą tak mówić, bo zamiast wspierać ambitnych to go jeszcze próbują zniszczyć- takie typowe CEBULACTWO
Laska zwraca ci uwagę, że jesteś niemiła a od niej tysiąc razy bardziej bije chamstwo, kompleksy i niedowartościowanie. Właśnie nawet nie w Tobie a w niej i ta osoba doskonale o tym wie to musi Ci napisać coś niemiłego.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza. Jak na razie z tych wszystkich osób tutaj piszesz najmądrzej.
Dziewczyna cię nie zna a piszę, że jest przekonana, iż to twoją wina. No sytuacja kosmiczna nie powiem. Ja nie wiem, jak ktoś śmie oceniać drugą osobę nie znając jej.
nie kłóć się z nimi, trolle myślą, że są mądrzejsze. Prawda jednak jest inna i oni doskonale o tym wiedzą. To są ludzie, którzy nie wiedzą co to wysiłek czy ciężka praca, dlatego muszą napisać komuś, że ma wszystko na tacy. Dziadek Radwańskiej sprzedawał obrazy, by ona mogła trenować. Czy w takim razie też miała wszystko na tacy? No właśnie. Jesteś inteligentną osobą, więc to zrozumiesz.
Ja tu takimi mądrościami rzucam, ale musisz wiedzieć, że miałam dokładnie taką samą sytuację. Dziewczyna ambitna, wysportowana, z zafascynowana światem a w szkole jak już pisałam do składu do siatkówki na wf wybierali mnie w ostatnim rzucie, bo zdawali sobie sprawę, że umiem więcej niż oni. Tez mnie nie zapraszali na urodziny.
Wiesz jakie jest określenie takiego znajomego? FRAJER
Dobry przyjaciel zostanie na dobre i złe. Fałszywy obrazi się, kiedy odniesieniu sukces. Ludzie w małych miastach w szczególności mało co z domów wychodzą, więc nie dziw się, że ci zazdroszczą
A co do stewardessy to oni rośnie wybierają. Moja koleżanka w tym roku aplikowała, również jej nie wybrali a niczego jej nie brakuje, za to wzięli jakieś dziwadła, które na rozmowę kwalifikacyjną nie potrafili się ubrać (brak stroju formalnego) i ledwo potrafili się przedstawiać po angielsku. Widzisz, rekruter też nie jest ślepy i zazwyczaj nie chce mieć w branży kogoś lepszego od siebie. Jeśli rekruter zdaje sobie sprawę, że sam ledwo po angielsku mówi, jest średniej piękności to myślisz, że wybierze kogoś innego niż niezbyt urodziwą pannę o przeciętnej znajomości języka?
Tak jak ci mówiłam- walcz, bądź silna i nie słuchaj trolli
Sama przechodziłam no może nie depresję, ale przez brak przyjaciół również potrafiłam siedzieć na tapczanie i ryczeć. To normalne,.von człowiek nie jest stworzony do totalnej samotności. Rodzice rodzicami ale to też nie to co przyjaciel
Uwierz mi, jeszcze się to zmieni. Pójdziesz na studia, to jako osoba ambitna, zdolna będziesz guru a te wszystkie tępe osoby, co cię nie zapraszali nawet na urodziny nie będą zbyt lubiane. Uwierz mi, sama się o tym przekonałam
Powodzenia! Trzymam kciuki! Jak chcesz to napisz a możemy pogadać!
Wiesz co już sama nie wiem co o tym sądzić
Sama byłam do jeszcze nie tak dawna przekonana, że to faktycznie że mną jest coś nie tak.
No ale kurcze to przypadek, że na obozach tyle osób mnie lubi a w szkole większość ma mnie gdzieś? Nie zachowuje się inaczej a wręcz przeciwnie
Możliwe że to jest też problemem. U nas trzeba być chamskim dupkiem, który nie wie, co to uczciwość czy ambicja. Jeśli jednak stawiasz na naukę czy rozwój to już po tobie
Z resztą z tego co pamiętam jesteśmy strasznie zacofanym krajem. Ze statystyk wynika, że tylko 33% Polaków czyta książki W MIARĘ regularnie. Jak więc taka osoba ma się przebić wśród stada niedouczonych ludzi?
"To nie ty decydujesz o tym, co jest hejterach a moderator"- taaaa jasne bo tak trudno jest rozpoznać hejtować, których tutaj aż nadmiar. A moderator to też człowiek i to myślący. Nie zgłaszają laski, bo dostanie bana i tyle a tak to przynajmniej ktoś się może pośmieje z jej wypowiedzi
Ja nie wiem, jak można być tak wbitym w dumę jak większość ludzi pod tym tematem (nie wiem dokładnie kto, bo nie czy latał wszystkich postów) oraz tak negować to, co się do nich mówi
36 2017-03-30 20:21:25 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-03-30 20:22:06)
Ja nie wiem, jak można być tak wbitym w dumę jak większość ludzi pod tym tematem (nie wiem dokładnie kto, bo nie czy latał wszystkich postów) oraz tak negować to, co się do nich mówi
Ty nie wiesz? TY? No plisss...
Kurde, stesknilam sie za Toba
Wiesz co już sama nie wiem co o tym sądzić
Sama byłam do jeszcze nie tak dawna przekonana, że to faktycznie że mną jest coś nie tak.
No ale kurcze to przypadek, że na obozach tyle osób mnie lubi a w szkole większość ma mnie gdzieś? Nie zachowuje się inaczej a wręcz przeciwnie
Możliwe że to jest też problemem. U nas trzeba być chamskim dupkiem, który nie wie, co to uczciwość czy ambicja. Jeśli jednak stawiasz na naukę czy rozwój to już po tobie
Z resztą z tego co pamiętam jesteśmy strasznie zacofanym krajem. Ze statystyk wynika, że tylko 33% Polaków czyta książki W MIARĘ regularnie. Jak więc taka osoba ma się przebić wśród stada niedouczonych ludzi?
"To nie ty decydujesz o tym, co jest hejterach a moderator"- taaaa jasne bo tak trudno jest rozpoznać hejtować, których tutaj aż nadmiar. A moderator to też człowiek i to myślący. Nie zgłaszają laski, bo dostanie bana i tyle a tak to przynajmniej ktoś się może pośmieje z jej wypowiedzi
Ja nie wiem, jak można być tak wbitym w dumę jak większość ludzi pod tym tematem (nie wiem dokładnie kto, bo nie czy latał wszystkich postów) oraz tak negować to, co się do nich mówi
Eeeee.... idę sobie pohejtować gdzie indziej...
Dziewczyno a czy ty wiesz co to pokora?
Wiesz co to skromność?
Po twoich wypisach widać że nie masz o tym pojęcia. Wywyzszasz się jaka to jesteś zdolna, inteligentna, a wszyscy wokół to najlepiej same debile, którzy się nie znają na życiu.
Przychodzisz na forum po pomoc. Skoro tak to nie neguj każdego słowa, które tu pada w twoim kierunku. Skoro to chcesz robić to po co tu jesteś?
Wiesz co to kultura?
Zakładam że skoro jesteś z dobrego domu to piwinnas wiedzieć i z kultury do nas nie stawać okoniem pod każdym argumentem, który ci się nie spodoba i mówić nam, nas uczyć co jest na miejscu, co nie, krytykować tylko piwinnas na spokojnie usiąść przemyśleć i ewentualnie delikatnie zasugerować że z czymś się się zgodzisz.
Nie tak jak np.zrobilas w stosunku do mnie, że piszesz mi że coś jest nie na miejscu..
Co jest nie na miejscu?
Szczera wypowiedz?
To że próbowałam ci uświadomić "doceń co masz"?No a pozatym koleżanko ttak po raz kolejny ci powiem że masz błahe problemy. Nie masz prawdziwych, to szukasz sztucznych. Depresja właśnie się z tego bierze, że za wszelką cenę doszukujesz się w swoim życiu negatywów , a nie pozytywów.
Pewno byś się mnie zapytała co ja mogę wiedzieć?
Otóż mogę, właśnie rozmawiasz z osobą po chemii, po związku z człowiekiem chorym psychicznie, po osobie, która doznawala przemocy, osoby, która była mobingowana przez nauczycielkę w liceum, prześladowania w gimnazjum w klasie, pochodzi z trudnej rodziny i która od 14 roku życia musiała pracować by miec co jeść. Co może mi teraz powiesz że to nie są problemy?
Dziewczyno obudz się bo jesteśmy w podobnym wieku, a ty swoją dojrzałością emocjonalną reprezentujesz przepaść. Może dlatego właśnie że w życiu miałas za lekko. Zazwyczaj osoby z dobrych domów mają takie "wielkie problemy natury egzystencjalno-moralnej".
I do psychologa na terapię idź. Masz tak koszmarne podejście i skłonności do wymądrzania się bez powodu, że zaczynam rozumieć dlaczego wiele osób odstraszasz.
Przyszłaś tu po poradę więc ją dostalas. Teraz idź i sobie to przemyśl na spokojnie i bez emocji, zanim mi tu napiszesz że cię obrażam i atakuje.
Nie o to chodzi jakby co
A Ty wiesz,co to arogancja i wywyższanie?
Jeśli nie,to przeczytaj swój post-kilka razy.
Eljia napisał/a:Autorko piszesz, że nie wiesz czemu Ci ludzie byli zazdrośni i nawet tego przy tobie nie kryli. Ale na prawdę nie wiesz?
Ludzi denerwują osoby, które odniosły sukces. Szczególnie w małych miasteczkach. Uwierz mi wiem co mówię bo sama niedawno z podobnego się wyniosłam i uwierz mi, w większych miastach jest więcej ambitnych ludzi. Ja też miałam sukcesy z siatkówki a w szkole byłam wybierana do składów jako jedna z ostatnich.
Możesz być nie wiem jak miła i otwarta na ludzi, ale oni będą cię za to nienawidzili. Za to, że jesteś aktywna i od nosisz sukcesy.
A i jeszcze coś. Nie przejmuj się tymi niezbyt mądrymi osobami, co próbują ci wmówić, że to wszystko twoja wina. Nie to NIE JEST twoja wina i pamiętaj o tym. Nie możesz porzucić zainteresowań tylko dlatego, że napisała ci to jakaś osoba, której nie wyszło w życiu.
Pewna użytkowniczka już totalnie nie ma mózgu (chyba wiesz która). Nie wiem, jak można tak płuc jadem. Tobie zarzuca, że wszystko negujesz, masz podane na tacy bla bla bla a ja odnoszę przeciwne wrażenie. Pani C po prostu się do niczego nie nie nadawała, cholera wie co w życiu robię, być może studia skończyła zaoczne, płatne, rodzice kasę zanieśli a sama całe życie siedziała na tyłku nic nie robiąc a teraz efekty są takie, że napisze coś niemiłego komuś lepszemu od siebie, żeby się dowartościować. "Miała podane na tacy"- i widzisz? To najlepszy dowód na to, że jednak nie ma o niczym pojęcia. Nikt za ciebie sportu nie wyćwiczy, języka się nie nauczy, więc pisanie o tacy jest no powiedziałabym na poziomie 10-latka nie więcej.
Sama napisałaś, że na obozach wszyscy cię lubili więc w czym problem? Już wiesz, że to nie z tobą jest coś nie tak a z twoimi znajomymi. Jak się jest w toksyczny związku- zrywasz z facetem. Przyjaciół też ta zasada się tyczy.
Nie możesz przebywać wśród ludzi, którzy wprawiają cię w depresję
Masz wykształconych rodziców, sama jesteś niegłupia, masz pasje, zainteresowania, coś, w czym jesteś dobra, podejrzewam, że nie brzydka i dziwisz się, czemu Ci zazdroszczą? Ja się wcale nie dziwię
Powiem Ci nawet, że nutkę zazdrości wyczuwam w tych hejterach, co piszą ci tutaj takie straszne rzeczy. Z resztą te trolle, co to piszą same pewnie miały bardzo nudne życie, siedziały tylko przed kompem a jak tylko przeczytały, że jest ktoś lepszy od nich to im żyłki popękały. Jakoś mnie to nie dziwi, tacy ludzie są strasznie prości do rozszyfrowania
Dziwi mnie tylko, że takie ameby umysłowe odważą się nawet hejtować osoby chore (nieważne na co). Jak chcą już komuś dopiero, to niech chociaż biorą się za zdrowych, ale to tylko udowadnia, jak nisko musieli upaść.
nie daj sobie wmówić, że ty ich negujesz, bo jak ci to napisze nta osoba, to obawiam się, że w to uwierzysz a to nie prawda. Ktoś ci pisze coś nieprawdziwego, ty wiesz, jaka jest prawda i to prostujesz a ten ci wmawia, że ty go negujesz. Nie nie negujesz. To są trolle. One muszą tak mówić, bo zamiast wspierać ambitnych to go jeszcze próbują zniszczyć- takie typowe CEBULACTWO
Laska zwraca ci uwagę, że jesteś niemiła a od niej tysiąc razy bardziej bije chamstwo, kompleksy i niedowartościowanie. Właśnie nawet nie w Tobie a w niej i ta osoba doskonale o tym wie to musi Ci napisać coś niemiłego.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza. Jak na razie z tych wszystkich osób tutaj piszesz najmądrzej.
Dziewczyna cię nie zna a piszę, że jest przekonana, iż to twoją wina. No sytuacja kosmiczna nie powiem. Ja nie wiem, jak ktoś śmie oceniać drugą osobę nie znając jej.
nie kłóć się z nimi, trolle myślą, że są mądrzejsze. Prawda jednak jest inna i oni doskonale o tym wiedzą. To są ludzie, którzy nie wiedzą co to wysiłek czy ciężka praca, dlatego muszą napisać komuś, że ma wszystko na tacy. Dziadek Radwańskiej sprzedawał obrazy, by ona mogła trenować. Czy w takim razie też miała wszystko na tacy? No właśnie. Jesteś inteligentną osobą, więc to zrozumiesz.
Ja tu takimi mądrościami rzucam, ale musisz wiedzieć, że miałam dokładnie taką samą sytuację. Dziewczyna ambitna, wysportowana, z zafascynowana światem a w szkole jak już pisałam do składu do siatkówki na wf wybierali mnie w ostatnim rzucie, bo zdawali sobie sprawę, że umiem więcej niż oni. Tez mnie nie zapraszali na urodziny.
Wiesz jakie jest określenie takiego znajomego? FRAJER
Dobry przyjaciel zostanie na dobre i złe. Fałszywy obrazi się, kiedy odniesieniu sukces. Ludzie w małych miastach w szczególności mało co z domów wychodzą, więc nie dziw się, że ci zazdroszczą
A co do stewardessy to oni rośnie wybierają. Moja koleżanka w tym roku aplikowała, również jej nie wybrali a niczego jej nie brakuje, za to wzięli jakieś dziwadła, które na rozmowę kwalifikacyjną nie potrafili się ubrać (brak stroju formalnego) i ledwo potrafili się przedstawiać po angielsku. Widzisz, rekruter też nie jest ślepy i zazwyczaj nie chce mieć w branży kogoś lepszego od siebie. Jeśli rekruter zdaje sobie sprawę, że sam ledwo po angielsku mówi, jest średniej piękności to myślisz, że wybierze kogoś innego niż niezbyt urodziwą pannę o przeciętnej znajomości języka?
Tak jak ci mówiłam- walcz, bądź silna i nie słuchaj trolli
Sama przechodziłam no może nie depresję, ale przez brak przyjaciół również potrafiłam siedzieć na tapczanie i ryczeć. To normalne,.von człowiek nie jest stworzony do totalnej samotności. Rodzice rodzicami ale to też nie to co przyjaciel
Uwierz mi, jeszcze się to zmieni. Pójdziesz na studia, to jako osoba ambitna, zdolna będziesz guru a te wszystkie tępe osoby, co cię nie zapraszali nawet na urodziny nie będą zbyt lubiane. Uwierz mi, sama się o tym przekonałam
Powodzenia! Trzymam kciuki! Jak chcesz to napisz a możemy pogadać!Wiesz co już sama nie wiem co o tym sądzić
Sama byłam do jeszcze nie tak dawna przekonana, że to faktycznie że mną jest coś nie tak.
No ale kurcze to przypadek, że na obozach tyle osób mnie lubi a w szkole większość ma mnie gdzieś? Nie zachowuje się inaczej a wręcz przeciwnie
Możliwe że to jest też problemem. U nas trzeba być chamskim dupkiem, który nie wie, co to uczciwość czy ambicja. Jeśli jednak stawiasz na naukę czy rozwój to już po tobie
Z resztą z tego co pamiętam jesteśmy strasznie zacofanym krajem. Ze statystyk wynika, że tylko 33% Polaków czyta książki W MIARĘ regularnie. Jak więc taka osoba ma się przebić wśród stada niedouczonych ludzi?
