Hej. Chciałabym Was prosić o radę, ponieważ ostatnio moje trudności w relacji z przyszłą być może teściową mnie przerosły i już sama nie jestem pewna czy problem jest we mnie czy w niej... Mam fajnego chłopaka, ja mam 22 lat on 29. Jesteśmy ze sobą ok 2 lat, dobrze się dogadujemy, jesteśmy szczęśliwi. Problem pojawia się gdy spotykam się z jego mamą, a moją być może przyszłą teściową. Jest to kobieta twardo stąpająca po ziemi, ma swoją firmę, jest pewna siebie, towarzyska, bardzo lubi gadać, ale... głównie o sobie i swoim życiu. Ja jestem osobą raczej nieśmiałą i spokojną, więc ona jest totalnym przeciwieństwem mnie i mojej mamy. Może stąd tak trudna w odbiorze jest matka mojego chłopaka. Gada ciągle o sobie, o swoim życiu, mało co spyta o mnie, choć mi na tym nie zależy. Ale ona wprost uwielbia się CHWALIĆ! Robi to nagminnie co jakiś czas, wychwala swoich synów i taka litania potrafi trwać nawet godzinę. Mówi jaki to jej drugi syn jest nadzwyczaj zdolny, że tak rodzi się raz na 1000. Wychwala też mojego chłopaka, że jego pamiętają wszystkie nauczycielki, że jest taki zdolny (robi doktorat na Polibudzie), przystojny, zaradny i potrafi jakieś różne "śmieszne" historyjki rodzinne opowiadać mi po kilka razy. Ja również studiuję, uczyłam się bardzo dobrze, nie czuję się gorsza, ale przez jej gadkę tak to odbieram, jakby chciała pokazać, że jestem gorsza. Najgorzej jest jak schodzi na swój temat co uwielbia. Co jakiś czas mówi jaka to była dobra w przedmiotach wszystkich, z wf-u cudnie, kiedyś przyniosła swoje dyplomy z podstawówki i pokazywała mi... Nie wiem co nigdy mam mówić , to jest bardzo ale to bardzo męczące i denerwujące, bo ile można przytakiwać "tak tak to super, że pani jest taka super"? Ja zawsze staram się być miła, pomagam jej a to zmyję, a to coś. Ostatnio jednak wyprowadziła mnie z równowagi niemal gdy wychwalała swego syna, że miał ciągle świadectwa z paskiem , na co ja stwierdziłam, że ja też miałam ,a ona z powątpiewaniem w głosie spytała "nawet w liceum?. Czarę goryczy przelał tekst, że ostatnio jej nauczycielka po 40 latach ją rozpoznała. Ja już chyba z lekką złością w głosie stwierdziłam, że mnie też pamiętają nauczycielki, bo one pamiętają dobre uczennice. A ona "ale będą myślisz, po 40 latach?". Tu autentycznie poczułam się bardzo źle po jej słowach, jakby mnie atakowała i na siłę chciała pokazać, że ja jestem śmieciem podług jej i jej synów... Po tym zrobiłam awanturę chłopakowi, że to, że ona się tak chwali jest bezczelne i niegrzeczne i nie zniosę tego dłużej i ma jej zwrócić uwagę w jakiś sposób lecz nie bezpośrednio. Co najlepsze on broni jej (bardzo ją szanuje i kocha, trochę chyba jest maminsynek), że zawsze tak gada głupoty, i że za bardzo to biorę do siebie. Dałam mu do zrozumienia, że ja nie zniosę tego jej wychwalania i następnym razem ma jej zwrócić uwagę lub idziemy od niej i , że w pewnym momencie będzie musiał być za mną nie za matką. On chyba trochę zrozumiał, ale coś czuję na krótko, już parę razy mu mówiłam, że mi to przeszkadza, bo jest męczące, mówił, że przesadzam. Jak wy to widzicie? Czy rzeczywiście przesadzam czy to ona jest jakaś bezczelna? Dodam tylko, że myślałam, że mnie nie lubi, ale mój chłopak powiedział mi, że jego matka czasem mówi mu , żeby się śpieszył z oświadczynami itd, więc o co jej chodzić może? Po prostu taka jest i mam się uspokoić i męczyć się z tym jej chwaleniem? Czuję, że to wpływa na nasz związek coraz bardziej się tym przejmuję i tym, że on najczęściej stoi za nią i jej broni, co mnie boli niekiedy, że nie widzi, że ja czuję się źle. Czuję się źle gdy pomyślę, że do jego rodziców będziemy jechać, już psychicznie nie mam jakby siły i jestem zmęczona nawet jak jeszcze nie wysiądę z samochodu, bo wiem jak bardzo mnie zmęczy i zirytuje gadka z nią...Proszę Was o radę!
1 2016-08-16 23:19:00 Ostatnio edytowany przez vacoss (2016-08-16 23:21:35)
Typowa żywcem wyjęta szablonowa mamuśka która przykrywa swoimi synkami fakt iż jej za przeproszeniem słoma z butów wystaje on ma rację nie przejmuj się nią. Miej [wulgaryzm] a będzie ci dane.
vacoss, niepotrzebnie, aż tak się spinasz. Rozumiem, że gadatliwi ludzie potrafią być męczący, zwłaszcza, gdy są monotematyczni i powtarzają ciągle te same historie.
Szczególnie też, gdy mówią przede wszystkim o sobie, nie słuchają innych, a do tego lubią się chełpić.
Niestety, tacy ludzie istnieją i jak widać matka Twojego chłopaka do niech należy.
Ciesz się, że nie wtyka nosa w Wasze sprawy, czy nie przeprowadza z Tobą wywiadu n/t Twoich osobistych spraw, czy życia Twojej rodziny.
Ostatnio jednak wyprowadziła mnie z równowagi niemal gdy wychwalała swego syna, że miał ciągle świadectwa z paskiem , na co ja stwierdziłam, że ja też miałam ,a ona z powątpiewaniem w głosie spytała "nawet w liceum?. Czarę goryczy przelał tekst, że ostatnio jej nauczycielka po 40 latach ją rozpoznała. Ja już chyba z lekką złością w głosie stwierdziłam, że mnie też pamiętają nauczycielki, bo one pamiętają dobre uczennice. A ona "ale będą myślisz, po 40 latach?". Tu autentycznie poczułam się bardzo źle po jej słowach, jakby mnie atakowała i na siłę chciała pokazać, że ja jestem śmieciem podług jej i jej synów... !
Niepotrzebnie odnosisz do siebie opowiadane przez nią historie. Poddawanie w wątpliwość Twoich sukcesów w szkole nie było zbyt taktowne, a wróżby na przyszłość po prostu śmieszne, bo skąd możesz wiedzieć, co będzie za 40 lat?
Nie daj się sprowokować i popracuj nad własną samooceną, bo skoro słuchając hymnów pochwalnych na cześć jej synów Ty czujesz się "jak śmieć", tzn, że chyba brakuje Ci pewności siebie.
Nie rozumiem też dlaczego zrobiłaś awanturę chłopakowi, przecież to nie on tak się zachowuje, tylko jego matka?
Radziłabym Ci uzbroić się w cierpliwość w czasie wizyt u mamusi, jednym uchem słuchać, drugim wypuszczać, przytakiwać i owszem, powtarzać; fajnie, świetnie, super...
Po co masz sobie łamać głowę nad wymyślnymi odpowiedziami, czy prowadzić ożywioną dyskusję, gdy ona w kółko o tym samym.
Próbowałaś przynajmniej zmienić temat rozmowy, może znajdziecie jakąś nić porozumienia?
4 2016-08-17 06:01:32 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-08-17 07:19:43)
Autorko, robisz z igły - widły. Po pierwsze jeszcze nie wiesz, czy ta kobieta będzie Twoją teściową, po drugie, wybacz ale o czym chciałabyś z Nią rozmawiać ? O swojej szkole, czy Jej firmie ?
Matka chłopaka próbuje znaleźć z Tobą jakąś nić porozumienia i choć teraz tego nie rozumiesz, matki o swoich dzieciach potrafią mówić godzinami. Zamiast strzelać focha, jak małe dziecko powinnaś Jej posłuchać, korona z głowy Ci nie spadnie. Oburza Cię że, mówi o sobie ? Jest dojrzałą kobietą sukcesu, osiągnęła coś w życiu, dlaczego nie ma o tym mówić. . Wiesz, mądrzej byłoby gdybyś zainteresowała się, jak zrobiła karierę zawodową, od takich kobiet, warto wyciągać naukę dla siebie. Być może, Ty w Jej wieku, też będziesz mogła się pochwalić sukcesami zawodowymi.
Nie wypytuję Cię o sprawy prywatne i osobiste, nie robi Ci przykrości, nie dokucza, nie krytykuje więc, o co Ci chodzi ?
Moim zdaniem, kiedy gościsz u Niej, stara się nie naruszać Twojej prywatności, a Ty marudzisz i robisz jazdy chłopakowi, bo co powie Jego matka, bierzesz personalnie do siebie.
Wyluzuj.
Tak na marginesie, większość z Nas kiedyś słyszało śmieszne historyjki z dzieciństwa partnerów, oglądała zdjęcia z wieku niemowlęcego i słuchało o osiągnięciach, jakie miał partner w dzieciństwie i wieku dorastania. Norma.
Ciesz się, że kobieta traktuje Cię normalnie.
Chyba nie wolałabyś, aby ignorowała Twoją obecność w swoim domu, albo robiła Ci przesłuchania.
Typowa żywcem wyjęta szablonowa mamuśka która przykrywa swoimi synkami fakt iż jej za przeproszeniem słoma z butów wystaje on ma rację nie przejmuj się nią. Miej [wulgaryzm] a będzie ci dane.
Bardzo głęboka i przemyślana odpowiedź.
Autorko, robisz z igły - widły. Po pierwsze jeszcze nie wiesz, czy ta kobieta będzie Twoją teściową, po drugie, wybacz ale o czym chciałabyś z Nią rozmawiać ? O swojej szkole, czy Jej firmie ?
Matka chłopaka próbuje znaleźć z Tobą jakąś nić porozumienia i choć teraz tego nie rozumiesz, matki o swoich dzieciach potrafią mówić godzinami. Zamiast strzelać focha, jak małe dziecko powinnaś Jej posłuchać, korona z głowy Ci nie spadnie. Oburza Cię że, mówi o sobie ? Jest dojrzałą kobietą sukcesu, osiągnęła coś w życiu, dlaczego nie ma o tym mówić. . Wiesz, mądrzej byłoby gdybyś zainteresowała się, jak zrobiła karierę zawodową, od takich kobiet, warto wyciągać naukę dla siebie. Być może, Ty w Jej wieku, też będziesz mogła się pochwalić sukcesami zawodowymi.
Nie wypytuję Cię o sprawy prywatne i osobiste, nie robi Ci przykrości, nie dokucza, nie krytykuje więc, o co Ci chodzi ?
Moim zdaniem, kiedy gościsz u Niej, stara się nie naruszać Twojej prywatności, a Ty marudzisz i robisz jazdy chłopakowi, bo co powie Jego matka, bierzesz personalnie do siebie.
Wyluzuj.Tak na marginesie, większość z Nas kiedyś słyszało śmieszne historyjki z dzieciństwa partnerów, oglądała zdjęcia z wieku niemowlęcego i słuchało o osiągnięciach, jakie miał partner w dzieciństwie i wieku dorastania. Norma.
