Cześć wszystkim
Taki mam mętlik w głowie i niepokój w sobie, ze postanowiłam zasięgnąć porady u obcych ludzi - na forum. Historia dotyczy relacji mojej i mojego byłego. Z góry zaznaczam, że w powiedzonko, że nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy nie wierzę, bo wg mnie wszystko zależy od okoliczności, wieku, powodów rozstania.
1,5 roku temu rozstałam się z moim ex. Decyzja wyszła ode mnie, ale on kompletnie nie protestował, mam wrażenie, że mu ulżyło że wyszło to de mnie, Mielismy trudny okres (zawodowo, oboje), kłóciliśmy się i chyba po prostu oboje byliśmy tym wszystkim zmęczeni. Myślałam też trochę a że mam powodzenie, na pewno szybko poznam kogoś innego, kto może będzie bardziej do mnie pasował i związek będzie spokojniejszy.
Próbowałam. Naprawdę szukałam, byłam otwarta na nowe znajomości, z dwoma nawet liczyłam, że coś może z tego będzie i nic. Same porażki, a uczucie do mojego ex wcale mi nie mijało. I nie minęło. Może trochę dojrzałam, dorosłam ..ale naprawdę za nim tęsknię i chcę żebyśmy spróbowali jeszcze raz.
On BYĆ MOŻE ma podobne przemyślenia, bo w sierpniu po malutku zaczał szukać kontaktu ze mną - wiecie, najpierw zaczepki, potem zaczęliśmy normalnie gadać (o wszystkim tylko nie o nas), tylko po koleżeńsku i przez Internet oczywiście. No i tak piszemy od 2 miesięcy. Raz tylko poszedł specjalnie na taki event, w którym ja uczestniczyłam to tam na żywo się spotkaliśmy, miło było.
Ale zero propozycji spotkania, tematu uczuć czy związku. Relacja czysto koleżeńsko - przyjecielska, co sprawia że jeszcze bardziej tęsknię za tym co było bo mi się to wszystko przypomina. I tak raz odzywa się codziennie, raz milczy parę dni a ja wtedy to przeżywam wiadomo.
Nie wiem co o tym myśleć, jak do tego podejść. Opcja "powiem mu co czuję", "Postawię mu ultimatum - albo wracamy albo koniec znajomości" nie wchodzi w grę - nie mój charakter i moim zdaniem na facetów to działa jak płachta na byka.
Będę bardzo wdzięczna za wszystkie rady. Nawet takie, że powinnam kompletnie go olać