Witam. Chciałabym sie poradzić w pewnej sprawie. Nieco ponad miesiąc temu poznałam faceta. Starszy ode mnie 9 lat. Wszystko jakos tak sie szybko rozwinelo ze postanowiliśmy byc razem. To on byl bardziej nakręcony na ta znajomość. Ja z racji jego wieku i przeszłości (wiadomo faceta starszy bardziej doświadczony z przeszłości - byla zona, dziecko) czułam się przy nim jakos tak dziwnie balam sie otworzyc przed nim czułam się jak mlodsza i glupsza. W każdym razie wszystko ukladalo sie fajnie spedzalam u niego czas gotowal mi pyszne obiady mowil ze chce żebyśmy razem wyjechali do innego miasta żebym się wyrwała i zaznala troche innego zycia w innym miejscu a on mi przy tym pomoże i bedzie przy mnie. Sprawa wygląda następująco bylam u niego ostatnie 3 dni w niedziele wieczorem poszłam do sklepu po piwa i fajki miałam w portfelu 100 zl plus 60 zl po 20 zl wzięłam z tego 40 i przyniosłam resztę 10 zl czyli powinnam miec w portfelu 130zl i tyle bylo w poniedziałek nie zaglądałam do portfela torebka leżała caly czas w pokoju nikt nas nie odwiedzal we wtorek wyszłam od niego poszłam do sklepy patrzę a tam 100 zl nie ma. Odrazu do niego zadzwoniłam chciałam wyjaśnić sprawę powiedzial ze jest w szoku ze go o cos takiego oskarżam ale przeciez pieniadze nie rozpłynęły sie w powietrzu. Nie wiem co mam zrobic wszystko niby bylo świetnie wspólne plany i teraz nie wiem czy skreślić go o ta podejrzana sprawę z pieniędzmi bo tak na prawdę juz nie wyjaśnię tej sprawy bo nie dojde jaka jest prawda. Nie ukrywam zauroczylam sie nim i dlatego jestem w kropce. Ja jestem przekonana ze te pieniadze byly. Kurczę nie wiem co myśleć doradźcie mi co robic
Przecież się nie przyzna.
Kochana - uciekaj od niego w te pędy
O kurka...
poniżej krytyki.
Skoro masz pewność, to uciekaj od tego kieszonkowca
Tak to jest jak się wpada w "zażyłą" relację po miesiącu znajomości. Masz lekcję na przyszłość, że zanim wejdzie się w związek, należy dobrze poznać drugiego człowieka. To wymaga użycia głowy w mądry sposób, nie tworzenia iluzji.
Nie zgadzam się z przedmówczyniami. Zbyt pochopne wnioski.
Ja jestem przekonana ze te pieniadze byly.
Często tak jest, że jesteśmy święcie o czymś przekonani, a potem okazuje się inaczej
Starałabym się jednak ustalić co stało się z pieniędzmi (mogły zostać w sklepie, mogłaś wydać wcześniej i zapomnieć, mogłaś włożyć je gdzieś indziej, zgubić etc.).
Tylko pewność, że on je wziął (w sumie - ukradł) dyskwalifikowałaby tę znajomość.
Natomiast zgadzam się z twierdzeniem, że do miesięcznej znajomości trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. To jest zdecydowanie zbyt krótki czas aby kogoś dobrze poznać. Na pewno nie jest to czas, po którym można by zdecydować o wspólnym życiu, rewolucji we własnym (przeprowadzka) itp.
Dziewczyny, bądźcie bardziej ostrożne (nie twierdzę, żeby być przewrażliwionym).
Wlasnie to wszystko jest pełne sprzeczności bo planuje ze mna jakas przyszłość i to on jest bardziej na to nakręcony niż ja. Okej uprawialiśmy seks ale to ja po tym wszystkim mówiłam zastanówmy sie czy na pewno pasujemy do siebie i czy chcemy byc ze soba a nie on. Zawsze jak sie widzimy to powtarza ze chce żebyśmy razem wyjechali itd. Ja jestem sceptyczna. Jesli chodzi o kasę wiem ze ma teraz problemy finansowe ale z drugiej strony wiem ze potrafi sobie radzić i jesli chce to moze zarobić kasę w jeden dzień. Jak ukradl kasę to chyba nie myślał ze sie nie domysle i ze bede chciała dalej utrzymywać kontakt a jesli nawet to tez na pewno wie ze więcej razy taka sytuacja nie przejdzie bo bede pilnować i patrzyć mu na ręce wiec tak na prawde to 100 zl niewiele go zbawilo. Dziwna sytuacja
I to, ze on jest tak nakrecony i ze po miesiacu chce cie do innego miasta wywozic, zebys zaznala innego zycia choc nie ma pieniedzy (za twoje chyba), nie zapala ci lampki w glowie?
I to, ze on jest tak nakrecony i ze po miesiacu chce cie do innego miasta wywozic, zebys zaznala innego zycia choc nie ma pieniedzy (za twoje chyba), nie zapala ci lampki w glowie?
Touche!
Autorko, jak kraść, to miliony a nie nędzne 100 zł.
Ja nie wiem, czy to ja jakiś dziwny czy to świat jakiś inny ale znając kogoś miesiąc czasu i snuć plany? To jakaś nowa metoda podrywu o której nie wiem?
Sam słysząc od dziewczyny po miesiącu znajomości jak mebluje nam domek, wybiera imiona naszych dzieci i snuje plany na wspólne "lepsze" życie to... bym spier.... pardon, uciekał w podskokach
No fakt, wyjeżdżanie z dziećmi i ślubem po krótkim okresie znajomości to chyba największy boner killer.