To chyba już koniec - nie mam już siły ;( - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 124 ]

Temat: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Jestem kobietą po przejściach - pierwszy maż alkoholik, drugi partner - borderline. Teraz jestem w związku z trzecim mężczyzną.
Piec lat temu poznałam swojego przyszłego (drugiego) męża. Po miesiącu znajomości wyznał mi wielką miłość (jak to określił - nigdy w życiu nie żywił do żadnej kobiety takiego uczucia jak do mnie). Po pół roku sie oświadczył. Nalegał na szybki ślub - jednak dopiero po 2 latach wzięliśmy ślub.

Mój mąż był po rozwodzie, z poprzedniego związku ma córkę nastolatkę. Ze swoją eks prowadził biznes.
Poznałam go poprzez moją siostrę, która zna go ze szkoły.
Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem mojego męża, ja sama nie wierzyłam, że tak dobry, pomocny i sympatryczny facet chodzi po ziemi.

Żona go zdradzała - to był powód rozstania. Mąz mi powiedział, że on ciężko pracował na utrzymanie rodziny a ona go po prostu wtedy zdradzała.
Mąż przeszedł mocne załamanie. Zostawił jej wszystko, cały biznes ze sprzętem, podżyrował jej kredyt na dwupiętrowy dom i nowy samochód - pytałam się dlaczego tak postąpił - odpowiedź była jedna - aby dziecko miało, bo je bardzo kocha.

O tym wszystkim dowiedziałam się po ślubie.
Byłam w wielkim szoku. Przed ślubem mąż obiecywał i wiele rzeczy, obiecał spędzać ze mną dożo czasu, bo miał nauczkę, by być z zoną, że praca nie jest najważniejsza, mieliśmy mieć dziecko,; wiedział, że zawsze pragnęłam mieć mały dom z ogrodem - wszystko to miałam mieć i jeszcze wiele innych rzeczy.

Mąz od nowa rozpoczął swój biznes, pobrał olbrzymie kredyty i haruje od rana do rana w pracy. Sprawy podziału majątku nie zrobi - tak mi to oznajmił, bo NIE (poprzednio mówił, że musi to w końcu załatwić, bo nie ma zdolności kredytowej, abyśmy mogli wziąć kredyt na dom).
Gdy mówię o dziecku (bardzo chciał je mieć ze mną) - teraz NIE, bo jak to usłyszałam, nie nadaje się na matkę, bo rzekomo przecież nie zrezygnuje z biegania, z basenu i ćwiczeń. A mi się wydaje, że on się boi mieć dziecko, bo dziecku trzeba poświęcić czas - którego on nie ma.
Jestem strasznie samotna.
Mój mąż jest mężem telefonicznym - bo na telefonach potrafi rozmawiać ze mną godzinami.

Jego układ z córką - wszystko dla niej, tylko coś zechce tatuś od razu kupuje niezależnie ile to kosztuje. Takiego sprzętu, komputerów czy telefonów po 3 tys żadna chyba nastolatka nie ma. Nawet w swojej sypialni olbrzymi telewizor na ścianę, bo tak przecież córka chciała, a ona jak to mówi mąż jest biedna bo przecież nie ma taty.
Przykład z wakacjami - wyjeżdżamy za granicę , wakacje od roku zamówiłam (bo mąz nie ma czasu) - jedziemy ja, moja córka, moja mama, mąż i jego córka,. Godzina przed wyjazdem mąż dzwoni, że nigdzie nie jedzie, bo córka nie chce jechać w piątkę jednym samochodem na wakacje, bo bedzie jej ciasno - więc mąz bierze drugi samochód. Ale to nie koniec - córka chce byc w sypialni z tata - bo inaczej nie pojedzie.
W końcu wyjeżdżam z mężem na upragnione wyczekiwane wakacje, ale nie jedziemy razem i nie śpimy razem. Ja w osobnym apartamencie z córka i mamą.

Matka męża - apodyktyczna kobieta, wydzwania do męża codziennie i pyta się jak się czuje, czy jadł obiad a przede wszystkim czy dzwonił juz dzisiaj do córki.
Kiedyś doznałam szoku, gdy przyszliśmy na świąteczny obiad do matki. Wszyscy łącznie z dziećmi brata męża dostali to samo jedzenie - ale córka męża dostała inne, takie jakie ona lubi. Byłam w szoku - spytałam się męża - a co na to dzieci brata - dlaczego są inaczej traktowane niż jego córka? - odpowiedź była oczywiście - bo oni są razem, a moja córka nie mieszka z nim i jest poszkodowana.
Naprawdę chciałabym znać takie dzieci po rozwodach, które maja takich ojców, którzy spełniają wszystkie ich zachcianki, wakacje, spotkania i prezenty co tydzień, telefony codziennie...
Wystarczy że matka zadzwoni do męża aby ją gdzieś zawiózł, mąż rzuca wszystko i pędzi do matki. Nie spyta sie mnie, czy w tym dniu czegoś nie zaplanowałam itd. - rozmawiałam z nim o tym, miał juz więcej tak nie robić - ale sytuacja sie powtarza.

Swój biznes prowadzi w innym mieście, tam tez ma swoje mieszkanie z czasów kawalerskich. gdyby się ktoś pytał, dlaczego z nim nie mieszkam - odpowiedź jest prosta - nie ma miejsca (mąż zrobił sobie w mieszkaniu drugie biuro)
Na początku związku przeprowadził się do mnie, teraz przyjeżdża raz na 2-3 tygodnie na noc. Cały praktycznie czas mieszka u siebie.
Nie ma u mnie żadnych rzeczy, bo jak mówi, nie chce żebym mu prała, bo potem będę mu to wypominać. Awantury o to były wielkie, ostatnia w lipcu - zagroziłam, że jeżeli nie będzie mieszkać ze mną to odchodzę. Obiecał żyć ze mną - i tak trwało przez 3 miesiące. Niestety nazbierało mu sie ostatnio duzo pracy - więc znowu przestał przyjeżdżać, po 3 tyg zjawił się w niedziele w domu =- od samego rana cały czas narzekał, cały czas chciał jechać do pracy (pomimo, że wszystko juz zrobił), chciał jechać do swojego domu po majtki, bo u mnie nic nie ma, to mu poszłam i kupiłam w sklepie. Cały dzień z uśmieszkiem na twarzy mówił do mnie ty głupia jesteś, ty durna jesteś.  Chciałam żeby pojechał ze mną do umierającej cioci do szpitala - nie obyło się bez awantury, bo ja przecież nie byłam u jego babci na Dzien Matki, to on nie ma obowiązku do mojej rodziny jeździć. az w końcu pojechał na 2 godziny do pracy. Przyjechał, była godz. 23 - od progu juz marudził, że nikt go w domu nie wita, że musi z psem wyjść, a pies to nie jego tylko mój rozbestwiony pies. Potem zaczeliśmy dyskusje nad tym że lepiej wypic kawę niż redbula (on jest uzależniony od energet. napojów) - i wtedy wpadł w taki szał, ze powiedział, że wyjeżdża do swojego domu i więcej tutaj się nie zjawi. Powiedziałam mu, że jeżeli wyjdzie z tego domu to już nie ma po co wracać.

Takie awantury i sytuacje powtarzają się ciągle.
obiecanki - mieszkanie ze mną - opuszczanie mnie - awantury i grożenie - obiecanki - mieszkanie ze mną.

Ostatnio dowiedziałam się, że dla swojej byłej żony robi bardzo kosztowne prace i nie bierze od niej grosza (ta sama branża) - a mi wypomina pieniądze, jakie na moje leczenie mi dał, albo że daje mi jak to mówi stówkę czy dwie, a ja nie jestem wdzięczna. Kiedyś przed ślubem rozmawialiśmy o tym, powiedział, że już nie będzie wykonywał prac dla swojej eks, bo w końcu wydoiła go na maksa, że musiał od nowa wszystko zaczynać i nawet nie ma zdolności kredytowej.
Rozmawiałam ze swoim prawnikiem - powiedział, że takie rzeczy powinien mąż ze mną uzgadniać gdyż mamy wspólnotę majątkową a mąż bez mojej wiedzy wyprowadza majątek.
Czyli tez zamiast spędzać ze mną czas i przyjeżdżać do domu, robi prace dla eks moim kosztem.

Byłam w lipcu u psychologa, pomogła, na 3 miesiące - bo się w końcu postawiłam mężowi.
Ale jak widać na krótko.
Mąż chodził ze mną do psychologa - niestety zrezygnował, bo według niego to bez sensu - ona nie mówiła, kto ma racje a kto nie.

Jestem w totalnym szoku i załamaniu.
Nie wiem co myśleć, co robić.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Przykro mi z powodu sytuacji w jakiej się znalazłaś. Dobrze, że poszłaś do psychologa, uważam, że powinnaś dalej do niego chodzić i próbować zrozumieć dlaczego w tym trwasz. A jemu raczej nie zależy na Tobie.

3

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Strasznie się czuje, bo myślałam, że w końcu ktoś normalny mi się trafił. Tak obiecywał, taki dobry był. Oczywiście on nadal jest dobry -  jak pracuje. godzinami moge z nim rozmawiać (przez telefon). 
Boje się tez jego teraz reakcji, bo lada dzień zaczną się telefony w stylu - w dupie mnie masz, masz kogoś, nie kochasz mnie....
potem grożenie, że jak nie odbiorę telefonu to przyjedzie a wtedy rozwali mi mieszkanie... A jak już z nim sie spotkam, to jest ciagłe obwinianie mnie, że ja go nie rozumiem, że jestem niedobra, bo on to dla nas wszystko robi... I że on mnie kocha, chce być ze mną, chce rozmawiać, a potem że on wie, że jest ch... że jest gównem itd...
Mówię Wam, nikt kto go zna nigdy by go nie posądzał o takie rzeczy.
On na zewnątrz wspaniały, pomocny człowiek, inteligentny, a ja wiem, że to facet z niską samooceną siebie (ja skończone dwa fakultety, on bez studiów, a cała jego rodzina to lekarze)

4

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

No coz, z deszczu pod rynne. Trafil Ci sie nastepny popierdoleniec.