"To nie ty decydujesz o tym, co jest hejterach a moderator"- taaaa jasne bo tak trudno jest rozpoznać hejtować, których tutaj aż nadmiar. A moderator to też człowiek i to myślący. Nie zgłaszają laski, bo dostanie bana i tyle a tak to przynajmniej ktoś się może pośmieje z jej wypowiedzi
Ja nie wiem, jak można być tak wbitym w dumę jak większość ludzi pod tym tematem (nie wiem dokładnie kto, bo nie czy latał wszystkich postów) oraz tak negować to, co się do nich mówi
Ja wiem w czym jest problem.
Zazdrość
Zazdrość potrafi zniszczyć związki i małżeństwa a co dopiero jakieś znajomości w szkole. Znam tok myślenia tych ludzi:"ehhhh ona ostatnio wygrała zawody sportowe, jest ładna, chce uczyć się na dobrej uczelni to ja jej tu nie zaproszę na urodziny, żeby nie czuła się taka fajna"- i za tym idzie cała reakcja. Następna osoba powie:"ona jej nie zaprosiła, więc musi być z nią coś nie tak. Ja też jej nie zaproszę". Uwierz mi, ludzie z takich wsi są tak prości i przewidywalni. Sama miałam podobny problem.
Nie możesz w siebie zwątpić. Czy czujesz się lepsza od innych? To świetnie! Bo ktoś taki jest lepszy. To ci co nic nie robią, prócz obgadywania innych są nieudacznikami życiowymi. Oni dobrze o tym wiedzą. Nie potrafią myśleć czy czuć bo liczą się dla nich oni sami.
A dla tych, którzy piszą, że ona się wywyższa- widać że nie macie bladego pojęcia co to ból czy samotność. Mieliście "wszystko na tacy", więc skąd możecie wiedzieć. Otóż większość ludzi samotnych pisze o sobie:"jestem nieśmiały, brzydki, głupi i boję się wyjść do innych"- wtedy jest dobrze, bo odbiorcy mogą się dowartościować i go pocieszają i lecą komentarze typu "wyjdź do ludzi" , "zapisz się na zajęcia"
A dziewczyna napisała prawdę, żeby nikt nie pisał, żeby wyszła do ludzi (czy mam rację?) I co dostała w zamian? Hejty
No brawo
Zamiast konstruktywnej opinii to ludzie rzucają stworzeniami, jakby wiedzieli o niej więcej niż ona o sobie
"Jestem pewna ze to coś z tobą nie tak"- żeby się dziewczyna nie przejechała jeszcze na tekstach tego typu
Eljia napisał/a:Autorko piszesz, że nie wiesz czemu Ci ludzie byli zazdrośni i nawet tego przy tobie nie kryli. Ale na prawdę nie wiesz?
Ludzi denerwują osoby, które odniosły sukces. Szczególnie w małych miasteczkach. Uwierz mi wiem co mówię bo sama niedawno z podobnego się wyniosłam i uwierz mi, w większych miastach jest więcej ambitnych ludzi. Ja też miałam sukcesy z siatkówki a w szkole byłam wybierana do składów jako jedna z ostatnich.
Możesz być nie wiem jak miła i otwarta na ludzi, ale oni będą cię za to nienawidzili. Za to, że jesteś aktywna i od nosisz sukcesy.
A i jeszcze coś. Nie przejmuj się tymi niezbyt mądrymi osobami, co próbują ci wmówić, że to wszystko twoja wina. Nie to NIE JEST twoja wina i pamiętaj o tym. Nie możesz porzucić zainteresowań tylko dlatego, że napisała ci to jakaś osoba, której nie wyszło w życiu.
Pewna użytkowniczka już totalnie nie ma mózgu (chyba wiesz która). Nie wiem, jak można tak płuc jadem. Tobie zarzuca, że wszystko negujesz, masz podane na tacy bla bla bla a ja odnoszę przeciwne wrażenie. Pani C po prostu się do niczego nie nie nadawała, cholera wie co w życiu robię, być może studia skończyła zaoczne, płatne, rodzice kasę zanieśli a sama całe życie siedziała na tyłku nic nie robiąc a teraz efekty są takie, że napisze coś niemiłego komuś lepszemu od siebie, żeby się dowartościować. "Miała podane na tacy"- i widzisz? To najlepszy dowód na to, że jednak nie ma o niczym pojęcia. Nikt za ciebie sportu nie wyćwiczy, języka się nie nauczy, więc pisanie o tacy jest no powiedziałabym na poziomie 10-latka nie więcej.
Sama napisałaś, że na obozach wszyscy cię lubili więc w czym problem? Już wiesz, że to nie z tobą jest coś nie tak a z twoimi znajomymi. Jak się jest w toksyczny związku- zrywasz z facetem. Przyjaciół też ta zasada się tyczy.
Nie możesz przebywać wśród ludzi, którzy wprawiają cię w depresję
Masz wykształconych rodziców, sama jesteś niegłupia, masz pasje, zainteresowania, coś, w czym jesteś dobra, podejrzewam, że nie brzydka i dziwisz się, czemu Ci zazdroszczą? Ja się wcale nie dziwię
Powiem Ci nawet, że nutkę zazdrości wyczuwam w tych hejterach, co piszą ci tutaj takie straszne rzeczy. Z resztą te trolle, co to piszą same pewnie miały bardzo nudne życie, siedziały tylko przed kompem a jak tylko przeczytały, że jest ktoś lepszy od nich to im żyłki popękały. Jakoś mnie to nie dziwi, tacy ludzie są strasznie prości do rozszyfrowania
Dziwi mnie tylko, że takie ameby umysłowe odważą się nawet hejtować osoby chore (nieważne na co). Jak chcą już komuś dopiero, to niech chociaż biorą się za zdrowych, ale to tylko udowadnia, jak nisko musieli upaść.
nie daj sobie wmówić, że ty ich negujesz, bo jak ci to napisze nta osoba, to obawiam się, że w to uwierzysz a to nie prawda. Ktoś ci pisze coś nieprawdziwego, ty wiesz, jaka jest prawda i to prostujesz a ten ci wmawia, że ty go negujesz. Nie nie negujesz. To są trolle. One muszą tak mówić, bo zamiast wspierać ambitnych to go jeszcze próbują zniszczyć- takie typowe CEBULACTWO
Laska zwraca ci uwagę, że jesteś niemiła a od niej tysiąc razy bardziej bije chamstwo, kompleksy i niedowartościowanie. Właśnie nawet nie w Tobie a w niej i ta osoba doskonale o tym wie to musi Ci napisać coś niemiłego.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza. Jak na razie z tych wszystkich osób tutaj piszesz najmądrzej.
Dziewczyna cię nie zna a piszę, że jest przekonana, iż to twoją wina. No sytuacja kosmiczna nie powiem. Ja nie wiem, jak ktoś śmie oceniać drugą osobę nie znając jej.
nie kłóć się z nimi, trolle myślą, że są mądrzejsze. Prawda jednak jest inna i oni doskonale o tym wiedzą. To są ludzie, którzy nie wiedzą co to wysiłek czy ciężka praca, dlatego muszą napisać komuś, że ma wszystko na tacy. Dziadek Radwańskiej sprzedawał obrazy, by ona mogła trenować. Czy w takim razie też miała wszystko na tacy? No właśnie. Jesteś inteligentną osobą, więc to zrozumiesz.
Ja tu takimi mądrościami rzucam, ale musisz wiedzieć, że miałam dokładnie taką samą sytuację. Dziewczyna ambitna, wysportowana, z zafascynowana światem a w szkole jak już pisałam do składu do siatkówki na wf wybierali mnie w ostatnim rzucie, bo zdawali sobie sprawę, że umiem więcej niż oni. Tez mnie nie zapraszali na urodziny.
Wiesz jakie jest określenie takiego znajomego? FRAJER
Dobry przyjaciel zostanie na dobre i złe. Fałszywy obrazi się, kiedy odniesieniu sukces. Ludzie w małych miastach w szczególności mało co z domów wychodzą, więc nie dziw się, że ci zazdroszczą
A co do stewardessy to oni rośnie wybierają. Moja koleżanka w tym roku aplikowała, również jej nie wybrali a niczego jej nie brakuje, za to wzięli jakieś dziwadła, które na rozmowę kwalifikacyjną nie potrafili się ubrać (brak stroju formalnego) i ledwo potrafili się przedstawiać po angielsku. Widzisz, rekruter też nie jest ślepy i zazwyczaj nie chce mieć w branży kogoś lepszego od siebie. Jeśli rekruter zdaje sobie sprawę, że sam ledwo po angielsku mówi, jest średniej piękności to myślisz, że wybierze kogoś innego niż niezbyt urodziwą pannę o przeciętnej znajomości języka?
Tak jak ci mówiłam- walcz, bądź silna i nie słuchaj trolli
Sama przechodziłam no może nie depresję, ale przez brak przyjaciół również potrafiłam siedzieć na tapczanie i ryczeć. To normalne,.von człowiek nie jest stworzony do totalnej samotności. Rodzice rodzicami ale to też nie to co przyjaciel
Uwierz mi, jeszcze się to zmieni. Pójdziesz na studia, to jako osoba ambitna, zdolna będziesz guru a te wszystkie tępe osoby, co cię nie zapraszali nawet na urodziny nie będą zbyt lubiane. Uwierz mi, sama się o tym przekonałam
Powodzenia! Trzymam kciuki! Jak chcesz to napisz a możemy pogadać!Wiesz co już sama nie wiem co o tym sądzić
Sama byłam do jeszcze nie tak dawna przekonana, że to faktycznie że mną jest coś nie tak.
No ale kurcze to przypadek, że na obozach tyle osób mnie lubi a w szkole większość ma mnie gdzieś? Nie zachowuje się inaczej a wręcz przeciwnie
Możliwe że to jest też problemem. U nas trzeba być chamskim dupkiem, który nie wie, co to uczciwość czy ambicja. Jeśli jednak stawiasz na naukę czy rozwój to już po tobie
Z resztą z tego co pamiętam jesteśmy strasznie zacofanym krajem. Ze statystyk wynika, że tylko 33% Polaków czyta książki W MIARĘ regularnie. Jak więc taka osoba ma się przebić wśród stada niedouczonych ludzi?
"To nie ty decydujesz o tym, co jest hejterach a moderator"- taaaa jasne bo tak trudno jest rozpoznać hejtować, których tutaj aż nadmiar. A moderator to też człowiek i to myślący. Nie zgłaszają laski, bo dostanie bana i tyle a tak to przynajmniej ktoś się może pośmieje z jej wypowiedzi
Ja nie wiem, jak można być tak wbitym w dumę jak większość ludzi pod tym tematem (nie wiem dokładnie kto, bo nie czy latał wszystkich postów) oraz tak negować to, co się do nich mówi
Ja wiem w czym jest problem.
Zazdrość
Zazdrość potrafi zniszczyć związki i małżeństwa a co dopiero jakieś znajomości w szkole. Znam tok myślenia tych ludzi:"ehhhh ona ostatnio wygrała zawody sportowe, jest ładna, chce uczyć się na dobrej uczelni to ja jej tu nie zaproszę na urodziny, żeby nie czuła się taka fajna"- i za tym idzie cała reakcja. Następna osoba powie:"ona jej nie zaprosiła, więc musi być z nią coś nie tak. Ja też jej nie zaproszę". Uwierz mi, ludzie z takich wsi są tak prości i przewidywalni. Sama miałam podobny problem.
Nie możesz w siebie zwątpić. Czy czujesz się lepsza od innych? To świetnie! Bo ktoś taki jest lepszy. To ci co nic nie robią, prócz obgadywania innych są nieudacznikami życiowymi. Oni dobrze o tym wiedzą. Nie potrafią myśleć czy czuć bo liczą się dla nich oni sami.
A dla tych, którzy piszą, że ona się wywyższa- widać że nie macie bladego pojęcia co to ból czy samotność. Mieliście "wszystko na tacy", więc skąd możecie wiedzieć. Otóż większość ludzi samotnych pisze o sobie:"jestem nieśmiały, brzydki, głupi i boję się wyjść do innych"- wtedy jest dobrze, bo odbiorcy mogą się dowartościować i go pocieszają i lecą komentarze typu "wyjdź do ludzi" , "zapisz się na zajęcia"
A dziewczyna napisała prawdę, żeby nikt nie pisał, żeby wyszła do ludzi (czy mam rację?) I co dostała w zamian? Hejty
No brawo
Zamiast konstruktywnej opinii to ludzie rzucają stworzeniami, jakby wiedzieli o niej więcej niż ona o sobie
"Jestem pewna ze to coś z tobą nie tak"- żeby się dziewczyna nie przejechała jeszcze na tekstach tego typu
Miranna, po przeczytaniu wszystkich Twoich odpowiedzi do forumowiczow, wcale sie nie dziwie, ze jestes nielubiana.
Jestes przekonana o swojej doskonalosci, wyniosla, niegrzeczna, zadufana i pogardliwa w stosunku do innych ludzi. To, ze tylko rozmowa z rodzicami Cie zadowala nie jest tutaj przypadkiem- to oni przeciez wychowali Cie na ten chodzacy obraz nieomylnosci przez ciagle pianie z zachwytu i brak jakiejkolwiek krytyki.
Tak na pocieszenie napisze Ci, ze to sie da leczyc, jak kazda inna przypadlosc psychologiczna, u dobrego terapeuty. Narcyzm jest do przezwyciezenia, pod warunkiem, ze zaczniesz widziec problem tam gdzie on jest- czyli w Tobie- a nie w 99% populacji.
Pewność siebie jest zawsze w cenie, to bardzo dobra cecha. Autorka jest pewna siebie i to dobrze. Natomiast przy tej pewności siebie trzeba pamiętać by zachować szacunek do człowieka. KAŻDEGO. Zarówno tego biedaka jak i bogacza, osoby wykształconej i bez wykształcenia, upośledzonej i nawet typowego "żula z podsklepu". Szacunek zaś to no właśnie szacunek, czyli nie odnoszenie się z pogardą, wyższością etc. Wszyscy są równi, a to że ktoś jest np.bardziej uzdolniony np.w sporcie lub intelektualnie nie daje przyzwolenia na wywyższanie się, obrażanie tych niezdolnych etc. Jakby na to nie patrząc każdy z nas ma w sobie jakąś zdolność i wyjątkowość. Nie każdy jednak to potrafi lub chcę dobrze wykorzystać.
Ja zazwyczaj staram się pozbywać pogardy dla drugiego człowieka, chyba że ktoś mi pokazuje że mną gardzi i nie ma do mnie szacunku, wtedy również "zniżam" się do poziomu, gdyż nie jestem w stanie szanować kogoś kto nie szanuje mnie, moich wartosci i przekonań.
Ważna jest również kulturalne prowadzenie dyskusji. Gdy ktoś od początku prowadzi ją niekulturalnie to niestety moje odpowiedzi również zostają poniżej poziomu. Niekulturalna dyskusja zaś to nie tylko przeklinanie lub obelgi, ale również argumenty ad-personam np.takie mające na celu poniżenie rozmówcy, celem udowodnienia mu jego głupoty, braku inteligencji etc.
To tyle w zakresie pewnych zasad które w moim odczuciu powinny być respektowane, a niestety od początku nie były.
Wracając do konkretnego tematu dyskusji. Z ta zazdrością jest różnie, zwłaszcza w szkołach. U mnie w szkołach i ogólnie jak tak obserwuje po znajomych panował raczej "kult zajebistości". Czyli np.jakby u mnie autorka chodziła do szkoły i wygrywała by zawody sportowe, dobrze się uczyła etc.to wszyscy by się chcieli z nią kolegować. Dlaczego? Im bardziej ktoś jest popularny, bogaty, dobrze wyglądający i wreszcie człowiek sukcesu to od razu wszyscy chcą się zakumplować z taką osobą. Oczywiście nie dlatego że tak ja lubią, tylko dlatego że będzie *FEJM *LANS etc.
Takie osoby jak ty u mnie w okolicy sa wręcz rozchwytywane. Oczywiście jak to zawsze bywa na boku są obgadywane i się im nieraz zazdrości.
Wobec tego dziwi mnie fakt, że z powodu że miałas sukcesy i zazdrości cię nie zapraszali. Ludzie w naszym wieku według panującej mody, lgna do takich osób sukcesu "Bo może jeszcze" coś im się uda ugrać. Kiedy ja zyskalam powiedzmy "popularność" po pewnym zdarzeniu, to też nagle wszyscy chcieli się ze mną zadawać. Inna sprawa że ja nie chciałam, ale to dlatego że brzydze się fałszem. Niestety żyjemy w miejscu gdzie fałsz jest bardzo powszechny tak samo jak zazdrość, tyle że zazdrość często maskuje się fałszem.