Ciesz się, że kobieta traktuje Cię normalnie.
Chyba nie wolałabyś, aby ignorowała Twoją obecność w swoim domu, albo robiła Ci przesłuchania.Abbarum napisał/a:Typowa żywcem wyjęta szablonowa mamuśka która przykrywa swoimi synkami fakt iż jej za przeproszeniem słoma z butów wystaje on ma rację nie przejmuj się nią. Miej [wulgaryzm] a będzie ci dane.
Bardzo głęboka i przemyślana odpowiedź.
Ja tam rozumiem autorke,sam nie lubię ludzi przechwalających się,to jest jak dla mnie oznaka próżności i próba dowartościowania się za wszelką cenę,więc to raczej mamuśka ma problem z samooceną.
Jeśli ktoś jest człowiekiem sukcesu,to nie musi trąbić o tym dookoła,bo każdy sam to zauważy i jeśli będzie zainteresowany-dopyta o szczegóły.
Jest dojrzałą kobietą sukcesu, osiągnęła coś w życiu, dlaczego nie ma o tym mówić.
Bo może nie każdy chce tego słuchać?
Dobry rozmówca rozmawia na tematy,które interesują drugą stronę,a nie prowadzi monolog piejąc peany na własną cześć.
Autorko,ona jest próżna i egocentryczna,będziesz musieć się do tego przyzwyczaić
Myślę , ze przesadzasz troszkę autorko. zachowanie matki partnera może być irytujące ale ani Twój chłopak nic na to nie poradzi ani Ty. Musisz jakoś łagodniej do tego podejść. Widać , że kobieta chce mieć dobre stosunki z Tobą, lubi Ciebie..ciesz się z tego..a że ma taki charakter nie zmienisz jej z resztą niby czemu?jest sympatyczna tylko się przechwala . Da się to znieść. Wolisz taką teściową niż wścibską i upierdliwą...Przemyśl to sobie
Z reszta pomyśl...nie byłoby Ci trochę przykro jakby Twój partner zrobił Ci awanturę o Twoją matkę?która nic złego w Twoich oczach nie zrobiła...???
Od kiedy przechwalanie się jest oznaką sympatii? Może i stara się złapać ze mną kontakt, ale w taki sposób, że sie przechwala i wątpi w moje osiągnięcia tak jak wyżej pisałam?
Gdyby moja mama w czymś przeszkadzała mojemu chłopakowi to zwróciłabym jej uwagę delikatnie, dla mnie przede wszystkim jest ważne, zeby on się z moja rodziną dobrze czul, dla mnie on jest najważniejszy.
Od kiedy przechwalanie się jest oznaką sympatii? Może i stara się złapać ze mną kontakt, ale w taki sposób, że sie przechwala i wątpi w moje osiągnięcia tak jak wyżej pisałam?
Gdyby moja mama w czymś przeszkadzała mojemu chłopakowi to zwróciłabym jej uwagę delikatnie, dla mnie przede wszystkim jest ważne, zeby on się z moja rodziną dobrze czul, dla mnie on jest najważniejszy.
Ja się zgadzam z Josz i Dianą.
Sama wprawdzie nie lubię chełpiących się ludzi (nawet jeśli mają ku temu powody), ale widać matka chłopaka taka jest. Być może powodem także jest szukanie tematów do rozmowy. Nienajlepiej trafionych, to prawda, ale czy Autorko sama podajesz inny temat? Może Ty milczysz więc ona nawiązuje rozmowę?
Czasem coś zagaduję, często milczę. Nie czuję się zobligowana do rozmowy z nią, przyjeżdżam tam dla chłopaka i to z nim chcę spędzać czas, ona po prostu tam jest więc trzeba chwilę pogadać. Moi rodzice parę minut pogadają, mama o coś spyta czasem chłopaka co słychać itp i idzie robić swoje. U chłopaka jest inaczej, on lubi chyba siedzieć z nią w kuchni i gadać, u mnie tylko chwilę gadamy i idziemy sobie gdzieś sami, nie rozumie też dlaczego my u niego musimy siedzieć i z nią gadać a raczej słuchać jej wywodów...
Nie czuję się zobligowana do rozmowy z nią, przyjeżdżam tam dla chłopaka i to z nim chcę spędzać czas.
Problemy wyczuwam, koniaka w tyłek od chłopaka widzę. ..
Czasem coś zagaduję, często milczę. Nie czuję się zobligowana do rozmowy z nią, przyjeżdżam tam dla chłopaka i to z nim chcę spędzać czas, ona po prostu tam jest więc trzeba chwilę pogadać. Moi rodzice parę minut pogadają, mama o coś spyta czasem chłopaka co słychać itp i idzie robić swoje. U chłopaka jest inaczej, on lubi chyba siedzieć z nią w kuchni i gadać, u mnie tylko chwilę gadamy i idziemy sobie gdzieś sami, nie rozumie też dlaczego my u niego musimy siedzieć i z nią gadać a raczej słuchać jej wywodów...
A mi tu śmierdzi przede wszystkim egoizmem i brakiem szacunku - Twoim.
Naprawdę korona Ci z głowy nie spadnie, jak raz na jakiś czas posłuchasz o dokonaniach matki Twojego partnera.
Rzeczywiście macie racje, korona mi z głowy nie spadnie, jednakże, nie uważam, się za księżniczkę czy coś, staram sie być dla niej mila, jak robię ciasta zawsze jej zawożę , a to owoce itp. Może mam zupełnie inny obraz mojej spokojnej, nie wcinającej sie mamy, myślę też, że zostałam wychowana w taki sposób, że wychwalanie się jest bardzo niegrzeczne i bezczelne. Moj tata poznal jego mamę, ona chwalila mojego chłopaka, swego syna, na co moj tata stwierdził czy będziemy sie licytować, które dziecko lepsze? Po prostu ona jest w tym chwaleniu sie bezczelna i moj tata tez tak uważa, na dłuższą metę to jest bardzo męczące i irytujące. Mój chłopak sie z tego śmieje, ze tak gada choc wie, ze ja tego juz nie mogę znieść. Dlatego czasem próbowałam zmieniać temat, jednak Malo skutecznie, dlatego chciałam was prosić o jakieś rady. Czy może jakos żartami jej zwrócić uwagę czy co? Bo nie wiem czy bede potrafiła miec wyjee*ane jak napisaliście, to nie takie proste gdy to juz doprowadza do awersji na jej widok..
Rzeczywiście macie racje, korona mi z głowy nie spadnie, jednakże, nie uważam, się za księżniczkę czy coś, staram sie być dla niej mila, jak robię ciasta zawsze jej zawożę , a to owoce itp. Może mam zupełnie inny obraz mojej spokojnej, nie wcinającej sie mamy, myślę też, że zostałam wychowana w taki sposób, że wychwalanie się jest bardzo niegrzeczne i bezczelne. Moj tata poznal jego mamę, ona chwalila mojego chłopaka, swego syna, na co moj tata stwierdził czy będziemy sie licytować, które dziecko lepsze? Po prostu ona jest w tym chwaleniu sie bezczelna i moj tata tez tak uważa, na dłuższą metę to jest bardzo męczące i irytujące. Mój chłopak sie z tego śmieje, ze tak gada choc wie, ze ja tego juz nie mogę znieść. Dlatego czasem próbowałam zmieniać temat, jednak Malo skutecznie, dlatego chciałam was prosić o jakieś rady. Czy może jakos żartami jej zwrócić uwagę czy co? Bo nie wiem czy bede potrafiła miec wyjee*ane jak napisaliście, to nie takie proste gdy to juz doprowadza do awersji na jej widok..
Wiesz, w całym dorosłym życiu człowieka spotykamy mnóstwo osób, z którymi, z grzeczności, musimy porozmawiać.
Nie rób cyrków, tylko polub tą kobietę, razem z chłopakiem śmiej się z jej gadulstwa, podejdź do tego sympatycznie.
To matka Twojego chłopaka i jaka by nie była, szacunek jej się należy.
A ja tam Autorke rozumiem. Bo chec zlapania kontaktu z dziewczyna syna i nawet opowiesci od czasu do czasu o swoich zyciowych dokonaniach sa ok ale bez przesady. Jesli ta pani nie raczy nawet zapytac Autorki co u niej slychac, jak zdrowie, nauka, praca tylko zaczyna od monologu na swoj temat i tak przebiega cala "rozmowa" to to moze byc zaiste bardzo wkurzajace. Tak samo drazniace i niekulturalne jest dyskredytownie osiagniec drugiej osoby i pianie nt wlasnych szczegolnie jesli ten ktos jest naszym gosciem. Dziewczyna sie stara porozmawiac chwile, pomoc przy obiedzie, sprzataniu, zawiezc ciasto ale bez przesady trudno by cala wizyte u chlopaka spedzala z jego mamusia w roli manekina-sluchacza. A skoro nie tylko ona ale i jej rodzice zauwazyli ze ta pani jest bardzo skupiona na sobie, swoich osiagnieciach itp to chyba jest cos na rzeczy. Jedyne co jest bez sensu to to ze wyzywasz sie Autorko na swoim chlopaku. Co on ma zrobic, urzadzic awanture matce? Jemu to nie musi przeszkadzac ze taka jest a jesli Tobie to wadzi to zostaje conajwyzej ograniczyc swoje wizyty w jej domu a chlopakowi wytlumaczyc powod bez naskakiwania na niego.
A ja tam Autorke rozumiem. Bo chec zlapania kontaktu z dziewczyna syna i nawet opowiesci od czasu do czasu o swoich zyciowych dokonaniach sa ok ale bez przesady. Jesli ta pani nie raczy nawet zapytac Autorki co u niej slychac, jak zdrowie, nauka, praca tylko zaczyna od monologu na swoj temat i tak przebiega cala "rozmowa" to to moze byc zaiste bardzo wkurzajace. Tak samo drazniace i niekulturalne jest dyskredytownie osiagniec drugiej osoby i pianie nt wlasnych szczegolnie jesli ten ktos jest naszym gosciem. Dziewczyna sie stara porozmawiac chwile, pomoc przy obiedzie, sprzataniu, zawiezc ciasto ale bez przesady trudno by cala wizyte u chlopaka spedzala z jego mamusia w roli manekina-sluchacza. A skoro nie tylko ona ale i jej rodzice zauwazyli ze ta pani jest bardzo skupiona na sobie, swoich osiagnieciach itp to chyba jest cos na rzeczy. Jedyne co jest bez sensu to to ze wyzywasz sie Autorko na swoim chlopaku. Co on ma zrobic, urzadzic awanture matce? Jemu to nie musi przeszkadzac ze taka jest a jesli Tobie to wadzi to zostaje conajwyzej ograniczyc swoje wizyty w jej domu a chlopakowi wytlumaczyc powod bez naskakiwania na niego.
Przecież mowa jest o PARU MINUTACH rozmowy przy okazji odwiedzenia chłopaka...
Nie ma mowy o paru minutach, ona uwielbia gadać. Ostatnio byłam z nią sama i jej mowa pochwalna trwała ok godziny, patrzyłam na zegarek ile nie bylo chłopaka i tyle czasu wyszło nie ma mowy o rozmowie z nią przez pare minut, ona może człowieka zagadać i nie widzi w tym niczego złego, zatrzymuje i sama zaprasza na "pogaduszki" do kuchni... Nie chcę zacząć jej nie znosić, ale to jest silniejsze ode mnie. Ale chyba rzeczywiście moze pora dorosnąć, nie zawsze ma się kontakt z ludźmi, których sie lubi. Ograniczę kontakty na razie i nie bede jej słuchać i tyle chyba..