Szczerze mowiac to mnie by sie czerwona lampka zapalila jakby mi ktos wyznawal milosc po dwoch miesiacach. O zareczynach po pol roku nie wspomne. Normalni ludzie tak sie nie zachowuja. Tego typu zachowanie jest typowe dla ludzi albo emocjonalnie niezrownowazonych albo typowych psycholi, ktorzy bombarduja miloscia na poczatku by potem za morde trzymac.

Ten facet Cie nie kocha, a tylko wykorzystuje. Co to za malzenstwo w ktorym razem sie nie mieszka, a WSPOLNE pieniadze leca na byla partnerke? Rozumiem, ze on ma corke, ale jakiekolwiek wydatki poza alimentami, powinien konsultowac z Toba.

5

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Nie dziwię się ,że mąż dużo pracuje,przecież musi zarobić na swoją córkę i obecną rodzinę.
Jesteś w takiej sytuacji dlatego ,że mąż emocjonalnie jest związany bardziej z swoją poprzednią rodziną, jak widać ex też. Jego związek rozpadł się z winy ex i na pewno on tego nie chciał ale nie mógł udźwignąć zdrady.
Musisz z nim poważnie porozmawiać o stosunku do byłej rodziny. Nikt nie każe olewać córki czy nie mieć z nią kontaktu ale te relacje z poprzednią rodziną nie powinny kolidować w wasz związek .
Twoim błędem było to ,że nie wyczułaś od razu ,że on nie zaleczył ran po poprzednim związku.
Sytuacja jest trudna do pogodzenia ale on powinien dojść do tego z kim chce żyć i jaka ma być tego życia jakość. Osobiście też bym nie tkwiła w takim układzie:czekać , tęsknić i być do usług w razie potrzeb męża.

6

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Coś okropnego. Twoj maz nadal jest zaangażowany emocjonalnie w tamta rodzine, nie chce budować z Tobą nowego życia, jestes zepchnięta do narożnika, nie liczy sie z Tobą, jawnie Tobą pomiata. Byc moze było tak, ze byłaś tylko plasterkiem na jego zranione serce, moze chciał sobie i byłej żonie coś udowodnić tym nowym małżeństwem. Przykro mi bardzo, ale on raczej Ciebie nie kocha, tak jak na to zasługujesz...

7

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Macie rację.  Nazwałyście rzeczy po imieniu. Czułam od dawna że nie jestem tak ważna jak jego matka, córka a teraz już wiem, że nawet eks.
W lipcu dostał ostatnią szansę by mieszkać ze mną.  Teraz doszły kłamstwa.
Nie chce już z nim żyć.  Ba! Zresztą.  Jakie żyć?!
Jedyna jego szansą jest udowodnienie mi, zrobienie czegoś a nie obiecanki.
Ale muszą być FAKTY. Inaczej nie ma wstępu do mojego życia i domu.

8

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Cały długi weekend minął, a mój mężulek się nie odzywa. Moja koleżanka, która u niego  pracuje powiedziała, że dzisiaj w pracy mój mężulek zadowolony, spokojny. W kocu nikt mu nie przeszkadza w pracy i nie prosi o przyjazd do domu.

9

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Dostałam wczoraj sms od męża: Środa 17,30 Andrzej urodziny - (Andrzej - to brat mojego męża).
Nieźle, prawda?
On myśli, że polecę na te urodziny bez mrugnięcia okiem, że wszystko jest ok chyba. Chce abym u jego rodziny zjawiła się na uroczystości - musi pokazać przecież przed rodziną, że u niego wszystko w jak najlepszym porządku. Paranoja.

10

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Moim zdaniem to typowy psychol, zajmij się sobą i swoim życiem bo cię wykończy. Nie skupiają się na nim tylko na sobie i swoich potrzebach.Im więcej będziesz ulegać tym bardziej cie sponiewiera .Takie moje zdanie

11

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evuniu ... ta sytuacja jest naprawdę, naprawdę mocno chora ....

12 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2016-11-16 00:17:56)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

On swoje ma za uszami, ale Ty też i wcale mu się nie dziwię, że ucieka. Popatrzmy tylko:
- pretensje, że pije niezdrowego red bulla, zamiast zdrowej (?) kawy
- pretensje co jego dziecko je u jego rodziców
- pretensje, że nie dzwoni, ale jak dzwoni to nie zawsze odbierasz telefon
- pretensje, że się nie zajmuje TWOIM psem (o 23 wraca z pracy i musi wyjść z Twoim psem?)
- on ma do Twojej rodziny jeździć - Ty do jego nie musisz
- wykorzystywanie przewagi lokalowej ("wiedziałam mu, że jeżeli wyjdzie z tego domu to już nie ma po co wracać")

Ja bym od Ciebie spier... w podskokach.

13

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

EeeTam - dziękuję, poprawiłeś mi humor smile

14 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-11-16 09:43:35)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Przeczytałem wszystko. Masz fakultety a życiowo jesteś dupa... Dlaczego?

-- bo pobiegłaś mu po majtki -- pewnie nie rozumiesz nawet dlaczego to było złe
-- bo aby być z nim jesteś w stanie zniszczyć własne szczęście
-- bo wzięłaś ślub z nim choć widziałaś jaki on jest; na cholerę Ci ten ślub
-- bo on wyprowadza majątek rodzinny, a Ty na to patrzysz
-- bo mieszkacie osobno, bo nie mieszkasz tam gdzie on, a on głównie zarabia na życie
-- bo pójdziesz na urodziny do Andrzeja, bo chcesz odbudować "ten związek"
-- bo zamiast się dystansować, to prowadzisz gierki, coś w stylu

Nie chce już z nim żyć.  Ba! Zresztą.  Jakie żyć?!
Jedyna jego szansą jest kupienie mi czerwonej sukienki, naprawdę kupienie, nie obiecanki.
Muszę tę sukienkę mieć. Inaczej nie ma wstępu do mojego życia i domu.

Duża mała dziewczynka... o jaka biedna...

15 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-11-16 10:28:37)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Jestem kobietą po przejściach - pierwszy maż alkoholik, drugi partner - borderline. Teraz jestem w związku z trzecim mężczyzną.
Piec lat temu poznałam swojego przyszłego (drugiego) męża. Po miesiącu znajomości wyznał mi wielką miłość (jak to określił - nigdy w życiu nie żywił do żadnej kobiety takiego uczucia jak do mnie). Po pół roku sie oświadczył. Nalegał na szybki ślub - jednak dopiero po 2 latach wzięliśmy ślub.

Mój mąż był po rozwodzie, z poprzedniego związku ma córkę nastolatkę. Ze swoją eks prowadził biznes.
Poznałam go poprzez moją siostrę, która zna go ze szkoły.
Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem mojego męża, ja sama nie wierzyłam, że tak dobry, pomocny i sympatryczny facet chodzi po ziemi.

Żona go zdradzała - to był powód rozstania. Mąz mi powiedział, że on ciężko pracował na utrzymanie rodziny a ona go po prostu wtedy zdradzała.
Mąż przeszedł mocne załamanie. Zostawił jej wszystko, cały biznes ze sprzętem, podżyrował jej kredyt na dwupiętrowy dom i nowy samochód - pytałam się dlaczego tak postąpił - odpowiedź była jedna - aby dziecko miało, bo je bardzo kocha.

O tym wszystkim dowiedziałam się po ślubie.
Byłam w wielkim szoku. Przed ślubem mąż obiecywał i wiele rzeczy, obiecał spędzać ze mną dożo czasu, bo miał nauczkę, by być z zoną, że praca nie jest najważniejsza, mieliśmy mieć dziecko,; wiedział, że zawsze pragnęłam mieć mały dom z ogrodem - wszystko to miałam mieć i jeszcze wiele innych rzeczy.

Mąz od nowa rozpoczął swój biznes, pobrał olbrzymie kredyty i haruje od rana do rana w pracy. Sprawy podziału majątku nie zrobi - tak mi to oznajmił, bo NIE (poprzednio mówił, że musi to w końcu załatwić, bo nie ma zdolności kredytowej, abyśmy mogli wziąć kredyt na dom).
Gdy mówię o dziecku (bardzo chciał je mieć ze mną) - teraz NIE, bo jak to usłyszałam, nie nadaje się na matkę, bo rzekomo przecież nie zrezygnuje z biegania, z basenu i ćwiczeń. A mi się wydaje, że on się boi mieć dziecko, bo dziecku trzeba poświęcić czas - którego on nie ma.
Jestem strasznie samotna.
Mój mąż jest mężem telefonicznym - bo na telefonach potrafi rozmawiać ze mną godzinami.

Jego układ z córką - wszystko dla niej, tylko coś zechce tatuś od razu kupuje niezależnie ile to kosztuje. Takiego sprzętu, komputerów czy telefonów po 3 tys żadna chyba nastolatka nie ma. Nawet w swojej sypialni olbrzymi telewizor na ścianę, bo tak przecież córka chciała, a ona jak to mówi mąż jest biedna bo przecież nie ma taty.
Przykład z wakacjami - wyjeżdżamy za granicę , wakacje od roku zamówiłam (bo mąz nie ma czasu) - jedziemy ja, moja córka, moja mama, mąż i jego córka,. Godzina przed wyjazdem mąż dzwoni, że nigdzie nie jedzie, bo córka nie chce jechać w piątkę jednym samochodem na wakacje, bo bedzie jej ciasno - więc mąz bierze drugi samochód. Ale to nie koniec - córka chce byc w sypialni z tata - bo inaczej nie pojedzie.
W końcu wyjeżdżam z mężem na upragnione wyczekiwane wakacje, ale nie jedziemy razem i nie śpimy razem. Ja w osobnym apartamencie z córka i mamą.

