Drogie netkobitki i netfaceci. Mam do was prośbę o poradę.
Zarejestrowałem się jakiś czas temu na Sympatii i ok 1,5 miesiąca napisała do mnie pewna dziewczyna. Ja 30l. ona 27l. Szybko umówiliśmy się na żywo i okazało się, że się polubiliśmy. W wielu kwestiach myślimy podobnie, wyznajemy te same wartości i chyba spodobaliśmy się też sobie fizycznie. W czym rzecz? Otóż opowiedziała mi, że rok temu rozstała się ze swoim narzeczonym po 4 latach związku i wspólnego mieszkania ze sobą, po tym jak okazało się, że ją zdradza. To był jej pierwszy facet, więc mocno psychicznie podupadła po tym. Kilka miesięcy później poznała innego faceta, ale z tego co mówi... dla niej to było trochę za szybko i on czegoś dla niej nie mógł zmienić ( nie chce powiedzieć co ) i dlatego powiedziała mu, że nic z tego nie będzie, ale utrzymują kontakty na stopie przyjacielskiej. Zarejestrowała się potem na Sympatii i byłem jej pierwszym facetem poznanym przez Internet.
Wszystko się układało świetnie. Kilka razy w tygodniu spotykaliśmy się, choć ona z racji swojej pracy nie ma dużo czasu dla siebie. Zaczęliśmy też spędzać czas u siebie w swoich mieszkaniach, piszemy ze sobą dużo sms itp. ale mimo wszystko trzyma do mnie dystans. Któregoś razu gdy gotowaliśmy obiad u niej, spontanicznie pocałowałem ją w policzek. Ot tak po prostu... ale ona zareagowała na to "co to miało być?". Choć na przywitane i pożegnanie ją zawsze tak całowałem, to tu jednak zdystansowała mnie. Za każdym razem gdy usiądę bliżej jej, to też ona czuje się niekomfortowo... choć zawsze chętnie mnie zaprasza do siebie. To sprawiło, że zaczynałem się już gubić w tym wszystkim. Na przełamanie lodów, próbuję ją spontanicznie dotykać, kupiłem jej piękne kwiaty, pluszaka, ale w odpowiedzi słyszałem, że ona woli tak wolniej poznawać mnie, bez takich dodatków, które nie powinny być na tym "etapie znajomości", bo można pomyśleć, że chce ją kupić... ( kwiatami? ). Gdy nieco później dowiedziałem się, że spotyka się ze swoim byłym/przyjacielem, coś we mnie pękło i powiedziałem jej wprost, że ja będąc w związku nie zaakceptowałbym tego, by moja partnerka spotykała się ze swoim byłym sam na sam, nawet jeśli to "tylko przyjaźń". Niepotrzebnie też dałem po sobie poznać, że jestem o niego zazdrosny... cóż... skąd mam wiedzieć, co się za tą "przyjaźnią" kryje? Potem ten temat rozszedł się jakoś po kościach, ale dalej nasze relacje stały w miejscu.
No i ostatnio zupełnie opadły mi ręce, bo po serii smsów, w której czuć było flirt... nagle napisała mi, że bałaby się ze mną zatańczyć, bo nie czuje się przy mnie swobodnie i że po takim czasie tak być nie powinno. Brakuje chemii i flirtu... Zabolało mnie to, bo przecież wielokrotnie próbowałem się zbliżyć, przełamać lody, flirtować i ciągle mi mówiła żebym "zwolnił", bo ona tak woli... a teraz pisze mi, że nie ma flirtu... Przez dwa kolejne dni prawie ze sobą nie rozmawialiśmy, po czym nie wytrzymałem i napisałem jej, żeby mi powiedziała wprost co jest na rzeczy.
Napisała mi w odpowiedzi:
"Nie zrobiłeś żadnego błędu. Nie nazywaj tego koszem . Jesteś na prawdę porządnym, wartościowym człowiekiem. Jak piszesz mamy podobne poglądy i wszystko byłoby Oki gdyby nie moje przyblokowanie. Nie jestem możne dziewczyna która szybko się zbliża ale mam wrażenie ze teraz w ogóle nie ruszam z otwieraniem się. Mam na myśli zwykły dotyk, pocałunek. Mam wrażenie ze Ty jesteś 200m przede mną a ja nadal stoję na starcie. Nie wiem czy jest to związane tylko ze mną czy tez z Tobą ( w końcu sama Cie wybrałam) Z nikim się nie spotykam. Nie wchodzę nawet na portal. Z Tomkiem przyjaźnie się tak jak się przyjaźniłam. Myślę ze mam ciężki okres w swoim życiu( tez kończyłeś studia wiec wiesz jak to jest jak stres możne zżerać) Myślę ze ogólnie ostatnio zaczynam uciekać przed relacjami z ludźmi i chętnie zaszywam się sama ze swoim lekiem. Myślę ze sytuacja w lecznicy mnie zmiotła i żyje w niepewności. Myślę ze boje się kolejnej porażki , boje się utracić równowagę na która dużo pracowałam "
No i teraz pytanie do was... co mam z tym zrobić? Zależy mi na niej, ale wpadłem teraz w sytuację patową i nie wiem co robić. Jeśli dam jej więcej czasu i swobody... to znowu będziemy stać w miejscu, aż wszystko wygaśnie. Z drugiej strony jeśli znowu spróbuje ją pocałować, czy dotykać, to boje się, że wyleje na mnie kolejny kubeł zimnej wody... Jak do niej dotrzeć?
Drugie pytanie... co myślicie o przyjaźni z byłym facetem?