Witam wszystkich serdecznie,
Dawno mnie tu nie było ( i chyba dobrze), bo od dłuższego czasu wreszcie mi się układa ( tfu tfu, nie zapeszając )
Mam jednak mały kłopot/ pytanie i liczę , że Wy- jako obiektywnie patrzący na sprawę ludzie pomożecie mi poszerzyć kąt widzenia.
Jestem w udanym związku od 8 miesięcy.
Mój facet związał się ze mną po kilkunastoletnim związku zakończonym zdradą ( ze strony Jego partnerki).
Niby sprawa zakończona, no tego się wybaczyć nie da, chce budować nowe życie ( ze mną i moją córką) itd. itp.
No i faktycznie jest dobrze - a raczej byłoby idealnie, gdyby nie Jego była co jakiś czas zawracająca mu głowę swoimi problemami. Raz było wydzwanianie w środku nocy, bo miała problem z kluczem od domu ( zakończyło się to moją interwencją- chciałam jej pomóc, ale się nie udało ) przy czym ostatecznie nocowała ( w drugim pokoju na osobnym materacu) u mojego obecnego partnera. Ok, nie miałam nic do tego, skoro wszystko zakończone nie robiłam problemu. Na tym się jednak nie skończyło. Potem kolejne smsy/ telefony z prośbą o pomoc w tym, czy w owym.
Stało się to dla mnie problemem. Postawiłam mojego faceta przed faktem, iż nie życzę sobie kontaktów z Jego byłą, bo źle się z tym czuje.
Zablokował ją w telefonie. Na kilka miesięcy był spokój. Kilka dni temu znów do niego dzwoniła ( tym razem zepsuł się jej samochód i prosiła o pomoc). Mój facet pojechał, zobaczył samochód, pomógł jej i jej obecnemu partnerowi. Po tej sytuacji znów telefony ( jeden przy mnie, kiedy zapytałam kto dzwonił okłamał mnie twierdząc, że kolega - kiedy zorientowałam się, że kłamie przyznał, że dzwoniła ona. Znów z prośbą o pomoc w sprawie mechanika. Nie wytrzymałam, postawiłam ultimatum, albo kontakty jego z nią albo ja.
Potem rozmawiali przez telefon, przy czym mój facet powiedział jej, żeby więcej nie dzwoniła, bo on ma swoje nowe życie a ja mam problem z tym, iż ona się kontaktuje. Stwierdziła, że ona nie chce nikomu życia psuć itd. ale mój facet jest JEDYNĄ osobą w mieście, do której może zwrócić się o pomoc ( przecież ma nowego chłopaka ). Później napisała smsa, że mam problem, że taką postawą mogę sobie zaszkodzić, że powinnam być jej wdzięczna, bo PRZEZ JEJ BŁĄD mam wspaniałego faceta ( tu już szlag mnie trafił ). I że skoro to moje "big love" to powinnam " spauzować"
Powiedzcie proszę co mam o tym myśleć. Mój facet uważa, że nic złego nie robi i nie powinnam mieć pretensji. Że powinnam " mieć jaja" i olać to co jego była pisze i robi.
Osobiście nie mogę sobie z tym poradzić, bo nie chce jej w swoim życiu w żadnej postaci.
Z tego co rozumiem była Twoje partnera gra w nieczystą grę. Używa argumentu byś była jej wdzięczna ( bo ona Go zdradzila i gdyby nie to nie bylo by Tobie tak dobrze teraz) i wymusza wdzięćzność ....sadze ze to nie jest w porzadku - ona , skoro popsuła wszystko, musi ponieść konsekwencje. Dobrze czujesz , że to nei wporządku ze ona wydzwania z prośbą o pomoc, a Twoj się jej ugina - są roznde relacje z ex, ale ewidentnie powinna sobie znaleść inna pomocną dłoń biorąc pod uwage iż Tobie to nie lezy ( mi tez prawdopodobnie by nie lezalo bo dla mnei kiepskim wytlumaczeniem jest ze nie ma nikogo innego kto by mogl jej pomoc .. serio "? )
Nie wiem czemu Twoj partner sie jej ugina znajac Twoje podejscie do sprawy. To o niczym dobrym nie świadczy. JEśli ona jest manipulatorką, musisz pomóc partnerowi się od niej odciąc - nie mozna budowac czegos trwalego stojac jedną nogą w przeszlosci - a z pewnoscią jemu się uaktywniaja jakies emocje w stosunki do ex, nie masz na to wplywu - ale mozesz stanowczo powiedziec co myslisz co czujesz w stosunku do tej sytuacji i sie nie babrac w ta jej zabawe ... dla mnei to nie do przyjecia ze ex partnera tlumaczy sie ze NIE MA NIKOGO innego do pomocy ...
Też uważam, że to nie fair. Z jednej strony i Ona i On wiedzą, że mi to przeszkadza a drugiej strony Ona robi swoje. I wytłumaczenie jest takie, że " ja nie chce niczego między wami psuć, ALE ....."
