Witam, mam 17 lat, od ok. 1,5 roku jestem z chłopakiem. Na początku wszystko było idealne, spotykaliśmy się bardzo często, nigdy nie mieliśmy siebie dość. Miałam go praktycznie na każde zawołanie, zawsze miał dla mnie czas, rezygnował że spotkań z przyjaciółmi dla mnie, byłam dla niego ważna. Mam wrażenie że jakieś dwa miesiące temu w naszym związku coś zaczęło się psuć- coraz częściej się klocilismy ( w sumie nadal to robimy), denerwuje mnie że wykręca się że spotkań bo po prostu nie chce mu się albo woli spędzić czas z przyjaciółmi. Jak ze mną pisze czasami potrafi być bardzo niemiły. Mówi że mógłby codziennie spotykać się z kolegami ale ma na głowie też mnie, albo kończy się na tym że jestem po*ebana, bo chciałabym spotykać się z nim najczęściej. Przyjaciel doradził mi, żebym z nim o tym pogadała, bo w związku powinno się mieć dla siebie czas, a nie unikać spotkań. Już wiele razy chłopak mówił mi, że się zmieni. Kiedyś napisał mi, że ,,najwyżej jak będzie trzeba to mnie zostawi. ale nie chcę tego robić.". Mam wrażenie ze z czasem ma mnie coraz bardziej dość, bo potrafię się mega wkurzyć co raczej go do mnie zniechęca. Nie wiem, może jego uczucie wygasa. Po prostu chciałabym spotykać się normalnie, w miarę często, są wakacje a nie widziałam się z nim przez 2 tygodnie przez głupie wymówki typu deszcz, ,,bo zaraz pewnie będzie padać i nie opłaca się wychodzić z domu". Ostatnio stwierdzil ze nie da rady sie ze mną spotkać bo dzień wcześniej wrócił do domu cały mokry od deszczu który nagle zaczął padać. To śmieszne, zwłaszcza że ma 17 lat i jego rodzice powinni mu pozwolić na trochę więcej, a on słucha się ich i nawet nie próbuje się sprzeciwić. Już raz myślałam o zerwaniu ale zrezygnowałam, myślałam że będzie lepiej. Dobija mnie jednak ten brak spotkań i ciągle kłótnie. Dla mnie najważniejsze jest to że mam kogoś kto mnie przytuli, pocieszy i pogada. A on wyolbrzymia moje problemy i twierdzi że spotkanie raz w tygodniu jest wystarczające. Naprawdę nie wiem już co robic, rozmowa niewiele tu da. Czy zerwanie byłoby w tej sytuacji najlepszym wyjściem?
Wiem, że mocno to przeżywasz bo jesteś bardzo młoda. Kiedy byłam w Twoim wieku miałam swój pierwszy związek i wiem jak to wszystko boli, jak się analizuje każde słowo swojego lubego jak czujesz się zmieszana,bo nie wiesz o co mu chodzi i dlaczego Cię tak traktuje. To trudne wiem ale z doświadczenia wiem, że jeśli chłopak tak się zachowuje, stawia jakieś limity odnośnie ilości spotkań, wkraczają w to kumple itp to po prostu się odsuń. Walka, wymuszanie spotkań, żeby samą siebie uspokoić, że mu zależy nie ma sensu. Na chwilę się uspokoisz a później i tak dopadnie Cię lęk. Pamiętaj: z niewolnika nie ma pracownika. Nie przymuszaj go do spotkań. Ochłoń, poczekaj, zajmij się swoimi sprawami (koleżanki, kino, wyjścia ze znajomymi, pasje, książki, rowery, filmy...nie wiem co chcesz) ale odseparuj się od niego nawet myślami.
Jeśli facetowi zależy to zawsze znajdzie sposób aby się z Tobą zobaczyć. Poza tym to się czuje jeśli gościowi zależy. Pamiętaj, że jesteście młodzi. Nie trać czasu z kimś kto nie ma go dla Ciebie. Przemyśl to. Powodzenia!
