Witam, nie powiem, glupio mi sie radzic, zazwyczaj sama sypalam w tych sprawach radami jak z rekawa a tu prosze.
Od jakiego czasu spotykam sie ze strasznie fajnym wrazliwym madrym i oh i ah facetem. Facet ma lat 37, za soba 2 dlugie zwiazki, wiec nie podejrzewam go o brak doswiadczenia w tych sprawach.
Zaczelismy ze soba sypiac jakis czas temu i hmmm, no coz, totalna klapa. Jego penis jest maly, ale pomyslalam ok, bywa, nie ma dramy, damy rade i pewnie jeszcze bym to zniosla, gdyby nie to ze dochodza do tego problemy ze wzwodem. Mnie to kompletnie rozbija, i nawet jak jestem totalnie napalona to te przerwy w trakcie i nieudolne proby budzenia go do zycia zupelnie mnie rozpraszaja. Pierwszy raz byl kiepski, ale wiadomo jak to z tymi pierwszymi razami, zwalilam to na stres, zmeczenie alkohol. Potem drugi trzeci i nie zlicze, to po prostu nie wychodzi. Co gorsze, on uwaza, ze wszystko jest ok i czuje sie tym w pelni usatysfakcjonowany. Ja go ledwo czuje, czasem juz nie wiem czy on jest na bacznosc czy znowu cos nie tak.
Nie pomyslcie ze jestem jakas ksiezniczka, wiem co sie robi w takich sytuacjach, chociaz nie ukrywam, ze nigdy wczesniej mi sie to nie zdarzylo. Zawsze usmiechalam sie na rewelacje, ze ludzie sa fizycznie niedopasowani, po prostu uwazalam ze zawsze mozna cos poradzic. No mozna mozna, ale chyba tylko zacisnac zeby. I ewentualnie uda heh.
Nie chcac go jakos dolowac, powiedzialam mu ze jest ok, ze musimy sie dotrzec w tych sprawach itepe i probowac probowac, ucieszyl sie i tyle z tego.
Ja ogolnie jestem dosyc temperamentna osoba i problem pojawia sie tez i tu, zupelnie wytrzeszczyl oczy na to, ze to sie robi np. codziennie. Aktualnie wlaczylam moj osobisty tryb nieseksualny, bo szczerze to mnie to tez juz frustruje i zwyczajnie nie mam ochoty na te fikolki. Jemu to nie przeszkadza oczywiscie, twierdzi ze wazniejszya od potrzeb seksualnych jest potrzeba przezycia jednostki. No nie to, ze sie nie zgadzam, no ale hmmm...
No i wlasnie. jest dosyc wrazliwym facetem, mimo to, jakos nie bardzo trafiaja do niego moje delikatne proby pokierowania go na inne tory i sposoby ze tak powiem. Mam wrazenie, ze moze wie o co cho, ale mu przykro, ze jakos zwyczajnie mi sie chyba nie podobalo? No i mie tez sie glupio zaczyna robic, ze on tu taki wyzsze idee a ja napalona. I co tu robic?
kupić wobrator albo zmienić partnera. Zależy na czym Ci bardziej zależy
Rozumiem, ze jestes zwolennikiem teorii niedopasowania? Zalezy mi jakby na partnerze i satysfakcji seksualnej. Wibrator nie jest szczytem moich marzen.
Moim zdaniem na dłuższą metę to nie ma najmniejszego sensu... skoro już od początku nie czujesz się usatysfakcjonowana to z czasem będzie jeszcze gorzej. Myślę, że powinnaś usiąść i szczerze z nim porozmawiać na ten temat, jak będziesz zwlekać to pojawi się frustracja, złość i nie potrzebne nikomu nerwy. Nie oszukujmy się dla kobiet sfera seksualna jest ważna
No wlasnie chyba brak mi doswiadczenia w takich rozmowach, w sumie to co ja mam mu powiedziec? Nie chce go urazic ani tym bardziej wpedzic w kompleksy. Wiesz ja juz probowalam mu sugerowac, dawac wskazowki co by mi sie jeszcze moglo spodobac, obawiam sie ze na to ze klasyczny seks nie wypada dobrze nie ma za duzego wplywu ( a moze sie myle???). Jakos nie wyobrazam sobie wlasnie z nim siasc i powiedziec, wiesz, to nie jest ok, zrob mi dobrze i bede zadowolona. Troche slabo. Powaznie, zupelnie nie wiem jak to (sobie) zalatwic
Poza tym jest strasznie fajnym chlopakiem i tylko ta sfera podupada mocno, wazna dla kobiet jak sama mowisz.
Moim zdaniem na dłuższą metę to nie ma najmniejszego sensu... skoro już od początku nie czujesz się usatysfakcjonowana to z czasem będzie jeszcze gorzej. Myślę, że powinnaś usiąść i szczerze z nim porozmawiać na ten temat, jak będziesz zwlekać to pojawi się frustracja, złość i nie potrzebne nikomu nerwy. Nie oszukujmy się dla kobiet sfera seksualna jest ważna
Chciałaś chyba napisać długi i gruby i lśniący penis...
Chciałaś chyba napisać długi i gruby i lśniący penis...
Heh, jakby nie patrzec, calkiem niezly bonus Czyzby panowie czuli sie urazeni? Temat nie w smaczki?
8 2016-09-18 00:30:13 Ostatnio edytowany przez Revenn (2016-09-18 00:31:01)
Ile w ogóle jego penis ma na oko ? Przypomnę tylko po raz któryś z kolei średni penis to taki który ma od 13 do 15 cm długości i od 12 do 13 obwodu. I w tym przedziale najwięcej mężczyzn ma takie penisy. Mały jest wtedy kiedy ma mniej niż 12, 11 cm.
Problem ma w tym że mu opada i tutaj szukać trzeba rozwiązania bo nie osiąga pełnej erekcji.
Wiec powtorze tez, jego penis jest maly, znam mniej wiecej te miarki, chociaz sie roznia, gdziestam to juz wyczytalam, jak sie domyslacie od jakiegos czasu interesuje sie tematem. Problemem wiekszym jednak wlasnie jest brak pelnej erekcji, jej kompletny brak, albo erekcja z finalem po czasie liczonym w sekundach.
Wiem, ze jest zdrowy, rozmawialismy ostatnio ze byl u urologa w jakistam innych sprawach, wiec zdrowotnie jest ok. I w ogole dla niego to jest wszystko ok, uwaza chyba, ze to normalna sprawa i taki jest seks, a przynajmniej na to mi wyglada. Jego odruchy ratowania sytuacji daja mi znak, ze nie jest to dla niego nic nowego, musial miec takie problemy juz wczesniej.