Ma chłopaka, wie, że temat zamknięty, a mimo wszystko raz na jakiś czas prosi o pomoc. A mój partner nie widzi w tym nic złego, bo nic złego nie robi. Ja kiedy miewałam problemy liczyłam sama na siebie, nigdy nie przyszło mi do głowy, by wydzwaniać do byłego, żeby napompował mi oponę w rowerze, albo cokolwiek innego. Po prostu naturalna moja reakcja była taka, że nie mam prawa zakłócać życia komuś kto już w nim nie uczestniczy...
4 2016-09-07 10:16:57 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-09-07 10:17:54)
Też uważam, że to nie fair. Z jednej strony i Ona i On wiedzą, że mi to przeszkadza a drugiej strony Ona robi swoje. I wytłumaczenie jest takie, że " ja nie chce niczego między wami psuć, ALE ....."
Ma chłopaka, wie, że temat zamknięty, a mimo wszystko raz na jakiś czas prosi o pomoc. A mój partner nie widzi w tym nic złego, bo nic złego nie robi. Ja kiedy miewałam problemy liczyłam sama na siebie, nigdy nie przyszło mi do głowy, by wydzwaniać do byłego, żeby napompował mi oponę w rowerze, albo cokolwiek innego. Po prostu naturalna moja reakcja była taka, że nie mam prawa zakłócać życia komuś kto już w nim nie uczestniczy...
Między nimi nadal jest więź emocjonalna, nie ważne że, są w innych związkach. Ona, co jakiś czas dzwoni o pomoc, aby się przypomnieć, a On leci z tą pomocą. Robi tak, ponieważ chce, a nie musi. Nie żyjecie na bezludnej wyspie.
Uważaj bo, tylko kwestią czasu jest, kiedy wylądują w łóżku. Zwróć uwagę że, już teraz Cię okłamuje, a w zachowaniu byłej, nie widzi nic złego. Bardziej broni jej ( biedulka nie poradzi sobie, bez jego pomocy ), niż daje Ci odczuć że, Twoje zdanie jest dla Niego ważne. Woli zapewnić jej komfort, niż Tobie poczucie bezpieczeństwa w związku.
Osobiście przemyślałabym ten związek w trójkącie.
Diana trafila w sedno. Podpisuje sie pod tym.
Nigdy, przenigdy to nie jest normalne, kiedy odzywa sie ex obecnego partnera. Niczego dobrego to nie wrozy... Mowie na podstawie wlasnego doswiadczenia.
6 2016-09-07 11:13:26 Ostatnio edytowany przez robingirl (2016-09-07 11:23:58)
Współczuję Ci sytuacji. moim zdaniem to jest akurat krytyczny moment nie tyle dla Waszego związku, co dla ich rozstania. Długi związek, ona się znudziła, zdradziła, a teraz jak się okazało, że on wcale nie był taki zły i stąd te podchody. On mógł się jeszcze nie do końca odciąć - w końcu lata przeszłości ich łączą, a do tego podejrzewam, że takie zabieganie o uwagę ze strony byłej, jemu też na pewno poprawia samoocenę, skoro to ona go wcześniej zdradziła. Może coś uda się zadziałać, skoro do tej pory raczej jednak podejmował kroki do realnego odcięcia kontaktu... A swoją drogą, to wstrętna baba ta ex...
Skoro związek udany, to nie poddawaj się za łatwo Rozstać się zawsze można.
Ja sugerowałabym porozmawiać i dać mu się samemu na spokojnie się zastanowić, dlaczego jego zdaniem była się z nim kontaktuje. Niby sprawa oczywista, ale czasem samo nazwanie faktów (np. że to nie jest tak, że on jest jedyną osobą, która mogłaby pomóc, a może Twój facet zna kolegę lub mechanika, do którego ona mogłaby się zwrócić) i przypomnienie, dlaczego właściwie się rozstali, może coś mu uświadomi. Może sam wpadnie na to, że ex po prostu jest zazdrosna o jego szczęście i chce mu teraz bruździć, a wynajduje takie metody, żeby nie wzbudzać podejrzeń?
No i sugerowałabym też, żebyś przy ewentualnych wszystkich takich "akcjach pomocowych" była, bo w ten sposób jej ograniczysz pole do zawracania głowy Twojemu facetowi.
Jej tłumaczenia to w ogóle nie słuchaj, mnie w ogóle zastanawia, czemu macie kontakt prywatny (bo chyba nie ma wspólnych dzieci?). To daje jej kanał do manipulowania Tobą i nakręcania Cię. Chyba, że czasami Ty jej pomagasz zamiast partnera, żeby on nie musiał - cóż - wtedy to rozumiem poświęcenie jest.
P.S. A jak jeszcze raz będzie próbowała manipulacji, że Ty to przez jej błąd masz faceta, to odpisz, że w podziękowaniu za jej błędy to Ty pielgrzymkę na Jasną Górę możesz odbyć, ale nie daje jej to prawa, do mówienia Ci, co masz robić, czuć i jak się zachowywać.