Reasumując droga autorko jesteś pewną siebie, ładna i uzdolnioną kobietą, zatem w czym jest u ciebie problem? Jaki masz konkretny problem, który chcesz rozwiązać? Czy to tylko brak znajomych?
Wiesz znajomych zawsze można poznać WSZĘDZIE. Natomiast nigdy nie masz gwarancji że trafisz na ludzi, którzy będą tobie odpowiadać, którzy nie będą fałszywi i nie będą zazdrościć. No a cóż mało jest ludzi naprawdę w porządku i tego raczej nie zmienisz. Ten problem mają wszyscy i chyba on jest nierozwiazalny
Hadar, pewnosc siebie jest super sprawa jezeli sie ja ma, a Miranna ma jej ZERO i wlasnie dlatego zachowuje sie jak ksiezniczka, ktora zawsze ma racje i wkolo ktorej wszyscy maja skakac.
Osoba, ktora jest naturalnie pewna siebie nie ma potrzeby gardzenia innymi ani wywyzszania sie, nie musi podkreslac na kazdym kroku swojej zajebistosci i przede wszystkim potrafi w racjonalny sposob reagowac na krytyke. To co widac w tym watku zas to klasyczny przyklad nadmuchanego, sztucznego ego, ktore tak naprawde kryje nieistniejace poczucie wlasnej wartosci. Tacy ludzie zwykle pochodza z dwoch rodzajow rodzin: takich gdzie dziecko jest ciagle krytykowane i strofowane, w wyniku czego wyrasta na kogos kto jest przekonany, ze sam z siebie nic nie znaczy i ciagle musi budowac fasade sukcesu, lub z takich gdzie dziecko sie nieustannie chwali, zapewnia o jego cudownosci, nigdy nie krytykuje i ciagle wyrecza, w skutek czego dorosly czlowiek w zderzeniu ze swiatem zewnetrznym dostaje poteznego szoku (no bo przeciez w realu wszyscy mamy wady, popelniamy bledy, ponosimy porazki, nie kazdy nas lubi itd) i zamiast dostrzec, ze nie wszystko co mu w domu mowiono musi koniecznie byc prawda, ucieka w swiat sztucznego, wybujalego ego, w ktorym jest naj i super, a jak cos w zyciu nie wypali, to winni zawsze sa inni ludzie. Nie musze nawet pisac do ktorej grupy zalicza sie Autorka.
Osoby jakie opisalam nie potrafia sobie radzic z jakakolwiek krytyka, poniewaz godzi ona w jedyny obraz siebie jaki sa w stanie zaakceptowac- ten nieskazitelny i doskonaly. Sukcesy innych ludzi sa dla nich zawsze zagrozeniem, bo naturalnie sie do nich ciagle porownuja, i nie daj Boze jezeli to porownanie wypada dla nich niekorzystnie. Z tego tez powodu nie potrafia oni praktycznie budowac wiezi z innymi. Jedyne osoby jakie sa w stanie zniesc wkolo siebie, to takie ciche myszki, ktore im przytakuja, nad ktorymi maja totalna kontrole. Co logicznie z tego tez wynika, to fakt, ze swoje negatywne uczucia, np zawisc, projektuja na innych ludzi, bo przeciez jezeli sam jestem wspanialy, to nie moge miec negatywnych uczuc.
Ot, rozwiazanie tajemnicy, dlaczego Miranna jest nielubiana.
44 2017-04-05 14:08:29 Ostatnio edytowany przez Hadar (2017-04-05 14:10:05)
=Beyondblackie:: W tym co piszesz jest naprawdę sporo racji.
Autorka przyszła tu z problemen coś w stylu, że jest "nielubiabna" przez rówieśników. Okazuje się jednak że jej głównym problem jest jej psychika i faktycznie zaniżone poczucie wartości. Takie osoby często dlatego na krytykę reagują obronnie. Zawsze bowiem jest wygodniej myśleć "że to inni chcą mi dokopać" a nie że faktycznie to ze mną może być coś nie tak. Oczywiście nie zawsze cudza krytyka jest konstruktywna i zasadna. Często faktycznie ludzie są złośliwi i hejtuja kogoś bo mu czegoś ,zazdroszczą. Niemniej jednak każdy z nas ma zdolność do samodzielnego myślenia i łatwo można odróżnić pospolity hejt od zasadnej krytyki. Ja np.jak mnie ktoś skrytukuje, że coś źle robię to nawet jeżeli mi to nie pasuje to zawsze się chwilę nad tym zastanowie. Może faktycznie mam tę cechę co ten ktoś mi powiedział, to postaram się nad nią popracować. Jeżeli jednak jej nie mam to i tak trochę pracy nad sobą nigdy nie zaszkodzi.
Nikt z nas nie jest idealny oraz wystarczająco mądry. Człowiek całe życie się uczy i codzień powinienen się doskonalić. Dlatego ja na krytykę nigdy nie reaguje obronnie, chyba że to pospolity hejt i obrażanie mnie np.wyzywanie, to już inna sprawa. Ale w tym momencie mówię o typie krytyki jaki pojawił się w tym wątku.
Badania zaś dawno dowiodły, że osoby stosujące hejt, obrażające innych, pokazujące swoją wyższość, znecajace się i wykazujące apodyktyczne zachowania to zawsze osoby z niskim poczuciem własnej wartosci, ze skrzywiona psychika i takie, które nie radzą sobie ze swoimi problemami. To dlatego przelewaja na innych swoje frustrację i złość. Cóż taka jest ludzka natura.
Autorka powinna się wybrać do psychologa, obgadać z nim na spokojnie to co ją dręczy. Niestety wcześniejsze wypowiedzi pokazały że ona nie chcę iść do terapeuty, nie wiem czy wynika to z lęku czy czegoś innego. Niemniej jednak jest bardzo zamknięta, każdy pomysł, radę neguje. Jeżeli tak dalej będzie cóż autorka nie rozwiąże swoich problemów, a to chyba chodzi o to żeby próbować pomóc samemu sobie. Nasze indywidualne podejście jest kluczowe. Nikt za nas go nie zmieni i nie rozwiąże naszych problemów. Ktoś inny może nam jedynie pomoc, jeżeli my sami będziemy tę pomoc chcieli przyjąć i współpracować.
Może kiedyś autorka zrozumie w czym tkwi problem i bardziej się otworzy, czego jej życzę
Hadar, tez jej zycze, zeby udalo jej sie rozwiazac swoje trudnosci
Niestety statystyka jest tu malo budujaca. Osoby z cechami charakteru Autorki bardzo rzadko trafiaja na terapie, a jak juz trafiaja, to ta terapia jest czesto przerywana z wielkim hukiem. Przede wszystkim nie widza problemu w sobie samych. To zawsze inni sa tymi "zlymi": ludzie sa zawistni, obgaduja, zazdroszcza, sa toksyczni, nauczyciele sie uwzieli, linia lotnicza specjalnie nie zatrudnila (tak nam pisze Miranna). Taka postawa przeklada sie tez bardzo negatywnie na relacje z terapeuta, jezeli juz nawet do takowej dojdzie, bo ze startu, nawet jezeli by byl mega specem w swoim fachu, traktowany jest jak wrog, a jakiekolwiek sugestie od niego plynace jako atak.
46 2017-04-05 15:01:22 Ostatnio edytowany przez Cougarzyca (2017-04-05 15:03:05)
Beyondblackie, na pewno zauważyłaś, że autorka twierdzi, że ma problemy z rówieśnikami tylko w szkole, z kolei na obozach jest lubiana i dogaduje się z ludźmi bez problemu. Skąd ta różnica w relacjach?
Czy możliwe jest, by człowiek nigdy się "nie obudził" i całe życie winił innych za swoje kiepskie relacje z nimi?
Beyondblackie, na pewno zauważyłaś, że autorka twierdzi, że ma problemy z rówieśnikami tylko w szkole, z kolei na obozach jest lubiana i dogaduje się z ludźmi bez problemu. Skąd ta różnica w relacjach?
Czy możliwe jest, by człowiek nigdy się "nie obudził" i całe życie winił innych za swoje kiepskie relacje z nimi?
Niby tak, ale jakos z tych obozow tez zadnych przyjaciol nie przywiozla Ja do dzis koleguje sie i jestem w kontakcie z ludzmi, ktorych poznalam jakies dziesiec lat temu na wycieczce.
Mozliwe jest sie nigdy nie obudzic. Straszne, ale tak jest. Moja matka jest na to chodzacym dowodem- 70 lat, a nadal wszystko jest wina innych ludzi.
Cougarzyca napisał/a:Beyondblackie, na pewno zauważyłaś, że autorka twierdzi, że ma problemy z rówieśnikami tylko w szkole, z kolei na obozach jest lubiana i dogaduje się z ludźmi bez problemu. Skąd ta różnica w relacjach?
Czy możliwe jest, by człowiek nigdy się "nie obudził" i całe życie winił innych za swoje kiepskie relacje z nimi?
Niby tak, ale jakos z tych obozow tez zadnych przyjaciol nie przywiozla
Ja do dzis koleguje sie i jestem w kontakcie z ludzmi, ktorych poznalam jakies dziesiec lat temu na wycieczce.
Mozliwe jest sie nigdy nie obudzic. Straszne, ale tak jest. Moja matka jest na to chodzacym dowodem- 70 lat, a nadal wszystko jest wina innych ludzi.
Nie przesadzajmy dużo zależy od charakteru osoby oraz dopasowania go do obecnych tendencji. Jeśli w grupie 90% pije i baluje, a 10% nie to trudno tym 10% posiadać więcej znajomych, niż tym 90%. Czysta matematyka i stosunek prawdopodobieństwa. Ale rozumiem o co ci chodzi, bo znam ludzi z natury oskarżających wszystkich o wszystko . Nie wyjdą ze swojego mentalnego pokoju, ale również nikogo nie wpuszczą.
Na kompleksy najlepsza jest jedna metoda: mieć zdanie innych o sobie gdzieś i nie utożsamiać liczby znajomych do własnej wartości. Jeśli czujemy się samotnie to szukać w miejscach gdzie czujemy się dobrze: czytasz dużo sci-fi? Jeździj na zjazdy, stwórz konto na forum o takiej tematyce... Innym słowy rozwijaj się, a ludzie z którymi stworzysz więź sami przyjdą.
Lesny_Owoc, szkopul jest nie w tym jacy ludzie sa wkolo Miranny, bo w koncu ciezko uwierzyc w to, ze 99% z nich to glupi, falszywi, zazdrosni, wredni imprezowicze, ktorzy na przerwach szkolnych wciagali kolumbijski proszek, tylko jak Miranna sie do ludzi odnosi. U mnie zawsze podejrzenia budzi osoba, ktora nie potrafi powiedziec niczego pozytywnego o swoim otoczeniu. Tak na powaznie, chcialabys sie kolegowac z kims, kto Toba pogardza i kto na kazdym kroku udowadnia swoja wyzszosc?
Miranna skoro rówieśnicy i rówieśniczki z twojej klasy to płytcy idioci potrafiący gadać tylko o imprezach, ciuchach, chłopakach itd. to po co w ogóle chcesz się z nimi przyjaźnić?
Miranna napisał/a:Eljia napisał/a:Autorko piszesz, że nie wiesz czemu Ci ludzie byli zazdrośni i nawet tego przy tobie nie kryli. Ale na prawdę nie wiesz?
Ludzi denerwują osoby, które odniosły sukces. Szczególnie w małych miasteczkach. Uwierz mi wiem co mówię bo sama niedawno z podobnego się wyniosłam i uwierz mi, w większych miastach jest więcej ambitnych ludzi. Ja też miałam sukcesy z siatkówki a w szkole byłam wybierana do składów jako jedna z ostatnich.
Możesz być nie wiem jak miła i otwarta na ludzi, ale oni będą cię za to nienawidzili. Za to, że jesteś aktywna i od nosisz sukcesy.
A i jeszcze coś. Nie przejmuj się tymi niezbyt mądrymi osobami, co próbują ci wmówić, że to wszystko twoja wina. Nie to NIE JEST twoja wina i pamiętaj o tym. Nie możesz porzucić zainteresowań tylko dlatego, że napisała ci to jakaś osoba, której nie wyszło w życiu.
Pewna użytkowniczka już totalnie nie ma mózgu (chyba wiesz która). Nie wiem, jak można tak płuc jadem. Tobie zarzuca, że wszystko negujesz, masz podane na tacy bla bla bla a ja odnoszę przeciwne wrażenie. Pani C po prostu się do niczego nie nie nadawała, cholera wie co w życiu robię, być może studia skończyła zaoczne, płatne, rodzice kasę zanieśli a sama całe życie siedziała na tyłku nic nie robiąc a teraz efekty są takie, że napisze coś niemiłego komuś lepszemu od siebie, żeby się dowartościować. "Miała podane na tacy"- i widzisz? To najlepszy dowód na to, że jednak nie ma o niczym pojęcia. Nikt za ciebie sportu nie wyćwiczy, języka się nie nauczy, więc pisanie o tacy jest no powiedziałabym na poziomie 10-latka nie więcej.
Sama napisałaś, że na obozach wszyscy cię lubili więc w czym problem? Już wiesz, że to nie z tobą jest coś nie tak a z twoimi znajomymi. Jak się jest w toksyczny związku- zrywasz z facetem. Przyjaciół też ta zasada się tyczy.
Nie możesz przebywać wśród ludzi, którzy wprawiają cię w depresję
Masz wykształconych rodziców, sama jesteś niegłupia, masz pasje, zainteresowania, coś, w czym jesteś dobra, podejrzewam, że nie brzydka i dziwisz się, czemu Ci zazdroszczą? Ja się wcale nie dziwię
Powiem Ci nawet, że nutkę zazdrości wyczuwam w tych hejterach, co piszą ci tutaj takie straszne rzeczy. Z resztą te trolle, co to piszą same pewnie miały bardzo nudne życie, siedziały tylko przed kompem a jak tylko przeczytały, że jest ktoś lepszy od nich to im żyłki popękały. Jakoś mnie to nie dziwi, tacy ludzie są strasznie prości do rozszyfrowania
Dziwi mnie tylko, że takie ameby umysłowe odważą się nawet hejtować osoby chore (nieważne na co). Jak chcą już komuś dopiero, to niech chociaż biorą się za zdrowych, ale to tylko udowadnia, jak nisko musieli upaść.
nie daj sobie wmówić, że ty ich negujesz, bo jak ci to napisze nta osoba, to obawiam się, że w to uwierzysz a to nie prawda. Ktoś ci pisze coś nieprawdziwego, ty wiesz, jaka jest prawda i to prostujesz a ten ci wmawia, że ty go negujesz. Nie nie negujesz. To są trolle. One muszą tak mówić, bo zamiast wspierać ambitnych to go jeszcze próbują zniszczyć- takie typowe CEBULACTWO
Laska zwraca ci uwagę, że jesteś niemiła a od niej tysiąc razy bardziej bije chamstwo, kompleksy i niedowartościowanie. Właśnie nawet nie w Tobie a w niej i ta osoba doskonale o tym wie to musi Ci napisać coś niemiłego.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorsza. Jak na razie z tych wszystkich osób tutaj piszesz najmądrzej.
Dziewczyna cię nie zna a piszę, że jest przekonana, iż to twoją wina. No sytuacja kosmiczna nie powiem. Ja nie wiem, jak ktoś śmie oceniać drugą osobę nie znając jej.
nie kłóć się z nimi, trolle myślą, że są mądrzejsze. Prawda jednak jest inna i oni doskonale o tym wiedzą. To są ludzie, którzy nie wiedzą co to wysiłek czy ciężka praca, dlatego muszą napisać komuś, że ma wszystko na tacy. Dziadek Radwańskiej sprzedawał obrazy, by ona mogła trenować. Czy w takim razie też miała wszystko na tacy? No właśnie. Jesteś inteligentną osobą, więc to zrozumiesz.
Ja tu takimi mądrościami rzucam, ale musisz wiedzieć, że miałam dokładnie taką samą sytuację. Dziewczyna ambitna, wysportowana, z zafascynowana światem a w szkole jak już pisałam do składu do siatkówki na wf wybierali mnie w ostatnim rzucie, bo zdawali sobie sprawę, że umiem więcej niż oni. Tez mnie nie zapraszali na urodziny.
Wiesz jakie jest określenie takiego znajomego? FRAJER
Dobry przyjaciel zostanie na dobre i złe. Fałszywy obrazi się, kiedy odniesieniu sukces. Ludzie w małych miastach w szczególności mało co z domów wychodzą, więc nie dziw się, że ci zazdroszczą
A co do stewardessy to oni rośnie wybierają. Moja koleżanka w tym roku aplikowała, również jej nie wybrali a niczego jej nie brakuje, za to wzięli jakieś dziwadła, które na rozmowę kwalifikacyjną nie potrafili się ubrać (brak stroju formalnego) i ledwo potrafili się przedstawiać po angielsku. Widzisz, rekruter też nie jest ślepy i zazwyczaj nie chce mieć w branży kogoś lepszego od siebie. Jeśli rekruter zdaje sobie sprawę, że sam ledwo po angielsku mówi, jest średniej piękności to myślisz, że wybierze kogoś innego niż niezbyt urodziwą pannę o przeciętnej znajomości języka?