Wiec powtorze tez, jego penis jest maly, znam mniej wiecej te miarki, chociaz sie roznia, gdziestam to juz wyczytalam, jak sie domyslacie od jakiegos czasu interesuje sie tematem. Problemem wiekszym jednak wlasnie jest brak pelnej erekcji, jej kompletny brak, albo erekcja z finalem po czasie liczonym w sekundach.
Wiem, ze jest zdrowy, rozmawialismy ostatnio ze byl u urologa w jakistam innych sprawach, wiec zdrowotnie jest ok. I w ogole dla niego to jest wszystko ok, uwaza chyba, ze to normalna sprawa i taki jest seks, a przynajmniej na to mi wyglada. Jego odruchy ratowania sytuacji daja mi znak, ze nie jest to dla niego nic nowego, musial miec takie problemy juz wczesniej.
Facet nie jest głupi - wie co ma między nogami i że jest to kiepskiej jakości. Psychicznie może więc się blokować i stąd zaburzenia wzwodu. Sztuczna pewność siebie nie polepsza sytuacji. Na dłuższą metę nie ujedziecie tak. Musisz z nim pogadać o tym bo inaczej związek się rozpadnie z powodu kiepskiego seksu.
Facet nie jest głupi - wie co ma między nogami i że jest to kiepskiej jakości. Psychicznie może więc się blokować i stąd zaburzenia wzwodu. Sztuczna pewność siebie nie polepsza sytuacji. Na dłuższą metę nie ujedziecie tak. Musisz z nim pogadać o tym bo inaczej związek się rozpadnie z powodu kiepskiego seksu.
Obawiam sie tylko ze przez rozmowy na ten temat stworze jeszcze wieksza presje. Zwiazek ogolnie jest w pierwszej fazie rozwoju, Calkiem niedawno przenieslismy go na wyzszy poziom zaangazowania, bo naprawde w codziennym zyciu swietnie sie dogadujemy. Zazwyczaj nawet nie brakuje mu fantazji, potrafi mnie zaskoczyc, zaimponowac i w ogole. to zabawne bo w tych intymnych kwestiach kompletnie brak mu polotu. Ja np. nie wyobrazam sobie zostawic swojego faceta w potrzebie, ze tak powiem, pocalowac w policzek i polozyc sie spac...
I pytanie, jak taka ewentualna rozmowe przeprowadzic? Nie chce go urazic ani wpedzic w kompleksy. Druga sprawa, ze to tak jak mowilam swiezy zwiazek...
Chciałaś chyba napisać długi i gruby i lśniący penis...
hmm.... może nie tak do końca miałam na myśli to, że kobieta również musi czerpać satysfakcje i przyjemność ze współżycia, a nie tylko myśleć o tym żeby jej partnerowi było dobrze
zresztą miałam jakiś czas temu partnera, który nie był zbyt hojnie obdarzony, ale miał świadomość tego i mimo rozmiaru był wspaniały w łóżku. Myślę, że nie tylko o wielkość tu chodzi, ale o spojrzenie na całą resztę.
Madziarekeh bez rozmowy nie przejdziesz tego problemu, wiem że nie chcesz go urazić dlatego powinnaś być szczera. Faceci są z reguły wrażliwi na tym punkcie, ale może uświadomienie mu jak to wygląda z twojego punktu widzenia sprawi, że będzie się bardziej starał. Może poszukajcie pozycji, w której będziesz go lepiej "czuć"
Autorko, czarno to widzę.
Jeśli masz duże potrzeby, a Twój facet nie jest w stanie Ci dogodzić, to tylko obydwoje będziecie się męczyć. Zaczną się tematy na forum, że Ty próbujesz go nakręcić, a on nic, będziesz się obwiniala, że to nie jego wina, że nic z tego w łóżku i związek zacznie umierać powolną i bolesną śmiercią. Ja osobiście jestem zdannia, że temperament musi być zbliżony w łóżku, można być jak ogień i woda charakterami, ale w łóżku trzeba mieć obopulną satysfakcję. Coś, jak gdy wiesz, że drugą stronę kręci bycie władczym i zdecydowanym w łóżku i Ciebie to samo - wtedy ciekawe rzeczy dzieją/mogą się dziać..w łazience, w łóżku itp. Bo obydwie strony mają podobne pragnienia, fantazje i potrzeby.
No i są tacy, którzy mają te 20cm+, dobrą wytrzymałość, moga kilka razy dziennie po godzince itp.
Trzeba tylko na takiego trafić .
Jakby każdy facet miał zacząć tak płakać, bo kobieta ma za luźną, albo za małe cycki, to byście chyba paliły na stosach.
PawelK_1988, moje potrzeby okreslam jako "w normie", a przynajmniej zawsze tak bylo. Tak naprawde to nie wymagam cudow i nie mam fantazji z kosmosu, jednak chcialabym czuc sie przynajmniej raz na jakis czas spelniona w tej sferze. Jestem w stanie sporo odpuscic, ale to co jest teraz to dla mnie to jest po prostu nic. Zastanawiam sie, czy to po prostu taki typ i albo akceptuje albo nie, czy moze mozna cos z tym zrobic. Tak jak mowilam, pierwszy raz mi sie cos takiego zdarza.
Staram sie jednak nie plakac Mamy naprawde wiele innych rzeczy do robienia a ja mam tzw tryb nieseksualny, calkiem przydatny w momentach kiedy jestem sama, albo hmmm takich sytacjach jak ta. Da sie, ale jednak duzo przyjemniej byloby bedac w zwiazku z tego trybu zrezygnowac.
Gdyby ktos z panow narzekal tutaj, ze kobita ma luzna, to bym sie chyba z nim na tem moment zrozumiala, co do cyckow to chyba kwestie estetyczne bardziej.
RavenKnight, w takim razie wyobraz sobie, ze Twoja kobieta ma male cycki a jedyny sposob w jaki ma ochote Cie zaspokoic to seks po hiszpansku. Moze latwiej bedzie Ci zrozumiec o co mi chodzi.
a jak Ty sobie wyobrażasz tą znajomość? Typowo przelotowa, czy na dłużej, a może na stałe do końca życia ?
a jak Ty sobie wyobrażasz tą znajomość? Typowo przelotowa, czy na dłużej, a może na stałe do końca życia ?
Ta znajomosc moge okreslic jako "na dluzej", ciezko planowac dalej, na pewno za wczesnie na jakies deklaracje, ale jest klepniete ze jestesmy razem, na czas nieokreslony
A czy on Cie zaspokaja w inny sposob gdy "kogucik" nie domaga?
