Witam wszystkich ! Proszę o rady i podpowiedzi.
Razem z partnerką mamy 5 lat związku za sobą. Mamy dwóch synów 3 i 0,5 letniego. Od roku się nie układało, dużo kłótni, rozstań, powrotów, obojętności z mojej strony. Dodam, że partnerka przez rok walczyła z naprawą tego wszystkiego a ja nie chciałem ( terapia małżeńska itp ) Zacząłem chodzić do psychologa - stanąłem obok i zauważyłem, że większa wina jest po mojej stronie, zmieniłem się bardzo. Miałem zacząć to naprawiać bo do psychologa chodziłem za jej plecami aż nastał ten dzień kiedy spotkałem ją z kolegą. Była wielka kłótnia, padło wiele słów i wyprowadzka.
Jesteśmy po rozstaniu 1,5 miesiąca. Czasami spotyka się z tym kolegą na kawie. Rozmawiałem z nią wiele razy i powiedziała mi, że po tym wszystkim stała się taką "zimną suką" Że nie ma żadnych uczuć do mnie ani żadnego innego mężczyzny, że nie wie co czuje i ma mętlik w głowie i nie wie co robić. Nie ma żalu, gniewu, miłości, pretensji.
Pomóżcie jak działać w takiej sytuacji i jak walczyć. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci, a ja późno bo późno, ale zauważyłem swoje błędy. Musze to jakoś naprawić - kocham ich bardzo. Namawiam ją do terapii małżeńskiej, ale średnio to wychodzi.
Wiem również, że mam mało czasu do działania, bo ten gość wyczuł sprawę i zaczyna mieszać między nami i jej w głowie. Ona jest teraz zagubiona.
A wiadomo, że prędzej czy później jej namiesza jeżeli nie będę działał.
Boję się też o nią, ale nie chce jej tego mówić bo doleje oliwy do ognia. Nie ukrywajmy, że w naszym wieku 23-26 lat nikt sobie nie weźmie na dłuższą sprawę dwójki obcych dzieci do wychowania. Pobawi się nią i ucieknie ! Wiadomo, że ze względu na dzieci będziemy musieli żyć w "trójkącie" a do tego zniszczy resztkę nadziei i tego co zostało do ratowania...