Matka męża - apodyktyczna kobieta, wydzwania do męża codziennie i pyta się jak się czuje, czy jadł obiad a przede wszystkim czy dzwonił juz dzisiaj do córki.
Kiedyś doznałam szoku, gdy przyszliśmy na świąteczny obiad do matki. Wszyscy łącznie z dziećmi brata męża dostali to samo jedzenie - ale córka męża dostała inne, takie jakie ona lubi. Byłam w szoku - spytałam się męża - a co na to dzieci brata - dlaczego są inaczej traktowane niż jego córka? - odpowiedź była oczywiście - bo oni są razem, a moja córka nie mieszka z nim i jest poszkodowana.
Naprawdę chciałabym znać takie dzieci po rozwodach, które maja takich ojców, którzy spełniają wszystkie ich zachcianki, wakacje, spotkania i prezenty co tydzień, telefony codziennie...
Wystarczy że matka zadzwoni do męża aby ją gdzieś zawiózł, mąż rzuca wszystko i pędzi do matki. Nie spyta sie mnie, czy w tym dniu czegoś nie zaplanowałam itd. - rozmawiałam z nim o tym, miał juz więcej tak nie robić - ale sytuacja sie powtarza.

Swój biznes prowadzi w innym mieście, tam tez ma swoje mieszkanie z czasów kawalerskich. gdyby się ktoś pytał, dlaczego z nim nie mieszkam - odpowiedź jest prosta - nie ma miejsca (mąż zrobił sobie w mieszkaniu drugie biuro)
Na początku związku przeprowadził się do mnie, teraz przyjeżdża raz na 2-3 tygodnie na noc. Cały praktycznie czas mieszka u siebie.
Nie ma u mnie żadnych rzeczy, bo jak mówi, nie chce żebym mu prała, bo potem będę mu to wypominać. Awantury o to były wielkie, ostatnia w lipcu - zagroziłam, że jeżeli nie będzie mieszkać ze mną to odchodzę. Obiecał żyć ze mną - i tak trwało przez 3 miesiące. Niestety nazbierało mu sie ostatnio duzo pracy - więc znowu przestał przyjeżdżać, po 3 tyg zjawił się w niedziele w domu =- od samego rana cały czas narzekał, cały czas chciał jechać do pracy (pomimo, że wszystko juz zrobił), chciał jechać do swojego domu po majtki, bo u mnie nic nie ma, to mu poszłam i kupiłam w sklepie. Cały dzień z uśmieszkiem na twarzy mówił do mnie ty głupia jesteś, ty durna jesteś.  Chciałam żeby pojechał ze mną do umierającej cioci do szpitala - nie obyło się bez awantury, bo ja przecież nie byłam u jego babci na Dzien Matki, to on nie ma obowiązku do mojej rodziny jeździć. az w końcu pojechał na 2 godziny do pracy. Przyjechał, była godz. 23 - od progu juz marudził, że nikt go w domu nie wita, że musi z psem wyjść, a pies to nie jego tylko mój rozbestwiony pies. Potem zaczeliśmy dyskusje nad tym że lepiej wypic kawę niż redbula (on jest uzależniony od energet. napojów) - i wtedy wpadł w taki szał, ze powiedział, że wyjeżdża do swojego domu i więcej tutaj się nie zjawi. Powiedziałam mu, że jeżeli wyjdzie z tego domu to już nie ma po co wracać.

Takie awantury i sytuacje powtarzają się ciągle.
obiecanki - mieszkanie ze mną - opuszczanie mnie - awantury i grożenie - obiecanki - mieszkanie ze mną.

Ostatnio dowiedziałam się, że dla swojej byłej żony robi bardzo kosztowne prace i nie bierze od niej grosza (ta sama branża) - a mi wypomina pieniądze, jakie na moje leczenie mi dał, albo że daje mi jak to mówi stówkę czy dwie, a ja nie jestem wdzięczna. Kiedyś przed ślubem rozmawialiśmy o tym, powiedział, że już nie będzie wykonywał prac dla swojej eks, bo w końcu wydoiła go na maksa, że musiał od nowa wszystko zaczynać i nawet nie ma zdolności kredytowej.
Rozmawiałam ze swoim prawnikiem - powiedział, że takie rzeczy powinien mąż ze mną uzgadniać gdyż mamy wspólnotę majątkową a mąż bez mojej wiedzy wyprowadza majątek.
Czyli tez zamiast spędzać ze mną czas i przyjeżdżać do domu, robi prace dla eks moim kosztem.

Byłam w lipcu u psychologa, pomogła, na 3 miesiące - bo się w końcu postawiłam mężowi.
Ale jak widać na krótko.
Mąż chodził ze mną do psychologa - niestety zrezygnował, bo według niego to bez sensu - ona nie mówiła, kto ma racje a kto nie.

Jestem w totalnym szoku i załamaniu.
Nie wiem co myśleć, co robić.

W kwestiach majątkowych ustanowić rozdzielność (intercyzę); prozmawiaj z prawnikiem raz jeszcze o intercyzie z datą wsteczną (będzie to możliwe chociażby m.in.  z uwagi na fakt, że Wy de facto żyjecie w rozłączeniu), a nie wiadomo, jakie on już zdążył zaciągnąć zobowiązania w związku z tą jego nową pracą. Założę się, że nie wiesz o wszystkim.

Co do reszty. Wydaje mi się, że Twój mąż chciał pokazać zarówo sobie, jak i światu a przede wszystkich swojej byłej żonie, że potrafi sobie ułożyć życie od nowa. I ułożył. Dlatego pewnie to wszystko działo się tak szybko między Wami.  Wasze małżeństwo dla niego chyba jest tylko na pokaz.

16

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Masz racje wg mnie , wykorzystał ciebie żeby byłej żonie pokazać że go stać , a fakt jest taki ze dalej tańczy jak ona mu zagra ,tylko po co ponosisz koszty tego finansowe i emocjonalne .Lataj za nim i daj sobą pomiatac,  tylko po co ?Gość ma cię ewidentnie w tyłku.

17

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Dla mnie to wygląda tak, że on jedną nogą jest w poprzednim związku, a drugą w związku z Tobą. Z tym że trochę tak jakby się chwieje w kierunku poprzedniej żony, bo ma z nią dziecko. A ta córka swoją drogą to też nie ma łatwo, jest tak rozpieszczana...

Psycholog nie jest od mówienia, kto ma rację. Myślę, że powinnaś uświadomić to mężowi. Ale mam wrażenie, że facet jest w takim dzikim pędzie, że sam nie wie, gdzie jest, czego chce, z kim chce być, jak to osiągnąć. W ogóle nic nie wie. Jego działania - jak dla mnie - wyglądają chaotycznie. Bardzo by chciał, żeby ktoś mu powiedział, co ma robić (kto ma rację). Myślę, że to pora dla ciebie na stawianie mu granic, bo facet się chwieje i lata jak chorągiewka, a Ty mu na to pozwalasz. Też jest ci go żal, taki biedny jest, więc mu dużo (za dużo) odpuszczasz.

18

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Nie macie wrażenia ze faceci nuewiescieja?

19 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2016-11-17 09:22:47)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Gary napisał/a:

Przeczytałem wszystko. Masz fakultety a życiowo jesteś dupa... Dlaczego?

-- bo pobiegłaś mu po majtki -- pewnie nie rozumiesz nawet dlaczego to było złe
-- bo aby być z nim jesteś w stanie zniszczyć własne szczęście
-- bo wzięłaś ślub z nim choć widziałaś jaki on jest; na cholerę Ci ten ślub
-- bo on wyprowadza majątek rodzinny, a Ty na to patrzysz
-- bo mieszkacie osobno, bo nie mieszkasz tam gdzie on, a on głównie zarabia na życie
-- bo pójdziesz na urodziny do Andrzeja, bo chcesz odbudować "ten związek"
-- bo zamiast się dystansować, to prowadzisz gierki, coś w stylu

Nie chce już z nim żyć.  Ba! Zresztą.  Jakie żyć?!
Jedyna jego szansą jest kupienie mi czerwonej sukienki, naprawdę kupienie, nie obiecanki.
Muszę tę sukienkę mieć. Inaczej nie ma wstępu do mojego życia i domu.

Duża mała dziewczynka... o jaka biedna...

Nie pobiegłam po majtki - lecz że byliśmy w sklepie przy okazji innych sprawunków wybrałam mu majtki
Nie chce niszczyć swojego szczęścia
Przed ślubem on taki nie był. Ciągle mówił, że wie, że wie, że źle w poprzednim związku robił, bo przesiadywał za długo w pracy, że nie miał czasu na rodzinę i dlatego żona go zdradzała notorycznie. Więc teraz mówił zrozumiał swój błąd i juz do tego nie dopuści, będę najważniejsza - i tak było, wyjeżdżaliśmy prawie co weekend w góry, gdzies pobiegać, pospacerować, kino raz w tygodniu, jeździł i wyszukiwał domu lub działki dla nas i mówił, że musi wziąć podział majątku z byłą, by mógł normalnie rozpocząć ze mną życie, a nie od golasa. Po slubie dowiedziałam się, że poreczył byłej zonie kredyt na 2-piętrowy nowoczesny dom i samochód z salonu i ... że nie ma zamiaru dzielić majątku, bo po pierwsze nie ma czasu, bo ma tyle pracy, a po drugie że ona wtedy może odsunąć od niego dziecko.
Co do wyprowadzania majątku - dowiedziałam sie o tym niecały miesiąc temu. I teraz wiem, że gdy mówiłam mu, że mu pomogę w firmie, jestem finansista, poukładam mu te sprawy i poprowadzę on nigdy sie nie zgadzał, bo rzekomo "bede mu to potem wypominać, że coś dla niego robiłam" - a to teraz widzę był inny powód - nie chciał abym widziała, że za darmo wykonuje prace dla eks - zresztą co jeszcze to nie wiem.

Co do mieszkania razem - obiecywał że mną razem będzie mieszkać i mieszkał - na początku. Pewnego razu powiedział, że jak z córką był na zakupach ta sie go spytała, czy zostawi jej swoje mieszkanie, by miała jak dorośnie - miała wtedy 7 lat. Oczywiście porozmawiałam z nim i doszliśmy do wniosku, że ona i tak ma olbrzymie mieszkanie z matką a córka jak dorośnie i tak jej mąż coś kupi. a to mieszkanie sprzeda by mieć środki na nasze wspólne. potem się dowiedziałam, że wziął kredyt na maszyny do pracy i swoje mieszkanie zastawił. Potem przestał przyjeżdżać coraz częściej do domu i spał w swoim mieszkaniu. Oczywiście mogłam się do niego przenieść, mimo że obiecał że będzie w moim mieszkaniu mieszkać, jednak pewnego dnia pokazał mi jakie to zmiany w swoim mieszkaniu zrobił - i zobaczyłam wielkie biuro przystosowane do pracy. Nie było już w tym mieszkaniu miejsca na codzienne życie dwóch osób.

