Witajcie ponownie NetKobiety.
Bardzo Was proszę o poradę, bo mój partner stracił do mnie zaufanie, a ja nigdy do tej pory nie miałam podobnych doświadczeń i nie bardzo wiem jak sobie poradzić, żeby jak najszybciej to zaufanie odbudować. I jemu i mi jest z tym bardzo źle, a sporo się namieszało.
Ok. Do rzeczy.
Za miesiąc mam się do niego wyprowadzić i On jako przykładny facet chciał mi pomóc pozamykać pewne sprawy w domu rodzinnym. Od początku mówiłam jemu o swoich zobowiązaniach itp., bo wychodzę z założenia, że tylko na szczerości można coś zbudować, ale przez moją roztropność okazało się, że pewne zobowiązanie ma podwójną kwotę. Sama przeżyłam niezły wstrząs, bo umowa była niezrozumiała i zwyczajnie przeoczyłam dodatkowe fakty na ostatniej stronie. Wiem, to niedopuszczalne, ale tak się stało i mam nadzieję, że dostałam nauczkę na całe życie. Wracając do tematu, partner wpadł dosłownie w szał. Nie chciał słuchać żadnych tłumaczeń. Odprowadziłam go na pociąg i w pociągu przepraszałam, a on zimny jak lód. Z płaczem wyskoczyłam z pociągu, On chciał mnie złapać jeszcze za rękę, ale ja ją odrzuciłam i wybiegłam. Po dwóch dniach do mnie zadzwonił. To była straszna rozmowa, obcesowa, pełna żalu i pretensji. Ponieważ dla mnie to też był wstrząs to zamiast Go przepraszać, to jeszcze miałam do niego pretensje, że się tak zachował. Zachowałam się tak dlatego, że sama potrzebowałam w tym czasie wsparcia, a najbliższa mi osoba tak zareagowała. Przez pierwsze dni oboje bardzo to przeżyliśmy. Od jego siostry wiem, że nie jadł, nie spał, a ja przepłakałam swoje. Emocje troszkę opadły i porozmawialiśmy spokojnie przez telefon. Powiedział, że stracił do mnie zaufanie i żebym się starała je odbudować, bo mnie kocha i mnie nie przekreśla. Powiedział też, że miał w planach spłacić mi to zobowiązanie jako taka niespodzianka w ramach zbliżającej się za kilka dni naszej pierwszej rocznicy. Nie miałam o tym pojęcia. Ale teraz jest dla mnie zrozumiałe dlaczego aż tak Go to rozzłościło. Nie jest majętny i pewnie chciał w to włożyć swoje oszczędności.
Ja już złożyłam wypowiedzenie z pracy, bo zapinamy powoli wszystko na ostatni guzik, a ja odstawiłam mu taki numer... Oznajmiłam, że plan wyjazdu przekładamy i znajdę narazie u siebie pracę, bo nie chcę w momencie, kiedy tak się na mnie zawiódł na siłę się do niego wprowadzać, ale zaprotestował i powiedział, że wszystkie nasze plany są nadal aktualne. No cieszy mnie jego postawa, chociaż nie czuję się z tym dobrze, ale problem tkwi teraz w zaufaniu. Powiedział, że nie wie jak ma ze mną prowadzić budżet, jak mi dać rachunki do ręki, jak mi ufać w sprawach finansowych, skoro podpisałam umowę nie wiedząc dokładnie co na niej jest.
Gdy emocje opadły to szczerze Go przeprosiłam, przyznałam się do winy i obiecałam pilnować takich spraw w przyszłości ze szczególną uwagą. Odpowiedział, że wreszcie zmierzam na odpowiednie tory, ale nie umie tak zapomnieć i z dnia na dzień mi zaufać i że muszę się teraz bardzo starać.
Bardzo Go kocham i nie wyobrażam już sobie życia bez niego. Proszę poradźcie jak mogę odbudować to zaufanie, bo chcę żeby był ze mną szczęśliwy jak do tej pory i żeby nie musiał mnie przezornie kontrolować na każdym kroku, bo przecież obojgu nam uprzykrzy to życie.