Robi to nagminnie co jakiś czas, wychwala swoich synów i taka litania potrafi trwać nawet godzinę.
No nie wiem czy chodzi o pare minut.
@Cyngli badz na przyszlosc tak uprzejma i nie pisz do mnie drukowanymi literami bo nie jestem:
a) taka stara zeby miec powazne problemy ze wzrokiem;
b) taka smarkata zeby mnie pouczac;
c) ograniczona umyslowo zeby musiec mi powiekszac fragmenty tekstu cobym zalapala istote problemu.
19 2016-08-17 14:44:55 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-17 14:46:28)
vacoss napisał/a:Robi to nagminnie co jakiś czas, wychwala swoich synów i taka litania potrafi trwać nawet godzinę.
No nie wiem czy chodzi o pare minut.
@Cyngli badz na przyszlosc tak uprzejma i nie pisz do mnie drukowanymi literami bo nie jestem:
a) taka stara zeby miec powazne problemy ze wzrokiem;
b) taka smarkata zeby mnie pouczac;
c) ograniczona umyslowo zeby musiec mi powiekszac fragmenty tekstu cobym zalapala istote problemu.
Zawsze tak piszę, żeby zaakcentować fragment dla mnie ważny.
To nie ma NIC wspólnego z pouczaniem, ani obrażaniem kogokolwiek.
Ale sugerowałabym przewrażliwienie w Twoim przypadku.
-------------
A że nie chodzi o parę minut, to teraz wiem, bo Autorka dopisała...
feniks35 napisał/a:vacoss napisał/a:Robi to nagminnie co jakiś czas, wychwala swoich synów i taka litania potrafi trwać nawet godzinę.
No nie wiem czy chodzi o pare minut.
@Cyngli badz na przyszlosc tak uprzejma i nie pisz do mnie drukowanymi literami bo nie jestem:
a) taka stara zeby miec powazne problemy ze wzrokiem;
b) taka smarkata zeby mnie pouczac;
c) ograniczona umyslowo zeby musiec mi powiekszac fragmenty tekstu cobym zalapala istote problemu.Zawsze tak piszę, żeby zaakcentować fragment dla mnie ważny.
To nie ma NIC wspólnego z pouczaniem, ani obrażaniem kogokolwiek.Ale sugerowałabym przewrażliwienie w Twoim przypadku.
-------------
A że nie chodzi o parę minut, to teraz wiem, bo Autorka dopisała...
Ja tam wyczytalam to juz w pierwszym poscie.
A to ze" cos sie robi zawsze" nie zmienia faktu ze moze to byc niekulturalne i nie ma to nic wspolnego z przewrazliwieniem
21 2016-08-17 14:55:07 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-17 14:56:15)
Cyngli napisał/a:feniks35 napisał/a:No nie wiem czy chodzi o pare minut.
@Cyngli badz na przyszlosc tak uprzejma i nie pisz do mnie drukowanymi literami bo nie jestem:
a) taka stara zeby miec powazne problemy ze wzrokiem;
b) taka smarkata zeby mnie pouczac;
c) ograniczona umyslowo zeby musiec mi powiekszac fragmenty tekstu cobym zalapala istote problemu.Zawsze tak piszę, żeby zaakcentować fragment dla mnie ważny.
To nie ma NIC wspólnego z pouczaniem, ani obrażaniem kogokolwiek.Ale sugerowałabym przewrażliwienie w Twoim przypadku.
-------------
A że nie chodzi o parę minut, to teraz wiem, bo Autorka dopisała...
A to ze" cos sie robi zawsze" nie zmienia faktu ze moze to byc niekulturalne i nie ma to nic wspolnego z przewrazliwieniem
Ale nie w tym przypadku.
To trochę tak, jakbym ja teraz napisała, że mnie razi fakt, że nie stosujesz przecinków i to jest według mnie niekulturalne. A Ty byś się posikała ze śmiechu.
Daj spokój, rozmawiamy normalnie na jakiś tam temat, a Ty mi nagle wyskakujesz z tekstem, że jestem niekulturalna, bo napisałam parę słów z dużej litery?
Przecież to nonsens.
Szczerze mówią, u autorki widzę braki w wychowaniu. Dla mnie normą jest że, nie wypada przyjść do rodzinnego domu partnera, coś tam burknąć i iść zajmować się swoimi sprawami. Jeśli się odwiedza dom matki w który mieszka chłopak, dobre maniery nakazują rozmowę z Panią domu.
Pretensje że, kobieta się chwali, Droga Autorko, jak na razie Twoimi osiągnięciami są dobre oceny w szkole ( ta działka jest w polu zainteresowania Twoich rodziców ) i poderwanie faceta. Brawo Ty! Jednak przyznasz, że na razie nie masz czym imponować.
Słabo widzę Wasze wspólne relację w przyszłości.
23 2016-08-17 14:58:50 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-17 14:59:55)
Szczerze mówią, u autorki widzę braki w wychowaniu. Dla mnie normą jest że, nie wypada przyjść do rodzinnego domu partnera, coś tam burknąć i iść zajmować się swoimi sprawami. Jeśli się odwiedza dom matki w który mieszka chłopak, dobre maniery nakazują rozmowę z Panią domu.
Pretensje że, kobieta się chwali, Droga Autorko, jak na razie Twoimi osiągnięciami są dobre oceny w szkole ( ta działka jest w polu zainteresowania Twoich rodziców ) i poderwanie faceta. Brawo Ty! Jednak przyznasz, że na razie nie masz czym imponować.
Słabo widzę Wasze wspólne relację w przyszłości.
Ogólnie, to podzielam zdanie Diany. Może nie ujęłabym tego aż tak ostro, ale zawsze mnie uczono, że starszym od siebie należy okazać szacunek, zamienić parę słów i wysłuchać tego, co mają do powiedzenia, nawet, jeśli osobiście uważałam to za stratę czasu.
Moja teściowa też czasem marudzi, starsi ludzie tak mają - wydaje im się, że każdy chce słuchać o niedzielnym kazaniu, czy nowych lekach z magnezem.
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Zawsze tak piszę, żeby zaakcentować fragment dla mnie ważny.
To nie ma NIC wspólnego z pouczaniem, ani obrażaniem kogokolwiek.Ale sugerowałabym przewrażliwienie w Twoim przypadku.
-------------
A że nie chodzi o parę minut, to teraz wiem, bo Autorka dopisała...
A to ze" cos sie robi zawsze" nie zmienia faktu ze moze to byc niekulturalne i nie ma to nic wspolnego z przewrazliwieniem
Ale nie w tym przypadku.
To trochę tak, jakbym ja teraz napisała, że mnie razi fakt, że nie stosujesz przecinków i to jest według mnie niekulturalne. A Ty byś się posikała ze śmiechu.
Daj spokój, rozmawiamy normalnie na jakiś tam temat, a Ty mi nagle wyskakujesz z tekstem, że jestem niekulturalna, bo napisałam parę słów z dużej litery?Przecież to nonsens.
No widzisz dla Ciebie jest a dla mnie nie. Kwestia gustu.
A co do przecinkow to masz racje, zle ze ich nie stosuje. Pisze z telefonu z malym wyswietlaczem i jest to niewygodne dlatego sie tak nie wczuwam w polskie znaki i interpunkcje. Nie zmienia to jednak faktu ze jest to w jakis sposob niechlujne i temu nie zaprzeczam.
Zreszta faktycznie skonczmy wywod. Nie dogadamy sie raczej w tej kwestii.
25 2016-08-17 15:09:04 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-17 15:09:59)
Cyngli napisał/a:feniks35 napisał/a:A to ze" cos sie robi zawsze" nie zmienia faktu ze moze to byc niekulturalne i nie ma to nic wspolnego z przewrazliwieniem
Ale nie w tym przypadku.
To trochę tak, jakbym ja teraz napisała, że mnie razi fakt, że nie stosujesz przecinków i to jest według mnie niekulturalne. A Ty byś się posikała ze śmiechu.
Daj spokój, rozmawiamy normalnie na jakiś tam temat, a Ty mi nagle wyskakujesz z tekstem, że jestem niekulturalna, bo napisałam parę słów z dużej litery?Przecież to nonsens.
No widzisz dla Ciebie jest a dla mnie nie. Kwestia gustu.
A co do przecinkow to masz racje, zle ze ich nie stosuje. Pisze z telefonu z malym wyswietlaczem i jest to niewygodne dlatego sie tak nie wczuwam w polskie znaki i interpunkcje. Nie zmienia to jednak faktu ze jest to w jakis sposob niechlujne i temu nie zaprzeczam.
Zreszta faktycznie skonczmy wywod. Nie dogadamy sie raczej w tej kwestii.
Ale ja bardzo chętnie rozważę Twoje argumenty w tym temacie.
Jestem zdziwiona, ponieważ piszę na forum od lat czterech i jesteś pierwszą osobą, która zwróciła mi uwagę, że pisanie dużymi literami jest niekulturalne.
Chciałabym wiedzieć, dlaczego to jest niekulturalne. Bo prawdę mówiąc, trochę to dla mnie absurdalne.
Słyszałam kiedyś, że pisanie wielkimi literami (z włączonym Caps Lockiem) jest uznawane za krzyk, ale zaakcentowanie paru słów to coś zupełnie innego.
Szczerze mówią, u autorki widzę braki w wychowaniu. Dla mnie normą jest że, nie wypada przyjść do rodzinnego domu partnera, coś tam burknąć i iść zajmować się swoimi sprawami. Jeśli się odwiedza dom matki w który mieszka chłopak, dobre maniery nakazują rozmowę z Panią domu.
Pretensje że, kobieta się chwali, Droga Autorko, jak na razie Twoimi osiągnięciami są dobre oceny w szkole ( ta działka jest w polu zainteresowania Twoich rodziców ) i poderwanie faceta. Brawo Ty! Jednak przyznasz, że na razie nie masz czym imponować.
Słabo widzę Wasze wspólne relację w przyszłości.
Diano ale ta dziewczyna chcialaby wlasnie porozmawiac z Pania domu a nie da rady bo monolog nigdy rozmowa nie bedzie. No i nie uwazam ze jako osoba mloda bez osiagniec na koncie ma obowiazek sluchac non stop z rozdziawiona z podziwu buzia o sukcesach mamusi chlopaka. Wysluchala raz,drugi i wystarczy. Ja rozumialabym gdyby to byla starsza pani ktora dorwala wolnego sluchacza i bedzie opowiadac. Sama wtedy pewnie bym przysiadla i z szacunku i dla swietego spokoju wysluchalabym tych opowiesci. Tylko ze wydaje mi sie ze ludzie z klasa ktorzy cos w zyciu naprawde osiagneli nie maja potrzeby o tym trabic calemu swiatu bo czesto ich sukcesy mowia same za siebie.
27 2016-08-17 15:19:24 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-17 15:20:35)
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Ale nie w tym przypadku.
To trochę tak, jakbym ja teraz napisała, że mnie razi fakt, że nie stosujesz przecinków i to jest według mnie niekulturalne. A Ty byś się posikała ze śmiechu.
Daj spokój, rozmawiamy normalnie na jakiś tam temat, a Ty mi nagle wyskakujesz z tekstem, że jestem niekulturalna, bo napisałam parę słów z dużej litery?Przecież to nonsens.