Tak jak ci mówiłam- walcz, bądź silna i nie słuchaj trolli
Sama przechodziłam no może nie depresję, ale przez brak przyjaciół również potrafiłam siedzieć na tapczanie i ryczeć. To normalne,.von człowiek nie jest stworzony do totalnej samotności. Rodzice rodzicami ale to też nie to co przyjaciel
Uwierz mi, jeszcze się to zmieni. Pójdziesz na studia, to jako osoba ambitna, zdolna będziesz guru a te wszystkie tępe osoby, co cię nie zapraszali nawet na urodziny nie będą zbyt lubiane. Uwierz mi, sama się o tym przekonałam
Powodzenia! Trzymam kciuki! Jak chcesz to napisz a możemy pogadać!Wiesz co już sama nie wiem co o tym sądzić
Sama byłam do jeszcze nie tak dawna przekonana, że to faktycznie że mną jest coś nie tak.
No ale kurcze to przypadek, że na obozach tyle osób mnie lubi a w szkole większość ma mnie gdzieś? Nie zachowuje się inaczej a wręcz przeciwnie
Możliwe że to jest też problemem. U nas trzeba być chamskim dupkiem, który nie wie, co to uczciwość czy ambicja. Jeśli jednak stawiasz na naukę czy rozwój to już po tobie
Z resztą z tego co pamiętam jesteśmy strasznie zacofanym krajem. Ze statystyk wynika, że tylko 33% Polaków czyta książki W MIARĘ regularnie. Jak więc taka osoba ma się przebić wśród stada niedouczonych ludzi?
"To nie ty decydujesz o tym, co jest hejterach a moderator"- taaaa jasne bo tak trudno jest rozpoznać hejtować, których tutaj aż nadmiar. A moderator to też człowiek i to myślący. Nie zgłaszają laski, bo dostanie bana i tyle a tak to przynajmniej ktoś się może pośmieje z jej wypowiedzi
Ja nie wiem, jak można być tak wbitym w dumę jak większość ludzi pod tym tematem (nie wiem dokładnie kto, bo nie czy latał wszystkich postów) oraz tak negować to, co się do nich mówiJa wiem w czym jest problem.
Zazdrość
Zazdrość potrafi zniszczyć związki i małżeństwa a co dopiero jakieś znajomości w szkole. Znam tok myślenia tych ludzi:"ehhhh ona ostatnio wygrała zawody sportowe, jest ładna, chce uczyć się na dobrej uczelni to ja jej tu nie zaproszę na urodziny, żeby nie czuła się taka fajna"- i za tym idzie cała reakcja. Następna osoba powie:"ona jej nie zaprosiła, więc musi być z nią coś nie tak. Ja też jej nie zaproszę". Uwierz mi, ludzie z takich wsi są tak prości i przewidywalni. Sama miałam podobny problem.
Nie możesz w siebie zwątpić. Czy czujesz się lepsza od innych? To świetnie! Bo ktoś taki jest lepszy. To ci co nic nie robią, prócz obgadywania innych są nieudacznikami życiowymi. Oni dobrze o tym wiedzą. Nie potrafią myśleć czy czuć bo liczą się dla nich oni sami.
A dla tych, którzy piszą, że ona się wywyższa- widać że nie macie bladego pojęcia co to ból czy samotność. Mieliście "wszystko na tacy", więc skąd możecie wiedzieć. Otóż większość ludzi samotnych pisze o sobie:"jestem nieśmiały, brzydki, głupi i boję się wyjść do innych"- wtedy jest dobrze, bo odbiorcy mogą się dowartościować i go pocieszają i lecą komentarze typu "wyjdź do ludzi" , "zapisz się na zajęcia"
A dziewczyna napisała prawdę, żeby nikt nie pisał, żeby wyszła do ludzi (czy mam rację?) I co dostała w zamian? Hejty
No brawo
Zamiast konstruktywnej opinii to ludzie rzucają stworzeniami, jakby wiedzieli o niej więcej niż ona o sobie
"Jestem pewna ze to coś z tobą nie tak"- żeby się dziewczyna nie przejechała jeszcze na tekstach tego typu
Ej no właśnie coś jest nie tak. Większość osób tutaj na forum jest chamska i wulgarna a wyzywają i hejtują mnie jaka to ja zła i niedobra. Dziwne ......
Masz rację- no ale co ja mam zrobić z zazdrością innych?
Jakaś osoba tu napisała, że to wszystko moja wina i powinnam się zmienić. No i ja mogę się zmienić, tylko czy opłaca się rezygnować z pasji, być chamem tylko dlatego, żeby przypodobać się innym? Chyba nie......
Masz całkowitą rację. Szukałam w internecie na różnych forach podobnych problemów. Wszędzie było to, co napisałaś:"Wyjdź z domu", "zapisz się na zajęcia", dlatego napisałam to tu, by nikt tego mi nie wytykał. Za to doczekałam się hejtów tylko dlatego, że ktoś sam tyłka nie ruszy a będzie zazdrościł drugiemu. Nawet jakaś mało rozgarnięta osoba napisała mi tutaj, że dostawałam wszystko to, czego chciałam- no ok, tylko skąd ona może to wiedzieć? To chyba ta sama osoba, która twierdziła, iż to wszystko moja wina, więc widać mentalność tej osoby.....analogicznie skoro ja miałam wszystko, czego chciałam, to Skłodowska, Einstein, Radwańska, Ronaldo też mieli wszystko podane na tacy. A prawda jest inna. Nie wystarczy tylko się zapisać na zajęcia- trzeba się jeszcze starać. Moja koleżanka chodziła na korki z polskiego i historii przez co dostała się na prawo, ale to nie wystarczy- sama też musiała pracować, ale zrozumieć to mogą tylko inteligentne osoby.
Serio tak trudno dzisiaj o rozgarniętych ludzi?
Eljia masz w 100% rację, szkoda że jest mało takich ludzi jak ty.
Co do zazdrości w pełni się zgadzam. Moi znajomi byli strasznie zazdrośni. Potrafili mi wprost powiedzieć:"A co to tam taki sport, to nic wielkiego". Kiedyś powiedziałam koleżance z klasy, że interesuję się lotnictwem i chciałam w ten kierunek iść. Nie minęło 3 miesiące kiedy dziewczyna powiedziała, że po licencjacie będzie pracować jako stewardessa. Wszystko fajnie, tylko wcześniej nic o tym nie mówiła a była na studiach w żaden sposób nie związanych z lataniem i podróżami. Powiedziałam też kiedyś tej samej osobie, że moi rodzice mają mieszkanie w pewnym dużym mieście. Zaś minął krótki moment, aż dziewczyna powiedziała, że jej ojczym będzie jej kupował mieszkanie. Kiedyś, jak nie ćwiczyłam sportów w klubie tylko prywatnie to również byłam obserwowana. Kupowałam sobie do picia Kubusia Play- taką wodę- i kiedy przyszłam na trening z tą wodą, trener siadł koło mnie podczas przerwy, spytał co to ja zaś piję ciekawego, minęły 2 dni kiedy jego bratanek przyszedł na trening z identyczną wodą. Rodzice też są obserwowani- kiedyś kupili nowy samochód, znajomi obejrzeli ten samochód, po czym kupili identyczny, nawet w tym samym kolorze. Z resztą kilku innych znajomych też. To po prostu czuć, że jest się obserwowanym, czuć tą zazdrość, czuć, kiedy jest ktoś dla ciebie chamski a w głębi duszy cię podziwia. Ja nigdy czegoś takiego nie miałam- ktoś ma fajne auto- spoko, inny pije Coca-colę? Ja wolę oranżadę. Więc też tego nie do końca rozumiem. Jednak co ja mam z tym zrobić? No przecież nie wpłynę na innych ludzi?
Lesny_Owoc, szkopul jest nie w tym jacy ludzie sa wkolo Miranny, bo w koncu ciezko uwierzyc w to, ze 99% z nich to glupi, falszywi, zazdrosni, wredni imprezowicze, ktorzy na przerwach szkolnych wciagali kolumbijski proszek, tylko jak Miranna sie do ludzi odnosi. U mnie zawsze podejrzenia budzi osoba, ktora nie potrafi powiedziec niczego pozytywnego o swoim otoczeniu. Tak na powaznie, chcialabys sie kolegowac z kims, kto Toba pogardza i kto na kazdym kroku udowadnia swoja wyzszosc?
99% to może nie, ale nie wiele mniej. Ale to nic dziwnego, bo to cecha małych miasteczek. No ja wiem, że się do nich źle odnoszę. Wiem, że powinnam być chamska i wredna i gardzić tymi ludźmi tak jak oni mną, ale ja tak nie potrafię. Zawsze byłam osobą, którą ludzie określali jako "osobę miłą, wesołą, szaloną i ambitną". Tak jak powiedziała Eljia, która trafiła w dychę- zazdrość. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że chamstwo wynika z zazdrości. Eljia mi to uświadomiła. Ludzie, którzy zazdroszczą na siłę próbują gardzić tymi, którym zazdroszczą na każdym kroku. Ja tego nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Na obozach zdecydowana większość osób mnie lubi, tylko że tam są osoby, które są tak samo jak ja ambitne i miłe a osoby chamskie są znienawidzone. U mnie w mieście jest na odwrót- bądź miły a cię zniszczą. Na obozie kilka koleżanek potrafiło powiedzieć:"Jesteś dobra w tym sporcie", "Ale masz fajne to czy tamto". I to mi się podobało w obozach- ludzie mają honor. Jak ja na obozach byłam dla kogoś miła to ktoś odwdzięczał się tym samym. A w szkole w małym miasteczku- byłam miła to uważali mnie za łatwą i naiwną sztukę, bo przecież trzeba komuś przygrzmocić, żeby zobaczył, gdzie jego miejsce (tak, to właśnie mentalność ludzi w moim otoczeniu)! Miałam koleżankę z równoległej klasy, która była mega chamska i bardzo pewna siebie. Kiedy szłam z siostrą ulicą i powiedziałam jej "Cześć", dziewczyna nawet się nie spojrzała. Aż siostra spytała co to za niezbyt grzeczna osoba.
No sami pomyślcie, spytam z ciekawości- jakbyście się czuli, gdybyście byli mili dla ludzi, pytali ich co tam słychać, jak się czują, a oni by was nawet na urodziny nie zaprosili, tylko wybrali takich chamskich gości? Czy też nie czulibyście się źle? Tylko dlatego, że byliście dla kogoś mili.....
Ja wiem, że dużo osób mnie nie zrozumie, bo jest z większych miast, gdzie jest trochę inaczej, u nas jednak trzeba być chamskim, leżeć na dupie w domu i nie mieć zainteresowań. W sumie jakaś osoba wyżej ma rację- nie warto się nawet przejmować takimi osobami. I tak ich od roku nie widziałam. Z klasy widziałam się z 2 koleżankami a poza tym z reszty szkoły nikt nie pisze, co już świadczy o nich.
Tak jak mówię- 99% to nie, bo miałam kilka bliższych bądź dalszych koleżanek, ale i tak jednak ta większość jest osób negatywnych i toksycznych. No bo prawdziwi przyjaciele wyciągnęliby cię z najgłębszego dołka a tacy jak z mojej szkoły jeszcze potrafili rzucić jakimś nieprzyjemnym tekstem.
Beyondblackie napisał/a:Cougarzyca napisał/a:Beyondblackie, na pewno zauważyłaś, że autorka twierdzi, że ma problemy z rówieśnikami tylko w szkole, z kolei na obozach jest lubiana i dogaduje się z ludźmi bez problemu. Skąd ta różnica w relacjach?
Czy możliwe jest, by człowiek nigdy się "nie obudził" i całe życie winił innych za swoje kiepskie relacje z nimi?
Niby tak, ale jakos z tych obozow tez zadnych przyjaciol nie przywiozla
Ja do dzis koleguje sie i jestem w kontakcie z ludzmi, ktorych poznalam jakies dziesiec lat temu na wycieczce.
Mozliwe jest sie nigdy nie obudzic. Straszne, ale tak jest. Moja matka jest na to chodzacym dowodem- 70 lat, a nadal wszystko jest wina innych ludzi.
Nie przesadzajmy dużo zależy od charakteru osoby oraz dopasowania go do obecnych tendencji. Jeśli w grupie 90% pije i baluje, a 10% nie to trudno tym 10% posiadać więcej znajomych, niż tym 90%. Czysta matematyka i stosunek prawdopodobieństwa. Ale rozumiem o co ci chodzi, bo znam ludzi z natury oskarżających wszystkich o wszystko
. Nie wyjdą ze swojego mentalnego pokoju, ale również nikogo nie wpuszczą.
Na kompleksy najlepsza jest jedna metoda: mieć zdanie innych o sobie gdzieś i nie utożsamiać liczby znajomych do własnej wartości. Jeśli czujemy się samotnie to szukać w miejscach gdzie czujemy się dobrze: czytasz dużo sci-fi? Jeździj na zjazdy, stwórz konto na forum o takiej tematyce... Innym słowy rozwijaj się, a ludzie z którymi stworzysz więź sami przyjdą.
No tak masz w pełni rację! Jedna z niewielu mądrzejszych odpowiedzi tutaj. Ja wiem, że trzeba olać, ale ja już i tak robię tyle zajęć, że nie wyrobię na następne.
W ogóle ja nie wiem, jak można być tak bezczelnym jak co po niektórzy tutaj.
"Niby tak, ale jakos z tych obozow tez zadnych przyjaciol nie przywiozla"- a najlepsze jest to, iż wielokrotnie zaznaczałam, że utrzymuje kontakt z tymi ludzi a z niektórymi do dziś się spotykam (raz na czas, bo mieszkają daleko, ale jednak). Ja zrozumiem nawet brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, ale żeby być już tak chamskim, to ja nie wiem, ale ja właśnie takich ludzi miałam w szkole- myśleli, że oni są najmądrzejsi, wytykali wszystkim ich błędy (a swoich nie widzieli oczywiście, bo po co), sami wiedzieli po prostu wszystko o wszystkich. Tylko że oni sami pewnie nie mają przyjaciół. Ja bym się nie chciała kolegować z kim, kto będzie mnie hejtował przy każdym zwierzeniu się z problemu. Ja wyjadę do większego miasta, poznam ludzi a oni resztki znajomych stracą, jeśli dalej będą mieli takie podejście.
Jednak po Twojej wypowiedzi odzyskuję wiarę w ludzi
Szczerze mówiąc, to spodziewałam się większości takich właśnie dojrzałych komentarzy, takich jak Twój czy użytkownika Eljia a ku memu zaskoczeniu dostałam hejty od osób, którym się wydaje, że znają mnie lepiej niż ja sama. Smutne jest to, że w naszym kraju zamiast trzymać się razem to jeden najeżdża na drugiego
Pewność siebie jest zawsze w cenie, to bardzo dobra cecha. Autorka jest pewna siebie i to dobrze. Natomiast przy tej pewności siebie trzeba pamiętać by zachować szacunek do człowieka. KAŻDEGO. Zarówno tego biedaka jak i bogacza, osoby wykształconej i bez wykształcenia, upośledzonej i nawet typowego "żula z podsklepu". Szacunek zaś to no właśnie szacunek, czyli nie odnoszenie się z pogardą, wyższością etc. Wszyscy są równi, a to że ktoś jest np.bardziej uzdolniony np.w sporcie lub intelektualnie nie daje przyzwolenia na wywyższanie się, obrażanie tych niezdolnych etc. Jakby na to nie patrząc każdy z nas ma w sobie jakąś zdolność i wyjątkowość. Nie każdy jednak to potrafi lub chcę dobrze wykorzystać.
Ja zazwyczaj staram się pozbywać pogardy dla drugiego człowieka, chyba że ktoś mi pokazuje że mną gardzi i nie ma do mnie szacunku, wtedy również "zniżam" się do poziomu, gdyż nie jestem w stanie szanować kogoś kto nie szanuje mnie, moich wartosci i przekonań.
Ważna jest również kulturalne prowadzenie dyskusji. Gdy ktoś od początku prowadzi ją niekulturalnie to niestety moje odpowiedzi również zostają poniżej poziomu. Niekulturalna dyskusja zaś to nie tylko przeklinanie lub obelgi, ale również argumenty ad-personam np.takie mające na celu poniżenie rozmówcy, celem udowodnienia mu jego głupoty, braku inteligencji etc.