Opowiem moją historie może ktoś pomoże. Mam nadzieje że nie nazwiecie mie piepieprzonym psycholem. Jestem ze swoją dzieczyną (byłą nażyczoną, bo oddała pierścionek ) 6 lat chodz cięszko nazwać to dokońca związkiem. Poznałem ją na imprezie i na początku nietraktowałem jej do końca poważnie. Była młoda 19lat jak ją poznałem, ja jestem 4 lata starszy. byliśmy ze sobą chodz tak naprawde nie się do końca dobrze się w zwiąku czuliśmy, od początku wiele żeczy nas różniło ale jak to bywa sex łagodził napięcia i jakoś to ciągneliśmy. Były chwile naprawde cudowne, takie które zapamiętam do końca życia, ale zawsze coś nas różniło. Tak naprawde nie miejiśmy wspólnych pasji, zainteresowań. Jak nawet ostatnio powiedziała nie dokońca dobrze czuła się ze mną w toważystwie innych. zabolało to bardzo. Ale na początku spotykaliśmy się wychodziliśmy na imprezy do kina, do restauracji. kłuciliśmy się i zchodziliśmy ze sobą. Wiele razy chciałem to zakończyć ale niepotrafiłem wyzywałem ją ona prosiła żebym wrócił, ja wracałem sex i tak w kółko. Ja tegrze zrobiłem błąd bo udawałem kogoś kim tak naprawde niebyłem ale chciałem jej zaimponować bo jestem z natury nie śmiały i niepotrafiłem poradzić sobie z własnymi problemami. Udawałem twardziela, kozaka który wszystko może i który może mieć każda. Ona albo była we mnie bardzo zakochana albo imponowało jej moje zachowanie. miałem problemy rodzinne bo byłem finasowo uzależniony od ojca który nie był chojny mimo że bogaty. Niemiałem pieniędzy a te co miałem wydawałem na spodkania i prezenty dla dziewczyny. Czułem że ona nie jest dla mnie ale niepotrafiłbym jej zostawić. W pewnym momęcie stało się to czego niespodziewałem że się stanie, bo kąpletnie nie byłem na to gotowy, zaszła w ciąże. Ta informacja była dla mnie szokiem, takim szkokiem, że rozpacz mnie wzieła bo kąpletnie nie byłem gotowy na ojcostwo, ani mentalnie ani uczuciowo ani finasowo. stało się mam wspaniałego syna którego bardzo kocham i żałuje że miałem pomysły żeby go niemieć bo wzieła tabletke dzień po ale Bóg zdecydował że urodził się silny i zdrowy. Prubowaliśmy razem żyć tz Kasia była w ciąży i mieszkała u swojich rodziców a ja pracowałem u ojca i pomagałem w pracy. dni mijały a my dalej się kłuciliśmy i uprawialiśmy sex. W pewnym momęcie ojciec zdecydował że przekaże firme dla mnie. Przekazanie było fikcyjne bo oprócz mnustwa pracy i obowiązków stresu i zmęczenie nie miałem z tego dochodów, może przez to że byłem za uczciwy i oddawałem ojcu wszystkie pieniądze samemu nie oszczędzając po cichu. Pracy było tyle że wstawałem rano od "ukochanej" i jechałem do pracy, wracałem w nocy - kąpiel, sex i spanie. kłutnie i zgrzyty pozostały a ja niebyłem pewny swojich uczuć co do wtedy jeszcze nażyczonej, no bo jak ciąża to się zaręczyłem (steoreotypowe myślenie) zaczeliśmy kłucić się coraz więcej przez to że w pracy miałem sporo kłopotów a mojej partnerce niepasowało to (może słusznie) że mnie nigdy niema. Ale to niebyło odemnie zależne praca nie pozwalała mi na odpoczynek. musiałe to robić może wizja zarobienia dużych pieniędzy i bogatego życia mnie zgubiła (pazerność) ale byłem w tym wychowany i lubiłem to robić. Po urodzeniu dziecka mało się nim zajmowałem, bałem się i niepotarfiłem czasowo pomuc mojej kobiecie. W końcu zaczeliśmy się strasznie kłucić a życie stało się monotonne. Odizolowałem się od znajomych gdzyż praca stała się jedynym mojim zajęciem. Z moją partnerką niewychodziliśmy nigdzie. Ona zajmowała się dzieckiem ja pracą i oprucz sexsu niczego razem nierobiliśmy. Po jednej z awantur niewytrzymałem wyszedłem z domu jej rodziców i mysląc że to mi pomoże zdradziłem ją w najgorszy możliwy sposub. Żdradziłem