Co do urodzin Andrzeja - pisałam, że nie pójdę i nie poszłam, zadzwoniłam tylko z życzeniami i na tym koniec.

20 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2016-11-17 09:17:53)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Co do spraw majątkowych - obecnie jeśli ma się wspólnotę majątkową, a jedno z małżonków bez wiedzy drugiego zaciąga kredyt i drugi małżonek nic o tym nie wie i nie wyraził zgody nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Sąd musiałby wydać nakaz z klauzulą przeciwko małżonkowi, ale nie ma wtedy podstaw i ze wspólnego majątku komornik nie może niczego zlicytować, bo małżonek przekroczył zakres zwykłego zarządu majątkiem wspólnym.

21

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Co do spraw majątkowych - obecnie jeśli ma się wspólnotę majątkową, a jedno z małżonków bez wiedzy drugiego zaciąga kredyt i drugi małżonek nic o tym nie wie i nie wyraził zgody nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Sąd musiałby wydać nakaz z klauzulą przeciwko małżonkowi, ale nie ma wtedy podstaw i ze wspólnego majątku komornik nie może niczego zlicytować, bo małżonek przekroczył zakres zwykłego zarządu majątkiem wspólnym.

Wszystko ładnie - pięknie, ale kredyt nie jest jedynym zobowiązaniem, które Twój małżonek mógł i jest w stanie na przyszłość zaciągnąć. A nie wszystkie zobowiązania rządzą się tym prawem, o którym wspomniałaś. Niestety.

Reszta mojej wypowiedzi odnosnie Twojego małżeństwa pozostaje bez zmian.

22

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Przykro mi to pisac ale zgadza sie z SONYXPERIA.....to tak wyglada wlasnie ze szybko wszystko szło ładnie bo chcial udowodnic bylej ze może.....a teraz kiedy to ma....czyli ma ulzone zycie z Toba to żyje swoim zyciem a nie waszym

23

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

No i się zaczęło - mąż sobie o mnie przypomniał, zaczyna się smsowanie.
Gdy nie zjawiłam się na urodzinach jego brata napisał że dziękuje że zjawiłam się na urodzinach - odpisałam, że nie jestem żoną na pokaz. Nie chciałam nic pisać, bo wiem, że wtedy zacznie się apogeum, ciągle pisanie do mnie przede wszystkim po nocach (oczywiście, bo wtedy ma czas), ale jak zaczął wydzwaniać. Odpisał, że ja nigdy nie staram się być zoną.

Potem sms, czy jadę z nim w nast tygodniu do Warszawy - ma tam szkolenie i zawsze biorę wtedy wolne i jadę z nim (zawsze uwielbiałam z nim wszędzie jeździć, nawet gdy przez większość dnia go nie było, bo był na szkoleniu, ale chociaż wieczór i noc byliśmy razem) - więc odpisałam, że nie, niech zabierze następna naiwną trzecia żonę. Na co odpisał, że już wszystko rozumie, pewnie mam kochanka z którym się umówiłam.
Nic nie odpisywałam

A co do jakichkolwiek wyjazdów - gdy np. ma szkolenie, wysyła mi dane gdzie to szkolenie jest i mam szukać nam noclegu, bo on nie ma czasu, bo przecież pracuje, a po drugie może coś raz  w życiu dla niego zrobię, bo przecież on pracuje na nas.
On robi na nas! Ciekawe co? Sama się utrzymuję, sama rachunki płacę. Fakt, raz w roku jak przyjdzie olbrzymi rachunek za gaz to gdy mu powiem, da na ten rachunek.

24

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

trochę czasu minęło - opiszę Wam co u mnie sie wydarzyło.
Mąz po rozmowie z moją przyjaciółka stwierdził, że się spotka ze mną. Ona mu powiedziała, żeby zaczął coś robić, bo ja szykuje sie do rozwodu.
Był bardzo zdziwiony, nawet jej powiedział, że najlepiej to by przyjechał i za łęb mnie złapał i wpieprzył, bo wymyślam bzdury, ale boi się, bo raz mnie coś poszarpał (oczywiście ja go do tego sprowokowałam) a ja porobiłam zdjęcia i powiedziałam, że na policje to zgłoszę.
moja znajoma pracuje z nim i doskonale wie, że on wykonuje za darmo dla swojej eks prace - a on do mojej znajomej powiedział, że ja mu zarzucam, że on swojej eks robi prace, a przecież nie robi. Moja znajoma zrobiła wielkie oczy (bo w końcu sama te prace jej zawozi).
Więc zaczął do mnie wydzwaniać i był bardzo miły. W końcu znalazł czas by się ze mną spotkać.
Zaprosił na kolację i powiedziałam mu że doskonale wiem, że robi dla tamtej prace, Wysłuchał czego oczekuję, jakie warunki ma spełnić żebym z nim została. Warunkami było to, że ma mieszkac ze mną i przy byle sprzeczce nie wyprowadzać się z domu oraz że ma zakończyć wszystkie sprawy z była eks (finansowe itd) - dałam mu na to miesiąc. I że to mają być czyny a nie obietnice. powiedział w restauracji że postara sie wszystko załatwić w ciągu miesiąc.
No i wyszlismy z restauracji, wsiedliśmy do jego samochodu - i sie zaczęło. On też mi przedstawia warunki, mam go kochać, jak przyjeżdża z pracy mam nie zajmowac sie innymi sprawami tylko poświęcać mu czas, że nie ma byc ostatni za psem, że jak z nim rozmawiam przez telefon, to moja córka gdy się wtedy zapyta coś mnie mam ja zignorować (bo on czuje sie nieszanowany) - i zaczął się nakręcać, koniecznie dążył do tego żebym powiedziała, gdzie byłam na weeksnd i skąd wiem, że on robi prace dla byłej. Najpierw powiedział, że może przez te lata co jest ze mną zrobił ich może 2-3, a jak zaczął coraz bardziej się rozkręcać i krzyczeć okazało się, że niugdy dla niej niczego nie zrobił. I apogeum było takie, że mam wypier... ć z samochodu i mam iść się je...ć z kapusiami. I że teraz wie jaka jestem i że żałuję że mi uwierzył, bo ja mu w nic nie wierzę, tylko innych ch.... i to pokazuje jaka jestem żona.
On chciał tylko miłości, uczucia, a ja zgnoiłam i rozj....łam związek przez brak zaufania.

teraz wypisuje po kilkanaście smsów dziennie, że mam wszystko odszczekać a i tak nie wie, czy chce takiej baby. Że on sie tak starał, a ja wszystko zniszczyłam....

No i co Wy na to?
dzisiaj idę do psychologa ponownie. Moi znajomi mi mówią, że widzą straszną zmianę we mnie, że zaczynam na siebie brac winę.

25

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

wypisz wymaluj "mój" eks psychopata

dokładnie taki sam schemat zachowania, nawet podobne zwroty i słowa

jeny, po tym co przeszłam z tym psycholem w lot potrafię wyłapać takich ludzi
należy od nich uciekać bez żadnych wyjaśnień, bez tłumaczenia się, bez oglądania się za siebie
trzeba spalić wszystkie mosty za sobą i uciec tak skutecznie, żeby taki człowiek nie miał dostępu do Ciebie

pamiętam jedną sytuację z moim eks psycholem...

było już po rozstaniu, ale jeszcze z nim pisałam. na początku czerwca mieliśmy już zabukowany lot do innego miasta w Polsce plus zarezerwowany hostel. Ja płaciłam za bilety, on za nocleg. Po rozstaniu ja chciałam lecieć, bo nocować mogłam u rodziny, nie potrzebowałam hotelu.
On mnie błagał, żebym go zabrała, bo on tak dużo pracuje i nie będzie miał czasu ogarnąć sobie sam noclegu i mu przepadnie zarezerwowany pokój, za który zapłacił

Powiedziałam, że się zgadzam, możemy lecieć razem, pod warunkiem, że nie będzie mnie wyzywać i obrażać, ani rozpoczynać kłótni. Ale kłotnia już się zaczęła pod moim blokiem, bo powiedziałam mu wprost, że mozemy razem lecieć, ale nie mam ochoty z nim rozmawiać. Ale prawdziwe piekło zaczęło się w samolocie. On specjalnie czekał, aż wystartujemy i wtedy się zaczęło. Wyzywał mnie, obrażał, wyciągał fakty z mojej przeszłości. Ubliżał mi przez godzinę lotu.
A ja głupia, nie mogłam wysiąść, ale wstydziłam się też pójść po pomoc do stewardessy.
No bo w końcu sama się zgodziłam, żeby leciał ze mną, wiec moja wina... tak durnowato myślałam...
Nikt z pasażerów nie reagował, choć on nie ściszał głosu, mówił normalnym, a więc słyszalnym głosem.
Wysiadłam z płaczem z samolotu. W drodze powrotnej też mieliśmy lecieć razem, nawet mi wysłał smsa, ze on bedzie czekał na lotnisku.
To wtedy coś we mnie pękło.
Nie chciałąm już mieć z nim nic do czynienia. Wykupiłam bilet na autorbus, mimo ze miałam opłacony lot...

A kilka dni wcześniej w mailach mówił jak bardzo mnie kocha i obiecywał, że już nigdy mnie nie wyzwie ani nie obrazi...

Tak działają psychole. Oni się nie zmieniają. To u nich normalne.

Dlatego trzeba od takich ludzi uciekać tak szybko jak się da.

26

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evunia5 - niestety, ale to nie jest zdrowy psychicznie facet i nic z tego nie bedzie. Nie jestes w stanie zmienić psychiki osoby zaburzonej, jedyne na co masz wpływ, to na swój i dzieci komfort życia. Wasze małżeństwo to fikcja, a podczas rozwodu dowiesz sie jeszcze o wielu innych tajemnicach, o których jeszcze teraz nie wiesz...

27

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evunia, to brzmi jak totalny koszmar, bardzo Ci współczuję.