No widzisz dla Ciebie jest a dla mnie nie. Kwestia gustu.
A co do przecinkow to masz racje, zle ze ich nie stosuje. Pisze z telefonu z malym wyswietlaczem i jest to niewygodne dlatego sie tak nie wczuwam w polskie znaki i interpunkcje. Nie zmienia to jednak faktu ze jest to w jakis sposob niechlujne i temu nie zaprzeczam.
Zreszta faktycznie skonczmy wywod. Nie dogadamy sie raczej w tej kwestii.Ale ja bardzo chętnie rozważę Twoje argumenty w tym temacie.
Jestem zdziwiona, ponieważ piszę na forum od lat czterech i jesteś pierwszą osobą, która zwróciła mi uwagę, że pisanie dużymi literami jest niekulturalne.
Chciałabym wiedzieć, dlaczego to jest niekulturalne. Bo prawdę mówiąc, trochę to dla mnie absurdalne.
Słyszałam kiedyś, że pisanie wielkimi literami (z włączonym Caps Lockiem) jest uznawane za krzyk, ale zaakcentowanie paru słów to coś zupełnie innego.
Cyngli ale Ty akcentujesz cos co akcentowania nie wymaga i co tymbardziej w tym wypadku jest nietrafione. Ja naprawde umiem czytac i interpretowac wypowiedz innych ludzi i nie ma potrzeby by mi podkreslac o co chodzi. To troche tak jakbym Ci teraz pod spodem dopisala definicje slowa "interpretacja" cobys mnie na pewno dobrze zrozumiala.
28 2016-08-17 15:21:52 Ostatnio edytowany przez luc (2016-08-17 15:23:51)
Nie czuję się zobligowana do rozmowy z nią, przyjeżdżam tam dla chłopaka i to z nim chcę spędzać czas, ona po prostu tam jest więc trzeba chwilę pogadać.
Oj, to dopiero zabrzmiało "sympatycznie"
Dziewczyna mojego syna sama szuka okazji do rozmowy ze mną (choć na początku bywała milcząca). Nawet przyjeżdża gdy syna nie ma w domu.
Zobligowana rzecz jasna, być nie musisz.
Moja teściowa od zawsze miała jeden temat: synuś
Przyzwyczaiłam się, a że powody do dumy są, to mi to nigdy nie przeszkadzało.
Diano ale ta dziewczyna chcialaby wlasnie porozmawiac z Pania domu a nie da rady bo monolog nigdy rozmowa nie bedzie.
Ale jak to nie ma być monolog skoro Autorka sama stwierdziła, że często milczy i rzadko się odzywa
30 2016-08-17 15:29:38 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-17 15:34:50)
feniks35 napisał/a:Diano ale ta dziewczyna chcialaby wlasnie porozmawiac z Pania domu a nie da rady bo monolog nigdy rozmowa nie bedzie.
Ale jak to nie ma być monolog skoro Autorka sama stwierdziła, że często milczy i rzadko się odzywa
Na jej miejscu tez bym milczala gdyby kazda moja wypowiedz byla dyskredytowana jako tej glupiej ktora jeszcze nic nie wie i nic nie przezyla a nawet jesli to to sie i tak nie umywa do przezyc mojej "byc moze tesciowej."
Edit: ja tez mam tesciowa od wielu lat i naprawde umiem sie zachowac. Nie jestem w niej jakos zakochana bo jest kompletnie inna niz ja i nie mamy wielu wspolnych plaszczyzn zainteresowan ale szanuje ja jako matke mojego meza. Tylko ze ja nigdy nie musialam wysluchiwac jaka to ona jest genialna bo to skromna kobieta....no i nie musiala sie chwalic bo sama wiem i widze np to ze dobrze wychowala swoje dzieci. Jedno z nich jest wkoncu moim partnerem na zycie.
Na jej miejscu tez bym milczala gdyby kazda moja wypowiedz byla dyskredytowana jako tej glupiej ktora jeszcze nic nie wie i nic nie przezyla a nawet jesli to to sie i tak nie umywa do przezyc mojej "byc moze tesciowej."
Być może Autorka milczy dlatego o czym piszesz.
Być może Autorka od początku milczała, to matka chłopaka ma taki, a nie inny temat - przyznaję, że męczący, ale do zniesienia.
Natomiast pisanie, że Autorka tam przychodzi dla chłopaka i dlatego nie chce rozmawiać z jego matką nie brzmi sympatycznie.
32 2016-08-17 15:38:18 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-17 15:39:23)
feniks35 napisał/a:Na jej miejscu tez bym milczala gdyby kazda moja wypowiedz byla dyskredytowana jako tej glupiej ktora jeszcze nic nie wie i nic nie przezyla a nawet jesli to to sie i tak nie umywa do przezyc mojej "byc moze tesciowej."
Być może Autorka milczy dlatego o czym piszesz.
Być może Autorka od początku milczała, to matka chłopaka ma taki, a nie inny temat - przyznaję, że męczący, ale do zniesienia.
Natomiast pisanie, że Autorka tam przychodzi dla chłopaka i dlatego nie chce rozmawiać z jego matką nie brzmi sympatycznie.
Wiesz nie sadze zeby to samo mowila mamusi chlopaka. Napisala to tu i sadze ze w emocjach. Przeciez skoro piecze ciasta i stara sie pomagac tej pani w domu to znaczy ze nie ma na nia kompletnie "wylane". A ze przychodzi tam przedewszystkim dla chlopaka to chyba tez nie zbrodnia wkoncu na tym to polega ze sie przychodzi spedzic czas glownie z ukochanym /ukochana.
feniks35 mnie nauczono że, jeśli jestem u kogoś w gościnie, nie kręcę nosem na temat rozmowy. Zwyczajnie umiejętność słuchania, jest wielką sztuką.
A co autorka pisze:
Nie ma mowy o paru minutach, ona uwielbia gadać. Ostatnio byłam z nią sama i jej mowa pochwalna trwała ok godziny, patrzyłam na zegarek ile nie bylo chłopaka i tyle czasu wyszło
nie ma mowy o rozmowie z nią przez pare minut, ona może człowieka zagadać i nie widzi w tym niczego złego, zatrzymuje i sama zaprasza na "pogaduszki" do kuchni... Nie chcę zacząć jej nie znosić, ale to jest silniejsze ode mnie. Ale chyba rzeczywiście moze pora dorosnąć, nie zawsze ma się kontakt z ludźmi, których sie lubi. Ograniczę kontakty na razie i nie bede jej słuchać i tyle chyba..
Normalnie zgroza, godzinna gadka i jeszcze baba bezczelna, sama zaprasza na pogaduszki.
Rozumiem, że autorka lepiej by się czuła, gdyby przez tą godz. sama siedziała, albo jeszcze lepiej stała na przedpokoju, czekając na chłopaka.
Wiesz nie sadze zeby to samo mowila mamusi chlopaka.
Ale nie o to chodziło.
Chodzi o to, że ma określone (mało sympatyczne) nastawienie do matki chłopaka. Być może jest to spowodowane właśnie monologami matki, a być może takie miała od początku.
Tego się pewno już nie dowiemy, bo jak znam życie, Autorka oczywiście stwierdzi to pierwsze
I znów przychylam się do zdania Diany.
Matka chłopaka zabawiała (znów przyznaję, że w mało trafiony sposób) Autorkę podczas nieobecności chłopaka, a Autorka zamiast się włączyć do rozmowy, może podać inny temat, patrzyła na zegarek nie mogąc się już doczekać końca
Ja źle wróżę tym stosunkom. Bardzo źle. Głównie niestety z przyczyny Autorki, choć - znów podkreślę - sama nie lubię przechwalających się ludzi.
35 2016-08-17 15:55:02 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-17 16:05:14)
feniks35 mnie nauczono że, jeśli jestem u kogoś w gościnie, nie kręcę nosem na temat rozmowy. Zwyczajnie umiejętność słuchania, jest wielką sztuką.
A co autorka pisze:vacoss napisał/a:Nie ma mowy o paru minutach, ona uwielbia gadać. Ostatnio byłam z nią sama i jej mowa pochwalna trwała ok godziny, patrzyłam na zegarek ile nie bylo chłopaka i tyle czasu wyszło
nie ma mowy o rozmowie z nią przez pare minut, ona może człowieka zagadać i nie widzi w tym niczego złego, zatrzymuje i sama zaprasza na "pogaduszki" do kuchni... Nie chcę zacząć jej nie znosić, ale to jest silniejsze ode mnie. Ale chyba rzeczywiście moze pora dorosnąć, nie zawsze ma się kontakt z ludźmi, których sie lubi. Ograniczę kontakty na razie i nie bede jej słuchać i tyle chyba..
Normalnie zgroza, godzinna gadka i jeszcze baba bezczelna, sama zaprasza na pogaduszki.
Rozumiem, że autorka lepiej by się czuła, gdyby przez tą godz. sama siedziała, albo jeszcze lepiej stała na przedpokoju, czekając na chłopaka.
Diana a mnie uczono ze jak sie kogos gosci to nawet jesli jest to mloda osobka to stara sie jej stworzyc mila atmosfere a nie dokonywac autoprezentacji z jednoczesnym dawaniem jej odczuc ze do piet mi nie dorasta i oniesmielaniem swoja doskonaloscia.
Zreszta w odniesieniu do tego co napisalas...dlatego zaproponowalam Autorce rzadsze spotykanie sie z chlopakiem w jego domu. Wtedy nie bedzie musiala na sile sluchac wywodow pani mamy i nie wyjdzie na niewychowana rozwydrzona dziewuche co to nic nie osiagnela a nie docenia autorytetu obcej kobiety. Autorka ma od kogo czerpac inspiracje i wzory do podziwiania i nasladowania. Ma swoich Rodzicow i nie ma obowiazku piac nad obca kobieta.
Edit: znam taka pania w typie mamusi chlopaka autorki. Nie jest na szczescie nikim bliskim dla mnie i raczej zdecydowanie nie bedzie. Raz bylam gosciem tej pani. Opowiedziala mi o swojej karierze, genialnym (jedynie w jej mniemaniu) synku, zapisanym mu ogromnym majatku, pokazala swoje wypasione auto i telefon. Stanu konta na szczescie nie zdazyla. Moje wypowiedzi przyjmowala z poblazliwym usmieszkiem i od razu wchodzila mi w slowo by znowu zareklamowac siebie. Oczywiscie grzecznie wysluchalam (sadze ze dziewczyna Autora tez siedzi i slucha) ale siedzialam jak na szpilkach. Obiektywnie ta pani naprawde miala powody do dumy ale sposob i intensywnosc ich prezentacji byla...zenujaca. To bylo nasze pierwsze i jedyne spotkanie mimo ze pani czesto "serdecznie" zaprasza. Dlatego bronie Autorki bo wiem co moze czuc.
feniks35, hmmm dla mnie jest troszkę dziwne, " robienie sobie wroga ", z potencjalnej teściowej. Jeszcze dziwniejsze podział, na moją i jego rodzinę. No ale, ja starej daty jestem i uważam, że dobre relacje z teściami są bardzo ważne dla dobra związku.
U autorki jakoś nie widzę chęci do jakiejkolwiek rozmowy z matką chłopaka.
feniks35, hmmm dla mnie jest troszkę dziwne, " robienie sobie wroga ", z potencjalnej teściowej. Jeszcze dziwniejsze podział, na moją i jego rodzinę. No ale, ja starej daty jestem
i uważam, że dobre relacje z teściami są bardzo ważne dla dobra związku.