Nie, nie zaspokaja. Jesli juz, cokolwiek, to jest to raczej nieudolne. I delikatne sugestie sprawiaja mu przykrosc, widac to po nim. Lapalam sie paru sprawdzonych sposobow, jak to mu dac wskazowki, ale jakos zupelnie nie lapie. Totalnie odwrotnie niz w zyciu, na co dzien.
21 2016-09-18 21:12:22 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-18 21:12:56)
kuźwa, nie ma wyższych idei w zwiazku od zaspokojenia swojej kobiety!
Sorry, ale ten Twój men jest jakiś nie teges. Te jego teksty o priorytecie przeżycia w kontekście seksu... no cycki opadają. On chce chyba Ci zafundować jakąś szkołę przetrwania...Taki survival w wersji domowej.
Mały ptaszek nie jest usprawiedliwieniem i nie zwalnia z myślenia. Gdyby chciał to by sprawił, że w sferze seksualnej byłabyś spełniona. Jemu najwyraźniej niezbyt zależy na tym, jak Ty czujesz się w tym związku jako kobieta.
Adiaphora ma rację. Osobiście uważam, że nie ma związku bez dobrego dopasowania w łóżku.
23 2016-09-18 21:23:19 Ostatnio edytowany przez madziarekeh (2016-09-18 21:25:29)
kuźwa, nie ma wyższych idei w zwiazku od zaspokojenia swojej kobiety!
Sorry, ale ten Twój men jest jakiś nie teges. Te jego teksty o priorytecie przeżycia w kontekście seksu... no cycki opadają. On chce chyba Ci zafundować jakąś szkołę przetrwania...Taki survival w wersji domowej.
Mały ptaszek nie jest usprawiedliwieniem i nie zwalnia z myślenia. Gdyby chciał to by sprawił, że w sferze seksualnej byłabyś spełniona. Jemu najwyraźniej niezbyt zależy na tym, jak Ty czujesz się w tym związku jako kobieta.
Wiesz, wydaje mi sie, ze zostal zle, albo w ogole jest niedoinformowany przez swoje poprzednie partnerki, ktore albo nie mialy potrzeb, albo same nie wiedzialy jak zycie seksualne moze wygladac. Bo nie wiem, jak inaczej sobie to wytlumaczyc. Dla niego ten priorytet nie istnieje. Przeciez zawsze moze mi zagrac na gitarze A gra pieknie. Pytanie tylko czy da sie to jakos odwrocic, w koncu nie jest juz podlotkiem.
Na co dzien jest mega troskliwy, mysli i dba zeby zawsze bylo mi dobrze, wygodnie i komfortowo. To jest dziwne.
Jego ostatnia eks, porzucila go po roku z nieznanych mu przyczyn, twierdzac, ze czegos jej brakuje w tym zwiazku. Hmmm.
24 2016-09-18 21:32:14 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-18 21:39:16)
no fajnie, ja też uwielbiam chłopaków z gitarą. Ale nie granie zamiast
edit: mnie się wydaje, że on w ogóle ma bardzo słabe potrzeby i seks nie jest mu konieczny do szczęścia, stąd i niespecjalnie zajmuje się Twoimi. Dlatego próbuje dopieszczać Cię w innych sferach. Taka próba rekompensaty. Tylko, że to tak nie działa, że od cudnego grania przestaje Ci się chcieć...
Jego ostatnia eks, porzucila go po roku z nieznanych mu przyczyn, twierdzac, ze czegos jej brakuje w tym zwiazku. Hmmm.
Porzadnego...
Moim zdaniem najwiekszym bledem facetow jest niewiedza i egoizm polaczona z "ja wiem lepiej, jak lubisz".
Chlop ma 37 lat... nie ma co sie z nim bawic jak z jajkiem z dynastii ming. Powiedz mu, ze to co robi jest slabe. Pokaz mu jak ma robic (faceci to wzrokowcy, mozesz nawet jakies porno wyszukac jak chcesz miec) i niech szybko przyswaja wiedze albo ten zwiazek bedzie chylil sie ku koncowi.
No chyba ze pasuje Ci zycie bez orgazmow i fajnego satysfakcjonujacego seksu...
Największym błędem jest to, że pomimo jasnych przesłanek za tym, że pomimo naszych prób naprawy sytuacji łóżkowej nic się nie zmienia i trwanie w takiej stagnacji. Miłość miłością ale nawet kota można zagłaskać na śmierć. Jeżeli w w związku seks jest ważny tylko dla jednej ze stron to taki związek nie ma za dużych szans przetrwać. Związek to nie zaspokojenie jednak siebie na wzajem ale wspólne przeżywanie tego tak, by każdemu było dobrze a nie mechaniczne ruchanie się tylko.
27 2016-09-18 22:11:12 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-18 22:12:04)
madzia, może po prostu zamiast uświadamiających gadek, weź inicjatywę we własne ręce. Jak chcesz orgazmu to popracuj nad tym, no nie wiem, jak mu nie staje to ma przecież język, sama się obsłuż. Chyba nie ucieknie z krzykiem gdy mu rozkosznie się wypniesz nad twarzą i powiesz, żeby wylizał Cię jak pies suczkę? Nie mam pojęcia jaki klimat panuje u was w sypialni, czy jest jakaś slowna pikanteria, swoboda i prowokacja czy tak grzecznie, cicho i oczekująco...
Może facet potrzebuje silnych bodźców, slownych czy też sytuacyjnych. Nie wiem...Gdybam.
Jak powiedział kiedyś pewien stary, nieżyjący już lekarz: Jak na mężczyznę kobieta nie działa, to nic mu nie pomoże.
Albo jesteś dla niego nieatrakcyjna, albo ma duużo mniejsze potrzeby, albo przegiął z porno i onanizmem i woli samemu.
Facet ma 37 lat i za sobą dwa związki. Dla niego właśnie TAK seks wygląda. Zmienić go? Temperamentu zmienić nie da rady...
Największym błędem jest to, że pomimo jasnych przesłanek za tym, że pomimo naszych prób naprawy sytuacji łóżkowej nic się nie zmienia i trwanie w takiej stagnacji. Miłość miłością ale nawet kota można zagłaskać na śmierć. Jeżeli w w związku seks jest ważny tylko dla jednej ze stron to taki związek nie ma za dużych szans przetrwać. Związek to nie zaspokojenie jednak siebie na wzajem ale wspólne przeżywanie tego tak, by każdemu było dobrze a nie mechaniczne ruchanie się tylko.
W tym sek, ze on nie umie. Nie wie jak. Mu jest dobrze jak jest, a autorka jest niezaspokojona.
Grunt by go naprowadzic, palcem pokazac co i jak.