To tyle w zakresie pewnych zasad które w moim odczuciu powinny być respektowane, a niestety od początku nie były.Wracając do konkretnego tematu dyskusji. Z ta zazdrością jest różnie, zwłaszcza w szkołach. U mnie w szkołach i ogólnie jak tak obserwuje po znajomych panował raczej "kult zajebistości". Czyli np.jakby u mnie autorka chodziła do szkoły i wygrywała by zawody sportowe, dobrze się uczyła etc.to wszyscy by się chcieli z nią kolegować. Dlaczego? Im bardziej ktoś jest popularny, bogaty, dobrze wyglądający i wreszcie człowiek sukcesu to od razu wszyscy chcą się zakumplować z taką osobą. Oczywiście nie dlatego że tak ja lubią, tylko dlatego że będzie *FEJM *LANS etc.
Takie osoby jak ty u mnie w okolicy sa wręcz rozchwytywane. Oczywiście jak to zawsze bywa na boku są obgadywane i się im nieraz zazdrości.
Wobec tego dziwi mnie fakt, że z powodu że miałas sukcesy i zazdrości cię nie zapraszali. Ludzie w naszym wieku według panującej mody, lgna do takich osób sukcesu "Bo może jeszcze" coś im się uda ugrać. Kiedy ja zyskalam powiedzmy "popularność" po pewnym zdarzeniu, to też nagle wszyscy chcieli się ze mną zadawać. Inna sprawa że ja nie chciałam, ale to dlatego że brzydze się fałszem. Niestety żyjemy w miejscu gdzie fałsz jest bardzo powszechny tak samo jak zazdrość, tyle że zazdrość często maskuje się fałszem.Reasumując droga autorko jesteś pewną siebie, ładna i uzdolnioną kobietą, zatem w czym jest u ciebie problem? Jaki masz konkretny problem, który chcesz rozwiązać? Czy to tylko brak znajomych?
Wiesz znajomych zawsze można poznać WSZĘDZIE. Natomiast nigdy nie masz gwarancji że trafisz na ludzi, którzy będą tobie odpowiadać, którzy nie będą fałszywi i nie będą zazdrościć. No a cóż mało jest ludzi naprawdę w porządku i tego raczej nie zmienisz. Ten problem mają wszyscy i chyba on jest nierozwiazalny
Zgadzam się. Cieszę się, że jest jeszcze kilka inteligentnych osób na tym forum
Ja sama uważam, że czy to prawnik, nauczyciel czy żul uliczny, powinniśmy mieć szacunek. Co po niektórzy o tym zapomnieli.
Ja zawsze byłam miła dla innych, bo to lubiłam. Nie znoszę kłótni (ta tutaj też jest bez sensu), lubię widzieć ludzi uśmiechniętych, lubię sprawiać ludziom przyjemność poprzez prezenty. Nie znoszę natomiast chamstwa i prostactwa.
I to jest moja droga (albo mój drogi, bo nie jestem pewna) mój problem. Mieszkając w małym mieście, w którym jest jakaś negatywna selekcja nabawiłam się kompleksów, ale nie jeśli chodzi o wygląd a o swoją osobę. Trenowałam sport prywatnie w tym miasteczku, to mój "trener" potrafił mi, jako dojrzewającemu dziecku mówić przykre rzeczy a propos mojego wyglądu typu, że jestem kurdupel (najgorsze jest to, że on nie żartował), teraz trenuję w innym miejscu. Gimnazjum wspominam dosyć dobrze- znajomi nie byli najgorsi, nauczycieli miałam fajnych. Piekło zaczęło się w liceum. Fajniejsze osoby poszły do szkoły do innego miasta. Z roku na rok w tym liceum było coraz gorzej- w 1 klasie było świetnie, podobało mi się, klasę miałam świetną, zgraną, natomiast w 2 klasie zmienili nam większość nauczycieli- tych gorszych zostawili a tych ambitnych zmienili na gorszych. Zmienił mi się wychowawca, przez którego byłam po prostu mobingowana- bez przerwy słyszałam jaka to jestem beznadziejna, słaba i się do niczego nie nadaję. Serio i to od wychowawcy! Ogólnie dużo osób miało przechlapane, ale ja, taka jedna dziewczyna i chłopak w szczególności, gdyż nasi rodzice byli lekarzami a ona miała kompleks do dzieci lekarzy. Z resztą ta kobieta jak się potem okazało brała łapkówki od uczniów- dlatego niewiele osób miało 5 na koniec. Po drugiej klasie chciałam się przenieść, ale w pobliżu żadnej szkoły nie było, musiałabym dojeżdżać godzinę 2 środkami transportu (chociaż teraz tak patrzę, to chyba bym tak zrobiła). Stwierdziłam, że przenosić się nie będę, bo w 3 klasie przed maturą to dadzą spokój. Pomyliłam się. Tylko raz w tygodniu miałam 6h lekcji, 2 dni miałam nawet 8h, gdzie po powrocie do domu człowiek padał na twarz i nie miał się siły uczyć. Do tego nauczyciele, którzy z każdej strony próbowali udowodnić, jacy oni są super a jaka ja (czy tam my) jesteśmy beznadziejni.
Ja to chyba takie wrażenie u ludzi robię, bo nawet gdy zapisałam się na prawo jazdy mój instruktor mnie opieprzał. Pierwsze 3h jazd jeździłam po naszym małym miasteczku. Już na 1 czy 2h jazd zwrzeszczał mnie, że nie patrzę na znaki drogowe (a wyraźnie mu mówiłam, że nigdy nie siedziałam za kierownicą). Na 4 i 5h pojechałam do dużego miasta (miasta, w którym miał być egzamin) i ja jako osoba, której często gasło auto, facet kazał zrobić manewr wycofywania na jakiejś ulicy (nie głównej, ale było sporo aut), nie powiedział jak to się robi, tylko kazał się zatrzymać, wjechać w takie zakole na poboczu tyłem a jak stałam i nie wiedziałam co zrobić to mnie opieprzał (na 4h jazd w życiu!). Na koniec 5h miałam wyjechać z pobocznej trasy, byłam już tak zdenerwowana, że nie mogłam ruszyć, facet mnie opieprzał, że czemu nie ruszam, za mną było auto i nie mogłam ruszyć. Rozumiesz to? Opieprzać gościa na 5h jazd!
Te kilka sytuacji wpędziło mnie w kompleksy. Kiedyś byłam bardzo nieśmiałą osobą, bałam się odezwać na lekcji. Z roku na rok było trochę lepiej. Teraz tu wydaję się taka pewna siebie, ale w rzeczywistości nie jestem pewna swoich czynów, w sensie zastanawiam się, czy coś ze mną nie tak, a może jestem słaba, żeby coś tam robić.....to nie jest raczej myślenie osoby pewnej siebie.
Moim problemem nie jet totalny brak znajomych- jak pisałam wyżej- mam znajomych z obozów sportowych. Serio na obozach sportowych lubiła mnie większość osób (nie wszyscy, ale trudno jest o sympatię wszystkich), śmiałam się z nimi, nie byłam nigdy sama, do dzisiaj mam z tymi ludźmi kontakt. Z koleżanką byłam w zeszłym roku na wakacjach, w tym roku też się wybieramy razem i pewnie z kilkoma innymi osobami z obozów. Także nie można powiedzieć, że jestem totalnie sama, bo jeśli ludzie piszą do mnie, czy wybieram się z nimi na wakacje, to chyba nie znaczy, że mnie nie lubią? Tak jak opisałaś/eś "kult zajebistości" to u nas na obozie było to samo. Im ktoś był lepszy w danej dziedzinie sportu, był miły, ambitny to był takim jakby guru (mam nadzieję, że dobrze napisałam, ale nigdy nie używałam tego słowa). A u nas w szkole było totalnie na odwrót- ja wygrałam w 1 klasie zawody sportowe powiatowe. Pamiętam, że gratulacje otrzymałam na pewno od koleżanki z ławki oraz kilka innych, które brzmiały mało szczerze, no ale był. I co? Na wf-ie dziewczyny wybierały mnie do drużyny jako jedną z ostatnich. Ciekawie prawda?
Z ludźmi z obozów piszę, od czasu do czasu się zobaczę, ale na co dzień jestem sama. Chciałabym wyjść na miasto i nie ma z kim. Fakt faktem, że średnio lubiłam ludzi z mojego otoczenia przez wiele nieprzyjemnych rzeczy, których od nich usłyszałam.
I właśnie przez to, że usłyszałam tyle niefajnych rzeczy w życiu od np. trenera, wychowawcy, instruktora jazdy, kilku "znajomych", to człowiek zastanawia się, czy coś z nim jest nie tak. Serio. W szkole nie zapraszali mnie na urodziny. A ja często przechodziłam szkolnym korytarzem i mówiłam "cześć", siadałam obok kogoś w oczekiwaniu na lekcję i pytałam co słychać, w maturalnej gratulowałam zdania prawa jazdy.....a mimo to mnie nie lubili. Ja też nie chciałam robić z siebie wycieraczki, w którą by wszyscy mogli uderzać, dlatego nie chciałam się fałszywie komuś podlizywać.
Efekt moich frustracji pogłębiły jeszcze 2 porażki. Najpierw nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów- niby można poprawić, za miesiąc mam maturę, ale jest to frustrujące. W tym roku chciałam spełnić jedno ze swoich największych marzeń- chciałam zostać stewardessą. Pewna linia ma umowy akurat na okres letni, więc wysłałam swoje CV 2 razy, ale nawet się nie odezwali i to prawdopodobnie ze względu na to, że szukali osób ze statusem studenta albo mgr (jakby student czy mgr byli potencjalnie lepsi). No i to kolejne 2 porażki właśnie, które też odbijają się na psychice.
Przepraszam, że tak dużo, ale fajnie jest się czasem wyżalić.
55 2017-04-17 15:20:33 Ostatnio edytowany przez genialna (2017-04-17 15:23:11)
Hadar napisał/a:Pewność siebie jest zawsze w cenie, to bardzo dobra cecha. Autorka jest pewna siebie i to dobrze. Natomiast przy tej pewności siebie trzeba pamiętać by zachować szacunek do człowieka. KAŻDEGO. Zarówno tego biedaka jak i bogacza, osoby wykształconej i bez wykształcenia, upośledzonej i nawet typowego "żula z podsklepu". Szacunek zaś to no właśnie szacunek, czyli nie odnoszenie się z pogardą, wyższością etc. Wszyscy są równi, a to że ktoś jest np.bardziej uzdolniony np.w sporcie lub intelektualnie nie daje przyzwolenia na wywyższanie się, obrażanie tych niezdolnych etc. Jakby na to nie patrząc każdy z nas ma w sobie jakąś zdolność i wyjątkowość. Nie każdy jednak to potrafi lub chcę dobrze wykorzystać.
Ja zazwyczaj staram się pozbywać pogardy dla drugiego człowieka, chyba że ktoś mi pokazuje że mną gardzi i nie ma do mnie szacunku, wtedy również "zniżam" się do poziomu, gdyż nie jestem w stanie szanować kogoś kto nie szanuje mnie, moich wartosci i przekonań.
Ważna jest również kulturalne prowadzenie dyskusji. Gdy ktoś od początku prowadzi ją niekulturalnie to niestety moje odpowiedzi również zostają poniżej poziomu. Niekulturalna dyskusja zaś to nie tylko przeklinanie lub obelgi, ale również argumenty ad-personam np.takie mające na celu poniżenie rozmówcy, celem udowodnienia mu jego głupoty, braku inteligencji etc.
To tyle w zakresie pewnych zasad które w moim odczuciu powinny być respektowane, a niestety od początku nie były.Wracając do konkretnego tematu dyskusji. Z ta zazdrością jest różnie, zwłaszcza w szkołach. U mnie w szkołach i ogólnie jak tak obserwuje po znajomych panował raczej "kult zajebistości". Czyli np.jakby u mnie autorka chodziła do szkoły i wygrywała by zawody sportowe, dobrze się uczyła etc.to wszyscy by się chcieli z nią kolegować. Dlaczego? Im bardziej ktoś jest popularny, bogaty, dobrze wyglądający i wreszcie człowiek sukcesu to od razu wszyscy chcą się zakumplować z taką osobą. Oczywiście nie dlatego że tak ja lubią, tylko dlatego że będzie *FEJM *LANS etc.
Takie osoby jak ty u mnie w okolicy sa wręcz rozchwytywane. Oczywiście jak to zawsze bywa na boku są obgadywane i się im nieraz zazdrości.
Wobec tego dziwi mnie fakt, że z powodu że miałas sukcesy i zazdrości cię nie zapraszali. Ludzie w naszym wieku według panującej mody, lgna do takich osób sukcesu "Bo może jeszcze" coś im się uda ugrać. Kiedy ja zyskalam powiedzmy "popularność" po pewnym zdarzeniu, to też nagle wszyscy chcieli się ze mną zadawać. Inna sprawa że ja nie chciałam, ale to dlatego że brzydze się fałszem. Niestety żyjemy w miejscu gdzie fałsz jest bardzo powszechny tak samo jak zazdrość, tyle że zazdrość często maskuje się fałszem.Reasumując droga autorko jesteś pewną siebie, ładna i uzdolnioną kobietą, zatem w czym jest u ciebie problem? Jaki masz konkretny problem, który chcesz rozwiązać? Czy to tylko brak znajomych?
Wiesz znajomych zawsze można poznać WSZĘDZIE. Natomiast nigdy nie masz gwarancji że trafisz na ludzi, którzy będą tobie odpowiadać, którzy nie będą fałszywi i nie będą zazdrościć. No a cóż mało jest ludzi naprawdę w porządku i tego raczej nie zmienisz. Ten problem mają wszyscy i chyba on jest nierozwiazalnyZgadzam się. Cieszę się, że jest jeszcze kilka inteligentnych osób na tym forum
Ja sama uważam, że czy to prawnik, nauczyciel czy żul uliczny, powinniśmy mieć szacunek. Co po niektórzy o tym zapomnieli.
Ja zawsze byłam miła dla innych, bo to lubiłam. Nie znoszę kłótni (ta tutaj też jest bez sensu), lubię widzieć ludzi uśmiechniętych, lubię sprawiać ludziom przyjemność poprzez prezenty. Nie znoszę natomiast chamstwa i prostactwa.
I to jest moja droga (albo mój drogi, bo nie jestem pewna) mój problem. Mieszkając w małym mieście, w którym jest jakaś negatywna selekcja nabawiłam się kompleksów, ale nie jeśli chodzi o wygląd a o swoją osobę. Trenowałam sport prywatnie w tym miasteczku, to mój "trener" potrafił mi, jako dojrzewającemu dziecku mówić przykre rzeczy a propos mojego wyglądu typu, że jestem kurdupel (najgorsze jest to, że on nie żartował), teraz trenuję w innym miejscu. Gimnazjum wspominam dosyć dobrze- znajomi nie byli najgorsi, nauczycieli miałam fajnych. Piekło zaczęło się w liceum. Fajniejsze osoby poszły do szkoły do innego miasta. Z roku na rok w tym liceum było coraz gorzej- w 1 klasie było świetnie, podobało mi się, klasę miałam świetną, zgraną, natomiast w 2 klasie zmienili nam większość nauczycieli- tych gorszych zostawili a tych ambitnych zmienili na gorszych. Zmienił mi się wychowawca, przez którego byłam po prostu mobingowana- bez przerwy słyszałam jaka to jestem beznadziejna, słaba i się do niczego nie nadaję. Serio i to od wychowawcy! Ogólnie dużo osób miało przechlapane, ale ja, taka jedna dziewczyna i chłopak w szczególności, gdyż nasi rodzice byli lekarzami a ona miała kompleks do dzieci lekarzy. Z resztą ta kobieta jak się potem okazało brała łapkówki od uczniów- dlatego niewiele osób miało 5 na koniec. Po drugiej klasie chciałam się przenieść, ale w pobliżu żadnej szkoły nie było, musiałabym dojeżdżać godzinę 2 środkami transportu (chociaż teraz tak patrzę, to chyba bym tak zrobiła). Stwierdziłam, że przenosić się nie będę, bo w 3 klasie przed maturą to dadzą spokój. Pomyliłam się. Tylko raz w tygodniu miałam 6h lekcji, 2 dni miałam nawet 8h, gdzie po powrocie do domu człowiek padał na twarz i nie miał się siły uczyć. Do tego nauczyciele, którzy z każdej strony próbowali udowodnić, jacy oni są super a jaka ja (czy tam my) jesteśmy beznadziejni.
