Bardzo proszę. Moje „wypracowanie”.
Mnie otwarte dyskusje zawsze interesują, BTW.
Metyl napisał/a:Jak uważacie, dlaczego jesteście sami (przy założeniu, że teraz byście sami NIE chcieli być)? Tzn co jest wg Was powodem tego?
Pierwsza myśl, czy ja na CHWILĘ OBECNĄ chcę być w związku tak naprawdę i co ma ten związek OZNACZAĆ.
Wynika to z tego, że dość długo byłam w małżeństwie i nasyciłam się jego urokami i mniej przyjemnymi sprawami, jaki się z nimi wiązały. Podoba mi się stan, w jakim teraz jestem. Robię co chcę, chodzę, gdzie chcę, z kim chcę – bardzo to odpowiada mojej NIEZALEŻNEJ NATURZE, przez którą również częściowo poprzedni związek się rozpadł.
Okoliczności rozstania też nie pozostają bez znaczenia. Zajęło mi 2,5 roku na poskładanie siebie po traumie. Ale nie powierzchownie, gruntownie. Jestem „czysta” jeśli chodzi o więzi z prawie_byłym_mężem, formalnie też tuż tuż. Natomiast dochodzą kwestie ponownego ZAUFANIA drugiej osobie, co jest chyba najwrażliwszą i najtrudniejszą sprawą.
Nie zamykam się na związek. Absolutnie. Ale to musi być coś, co zadzieje się … samoistnie, bo mnie jakakolwiek presja w tej dziedzinie gwarantuje skutek odwrotny do zamierzonego.
Metyl napisał/a:za to jakoś zawsze mniej lub bardziej ale stosunkowo lepiej dogadywałem się ze starszymi...tyle tylko, że zbyt często byłem zbywany przez wiek (?)...nie wiem, brak doświadczenia takiego jak one (?) .
To ja się trochę czuję wywołana do tablicy, jako ta, ekhem… , nieco „starsza”.
Ale mogę Ci napisać tylko TEORETYCZNIE, ponieważ do tej pory mną się interesowali albo rówieśnicy, albo mężczyźni starsi ode mnie.
Dlaczego młodszy wiek mężczyzny MOŻE być „zniechęcający” dla niektórych kobiet, bo wiem, że są i takie, które mogą mieć w/w preferencje wiekowe. Ja Ci mogę powiedzieć, co mnie ewentualnie i teoretycznie mogłoby wystraszyć w takim związku, pisałam o tym na innych wątkach, nie chcę się powtarzać, ale MNIE prześladuje myśl, poparta doświadczeniem życiowym, że … zostanę porzucona. Ponownie. Tym razem na „młodszy model” i to dosłownie. Mogłaby dojść kwestia sporna posiadania dzieci. Jestem w takim wieku, że za jakiś czas ich posiadanie stanie się zwyczajniej w świecie niemożliwe. Młodszy facet może zmienić zdanie, zapragnąć być ojcem. I co wtedy? … Ja nie planuję dzieci, to mój świadomy wybór, z którym się nie kryję. Więc związać „wypadałoby mi się” z kimś, kto podziela mój pogląd (to osobna, długa historia dlaczego tak chcę - rozwijać tu nie zamierzam).
„Doświadczenia” takiego samego jak ma druga osoba, gdzie jest różnica wieku, nigdy nie będzie. To może działać w dwie strony, gdzie mężczyzna jest starszy od kobiety. Tu bym patrzyła indywidualnie, co komu może przeszkadzać.
Odnośnie tego samochodu, czy jego braku. Powiem szczerze, że na mnie wypasione bryki nie robią wrażenia. Naprawdę. Ktoś ma życzenie / potrzebę taką posiadać, to jest jego sprawa. Na pewno samochód mówi coś o statusie ekonomicznym ogólnie, ale mnie czyjeś pieniądze od zawsze nie kręcą. Znów kłania się doświadczenie osobiste – ja mam samochód, bo go potrzebuję i jeżdżę tam, gdzie chcę. Powiem tak, lubię czasami być w roli pasażera. Tyle.
Metyl napisał/a:ze mną wszystko jest ok ergo nie ma nic we mnie odrzucającego a nierzadko też wychodzi, że...jest fajnie. Ale z drugiej strony to chyba też za mało by wejść w jakąś relację...
Tu się uśmiechnęłam, bo … sporo ludzi ma jednak w sobie potrzebę potwierdzenie faktu, że z nimi wszystko jest w porządku.
To taka moja luźna obserwacja, nic personalnego.
To ja Ci powiem co JA myślę. Abym ja weszła w JAKĄKOLWIEK relację, z KIMKOLWIEK, potrzebuję tak na szybko 2 rzeczy:
1. Fajnego początku.
2. Możliwości … poznawania się, ZANIM ten związek się SAMOISTNIE zacznie. A więc potrzebna mi odpowiednia czaso-przestrzeń. Bo takie mam doświadczenie i zdanie, że dowolnego rodzaju relacja nie przetrwa bez kontaktu LIVE i to z dość sporą, regularną częstotliwością. Ważne jest też podtrzymywanie tego kontaktu innymi kanałami poza realnymi spotkaniami.
Się rozpisałam … 