Czas pokaże, co naprawdę w nim siedzi. Trzymam kciuki
Nie mają wspólnych dzieci. Ona jest z tego co wiem w "poważnym " związku z nowym facetem. Pytałam czemu to ów facet nie załatwia wszelkich Jej kłopotów, odpowiedź była, że jest w pracy, lub gdzieś tam i będzie mógł np. za pół godziny. A Ona te pół godziny no NIE MOGŁA poczekać przy samochodzie ( lub w ) tylko na łeb na szyje do mojego faceta, bo nie chce odpalić. Moje wkurzenie i niemoc, oraz tłumaczenia, że to nie jest normalne spotkały się z istną 'ścianą" ze strony partnera. Stwierdził, że w nic się nie angażuje i że moja reakcja jest nienormalna. Teraz wiem, że nienormalna nie jest.
Mnie osobiście zawracanie głowy przez NIĄ śmierdziało kwestią, iż przyzwyczaiła się być na 1 miejscu, nauczona była, że jak trwoga to do BOGA i już natychmiast księżniczce wszyscy mają nadskakiwać. A mój facet ? Cóż. Widocznie jest albo chodzącą organizacją charytatywną albo o coś jeszcze chodzi.
Nie pozwolę sobie na Jej ingerencję. I nie pozwolę sobie wmówić, że jestem wariatką, lub że przejmuje się czymś nieistotnym.
Ja pomogłam Jej jeden jedyny raz z zaciętymi drzwiami - ponieważ akurat wracałam do domu a o zgrozo Ona mieszka w bloku obok.
Po tej sytuacji doszłam do wniosku, że to dla mnie zbyt wiele i więcej mieszać się w to nie będę.
Mój partner twierdzi, że bez powodu się do Niej uprzedziłam i że to co zrobiła ( Jemu) to jest Jego sprawa a nie moja krzywda.
Stwierdził, że każdemu trzeba wybaczyć i każdy zasługuje na drugą szansę.
Ja kompletnie tak nie twierdzę.
Nie lubię Jego byłej za to co zrobiła Jemu i zdania nie zmienię.
Hola, hola, już miałem napisać piękny pean potępiający ex i twojego TŻ, ale w jednym on ma rację. To co ona jemu zrobiła to kompletnie nie Twoja sprawa. Nie masz prawa się w to mieszać.
Stwierdził, że każdemu trzeba wybaczyć i każdy zasługuje na drugą szansę.
Oho!
To już wiesz, że GDYBY kiedykolwiek pojawiła się taka możliwość, on dałby jej drugą szansę.
W takich przypadkach trzeba umieć czytać pomiędzy wierszami. Ja też kiedyś na pytanie: "Czy Ty nadal coś czujesz do byłej?"
Otrzymałam odpowiedź: "Z tego już nic nie będzie..to niemożliwe." Pamiętam, że zapaliło mi to w głowie wtedy żółtą lampkę, a po czasie wiem, że powinno czerwoną.
"To niemożliwe." - to ani odpowiedź na moje pytanie, ani sygnał, że temat jest u niego zamknięty. Wręcz przeciwnie. Wyraża chęci i rozczarowanie faktem, że ona nie była zainteresowana, nawet jeśli on by jej wybaczył po raz n-ty.
I tak było. Ona daleko, zajęta swoimi sprawami, on zajęty wspominkami o niej
Autorko, bardzo dobrze, że nie przeszłaś nad tym do porządku dziennego. U mnie skończyło się tylko na 'wzdychaniu', nie wyobrażam sobie żeby dochodziły do tego czyny i jakaś chora "pomoc" jak u Ciebie (ona ma nowego partnera?!! żart).
Bądź stanowcza, bo stracisz 2 razy: on na kiwnięcie jej paluszkiem już leci do niej, a 2 - najgorsza strata, to strata szacunku do Ciebie. Może mówić jedno, ale na pewno myśli swoje, że się na to godzisz.
Wiesz co Śpiewaczko, Twoja sytuacja troszeczkę przypomniała mi moją historię z ex i jego ex podczas naszego związku. Z tym że to on ją zdradził i mimo że ona by mu szansy nie dała kolejny raz, nic nie stało na drodze by wylądowali w łóżku ! Tak sie zapierał ze to tylko przyjaciółka, że się rozumieją i że pomagaja sobie nawzajem .. bla bla bla... pozniej w kótniach bo juz nie wytrzymywałam tym bardziej że zauwazylam zmiane stosunki i postawy wobec mnie swojego EX to nie nie .. co on zlego robi ? to ja na łeb upadłam,ze hjestem chora, wymyslam i ze przejawiam chorą zazdrość -
NIE DAJ SE WMÓWIĆ !!! zachowanie partnera mówi samo przez siebie - ja bym na Twoim miejscu powiedziała mu wprost, bez sentymwnetow - albo Ty , albo ona - facet ma sie określić i albo uszanować Twoje uczucia albo niech spada i nie truje Ci krwi.
zyjecie w trojkacie. Twoj facet w stosunku do bylej, zachowuje sie jak chlopiec na posylki. Najwyrazniej sentyment mu pozostal.