U autorki jakoś nie widzę chęci do jakiejkolwiek rozmowy z matką chłopaka.
Jasne, ze wspaniale jesli relacje z teściami sa dobre ale jesli nie da rady (bo brak chęci z obu stron, ewentualnie istnieje ewidentny brak chemii miedzy synowa/ zięciem a teściami) to chyba lepiej nie wchodzić sobie w drogę i ograniczyć kontakty do niezbędnego minimum tolerujac sie wzajemnie. Wkoncu tym co jest dla teściów najważniejsze to to zeby ich syn/ córka dogadywał sie z partnerem i był szczęśliwy w zwiazku. Tworzymy rodzine przedewszystkim z mężem/ zona a nie teściowa i teściem. Niektorzy maja to szczęście ze teściowa okazuje sie wspaniała kobieta z ktora ma sie kontakt równie dobry a bywa ze nawet i lepszy niż z matka ale nie zawsze tak jest. U mnie np kontakty z teściowa sa ok ale nie jakies super bliskie, lubimy sie i szanujemy. Byłabym jednak hipokrytka twierdząc ze jest dla mnie równe ważna jak moja matka i powiem szczerze ze nie widzę w tym nic złego.
Wszystko ma swoje granice i ja w tym wątku widzę że to nie autorka a właśnie matka chłopaka tę granicę przekracza-granicę kultury osobistej, taktu i skromności. Ktoś kto nie miał do czynienia z takimi toksykami, nie wie do jakiego stopnia mogą się posunąć, jacy są "życzliwi ", "szczerzy" i jak mogą zniszczyć psychikę drugiego człowieka. Bardzo często za maską takiej wyszczebiotanej i skromniutkiej osobki kryje się pełna jadu, kompleksów żmija. Nie wróżę przyszłości tego związku. Zwłaszcza ze Twój chłopak nie widzi nic złego w zachowaniu swojej matki i mówi że się czepiasz. Też przez to przechodzilam. Nigdy więcej.
39 2016-08-18 02:40:04 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-08-18 04:31:49)
Wszystko ma swoje granice i ja w tym wątku widzę że to nie autorka a właśnie matka chłopaka tę granicę przekracza-granicę kultury osobistej, taktu i skromności. Ktoś kto nie miał do czynienia z takimi toksykami, nie wie do jakiego stopnia mogą się posunąć, jacy są "życzliwi ", "szczerzy" i jak mogą zniszczyć psychikę drugiego człowieka. Bardzo często za maską takiej wyszczebiotanej i skromniutkiej osobki kryje się pełna jadu, kompleksów żmija. Nie wróżę przyszłości tego związku. Zwłaszcza ze Twój chłopak nie widzi nic złego w zachowaniu swojej matki i mówi że się czepiasz. Też przez to przechodzilam. Nigdy więcej.
Raczej widzę kompleksy u autorki, która myśli że, w wieku 22 lat, zjadła wszystkie rozumy. Czy jej teściową będzie opisywana kobieta, czy jakaś inna kobieta, autorka i tak znajdzie powód do nielubienia matki partnera.
Czytają Forum, co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że teraz rodzicie do partnerów swoich dzieci, powinni pochodzić jak do śmierdzących jaj. Ostrożnie, bo a nuż się obrazi i strzeli focha. Nawet we własnym domu, lepiej się dostosować, co by takie partnerki / partnerzy dziecka, były zadowolone. Rodzice powinni niczym dworscy lokaje, przemykać na paluszkach, aby księżniczka czy książę, nie dostali szoku i nie przeszli załamania nerwowego. Ech.
Zawsze uważam że, lepiej słuchać o kogoś osiągnięciach i sukcesach, można coś z takich rozmów, wynieść dla siebie, niż słuchać narzekania o troskach i problemach.
sj napisał/a:Wszystko ma swoje granice i ja w tym wątku widzę że to nie autorka a właśnie matka chłopaka tę granicę przekracza-granicę kultury osobistej, taktu i skromności. Ktoś kto nie miał do czynienia z takimi toksykami, nie wie do jakiego stopnia mogą się posunąć, jacy są "życzliwi ", "szczerzy" i jak mogą zniszczyć psychikę drugiego człowieka. Bardzo często za maską takiej wyszczebiotanej i skromniutkiej osobki kryje się pełna jadu, kompleksów żmija. Nie wróżę przyszłości tego związku. Zwłaszcza ze Twój chłopak nie widzi nic złego w zachowaniu swojej matki i mówi że się czepiasz. Też przez to przechodzilam. Nigdy więcej.
Raczej widzę kompleksy u autorki, która myśli że, w wieku 22 lat, zjadła wszystkie rozumy. Czy jej teściową będzie opisywana kobieta, czy jakaś inna kobieta, autorka i tak znajdzie powód do nielubienia matki partnera.
Czytają Forum, co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że teraz rodzicie do partnerów swoich dzieci, powinni pochodzić jak do śmierdzących jaj. Ostrożnie, bo a nuż się obrazi i strzeli focha. Nawet we własnym domu, lepiej się dostosować, co by takie partnerki / partnerzy dziecka, były zadowolone. Rodzice powinni niczym dworscy lokaje, przemykać na paluszkach, aby księżniczka czy książę, nie dostali szoku i nie przeszli załamania nerwowego. Ech.
Zawsze uważam że, lepiej słuchać o kogoś osiągnięciach i sukcesach, można coś z takich rozmów, wynieść dla siebie, niż słuchać narzekania o troskach i problemach.
Ja juz dawno 22 lat nie mam ale nie uwazam ze mlodej osobie nie nalezy sie szacunek. To ze sama jeszcze nic nie osiagnela nie oznacza ze mozna i trzeba ja gasic lekcewazacymi komentarzami a jesli nie chce tego sluchac to jest rozwydrzona foszasta panna. Na swojej drodze spotkalam rozne osoby ktore odniosly sukces i zawsze mialam do nich szacunek ale z przyjemnoscia i checia sluchalam tych ktore potrafily rowniez we mnie dostrzec moze i nieopierzonego jeszcze nowicjusza ale z potencjalem i wlasnie z racji swoich przezyc i dokonan dodawaly mi motywacji bym tez cos kiedys osiagnela. Robily to serdecznie i nienachalnie. Rola tesciowej nie upowaznia do traktowania synowej/ziecia z gory. Stworzenie im milej atmosfery nie ujmuje godnosci gospodyni a moze jedynie zaprocentowac tym ze relacje beda cieple i autentyczne a nie wymuszone.
Moja babcia (ktora bardzo kocham) ma chyba podobne zdanie co Ty Diano. Uwaza ze z racji wieku ma prawo traktowac swoja synowa z gory. Przy kazdej wizycie podkresla ze ona w wieku mojej matki miala talie osy (pokazuje zdjecia itp) a moja mama jest gruba i powinna cos ze soba zrobic. Zlosliwe ale pozornie uprzejme przytyki maja miejsce non stop.Nie nie uwazam (moja mama zreszta rowniez) ze ma obowiazek sluchac i dziekowac tesciowej za takie cenne "porady" osoby doswiadczonej zyciowo. Przykro mi zawsze gdy jestem swiadkiem takich rozmow bo wiem ze one sprawiaja mojej mamie zwyczajnie przykrosc. Zdaje sobie sprawe ze swojej nadwagi ale to nie znaczy ze lubi i daje przyzwolenie by z niej drwiono...nawet tesciowej.
41 2016-08-18 08:00:53 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-18 08:09:26)
Zwłaszcza ze Twój chłopak nie widzi nic złego w zachowaniu swojej matki i mówi że się czepiasz.
Ale Autorka napisała, że jej chłopak się śmieje z zachowań matki, podchodzi z humorem, bo mądry jest i wie, że matka po prostu ma taki charakter.
A nie, że nie widzi nic złego, tylko to jest jego mama i już się pogodził z jej słowotokiem dawno.
Ja mam rozwiązanie idealne - niech Autorka nie chodzi do domu swojego chłopaka, to nie będzie musiała rozmawiać z jego matką. A jak ją przypadkiem spotka na ulicy, to się schowa za winklem i problem z głowy.
Co się dzieje z ludźmi i co to za czasy, że nie można się zmusić do godzinnej rozmowy ze starszą osobą, dla dobra sprawy... RAZ NA RUSKI ROK.
Moja babcia też gada pierdoły, taki wiek, moja matka też mnie nieraz wkurzy, nie chce mi się jej słuchać, ale słucham, bo to MOJA mama. Czy to tak trudno zrozumieć?
Na świecie nie ma idealnych ludzi, Autorka też nie jest idealna. Jeden gada o swoich wyczynach, drugi pierdzi, trzeci pali, czwarty przeklina.
To aż tak uwłaczające, zagryźć zęby i się uśmiechnąć, podejść inaczej do problemu? Jeśli tak, to lepiej związek zakończyć, bo NIC z tego nie będzie, bo Autorki podejście do innych (''nie pasuje do mojego światopoglądu, to nie będę z nim rozmawiać, bo mnie denerwuje'') jest co najmniej naganne.
ja na przykład mam już dość bycia zmuszana do różnych rzeczy.
wystarczy, że bylam zmuszana do nich w dziecinstwie - zgodnie z metodą wychowawczą Cyngli.
dlatego rozumiem autorkę tematu i popieram feniks w jej wypowiedzi.
skoro szacunek jest obligatoryjny i auyomatyczny, to czemu tylko starsze osoby mają mieć do niego prawo? już dawno skończyły sie czasy, kiedy "starszy" był synonimem "mądrego". szacunek należy się także autorce, nawet jeśli nic jeszcze nie osiągnela z racji wieku.
43 2016-08-18 08:18:08 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-08-18 08:26:26)
Wyglada na to, ze przyszla tesciowa nie ma zbyt wiele koleżanek (nie dziwie się ) i dlatego zasypuje dziewczynę słowotokiem. Dziwne jest tez ,,sprzedawanie,, w ten sposób, reklamowanie rodziny i tego chłopaka, tak jakby koniecznie chciała wydac go za mąż:)
No tak rzeczywiście: ,,matka czasem mówi mu , żeby się śpieszył z oświadczynami itd.,,
Dziwne:)
To że chłopak we wszystkim przytakuje matce, a twoje obawy olewa i to ze jadąc tam czujesz się zle a na samo wspomnienie wizyta w jego domu robi ci się słabo to sa pierwsze sygnały ostrzegawcze i nie bagatelizuj ich. Na pewno nie bierz pod uwagę zamieszkania tam po slubie:)
Co do rozmowy z mama chłopaka, to niestety musisz się trochę postarać, jeśli zależy ci na związku z tym chłopakiem. Starałaś się zmienić temat?
44 2016-08-18 08:21:37 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-18 08:25:42)
ja na przykład mam już dość bycia zmuszana do różnych rzeczy.
wystarczy, że bylam zmuszana do nich w dziecinstwie - zgodnie z metodą wychowawczą Cyngli.
Nie zmuszam do niczego mojego dziecka, ale uczę go szacunku do starszych.
Dla mnie wysłuchanie starszej osoby to nie jest problem. I nigdy nie będzie.
----
Już abstrahując, że Autorka u chłopaka w domu jest tylko gościem, nie domownikiem.
Jakim prawem próbuje wprowadzać swoje zasady? Teściowa może tam sobie nawet na dywan narobić i nikomu nic do tego.