A jak mu jest szczyt doznan "po bozemu" raz na tydzien z niepelna kufajka to sorry... z tego co pisze autorka to nawet nie sudety, a gdzie to o himalajach marzyc?
Autorka musi więc sama wybrać czy braki w seksie są wystarczającym powodem zmiany partnera.
Nie zebym wiek autorki wypominal ale dziecmi juz nie jestescie.
Powiedz mu prosto z mostu, ze wasz seks jest do bani i chcesz czegos wiecej (tu wymieniasz co chcesz) bo dla ciebie jest to wazna strefa w zyciu z ktorej nie zamierzasz rezygnowac.
Jak podejmie "wyzwanie" to pomyslimy co dalej, jak spasuje... ta decyzje zostawiam tobie
madzia, może po prostu zamiast uświadamiających gadek, weź inicjatywę we własne ręce. Jak chcesz orgazmu to popracuj nad tym, no nie wiem, jak mu nie staje to ma przecież język, sama się obsłuż. Chyba nie ucieknie z krzykiem gdy mu rozkosznie się wypniesz nad twarzą i powiesz, żeby wylizał Cię jak pies suczkę? Nie mam pojęcia jaki klimat panuje u was w sypialni, czy jest jakaś slowna pikanteria, swoboda i prowokacja czy tak grzecznie, cicho i oczekująco...
Może facet potrzebuje silnych bodźców, slownych czy też sytuacyjnych. Nie wiem...Gdybam.
Uciec to nie uciekl, ale zadowolony nie byl, po pierwsze widzialam rozczarowanie, ze eee, ale nie podobalo Ci sie normalnie? Reszta bez przekonania i nieudolna.
Poza tym jestem dosyc atrakcyjna, nie chce byc nieskromna, ale to raczej nie to. No chyba ze rzeczywiscie, nie trafiam w jego seksualny gust w jakis sposob, nie wiem, wszystko biore pod uwage.
Jeszcze nie wiem tez, czy to jest wystarczajacy powod do zmiany partnera... Jest? Jaaa, no nigdy nie mialam takich problemow, jestem zdecydowana to podkrecic na ile bede mogla.
Boszzzz, Harvey, powaznie mam mu wyjechac z czyms takim? Nie podkopie to go troche? Nie chce pogorszyc sytuacji. Nie uraziloby to Twojej dumy jako faceta? Ale powaznie jakbys postawil sie w jego sytuacji, masz co masz i jest problemo, nie do konca masz na to wplyw.
Adiaphora dobrze Ci radzi - jeżeli facet ma kiepsko w spodniach niech nadrabia pomysłowością. Nawet zwykłą minetkę może wzbogacić o palce, mały wibrator którym może stymulować Twoje obydwie dziurki czy też co Wam przyjdzie do głowy. Bycie niegrzeczną w łóżku i przejęcie inicjatywy by pokazać mu jak ma się Tobą zająć może być dla faceta podniecające więc warto spróbować. Walnięcie prosto z mostu, że jest do kitu w łóżku może nie przynieść poprawy sytuacji więc zostaw sobie tą opcję na sam koniec.
Boszzzz, Harvey, powaznie mam mu wyjechac z czyms takim? Nie podkopie to go troche? Nie chce pogorszyc sytuacji. Nie uraziloby to Twojej dumy jako faceta? Ale powaznie jakbys postawil sie w jego sytuacji, masz co masz i jest problemo, nie do konca masz na to wplyw.
Mam pytanie pomocnicze... a czy Ty go zaspokajasz oralnie?
nie, madzia, nie sluchaj Harveya i nie mow facetowi, ze seks z nim jest do bani. Tak zachowuja sie troglodyci, sorry Harvey. Seks to delikatna sfera i nie mozna walic z grubej rury w ten sposob do czlowieka, bo to zadna zacheta. Mozna bardziej wszystko zepsuc niz naprawic.
Madzia, Twoj men jest z lekka nieogarniety, skoro dziwi go, iz masz temperament i ochote na seks, i co gorsza, w ogole nie zauwaza, ze Twoje potrzeby sa niezaspokojone. Przeciez tego nie da sie nie zauwazyc. No chyba, ze partnerka udaje, jak jej dobrze. Ale Ty tego nie robisz.
Skad wiec to jego dobre samopoczucie?
Najwidoczniej w jego wczesniejszych zwiazkach partnerki akceptowaly ten stan rzeczy, bo samy nie mialy wiekszych potrzeb ani inwencji od niego, nie wymagaly nic ponad to, co im dawal, wiec facet uwaza, ze jest ok. No, ale mimo wszystko...
Ty musisz inicjowac rzeczy, ktore sprawiaja Ci przyjemnosc i pokazywac mu, jak bardzo Cie to podnieca. Ja wiem, ze to troche jak zebranie o laske, ale czasem trzeba dac impuls aby ktos sie rozkrecil, bo czekajac na jego ruch mozna osiwiec i sie pomarszczyc
Jesli jednak mimo Twoich staran facet dalej bedzie jak kloda i Twoje podniecenie nie bedzie robic na nim wrazenia, to chyba rzeczywiscie, z tej maki chleba nie bedzie, bo uwazam, ze mozna byc w seksie niedoswiadczonym, moze nam brakowac umiejetnosci czy smialosci, ale gdy pomimo staran partnera, podchodzi sie do seksu z nim bez entuzjazmu, na zasadzie - ojezuuu, co on/a znowu wymysla....to kaplica. Nie ma pozadania, nie ma ognia, nie ma ochoty...To nie ma nic. Rzeczywiscie, w takiej sytuacji pozostaje jedynie pieknie pograc na gitarze. Przynajmniej uszy beda dopieszczone
No ciezko tu mowic o calkowitym zaspokajaniu, ale tak robie to jako element gry wstepnej, ktora jak sie latwo domyslic sama inicjuje. W innych sytuacjach ( typu lodzik poobiedni, czy lodzik na dzien dobry )po prostu czuje ze to nie ten klimat.
No i szczerze to w ogole nie mam pojecia jak zainicjowac taka rozmowe, tym bardziej ze zawsze bylam zwolenniczka podejscia, ze pewne rzeczy o niebo lepiej sie robi niz o nich mowi. Do tej pory zawsze sie sprawdzalo. Mysle ze pogaduchy zostawie na sam koniec, jak nie wyjdzie z reszta trikow.