Gdyby nie chcial z nia kontaktu, to moglaby sobie dzwonic 10 razy dziennie i mu dupe zawracac a on potrafilby powiedziec: nie.
Mnie osobiście zawracanie głowy przez NIĄ śmierdziało kwestią, iż przyzwyczaiła się być na 1 miejscu, nauczona była, że jak trwoga to do BOGA i już natychmiast księżniczce wszyscy mają nadskakiwać. A mój facet ? Cóż. Widocznie jest albo chodzącą organizacją charytatywną albo o coś jeszcze chodzi. .
Możliwe. Mnie właśnie śmierdzi tym, że jemu pochlebia, że ona za nim teraz lata. Zwłaszcza, że ma 'poważnego" faceta, a jednak to do niego zwraca się w potrzebie.
Nie zmienia to faktu, że nie musisz tego ackeptować.
Mój partner twierdzi, że bez powodu się do Niej uprzedziłam i że to co zrobiła ( Jemu) to jest Jego sprawa a nie moja krzywda.
Stwierdził, że każdemu trzeba wybaczyć i każdy zasługuje na drugą szansę.
Ja kompletnie tak nie twierdzę.
Nie lubię Jego byłej za to co zrobiła Jemu i zdania nie zmienię.
Drugą szansę NA CO? Przyjaźń? Hehehe...
Staram się generalnie szukać pozytywnych rozwiązań, ale tutaj niestety moje myśli powędrowały w kierunku posta Elle88...
W sumie ciekawa jestem, co by Ci odpowiedział na to pytanie?
I tak na marginesie uważam, że masz prawo jej nie lubić. To co jemu zrobiła, to jest jego sprawa i jego krzywda, to fakt. Ale to, kogo lubisz lub nie, to już jest Twoja sprawa. Możesz jej nie lubić choćby za to, że swoim narzucaniem się wprowadza napiętą atmosferę między Wami. I tyle.
Zgodze się z przedmówcami. To nie jest normalne, ze facet lata na kazde skinienie palca swojej bylej. Przeciez nie musi, nie? Co to, ona nie ma partnera, znajomych, rodziny, żeby poprosić ich o pomoc? Jasne, ze ma, ale WYBIERA dzwonienie do bylego, a on WYBIERA pomaganie jej.
Może i ona go zdradzila, ale tez mam takie wrazenie, ze jakby teraz chciała się z nim znowu zblizyc (czego te telefony i smsy sa sygnalem), to by poleciał do niej z wywalonym ozorem.
facet ewidentnie nie potrafi przeciac nici, ktore wiaza go z ex. Jest w gotowosci na kazde jej gwizdniecie. Taka dobrodupnosc wynika z sentymentu do niej, do czego trudno mu sie przyznac, wiec dla usprawiedliwienia wymysla jakies drugie szanse... Na co, pytam? Ma zamiar uczynic ja przyjaciolka domu czy co?
Gdyby byl na 100% zaangazowany w nowy zwiazek to bardziej zalezaloby mu na dobrym samopoczuciu swojej kobiety, niz bylej. Nie ma innej opcji.
Przykro mi autorko, ale nie podzielam Twojego entuzjazmu w kwestii tego ukladania Ci sie...
Fakt, to, że to Jego krzywda i nie mam nic do niej - mogę to jeszcze zrozumieć i tego w żaden sposób nie roztrząsać. Podejrzewam, że Jej obecny facet nie spełnia wszelkich oczekiwań i jest udawanie mądrej, opanowanej w smsach i telefonach. Od sposobu w jaki się do Niego zwraca ( zdrobnienie imienia) po pisanie tekstów typu, że taki wspaniały facet jak On ble ble próbuje mu schlebić ( TYLKO PO CO ? )
Każdemu facetowi komplementy schlebiają, więc Jemu na pewno też.
Jeszcze inna sprawa, która mi się przypomniała. Jedynym argumentem tego, że ON nie chce się z nią więcej kontaktować jest nie to,że nie chce, tylko to, że JA MU PRZEZ TO robię awantury i jak czytałam w smsie " cięzko mi to przetłumaczyć ".
To dało mi konkretny sygnał do tego, że wszelką "winę" za niekontaktowanie się ponoszę ja.
On twierdzi, że 1) nic do niej nie czuje 2) nie ma żadnych sentymentów 3) pomaga, bo ma " za dobre serce ".
Twierdzi również, że chce być TYLKO ze mną, ze mną wziąć ślub i żyć jak w małżeństwie przystoi.
Wczoraj w nerwach wzięłam ten Jej numer telefonu i już zaczęłam pisać smsa, żeby się ******* jednakże skasowałam i nie wysłałam.