Nie pasuje, to niech się na mieście umawiają. Proste.
No tak rzeczywiście: ,,matka czasem mówi mu , żeby się śpieszył z oświadczynami itd.,,
Dziwne:)
Też mnie to dziwi, bo nie chciałabym takiej żony dla syna, która uważa mnie za zło konieczne i tylko kombinuje, jak ze mną nie rozmawiać.
Jakby tak każdy rezygnował z kontaktów z osobami, które go wkurzają, to naprawdę - czarno widzę przyszłość narodu.
45 2016-08-18 08:29:55 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-18 08:34:54)
sj napisał/a:Zwłaszcza ze Twój chłopak nie widzi nic złego w zachowaniu swojej matki i mówi że się czepiasz.
Moja babcia też gada pierdoły, taki wiek, moja matka też mnie nieraz wkurzy, nie chce mi się jej słuchać, ale słucham, bo to MOJA mama. Czy to tak trudno zrozumieć?
No wlasnie Cyngli slowo klucz "Moja". Nie wiem czy z taka ochota rozmawialabys (a raczej wysluchiwala monologu i lekcewazacych komentarzy w stosunku do swojej osoby) gdyby chodzilo o obca kobiete ktora poki co jest matka chlopaka a nie narzeczonego ani tymbardziej tesciowa. Za rok zarowno chlopak jak i jego mamusia moga nie byc juz obecni w zyciu Autorki.
Z tym ze mlodzi powinni sie zatem spotykac na neutralnym gruncie w pelni sie zgadzam.
Cos mi sie tez wydaje podobnie jak Oli ze mama chlopaka Autorki nie ma zbyt wielu kolezanek albo potracila je zameczajac swymi przechwałkami.
Edit: chcialabym byc dobrze zrozumiana. Osoby starsze trzeba szanowac. Ja sama nawet jak ktos nudzi, przechwala sie albo powtarza 100 raz ta sama historie wyslucham grzecznie niezaleznie czy rozmawiam ze starszym czy mlodszym. Jednakze majac mozliwosc unikniecia spotkania z taka osoba czynie to czyli unikam (chyba ze to bliska mi osoba i przez sama milosc do niej zagryzam warge i "daje rade") i to samo radze Autorce.
Nie zmuszam do niczego mojego dziecka, ale uczę go szacunku do starszych.
Dla mnie wysłuchanie starszej osoby to nie jest problem. I nigdy nie bedzie
też mnie to dziwi, bo nie chciałabym takiej żony dla syna, która uważa mnie za zło konieczne i tylko kombinuje, jak ze mną nie rozmawiać.
czyli widzisz, że kobieta traktuje autorkę jak zło konieczne i kogos gorszego, ale uczysz własne dzieci, ze powinno sie takich osob wysluchiwac i ze to objaw szacunku.
moze ja czegos nie rozumiem, moze 33 lata to jeszcze za malo, zeby poznac zycie, ale dla mnie to czystej wody hipokryzja i zmuszanie dzieci, zeby pozwalaly przekraczac swoje granice.
otoz nie ma obowiazku wysłuchiwania kogos, kto ns ciebie pluje tylko dlatego,ze jest starszy. i nie jest to zaden szacunek do kogos, tylko brak szacunku do siebie.
widzialam podobnie jak feniks, jak moja mama z szacunku do tesciowej zniosła przez wiele lat jej docinki, złośliwości, a potem jawną wrogość. w imie czego? dobrego wychowania? szacunku dla starszych? szacunku do tesciowej?
a figa - jesli już szacunek ma byc automatyczny (z czym się nie zgadzam - na szacunek trzeba sobie zasłużyć), to powinien być obustronny, a nie jednostronny.
Skracaj rozmowy z jego matką i po kłopocie. Za bardzo się przejmujesz. To ona jest jakaś szurnięta, a nie Ty.
Słuchajcie, trochę mi przykro, że niektóre z Was "widzą" we mnie osobę, która nie szanuje starszych itp, bo na pewno tak nie jest. Naprawdę staram się ją szanować i generalnie ona do starszych osób raczej nie należy, jest ledwie po 50-tce. Matka mojego chłopaka jest żwawa, wygadana i przemądrzała (również zdanie mojego taty, który od 20 lat pracuje z ludźmi i potrafi ich zawsze trafnie ocenić) Wykłada swoje mądrości, podam wam przykład, który obrazuje wszyastkie sytuacje i próby podjęcia rozmowy z nią. Mianowicie, zawsze gdy rozmawiamy to mówi TO CO NALEŻY/WYPADA MÓWIĆ, nie to co myśli, np. gdy rozmawiałam z nią na temat adopcji i gdy stwierdziłam, że bezpłodność dla kobiety musi być okropna, to ona zbyła mnie tekstem "trzeba to przeżyć ze wsparciem partnera". Choć wiem, bo chłopak mi mówił, że gdy z nim o tym mówiła to mówiła, że adoptowane dzieci się nie liczą, a bezpłodność jest najgorszym co może być dla kobiety. Więc dlaczego przy mnie gra, jakby chciała się pokazywać tylko z jak najlepszej strony?
Może rzeczywiście źle napisałam i trochę mnie poniosło, że nie czuję się zobligowana do rozmowy z nią. Po prostu chodzi o to, że przez jej chwalenie i gadulstwo gdy przyjeżdżam do niej czuję się wykończona gdy jeszcze nawet gdy nie wyjdę z auta, zaczynam się stresować, czuję się bardzo niekomfortowo, taki jakby stan napięcia i poddenerwowania. Nie jestem aktorką, nie umiem udawać, nie jestem fałszywym człowiekiem stąd nie potrafię udawać przed nią, że jej historie słyszane po raz enty jak to była dobra z matmy itp mnie interesują, tylko budzą moją niechęć i męczą psychicznie, odnoszę też to do siebie, bo gdy ja coś mówię o sobie ona podaje przykład, że "ona była lepsza bo.. " itd jak napisałam wcześniej. Ostatnio nawet jej pracownik przyznał się mi, że swym chwaleniem może człowieka zagadać na śmierć. Dlatego ja naprawdę nie wymyślam ani nie wyolbrzymiam.
Myślałam, że dosyć jasno nakreśliłam sytuację, że ja się staram i nie jest tak, że nie lubiłam jej od razu i nie jest tak, że jej nie lubię. Po prostu jest parę rzeczy, które mnie u niej drażnią, a ostatnio po prostu to przelało czarę goryczy i czuję, że będę mieć trudność w zdystansowaniu się do jej gadulstwa i przechwalania.
Nie jestem uprzedzona od początku, np. matkę mojego pierwszego chłopaka lubiłam i się dobrze dogadywałyśmy - może dlatego, że była w miarę podobna do mojej, stąd umiałam z nią rozmawiać, bo to była skromna, normalna kobieta. Więc nie jest tak, że byłam uprzedzona, bo to matka chłopaka, nic z tych rzeczy. Byłam ciekawa jaka jest, bo jest kobietą sukcesu, teraz tylko mam wrażenie, że doprowadza mnie to coraz bardziej do dołka...
Chłopak ją bardzo kocha i szanuje, tak ich niemalże wytrenowała, gotuje chłopakom obiady (29 lat, drugi 25), prasuje, stąd widzę, że mój chłopak chyba jest z lekka maminsynkiem, jest bardzo za nią, ale jak tu nie kochać mamusi, która prawie 30-letniemu chłopowi (który nie mieszka z nią) gotuje, prasuje itd. Tak sobie teraz myślę, że też może to wzbudza moją niechęć i smutek jeszcze bardziej, bo widzę, że chłopak jest za nią, nie widzi problemu w tym, że ona się przechwala przez co ja się źle czuję. Nie jest jakby w tej sytuacji za mną...
49 2016-08-18 13:56:28 Ostatnio edytowany przez vacoss (2016-08-18 15:19:27)
Pozostaje zagryźć zęby i mówić "tak, to naprawdę jest Pani super!". Na serio tylko to mi pozostało wg Was?
vacoss w takim razie, jak Ty widzisz swoją przyszłość z chłopakiem ? On jest mocno związany z matką, która ma silną osobowość, możesz podjąć " walkę ", ale czy wygrasz ?
Tak jak Ty kierujesz się zdaniem taty, tak Twój chłopak będzie podatny na zdanie swojej mamy. Wojna w takim układzie, nieunikniona.
Pamiętaj że, przed Jego matką jeszcze wiele lat życia, jak sobie wyobrażasz te lata, gdybyście się pobrali ?
Mówi się że, wychodzi się za mąż za partnera, a nie jego rodzinę, tylko w rzeczywistości jest inaczej. Albo zaakceptuje się tamtą rodzinę, albo trzeba wiele, by zmusić męża, aby się odciął od bliskich których kocha.
Pytanie, czy działając w ten sposób, nie zniszczy się przy okazji, własnego związku.
Chyba zbytnio do siebie nie pasujecie, ten związek rozpadnie się prędzej czy później.
Kilka osób już sugerowało, żeby ograniczyć wizyty u chłopaka, ale autorka zignorowała te wypowiedzi. Które są wg mnie jedynym wyjściem z sytuacji.
Nie jest tak, że kieruję się tylko i wyłącznie opinią moich rodziców, mam też swoje zdanie przede wszystkim
Rzeczywiście, jest to silna osobowość jego matka, ale myślę, że chłopak ostatecznie będzie za mną, taką mam nadzieję, już parę razy to pokazał. Mimo, że maminsynek też ma swoje zdanie, jest pewny siebie, raczej nie zawsze zawierza i kieruję się opinią matki.
A mój chłopak to "ten jedyny", on uważa tak samo o mnie, dlatego piszę o niej jak o przyszłej teściowej, bo wiemy, że chcemy razem układać sobie życie, to jest mój TŻ A co do jego matki, bardzo chce mieć wnuczki, nie wiem czy już by czasem ich nie chciała mieć. Więc może mam nadzieję, że po ślubie lub gdy pojawią się dzieci trochę będzie dla mnie cieplej nastawiona, ale może to jedynie głupie myślenie...
Co do ograniczenia wizyt, uważam, że to trochę nie wypada, ona zrozumie, że coś jest nie halo, albo może stwierdzi, że walę fochy jak małe dziecko, choć wg mnie to ostatnie co można o tej sytuacji powiedzieć, że jeśli mi to przeszkadza to oznacza, że walę fochy.
Doceniam Wasze rady, mam plan aby przez jakiś okres czasu tam nie jeździć i próbować poukładać sobie to w głowie i wyluzować, może pomoże
vacoss w takim razie, jak Ty widzisz swoją przyszłość z chłopakiem ? On jest mocno związany z matką, która ma silną osobowość, możesz podjąć " walkę ", ale czy wygrasz ?
Tak jak Ty kierujesz się zdaniem taty, tak Twój chłopak będzie podatny na zdanie swojej mamy. Wojna w takim układzie, nieunikniona.
Pamiętaj że, przed Jego matką jeszcze wiele lat życia, jak sobie wyobrażasz te lata, gdybyście się pobrali ?
Mówi się że, wychodzi się za mąż za partnera, a nie jego rodzinę, tylko w rzeczywistości jest inaczej. Albo zaakceptuje się tamtą rodzinę, albo trzeba wiele, by zmusić męża, aby się odciął od bliskich których kocha.
Pytanie, czy działając w ten sposób, nie zniszczy się przy okazji, własnego związku.
Chyba zbytnio do siebie nie pasujecie, ten związek rozpadnie się prędzej czy później.