Aż muszę zapytać: on serio przez całe 2 lata aż do ślubu wytrzymał z trzymaniem maski i był taki wspaniały? Pomijając tak szybkie wyznanie miłości i oświadczyny, co brzmi mocno niepokojąco, to nie wykazywał żadnych oznak, że jest takim totalnym ch...m? I na przykład, jak mu coś przeszkadzało to spokojnie Ci o tym mówił, rozmawiał i vice versa?
Pytam z ciekawości, bo wiem, że psychopaci potrafią udawać normalność, ale nie przypuszczałam, że przez aż tyle czasu tak się da.

A tak swoją drogą, to nigdy nie rozumiem instytucji ślubu i dlaczego ludzie potrafią się po tej imprezie aż tak zmienić. I skoro, z tego co wiem, są to zmiany na gorsze, to dlaczego się na coś takiego decydują.

28 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2016-12-09 19:20:12)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Husky napisał/a:

Evunia, to brzmi jak totalny koszmar, bardzo Ci współczuję.

Aż muszę zapytać: on serio przez całe 2 lata aż do ślubu wytrzymał z trzymaniem maski i był taki wspaniały? Pomijając tak szybkie wyznanie miłości i oświadczyny, co brzmi mocno niepokojąco, to nie wykazywał żadnych oznak, że jest takim totalnym ch...m? I na przykład, jak mu coś przeszkadzało to spokojnie Ci o tym mówił, rozmawiał i vice versa.

Ja byłam nim zauroczona tak jak moi znajomi czy mama. Nie znałam tak spokojnego kulturalnego faceta jakim był mój mąż.  Zresztą jak teraz mówię komuś że chyba koniec to ludzie się dziwią i nie wierzą że on mógłby się tak zachowywać i mi coś takiego powiedzieć.  Mówią że w życiu by się po nim tego nie spodziewali.
Pamiętam przed ślubem że miałam jedną dziką akcję.  Poszłam z przyjaciółkami potańczyć jakieś urodziny. Zostawiłam telefon w domu.  Mąż miał do nas dołączyć.  Jakie było moje zdziwienie jak wpadł do klubu i zaczął na mnie krzyczeć że go zdradzam bo zobaczyl smsa na moim telefonie że miesiąc temu ktoś napisał mi : Cześć kochanie. Na nic zdały się moje przysięgi i zapewnienia że nie mam zielonego Pojęcia kto to napisał a tym bardziej gdyby to był jakiś mój kochanek to skasowałabym ten SMS.  Wyszliśmy z klubu a właściwie to ja za nim wyleciałam by dalej wyjaśniać a on tak się darl pod domem że sąsiedzi wezwali policję.
Oczywiście dla niego do dzisiaj to nie jest wyjaśnione i wierzy że jednak ukrywam prawdę.

Zastanawiam się dlaczego on tak kłamie? Dlaczego po prostu nie powie że tak było.  Szuka winy wszędzie indziej ale nie u siebie.  A najgorsze ze przerzuca winę na mnie.

Kiedyś przed ślubem zauważyłam że pisze smsy że swoją eks dziewczyną.  Spotykał się z nią z 2 lata po rozwodzie.  Zdziwiło mnie to bo mówił o niej źle że psychopatka że niszczyla mu rzeczy jak się rozstali. Powiedziałam że nie chce by z nią się kontaktował.  Oczywiście przysiągł że zakończy to.
Minął rok. Przyszedł do niego SMS o 1 w nocy Co porabiasz?  Na moje pytanie kto to powiedział że się ktoś pomylił. 
Zadzwoniłam pod ten numer i się przedstawiłam.  To była ta dziewczyna. Była w szoku że on mi się oświadczył i tylko w nerwach powiedziała że on jej przez telefon Takie rzeczy mówi i obiecuje . On dostał szału.  Najpierw się wypierał.  Wyrzucił mnie ze swojego biura przy innych pracownikach.  Potem wyleciał za mną i się darł żebym w jego miejscu pracy nie robiła awantur bo sobie tego nie życzy.  Po kilku dniach zaczął wydzwanuac że mnie kocha. Kazałam dać biling . Na bilingu było że z tamtą przez cały rok rozmawiał i to nie 5 minut ale godzinami. Jak był w pracy w nocy to z nią też rozmawiał.  Potem mi tłumaczył że ona z tej samej branży i często prosiła go o poradę.  A też że jakby jej odmówił to by go zaczęła wyzywać i nie dałaby mu spokoju.
Wybaczylam.  Była już data ślubu.  Zaproszeni goście. 
Żałuję że uwierzyłam. To były sygnały ostrzegawcze które zbagatelizowałam.

29

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Witajcie.
Przedstawię Wam co u mnie.
Jak pamiętacie listopad i grudzień był koszmarem. Na święta się zmieniło - mąż przyjechał na Wigilię. Widać było, że chce zakopać topór wojenny.
Ale zaraz po nowym roku znowu nie przyjechał do domu, poszło o jakieś bzdety.
Gdy zadzwoniłam do niego z pytaniem, czy zjawi sie w do,u, odpowiedział, że myśli bo nie wie czy jest sens przyjeżdżać do kogos takiego, kto nie chce się zmienić.
No i co zrobiłam?
Spakowałam walizki, zabrałam psa i zjawiłam się u niego przed drzwiami. Wielkie było jego zdumienie co tu robię - powiedziałam że jak nie mógł Mahomet do góry.... I jak tak ciągle zarzucał mi, że nie moge ruszyc swoich czterech liter i do niego przyjechać więc teraz zrobiłam jak chce - wprowadzam sie do niego.
Zamurowało go.
Na drugi dzień jak zobaczył że po pracy znowu jestem - stwierdził, że on nie chciał żebym u niego mieszkała, tylko przyjeżdżała.
Ja mu na to, że nie będę jeździć tam i z powrotem i że miejsce zony jest u boku męża i tak już zostanie.
Cały czas on nie wierzy, cały czas mi mówi, kiedy wracam do siebie, i że zapewne to podstęp i wyprowadziłam sie do niego na zimę, żeby rachunków za gaz wysokich nie płacić.

Były jakieś sprzeczki - on w przypadku gdyby mieszkał u mnie już dawno by się "wyprowadził' a tu zobaczył, że ja siedzę dalej i nie mam zamiaru sie wynieść. Zresztą mu powiedziałam, że się stąd nie ruszę.

Dzień wczorajszy - maż ma podłączony internet pod tv. Ostatnio oglądałam jakiś film z neta i nie dokończyłam. Więc chciałam sobie właczyc, a ponieważ jest troche zabawy znalezienie filmu na necie przez telewizor otworzyłam najczęściej oglądane filmy - i co mi wyskoczyło? same pornograficzne filmiki.
Przed ślubem na jego kompie znalazłam że wchodził na tego typu filmy, ale on oczywiście sie wtedy wyparł, że to reklamy mu wskakują i on na pewno tego nie ogląda. Wiedziałam ze kłamie, ale dałam spokój, w końcu myślałam, facet był sam żadnej babki to i sobie oglądał.

No ale wczoraj ewidentnie wyszło że nadal sobie tak czas umila.
Zawołałam go i pokazałam i tylko stwierdziłam, że nie chce by to robił, a jak coś to żeby ze mną oglądał. Na początku się uśmiechnął i niby zażartował, że jak go zona nie podnieca to ogląda. Potem że to stare dzieje, a ja, że telewizor ma od 2 lat, a małżeństwem jesteśmy znacznie dłużej. No i się wściekł.
zaczął się drzeć, że pewnie wielce moralna jestem,. a w komputerze w pracy oglądam ch... byłego faceta. I że mam wypier....lać z jego mieszkania, bo to jego własność a ja jestem tutaj tylko pętakiem. Ja do niego, że mnie z tego mieszkania nie ruszy, chyba że policje wezwie - a on, że zaraz to zrobi i jutro moich szmat tutaj nie ma być, a ja mam wypier...ać, a żarcie które mu robię wyj..bie.

Nawet się nie odzywałam, tylko ciśnienie mi wzrosło i poszłam spać do drugiego pokoju.
latał po domu, co chwile wychodził z mieszkania i wracał.

Fatalnie się czuję, gdy się wyprowadzę to już nigdy więcej z nim nie będzie rodziny. Moja mama znowu powie, że może bym z tonu zeszła i spróbowała utrzymać rodzinę.

30

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

to ty dalej z tym psycholem??

31

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Czytam i przestaje wierzyć w instynkt samozachowawczy u Ciebie...

32

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Szczeka mi opadla yikes

Malo masz dowodow na to, ze ten facet to totalny popieprzony popapraniec??? Ty sie jeszcze do niego wprowadzilas?! WTF?!

Kobieto, bede brutalna, ale nawet gdybym do konca zycia miala sama byc, to wolalabym to niz prospekt tworzenia "rodziny" z tym psycholem. On Cie nie kocha, nie szanuje, wykorzystuje na maksa i stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczna. Na Twoim miejscu spakowalabym od razu walizke, zabrala psa (nawet nie wiesz do czego takie psychole sa zdolne) i wiala od niego. Do tego Bogu bym dziekowala za to, ze zobacze go jedynie na rozprawie rozwodowej.

33

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Dziwne to wszystko.
Nie wiem jak to opisać, ale wszyscy naokoło go lubią, mówią że taki pomocny, kulturalny, człowiek anioł.
Moi znajomi gratulowali mi takiego kroku z przeprowadzką, bo co niby miałam do stracenia i że teraz wszystko powinno się ułożyć.
Ostatnio koleżanka na imprezie powiedziała mi, że takiego super faceta jak mój mąż to ze świecą szukać.

Moja mama niby mnie popiera, ale słyszę co rusz że to może moja wina, bo ja jestem taka wariatka a on za spokojny i dobry. Że może w końcu utrzymam małżeństwo chociaż to.

Mam takie uczucie, że on o tym doskonale wie i próbuje na mnie wine za wszystko przerzucać. A ja zaczynam w to wierzyć, chociaż wiem jak jest.

Jak nie ma jakiś niesnasek między nami, jak czegos mu nie zarzucę i nie ma kłótni, jest idealnie. Super się z nim rozmawia, jest spokojny, logiczny, pomaga mi w czymkowliek mu powiem.