Kiepsko mi sie widzi zebranie o orgazm, ale nic innego mi nie pozostało. Jedyna nadzieja w tym, ze sie rozkreci i sam bedzie cos inicjowal, bo na dluzsza mete to mi sie nie widzi. Na razie wiem, ze uwaza mnie za dominujaca w lozku kobiete ( heeee? ), co raczej slabo do mnie pasuje ale moze go troche przytlacza, wiec musze postepowac wyjatkowo rozwaznie, jednoczesnie podniecic siebie, jego i przy okazji trzymac kciuki, zeby pozostal na bacznosc az skoncze
Ehhh czy ja zawsze twierdzilam ze kocham nowe wyzwania? Odwoluje to, kocham moje orgazmy...
madziarekeh,
Z Twoich postów wynika, że rozjazd w temperamentach macie olbrzymi. Do tego Twój pan nie ma motywacji, aby braków cielesnych nadrabiać innymi sposobami. A uwierz mi - da się. Przy akceptacji obu stron mozna zdziąłać razem cuda i "mały" wcale nie musi oznaczać gorszego seksu. Problem jest w zmotywowaniu Twojego faceta a to moze być trudnym zadaniem. Z którym być może próbowały się zmierzyć jego poprzednie partnerki. Nie jestes więc pionierką na tym polu.
Nie rokuje to dobrze w Twoim związku - sprawy pozaseksualne są wazne, ale przy Twoim temperamencie nie wystarczające. Nie da się długo jechac w trybie nieseksualnym, a na pewno nie przez całe życie lub Twoje najlepsze lata. No chyba, ze zwiazek wyewoluje w te stronę, ze facet zrobi Ci dzieciaka i wtedy na długo będzie miał spokój. Ale nie o to Ci zapewne chodzi.
Chciałabym Cie uczulić na jeszcze jeden aspekt seksualności w funkcji wieku - masz teraz 29 lat i piszesz, ze mogłabyś codziennie. Jesteś w tym wieku, w którym kobiety ( w zdecydowanej większości) są na wznoszącej się krzywej potrzeb, której maksimum a w wieku 33-37 lat sprawi, że będziesz wulkanem. Niezaspokojonym. Rozważ to, bo może być Ci trudno nad swoim usposobieniem wtedy zapanować. A usłyszeć za plecami, że jesteś wredną niedopchaną zgagą - nie ma chyba większego doła. Sorry, że Ci to piszę, ale uznałam, że powinnam, bo Twój problem jest powazny i niełatwo będzie Ci go rozwiązać.
Trzymam kciuki, abyś podjęłą decyzję, z której będziesz zadowolona, przynajmniej w dłuższej perspektywie. To Twoje życie, "samarytanko"
Jak w ogóle wyglądają wasze rozmowy na ten temat? Jakie kroki wspólnie podjęliście by było lepiej? Co z rutyną?
ja mówiłam zawsze wprost. "nie lubię tego i tego, bo mi sprawia ból", "to wolę jak robisz tak i tak, bo jest mi przyjemniej"
miałam na przykład w pewnym momencie nawracający problem z infekcjami, a bardzo lubiłam kiedy partner używał palców. Jednak zawsze po takich pieszczotach łapała mnie infekcja - niezależnie od higieny - partner mył ręce tuż przed, psikał środkami do odkażania - nic to nie dawało. Powiedziałam mu o tym wprost - jak wygląda sytuacja. Jako rozwiązanie wybraliśmy zakup lateksowych rękawiczek jednorazowych - był to jedna z lepszych inwestycji. Problem zniknął. Jak bym miała się zastanawiać, czy biedny misie się obrazi czy zniechęci, to do dzisiaj bym chorowała i leczyła się.
w ogóle nie wyobrażam sobie, że mam milczeć i cierpieć, albo bać się, że biednego misia urażę i on się zamknie w sobie.
qrde, facet jest dorosły, niech się zmierzy z prawdą.
a prawda jest taka, że jesteś, autorko, sfrustrowana i jest Ci źle.
normalny partner się nie obrazi. niedojrzały strzeli focha - pytanie z którym chcesz być.
Jak w ogóle wyglądają wasze rozmowy na ten temat? Jakie kroki wspólnie podjęliście by było lepiej? Co z rutyną?
Nie wygladaja, pare zdan wymienionych po fakcie, o rutynie tez ciezko mowic, bo jestesmy ze soba krotko i calkiem niedawno weszlismy na wyzszy poziom znajomosci. Z moich doswiadczen wynika, ze teraz powinny byc fajerwerki, ale nie tym razem. Moje kroki polegaja glownie na dzialaniu, sugestiach, probach itepe.
katarina, Wlasnie wolalabym uniknac sytuacji o ktorych piszesz, zgadzam sie ze jest to wazne i nie chcialabym byc kiedys w takiej sytuacji, ba, ta obecna jest juz ciezka do zaakceptowania
_v_, ja raczej nie boje sie ze sie obrazi, to nie jest ten typ, obawiam sie raczej, ze pogorsze sytuacje, sfrustruje go czy cos i juz w ogole mu... nic nie wyjdzie Gdyby nie to to bym sie nie szczypala. Wez wlasnie tez pod uwage, ze mamy krotki staz zwiazku, wiadomo przy wieloletnim partnerze nie ma sie raczej oporow i mozna przewidziec pewne reakcje. z drugiej strony, wolalabym takie problemy rozwiazac na poczatku, bo raz, chce sie dobrze czuc, a dwa, jesli mu wyskocze z czyms takim po paru kolejnych miesiacach, to dopiero bedzie mial dola, ze np. zafundowal mi pol roku beznadziejnego seksu, ja bym sie z tym najlepiej nie czula.
No ciezko tu mowic o calkowitym zaspokajaniu, ale tak robie to jako element gry wstepnej, ktora jak sie latwo domyslic sama inicjuje. W innych sytuacjach ( typu lodzik poobiedni, czy lodzik na dzien dobry )po prostu czuje ze to nie ten klimat.
No i szczerze to w ogole nie mam pojecia jak zainicjowac taka rozmowe, tym bardziej ze zawsze bylam zwolenniczka podejscia, ze pewne rzeczy o niebo lepiej sie robi niz o nich mowi. Do tej pory zawsze sie sprawdzalo. Mysle ze pogaduchy zostawie na sam koniec, jak nie wyjdzie z reszta trikow.
Kiepsko mi sie widzi zebranie o orgazm, ale nic innego mi nie pozostało. Jedyna nadzieja w tym, ze sie rozkreci i sam bedzie cos inicjowal, bo na dluzsza mete to mi sie nie widzi. Na razie wiem, ze uwaza mnie za dominujaca w lozku kobiete ( heeee? ), co raczej slabo do mnie pasuje ale moze go troche przytlacza, wiec musze postepowac wyjatkowo rozwaznie, jednoczesnie podniecic siebie, jego i przy okazji trzymac kciuki, zeby pozostal na bacznosc az skoncze
![]()
Ehhh czy ja zawsze twierdzilam ze kocham nowe wyzwania?