Diano ale kto mowi o odcinaniu partnera od jego rodzicow? Strasznie demonizujesz ta zaleznosc od tesciow moim skromnym zdaniem.
Ja mialam taki okres czasu gdy unikalam wizyt u tesciow. Moje szwagierki byly wtedy obie w ciazy i szczebiotaly na imprezach rodzinnych non stop o swoich brzuchach i dolegliwosciach ciazowych a ja bylam akurat po dwoch poronieniach psychicznie i fizycznie zmaltretowana i sluchanie tych opowiesci mnie zwyczajnie dolowalo i wkurzalo. Nie bylam jednak idiotka by mezowi bronic wizyt u rodziny ani on nie byl tyranem ktory uzaleznial trwalosc naszego malzenstwa od moich odwiedzin tam. Minelo troche czasu ja zlapalam oddech i odwiedziny sie unormowaly a szczesliwym malzenstwem jestesmy jakos do tej pory.
54 2016-08-18 15:58:29 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-18 16:06:28)
Cyngli napisał/a:Nie zmuszam do niczego mojego dziecka, ale uczę go szacunku do starszych.
Dla mnie wysłuchanie starszej osoby to nie jest problem. I nigdy nie bedzieCyngli napisał/a:też mnie to dziwi, bo nie chciałabym takiej żony dla syna, która uważa mnie za zło konieczne i tylko kombinuje, jak ze mną nie rozmawiać.
czyli widzisz, że kobieta traktuje autorkę jak zło konieczne i kogos gorszego, ale uczysz własne dzieci, ze powinno sie takich osob wysluchiwac i ze to objaw szacunku.
Autorka, póki co, według mnie, traktuje matkę swojego faceta jak zło konieczne ;-)
Nie odwrotnie.
feniks - codziennie mam do czynienia z ludźmi chamskimi, niecierpliwymi, przekonanymi o własnej wyższości. Prowadzimy firmę rodzinną, klienci są różni. Na tym forum też ludzie są różni ;-) Ale każdego, kto mnie wkurzy nie da się unikać. A już na pewno nie da się unikać matki swojego faceta - to by było wysoce niekulturalne właśnie.
P.S _v_, acha i naprawdę nic nie poradzę na to, że nie widzisz różnicy pomiędzy zmuszaniem dziecka, a zachęcaniem dziecka. Ja nie zmuszam, ja zachęcam. Dziecka nie tresuję, tylko wychowuję. I będzie dzięki temu lepszym człowiekiem. Pozdrawiam ;-)
Mianowicie, zawsze gdy rozmawiamy to mówi TO CO NALEŻY/WYPADA MÓWIĆ, nie to co myśli, np. gdy rozmawiałam z nią na temat adopcji i gdy stwierdziłam, że bezpłodność dla kobiety musi być okropna, to ona zbyła mnie tekstem "trzeba to przeżyć ze wsparciem partnera". Choć wiem, bo chłopak mi mówił, że gdy z nim o tym mówiła to mówiła, że adoptowane dzieci się nie liczą, a bezpłodność jest najgorszym co może być dla kobiety. Więc dlaczego przy mnie gra, jakby chciała się pokazywać tylko z jak najlepszej strony?
Uważam, że wyolbrzymiasz. Może syn jej zwrócił uwagę, że za bardzo marudzi i urwała szybko temat, żeby Cię nie zanudzać?
Odpowiada zdawkowo i na temat - źle. Rozwija i gada przez godzinę - źle. To czego Ty od niej oczekujesz? Ma się Ciebie pytać, na jaki temat wolno jej dłużej pogadać, a na jaki nie?
_v_ napisał/a:Cyngli napisał/a:Nie zmuszam do niczego mojego dziecka, ale uczę go szacunku do starszych.
Dla mnie wysłuchanie starszej osoby to nie jest problem. I nigdy nie bedzieCyngli napisał/a:też mnie to dziwi, bo nie chciałabym takiej żony dla syna, która uważa mnie za zło konieczne i tylko kombinuje, jak ze mną nie rozmawiać.
czyli widzisz, że kobieta traktuje autorkę jak zło konieczne i kogos gorszego, ale uczysz własne dzieci, ze powinno sie takich osob wysluchiwac i ze to objaw szacunku.
Autorka, póki co, według mnie, traktuje matkę swojego faceta jak zło konieczne ;-)
Nie odwrotnie.feniks - codziennie mam do czynienia z ludźmi chamskimi, niecierpliwymi, przekonanymi o własnej wyższości. Prowadzimy firmę rodzinną, klienci są różni. Na tym forum też ludzie są różni ;-) Ale każdego, kto mnie wkurzy nie da się unikać. A już na pewno nie da się unikać matki swojego faceta - to by było wysoce niekulturalne właśnie.
Ja nie mowie o unikaniu totalnym ale zrobieniu przerwy na jakis czas az emocje ostygna. Czytaj wyzej to co napisalam . Chyba ze uwazasz ze w tamtej sytuacji tez powinnam sie zmuszac bo zycie na tym polega ze nie jest lekko. No coz ja tak nie uwazam. Wole byc prawdziwa niz falszywie uprzejma.
Cyngli napisał/a:_v_ napisał/a:czyli widzisz, że kobieta traktuje autorkę jak zło konieczne i kogos gorszego, ale uczysz własne dzieci, ze powinno sie takich osob wysluchiwac i ze to objaw szacunku.
Autorka, póki co, według mnie, traktuje matkę swojego faceta jak zło konieczne ;-)
Nie odwrotnie.feniks - codziennie mam do czynienia z ludźmi chamskimi, niecierpliwymi, przekonanymi o własnej wyższości. Prowadzimy firmę rodzinną, klienci są różni. Na tym forum też ludzie są różni ;-) Ale każdego, kto mnie wkurzy nie da się unikać. A już na pewno nie da się unikać matki swojego faceta - to by było wysoce niekulturalne właśnie.
Ja nie mowie o unikaniu totalnym ale zrobieniu przerwy na jakis czas az emocje ostygna. Czytaj wyzej to co napisalam . Chyba ze uwazasz ze w tamtej sytuacji tez powinnam sie zmuszac bo zycie na tym polega ze nie jest lekko. No coz ja tak nie uwazam. Wole byc prawdziwa niz falszywie uprzejma.
Moja uprzejmość NIE JEST fałszywa, to po prostu uprzejmość i każdemu takiej życzę.
Ja też nigdzie nie wspomniałam o całkowitym unikaniu.
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Autorka, póki co, według mnie, traktuje matkę swojego faceta jak zło konieczne ;-)
Nie odwrotnie.feniks - codziennie mam do czynienia z ludźmi chamskimi, niecierpliwymi, przekonanymi o własnej wyższości. Prowadzimy firmę rodzinną, klienci są różni. Na tym forum też ludzie są różni ;-) Ale każdego, kto mnie wkurzy nie da się unikać. A już na pewno nie da się unikać matki swojego faceta - to by było wysoce niekulturalne właśnie.
Ja nie mowie o unikaniu totalnym ale zrobieniu przerwy na jakis czas az emocje ostygna. Czytaj wyzej to co napisalam . Chyba ze uwazasz ze w tamtej sytuacji tez powinnam sie zmuszac bo zycie na tym polega ze nie jest lekko. No coz ja tak nie uwazam. Wole byc prawdziwa niz falszywie uprzejma.
Moja uprzejmość NIE JEST fałszywa, to po prostu uprzejmość i każdemu takiej życzę.
Ja też nigdzie nie wspomniałam o całkowitym unikaniu.
I znowu podkreslasz cos czego podkreslac nie ma potrzeby bo nie twierdze ze jest, chodzilo mi o to ze moja by taka byla jesli w czyims towarzystwie czulabym sie totalnie niekomfortowo i zle.
Cyngli napisał/a:feniks35 napisał/a:Ja nie mowie o unikaniu totalnym ale zrobieniu przerwy na jakis czas az emocje ostygna. Czytaj wyzej to co napisalam . Chyba ze uwazasz ze w tamtej sytuacji tez powinnam sie zmuszac bo zycie na tym polega ze nie jest lekko. No coz ja tak nie uwazam. Wole byc prawdziwa niz falszywie uprzejma.
Moja uprzejmość NIE JEST fałszywa, to po prostu uprzejmość i każdemu takiej życzę.
Ja też nigdzie nie wspomniałam o całkowitym unikaniu.I znowu podkreslasz cos czego podkreslac nie ma potrzeby bo nie twierdze ze jest, chodzilo mi o to ze moja by taka byla jesli w czyims towarzystwie czulabym sie totalnie niekomfortowo i zle.
Ja czułam potrzebę podkreślenia.
Feniksie, załóżmy, że umiera Twoja ciotka. Idziesz na pogrzeb i czujesz się tam niekomfortowo. Ale idziesz, bo trzeba, prawda?
Masz wizytę u proktologa. Czujesz się niekomfortowo, bo za chwilę obcy facet wsadzi Ci palec w tyłek, ale zaciskasz zęby i uprzejmie odpowiadasz na pytania o swój stan zdrowia. Tak czy nie? ;-)
Mogłabym tak godzinami, ale najwyraźniej nikogo nie przekonuję. Szkoda.
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Moja uprzejmość NIE JEST fałszywa, to po prostu uprzejmość i każdemu takiej życzę.
Ja też nigdzie nie wspomniałam o całkowitym unikaniu.I znowu podkreslasz cos czego podkreslac nie ma potrzeby bo nie twierdze ze jest, chodzilo mi o to ze moja by taka byla jesli w czyims towarzystwie czulabym sie totalnie niekomfortowo i zle.
Ja czułam potrzebę podkreślenia.
Feniksie, załóżmy, że umiera Twoja ciotka. Idziesz na pogrzeb i czujesz się tam niekomfortowo. Ale idziesz, bo trzeba, prawda?
Masz wizytę u proktologa. Czujesz się niekomfortowo, bo za chwilę obcy facet wsadzi Ci palec w tyłek, ale zaciskasz zęby i uprzejmie odpowiadasz na pytania o swój stan zdrowia. Tak czy nie? ;-)Mogłabym tak godzinami, ale najwyraźniej nikogo nie przekonuję. Szkoda.
Dla mnie wizyta na pogrzebie jednej z najblizszych osob czy wizyta u lekarza byc moze ratujaca zycie nijak sie ma do przymusu czestego odwiedzania matki chlopaka (ktora poki co tesciowa nie jest).
diana-1971 napisał/a:vacoss w takim razie, jak Ty widzisz swoją przyszłość z chłopakiem ? On jest mocno związany z matką, która ma silną osobowość, możesz podjąć " walkę ", ale czy wygrasz ?
Tak jak Ty kierujesz się zdaniem taty, tak Twój chłopak będzie podatny na zdanie swojej mamy. Wojna w takim układzie, nieunikniona.
Pamiętaj że, przed Jego matką jeszcze wiele lat życia, jak sobie wyobrażasz te lata, gdybyście się pobrali ?
Mówi się że, wychodzi się za mąż za partnera, a nie jego rodzinę, tylko w rzeczywistości jest inaczej. Albo zaakceptuje się tamtą rodzinę, albo trzeba wiele, by zmusić męża, aby się odciął od bliskich których kocha.
Pytanie, czy działając w ten sposób, nie zniszczy się przy okazji, własnego związku.