Ja to chyba takie wrażenie u ludzi robię, bo nawet gdy zapisałam się na prawo jazdy mój instruktor mnie opieprzał. Pierwsze 3h jazd jeździłam po naszym małym miasteczku. Już na 1 czy 2h jazd zwrzeszczał mnie, że nie patrzę na znaki drogowe (a wyraźnie mu mówiłam, że nigdy nie siedziałam za kierownicą). Na 4 i 5h pojechałam do dużego miasta (miasta, w którym miał być egzamin) i ja jako osoba, której często gasło auto, facet kazał zrobić manewr wycofywania na jakiejś ulicy (nie głównej, ale było sporo aut), nie powiedział jak to się robi, tylko kazał się zatrzymać, wjechać w takie zakole na poboczu tyłem a jak stałam i nie wiedziałam co zrobić to mnie opieprzał (na 4h jazd w życiu!). Na koniec 5h miałam wyjechać z pobocznej trasy, byłam już tak zdenerwowana, że nie mogłam ruszyć, facet mnie opieprzał, że czemu nie ruszam, za mną było auto i nie mogłam ruszyć. Rozumiesz to? Opieprzać gościa na 5h jazd!
Te kilka sytuacji wpędziło mnie w kompleksy. Kiedyś byłam bardzo nieśmiałą osobą, bałam się odezwać na lekcji. Z roku na rok było trochę lepiej. Teraz tu wydaję się taka pewna siebie, ale w rzeczywistości nie jestem pewna swoich czynów, w sensie zastanawiam się, czy coś ze mną nie tak, a może jestem słaba, żeby coś tam robić.....to nie jest raczej myślenie osoby pewnej siebie.
Moim problemem nie jet totalny brak znajomych- jak pisałam wyżej- mam znajomych z obozów sportowych. Serio na obozach sportowych lubiła mnie większość osób (nie wszyscy, ale trudno jest o sympatię wszystkich), śmiałam się z nimi, nie byłam nigdy sama, do dzisiaj mam z tymi ludźmi kontakt. Z koleżanką byłam w zeszłym roku na wakacjach, w tym roku też się wybieramy razem i pewnie z kilkoma innymi osobami z obozów. Także nie można powiedzieć, że jestem totalnie sama, bo jeśli ludzie piszą do mnie, czy wybieram się z nimi na wakacje, to chyba nie znaczy, że mnie nie lubią? Tak jak opisałaś/eś "kult zajebistości" to u nas na obozie było to samo. Im ktoś był lepszy w danej dziedzinie sportu, był miły, ambitny to był takim jakby guru (mam nadzieję, że dobrze napisałam, ale nigdy nie używałam tego słowa). A u nas w szkole było totalnie na odwrót- ja wygrałam w 1 klasie zawody sportowe powiatowe. Pamiętam, że gratulacje otrzymałam na pewno od koleżanki z ławki oraz kilka innych, które brzmiały mało szczerze, no ale był. I co? Na wf-ie dziewczyny wybierały mnie do drużyny jako jedną z ostatnich. Ciekawie prawda?
Z ludźmi z obozów piszę, od czasu do czasu się zobaczę, ale na co dzień jestem sama. Chciałabym wyjść na miasto i nie ma z kim. Fakt faktem, że średnio lubiłam ludzi z mojego otoczenia przez wiele nieprzyjemnych rzeczy, których od nich usłyszałam.
I właśnie przez to, że usłyszałam tyle niefajnych rzeczy w życiu od np. trenera, wychowawcy, instruktora jazdy, kilku "znajomych", to człowiek zastanawia się, czy coś z nim jest nie tak. Serio. W szkole nie zapraszali mnie na urodziny. A ja często przechodziłam szkolnym korytarzem i mówiłam "cześć", siadałam obok kogoś w oczekiwaniu na lekcję i pytałam co słychać, w maturalnej gratulowałam zdania prawa jazdy.....a mimo to mnie nie lubili. Ja też nie chciałam robić z siebie wycieraczki, w którą by wszyscy mogli uderzać, dlatego nie chciałam się fałszywie komuś podlizywać.
Efekt moich frustracji pogłębiły jeszcze 2 porażki. Najpierw nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów- niby można poprawić, za miesiąc mam maturę, ale jest to frustrujące. W tym roku chciałam spełnić jedno ze swoich największych marzeń- chciałam zostać stewardessą. Pewna linia ma umowy akurat na okres letni, więc wysłałam swoje CV 2 razy, ale nawet się nie odezwali i to prawdopodobnie ze względu na to, że szukali osób ze statusem studenta albo mgr (jakby student czy mgr byli potencjalnie lepsi). No i to kolejne 2 porażki właśnie, które też odbijają się na psychice.
Przepraszam, że tak dużo, ale fajnie jest się czasem wyżalić.
droga, miła dziewczyno
jak tak przeglądam ten wątek to co rzuca mi się w oczy to własnie taki brak pewności w tym co robisz, brak pewnosci siebie, chociaż może bardziej kiepska samoocena, jesteś często arogancka, z jednej strony wiesz, że to czy tamto umiesz ale jeśli chodzi o udowodnienie tego... no cóż taka trochę "śliczna higieniczna" (przesłuchaj sobie utwór świetne wykonanie Karolinki Czarneckiej)
z jednej strony cię rozumiem bo znam "takich ludzi", którzy zazdroszczą i niszczą tylko dlatego, że lubią niszczyć i za wszelką cenę zawsze zrównają taką osobę, która chce od życia czegoś więcej (nasze społeczenstwo ma tak po komunie - nie wolno się wychylać)
ale z drugiej - miej tą wiedzę, że jeśli ktoś jest w czymś świetny to ludzie to wychwytują i podświadomie podążają za ta osobą, jeśli wszystko jest spójne; twoje relacje natomiast mówią, że gdzieś robisz błąd, musisz nad czymś popracować w sobie, nie powiem ci nad czym bo nie znam cię na tyle, ale to wynika z ciebie nie z otoczenia -bo takie jest i już-
ja jeszcze zwrócę uwagę na to, że opisujesz siebie jaką taką miłą, nikomu krzywdy nie robisz itd, nie ma wśród nas jezusa, nie możesz nim być i nie bądź bo to ludzi męczy, wiesz bycie miłym rodzi obowiązek rewanżu, takie osoby często czegoś chcą, oczekują wsparcia itp.
dodam jeszcze - nie odbierz tego jako ataku tylko jako konstruktywną krytykę
Mam wrażenie, że chcesz, żeby wszyscy cię lubili. Tak się niestety nie da. Ludzie nie zawsze są mili, więc lepiej skup się na podtrzymywaniu tych znajomości, które masz, sowich pasjach i celach. Myśląc o tamtych przykrych wydarzeniach i ludziach tylko tracisz czas i energię.
autorko. W kazdem twoim zdaniu widac, ze nienawidzisz ludzi. W pierwszym poscie nawet sama otwarcie to przyznajesz.
Po co wiec szukasz przyjaciol wsrod ludzi, ktorych nienawidzisz? Kup sobie psa - kazdy pies kocha swojego pana i uwaza go za niedoscigniony wzor, a wiec bedzie mial o tobie takie samo zdanie, jak ty masz o sobie.
A tak serio - psycholog. Przydalby sie Tobie naprawde, bo wartosci walaja sie po twojej glowie jak smieci na wysypisku, a w duszy chaos emocjonalny. Skoro nikt, przez cale zycie, nie pala do ciebie sympatia, nigdy nie mialas przyjaciolki ani przyjaciela - to cos jest z toba nie tak, i zycze ci, aby twoje zycie odmienilo sie na lepsze - i abys ty odmienila sie na lepsza wersje samej siebie. Ale sama chyba nie podolasz takiemu zadaniu, bo jestes wpatrzona w siebie jak w swiety obrazek.
Nie czytałam wszystkich wpisów, właściwie tylko początek i może się po kimś powtórzę, ale Droga Autorko- odnosisz sukcesy sportowe, uczysz się języków, jeździsz lub jeździłaś na obozy, szukasz przyjaciół, chcesz nawiązywać znajomości czy szukasz rozwiązania swoich problemów- raczej nie masz depresji i nie jestem osobą niekompetentną w tej dziedzinie. Lepiej sobie nie wmawiać choroby póki specjalista się wypowie, a diagnozowanie dziecka przez rodziców nie jest dobrym pomysłem. Myślę że jesteś takim typem po prostu, bardzo dobrze Cię rozumiem bo miałam i mam chyba dalej podobne problemy, chociaż nie było ze mną aż tak źle Jestem starsza i trochę się już zdiagnozowałam. Nie wiem czy Twój problem ma takie samo źródło jak moje, możliwe bo widzę dużo podobieństw.
Ja byłam zawsze bardzo nieśmiała, chciałam mieć przyjaciół ale nigdy nie lubiłam sie narzucać, przez to wydaje mi się że wyglądałam na niedostępną, nawet kiedyś mi moja mama powiedziała że zadzieram nosa, co było dla mnie szokiem. Więc chyba niektórych rzeczy w swoim zachowaniu nie zauważamy a one mogą odpychać. Trudno, tak już jest. Też pochodzę z dobrej rodziny, może nie miałam wszystkiego ale narzekać nie mogę, a mimo tego zazdrościłam innym dzieciom że bawią się razem, a mi głupio było podejść. A one zapewne zazdrościły mi czego innego. Nie myśl że jak pójdziesz na studia to wszystko się zmieni, nie, bo będziesz dalej takim samych człowiekiem, może będzie lepiej bo to inni ludzie, bardziej na twoim poziomie u mnie tak było, mimo tego duszą towarzystwa nie zostałam i dalej nie jestem. Jednak po studiach zostały osoby z którymi utrzymuję kontakt, więc starać się trzeba
Mam wrażenie, że chcesz, żeby wszyscy cię lubili. Tak się niestety nie da. Ludzie nie zawsze są mili, więc lepiej skup się na podtrzymywaniu tych znajomości, które masz, sowich pasjach i celach. Myśląc o tamtych przykrych wydarzeniach i ludziach tylko tracisz czas i energię.
Też prawda
Ale tamte znajomości mieszkają daleko. Staram się utrzymywać kontakt, pisać z nimi, ale rzadko się z nimi spotykam. Swoją przyjaciółkę widziałam najpierw w październiku a potem w lutym.
Ludzie też mają swoje codzienne sprawy i nie są w stanie nieustannie z kimś pisać (w sensie ze mną)
Nie czytałam wszystkich wpisów, właściwie tylko początek i może się po kimś powtórzę, ale Droga Autorko- odnosisz sukcesy sportowe, uczysz się języków, jeździsz lub jeździłaś na obozy, szukasz przyjaciół, chcesz nawiązywać znajomości czy szukasz rozwiązania swoich problemów- raczej nie masz depresji i nie jestem osobą niekompetentną w tej dziedzinie. Lepiej sobie nie wmawiać choroby póki specjalista się wypowie, a diagnozowanie dziecka przez rodziców nie jest dobrym pomysłem. Myślę że jesteś takim typem po prostu, bardzo dobrze Cię rozumiem bo miałam i mam chyba dalej podobne problemy, chociaż nie było ze mną aż tak źle
Jestem starsza i trochę się już zdiagnozowałam. Nie wiem czy Twój problem ma takie samo źródło jak moje, możliwe bo widzę dużo podobieństw.
Ja byłam zawsze bardzo nieśmiała, chciałam mieć przyjaciół ale nigdy nie lubiłam sie narzucać, przez to wydaje mi się że wyglądałam na niedostępną, nawet kiedyś mi moja mama powiedziała że zadzieram nosa, co było dla mnie szokiem. Więc chyba niektórych rzeczy w swoim zachowaniu nie zauważamy a one mogą odpychać. Trudno, tak już jest. Też pochodzę z dobrej rodziny, może nie miałam wszystkiego ale narzekać nie mogę, a mimo tego zazdrościłam innym dzieciom że bawią się razem, a mi głupio było podejść. A one zapewne zazdrościły mi czego innego. Nie myśl że jak pójdziesz na studia to wszystko się zmieni, nie, bo będziesz dalej takim samych człowiekiem, może będzie lepiej bo to inni ludzie, bardziej na twoim poziomie u mnie tak było, mimo tego duszą towarzystwa nie zostałam i dalej nie jestem. Jednak po studiach zostały osoby z którymi utrzymuję kontakt, więc starać się trzeba
Dziękuję za opinię:)
Oczywiście masz rację. Po części przynajmniej. Co do depresji- no wiesz, nie chce się z tobą kłócić, ale niestety depresję mam zdiagnozowaną nie tylko przez siebie ale i przez lekarzy, więc to coś znaczy. Przyczyną depresji jest m.in. przewlekły, dłużący się stres; czynnik dodatkowy (śmierć w rodzinie, osamotnienie) oraz kilka innych czynników. Ja je wszystkie spełniałam normy. Plus dostałam wiele razy po tyłku. Ja nie miałam nawet depresji. Ja miałam ciężki przypadek depresji (choć z początku nie przyznałam się rodzicom). Nie chciało mi się żyć, nie miałam siły się uczyć, nawet umyć (choć musiałam to robić). Chociaż przez to mam większy szacunek do choroby, bo wiele osób twierdzi, że depresja to nie choroba, a ja uważam, że aby tak stwierdzić trzeba najpierw zachorować. A co z tego ze rodzice? To są specjaliści w swojej dziedzinie. Nie jedną depresję już diagnozowali a raczej nikt nie wie na ten temat więcej niż lekarz. To tak jakby komuś powiedzieć, że nie ma nowotworu tylko dlatego, że mu rodzice onkolodzy to zdiagnozowali. No ale mniejsza o to. Dla mnie to troche niemiłe, że przechodzę przez tą chorobę i to bardzo ciężko a ktoś twierdzi, że to fanaberii, no ale ok szanuje czyjeś zdanie. Analogicznie rak też może być fanaberią i też możemy wmawiać komuś z rakiem, że nie ma raka? Nieważne.
Ja jednak wierzę, że na studiach się zmieni. W przeciwieństwie do ciebie nie należę do jakiś bardzo nieśmiałych osób i bez problemu potrafię do kogoś podejść i zagadać. Nie jest to dla mnie problemem. Poza tym jak już pisałam- obozy sportowe. Na obozach może nie wszyscy, ale co najmniej 80% mnie lubiła, 15% była neutralna a pojedyncze osób mnie nie lubiły. No ale ja byłam miła, wesoła dlatego mnie większość lubiła. Odwzajemniała to. A u mnie można było być miłym i dostać po dupie. Były 2 laski w szkole: chamskie, wredne, ale skutkowało, bo były zapraszane na imprezy.
Tyle że na obozach byli ludzie z większych miast. Dlatego ja jednak wierzę, że na studiach będzie lepiej chociażby z tego względu, iż z każdego dużego miasta znam kogoś, więc nie będę sama.
Gorzej teraz. Studia za pół roku, teraz uczę się do matury, ale będę miała całe wakacje, przez które nie wiem co będę miała robić. Tylko książki, filmy i sport. Tyle że to już jest tak długo, że mi się zaczyna nudzić. Nawet sport, bo trenuję swoją sylwetkę a nie ma nawet komu się pochwalić
autorko. W kazdem twoim zdaniu widac, ze nienawidzisz ludzi. W pierwszym poscie nawet sama otwarcie to przyznajesz.
Po co wiec szukasz przyjaciol wsrod ludzi, ktorych nienawidzisz? Kup sobie psa - kazdy pies kocha swojego pana i uwaza go za niedoscigniony wzor, a wiec bedzie mial o tobie takie samo zdanie, jak ty masz o sobie.
A tak serio - psycholog. Przydalby sie Tobie naprawde, bo wartosci walaja sie po twojej glowie jak smieci na wysypisku, a w duszy chaos emocjonalny. Skoro nikt, przez cale zycie, nie pala do ciebie sympatia, nigdy nie mialas przyjaciolki ani przyjaciela - to cos jest z toba nie tak, i zycze ci, aby twoje zycie odmienilo sie na lepsze - i abys ty odmienila sie na lepsza wersje samej siebie. Ale sama chyba nie podolasz takiemu zadaniu, bo jestes wpatrzona w siebie jak w swiety obrazek.
Masz rację. Może wpatrzona w siebie nie, ale fakt że przez zbyt długie przebywanie z toksyczny mi rówieśnikami staję się taka jak oni. Staram się z tym walczyć, odseparowałam się od nich. Wyjadę na studia i będzie lepiej, ale do czasu studiów muszę jakoś przetrwać. Teraz jestem zajęta, ale w wakacje zaś będzie na zmianę książki, filmy, sport. Cały czas to samo. Spotkam się że znajomymi, ale pewnie ie tylko kilka razy na wakacje, bo mieszkają daleko. No i wyjazd z przyjaciółką......A czekaj wspomniałam coś o przyjaciołach? A no właśnie. Mam kilku przyjaciół, ale mieszkają bardzo daleko. Z kilkoma wybieram się w tym roku na wakacje, ale to tylko tydzień na całe lato.
Psycholog nic tu nie pomoże. Do moich rodziców przychodzi bardzo dużo osób, żeby się zmierzyć i pogadać, bo jak sami twierdzą- psycholodzy nic nie dają. No ewentualnie lekarz psychiatra, ale nie chcę, by ktoś w okolicy o tym wiedział, a jak zapisze się do kliniki psychiatrycznej to zaraz się rozejdzie.