Może powinnam w kilku szczerych zdaniach napisać i powiedzieć co myślę.
oho, kolejny raz słychać, że pan jest "za dobry" - jakakolwiek to by nie była sytuacja - źle to zwiastuje...
Autorko, nie rób głupot. Co niby miałoby Ci dać wysyłanie smsów do jego byłej?
Dasz jej tylko satysfakcję, że aż tak namieszała i Ci działa na nerwy = czyli słusznie, cel osiągnięty. A facetowi pokażesz, że już tak Ci na nim zależy, że sikasz po nogach na myśl, że mógłby Cię zostawić.
Wiesz jak facet z takim przekonaniem traktuje kobietę? Pomyśl.
Zwłaszcza, że on już ma podejście do Ciebie na zasadzie: "Mała, nie wymyślaj.. Będzie tak jak ja chce."
Ślub? ha ha
Tja... też ten "Argument" słyszałam, ba! znajomi słyszeli. To nic nie znaczy.
O, "ślub" ślub ŚLUB - zobacz, ja też Ci mogę powiedzieć
Popieram komentarze powyzej. Jak dla mnie to zar w tamtym zwiazku nie wygasl. Normalny facet gdyby przestalo mu zalezec na kobiecie to owszem moze pomoglby jej raz czy drugi ale potem olalby bo wkoncu nie jest jej nianka. Zaprzestalby pomocy tymbardziej gdyby wiedzial ze to przeszkadza /rani jego obecna dziewczyne. Skoro ma takie "za dobre serce" to czemu nie lituje sie nad Twoimi uczuciami? Ano dlatego ze on tam nie idzie pomagac z musu czy przyzwoitosci, on tam leci jak na skrzydlach szczesliwy ze moze znowu byc przydatny swojej Lejdi i ma pretekst poprzebywac z nia troche.
Na pewno nie ma sens obrzucanie jej blotem czy wyzwiskami. Dasz jej tylko satysfakcje ze jej pozycja w Waszym zwiazku jest tak mocna ze doprowdza Cie do furii. Zostaje chyba tylko rozmowa z partnerem. Zapytaj jakby sie czul gdybys Ty nagminnie "pomagala" swojemu ex ktorego bardzo kochalas mimo ze to dorosly chlop i ma ludzi bliskich, ktorzy powinni sie poczuwac do pomocy. Niech chlop sie uczciwie z reka na sercu zastanowi co nim kieruje- zwykla potrzeba pomocy czy jednak cos innego, na tyle silnego ze kaze stawiac dobro bylej nad Twoje. Bo jesli jednak to drugie to niech zawija do ex i prosi o powrot a Tobie nie zawraca doopy. A jesli to pierwsze to niech wkoncu ma jaja by przeciac ta chora pepowine. To jest dorosla kobieta niech sobie radzi sama, prosi swego mena o pomoc albo zaplaci fachowcowi. Kropka
19 2016-09-07 17:15:40 Ostatnio edytowany przez authority (2016-09-07 17:19:03)
Jak c chciało by się zacytować piosenkę Andrzeja Cierniewskiego z lekką modyfikacją albo ona albo ja
https://www.youtube.com/watch?v=jNBELmhuSGk
Autorko, zrób test. Powiedz swojemu facetowi wieczorem, że zepsuł Ci się samochód i zadzwoniłaś do swojego byłego faceta. Przyjechał, pomógł Ci ( nie wiem , dajmy na to wymienić koło) , pogadaliście o dobrych czasach i ........ wróciłaś do domu. Bądź przy tym radosna, rozpromieniona itd.
Zobaczysz jak szybko pojmie swój błąd.
Istnieje jednakże ryzyko, że potraktuje to jak zdradę stanu, zażąda rozstania i już .... droga wolna żeby z czystym sumieniem, zejść się z byłą.
Ale jeśli zarzuci Ci, że zrobiłaś WIELKI BŁĄD kontaktując się z Byłym i czemu wogóle do Niego zadzwoniłaś zamiast do swojego Misia, to masz najlepszy przykład żeby pokazać facetowi jak to boli..... wykorzystaj mały sabotaż, żeby Twój facet zrozumiał, czy to napewno normalne , że w sytuacjach krytycznych zamiast do swojego Misia dzwoni się do Byłego o pomoc?
Ciężka sprawa.
Do kogo on napisał ze nie może się z nią spotykać bo wtedy Ty trujesz. Do niej czy do Ciebie?tak czy siak to jest poniżenie dla Ciebie, niestety.
Zakochany albo kochający facet nie lata za byłą, niestety. Tam dalej jest chemia. Facet potrafi powiedzieć NIE. Ale temu tu najwyraźniej zależy na utrzymaniu kontaktu z ex. .
Autorko - tu wg mnie rozmowa tez nic nie da... nie zmienisz jego uczuć. Była daje mu adrenalinę a on to wyraźnie lubi. W najgorszym wypadku zacznie się z nią spotykać w tajemnicy i tym razem to on będzie zdradzał ale Ciebie.
Jedyna metoda to taką aby on poczuł stratę Ciebie jako coś bolesnego.