Odwoluje to, kocham moje orgazmy...
Wnioskuję, że on nie chce "do końca"? I nie chce np. porannego lodzika? Jeśli tak to u niego wygląda to nic nie wskórasz. On taki jest i jego temperament taki jest. Ugotuje Ci pyszny obiad, da kwiatka, poda gorącej herbaty w zimny wieczór ale ... niedobzyka na wylot byś była w skowronkach.
Można z tym "walczyć" ale jak już w jego oczach jesteś "dominą" to już raczej zostaniesz. Jak to już gdzieś pisałem, owcy w lwa nie zmienisz.
ja mówiłam zawsze wprost. "nie lubię tego i tego, bo mi sprawia ból", "to wolę jak robisz tak i tak, bo jest mi przyjemniej"
miałam na przykład w pewnym momencie nawracający problem z infekcjami, a bardzo lubiłam kiedy partner używał palców. Jednak zawsze po takich pieszczotach łapała mnie infekcja - niezależnie od higieny - partner mył ręce tuż przed, psikał środkami do odkażania - nic to nie dawało. Powiedziałam mu o tym wprost - jak wygląda sytuacja. Jako rozwiązanie wybraliśmy zakup lateksowych rękawiczek jednorazowych - był to jedna z lepszych inwestycji. Problem zniknął. Jak bym miała się zastanawiać, czy biedny misie się obrazi czy zniechęci, to do dzisiaj bym chorowała i leczyła się.w ogóle nie wyobrażam sobie, że mam milczeć i cierpieć, albo bać się, że biednego misia urażę i on się zamknie w sobie.
qrde, facet jest dorosły, niech się zmierzy z prawdą.
a prawda jest taka, że jesteś, autorko, sfrustrowana i jest Ci źle.normalny partner się nie obrazi. niedojrzały strzeli focha - pytanie z którym chcesz być.
No i właśnie to miałem na myśli by mu powiedziała wprost, że chce by ją zaspokoił tak jak autorka lubi... ale co ja tam wiem... ide do jaskini pobawić się kamyczkami, jak na grzecznego troglodytę przystało
43 2016-09-19 13:02:43 Ostatnio edytowany przez _v_ (2016-09-19 13:04:38)
_v_, ja raczej nie boje sie ze sie obrazi, to nie jest ten typ, obawiam sie raczej, ze pogorsze sytuacje, sfrustruje go czy cos i juz w ogole mu... nic nie wyjdzie
Gdyby nie to to bym sie nie szczypala. Wez wlasnie tez pod uwage, ze mamy krotki staz zwiazku, wiadomo przy wieloletnim partnerze nie ma sie raczej oporow i mozna przewidziec pewne reakcje. z drugiej strony, wolalabym takie problemy rozwiazac na poczatku, bo raz, chce sie dobrze czuc, a dwa, jesli mu wyskocze z czyms takim po paru kolejnych miesiacach, to dopiero bedzie mial dola, ze np. zafundowal mi pol roku beznadziejnego seksu, ja bym sie z tym najlepiej nie czula.
No dobra, to po ilu latach można zacząć szczerze rozmawiać z partnerem? Dwóch, trzech?
A do tego czasu zaciskać zęby i cierpieć, bo tylko wieloletniemu można powiedzieć wprost?
to nie dla mnie.
szkoda życia
@Harvey, w tej kwestii popieram Cię całkowicie.
Nawet bym powiedziała więcej: im dłużej będziesz czekać, tym potem będzie trudniej to odkręcić. On nabierze przekonania, że to co robi jest ok, zmiana tego później będzie masakryczna. I będzie się dziwił po latach, że Tobie nagle coś nie pasuje. I w sumie słusznie.
Sprawa jest prosta - dziewczyna ma faceta, z którym nie będzie szczęśliwa jeśli nie zrobi właściwego użytku ze swojego wacka. Autorka powinna powiedzieć i pokazać mu jak chce aby to wyglądało - bez proszenia się. Niech zostanie postawiony przed faktem dokonanym tak by sam odczuł różnice w ich temperamencie.
kup dildo/wibrator i jak będziecie się zabierali to seksu, to zapytaj, czy mógłby Cię najpierw dildo przechędożyć, doprowadzić do orgazmu palcami (albo sama), a potem sam wejść i dojść.
Ale ja komunikowałabym normalnie podczas seksu, nawet nie jako komentarz po. A w rozmowach na ten temat podkreślić, że akceptujesz jego i jego penisa (bo tak jest, mówiłaś, że długość nie jest problemem), tylko przerwy, które Cię rozpraszają i nie pozwalają osiągnąć satysfakcji. Więc jak dla niego seks jest ok, to w porządku, ale niech pomoże Ci dojść - na przykład dildem i palcami, albo pomoże w inny sposób, gdy będziesz robiła to sama - np. lizanie sutków, całowanie, łapanie za pośladki. Gruntem jest, żeby chciał.
Często jak mam dni płodne, zwłaszcza blisko owulacji, to chciałabym co chwilę seksu, to zazwyczaj mój facet mi po prostu pomaga w ten sposób, sam nie mając nawet erekcji, albo pół erekcję. Jemu sprawia to satysfakcję, że mnie tak też zaspokoi i lubi patrzeć, jak mam orgazm, ale sam tego nie potrzebuje, ale zawsze jest chętny do pomocy.
kup dildo/wibrator i jak będziecie się zabierali to seksu, to zapytaj, czy mógłby Cię najpierw dildo przechędożyć, doprowadzić do orgazmu palcami (albo sama), a potem sam wejść i dojść.
Ale ja komunikowałabym normalnie podczas seksu, nawet nie jako komentarz po. A w rozmowach na ten temat podkreślić, że akceptujesz jego i jego penisa (bo tak jest, mówiłaś, że długość nie jest problemem), tylko przerwy, które Cię rozpraszają i nie pozwalają osiągnąć satysfakcji. Więc jak dla niego seks jest ok, to w porządku, ale niech pomoże Ci dojść - na przykład dildem i palcami, albo pomoże w inny sposób, gdy będziesz robiła to sama - np. lizanie sutków, całowanie, łapanie za pośladki. Gruntem jest, żeby chciał.
Często jak mam dni płodne, zwłaszcza blisko owulacji, to chciałabym co chwilę seksu, to zazwyczaj mój facet mi po prostu pomaga w ten sposób, sam nie mając nawet erekcji, albo pół erekcję. Jemu sprawia to satysfakcję, że mnie tak też zaspokoi i lubi patrzeć, jak mam orgazm, ale sam tego nie potrzebuje, ale zawsze jest chętny do pomocy.
