Zerwałam z chłopakiem po 5 latach związku.
Pewnie wiele z Was przeszło przez to samo co ja. Jednym słowem najtrafniej można określić go "toksyczny".
Setki rozstań i powrotów, niespełnionych obietnic, wyzwisk, odwracania kota ogonem, poczucia winy, ze to wszystko przeze mnie, chorej zazdrości i ograniczania.
Do rzeczy - Jestem sama od 2 miesięcy, nie tęsknie za nim, całkowicie się wyleczyłam, zrozumiałam jaka byłam głupia i dotarło do mnie jaka byłam naiwna przez ten cały czas wierząc ze coś się zmieni.
Mimo wszystko nie wyobrażam sobie ze mogłabym poznać kogoś nowego i się zaangażować tak jak z byłym...
Podzielmy się miedzy sobą swoimi doświadczeniami.
Tzn. Czy udało wam się wyjść na zawsze z toksycznego związku? jak sobie radziłyście z samotnością, codziennością? Poznałyście kogoś? Jeśli tak to po jakim czasie? Czy okazał się lepszy/gorszy/ podobny do byłego? Gdzie go szukać?
Czytam forum netkobiety od 7 lat z przerwami i widzę ze nie tylko ja mam takie problemy, podnosi mnie to na duchu, ale i martwi ze tyle z nas godzi się na takie traktowanie. Sama się sobie dziwie ze tak długo to trwało, ze dawałam się tak traktować i wybaczałam komuś kto na to nie zasługiwał...
Zachęcam do dzielenia się swoimi historiami.