z prostytutką. W tamtym momęcie wydawało mi się to niezbędne relaksacyjne ale czułem się źle, ochydnie. Sam niepotrafiłem sobie spojrzeć w oczy. zrobiłem to jeszcze kilka razy. Wiedziałem że źle robie. Niebrakowało mi sexsu bo uprawialiśmy z partnerką go wiele razy, raczej robiąc to myslałem żeby się wyluzowac i zrobić jej na złość. Niemiałem czasu na zapoznywanie się z innymi dzieczynami, pozatym bałem się że wszystko się wyda. Mijały kolejne miesiące ja byłem coraz bardziej zmęczony i osamotniony z mojimi problemami. Zniechęciłem się do wszystkiego praca która się wydawała prostą stworzyła ze mnie niewolnika. niewiedziałem co mam robić. Nagle stało się to co najgorsze. Mój Ojciec wyżucił moją madke z domu. nienawidzili się oboje ale żyli ze sobą mimo że po rozwodzie to życi nadal. wtedy poczułem się całkiem samotny bo moja mama pomagała mi w mojej pracy. Wtedy poczułem całkowitą pustke. ojciec sobie znalazł kochanke w mojim wieku a ja na to bezradnie patrzyłem. poczułem wstręd do niego straszny ale niemogłem nic zrobić bo firma była jego a ja tylko mimo że wszystko robiłem niemiałem nic do gadania. Pewnego razu dzwoni mój ojciec na telefon i mówi żebym szybko przyjechał do domu, nagle sygnał ucichł. szybko przyjechałem i zobaczyłem jak ojciec leży na ziemi. zrobiłem mu sztuczne oddychanie i wezwałem pogotowie ocknoł się a dużo niebrakowało a byłby na tamtym świecie. mineło kilka tygodni a ojciec spowodował awanture po kturej kazał mi delikatnie mówiąc odejść i sobie radzić w życiu, tyle miałe z uratowania mu życia. Wtedy Pojechałem do mojej nażyczonej i tam spędziłem kilka tygodni. Opowiedziałem jej co się stało bo niemiałem komu. Ona rozumiała sytuacje i współczuła ale widac było że jest załamana moją bezradnością. Niewiedziałem co mam dalej w zyciu robić, nie podejmowałem pracy a dziecko trzeba utrzymać. Jej rodzice też na mnie krzywo patrzyli że nic nierobie, chodz tak naprawde nigdy mnie nielubili. Nagle stała się następna tragedia która mnie dobiła. Śpiąc ze swoją kobietą przebudziłem się wcześnie rano niewiedzieć czemu. otwierając oczy zobaczyłem jej tel w okok głowy, prawdopodobnie zasneła z nim w ręku, a traf chciał kilka dni wcześniej przyuważyłem jakie ma hasło w telefonie. Nigdy nieinteresowałem się co tam ma i z kim pisze myśląc że pewnie gada z koleżankami o różnych prywatnych żeczach. Wziołem tel. do ręki odblokowałem i zaczołem czytać. To co zobaczyłem mnie przeraziło. Dowiedziałem się że miała romans. Pisała z jakimś typem teksty typu co u ciebie kochanie, buziaczki, kiedy się spodkamy. Nagle cały zaczołem sie trząść. Niewiedząc co zrobić szybko się ubrałem i zadzowniłem do mojej mamy zabierając ze sobą jej telefon. Przyjechałem do niej do mieszkania i jej pokazałem co odkryłem. Byłem strasznie załamany. Niepotrafiłem tego czytać. Nie było tam wprost napisane że uprawiali sex ale skoro się potajemnie spotykali miałem takie podejrzenia. Po przebudzeniu zadzoniła do mnie moja narzeczona pytając się gdzie jestem i gdzie jest jej telefon. wyzwałem ją od najgorszej, odwiozłem do jej domu telefon i wyzwałem ją i niewiedzieć czemu jej rodziców. Poczułem się strasznie. Pomyślałem sobie że nawet mi się należy przeciesz sam niebyłem leprzy bo zdradziłem, ale niespodziewałem się że to tak strasznie boli. pozatym poczułem całkowitą pustke bo niedosyć że starciłem prace i perspektywy dogodnego życia prowadząc firme ojca to w dodatku straciłem kobiete z którą miałem dzicko i 4 lata życia. załamany byłem do tego stopnia że myśli samobujecze nieustannie mi toważyszyły. pustka była tak straszna że niepotrafiłem sobie z nią poradzić. Wyniosłem się od swojej dziewczyny i zamieszkałem u madki.