Ogranicz swoją dostępność i zobacz co będzie.
Albo m wtedy radośnie poleci do byłej ( wtedy i tak by poleciał. . ) albo poczuje że najbardziej zależy mu na Tobie.
Ja bym zmieniła strategię. Żadnych zakazów, nakazów. Jak chce, niech się z nią kontaktuje. Zakazami nic nie zrobisz. To będzie tylko owoc zakazany, jeszcze bardziej pociągający. Ona przecież mu nie zakazuje się z Tobą spotykać, więc już w tym jest 'lepsza'. Nic nie zakazuj, nie rób awantur. Pojedzie jej pomóc kolejny raz i drugi, jak z tym nie skończy, to zwyczajnie odejdź, bo nie chcesz być z kimś, dla kogo nie jesteś nr 1.
Ja bym jednak najpierw z nim porozmawiała, niech spróbuje to co ciężko mu Tobie przetłumaczyć. I wyjaśnij swoją wersję - że skoro związek ich się skończył, to jest to dla niego daleka znajoma, nie ma relacji między nimi. To nie jest rodzina, nie ma obowiązku pomagać. Skoro ją zostawił, to ją zostawił i niech będzie zostawiona, niech radzi sobie tak ze swoim życiem jak umie, jemu nic już do tego, bo już go tam nie ma. I to była jego decyzja o zostawieniu jej, więc niech będzie konsekwentny. A jak nie będzie i jej jednak nie zostawia, to rujnuje swoją obecną relację i Tobie to nie odpowiada. I wychłódź relację ze swojej strony, mentalnie przygotowując się do odejścia. Może go tknie i zacznie Cię szanować, ale nie musi. Inne sposoby to poniżanie siebie.
A serio, myślę, że skoro kilkanaście lat byli razem i wygląda na to, że dalej ich do siebie ciągnie, to nie wróżę dobrze waszemu związkowi. Widzę to jako epizod w ich relacji.
Kochani najpierw dziękuje za wszystkie odpowiedzi !!! Nawet nie wiecie jak dużo mi dały !!!
Była rozmowa, poważna - nawet przyznałam, że zasięgnęłam opinii osób zupełnie obiektywnie patrzących na sprawę, przytoczyłam kilka wypowiedzi i...
coś tam podziałało ( mina zrzedła, bo był całkowicie PRZEKONANY o własnej racji, zastanawianie się, przemyślanie tego i w końcu przyznanie, że w Waszych wypowiedziach i mojej reakcji " coś jest ".
Wzburzył się bardzo jak delikatnie, spokojnie powiedziałam mu, że Jego była to manipulatorka a On ( o ile nic do Niej dalej nie czuje - a zarzekał, że nie ) dał się wciągnąć w dziwną, nieczystą grę ( "bo przecież On nie jest głupi i w manipulacje nie da się wciągnąć" ) a ja w tym wszystkim na tym cierpię.
Jestem ostrożna i obserwuje sytuacje.
Nie mogę przyjąć strategii dzwonienia do byłego w trakcie awarii auta ( którego z resztą nie mam ) bo doskonale wie, że ze wszystkimi swoimi byłymi odcięłam kontakt i nie jesteśmy w żadnych nawet koleżeńskich relacjach ( od razu wiedziałby, że ściemniam ).
Jego byłej też nic nie napiszę , bo faktycznie dałabym Jej tylko satysfakcję.
Ultimatum postawione - albo Ona albo Ja, zobaczymy co będzie.
Jeszcze jedna rzecz, która mnie zdziwiła to fakt, że kiedy zastanawiałam się nad odejściem powiedział mi, że jak odejdę to SAMA SOBIE zrobię krzywdę, bo on i tak do niej nie wróci a ja prawdopodobnie nie spotkam kogoś tak dobrego dla siebie i córki.
I bardzo istotna kwestia - Jego była jest w ciąży z obecnym facetem.
Niby istotna, ALE wcale niczego nie przeświadczająca, bo Była dobrze wie, że skoro związał się ze mną ( a mam córkę z innym mężczyzną ) to równie dobrze przyjąłby Ją.
Do kogo on napisał ze nie może się z nią spotykać bo wtedy Ty trujesz. Do niej czy do Ciebie?
Napisał to do Niej w smsie, konkretniej, żeby się z Nim nie kontaktowała ( była ), bo ja mam z tego powodu problem i są awantury i ciężko mi cokolwiek wytłumaczyć
Jeszcze jedna rzecz, która mnie zdziwiła to fakt, że kiedy zastanawiałam się nad odejściem powiedział mi, że jak odejdę to SAMA SOBIE zrobię krzywdę, bo on i tak do niej nie wróci a ja prawdopodobnie nie spotkam kogoś tak dobrego dla siebie i córki.
.