Stwierdziłam, że jeśli na studiach nic się nie zmieni to wtedy będę działać, bo na razie nie ma po co. Owszem nienawidzę ludzi, ale nienawidzę ludzi tych tutaj, bo są wredni, dwulicowi a ja jestem o 180 stopni inna niż oni. Ja lubię uśmiech na twarzach, lubię być miła. Uważam, że takie zachowanie jest poprawne. Ja wiem, że ze mną jest coś nie tak. Bo ja powinnam być wredna, dwulicowa, obgadywać ludzi za plecami i siedzieć na tyłku w domu a ja tym czasem jestem miłą, lubię pomagać ludziom, mam zainteresowania. Z resztą o tym najlepiej świadczy moje doświadczenie- na obozach byłam zawsze jedną z bardziej lubianych osób, znalazłam tam prawdziwych przyjaciół, którzy murem by za mną stanęli a ja za nimi......mam nadzieję, że na studiach też tak będzie.
a powiedzmy sobie szczerze, każdy jest egoistą, każdy jest zaopatrzony w siebie i ja i ty i nasi znajomi.....każdy musi znać swoją wartość. Tyle że u mnie w mieście egoizm i chamstwo weszło już na wyższy poziom przez co ja zostałam przygnieciona, bo po co lubić kogoś miłego skoro można na imprezę zaprosić kogoś chamskiego i dowartościować się przy nim? Także ja wiem, że to moja wina, ale nie będę zmieniać się na gorsze tylko dla toksycznych luszi. Ich z resztą olałam. Nikt się nie odzywa, ja do nich też. Staram się utrzymywać kontakt z ludźmi z obozów, bo to byli na prawdę wartościowi ludzie, ale z nimi tylko piszę, a mam ochotę czasem z nimi wyskoczyć i pogadać. W okolicy oczywiście mam z kim wyjść do kina, ale to tylko znajomi, nikt bliższy z kim mogłabym szczerze pogadać. I to jest mój problem
Miranna napisał/a:Hadar napisał/a:Pewność siebie jest zawsze w cenie, to bardzo dobra cecha. Autorka jest pewna siebie i to dobrze. Natomiast przy tej pewności siebie trzeba pamiętać by zachować szacunek do człowieka. KAŻDEGO. Zarówno tego biedaka jak i bogacza, osoby wykształconej i bez wykształcenia, upośledzonej i nawet typowego "żula z podsklepu". Szacunek zaś to no właśnie szacunek, czyli nie odnoszenie się z pogardą, wyższością etc. Wszyscy są równi, a to że ktoś jest np.bardziej uzdolniony np.w sporcie lub intelektualnie nie daje przyzwolenia na wywyższanie się, obrażanie tych niezdolnych etc. Jakby na to nie patrząc każdy z nas ma w sobie jakąś zdolność i wyjątkowość. Nie każdy jednak to potrafi lub chcę dobrze wykorzystać.
Ja zazwyczaj staram się pozbywać pogardy dla drugiego człowieka, chyba że ktoś mi pokazuje że mną gardzi i nie ma do mnie szacunku, wtedy również "zniżam" się do poziomu, gdyż nie jestem w stanie szanować kogoś kto nie szanuje mnie, moich wartosci i przekonań.
Ważna jest również kulturalne prowadzenie dyskusji. Gdy ktoś od początku prowadzi ją niekulturalnie to niestety moje odpowiedzi również zostają poniżej poziomu. Niekulturalna dyskusja zaś to nie tylko przeklinanie lub obelgi, ale również argumenty ad-personam np.takie mające na celu poniżenie rozmówcy, celem udowodnienia mu jego głupoty, braku inteligencji etc.
To tyle w zakresie pewnych zasad które w moim odczuciu powinny być respektowane, a niestety od początku nie były.Wracając do konkretnego tematu dyskusji. Z ta zazdrością jest różnie, zwłaszcza w szkołach. U mnie w szkołach i ogólnie jak tak obserwuje po znajomych panował raczej "kult zajebistości". Czyli np.jakby u mnie autorka chodziła do szkoły i wygrywała by zawody sportowe, dobrze się uczyła etc.to wszyscy by się chcieli z nią kolegować. Dlaczego? Im bardziej ktoś jest popularny, bogaty, dobrze wyglądający i wreszcie człowiek sukcesu to od razu wszyscy chcą się zakumplować z taką osobą. Oczywiście nie dlatego że tak ja lubią, tylko dlatego że będzie *FEJM *LANS etc.
Takie osoby jak ty u mnie w okolicy sa wręcz rozchwytywane. Oczywiście jak to zawsze bywa na boku są obgadywane i się im nieraz zazdrości.
Wobec tego dziwi mnie fakt, że z powodu że miałas sukcesy i zazdrości cię nie zapraszali. Ludzie w naszym wieku według panującej mody, lgna do takich osób sukcesu "Bo może jeszcze" coś im się uda ugrać. Kiedy ja zyskalam powiedzmy "popularność" po pewnym zdarzeniu, to też nagle wszyscy chcieli się ze mną zadawać. Inna sprawa że ja nie chciałam, ale to dlatego że brzydze się fałszem. Niestety żyjemy w miejscu gdzie fałsz jest bardzo powszechny tak samo jak zazdrość, tyle że zazdrość często maskuje się fałszem.Reasumując droga autorko jesteś pewną siebie, ładna i uzdolnioną kobietą, zatem w czym jest u ciebie problem? Jaki masz konkretny problem, który chcesz rozwiązać? Czy to tylko brak znajomych?
Wiesz znajomych zawsze można poznać WSZĘDZIE. Natomiast nigdy nie masz gwarancji że trafisz na ludzi, którzy będą tobie odpowiadać, którzy nie będą fałszywi i nie będą zazdrościć. No a cóż mało jest ludzi naprawdę w porządku i tego raczej nie zmienisz. Ten problem mają wszyscy i chyba on jest nierozwiazalnyZgadzam się. Cieszę się, że jest jeszcze kilka inteligentnych osób na tym forum
Ja sama uważam, że czy to prawnik, nauczyciel czy żul uliczny, powinniśmy mieć szacunek. Co po niektórzy o tym zapomnieli.
Ja zawsze byłam miła dla innych, bo to lubiłam. Nie znoszę kłótni (ta tutaj też jest bez sensu), lubię widzieć ludzi uśmiechniętych, lubię sprawiać ludziom przyjemność poprzez prezenty. Nie znoszę natomiast chamstwa i prostactwa.
I to jest moja droga (albo mój drogi, bo nie jestem pewna) mój problem. Mieszkając w małym mieście, w którym jest jakaś negatywna selekcja nabawiłam się kompleksów, ale nie jeśli chodzi o wygląd a o swoją osobę. Trenowałam sport prywatnie w tym miasteczku, to mój "trener" potrafił mi, jako dojrzewającemu dziecku mówić przykre rzeczy a propos mojego wyglądu typu, że jestem kurdupel (najgorsze jest to, że on nie żartował), teraz trenuję w innym miejscu. Gimnazjum wspominam dosyć dobrze- znajomi nie byli najgorsi, nauczycieli miałam fajnych. Piekło zaczęło się w liceum. Fajniejsze osoby poszły do szkoły do innego miasta. Z roku na rok w tym liceum było coraz gorzej- w 1 klasie było świetnie, podobało mi się, klasę miałam świetną, zgraną, natomiast w 2 klasie zmienili nam większość nauczycieli- tych gorszych zostawili a tych ambitnych zmienili na gorszych. Zmienił mi się wychowawca, przez którego byłam po prostu mobingowana- bez przerwy słyszałam jaka to jestem beznadziejna, słaba i się do niczego nie nadaję. Serio i to od wychowawcy! Ogólnie dużo osób miało przechlapane, ale ja, taka jedna dziewczyna i chłopak w szczególności, gdyż nasi rodzice byli lekarzami a ona miała kompleks do dzieci lekarzy. Z resztą ta kobieta jak się potem okazało brała łapkówki od uczniów- dlatego niewiele osób miało 5 na koniec. Po drugiej klasie chciałam się przenieść, ale w pobliżu żadnej szkoły nie było, musiałabym dojeżdżać godzinę 2 środkami transportu (chociaż teraz tak patrzę, to chyba bym tak zrobiła). Stwierdziłam, że przenosić się nie będę, bo w 3 klasie przed maturą to dadzą spokój. Pomyliłam się. Tylko raz w tygodniu miałam 6h lekcji, 2 dni miałam nawet 8h, gdzie po powrocie do domu człowiek padał na twarz i nie miał się siły uczyć. Do tego nauczyciele, którzy z każdej strony próbowali udowodnić, jacy oni są super a jaka ja (czy tam my) jesteśmy beznadziejni.
Ja to chyba takie wrażenie u ludzi robię, bo nawet gdy zapisałam się na prawo jazdy mój instruktor mnie opieprzał. Pierwsze 3h jazd jeździłam po naszym małym miasteczku. Już na 1 czy 2h jazd zwrzeszczał mnie, że nie patrzę na znaki drogowe (a wyraźnie mu mówiłam, że nigdy nie siedziałam za kierownicą). Na 4 i 5h pojechałam do dużego miasta (miasta, w którym miał być egzamin) i ja jako osoba, której często gasło auto, facet kazał zrobić manewr wycofywania na jakiejś ulicy (nie głównej, ale było sporo aut), nie powiedział jak to się robi, tylko kazał się zatrzymać, wjechać w takie zakole na poboczu tyłem a jak stałam i nie wiedziałam co zrobić to mnie opieprzał (na 4h jazd w życiu!). Na koniec 5h miałam wyjechać z pobocznej trasy, byłam już tak zdenerwowana, że nie mogłam ruszyć, facet mnie opieprzał, że czemu nie ruszam, za mną było auto i nie mogłam ruszyć. Rozumiesz to? Opieprzać gościa na 5h jazd!
Te kilka sytuacji wpędziło mnie w kompleksy. Kiedyś byłam bardzo nieśmiałą osobą, bałam się odezwać na lekcji. Z roku na rok było trochę lepiej. Teraz tu wydaję się taka pewna siebie, ale w rzeczywistości nie jestem pewna swoich czynów, w sensie zastanawiam się, czy coś ze mną nie tak, a może jestem słaba, żeby coś tam robić.....to nie jest raczej myślenie osoby pewnej siebie.
Moim problemem nie jet totalny brak znajomych- jak pisałam wyżej- mam znajomych z obozów sportowych. Serio na obozach sportowych lubiła mnie większość osób (nie wszyscy, ale trudno jest o sympatię wszystkich), śmiałam się z nimi, nie byłam nigdy sama, do dzisiaj mam z tymi ludźmi kontakt. Z koleżanką byłam w zeszłym roku na wakacjach, w tym roku też się wybieramy razem i pewnie z kilkoma innymi osobami z obozów. Także nie można powiedzieć, że jestem totalnie sama, bo jeśli ludzie piszą do mnie, czy wybieram się z nimi na wakacje, to chyba nie znaczy, że mnie nie lubią? Tak jak opisałaś/eś "kult zajebistości" to u nas na obozie było to samo. Im ktoś był lepszy w danej dziedzinie sportu, był miły, ambitny to był takim jakby guru (mam nadzieję, że dobrze napisałam, ale nigdy nie używałam tego słowa). A u nas w szkole było totalnie na odwrót- ja wygrałam w 1 klasie zawody sportowe powiatowe. Pamiętam, że gratulacje otrzymałam na pewno od koleżanki z ławki oraz kilka innych, które brzmiały mało szczerze, no ale był. I co? Na wf-ie dziewczyny wybierały mnie do drużyny jako jedną z ostatnich. Ciekawie prawda?
Z ludźmi z obozów piszę, od czasu do czasu się zobaczę, ale na co dzień jestem sama. Chciałabym wyjść na miasto i nie ma z kim. Fakt faktem, że średnio lubiłam ludzi z mojego otoczenia przez wiele nieprzyjemnych rzeczy, których od nich usłyszałam.
I właśnie przez to, że usłyszałam tyle niefajnych rzeczy w życiu od np. trenera, wychowawcy, instruktora jazdy, kilku "znajomych", to człowiek zastanawia się, czy coś z nim jest nie tak. Serio. W szkole nie zapraszali mnie na urodziny. A ja często przechodziłam szkolnym korytarzem i mówiłam "cześć", siadałam obok kogoś w oczekiwaniu na lekcję i pytałam co słychać, w maturalnej gratulowałam zdania prawa jazdy.....a mimo to mnie nie lubili. Ja też nie chciałam robić z siebie wycieraczki, w którą by wszyscy mogli uderzać, dlatego nie chciałam się fałszywie komuś podlizywać.
Efekt moich frustracji pogłębiły jeszcze 2 porażki. Najpierw nie dostałam się na wymarzony kierunek studiów- niby można poprawić, za miesiąc mam maturę, ale jest to frustrujące. W tym roku chciałam spełnić jedno ze swoich największych marzeń- chciałam zostać stewardessą. Pewna linia ma umowy akurat na okres letni, więc wysłałam swoje CV 2 razy, ale nawet się nie odezwali i to prawdopodobnie ze względu na to, że szukali osób ze statusem studenta albo mgr (jakby student czy mgr byli potencjalnie lepsi). No i to kolejne 2 porażki właśnie, które też odbijają się na psychice.
Przepraszam, że tak dużo, ale fajnie jest się czasem wyżalić.droga, miła dziewczyno
jak tak przeglądam ten wątek to co rzuca mi się w oczy to własnie taki brak pewności w tym co robisz, brak pewnosci siebie, chociaż może bardziej kiepska samoocena, jesteś często arogancka, z jednej strony wiesz, że to czy tamto umiesz ale jeśli chodzi o udowodnienie tego... no cóż taka trochę "śliczna higieniczna" (przesłuchaj sobie utwór świetne wykonanie Karolinki Czarneckiej)
z jednej strony cię rozumiem bo znam "takich ludzi", którzy zazdroszczą i niszczą tylko dlatego, że lubią niszczyć i za wszelką cenę zawsze zrównają taką osobę, która chce od życia czegoś więcej (nasze społeczenstwo ma tak po komunie - nie wolno się wychylać)
ale z drugiej - miej tą wiedzę, że jeśli ktoś jest w czymś świetny to ludzie to wychwytują i podświadomie podążają za ta osobą, jeśli wszystko jest spójne; twoje relacje natomiast mówią, że gdzieś robisz błąd, musisz nad czymś popracować w sobie, nie powiem ci nad czym bo nie znam cię na tyle, ale to wynika z ciebie nie z otoczenia -bo takie jest i już-
ja jeszcze zwrócę uwagę na to, że opisujesz siebie jaką taką miłą, nikomu krzywdy nie robisz itd, nie ma wśród nas jezusa, nie możesz nim być i nie bądź bo to ludzi męczy, wiesz bycie miłym rodzi obowiązek rewanżu, takie osoby często czegoś chcą, oczekują wsparcia itp.
dodam jeszcze - nie odbierz tego jako ataku tylko jako konstruktywną krytykę
Ataku? Broń Boże chciałabym samych takich postów:)
"Nie ma wśród nas Jezusa"- wiesz co chyba masz rację. Może nie powinnam być aż za miła? Jejku, no ale mam przyjaciół, którym mój charakter odpowiada, akceptują mnie taką jaką jestem (tyle że mieszkają daleko).
Może to jest moja wina? Może powinnam porzucić zainteresowania? Nieee w większych miastach na pewno jest to pożądane
Znam obie te sytuacje, które opisałaś
1) u nas w okolicy jest tak- wychodzisz się w pozytywną stronę a jesteś zniszczony
2) ludzie idą w stronę takiej osoby- takie coś miałam na obozie. Ludzie widzieli, że jestem w czymś dobra to pytali, chwalili (ja ich też z resztą)
Wiem że to wina moja a nie otoczenia, ale nie będę się zmieniać na gorsze dla toksycznych ludzi, z ktorymi nie trzymam kontaktu.
Bardziej martwię się jak przetrwać lato. Na tydzień wyjeżdżam z przyjaciółmi, ale reszta ? Samo pisanie już mi nie wystarcza
vicky85 napisał/a:autorko. W kazdem twoim zdaniu widac, ze nienawidzisz ludzi. W pierwszym poscie nawet sama otwarcie to przyznajesz.
Po co wiec szukasz przyjaciol wsrod ludzi, ktorych nienawidzisz? Kup sobie psa - kazdy pies kocha swojego pana i uwaza go za niedoscigniony wzor, a wiec bedzie mial o tobie takie samo zdanie, jak ty masz o sobie.
