Witajcie, postaram się dość konkretnie przedstawić moją sytuację.
Z P spotykam się od pół roku. On bardzo mnie kocha, choć w przeszłości zdarzały się niemiłe sytuacje. Potrafił flirtować przy mnie z moimi koleżankami, mówić dwuznaczności. Jednak kiedy powiedziałam, że mnie to rani, natychmiast przestał, powiedział, że to były żarty, ale jeśli mnie to rani, to nie będzie tego robić, bo nie chce mnie stracić. Widzę, że bardzo mnie kocha, jest w stanie dla mnie zrobić wszystko. Jest bardzo troskliwy, ciepły, czuły, zawsze dba o mój komfort. Widać, że jestem dla niego najważniejsza, tak się też czuję. Mówi, że nikogo nigdy nie potrafił pokochać, a przy mnie poznał co to jest prawdziwa miłość i jestem jego pierwszą prawdziwą miłością, mi jako pierwszej powiedział, że mnie kocha. Generalnie widzę, że bardzo mnie szanuje i ceni.
Do sedna. Niedługo kończę bardzo prestiżowe studia, po których zawsze znajdę pracę, a moja przyszła profesja budzi raczej u ludzi szacunek. Nie chwalę się, ale chciałabym zaznaczyć, że zarówno dla mojej rodziny jak i dla mnie, edukacja zawsze była najważniejsza. Wszyscy są u mnie wykształceni, szczególny nacisk zawsze kładło się na naukę i rozwój. Oprócz tego jestem uważana za atrakcyjną osobę. Naprawdę nie chcę się chwalić, ale chcę zaznaczyć, że chętnych na związek ze mną było sporo.
Moje serce jednak skradł P. To do niego czuję miłość, za nim tęsknię czując to całą sobą. Bardzo mi na nim zależy, tym bardziej widząc jak mnie traktuje. Nigdy żaden mężczyzna tak dobrze i z szacunkiem mnie nie traktował, przy żadnym też nie czułam się tak swobodnie, z żadnym nie mogłam o wszystkim tak bardzo szczerze porozmawiać.
P to jedna osoba a mam w nim cudownego chłopaka, przyjaciela, kochanka, koleżankę, kumpla.
Jest jednak problem. P nie zaczął jeszcze żadnych studiów mimo, że jest ode mnie starszy. Widzę, że chce to nadrobić, chce mnie dogonić w jakiś sposób i jest mu z tego powodu żal. Boję się, że moja rodzina nie zaakceptuje takiego człowieka u mojego boku. Pewnie powiedzą, że stać mnie na kogoś lepszego. Ja ich niestety okłamuję, że P zaczął studia, bo nie chcę by wyciągnęli pochopne decyzje nie widząc człowieka. To nie jest tak, że oni mierzą ludzi patrząc na kierunek studiów, ale P już kilka kierunków edukacyjnych zaczął, a z każdego odpadał. Nie będzie im się podobać jego niekonsekwencja. W końcu ja coś sobą reprezentuję i powinnam tego wymagać od swojego partnera. Czasami mam ochotę ugiąć się rodzinie, ale jak tylko o tym pomyślę, to serce mi pęka na milion kawałków, a w oczach pojawiają się łzy. Bardzo go kocham, ale boję się, że nie zostanie zaakceptowany.
Co zrobić?