CZERWONA LAMPKA, CZERWONA LAMPKA, CZERWONA LAMPKA
Śpiewaczek napisał/a:Jeszcze jedna rzecz, która mnie zdziwiła to fakt, że kiedy zastanawiałam się nad odejściem powiedział mi, że jak odejdę to SAMA SOBIE zrobię krzywdę, bo on i tak do niej nie wróci a ja prawdopodobnie nie spotkam kogoś tak dobrego dla siebie i córki.
.CZERWONA LAMPKA, CZERWONA LAMPKA, CZERWONA LAMPKA
Fakt tez bym sie zastanowila nad tym. Do momentu w ktorym stwierdzil ze zrobisz sobie krzywde bo on i tak do bylej nie wroci to zdanie bylo jeszcze ok. Ale argument ze nie znajdziesz kogos lepszego niz.on jest ponizej pasa. Co to ma byc? Umniejszenie Twojej wartosci, ze niby jestes taka beznadziejna ze tylko na niego Cie stac, nikt inny sie nie sfrajerzy by byc z Toba a on owszem bo jest taki wapanialomyslny i wielkoduszny? Pachnie to czyms bardzo niefajnym.
NIE NIE NIE i jeszcze RAZ NIE daj se WMÓWIĆ !!!!
Sama dokładnie słyszałam to z ust faceta który miał tyle za uszami, okłamywał mnie - chciał mieć w ręku dwa wróble, ale nie nie nie nie daj sie. Czytsa manipulacja i próby poniżenia Twojej osoby byś była na tyle słaba, byś nie była wstanie odejść.
Jego słowa skomentowałam tak : " to co uważasz,że jesteś JEDYNĄ wartością w tym związku ? że nie znajdę nikogo lepszego i nikt nie zdobędzie się być w związku z kobietą z dzieckiem ? "
To, że przez całe moje dotychczasowe życie trafiałam na Doopków przez wielkie D to nie znaczy, że wszyscy faceci tacy są. A mam wiele przykładów z otoczenia i nie tylko, że kobieta z dzieckiem to nie trędowata i są tacy, co się nie boją a i dobrzy są.
Jestem bardzo czujna, jeszcze czujniejsza niż kiedykolwiek byłam.
Jego słowa skomentowałam tak : " to co uważasz,że jesteś JEDYNĄ wartością w tym związku ? że nie znajdę nikogo lepszego i nikt nie zdobędzie się być w związku z kobietą z dzieckiem ? "
To, że przez całe moje dotychczasowe życie trafiałam na Doopków przez wielkie D to nie znaczy, że wszyscy faceci tacy są. A mam wiele przykładów z otoczenia i nie tylko, że kobieta z dzieckiem to nie trędowata i są tacy, co się nie boją a i dobrzy są.
Jestem bardzo czujna, jeszcze czujniejsza niż kiedykolwiek byłam.
I slusznie. Moment w ktorym uwierzysz ze majac go za faceta zlapalas Pana Boga za nogi bedzie momentem Twej porazki. Kaze Ci to bowiem godzic sie na wszystkie jego wyskoki i zachowania ze strachu ze stracisz taki "skarb".
Nie dopusc do tego.
Śpiewaczek, jak bym się jeszcze zastanowiła dlaczego do tej pory trafiałaś na dupków.
Musi być jakiś schemat, którego możesz sobie nawet nie uświadamiać.
Ten pan też szczerze mówiąc nie wygląda na lepszego.
Ok. To teraz już jestem pewna zet on nie odszedł do byłej bo ona jest w ciąży z innym.
Jego sms do niej - ponizyl Cię tak ze bardziej się nie da. Tekst ze nigdy by do niej nie wrócił - każdy który wrócił do byłej dokładnie to mówił. Tekst ze innego i tak nie znajdziesz - masz dla niego naprawdę niską jakość.
32 2016-09-09 00:07:33 Ostatnio edytowany przez josz (2016-09-09 00:10:29)
Przyłączę się do powyższych opinii, Twój facet nie jest wobec Ciebie lojalny. Nie odciął się całkowicie od niej i bynajmniej nie z powodu wspaniałomyślnego wybaczenia. Ciągnie go do niej, a ona nie daje o sobie zapomnieć.
W takich sytuacjach argument dla byłej, czy np. szczególnie "serdecznej" przyjaciółki faceta, intensywnie obecnej w związku dwojga ludzi: "bo ona ma problem", jest wyjątkowo perfidny i jasno daje do zrozumienia, że partnerka powinna znać swoje miejsce w szeregu (niekoniecznie pierwsze).
Ktoś tu słusznie zauważył, że Twój komfort psychiczny stawiany jest chyba na drugim miejscu.
Czy ten sms, o którym poniżej, został wysłany bezpośrednio do Ciebie (ona zna Twój nr?), czy może na jego nr i tak sobie dywagowali na Twój temat?
Później napisała smsa, że mam problem, że taką postawą mogę sobie zaszkodzić, że powinnam być jej wdzięczna, bo PRZEZ JEJ BŁĄD mam wspaniałego faceta ( tu już szlag mnie trafił ). I że skoro to moje "big love" to powinnam " spauzować".