A tak serio - psycholog. Przydalby sie Tobie naprawde, bo wartosci walaja sie po twojej glowie jak smieci na wysypisku, a w duszy chaos emocjonalny. Skoro nikt, przez cale zycie, nie pala do ciebie sympatia, nigdy nie mialas przyjaciolki ani przyjaciela - to cos jest z toba nie tak, i zycze ci, aby twoje zycie odmienilo sie na lepsze - i abys ty odmienila sie na lepsza wersje samej siebie. Ale sama chyba nie podolasz takiemu zadaniu, bo jestes wpatrzona w siebie jak w swiety obrazek.
Miranna napisał/a:Masz rację. Może wpatrzona w siebie nie, ale fakt że przez zbyt długie przebywanie z toksyczny mi rówieśnikami staję się taka jak oni.
acha. Dobra. Niech tak bedzie - ci inni zli ludzie sprawili, ze sama stalas sie toksyczna, a jednoczesnie uwazasz, ze jestes super, jestes ponad nimi itd. No ok, powiedzmy, ze ktos to kupi
Wyjadę na studia i będzie lepiej,
tak?? to na uczelniach jest jakas inna kategoria ludzi, tak sadzisz?
A czekaj wspomniałam coś o przyjaciołach? A no właśnie. Mam kilku przyjaciół, ale mieszkają bardzo daleko. Z kilkoma wybieram się w tym roku na wakacje, ale to tylko tydzień na całe lato.
a dlaczego nie masz takich blisko? skoro sa przyjaciolmi, dlaczego nie odwiedzacie sie chociaz czasem tak dla funu? to nie przyjaciele, tylko wakacyjni znajomi, taka wakacyjna paczka, ktora tak naprawde wcale sie nie zna
Psycholog nic tu nie pomoże. Do moich rodziców przychodzi bardzo dużo osób, żeby się zmierzyć i pogadać, bo jak sami twierdzą- psycholodzy nic nie dają.
acha, psycholodzy nic nie daja, za to twoi rodzice sa tak zaje/&sci, ze duzo osob przychodzi:) okeeeeyyyy
No ewentualnie lekarz psychiatra, ale nie chcę, by ktoś w okolicy o tym wiedział, a jak zapisze się do kliniki psychiatrycznej to zaraz się rozejdzie.
skoro wszyscy w okolicy sa toksyczni i debilni, twoim zdaniem, to dlaczego zalezy ci na ich opinii?
Owszem nienawidzę ludzi, ale nienawidzę ludzi tych tutaj, bo są wredni, dwulicowi a ja jestem o 180 stopni inna niż oni.
ale zaraz.... nie stwierdzilas na poczatku, ze stalas sie taka jak oni?
Ja lubię uśmiech na twarzach, lubię być miła. Uważam, że takie zachowanie jest poprawne. Ja wiem, że ze mną jest coś nie tak. Bo ja powinnam być wredna, dwulicowa, obgadywać ludzi za plecami i siedzieć na tyłku w domu a ja tym czasem jestem miłą, lubię pomagać ludziom, mam zainteresowania. Z resztą o tym najlepiej świadczy moje doświadczenie- na obozach byłam zawsze jedną z bardziej lubianych osób, znalazłam tam prawdziwych przyjaciół, którzy murem by za mną stanęli a ja za nimi......mam nadzieję, że na studiach też tak będzie.
nie, nie bedzie. Bo problem nie jest w ludziach dookola, ale w tobie. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej - udaj sie do psychologa. Najlepiej skopiuj sobie caly swoj watek i mu pokaz - to powie wiecej o tobie niz cokolwiek innego.
a powiedzmy sobie szczerze, każdy jest egoistą, każdy jest zaopatrzony w siebie i ja i ty i nasi znajomi.....każdy musi znać swoją wartość. Tyle że u mnie w mieście egoizm i chamstwo weszło już na wyższy poziom przez co ja zostałam przygnieciona, bo po co lubić kogoś miłego skoro można na imprezę zaprosić kogoś chamskiego i dowartościować się przy nim?
wiesz jak odbieraja cie ludzie? napisze ci w kilku punktach
1. uwaza sie za niewiadomo kogo
2. wywyzsza sie
3. traktuje z pogarda innych ludzi
4. klasyfikuje ludzi na gorszych i lepszych wg jakis chorych schematow
wspolczuje ci naprawde, nie bedziesz miec latwego zycia
Miranna napisał/a:vicky85 napisał/a:autorko. W kazdem twoim zdaniu widac, ze nienawidzisz ludzi. W pierwszym poscie nawet sama otwarcie to przyznajesz.
Po co wiec szukasz przyjaciol wsrod ludzi, ktorych nienawidzisz? Kup sobie psa - kazdy pies kocha swojego pana i uwaza go za niedoscigniony wzor, a wiec bedzie mial o tobie takie samo zdanie, jak ty masz o sobie.
A tak serio - psycholog. Przydalby sie Tobie naprawde, bo wartosci walaja sie po twojej glowie jak smieci na wysypisku, a w duszy chaos emocjonalny. Skoro nikt, przez cale zycie, nie pala do ciebie sympatia, nigdy nie mialas przyjaciolki ani przyjaciela - to cos jest z toba nie tak, i zycze ci, aby twoje zycie odmienilo sie na lepsze - i abys ty odmienila sie na lepsza wersje samej siebie. Ale sama chyba nie podolasz takiemu zadaniu, bo jestes wpatrzona w siebie jak w swiety obrazek.
Miranna napisał/a:Masz rację. Może wpatrzona w siebie nie, ale fakt że przez zbyt długie przebywanie z toksyczny mi rówieśnikami staję się taka jak oni.
acha. Dobra. Niech tak bedzie - ci inni zli ludzie sprawili, ze sama stalas sie toksyczna, a jednoczesnie uwazasz, ze jestes super, jestes ponad nimi itd. No ok, powiedzmy, ze ktos to kupi
Miranna napisał/a:Wyjadę na studia i będzie lepiej,
tak?? to na uczelniach jest jakas inna kategoria ludzi, tak sadzisz?
Miranna napisał/a:
A czekaj wspomniałam coś o przyjaciołach? A no właśnie. Mam kilku przyjaciół, ale mieszkają bardzo daleko. Z kilkoma wybieram się w tym roku na wakacje, ale to tylko tydzień na całe lato.a dlaczego nie masz takich blisko? skoro sa przyjaciolmi, dlaczego nie odwiedzacie sie chociaz czasem tak dla funu? to nie przyjaciele, tylko wakacyjni znajomi, taka wakacyjna paczka, ktora tak naprawde wcale sie nie zna
Miranna napisał/a:
Psycholog nic tu nie pomoże. Do moich rodziców przychodzi bardzo dużo osób, żeby się zmierzyć i pogadać, bo jak sami twierdzą- psycholodzy nic nie dają.acha, psycholodzy nic nie daja, za to twoi rodzice sa tak zaje/&sci, ze duzo osob przychodzi:) okeeeeyyyy
Miranna napisał/a:No ewentualnie lekarz psychiatra, ale nie chcę, by ktoś w okolicy o tym wiedział, a jak zapisze się do kliniki psychiatrycznej to zaraz się rozejdzie.
skoro wszyscy w okolicy sa toksyczni i debilni, twoim zdaniem, to dlaczego zalezy ci na ich opinii?
Miranna napisał/a:Owszem nienawidzę ludzi, ale nienawidzę ludzi tych tutaj, bo są wredni, dwulicowi a ja jestem o 180 stopni inna niż oni.
ale zaraz.... nie stwierdzilas na poczatku, ze stalas sie taka jak oni?
Miranna napisał/a:Ja lubię uśmiech na twarzach, lubię być miła. Uważam, że takie zachowanie jest poprawne. Ja wiem, że ze mną jest coś nie tak. Bo ja powinnam być wredna, dwulicowa, obgadywać ludzi za plecami i siedzieć na tyłku w domu a ja tym czasem jestem miłą, lubię pomagać ludziom, mam zainteresowania. Z resztą o tym najlepiej świadczy moje doświadczenie- na obozach byłam zawsze jedną z bardziej lubianych osób, znalazłam tam prawdziwych przyjaciół, którzy murem by za mną stanęli a ja za nimi......mam nadzieję, że na studiach też tak będzie.
nie, nie bedzie. Bo problem nie jest w ludziach dookola, ale w tobie. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej - udaj sie do psychologa. Najlepiej skopiuj sobie caly swoj watek i mu pokaz - to powie wiecej o tobie niz cokolwiek innego.
Miranna napisał/a:a powiedzmy sobie szczerze, każdy jest egoistą, każdy jest zaopatrzony w siebie i ja i ty i nasi znajomi.....każdy musi znać swoją wartość. Tyle że u mnie w mieście egoizm i chamstwo weszło już na wyższy poziom przez co ja zostałam przygnieciona, bo po co lubić kogoś miłego skoro można na imprezę zaprosić kogoś chamskiego i dowartościować się przy nim?
wiesz jak odbieraja cie ludzie? napisze ci w kilku punktach
1. uwaza sie za niewiadomo kogo
2. wywyzsza sie
3. traktuje z pogarda innych ludzi
4. klasyfikuje ludzi na gorszych i lepszych wg jakis chorych schematowwspolczuje ci naprawde, nie bedziesz miec latwego zycia
Wiem że nie będę miała łatwego życia. Już nie mam. Niestety zawsze miałam to do siebie, że byłam wrażliwą istotą, która chce ulepszyć świat a dostałam po dupie. To, że ludzie się wywyższają to prawda. Te 4 pkt idealne opisują ludzi z mojego miasta, ale wyjadę do większego miasta, tam na pewno będzie lepiej. No powiedzcie, przecież w większym mieście chyba większy wybór prawda? Znajdą się też osoby życzliwe jak ja co nie?
Miranna napisał/a:vicky85 napisał/a:autorko. W kazdem twoim zdaniu widac, ze nienawidzisz ludzi. W pierwszym poscie nawet sama otwarcie to przyznajesz.
Po co wiec szukasz przyjaciol wsrod ludzi, ktorych nienawidzisz? Kup sobie psa - kazdy pies kocha swojego pana i uwaza go za niedoscigniony wzor, a wiec bedzie mial o tobie takie samo zdanie, jak ty masz o sobie.
A tak serio - psycholog. Przydalby sie Tobie naprawde, bo wartosci walaja sie po twojej glowie jak smieci na wysypisku, a w duszy chaos emocjonalny. Skoro nikt, przez cale zycie, nie pala do ciebie sympatia, nigdy nie mialas przyjaciolki ani przyjaciela - to cos jest z toba nie tak, i zycze ci, aby twoje zycie odmienilo sie na lepsze - i abys ty odmienila sie na lepsza wersje samej siebie. Ale sama chyba nie podolasz takiemu zadaniu, bo jestes wpatrzona w siebie jak w swiety obrazek.
Miranna napisał/a:Masz rację. Może wpatrzona w siebie nie, ale fakt że przez zbyt długie przebywanie z toksyczny mi rówieśnikami staję się taka jak oni.
acha. Dobra. Niech tak bedzie - ci inni zli ludzie sprawili, ze sama stalas sie toksyczna, a jednoczesnie uwazasz, ze jestes super, jestes ponad nimi itd. No ok, powiedzmy, ze ktos to kupi
Miranna napisał/a:Wyjadę na studia i będzie lepiej,
tak?? to na uczelniach jest jakas inna kategoria ludzi, tak sadzisz?
Miranna napisał/a:
A czekaj wspomniałam coś o przyjaciołach? A no właśnie. Mam kilku przyjaciół, ale mieszkają bardzo daleko. Z kilkoma wybieram się w tym roku na wakacje, ale to tylko tydzień na całe lato.a dlaczego nie masz takich blisko? skoro sa przyjaciolmi, dlaczego nie odwiedzacie sie chociaz czasem tak dla funu? to nie przyjaciele, tylko wakacyjni znajomi, taka wakacyjna paczka, ktora tak naprawde wcale sie nie zna
Miranna napisał/a:
Psycholog nic tu nie pomoże. Do moich rodziców przychodzi bardzo dużo osób, żeby się zmierzyć i pogadać, bo jak sami twierdzą- psycholodzy nic nie dają.acha, psycholodzy nic nie daja, za to twoi rodzice sa tak zaje/&sci, ze duzo osob przychodzi:) okeeeeyyyy
Miranna napisał/a:No ewentualnie lekarz psychiatra, ale nie chcę, by ktoś w okolicy o tym wiedział, a jak zapisze się do kliniki psychiatrycznej to zaraz się rozejdzie.
skoro wszyscy w okolicy sa toksyczni i debilni, twoim zdaniem, to dlaczego zalezy ci na ich opinii?
Miranna napisał/a:Owszem nienawidzę ludzi, ale nienawidzę ludzi tych tutaj, bo są wredni, dwulicowi a ja jestem o 180 stopni inna niż oni.
ale zaraz.... nie stwierdzilas na poczatku, ze stalas sie taka jak oni?
Miranna napisał/a:Ja lubię uśmiech na twarzach, lubię być miła. Uważam, że takie zachowanie jest poprawne. Ja wiem, że ze mną jest coś nie tak. Bo ja powinnam być wredna, dwulicowa, obgadywać ludzi za plecami i siedzieć na tyłku w domu a ja tym czasem jestem miłą, lubię pomagać ludziom, mam zainteresowania. Z resztą o tym najlepiej świadczy moje doświadczenie- na obozach byłam zawsze jedną z bardziej lubianych osób, znalazłam tam prawdziwych przyjaciół, którzy murem by za mną stanęli a ja za nimi......mam nadzieję, że na studiach też tak będzie.
nie, nie bedzie. Bo problem nie jest w ludziach dookola, ale w tobie. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej - udaj sie do psychologa. Najlepiej skopiuj sobie caly swoj watek i mu pokaz - to powie wiecej o tobie niz cokolwiek innego.
Miranna napisał/a:a powiedzmy sobie szczerze, każdy jest egoistą, każdy jest zaopatrzony w siebie i ja i ty i nasi znajomi.....każdy musi znać swoją wartość. Tyle że u mnie w mieście egoizm i chamstwo weszło już na wyższy poziom przez co ja zostałam przygnieciona, bo po co lubić kogoś miłego skoro można na imprezę zaprosić kogoś chamskiego i dowartościować się przy nim?
wiesz jak odbieraja cie ludzie? napisze ci w kilku punktach
1. uwaza sie za niewiadomo kogo
2. wywyzsza sie
3. traktuje z pogarda innych ludzi
4. klasyfikuje ludzi na gorszych i lepszych wg jakis chorych schematowwspolczuje ci naprawde, nie bedziesz miec latwego zycia
Ale pytam serio, jak myślisz. Bo z tego co tu napisało parę osób, to cechą mniejszych miasteczek jest negatywna selekcja ludzi, ale np w stolicy jeśli ja jestem osobą miłą, towarzyską i otwartą na ludzi to powinnam znaleźć bratnią duszę?
Szkoda że piszesz takie bzdury, bo nie znasz mnie a te 4 punkty z tyłka wzięte
1. Znam swoją wartość i życzę tego każdemu. To ważna cecha i uważam ją za plus. Zamawiający uwielbiam osoby z zainteresowaniami a nie tylko telewizor i chipsy. To chyba nie takie złe?
2. Nie wywyższają się a wręcz przeciwnie. Wywyższają się tu osoby, które jako jedne z pierwszych odpowiedziały na ten wątek
3. Traktuję wszystkich z szacunkiem- nie wiem, czemu miałabym to zmieniać
4. Wszyscy jesteśmy równi i tego nie zmienisz
A to że nie mam łatwego życia to wiadome. Niektórzy mają sielankę a inni jak ja dostają po dupie, ale za to nabrałam szacunku do ludzi, uwielbiam towarzystwo, nie garaże innymi jak co po niektóre osoby tutaj na wątku.
Niestety te 4 pkt to idealne odzwierciedlenie ludzi z mojego otoczenia. Toksyczni prawda? No bo prawdziwy przyjaciel wyciągnąłby z dołka osobę z depresją a ci mnie nawet nie zapraszali na urodziny. Ja zawsze byłam taka naiwna i chciałam wszystkim pomagać i ulepszać świat. Takim chyba najgorzej. Kiedyś płakałam w szkole w toalecie. Wyszłam, przypudrowałam nos, ale oczy miałam czerwone jak to po płaczu. I jak myślisz- ile osób mnie pocieszało? Nikt. Fajnie znajomi prawda? Ktoś tu pisał, że to niemożliwe by wszyscy byli okropni. No ale jednak- byłam gnojona przez nauczycieli w szkole, wtedy też ryczałam i nikt mi nie pomógł. Także jak widać mogą być wszyscy toksyczni.
Ale serio, nie toleruję chamstwa i prostactwa czy wywyższania się. Wierzę, że moje dobre czyny zostaną kiedyś wynagrodzone. Nie wierzę , by w całym dużym mieście wszystkie kilkaset tysięcy osób było toksyczne tak jak u mnie.