Cześć,
mam pytanie do mężczyzn. Wiem, że to kobiecie forum, ale mam nadzieję, że może Wy Panowie mi pomożecie.
Mam 25 lat i od dawna nie mam chłopaka.
Kiedy poznaję nowe towarzystwa wymagam pewnej kultury, ale oczywiście nie bycia pod pantoflem, zbyt miłym. Wydaje mi się, że nawet wielki dupek będzie bardziej szanował miłą ale zaradną, ciekawą i dorosłą dziewczynę niż jakąś imprezowiczkę.
Jednak chyba się mylę przez te wszystkie lata.
Zawsze chciałam być perfekcyjna. I nie chodzi o ubieranie, ale o brak przekleństw, wszystko robiłam dokładnie. Rok temu czy dwa, poluzowałam i widzę, że idzie mi lepiej i na uczelni, poluzowałam w kontaktach towarzyskich, mam więcej znajomych. Tylko, że kiedy poluzowałam tak jakby ludzie wdarli mi się na głowę. Kiedy pozwalam sobie na jakieś żarty automatycznie młodzi mężczyźni, moi koledzy pozwalają sobie mnie traktować powiedzmy grubiańsko a ja nie wiem jak to ogarnąć. Bo wiem, że to koleżeństwo. Kiedy byłam spięta życiem, pracą, studiami chodziłam poważna,ale miła i sympatyczna na imprezy- wtedy faceci do mnie podchodzili zagadywali milej. Miałam powodzenie, ale nie wiem czy powodzenie powierzchowne- takie tylko aby omamić biedaczkę, głupią kózkę czy takie prawdziwe- wtedy mężczyźni interesowali się mną itp, wypytywali.
Kiedy dałam sobie luzu i kiedy jestem w gronie znajomych jako kumpela nierzadko zdarzają się dziwne komentarze, uwagi pod moim adresem. tak jakbym już nie była 'świeża' w grupie, ale taka znana, normalna koleżanka. I to mnie boli. Bo ani wtedy nie miałam faceta, ani teraz. I nie wiem jaka mam być aby zdobyć kogoś- wyjsć z tzw friendzone obecnie.
Problem w tym, że widzę, że im bardziej sobie pozwalam na więcej , wiecej zadziornych komentarzy, zadziornych uwag, takich sarkastycznych i ciężkich, ironicznych tym widzę, że oni bardziej cenią mnie jako koleżankę? Bo nie obrażam się i nie daję sobie w kaszę dmuchać bo zawsze coś odpowiem...
Tylko, że jest to mechanizm obronny bo ja nie chciałabym aby mnie obrażali nawet sarkastycznie koleżeńsko. Bo wtedy źle się czuje. I tak każdy z nich ma inną dziewczynę bardziej subtelną taką jaką ja byłam jeszcze dwa lata temu.
Mam problem, bo od roku bujam? Bujałam się z kimś kto chyba uważał mnie za idiotkę, miłą dziewczynkę. Potrafił powiedzieć mi nawet 'you silly goose' bo byłam taka świeża i normalna. Mam wrażenie że mną zmanipulował- byliśmy chwile ze sobą i ode mnie odszedł. Tak jakby się pobawił i nic nie chciał więcej. Podświadomie wiedziałam, że tak jest, bo on jest typem wiecznego chłopca, o ostrym, ciężkim, sarkastycznym żarcie, ma pewnie pełno kompleksów- ale zawsze go lubiłam i zawsze traktowałam normalnie z szacunkiem. Problem w tym, że jak nadepnę mu na odcisk czy jestem stanowcza on nie wie co sie dzieje, i zaczyna panikować.
Oczywiście między nami nic nie ma po roku. On ma chyba nową, imprezową bardzo dziewczynę. Ja natomiast zostałam z niczym. Z towarystwa tylko ja jestem sama. Wszyscy kogoś mają. I nie wiem czy to ja nie potrafię się dogadać z ludźmi, czy to ja jestem za bardzo poważna, czy to ja nie potrafię się śmiać?
Widzę kiedy go olałam, olałam jego gierki, nie odzywałam się- on pragnął kontaktu ze mną, sam do mnie wrócił, a kiedy zauważył, że ja się nakręcam znowu odpuszcza, czuję się znowu zmanipulowana. Tak jakby on nie mógł się mnie pozbyć z życia, a z drugiej strony i tak mnie odpycha wtedy kiedy ja od niego czegoś chcę. A kiedy ja się oddalam on za mną goni. I własnie on ostatnio mnie obraził na imprezie mówiąc, że mam downa i jestem nienormalna. I nie wiem jak powinnam do tego podejść. Bo z jednej strony mogę udać, że nic nie było i z nim rozmawiać a z drugiej strony mogę go olać, bo mnie obraził. Mężczyzna 1989 rocznik. I nie wiem jak mam do tego podchodzić. On ma inny lżejszy zawód ode mnie, ciągle imprezuje ze studentami, JEST BARDZO INTELIGENTNY, ma bardzo cierpki, trudny żart. I nie wiem jakiej dziewczyny szukają tacy faceci. Oczywiście nie zmienię się pod niego.
