Byłam wczoraj świadkiem sytuacji w której nikt nie chciałby się znaleźć. W mc donaldzie klientka zaczęła się kłócić z kasjerką o ceny zestawów. Kobieta się zdenerwowała i nie wiedziała jak się zachować więc w końcu zawołała koleżankę, która jakimś cudem przetłumaczyła kobiecie, że nie ma racji. Po chwili ta kasjerka zaczęła płakać. Najpierw starała się to ukryć, ale potem już nie dało rady. Ludzie zaczęli się patrzeć na siebie i za bardzo nie wiedzieli jak się zachować. W końcu większość osób taktownie przeszło do kasy obok i mimo, że stało tam prawie 10 osób nikt się nie denerwował, że musi tyle czekać. To na pewno duży plus i pokazuje, że ludzie mają jeszcze jakieś ludzkie odruchy. Ciekawe tylko czy szefowa będzie wobec niej tak wyrozumiała. Obecnie często w wymaganiach na dane stanowisko wymienia się: radzenie sobie w sytuacjach trudnych i odporność na stres, ale jak widać nie zawsze jest to takie proste.A co Wy o tym myślicie?
Pracowałam w sklepie i wiem dokładnie jacy ludzie potrafią być niekulturalni, agresywni( i słowem i czynem). Niestety takich ludzi nie brakuje i niewiele można zrobić w tej kwestii. Dziewczyna nie mogła zwrócić uwagi tej kobiecie w taki sam sposób w jaki ta kobieta się do niej odnosiła. Ja w pracy zawsze starałam się załagodzić nieprzyjemną sytuację natomiast będąc gdzieś na zakupach potrafiłam zwrócić uwagę takiej osobie. Nie zdarzyło mi się przejść obojętnie.
3 2016-09-26 10:36:44 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2016-09-26 10:39:18)
Pracowałam w bardzo stresującej pracy, nie tylko ze względu na klientów, ale i odpowiedzialność za dużą gotówkę i dokumenty, gotówki nawet powyżej 100 tysięcy dziennie...
Początki były koszmarne, ale z czasem było mi łatwiej ignorować niewyżytych i niecierpliwych klientów. Miałam takiego kolegę w pracy mówił "jeb*c to" i może to jest jakieś rozwiązanie, nie ma co się za bardzo przejmować, choć mi do dziś nie przychodzi to łatwo, ale w tej branży nie ma miejsca na bycie miękkim i słabym, dotyczyło to i mnie jak i moich kolegów, a także mojego małżonka.
Duża dawka melisy i jedziemy z koksem :)
Oj, też pracowałam w Macu, więc wiem, co czuła tamta dziewczyna. Fakt, niektórzy ludzie potrafią Cię tak wyprowadzić z równowagi, że nie panujesz nad swoimi emocjami - stąd taka reakcja.
20 lat temu byłam odporniejsza na stres. Z czasem zamiast się poprawić, to mi się pogorszyło ;) . Dziś się nie nadaję to stresującej pracy, choć wiem, ze takowy zawsze towarzyszy. Źle reaguję na silny stres: robi mi się słabo, kręci się w głowie, mdli, zapominam wszystkiego co umiem, nic nie kojarzę. Nie nadaję się już do takich nerwów i dlatego nie odpowiadam na ogłoszenia, w których zawarta jest formułka "odporność na stres".
Jeśli się boisz, to żyjesz przyszłością.
Jeśli jesteś spokojny, żyjesz teraźniejszością. Lao Tzu
Praca z ludźmi zwłaszcza w gastronomii i handlu to najcięższy kawałek chleba. Być może kasjerka dopiero zaczynała pracę, może miała gorszy dzień i nie wytrzymała tej awantury stąd łzy, nie dziwię jej się. Z czasem człowiek jakoś stara się nie słuchać, myśleć o czymś innym, ale niestety w pracy z ludźmi nie da się tak całkiem odciąć , bo i różni ludzie się trafiają. Tu zadanie kierownika - dać jej chwilkę dla siebie, 10 min na powrót do równowagi. Stres jest nieunikniony w każdej pracy..
Moja koleżanka kiedyś pracowała w biurze obsługi klienta, umiała w sobie stworzyć "pancerz" kliencie darli się, wyzywali, a ona ze spokojem i kulturą im odpowiadała. Jak dla mnie mistrzostwo świata :)
W stresowych sytuacja w pracy pomaga mi skupienie się na rozwiązaniu problemu. Generalnie problemy zawsze były i będą, osoba najbardziej zorganizowana, skrupulatna, kompetentna też je miewa, jak powiedział Włodzimierz L. "Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi."
Natomiast na toksycznych ludzi (oczywiście nie mówię o incydentach, tylko o stałych współpracownikach) chyba nie ma rady - ewakuacja, ucieczka w jak najszybszym tempie, no chyba, że jak moja koleżanka, jest się mistrzem świata w tej dziedzinie.
Od m-ca mam nową prace. Ogólnie nie narzekam, ale jest jedna osoba, z którą niestety muszę współpracować, a źle się przy niej czuję. Niby miła, uśmiechnięta, ale gdy mnie o coś pyta, gdy o coś prosi... zmienia jej się ton głosu na nieznoszący sprzeciwu... zmienia się wyraz twarzy na groźny, a ja czuję jedynie, ze robi mi się gorąco i słabo. Kobieta ma w sobie coś co mnie paraliżuje, choć nigdy nie uniosła na mnie głosu. Staram sobie z tym poradzić, ale trudna sprawa :/ .
Jak stworzyć sobie ten pancerz ochronny ;) ?
Jeśli się boisz, to żyjesz przyszłością.
Jeśli jesteś spokojny, żyjesz teraźniejszością. Lao Tzu
Mogło być też tak, że ta kasjerka miała jakiś gorszy dzień, a sytuacja w pracy była tylko katalizatorem i coś w niej pękło.
Niestety praca w handlu, gastro jest czasami paskudna jeśli chodzi o ludzi, którzy tam przychodzą i wydaje im się, że mogą pozwolić sobie na wszystko. Na prawdę czasami ręce opadają.