Metyl napisał/a:Miałem dopytać Alone'a o co chodzi z tym przesłaniem Interstellara bo poprzedni post wyjaśnił mi tyle co nic...ale widzę, że nie tylko mnie to interesowało. Przeczytałem, powiedzmy że przyjąłem do wiadomości. Niemniej jednak dla mnie nadal IS jest cholernie nieprzystępny i zabudowany taką warstwą 'czegoś' co absolutnie odstręcza mnie od tego by ten film obejrzeć raz jeszcze. Jestem prawie pewien, że pod koniec tego pierwszego i jedynego seansu miałem już naprawdę niewielką ochotę by śledzić to co jest na ekranie. Znaczy ok - rozumiem, że ktoś widzi w tym głębię, że to jest taki a taki film o jakimś tam głębszym przesłaniu skłaniającym do refleksji niemniej...ja tego nie kupiłem.
Co do wspominanych później...
- Gone Girl - to także widziałem raz i na pewno wspominam zdecydowanie lepiej niż IS...jak patrzę na to co napisałem na fw o tym filmie...dałem bodaj 6/10, obejrzeć można ale wtedy było to dla mnie pewne rozczarowanie choć w sumie ciężko mi teraz powiedzieć dlaczego. Niemniej sama koncepcja walki płci tudzież walki w związku, toksycznym związku jest całkiem ciekawym motywem, tego się nie da ukryć.
za to...
- 10 Cloverfield Lane ... geez, jak ja się poirytowałem na ten film gdy zobaczyłem zakończenie. O ile całość przez 90% filmu była całkiem zjadliwa i pomimo pewnych głupot nawet dało się wczuć w klimat tak końcówka to jest po prostu dramat i żenada w moim odczuciu. Spieprzone od A do Z. Durne, bezsensowne imho, zupełnie absurdalnie podjęta decyzja finalna (kto oglądał ten wie). Do tego sam ten końcowy motyw z no... No nie mogę napisać z czym bo wtedy już kompletnie będzie spoiler. To był film który jak bardzo niewiele innych mnie wkurzył i rozczarował jednocześnie tym czym się finalnie okazał.
Cóż Gone girl to dużo prostszy film niż Interstellar.
Niech moim komentarzem do tego co napisałeś dotyczące Interstellara będzie ten cytat:
"
loleslaw w odpowiedzi na post: pauly_filmweb | 9 sie 2015 1:58
ocenił(a) ten film na: 10
W moim przypadku na najwyższą ocenę w skali "filmwebowskiej" zasługują głównie te filmy, które dają mi mocno do myślenia, te, po których spędzam nieraz dużo czasu aby zastanowić się, przeanalizować je, te, które dają mocno do myślenia. Nie chodzi mi tu o rzeczy czysto naukowe, lecz, jak w przypadku "Interstellar", czysto egzystencjonalne, dzięki którym zastanawiam się nad tym wszystkim co mnie otacza, co kreuje nasze życie, dokąd zmierzamy, co pojmujemy, czego nie, czego nie odkryliśmy, co jesteśmy w stanie zrozumieć, a czego jeszcze długo nie pojmiemy... Interstellar to film, w którym się zakochałem po uszy. Nie tylko dzięki fabule, dużą rolę odgrywa tutaj muzyka Hansa. Na tę chwilę to mój prywatny top1.
Nie zgodzę się tutaj ze stwierdzeniem, że do tego filmu trzeba dorosnąć. Jedni się mogą fascynować tą tematyką, inni mogą przejść obok niej obojętnie, bo po prostu ich to nie interesuje. Mnie porusza niemiłosiernie tematyka przyszłości, możliwości naszych technologii (choćby i teoretycznych), podróży międzygalaktycznych, poszukiwania nowych miejsc do życia. Kiedyś i tak będziemy musieli stąd uciec..."
Jakbym napisał coś swojego to mógłbym się oprzeć o briga.
Napiszę tylko krótko, niektórzy oczekują od życia czegoś więcej niż tkliwych romansów i dramatów jakich są miliony zarówno w filmach i na całym świecie, filmów pobudzających do myślenia o przyszłości wszystkich ludzi, o tym co niezbadane,o tym ile w naszej nauce jest jeszcze błędów i nieodkrytych rzeczy... Tacy ludzie właśnie tworzą postęp.... I takim ludziom spodobał się Interstellar, za próbę stworzenia bardzo realistycznej (choć nie pozbawionej błędów) wizji poszukiwań nowej Ziemii, której kiedyś ludzkość i tak będzie musiała szukać, ale większość ludzi, tego nie widzi, ale jak można oczekiwać tyle od ludzi skoro większość nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa...
Co do Cloverfielda, będę bronił zakończenia film ten nawiązuję do wcześniejszego filmu Cloverfield (nieludzko przetłumaczonym po polsku jako projekt Monster i jest jego sequelem) każdy głupi mógł się spodziewać takiego, a nie innego zakończenia... Czekam na trzecią część... Dziwię się, że ludziom przeszkadza takie, a nie inne zakończenie, a fałszowanie historii w filmach opartych na faktach i książkach już nie... Przykładem jest choćby słynne "Skazani na Shawshank" gdzie oryginalnego Irlandczyka zastąpioną czarnym i nawet nie zadano sobie trudu skąd Ellis ma ksywkę red... Wystarczy połączyć Irlandię z kolorem włosów już wiadomo, że ksywka pochodzi od rudego koloru włosów... Jeżeli tego będziesz bronił Metyl, to ja już z Tobą na tematy filmowe nie będę dyskutował. 