Po kilku tygodniach rozpaczy znalazłem prace jako kierowca. Musiałem coś robić bo z czegoś trzeba żyć. Pracowałam 5 dni w tygodniu śpiąc w aucie, jeżdząc po Polsce. Nienawidziłem tej pracy bo ona niedawała mi satysfoakcji chodz zarobki były dość wysokie. Brakowało mi też mojej byłej partnerki mimo że wiedziałem o tym co zrobiła. zażekała mi się że tylko z nim pisała i do niczego więcej niedoszło. Uwierzyłem jej, sptykaliśmy się na sex. Niechciała ze mną wychodzić chodz od dawna już niewychodziła twierdząc że musi się wszystko uspokojić. To wszystko doprowadziło że poczułem się winny tego że wyzwałem ją i jej rodziców, i przez to jestem samotny i zrozpaczony. Chciałem wszystko odbudowac ale zamiast tego oddalaliśmy się od siebie a wemnie zmagoła się nieufność w stosunku do niej. Coraz bardziej zaczeliśmy siebie podejrzewać o zdrady i coraz mniej spędzać z sobą czasu. Chciałem to zmienić ale brak czasu i funduszy uniemożliwiamy mi to. Czułem się w dodatku strasznie z myślą że ją zdradzałem ale powiedziałem sobie że więcej tego niezrobie. Ona mimo że mnie zapewniała że już więcej nic głupiego nie zrobi, niebędzie z nikim pisać nadal to robiła, jak twierdziła "niemiała we mnie oparcia". Strasznie na nią naciskałem żeby mi się przyznała do zdrady ale zaprzysięgała się że tego niezrobiła, ale z czasem zaczyły wychodzić coraz więkrze "smrody" powiedziała najpier powiedziała się spotkała raz potem że dwa z czasem mówiła że 4, że raz się pocałowała potem że dwa potem że kilka razy, po kolejnych mojich naciska przyznających że zdradziła mówiła że wcześniej też zdażyło się jej całować z innymi. W końcu po pewnym czasie przestała mieć ze mną kontakt fizyczny a pozostał tel i sms-owy. Niechciała się ze mną spotykać a ja bardzo nalegałem żebyśmy gdzieś wyszli spodkali się i uprawiali sex. W pewnym momęcie doszło do momętu w którym wogóle przestała ze mną uprawiać sex. Wtedy niewytrzymałem i myśląc że skoro ona nie chce zemną uprawiać sexu to robi to z innymi. Niewytrzymałem i ponownie skorzystałem z usług prostytuki. Po ty mojim głupim zachowaniu poczułem się jeszcze gorzej i niewytrzymując powiedziałem jej o tym i o wcześniejszych razach. Straszliwie ją to załamało jej głos, jej płacz jak to usłyszała był dołujący a ja tak zamotany i zdołowany kiedy mi mówiła że ona nigdy z nikim tego niezrobiła. Powiedziałem jej całą prawde a ona mi swoją. Otworzyliśmy się przed sobą całkowicie,(przynajmniej ja, ona raczej też), powiedziałem jej swoje najskrytrze tajemnice takie których niemówiłem nikomu.
Pomyślałem że ta szczerość zbliży nas do siebie, ale niestety tak się niestało. Nadal się kłuciliśmy. mając nadziej że jakoś zmaże swoje chaniebne czyny zaczołem jej kupować dużo prezentów, Laptop perfumy biżuterie ale to nieprzynosiło rezultatów. uprawialiśmy sex potajemnie tak żeby nikt niewidział że się spotykamy, mineło kolejne kilka miesięcy rok od kiedy dowiedziałem się o sms-ach i ponad rok od kiedy zaczeła z nim pisać. Lato przyszło, Synek miał 3,5 roku i chciałem troche z nim pobyć, chciałem takrze na nowo odbudować związek z kobietą którą mimo kłótni jeszcze mocniej pokochałem. Serce i może wizjologia mnie do niej ciągneła a rozum mówił żebym to w koncu zakończył. mimo to zaproponołowałem jej wakacje. odmówiła wspóle takie sam na sam ale zaproponowała a raczej poinformowałe że jedzie z kuzyną, jej mężem i synkiem nad może i jak chce to moge przyjechać do nich. Niezastanawiając się długo, zwolniłem się z pracy z której i tak chciałem się zwolnić wziołem chorobowe i pojechałem nad może. Liczyłem że odbudujemy nasze relacje. Niestety nadal nie było to tak jak myślałem. Uprawialiśmy sex całowaliśmy się było cudownie ale widać było że jej już niezależy chieciała się do mnie przytulać w toważystwie była wręc niezadowolona z mojej obecności. mimo to wracaliśmy spólnie do autem do domu. w drodze powrotnej zapytałe się jej czy jeszcze mnie kocha i obiecaliśmy sobie że wszystko sie jeszcze poukłada. niedała jednoznaczej odpowiedzi