Chyba zbytnio do siebie nie pasujecie, ten związek rozpadnie się prędzej czy później.Diano ale kto mowi o odcinaniu partnera od jego rodzicow? Strasznie demonizujesz ta zaleznosc od tesciow moim skromnym zdaniem.
Ja mialam taki okres czasu gdy unikalam wizyt u tesciow. Moje szwagierki byly wtedy obie w ciazy i szczebiotaly na imprezach rodzinnych non stop o swoich brzuchach i dolegliwosciach ciazowych a ja bylam akurat po dwoch poronieniach psychicznie i fizycznie zmaltretowana i sluchanie tych opowiesci mnie zwyczajnie dolowalo i wkurzalo. Nie bylam jednak idiotka by mezowi bronic wizyt u rodziny ani on nie byl tyranem ktory uzaleznial trwalosc naszego malzenstwa od moich odwiedzin tam. Minelo troche czasu ja zlapalam oddech i odwiedziny sie unormowaly a szczesliwym malzenstwem jestesmy jakos do tej pory.
Porównujesz dwie, nieporównywalne sytuację.
W Twoim przypadku, był potrzebny czas, na dojście do siebie, poradzenie sobie z bólem. Autorka, ma problem z charakterem przyszłej teściowej, jej temperamentem i gadulstwem. Kobieta przecież, nie ma pstryczka i nie da się jej wyłączyć, można tylko unikać.
Unikanie jest dobrym sposobem na krótką metę, ale nie na całe życie.
Już słyszę te wywody w przypadku ciąży autorki, jak teściowa sama była ciężarna, już słyszę, porównania wnuczęta, do swoich synów. I oczywiście, wszystko będzie mówione z perspektywy, wspanialej matki.
Dlatego napisałam, że albo autorka, zaakceptuje teściową, albo zmusi faceta do odcięcia się od matki.
Ja też bym doradziła jedynie ograniczenie wizyt. Kiepskim pomysłem byłoby ustawianie chłopaka i np. mówienie mu, że ma zwracać matce uwagę. Zresztą ona i tak by wiedziała czyj to wpływ i kto kazał mu to zrobić, więc jaka różnica? W stosunku do takich osób również preferuję uprzejme podejście. A niestety mam jedną taką matkę w moim otoczeniu, którą po prostu muszę znosić. Nigdy jej nie lubiłam, bo od początku była niesympatyczna. Jednak przez myśl mi nie przeszło, żeby zwracać jej uwagę, bo z jakiej niby racji? Myślę, że można spokojnie porozmawiać na ten temat z chłopakiem, ale bez żądań i bez nakazywania, co on powinien z tym zrobić. Może z czasem te wzajemne relacje jakoś same się dotrą? W każdym razie współczuję chłopakowi, bo osobiście nie chciałabym być stawiana w takiej sytuacji i oczekiwałabym od partnera, żeby zaakceptował moją rodzinę taką, jaka jest. Rodzinę ma się jedną, a tego kwiatu jest pół światu. Dodam tylko, że według mnie ta kobieta zachowuje się źle i też by mnie wkurzała, ale po prostu nie sądzę, że da się ją zmienić z pozycji jakiejś obcej dziewczyny, która chociaż nie jest nawet poważną kandydatką na żonę, to już chce wszystkich ustawiać po swojemu. Tak to by dla mnie wyglądało, niestety.
62 2016-08-18 16:53:47 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-18 16:55:13)
Cyngli napisał/a:feniks35 napisał/a:I znowu podkreslasz cos czego podkreslac nie ma potrzeby bo nie twierdze ze jest, chodzilo mi o to ze moja by taka byla jesli w czyims towarzystwie czulabym sie totalnie niekomfortowo i zle.
Ja czułam potrzebę podkreślenia.
Feniksie, załóżmy, że umiera Twoja ciotka. Idziesz na pogrzeb i czujesz się tam niekomfortowo. Ale idziesz, bo trzeba, prawda?
Masz wizytę u proktologa. Czujesz się niekomfortowo, bo za chwilę obcy facet wsadzi Ci palec w tyłek, ale zaciskasz zęby i uprzejmie odpowiadasz na pytania o swój stan zdrowia. Tak czy nie? ;-)Mogłabym tak godzinami, ale najwyraźniej nikogo nie przekonuję. Szkoda.
Dla mnie wizyta na pogrzebie jednej z najblizszych osob czy wizyta u lekarza byc moze ratujaca zycie nijak sie ma do przymusu czestego odwiedzania matki chlopaka (ktora poki co tesciowa nie jest).
Ale właśnie nie ma mowy o przymusie!
Nie chce, to niech nie jeździ. Ale jak już się zdecyduje pojechać - to kultura wymaga przywitać się i zamienić parę słów.
Dodam tylko, że według mnie ta kobieta zachowuje się źle i też by mnie wkurzała, ale po prostu nie sądzę, że da się ją zmienić z pozycji jakiejś obcej dziewczyny, która chociaż nie jest nawet poważną kandydatką na żonę, to już chce wszystkich ustawiać po swojemu. Tak to by dla mnie wyglądało, niestety.
Pewnie, że zachowuje się źle, ale to starsza babka i już się nie zmieni. Zgadzam się z każdym słowem.
63 2016-08-18 17:01:59 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-18 17:09:21)
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Ja czułam potrzebę podkreślenia.
Feniksie, załóżmy, że umiera Twoja ciotka. Idziesz na pogrzeb i czujesz się tam niekomfortowo. Ale idziesz, bo trzeba, prawda?
Masz wizytę u proktologa. Czujesz się niekomfortowo, bo za chwilę obcy facet wsadzi Ci palec w tyłek, ale zaciskasz zęby i uprzejmie odpowiadasz na pytania o swój stan zdrowia. Tak czy nie? ;-)Mogłabym tak godzinami, ale najwyraźniej nikogo nie przekonuję. Szkoda.
Dla mnie wizyta na pogrzebie jednej z najblizszych osob czy wizyta u lekarza byc moze ratujaca zycie nijak sie ma do przymusu czestego odwiedzania matki chlopaka (ktora poki co tesciowa nie jest).
Ale właśnie nie ma mowy o przymusie!
Nie chce, to niech nie jeździ. Ale jak już się zdecyduje pojechać - to kultura wymaga przywitać się i zamienić parę słów.cslady napisał/a:Dodam tylko, że według mnie ta kobieta zachowuje się źle i też by mnie wkurzała, ale po prostu nie sądzę, że da się ją zmienić z pozycji jakiejś obcej dziewczyny, która chociaż nie jest nawet poważną kandydatką na żonę, to już chce wszystkich ustawiać po swojemu. Tak to by dla mnie wyglądało, niestety.
Pewnie, że zachowuje się źle, ale to starsza babka i już się nie zmieni. Zgadzam się z każdym słowem.
Cyngli wybacz ale teraz odwracasz dla mnie kota ogonem. Najpierw pisałaś ze unikanie spotkań jest zle bo to brak szacunku itp a tu sie okazuje ze masz nagle takie samo stanowisko jak ja. Toz ja nigdzie nie pisałam ze Autorka ma zle sie odnosić do mamy chłopaka gdy już sie widza tylko ograniczyć te wizyty skoro bardzo niekomfortowo sie na nich czuje. O co wiec była cała ta dyskusja?
Edit: a czy to ograniczenie kontaktu cos da. Hmm nie wiem ale moze ta pani nie ma swadomosci jak odbierane jest jej zachowanie i cierpliwe słuchanie Autorki bierze za dobra monetę ( pewnie nie ma wielu takich "chetnych" słuchaczy). Jak sie zorientuje ze kontakty sie rozluźniły to sama lub z podpowiedzią syna zrozumie co za tym stoi. Moze sie oburzy ...a moze postara zmienić. A być moze sama Autorka troche odsapnie i nabierze dystansu i większej cierpliwości do mamy chłopaka,
64 2016-08-18 17:08:43 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-08-18 17:10:44)
Cyngli napisał/a:feniks35 napisał/a:Dla mnie wizyta na pogrzebie jednej z najblizszych osob czy wizyta u lekarza byc moze ratujaca zycie nijak sie ma do przymusu czestego odwiedzania matki chlopaka (ktora poki co tesciowa nie jest).
Ale właśnie nie ma mowy o przymusie!
Nie chce, to niech nie jeździ. Ale jak już się zdecyduje pojechać - to kultura wymaga przywitać się i zamienić parę słów.cslady napisał/a:Dodam tylko, że według mnie ta kobieta zachowuje się źle i też by mnie wkurzała, ale po prostu nie sądzę, że da się ją zmienić z pozycji jakiejś obcej dziewczyny, która chociaż nie jest nawet poważną kandydatką na żonę, to już chce wszystkich ustawiać po swojemu. Tak to by dla mnie wyglądało, niestety.
Pewnie, że zachowuje się źle, ale to starsza babka i już się nie zmieni. Zgadzam się z każdym słowem.
Cyngli wybacz ale teraz odwracasz dla mnie kota ogonem. Najpierw pisałaś ze unikanie spotkań jest zle bo to brak szacunku itp a tu sie okazuje ze masz nagle takie samo stanowisko jak ja. Toz ja nigdzie nie pisałam ze Autorka ma zle sie odnosić do mamy chłopaka gdy już sie widza tylko ograniczyć te wizyty skoro bardzo niekomfortowo sie na nich czuje. O co wiec była cała ta dyskusja?
Mnie chodziło o to, że jak już przyjeżdża do chłopaka, to nie może udawać, że jego matki tam nie ma. I że codziennie mamy do czynienia z kimś, kogo nie do końca lubimy, więc to nie koniec świata.
I jeszcze, że jak jej nie pasuje, to mogą się umawiać na mieście.
Więc kompletnie nie rozumiem, o co Ci chodzi. Mam niemiłe wrażenie, że boczysz się na mnie o to wielkie litery, troszkę się czepiasz i co bym nie napisała, i tak by było źle ;-).
65 2016-08-18 17:11:55 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-08-18 17:14:02)
feniks35 napisał/a:Cyngli napisał/a:Ale właśnie nie ma mowy o przymusie!
Nie chce, to niech nie jeździ. Ale jak już się zdecyduje pojechać - to kultura wymaga przywitać się i zamienić parę słów.Pewnie, że zachowuje się źle, ale to starsza babka i już się nie zmieni. Zgadzam się z każdym słowem.
Cyngli wybacz ale teraz odwracasz dla mnie kota ogonem. Najpierw pisałaś ze unikanie spotkań jest zle bo to brak szacunku itp a tu sie okazuje ze masz nagle takie samo stanowisko jak ja. Toz ja nigdzie nie pisałam ze Autorka ma zle sie odnosić do mamy chłopaka gdy już sie widza tylko ograniczyć te wizyty skoro bardzo niekomfortowo sie na nich czuje. O co wiec była cała ta dyskusja?
Mnie chodziło o to, że jak już przyjeżdża do chłopaka, to nie może udawać, że jego matki tam nie ma. I że codziennie mamy do czynienia z kimś, kogo nie do końca lubimy, więc to nie koniec świata.
I jeszcze, że jak jej nie pasuje, to mogą się umawiać na mieście.
Więc kompletnie nie rozumiem, o co Ci chodzi. Mam niemiłe wrażenie, że boczysz się na mnie o to wielkie litery, troszkę się czepiasz i co bym nie napisała, i tak by było źle ;-).
Nie bocze serio. No ok tośmy sie wkoncu dogadały. ^^
Graba i przytulas na rozładowanie sytuacji i zatarcie złych wrażeń