Słowem kluczowym jest to, czy on chce ją zaspokoić....
47 2016-09-19 13:41:01 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-19 14:13:23)
Harvey, rozumiesz roznice pomiedzy rozmowa o swoich potrzebach a komunikowaniem komus, ze w te klocki jest do bani? Chcialbys uslyszec od kobiery, ze jestes w lozku cienki jak dupa weza? Nie sadze A mniej wiecej taki sposob "rozmowy" poleciles autorce.
I dziwisz sie, ze zareagowalam.
gildarts, no wlasnie, rozmowa nic nie da, jesli nie ma w czlowieku checi do zrobienia czegos. On chyba nie czuje klimatu...
Moze rzecxywiscie, jak napisala Iceni, on po prostu juz tak ma, tak dla niego wyglada seks i wiecej do szczescia nie potrzebuje, wiec wszelkie proby autorki do zmiany tego stanu rzeczy beda natrafialy na obojetnosc. Sa faceci, ktorzy reaguja niestandardowo na wdzieki kobiet
Harvey, rozumiesz roznice pomiedzy rozmowa o swoich potrzebach a komunikowaniem komus, ze w te klocki jest do bani? Chcialbys uslyszec od kobiery, ze jestes w lozku cienki jak dupa weza? Nie sadze
A mniej wiecej taki sposob "rozmowy" poleciles autorce.
I dziwisz sie, ze zareagowalam.
Zbyt dosłownie to odebrałaś
Wolałbym wiedzieć, że kobieta nie jest zaspokojona i chciałaby spróbować zmienić ten stan rzeczy ze mną niż później po kilku latach obudzić się z ręką w przysłowiowym nocniku gdy odkryję że np mnie notorycznie zdradza bo jej nie zaspokajałem - a bywają tu też i takie tematy.
Więc tak, wolałbym by mi powiedziała np po seksie "kochanie nie miałam orgazmu, zrób mi dobrze językiem/ręką/nogą/wibratorem czy czymkolwiek, pokażę Ci jak lubię i gdzie by było mi fajnie" - czynność powtarzać aż się nauczy.
Poza tym w jej związku kuleje komunikacja. Bez niej ciężko cokolwiek zdziałać.
A ja nie mam 15 lat by mówić o czymś na okrędke i robić podchody - wale prosto z mostu. Jak troglodyta
w takich kwestiach popieram troglodytyzm
za takie rzeczy to obrażałam się mając 18 lat
jak mężczyzna sam nie potrafi powiedzieć, czego chce, to pytam sama, co zrobić, co mu sprawia przyjemność
aczkolwiek przy jednym to mi ręce opadały, bo zawsze słyszałam "cokolwiek zrobisz jest ok"
50 2016-09-19 14:42:29 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-09-19 14:44:04)
v, popieraj sobie co/kogo chcesz, to nie konkurs, kto zbierze najwiecej glosow.
Napisalam, jaka jest roznica....A o gustach sie nie dyskutuje.
v, popieraj sobie co/kogo chcesz, to nie konkurs, kto zbierze najwiecej glosow.
Napisalam, jaka jest roznica....A o gustach sie nie dyskutuje.
a co Ty tak osobiście to bierzesz? jakiś problem z tym masz? nie pisałam do Ciebie personalnie - jeśli już, to do Harveya, żeby wyrazić poparcie dla niego w tej kwestii, a nie brać udział w konkursie
v, nie wiem do kogo pisalas, nie podalas adresata, wiec pomyslalam, ze do mnie, zwlaszcza, ze wczesniej juz wyrazilas poparcie dla Harveya w tej kwestii. No, ale w sumie nie ma limitu poparc
Tak wiec sorki, juz sie karce...
Jeżeli ten Pan ma problem z erekcją i mu opada to nawet jakby miał dużego penisa nic by nie zdziałał, chyba by go palcem nie wpychał ? Więc z tym jest problem.
Wiecie co, to chyba na nic. Cos tu jest nie tak i to mocno. Spedzilismy ze soba cale 2 dni i noce, efekt jest tego taki, ze jestem sfrustrowana i zastanawiam sie co ze mna jest nie tak. Gdyby nie to, w jaki sposob patrzy sie na mnie znad tej gitary to pomyslalabym ze ma mnie gdzies. Jestesmy na takim etapie zwiazku, ze powinnismy sie pozerac doslownie i z lozka nie wylazic. Za to mam wrazenie, ze robil wszystko, zeby sie tam nie znalezc. Nie mam ani sily ani ochoty, zeby wpychac ludzi w sytuacje, na ktore nie maja ochoty, wiec pasuje.
A, i gadalismy tez, z rozmowy wyszlo, ze wszystko jest ok, tylko on jest zmeczony, duzo trenuje, do pracy na 7.00, musi sie wyspac, moze w weekend i takie tam. O innych formach i ewentualnych moich potrzebach nie bylo mowy. Obstawiam, ze on po prostu nie bierze pod uwage ze one sa i ze ja nie chce ich odsuwac na "bardziej wolny weekend". Pozdrawiam wszystkich, dzieki za rady, wielokrotnych orgazmow zycze
A, i gadalismy tez, z rozmowy wyszlo, ze wszystko jest ok, tylko on jest zmeczony, duzo trenuje, do pracy na 7.00, musi sie wyspac, moze w weekend i takie tam. O innych formach i ewentualnych moich potrzebach nie bylo mowy. Obstawiam, ze on po prostu nie bierze pod uwage ze one sa i ze ja nie chce ich odsuwac na "bardziej wolny weekend". Pozdrawiam wszystkich, dzieki za rady, wielokrotnych orgazmow zycze
Wiej dziewczyno, wieeeeeeeej!!!!!
Wnioskuję, że on nie chce "do końca"? I nie chce np. porannego lodzika? Jeśli tak to u niego wygląda to nic nie wskórasz. On taki jest i jego temperament taki jest. Ugotuje Ci pyszny obiad, da kwiatka, poda gorącej herbaty w zimny wieczór ale ... niedobzyka na wylot byś była w skowronkach.
Można z tym "walczyć" ale jak już w jego oczach jesteś "dominą" to już raczej zostaniesz. Jak to już gdzieś pisałem, owcy w lwa nie zmienisz.
Smuteczek. Czuje ze ta prawda motywuje mnie w strone ucieczki, zbyt wiele szczescia przynosza mi skowronki.
Harvey napisał/a:Wnioskuję, że on nie chce "do końca"? I nie chce np. porannego lodzika? Jeśli tak to u niego wygląda to nic nie wskórasz. On taki jest i jego temperament taki jest. Ugotuje Ci pyszny obiad, da kwiatka, poda gorącej herbaty w zimny wieczór ale ... niedobzyka na wylot byś była w skowronkach.