Zaczęłam po prostu to analizować, bo ja jestem człowiekiem dość emocjonalnym i wrażliwym. Ostatnio spotykam się i piszę z kimś starszym z kim mi jest dobrze, czuję się bezpiecznie i SPOKOJNIE. Tamten wprowadza mnie w huśtawki emocjonalne, huśtawki nastrojów. I pewnie ja go też tak wprowadzam. Bo ja po prostu nie wiem czego on ode mnie chce. Po co, dlaczego. Teraz pewnie już nic, jeśli przez rok nic nie było to trudno. I nie wiem czy nadal mi się chce z nim zadawać jakokolega z grupy nawet jak mnie obraził? Czy mam prawo się dąsać i udawać księżniczkę czy tak się robi w towarzystwach? Ludzie na siebie wieżdżają na żarty nikt nie powinien się obrażać. Bo takie grubiańskie żarty są fajne.
Jak to jest ?Pytam się mężczyzn w szczególności bo ten chłopak mnie intryguje i zawsze będę miała go gdzies na końcu głowy. I po prostu nie wiem na kogo taka osoba może wyrosnąć. Czy Wy Panowie byliście takimi? Takie trochę rozwydrzone zwierzę ALE kiedy z nim rozmawiam normalnie otwiera się i jest okej w stosunku do mnie. I wtedy jak z nim normalnie rozmawiam i AKCEPTUJĘ go takim jakim on jest, poważnie on inaczej się na mnie patrzy ( tak widzę to). A po 10 minutach zmienia swoje stany emocjonalne na rozwyrzonego dupka i mnie obraża.......
po prostu od liceum, od 10 lat nie spotkałam się z taką osobą, dość ciężką ale inteligentną. I co zrobić? Męczy mnie on strasznie ale ciągnie mnie do niego a wiem, że tu chodzi tylko o atrakcyjność fizyczną i umysłową- bo możemy sobie dopiekać i podobamy się sobie. I jest ciężko dlatego ja się wycofuję. On też. A jak jesteśmy razem w towarzystwie to ja od razu mam gulę.
On jest taką osobą , która jakby manipuluje innymi? Założył instagrama to od razu wszystkie jego koleżaneczki zaczęły mu lajkować. Widzę trynd lajk za lajk ALE ALE on sobie z tego robi jaja i mam wrażenie, że łapie głupie dziewczyny na to. A sam robi swoje. Co o tym sądzicie? Tak samo jak na fb pisze pełno elaboratów o życiu troche brzmiących jak Coelho ale z takim sarkastycznym tonem i zadrą. Lajkuje koleżankom i która się złapie na jego lajki tak koło się toczy- one się upubliczniają czekając na jego lajki a on tylko lajkuje. Nie wiem może tak własnie jest w przyrodzie? Może wlasnie jestem swiadkiem tego co w życiu normalnie zachodzi- walka.
Proszę się z mojego postu nie śmiać. Ja wiem, że za dużo analizuję, ale doprowadza mnie do pasji to, że nie mogę nikogo znaleźć, a moej miasto jest małe i prawie każdy zna się z fb i z 'centrum' kiedy się gdzieś wyjdzie. Poza tym jestem już w takim wieku, że ludzie pokonczyli studia i zaczynają pracować, więc w pracy , wszędzie każdy się kotłuje i się zna.
Moi rodzice przez takie akcje towarzyskie usuneli się z towarzystwa jak byli młodzi, postawili na rodzinę. Wiem, że teraz jest czas łowów i każdy szuka sobie partnera. jego koledzy mówili mi rok temu, że to ja go olalam. Jak mam poważnei podchodzić do faceta jak ten nie wiadomo dlaczego przede mną nie może normalnie rozmawiać tylko się jąka.
Po prostu bylismy kolegami, zaczeliśmy naszą głębszą znajomość od SEKSU i później do tej pory był zgrzyt. I ja nie wiem do tej pory czy on kilka miesięcy temu coś chciał ode mnie czy nie. Bo z jego strony ni cnie wychodziło tylko na imprezach jakieś dziwne dogadywania, gesty, szturchnięcia, popychania...Później ja dowiaduję się, możliwe, że on kogoś ma. Ale ALE zaczynamy pisać poznawać się i on jakby się do mnie zbliża normalnie, nie fizycznie, ale 'psychicznie' i teraz nie wiem co dalej. Bo poznaliśmy się od dupy strony tak mówiąc ładnie i każde z nas miało o sobie inne mniemanie. On nazywał mnie głupią gąską, ja myśłałam,że jest imprezowiczem. A tu się okazuje, że on jest inteligentny, a ja na fajnych studiach poważniejsza od niego. I on jest czasem widzę o mnie zazdrosny jak widzi mnie z kimś w towarzystwie, ja o niego też jestem zazdrosna. :)I nie wiem czy warto kontynuować tą znajomość TERAZ jako koledzy ale czekać na jego przepraszam, bo mnie obraził CZY olać tą osobę.
Bo możliwe, że teraz np ja dopiero się z nim poznaję. I ja np dopiero miesiąc temu z nim poważnie i normalnie rozmawiałam na czacie, prawie codziennie a on mi pisał długie wiadomości jak listy, o sobie, pracy, radził mi. Więc nie wiem czy warto to kontynuować bez spiny, na luzie a nuż z tego coś wyjdzie później - czy po prostu olać.