ale wieżyłem że jeszcze wszystko da się naprawić. Ale mimo że poczułem szanse na naprawe po tak mówiło mi serce to rozum i życie ponownie dała o sobie znać. Z braku zajęcia i pieniędzy pomagałem w pracy. Brat mimo tego że odszedłem od Ojca człowieka który jest najwiękrzym winowajcą wszystkich mojich nieszczęść wpółpracował z nim i ja mimo wolnie tagrze zaczołem mieć kontakt z Ojcem. Ojciec jak by nigdy nic obiecywał daleko idącą pomoc w ułożenia mi życia finasowego to nic tak naprawde niezrobił zapłacił mi jak pracownikowi za porzednią prace w firmie bo odchodząc z firmi niemiałem ani grosza oprucz tego nic niemiałem. Kontak z Ukochaną był na tym samym poziomie a ja zatoczyłem koło życiowe i wróciłem do pumktu wyjścia, bez pieniendy, satysfakcji i spokoju ducha. Po jednej z sytuacji w której ojciec podczas awantury o pieniądze żucił się na Brata niewytrzymałem i stanołem w jego obronie. Pomogłem bratu i wykrzyczałem wszystko co myślałem Ojcu. powiedziałem mu że mimo że ukrywa kochanke wszyscy o niej wiedzą, że jest chorym sadysto psychopatą i doprawadził rodzine do upadku. Odeszłem z tamtąd i zotałem znowu bez środków do życia. Po awanturze z ojcem niewiedząc co robić pojechałem do mojej siostry. I tam będąc załamany że znowu nie mam pieniędzy pracy ani perspektyw zadzwoniłem do mojej ukochanej szukając ukojenia i tu nastąpiło kolejne zdołowanie. Zapewniając ją że teraz odbije się od dna prosiłem żeby mnie zapewniła że nigdy mnie nie zdradziła licząc że powie że mnie Kocha i wszystko się ułoży sułyszałem "Przepraszam stało się, dradziłam cię" kolejnego załamania dostałem. Udając przez tel że nic się niestało i że się w spokoju rozchodzimy cierpiałem strasznie. Wróciłem do swojego mieszkania kture kilka miesięcy wcześniej wynajołem nastawiając się że ukachana ze mną zamieszka, bo wybieraliśmy razem meble. Postanowiłem się za siebie wziąść. Znalazłem nową prace a nawet 2 bo robiłem i robie do tej pory na dwie zmiany. Ale przez to znowu miałem mało czasu na kontakt z Ukochaną która po pewnym czasie zapewniała że z nikim nigdy niespała tylko chciała to zakończyć i sprawdzić czy jestem w stanie jej wybaczyć. Odizolowałem się od Ojca, usamodzielniłem, stanołem na nogi. założyłem działalność która w miare prosperuje. firma jest w tadium początkowym dlatego narazie nie ma stego kokosów ale zakładając ją liczyłem że moja partnerka z którą znam sie tyle lat doceni mój trud. Nic takiego się niestało. Niechiała ze mną zamieszkać niechciała wychodzić nadal spotykamy się na potajemny sex a na domiar złego dowiedziałem się od niej że od 2 miesięcy spotyka się się z innym a sytacja w której powiedziała że zdradziła była taka że nie zdradział ale dużo niebrakowało i powiedziała mi o tym żeby to zakończyć bo źle się czuła z tym że do takiej sytuacji doszło, a powiedziała mi to tylko dlatego bo ja po jednej sobotniej nocy miałem dwuznaczą sytuacje z kobietą w klubie i sumienie mi podpowiedziało żebym jej o tym powiedzieć. w dodatku widząc że nasz związek polega już tylko na sexsie zaproponowałem że będziemy się sptykali 2 razy w tygodniu na sex. przystała na to jutro przyjedzie. uzależniłem się od sexsu z nią jestem sexsocholikiem i uwielbiam z nią go uprawiać ale moralnie to wygląda fatalnie. Nie zdradziłem mojej Ukochanej od momętu jak jej o tym powiedziałem, starałem się wszystko zmienić naprawić ale niewychodziło. niemam do niej zaufania ale ją Kocham. niepotrafie bez niej żyć nawet jak jest taka patologiczna sytuacja. Zrobiłbym wszystko gdyby mi powiedziała co mam zrobić żeby było dobrze. Mam dość takiego życia. potrzebuje pomocy. jestem załamany tym że niedługo prześpi się z innym o ile tego już niezrobiła. mam takie fatalne myśli że wolałbym żeby to zrobiła i miałbym sytuacje jasną ale wciąż życe nadzieją że tego niezrobiła bo mnie kocha a wszystko inne co robiła to było błędem życiowym. nie wiem co robić na nawet jak wiem to niewieże w to że dotrzymam tego co postanowiłem. prosze o rade. to dla mnie ważne.