Sama już nie wiem. Chore to wszystko.

34

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Pewnie można nazwać go świrem (w złym znaczeniu) ale też nie wiem po co zaczynać awanturę jeżeli chodzi o oglądanie "fikuśnych" filmików. Też się popisałaś.

35 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2017-02-08 18:50:40)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evunia, to jest klasyka gatunku.

O moim bylym mezu tez kazdy mowil jaki on jest szarmancki, elegancki, zyczliwy i co tam jeszcze. A prawda byla taka, ze za zamknietymi drzwiami to byl paranoicznym zazdrosnikiem, ktory chcial sprawdzac moj kazdy ruch, skrajnym egoista, chamem i damskim bokserem hmm Tacy psychole sie swietnie potrafia kryc przed otoczeniem i budowac fasade "porzadnego czlowieka".

Ty sie lepiej racjonalnie przyjrzyj jak on sie zachowuje wobec Ciebie, a nie sluchaj co Ci tam mowi mama, ciocia czy przyjaciolka. To Ty jestes jego zona, Ty go znasz- oni tylko dostaja reklamowa wizytowke.

I sorry, klotnie i awantury sa nie dlatego, ze Ty cos powiedzialas, ale dlatego, ze on notorycznie klamie i wali mu na dekiel, z przeproszeniem, kiedy ktos kwestionuje jego prawdomownosc i doopa mu sie pali. Sam fakt, ze zawsze Cie obwinia za wlasne bledy i nieuczciwosci powinien Ci otworzyc oczy na to jakim okropnym jest on gadem.

Twoim problemem jest to, ze kieruje Toba desperacja: "byle pil, byle bil, byle ino byl", bo inaczej rodzina czy kolezanki zaczna gadac. Naprawde, tak malo sie szanujesz?

36

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Mija kolejny dzień ciszy.
Po ostatniej awanturze - a właściwie jego wrzaskliwym monologu - nie odzywa się do mnie.
Gdy przychodzę do domu, zamyka się w swoim gabinecie. Gdy się kładzie do łóżka to tak, by broń Boże mnie nie dotknąć nawet palcem.

Musze szukać innej drogi życia - bo tutaj szczęście mnie chyba już nie spotka.

Ostatnio od przyjaciółki usłyszałam, że prawdopodobnie mój maż używał przemocy fizycznej wobec pierwszej żony (ona tak opowiada innym) - chociaż nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. A może ..... Może tak też było, a w stosunku do mnie się powstrzymuje, bo doskonale wie, że gdyby tylko łapę na mnie podniósł od razu wezwałabym policję i założyła Niebieską linie, a przy okazji opowiedziałabym o tym rodzinie i znajomym.

Chociaż zdarza się, że on nie wytrzymuje napięcia i rozwala meble.  Agresje ma w sobie.

37

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Mija kolejny dzień ciszy.
Po ostatniej awanturze - a właściwie jego wrzaskliwym monologu - nie odzywa się do mnie.
Gdy przychodzę do domu, zamyka się w swoim gabinecie. Gdy się kładzie do łóżka to tak, by broń Boże mnie nie dotknąć nawet palcem.

Musze szukać innej drogi życia - bo tutaj szczęście mnie chyba już nie spotka.

Ostatnio od przyjaciółki usłyszałam, że prawdopodobnie mój maż używał przemocy fizycznej wobec pierwszej żony (ona tak opowiada innym) - chociaż nie za bardzo chce mi się w to wierzyć. A może ..... Może tak też było, a w stosunku do mnie się powstrzymuje, bo doskonale wie, że gdyby tylko łapę na mnie podniósł od razu wezwałabym policję i założyła Niebieską linie, a przy okazji opowiedziałabym o tym rodzinie i znajomym.

Chociaż zdarza się, że on nie wytrzymuje napięcia i rozwala meble.  Agresje ma w sobie.

Evunia, nie ma dymu bez ognia. Jezeli chodzi taka fama w srodowisku, to szczegolnie biorac pod uwage jak psychicznie przemocowy jest wobec Ciebie, nie watpilabym w to, ze podobnie badz gorzej traktowal byla zone. Wiesz, mnie byly maz tez opowiadal jaka "wariatka" byla jego wczesniejsza partnerka (lituj sie nad misiem strategia), a okazalo sie...ze dokladnie dawal jej taki sam dowal jak mnie po slubie i ze bidna kobieta po prostu uciekla od niego.

Stara, ratuj sie kiedy jeszcze mozesz. To jest psychol.

38

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evunia a jak odnajduje się w tym Twoja córka?
W jakim ona jest wieku?
Wiem,że toksyki kierują sie pewnymi schematami,ale przyszło Tobie do głowy,że on może"coś"brać?
Nie oszukujmy się...ciagle pracuje,żyje osobno...w nocy jak nie filmy to rozmowy i bajerowanie innych przez telefon.Do tego jego agresja...itd
Facet jest oderwany od rzeczywistości.
Prócz tego pewnie czasu duzo poświęca córce.
Może przesadzam..
Pomijając to... wprowadziłaś się do niego ,by ratować coś.... co nigdy nie istniało.Efekt jest taki,że" mąż" już ma dość Twojej obecności.

39

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Córka moja jest dorosła, skończyła studia, mieszka osobno.
Mąż ma córkę z poprzedniego małżeństwa - 14 lat. Co tu mówić - dziecię rozpieszczone i to na maksa, a tatuś niczego nie odmawia - jak chce najnowszy telewizor  do swojego pokoju - tatuś kupuje bez mrugnięcia okiem, jak chce następny komputer - tatuś kupuje , jak chce najnowszy telefon za 2,5 tys - tatuś kupuje (nic to, że poprzedni taki drogi miała przez miesiąc, ale zgubiła, więc trzeba znowu kupić )... przykładów mnóstwo.

Czy coś bierze? - Tak, jest uzależniony od energetyków.

Tak, masz rację jaMajkaa, weszłam na jego terytorium, zakłóciłam jego mir domowy, jego azyl.

40

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evuniu - ale tak konkretnie to co chcesz osiągnąć takim postępowaniem ?
Jaki masz cel, przenosząc się do niego ?
Rozumiem, gdyby to doprowadziło jakoś tak wyraźnie, odczuwalnie do złagodzenia obyczajów, do poprawienia atmosfery która dawałaby nadzieję na naprawę Waszego związku.
Wręcz przeciwnie - moim zdaniem prowadzi to tylko do eskalacji agresji.
Czy zastanawiasz się dokąd Cię ta decyzja zaprowadzi ?

41

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Chciałabym mieć prawdziwą rodzinę, w końcu.
Wszystko wskazywało na to, że nareszcie to będzie ten człowiek, bo był naprawdę bardzo dobry i opiekuńczy.
Starał się bardzo.
Ale niestety praca powoli znowu wkradała się w jego życie i pochłaniać zaczęła nasz wspólny czas - aż doszło do tego ze przestał przyjeżdżać do domu (mojego domu, w którym mieszkaliśmy razem - tak na początku ustaliliśmy).

Dlatego pamiętając jak było dobrze, jak razem mieszkaliśmy, postanowiłam więc się do niego przeprowadzić - zresztą on ciągle powtarzał, że może ja bym do niego cztery litery ruszyła i przyjechała - no i tak zrobiłam w końcu, bo byłam już ciągle sama - a najgorsze było to, że będąc od siebie oddaleni, gdy nie pojawiał się w domu, coraz częściej dochodziło do kłótni, ja nalegałam żeby przyjechał, a on bronił się jak mógł, co chwile słyszałam, że ja mam dobrze, bo nie mam tyle kredytów, że nie mam swojej firmy i nie muszę tak harować, że jestem cwaniara bo prace i mieszkanie mam w tej samej miejscowości, a on musi jeździć tam i z powrotem i marnować czas.

No to pomyślałam, trudno - co mam do stracenia jak już było na ostrzu noża - postanowiłam się przeprowadzić - ostatnia szansa na uratowanie związku.
No i to zrobiłam - a jak jest - jest jeszcze gorzej.

42

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evuniu, co Ty za bzdury bredzisz? Rodzina? Z tym psycholem?

Dziewczyno, ewakuuj sie TERAZ z tego "malzenstwa"!

43

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evunia reanimacja tego związku nie ma sensu.
Twoje starania... idą na marne.Tracisz czas,honor i godność.
Przecież on nie chce-dobrze o tym wiesz.
Pokazuje na kazdym kroku jaką jestes przeszkoda.
Twoje marzenia o domu,rodzinie są możliwe.Niestety nie z nim.
Co Ty pozytywnego ,dobrego czerpiesz z tego związku?
Żyjesz wspomnieniami i presją-co ludzie powiedzą.
Tym samym niszcząc siebie.W imię czego?

44

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

hmm... myślę, żeby poczekać jeszcze z jakiś krótki czas, z miesiąc czy dwa i zobaczyć jak się sytuacja rozwinie, w którą stronę. Może gdy zobaczy, że jestem u niego i nie mam zamiaru wyjść to zacznie inaczej do tego podchodzić i albo da za wygraną i zacznie normalnie się zachowywać albo mnie po prostu wywali z domu.

45

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

To jakaś paranoja. Jak ta sytuacja ma się jeszcze rozwinąć ? Ona się nie rozwinie. Kiedy do Ciebie dotrze wreszcie, że Twój mąż się nie zmieni. "Starego psa nie nauczysz nowych sztuczek". To jest mocno rozchwiany emocjonalnie typ. Życie z nim zawsze będzie taką jazdą jak do tej pory. Przeprowadzając się do niego zburzyłaś mu jego uporządkowany świat. Ten facet wg mnie po prostu prowadzi podwójne życie. Nie chcę Cię obrażać, ale skala Twojej naiwności jest wielka.

46

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Chciałabym mieć prawdziwą rodzinę, w końcu.
Wszystko wskazywało na to, że nareszcie to będzie ten człowiek, bo był naprawdę bardzo dobry i opiekuńczy.
Starał się bardzo.
Ale niestety praca powoli znowu wkradała się w jego życie i pochłaniać zaczęła nasz wspólny czas - aż doszło do tego ze przestał przyjeżdżać do domu (mojego domu, w którym mieszkaliśmy razem - tak na początku ustaliliśmy).

