Czy ktoś doświadczył kiedykolwiek mobbingu w pracy i jakoś go przezwyciężył?
Zastanawiam się, czy to co się dzieje u mnie w pracy można podciągnąć pod mobbing.
W marcu 2016 r. byłam 3 tygodnie na zwolnieniu lekarskim(pierwszy raz w mojej 6 - letniej "karierze") Po pierwszym tygodniu choroby, kiedy przyniosłam kolejne zwolnienie, moja kierowniczka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jeśli nie wrócę do pracy to popamiętam! Od tamtej chwili pamiętam i to bardzo dobrze. Ona mnie nie wyzywa, zleca pracę taką jak zwykle, ale... od tamtej pory ze mną nie rozmawia, jeżeli coś chce to rzuca mi na biurko rzeczy i mówi: masz, zrób to, idź tu, idź tam, czekam, szybciej, chodź tu itd. W naszym biurze jest kilka osób i z tymi osobami rozmawia, śmieje się, zdrobniale do nich mówi, poprawia im, co zrobią źle i mówi, że nic się nie stało. Jeżeli ja coś zrobię źle to rzuca mi na biurko jak psu i każe poprawić. Przez pewien czas w ogóle do mnie nie mówiła, tylko przyklejała karteczki z zapiskami co mam robić.
Strasznie z tym się czuję. Ja nic złego nie zrobiłam. Nigdy w życiu nie miałam z nikim zatargów. A teraz jak mam iść do pracy to płaczę, biorę nervomix. Narzeczony mówi, żebym olała ją, odpowiadała do niej po chamsku tak jak ona do mnie. Ja tak nie potrafię. Chciałabym, żeby atmosfera w biurze była normalna.
Kierowniczka ma straszny charakter, jeśli kogoś nie polubi to potrafi taka być. Podobno przede mną też była dziewczyna, której nie lubiła. Spowodowała, że nie przedłużyli jej umowy i dała jej złą opinię. Ludzie w biurze są tak jakby zastraszeni przez nią, podporządkowani, śmieją się kiedy ona, są cicho, kiedy ona jest wkurzona itd.
Byłam u Dyrektora, powiedziałam jak jest, a on stwierdził, że nie może mnie przenieść do innego biura. Miałam zdecydować, czy zwolnić się, czy zostać tam gdzie jestem... No i zostałam.
Wiem, że to co piszę może zdawać się dla Was błahe, bzdurne, ale ja przez to jestem strasznie znerwicowana, boję się zrezygnować z pracy, którą mam de facto na czas nieokreślony...
Boli mnie jeszcze to, że przecież ja lubię swoją pracę (chodzi o czynności) i nie chciałabym z niej zrezygnować, bo jest w tym biurze zły człowiek (wiem, że nie powinnam tam mówić, bo nie jestem Bogiem, żeby oceniać), który się na mnie uwziął i traktuje jak psa....
Proszę, nie hejtujcie... Musiałam się wyżwalić... Może ktoś boryka się z takim problemem...?