Przecież w tym sms-ie jest wyraźna informacja od niej dla niego, że żałuje swojej zdrady, uważa, że popełniła błąd, kadzi mu nazywając "wspaniałym facetem" i jeszcze ma czelność udzielać Ci rad.
To z powodu jego niejednoznacznej postawy, ona daje sobie przyzwolenie na takie zachowania, a przede wszystkim on jej na to pozwala.
Gdzie w tym wszystkim Ty i jaka jest właściwie Twoja rola i pozycja w tym układzie.
Odnoszę wrażenie, że gdyby on tylko kiwnął palcem, ona poszłaby do niego jak w dym. Jej "poważny" związek natychmiast okazałby się nieważny.
Nie wierzę, że gdy on wyświadcza jej różne przysługi, ona nie próbuje, nie walczy, być może sprawia mu to satysfakcję?
Ja bym zmieniła strategię. Żadnych zakazów, nakazów. Jak chce, niech się z nią kontaktuje. Zakazami nic nie zrobisz. To będzie tylko owoc zakazany, jeszcze bardziej pociągający. Ona przecież mu nie zakazuje się z Tobą spotykać, więc już w tym jest 'lepsza'. Nic nie zakazuj, nie rób awantur. Pojedzie jej pomóc kolejny raz i drugi, jak z tym nie skończy, to zwyczajnie odejdź, bo nie chcesz być z kimś, dla kogo nie jesteś nr 1.
To dobra rada. Teraz, gdy przyparłaś go nieco do ściany, chyba nic innego Ci nie pozostaje.
Od kilku dni mam koszmary. Niby strategia obrana, niby wszystko wiem - tzn. nie wiem nic, bo mam jedynie dowody na to, że nie jest wobec mnie fair.
Nie wiem, czy Ona kontaktowała się z Nim ( przy mnie na pewno nie, ale nie mieszkamy razem, więc... ) nie wiem na czym dokładnie stoję.
Chciałabym walczyć o coś, ale czuję, że nie mam za bardzo na to wpływu.
Za dnia jest jeszcze ok, ale wieczorem zaczynają dręczyć mnie myśli ( że między nimi nic nie wygasło, że jestem na drugim miejscu, że coś przede mną ukrywa itd. ) Szukam jakiegoś durnego potwierdzenia swojej pozycji w tym związku i jak kulą w płot.
Boję się, że jeśli smsują - to kasuje wiadomości. Że jeśli rozmawiają ze sobą- to kasuje połączenia z rejestru, że jeśli zapytam, czy dzwoniła- skłamie ( BY OSZCZĘDZIĆ MI NERWÓW).
To chyba znaczy, że już mu nie ufam.
Jak mam mu dosadnie przekazać, że sposób w jaki napisał do niej sms jest poniżający mnie.
Czuje się jakby ONI we dwoje smsowali sobie jak "poważni", "zdystansowani" ludzie między sobą, traktując mnie z góry jak niepoważną, jak dziecko.
Tylko dlatego, że nie pasuje mi kontaktowanie się ich między sobą nawet raz na jakiś k... czas.
Nie obchodzi mnie tłumaczenie, że przecież ex mogą być przyjaciółmi, że krzywda jest jego i to on decyduje, czy będzie chował zadre, czy nie.
Mówi ,że nie jest skurczybykiem i Jej cześć na ulicy zawsze powie. Że nie wolno być zawistnym itd. a mojego dyskomfortu nie widzi i jedyne co może w tym temacie powiedzieć to : DAJ SE SPOKÓJ, JA JUŻ O TYM NIE MYŚLE.
Chodzi mi po głowie, żeby zrobić mu na złość, pokazać coś podobnego do tego co on mi zaserwował.
Ale jeśli ja zrobię na złość - to będzie rewanż z Jego strony. I się nerwowo powykańczamy.
Tak źle i tak niedobrze.
Śpiewaczek, przede wszystkim ogarnij emocje. Rozmawiałaś z nim niedawno, pokazałaś nawet część wypowiedzi z tego forum, więc tymczasem odpuść.
Daj odetchnąć sobie i jemu od tematu byłej.
Nie uważam, żeby oni będąc ze sobą kilkanaście lat, musieli udawać teraz, że się nie znają, bez względu na to co się między nimi wydarzyło. Faktycznie to ich/jego sprawa. Uważam także, że tzw. przyjaźń damsko-męska jest układem podwyższonego ryzyka, jednak w takim przypadku należy przestrzegać konkretnych zasad, zwłaszcza, gdy jedna ze stron jest w związku.
A te zasady to m.in. takt, szacunek do partnera, szczerość, unikanie dwuznacznych sytuacji itd.
Twój partner, niestety, złamał wiele z tych zasad. Może po Waszej ostatniej rozmowie przemyśli i zreflektuje się.
A Ty, tymczasem uspokój się, nie rób mu na złość w żadnym wypadku, odpuść temat. Jeśli on przekroczy Twoim zdaniem granice, podejmiesz decyzję.