Da mi pewne doświadczenie z kobietą. Zejdzie presja społeczna, będę miał pewne doświadczenie, które pozwoli mi na bycie pewnym siebie kiedy poznam jakąś inną dziewczynę i wejdę w dłuższą relację, będę czuł się pewniej. I będzie bardziej pewny siebie i zacznę podchodzić do dziewczyn.
I nie masz racji mówiąc, że niczego się nie uczę. Poza tym mylisz w ogłoszeniu mogę równie dobrze natrafić na dziewczynę, która ze mną trochę porozmawia "będzie normalna".
Jest czar i magia, to siedzi w podświadomości i nie masz racji mówiąc, że pierwszy raz nic nie znaczy, znaczy mnóstwo.
I nie mów mi jak będzie, bo zarzucasz mi, że ja jestem pewny swego i wiem, że mi da pewność siebie po odbyciu pierwszego razu, a sama bawisz się w wróżbitkę.
CatLady napisał/a:Może i poznasz potem jakąś dziewczynę, ale wtedy będziesz myślał dokładnie to samo: co mówić? co robić? jak się zachować? nigdy nie byłem z normalną dziewczyną... Nadal nie będziesz miał doświadczenia z dziewczynami. Za bardzo jakby je mitologizujesz, tak jakby normalna dziewczyna to było jakieś piękne, ale straszne i gniewne bóstwo, do którego strach podejść...
Nikogo nie mitologizuje, napisałem jak mają się moje kontakty z dziewczynami, że nie potrafię prowadzić z nimi ciekawej rozmowy, i nikogo nie mitologizuje. Napisałem o swoich porażkach, o tym, że szybko kończą się tematy do rozmów i szybko odechciewa im się rozmawiać ze mną z tego powodu. A nie, że je mitologizuje, piszę jak jest.
Raczej niegłupim, no jeśli wziąć jako kryterium umiejętności rozmowy ciekawej z dziewczyną, to nie załapałbym się pod to określenie. I przebojowość i gadulstwo jest w cenie.
Cały czas pytać czemu nie zacznę podchodzić do dziewczyn i nie zacznę ich poznawać, a czytałaś moje posty, pisałem o tym milion razy i to jest właśnie powód dlaczego chcę odbyć pierwszy raz, po to żeby mieć odwagę do podchodzenia do właśnie tych dziewczyn i czy to na czysto koleżeńskiej znajomości czy też w poszukiwaniu partnerki/dziewczyny. Dlaczego, dlatego, że nie jestem wystarczająco pewny siebie i nie mam wystarczającej odwagi, dlatego, że jestem przekonany, że podejdę pogadam, a właściwie zadam kilka pytań i na tym się zakończy, rozmowa szybko się zakończy i nie będzie zbyt ciekawa dla tej dziewczyny. Mówię to po swoich doświadczeniach.
Poza tym taka rada nic nie da. Studiujesz, na pewno często idzie cała grupa do klubu studenckiego, albo do biblioteki się uczyć. Idź z nimi, wchodź z dziewczynami w interakcje, rozmawiaj, spieraj, wymieniaj opinię, pomagaj w nauce, proś o pomoc. Zobaczysz, że nie są takie straszne.
Żadna grupa nigdzie nie idzie, jestem prawie na końcu studiów 3 rok i to politechnika, chyba nie wiesz jak tu nauka wygląda, z grupą to mogę co najwyżej na piwo wyskoczyć i w grupie nie ma dziewczyn, do biblioteki chodzą ludzie po książki. I tak co tydzień/dwa czasami idę z przyjaciółmi do klubu przy akademickiego, ale pisałem o tym jak "moje kontakty" podczas takiej imprezy wyglądają. Tańczę, powiem cześć, zadam kilka pytań i albo dziewczyna z uwagi na to, że nie jestem dobrym tańcerzem mówi "muszę iść do przyjaciółki" albo dlatego, że za mało mówię lub nie potrafię poprowadzić dalej (rozmowy) lub ciekawej rozmowy
.
Zacznę wchodzić z nimi w interakcję jak zyskam odpowiednią pewność siebie, a to będzie po pierwszym razie i jestem tego święcie przekonany. Poza tym po pierwszym razie, będzie to dla mnie takim wyzwaniem i sprawdzeniem siebie, mój umysł tak to właśnie potraktuje, w stylu tak mówiłeś, że będziesz podchodził, a więc musisz to zrobić, żeby pokazać im, że miałeś rację.
22 lata to dużo, mój tata dożył 33 lat i miał zawał, dziadek też miał astmę i zawał, może ja też nie pożyję długo, mój kuzyn w takim samym wieku, żeni się za rok, więc nie mów mi, że 22 lat to aż tak mało, bo chłopacy poznają dziewczyny już w wieku 17 lat i powoli układają sobie życie, żeby mieć zaś choćby żonę, trzeba też trochę spędzić razem czasu i poznać drugą osobę.
Dziewice? W grupie moich znajomych (znajomych nie przyjaciół) są głównie same pary, a jak ktoś jest singlem to już chłopak i żadna z tych znajomych (dziewczyn) nie jest dziewicą. Mieszkam w akademiku z tymi przyjaciółmi z liceum i oni też jeszcze dziewczyny nie mieli.
I błagam żenujący dla mnie jest argument w stylu:
CatLady napisał/a:Wyobraź sobie, że idziesz do prostytutki, a potem poznajesz dziewczyne, jesteście razem, a po jakimś czasie ona się dowiaduje, że byłeś z prostytutką. Jaka będzie jej reakcja? Znam wiele kobiet, które takie coś obrzydza, mnie samą też. I nie zakładaj, że się nie dowie, bo to jest 50/50. Zastanów się, co jeśli się jednak dowie?
To ty nie zakładaj najgorszej możliwej opcji (zaraz mi powiesz, że ja zakładam najgorszą możliwą opcję, bo wiem co będzie jak podejdę do dziewczyny, tyle, że ja bazuję na moich doświadczeniach, a nie na wróżbach).
A więc tak, gdyby faktycznie tak było, nawet jeśli. To skoro byłbym już z tą dziewczyną dłużej i by się dowiedziała. To by znaczyło tyle, że potrafię już rozmawiać z dziewczyną i utrzymać ją przy sobie, więc w najgorszej możliwej opcji szukałbym nowej. Po drugie, gdyby mnie kochała naprawdę to jej reakcja by taka nie była. Po trzecie nie 50/50, a raczej jest 0.01%, że kiedykolwiek ktokolwiek się o tym dowie (jak sam nie powiem). Po czwarte, różnie do tego kobiety podchodzą, poza tym opowiedziałbym jej całą sytuację, dlaczego się na to zdecydowałem i to byłaby duża okoliczność łagodząca jakby była mądra to by zrozumiała, co jakby ona wcześniej miała partnera, to czym różni się takie coś od tego, że ja miałem pierwszy raz za pieniądze? Po szóste bezsensowne jest myślenie tak długofalowo, jeśli nie mam dziewczyny i sytuacja wygląda jak wygląda, bo na początku muszę ją znaleźć.