Dlatego pamiętając jak było dobrze, jak razem mieszkaliśmy, postanowiłam więc się do niego przeprowadzić - zresztą on ciągle powtarzał, że może ja bym do niego cztery litery ruszyła i przyjechała - no i tak zrobiłam w końcu, bo byłam już ciągle sama - a najgorsze było to, że będąc od siebie oddaleni, gdy nie pojawiał się w domu, coraz częściej dochodziło do kłótni, ja nalegałam żeby przyjechał, a on bronił się jak mógł, co chwile słyszałam, że ja mam dobrze, bo nie mam tyle kredytów, że nie mam swojej firmy i nie muszę tak harować, że jestem cwaniara bo prace i mieszkanie mam w tej samej miejscowości, a on musi jeździć tam i z powrotem i marnować czas.

No to pomyślałam, trudno - co mam do stracenia jak już było na ostrzu noża - postanowiłam się przeprowadzić - ostatnia szansa na uratowanie związku.
No i to zrobiłam - a jak jest - jest jeszcze gorzej.

Evuniu, rozumiem Twoją decyzję, naprawdę.
Jednak to o czym piszesz, to strefa tzw. życzeniowa. Tak chciałabyś aby było, ale czy rzeczywistość daje Ci przesłanki do tego, żebyś mogła wierzyć w to, że Twoje pragnienia się spełnią ?
W tym co opisujesz, ja widzę człowieka, który absolutnie nie chce z nikim być. Który ma swoje życie, swoją pracę, swoją córkę i swoją byłą żonę. I reaguje chorobliwą wręcz agresją, kiedy ktoś próbuje mu w te obszary wkraczać.
Z kolei jak się z kimś tworzy związek małżeński - to jest to najnormalniejsze w świecie, że współmałżonek w sposób naturalny wkracza w to.
Ani w tym nic złego, ani dziwnego.

Dla mnie reakcje i zachowanie Twojego męża jest wręcz na granicy patologii i poważnych zaburzeń psychicznych ...

Nie mogłabym na siłę mieszkać z kimś, kto reaguje agresją na moją obecność, kto mi ubliża, wyzywa mnie i ciągle demonstruje swoje niezadowolenie z powodu mojej obecności przy nim.
Nie da się na siłę zmusić kogoś, czy nakłonić go, przekonać do miłości, no płacz w żywe kamienie - ale nie ma takiej możliwości ...

47 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2017-02-15 12:23:12)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Jak sobie pomyślę co mnie czeka, to mi słabo się robi. Znowu się przeprowadzać, pakować, płakać, być jeszcze bardziej rozbitą, znowu być samą, znowu budzić się samą... eh...

Znowu być tematem rozmów wszystkich, znosić głupie uśmieszki ludzi, że jej znowu nie wyszło, że chyba coś z nią nie tak, przecież takiego porządnego w końcu męża miała....

48

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

To jest nieważne. Ludzie gadali, gadają i będą gadać.
Żadnego przełożenia na Twoje życie to nie ma, oni go za Ciebie nie przeżyją.

Jesli chodzi zaś o przeprowadzkę, to przecież de facto i tak Ty mieszkasz sama u siebie, teraz u męża jesteś tak naprawdę czasowo.
Wasze małżeństwo nie przyzwyczaiło Cię raczej do tego, że wspólnie zasypiacie i wspólnie budzicie się.
Myślę, że tęsknisz za swoimi wyobrażeniami, za marzeniami - bo stan faktyczny Waszego małżeństwa niestety nie potwierdza tego, że teraz jest między Wami bliskość, porozumienie czy szacunek sad

49

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evuniu, a zycie w koszmarze jest tego warte?

Jak chcesz zbudowac rodzine gdy Twoj maz to niestabilny emocjonalnie psychol?
Dla zdania mamy, ciotek czy kolezanek chcesz budowac fasade?

Z calego serca zycze Ci pojscia do dobrego terapeuty i wziecia zycia w swoje rece.

50

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Jak sobie pomyślę co mnie czeka, to mi słabo się robi. Znowu się przeprowadzać, pakować, płakać, być jeszcze bardziej rozbitą, znowu być samą, znowu budzić się samą... eh...

Znowu być tematem rozmów wszystkich, znosić głupie uśmieszki ludzi, że jej znowu nie wyszło, że chyba coś z nią nie tak, przecież takiego porządnego w końcu męża miała....

A co, wolisz do końca życia mieć takie życie z psycholem? Przepraszam, ale zdrowy to to nie jest człowiek. Proszę, opamiętaj się zanim będzie za późno.. Czy naprawdę najważniejsze w tej sytuacji dla Ciebie jest zdanie innych? niż własna godność, bezpieczeństwo? przecież jesteś fajną, młodą kobietą, z pewnością kogoś poznasz, z czasem ale poznasz.. uwierz, że prawdziwe szczęście na Ciebie czeka. Ale nie z nim.

51

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Jak sobie pomyślę co mnie czeka, to mi słabo się robi. Znowu się przeprowadzać, pakować, płakać, być jeszcze bardziej rozbitą, znowu być samą, znowu budzić się samą... eh...

Znowu być tematem rozmów wszystkich, znosić głupie uśmieszki ludzi, że jej znowu nie wyszło, że chyba coś z nią nie tak, przecież takiego porządnego w końcu męża miała....

Mój mąż dla wszystkich też był porządny, "to tylko granie, może mu minie, może siè opamięta". Ewunia, nie zastanawiaj się nad tym , co powiedzą ludzie... A jak Cię pobije w amoku??? Będziesz słuchała wtedy, że to Twoja wina, że musiał ręce wyciągnàć??? Czemu tak bardzo sama siebie nie lubisz???

52

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

nie rozumiem, po prostu nie rozumiem...
jestem w stanie zrozumieć,  że ktoś na sile chce, by coś wyszło, zgadza się na kompromisy, ktore mu sa nie w smak.  DO CZASU. Rozumiem, że toleruje jedno, drugie zachowanie i kłamstwo. No ale nie 10, nie dwudzieste...
Nie rozumiem, że ktos wprowadza sie do swojego męża mimo, że ten jej ubliża i wyrzuca z mieszkania i ona nadal chce " ratowac"...

jak się autorka tematu zgadza z jaśnie panem i wierzy w jego kłamstwa i krętactwa - no to jest przecież IDEALNIE.

''No i się wściekł. - bo go przejrzałaś
zaczął się drzeć, że pewnie wielce moralna jestem,. a w komputerze w pracy oglądam ch... byłego faceta. - projekcja swoich zachowań i przerzucanie winy na druga osobę
I że mam wypier....lać z jego mieszkania, bo to jego własność a ja jestem tutaj tylko pętakiem. ''  - no jesteś, bo jesteś w zastępstwie byłej, której musial pokazac,że coś mu sie udalo. Ty bylas trofeum. Gdybyś się zgadzała i wierzyła w jego bajki, bylabyś idealna...
Kobiety, dlaczego sie nie szanujecie?
W imię jakiej  pseudomiłości?
Miłość to nie jest   "walka '' o jego uśmiech, o JEGO wyłącznie potrzeby, to nie jest kompromis za cenę wlasnego zdrowia, wlasnego dobrego samopoczucia,  dawanie się poniżać i pozwalanie na obelgi.

''

53

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Dokładnie Cataga - o miłość, o związek - można i owszem walczyć.
ALE.
Z przeciwnościami losu, z nieszczęściami, z chorobą, z nieprzychylnością rodziny, czy przyjaciół.
Ale nijak nie możesz walczyć z obiektem swoich uczuć o miłość.
To nie jest tak, że walczysz z mężem czy z partnerem do momentu w którym zwyciężysz i on jako pokonany teraz będzie Cię kochał i szanował.

54

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Dziękuje Wam dziewczyny, powoli do mnie dochodzi, powoli, ale to już jest coś.
Nie chcę tak żyć!
Musze to wszystko ogarnąć i zacząć żyć i być szczęśliwa, a nie myślami być przy dziadu i rozmyślać dlaczego?, dlaczego?......

55

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Dziękuje Wam dziewczyny, powoli do mnie dochodzi, powoli, ale to już jest coś.
Nie chcę tak żyć!
Musze to wszystko ogarnąć i zacząć żyć i być szczęśliwa, a nie myślami być przy dziadu i rozmyślać dlaczego?, dlaczego?......

Ewa ,Ty zmykam od niego jak najszybciej, Boże mój kochany jak ja bym sobie życzył , żeby kobieta mnie kochała  tak ,jak Ty jego. No jestem pod wrażeniem Twojej  determinacji. Ale wiesz co myślę,że z tej mąki to już chleba nie będzie.Przykro mi.

56 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2017-02-16 09:50:56)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Wczoraj przeglądałam rachunki i wiecie co znalazłam między innymi - mojego męża pismo odręczne - napisane że do załatwienia u notariusza - że cały niepodzielony do tej pory majątek z byłą zoną po jego smierci ma odziedziczyć jego córka.
Szczęka mi opadła, serce zwariowało sad

On mi obiecywał, że zrobi z eks podział majątku (do tej pory tego nie zrobił, a majątek niezły) i z tych pieniędzy wybuduje dla nas dom, dom o którym marzyłam zawsze.
Jak sprawa ta się przeciągała, pytałam się, kiedy załatwi stare sprawy - stawał się agresywny i wywalał mi, że on doskonale wie, że tylko dla kasy za niego wyszłam.

Nie wiem czy pisałam już o tym, ale jak się rozwiedli on jeszcze byłej poręczył kredyt na wielkie sumy (dom 2-piętrowy i nowy samochód - wszystko niby dla córki, by miała gdzie mieszkać i by matka miała czym ją wozić) - i tak mój mąż nie ma zdolności kredytowe, bo ciąży na nim poręczenie. Dlatego podział majątku był jednym z wyjść aby cos zacząć razem
Ściągnięcie z siebie poręczenia tez miał załatwić - ale nie zrobił tego.

57

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

I teraz dowiedziałaś się, że on tego przez cały czas nie zrobił, bo wyraźnie tego nie chce ...

