Witam!
Jestem facetem i to forum trochę nie dla mnie to raz, a dwa - trochę bezradność, że szukam pomocy w necie ale potrzebuję szerszej opinii w jednym temacie.
W wakacje poznałem dziewczynę. Nasza znajomość zaczęła się w pracy (fizycznej), więc nie było mowy o makijażu i innych duperelach - spodobała mi się mimo tego od razu. Z tego co się dowiedziałem ja jej też, oboje praktycznie w jednym momencie zaczęliśmy się sobą interesować. Wszystko fajnie się rozkręcało, chociaż po drodze widziałem, że mam liczącego się konkurenta (instynktownie wyczułem, że mnie wkurza ale tego nie okazywałem, cierpliwie rozwijałem znajomość dalej), przez całe wakacje wszystko fajnie się rozkręcało, jak się też okazało szła na studia w dokładnie to samo miejsce co ja i na podobny kierunek, więc nawet tego typu warunki były "za". Zanim pierwszy raz spotkałem się z nią sam na sam dowiedziałem się o jej dwóch byłych, związku szczególnie z jednym z nich bardzo żałowała, w międzyczasie padło też parę zaczepnych tekstów ale to chyba norma. Po pierwszym spotkaniu znajomość nabrała już zawrotnego tempa - na czwartym spotkaniu przespaliśmy się ze sobą. Trochę mnie to zastanowiło, że tak wcześnie ale i tak nadal widziałem w niej wartościową osobę, bo dogadywaliśmy się z każdym szczegółem, a seks smakował również jakoś tak lepiej. Jakiś czas później wyznaliśmy sobie miłość, ona powiedziała mi przy okazji że pierwszy raz czuje się prawdziwą kobietą i że przeżywa swoją pierwszą miłość po raz drugi. Podbudowało mnie to, tym bardziej, że opowieść o jej byłym (jednym z nich) przyprawiła mnie o dreszcze - wyzywał ją od najgorszych, k**ew gdy tymczasem ja starałem się jak mogłem żeby nigdy nie poczuła się zaniedbana. Z czasem opowiedziała mi o swoich innych związkach i ekscesach - do najważniejszych należy to, że w wieku niespełna 15 lat straciła dziewictwo, generalnie z każdym ze swoich chłopaków spała, a wyżej wspomniany gość dokładał do wyzwisk to, że jest tylko od zaspokajania jego potrzeb seksualnych. Zaakceptowałem to. Potem dowiedziałem się o trójkącie który niegdyś miała - też mnie to nie ruszyło. Gość bezpośrednio przede mną wyznał jej, że w ogóle go nie pociągała (i z tego co wiem było to widać w łóżku). Też to zaakceptowałem, bo u nas jest zupełnie odwrotnie, jesteśmy oboje zadowoleni i to widać. Wspominała jeszcze o tym, że miała depresję której nie leczyła i że niby wybroniła się z niej sama i że miała okres w zyciu "o którym nie chciałaby mówić, bo nasz związek jest za młody". Wszystko wziąłem na klatę i obiecałem, że zrobię wszystko żeby o tym zapomniała.
Nastał czas wyznań tyczących się i mnie - miała uraz do prawiczków, więc powiedziała mi, że gdybym się nim okazał to raczej też i z nas byłyby nici. Z trudem, ale przyjąłem to. Lubi seks, może dlatego. I tu uwaga - wspominałem wcześniej o konkurencie z pracy, jej wersja o nim wyglądała tak, że olała go ze względu na wyjazd na studia i że szybko wyznał jej miłość ORAZ to, że jest prawczkiem. W sumie poczułem satysfakcję, bo obraz gościa w moich oczach wybudował się na "przegrywa". Niestety, niedawno przyjąłem dwa silne ciosy w postaci dwóch historii. Pierwsza o typku z pracy - nie podobał się jej ale z nim się przespała. Nie potrafi tego uzasadnić ale przyznała się, że to zrobiła, tuż przed "przystąpieniem do roboty" ponoć właśnie powiedział jej, że nigdy tego nie robił i z tym ją dodatkowo do siebie zniechęcił. Poczułem się oszukany, bo raz, że mnie okłamała (nie olała go do końca), a dwa poczułem się opcją B, bo jak on się nie sprawdził, a ja potem tak to wnioskuję, że dla niej to kryterium, by z kimś być. Druga historia - miała okres czasu, gdzie chodziła na domówki, upijała się, a potem wykorzystywali ją seksualnie. Trwało to kilka mięsiecy. Był też związek z dresem tylko dla seksu...
Ja wtedy momentalnie poczułem, że uczucie do niej przygasło. Kocham ją ale od kilku dni biję się z myślami czy to zaakceptować czy nie. Tego, że ona odwzajemnia uczucie jestem pewien, bo bardzo się wystraszyła mojej reakcji. Mówiła, że wyznała to dla mnie, chociaż nie chciała, bo nie ma zwyczaju tego robić.
Zawsze chciałem uniknąć dziewczyny, która miała w swojej przeszłości choćby epizod taki jak z domówkami, bo co innego dawać się wykorzystywać, a co innego sypiać z kimś, z kim się jest, nawet krótko albo cokolwiek się z tą osobą zna.
Z jednej strony czuję, że jak to zaakceptuję to może mi to się zwrócić w postaci kochającej i oddanej kobiety, może nawet na całe życie.
Z drugiej jednak nie mogę się przełamać, by zaufać na nowo i odpędzić myśli, że może mnie kiedykolwiek zdradzić (wedle moich zasad zdrada = koniec) tym bardziej, że ze względu na moją reakcję nie będzie mi wszystkiego mówić dla mojego spokoju, więc jakby otwiera sobie okno na zdradę.
Czekam na sensowne wypowiedzi.