Można z tym "walczyć" ale jak już w jego oczach jesteś "dominą" to już raczej zostaniesz. Jak to już gdzieś pisałem, owcy w lwa nie zmienisz.
Smuteczek. Czuje ze ta prawda motywuje mnie w strone ucieczki, zbyt wiele szczescia przynosza mi skowronki.
Pies j*bał te herbatki i obiadki, to sama sobie zrobisz jak będziesz chciała...
Piszę zupełnie poważnie teraz (co rzadko się zdarza więc to możesz docenić ) wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej!
Pozdro ograzmo
To w takich okolicznościach też dolecam wianie. Jest też szansa, że po cichu gdzieś w kącie się masturbuje. Jeśli to jest problem, to jak do każdego problemu - można znaleźć rozwiązanie, jeśli jest wola, przede wszystkim wola obu stron. Jeśli on taki jest i nie chce w inny sposób Cię zaspokoić, to trudno.
Chociaż mam koleżankę, której mąż chyba nie ma dużego temperamentu, który potrafi ją zaspokoić. Więc pozwala jej, a wręcz lubi, jak idzie do kogoś na seks, lubi ją widzieć szczęśliwą i zadowoloną, potem chce, żeby ona mu opowiadała i potem sam z nią uprawia seks. Tak się kręci od dobrych paru lat, bardzo kochająca się parka i oboje zadowoleni.
Chociaż mam koleżankę, której mąż chyba nie ma dużego temperamentu, który potrafi ją zaspokoić. Więc pozwala jej, a wręcz lubi, jak idzie do kogoś na seks, lubi ją widzieć szczęśliwą i zadowoloną, potem chce, żeby ona mu opowiadała i potem sam z nią uprawia seks. Tak się kręci od dobrych paru lat, bardzo kochająca się parka i oboje zadowoleni.
To nie kwestia temperamentu, a fetyszu. Ma fetysz rogacza i inaczej się nie podnieci.
Chociaż mam koleżankę, której mąż chyba nie ma dużego temperamentu, który potrafi ją zaspokoić. Więc pozwala jej, a wręcz lubi, jak idzie do kogoś na seks, lubi ją widzieć szczęśliwą i zadowoloną, potem chce, żeby ona mu opowiadała i potem sam z nią uprawia seks. Tak się kręci od dobrych paru lat, bardzo kochająca się parka i oboje zadowoleni.
WTF ?!
Zakończyłam kiedyś z identycznego powodu dobrze zapowiadający się w innych dziedzinach związek. Tym bardziej że on tłumaczył się "blokadą psychiczną" po zmianie długoletniej partnerki na mnie... Nie udzwignęłam tego ciosu...
Chociaż mam koleżankę, której mąż chyba nie ma dużego temperamentu, który potrafi ją zaspokoić. Więc pozwala jej, a wręcz lubi, jak idzie do kogoś na seks, lubi ją widzieć szczęśliwą i zadowoloną, potem chce, żeby ona mu opowiadała i potem sam z nią uprawia seks. Tak się kręci od dobrych paru lat, bardzo kochająca się parka i oboje zadowoleni.
Znam też taką sytuację. Nie oceniam, ale dla mnie nie do zaakceptowania. Z tym, że dziewczyna, którą znam jest sfrustrowana i kiedyś niemal zakochała się w facecie którego miała tylko puknąć. Mąż wtedy obiecał, że więcej nie będzie jej wpychał w cudze ramiona, ale czasem każe jej ubrać mini bez majtek i iść do klubu, wtedy ona płacze. Dla kobiety seks coś więcej niż rozłożenie nóg przed obcym mężczyzną. W większości przypadków.
W ogóle, jakieś trójkąty, boki, rogi, tyły to coś na co nigdy się nie godzę.
U mnie to już nawet nie chodzi o ten orgazm. To ma wpływ na inne sprawy, ja po prostu przestaje się czuć dowartościowana jako kobieta, a w nim przestaje widzieć męskiego faceta. Krótka droga do śmierci jakiejkolwiek więzi.
Jeżeli nie widzisz szans na poprawę sytuacji to to zakończ. Na dłuższą metę brak seksu zniszczy Cie.
Tak, fetysz też na pewno też. Ona definitywnie sfrustrowana nie jest, nie jest też to bardzo częste - raz na parę tygodni i na pewno zmuszana nie jest. Przez bodaj 2 lata mieli normalny związek, potem gdzieś wyjechała i chciała się zabawić i spytała, czy jej facet ma coś przeciwko no i nie miał.
Mieszkają razem, już po ślubie, razem są ok. 7 lat.
Różne są kobiety. Na pewno jak Tobie to przeszkadza i to bardzo, to bym mu wyjaśniła, że skoro jest to problem dla Ciebie w związku z nim, to jest to wasz wspólny problem, jeśli mu zależy na Twoim szczęściu. Bo tylko wspólnie da się coś z tym zrobić. Jeśli twierdzi, że to jest twój problem albo on nie istnieje, to znaczy, że nie zależy mu na Twoim szczęściu. Nie podawaj rozwiązań dobrych dla Ciebie, bo mogą nie być dobre dla niego. Nakreśl problem, powiedz to co tutaj pisałaś, jak to rzutuje na twój punkt widzenia jego i związku i poproś o przemyślenie sprawy i powrót do tematu za parę dni. Możesz poszukać jakichś artykułów psychologicznych, które wyjaśniają procesy i zależności emocji i seksu. Takie food for thinking. Bez nacisku. Za parę dni możesz rzucić rozwiązania, np. To co pisałam wyżej, wizyta u seksuologa, inne, które były tu wymienione i spytaj czy sam też na coś wpadł, dlaczego tak jest i jak to rozwiązać. I znów parę dni na myślenie. Taki schemat rozwiązywania problemów sprawdza się u nas, zawsze parę dni przerwy, bo inaczej dostajemy bólu głowy i sraczki ze zbyt dużej dawki emocji.
65 2016-10-26 18:11:10 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-01-30 14:54:27)
A może tak Twój facet spróbuje wzmocnić erekcję i nieco powiększyć penisa? Jeśli mu na Tobie bardzo zależy to na pewno przynajmniej spróbuje. Podrzuć mu sposoby opisane na [nieregulaminowy link] niech sobie poczyta, może coś mu pomoże. Z tego co wiem to pompka szybko działa tj. już po pierwszym użyciu i poleca się ja przy problemach z erekcją. Różne opinie można przeczytać, ale jedno jest pewne - to, że pompki pompują krew do członka, która to właśnie sprawia, że penis jest w stanie erekcji.