58

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Wytłumaczcie mi proszę w takim razie po co na początku znajomości jeździł ze mną i szukał domu, nawet wpłacił zaliczkę na działkę, po co obiecywał że zrobi to wszystko?  Nawet chciał wyprowadzić się jak najdalej od byłej.
Co takiego się stało, że nagle przestał?? Że wrecz przeciwnie, wszystko robi dla tamtej rodziny?

Przecież został masakrycznie przez eks potraktowany, zdradzała go, pozbawiła majątku.
Nie mogę dojść do siebie.

59

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Wiesz, z mojego punktu widzenia - nie jest ważne, dlaczego to robił, bo de facto NICZEGO to w Twojej obecnej sytuacji nie zmienia Evuniu.
Oczywiście, że mógł mieć uczciwe i szczere intencje, jak najbardziej. Robił to bo w którymś momencie naprawdę tego chciał.

Ale później coś się wydarzyło, co zmieniło jego nastawienie i chęci.
I nie wiesz - czy to był jakiś zewnętrzny impuls od byłej żony, czy od córki.
Czy może raczej było to coś wewnętrznego, skutek jego przemyśleń, czy emocji.
Natomiast efekt był taki, że on zaczął się konsekwentnie z Waszych wspólnych planów wycofywać, zaczął się również od Ciebie oddalać, wręcz separować, jednocześnie manipulując sytuacją w taki sposób żeby to Ciebie uczynić i przedstawić jak winną. Nagle się okazało, że jesteś pazerna, myślisz tylko o kasie i wyszłaś za niego dla pieniędzy wyłącznie ...

I również nie ma to większego znaczenia, że został przez byłą żonę potraktowany podle, czy paskudnie.
Widzisz sama po sobie przecież, że fakt, że partner traktuje nas źle i nas krzywdzi - wcale nie oznacza automatycznie, że przestajemy darzyć go uczuciem i że przestaje nam momentalnie na nim zależeć ...

60

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Wytłumaczcie mi proszę w takim razie po co na początku znajomości jeździł ze mną i szukał domu, nawet wpłacił zaliczkę na działkę, po co obiecywał że zrobi to wszystko?  Nawet chciał wyprowadzić się jak najdalej od byłej.
Co takiego się stało, że nagle przestał?? Że wrecz przeciwnie, wszystko robi dla tamtej rodziny?

Przecież został masakrycznie przez eks potraktowany, zdradzała go, pozbawiła majątku.
Nie mogę dojść do siebie.

Ewa skąd wiesz , że tak było, widziałaś jego papiery rozwodowe? Może wszystko co mówił było na potrzeby aby Ciebie omamić.A może tak jej zalazł za skórę , że w końcu w desperacji faktycznie go zdradziła? Myślę też, że jest to kobieta bardzo przebiegła i wyrachowana . Jak zobaczyła jaki to człowiek, pozbawiła majątku a teraz gra ich córką aby jadł jej z ręki.
Ewa nie pomyślałaś o tym , że może to być człowiek z którym nie da się normalnie żyć?
Jaka  była Twoja rola w tym związku?Myślę,że miałaś być ładnym  emblematem ,taką firmową maskotką,osobą która miała świadczyć wszystkim  wokół ,że on jest normalny.

61

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
Evunia5 napisał/a:

Wczoraj przeglądałam rachunki i wiecie co znalazłam między innymi - mojego męża pismo odręczne - napisane że do załatwienia u notariusza - że cały niepodzielony do tej pory majątek z byłą zoną po jego smierci ma odziedziczyć jego córka.
Szczęka mi opadła, serce zwariowało sad

A co w tym dziwnego? Miałaś jakiś udział w budowaniu tego majątku?
Jak zarobisz z nim majątek i będziesz miała z nim dziecko - to to dziecko odziedziczy wasze pieniądze.
Na razie to są pieniądze jego, jego zony i ich córki po ich smierci.

Evunia5 napisał/a:

Dlatego podział majątku był jednym z wyjść aby cos zacząć razem
Ściągnięcie z siebie poręczenia tez miał załatwić - ale nie zrobił tego.

Razem ale za jego?
Jego majątek sprzed ślubu jest JEGO majątkiem.
A ty chcesz żeby był WASZ bez twojego wkładu w tę pracę....

Evunia5 napisał/a:

Jak sprawa ta się przeciągała, pytałam się, kiedy załatwi stare sprawy - stawał się agresywny i wywalał mi, że on doskonale wie, że tylko dla kasy za niego wyszłam.

Ja go miałam za psycho aż do tego twojego wpisu, teraz to też przypuszczam że tak może być.

Załóż firmę, zarób i wtedy się budujcie - za twoje...

62

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Widziałam tylko wyrok rozwodowy w kwestii częściowego podziału majątku. Ona dostaje 500 tys w nieruchomościach, a on 28 tys.
To, że go zdradzała to jest ogólnie wiadome - nawet nie musiał mi o tym mówić.
Jak byli razem inwestowali w nieruchomości. Kupili działki budowlane w bardzo atrakcyjnych miejscach. A jakieś 2 lata temu dowiedziałam się przez przypadek, że on sprzedał nieruchomość i na polecenie zony wpłaciłł te środki na fundusz dla córki. Widziałam smsa, jak napisała do niego, że ma to zrobić dla córki by miała godziwe życie.

Nawet mnie o tym nie poinformował.

Masz rację Teufel, dochodzi do mnie, że byłam mu potrzebna na pokaz, że go stać na niezłą kobietę.

o co jeszcze - jestem szczupłą kobietą, dbam o zdrowie i ciało (biegi, siłownia, zbilansowana dieta...) i naprawdę wyglądam nieźle - a mój mąż ciągle mi mówi, żebym schudła jeszcze z 6 kg. bo jestem za gruba.
Zastanawiam się dlaczego? Przecież jego eks to babka przy kości i cały czas próbowała się odchudzać.

63

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Evuniu ... ale dlaczego Tobie to tak bardzo przeszkadza, że on swój majątek postanowił przeznaczyć na zabezpieczenie finansowe córki ?

Rozumiem, że nie byłaś gotowa, żeby wspólnie z nim dorabiać się ?
Chciałaś, żeby to raczej on zainwestował jakieś swoje środki finansowe, a teraz jesteś rozczarowana faktem, że nie zbudował Ci małego białego domku ?
To trochę nie do końca tak działa Evuniu ...
A gdybyś spotkała mężczyznę, który zwyczajnie nie miałby takich możliwości finansowych, to co by było ?

64 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2017-02-16 13:12:25)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Pannapanna - a skąd wiesz czy nie byłoby mojego udziału?
Oczywiście, że wzięlibyśmy kredyt wspólny, bo z podziału jego majątku on spłaciłby swoje kredyty jakie zaciągnął na rozpoczęcie działalności, a są to olbrzymie kwoty. A wtedy miałby zdolność kredytowa, bo teraz nie ma żadnej. Moja zdolność jest, ale to za mało na budowę. Nigdy nie mówiłam, że za jego tylko mamy się budować. To oczywiste, że razem.
Zresztą sama zaciągnęłam kredyt na wesele, który sama spłacam, bo on nie miał zdolności kredytowej, ani środków, i na dodatek mam na głowie jeszcze jego inny kredyt - nie miał kasy na wypłaty dla swoich pracowników i poprosił mnie, żebym mu pomogła no i zaciągnęłam dla niego kredyt.

Co do majątku przed ślubem ze mną - oczywiście że to jego, tak samo jak mój majątek przed ślubem - tylko w przypadku śmierci któregokolwiek z małżonków jego majątek dzielony jest na spadkobierców, i ja byłabym tez jednym ze spadkobierców. A jak napisał testament to juz inna historia.
Jednak bardziej mnie ubodło to, że dla mnie oczywistym było, że jakbym umarła, to on i moja córka dostają w spadku po mnie - i mi nawet do głowy nie przyszło, by mu to zablokować i sporządzić testament.

Co do dziecka - faktycznie jakbyśmy mieli dziecko to... nic by i tak nie dostało.
Na początku naszego związku chciał mieć dziecko, ale po ślubie jak się zgodziłam usłyszałam, że żadnych dzieci ze mną mieć nie będzie, bo... ja nie nadaje się na matkę, a on nie będzie się nim opiekować i na jego barki spadnie jeszcze dziecko. A on musi pracować.

I jeszcze jedno - czy ja napisałam gdzieś, że nie pracuje, że nie mam firmy itd? Czy napisałam, że on ma to wszystko udźwignąć?
Nigdy bym tak nie postąpiła, bo byłoby to podłe.

Może niejasno napisałam, że niektórzy dziwne wnioski wyciągnęli.

65 Ostatnio edytowany przez Evunia5 (2017-02-16 13:14:59)

Odp: To chyba już koniec - nie mam już siły ;(
IsaBella77 napisał/a:

Evuniu ... ale dlaczego Tobie to tak bardzo przeszkadza, że on swój majątek postanowił przeznaczyć na zabezpieczenie finansowe córki ?

kochana, tutaj sa dwie sprawy.
Pierwsza - nie chodzi mi tutaj że środki ze sprzedazy nieruchomości przeznaczył na fundusz dla córki - ale fakt, że mnie o tym nie poinformował, że ukrył przede mną to (a byliśmy już małżeństwem i on wszystko o mnie wie) ,a jak się dowiedziałam, to się wypierał, że to kłamstwo, no nie wspomnę też że jak już nie miał wyjścia i musiał przyznać się do tego - to mnie uderzył w twarz.

Druga sprawa - gdy oni się rozstawali to on poręczył jej kredyt na dom i samochód, a dodatkowo wszystko jej zostawił, cały zakład pracy z maszynami. i aby zacząć musiał rozpocząć wszystko od nowa zakupić i pozaciągać olbrzymie kredyty. I teraz musi na te kredyty pracować, dniami i nocami, i nie ma czasu na nas. Jestem sama. Ggdyby zrobił podział majątku, spłaciłby te chol.... kredyty i mógł spokojnie zyć, bez stresów, bez zarwanych nocy, a na dodatek wtedy moglibyśmy RAZEM wybudować nasz wspólny dom.

Tak miał zrobić, tak mi mówił - a teraz jest wszystko odwrotnie.

Posty [ 1 do 65 z 124 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » To chyba już koniec - nie mam już siły ;(

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024