Co sądzicie o teorii bliźniaczych płomieni? Czy Waszym zdaniem istnieją takie dusze, inkarnują razem, pomagają sobie (niekiedy zadając sobie wzajemnie cierpienie) w rozwoju? Czy to tylko zgrabna teoria na usprawiedliwienie, że ktoś (najczęściej kobieta) zakochał się w innym człowieku bez pamięci i traci dla niego zmysły? Albo "usprawiedliwienie" tego, że wciąż tkwi się w toksycznym związku? Podchodzicie do tematu, jak do reinkarnacji (kwestia wiary), czy może raczej na chłodno (wszystko rozgrywa się w podświadomości)?
Nigdy nie słyszałam i wolę nie słyszeć o takich bredniach. Dla mnie to jakiś żart.
Twój opis jest bardzo lapidarny, a mi się nawet nie chcę wygooglować co to jest więc kończę swą wypowiedź;-P
A skąd się biorą nowe dusze?
I ile ich przybywa w ciagu roku?
Jak czesto odradzaja sie dusze?
W jakiej odleglosci od poprrzedniego wcielenia?
Podchodzicie do tematu, jak do reinkarnacji (kwestia wiary), czy może raczej na chłodno (wszystko rozgrywa się w podświadomości)?
Całkowicie na chłodno.
Trochę poczytałam w temacie i przyznam się, że przyszły mi na myśl szklane kule, czarne koty i laleczki wudu. No, ale ja jestem sceptykiem z natury.
Temat ciekawy, dlatego chętnie przeczytam opinie innych, mniej sceptycznych.
Co sądzicie o teorii bliźniaczych płomieni? Czy Waszym zdaniem istnieją takie dusze, inkarnują razem, pomagają sobie (niekiedy zadając sobie wzajemnie cierpienie) w rozwoju? Czy to tylko zgrabna teoria na usprawiedliwienie, że ktoś (najczęściej kobieta) zakochał się w innym człowieku bez pamięci i traci dla niego zmysły? Albo "usprawiedliwienie" tego, że wciąż tkwi się w toksycznym związku? Podchodzicie do tematu, jak do reinkarnacji (kwestia wiary), czy może raczej na chłodno (wszystko rozgrywa się w podświadomości)?
A, wpadnę i zrobię małą prowokację przed pójściem spać A co mi tam!
Pod nickiem Atakama ukrywa się mój prawie były mąż (to ta część o zadających sobie wzajemnie cierpienie, które oczywiście prowadzi do rozwoju, mojego szczególnie ;
lub
pod nickiem Atakama ukrywa się jego kochanka (to ta część o kobiecie, która się usprawiedliwia, że się tak zakochała, że straciła zmysły).
Tak. Albo oboje sobie gdzieś tam siedzą i razem radośnie stworzyli ten post
W końcu oboje identycznie określali swoje role - jako twin flames właśnie
Pozdrawiam!
PS Nawet jak wejdę na wątek o religii to jednak ciągnie się za mną jak dym zdrada hi hi
@ 89karoline dziękuję za wypowiedź. Nie szkoda Ci czasu pisać posty, które nic a nic nie wnoszą? Większości ludzi szkoda czasu czytać takie właśnie "nic". Uszanuj to proszę.
@ Iceni - na te pytania również szukam odpowiedzi. I również gubię się w poszukiwaniach.
@ I_see_beyond - Twój post (spodobała mi się ta "prowokacja"!) wbrew pozorom najwięcej mi wyjaśnia. Dostrzegasz zdradę nawet w moim niewinnym pytaniu. Czy to nie jest tak, że to, co nosimy w sobie - przekonania, wiara, doświadczenia - będziemy widzieć w naszym otoczeniu? Chcemy dostrzec, że ktoś jest naszym bliźniaczym płomieniem, to dostrzeżemy wokół nas pełno dowodów na to. Chcemy widzieć zdradę (bądź też wiemy o zdradzie drugiego i zwyczajnie zajmujemy się tym tematem) - to ją zobaczymy. To tak jak ze słynnym niebieskim piórkiem - jak wystarczająco skupimy się na nim, zauważymy, że jest ono w naszej przestrzeni. Jest i było zawsze, tylko nasza podświadomość go ignorowała, dopóki nie wyostrzyliśmy jej, nie zfokusowaliśmy na dostrzeżenie niebieskiego piórka. Spróbujcie to samo ćwiczenie zrobić z czymś naprawdę rzadkim: ja próbowałam z biedronką z dwoma kropkami. Dopiero po trzech latach jakaś się zabłąkała
Wniosek nasuwa się jeden: widzisz to, nad czym się skupiasz. Skupiasz się na istnieniu bliźniaka, to znajdziesz na to dowody. Jesteś przekonany, że to bzdura, to też znajdziesz na to dowody. Katolicy widzą odbicie Maryi w plamie na szybie, Hindusi widzą wcielenia bóstw w innych ludziach, ateiści znajdują dowody na nieistnienie żadnej wyższej siły... Niesamowicie to ciekawe, jak różnie może być postrzegane jedno i to samo wydarzenie przez kilka osób!
Czekam więc na kolejne posty!
7 2016-06-26 23:17:04 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-06-26 23:28:45)
@ I_see_beyond - Twój post (spodobała mi się ta "prowokacja"!) wbrew pozorom najwięcej mi wyjaśnia. Dostrzegasz zdradę nawet w moim niewinnym pytaniu
.
Dziękuję, droga Atakamo! Tak, zdrada się jeszcze za mną ciągnie i to realnie: ten temat mnie tu przywiał, więc jakaś energia tamtych zdarzeń jest jeszcze we mnie. Emocjonalnie już praktycznie to za mną, ale przede mną rozprawy sądowe, więc temat nie do końca zamknięty.
Czy to nie jest tak, że to, co nosimy w sobie - przekonania, wiara, doświadczenia - będziemy widzieć w naszym otoczeniu?
Jest dokładnie tak jak piszesz. Malkontent zawsze znajdzie powód do narzekania. Człowiek wdzięczny w tej samej rzeczy / sytuacji dopatrzy się daru od losu.
Chcemy widzieć zdradę (bądź też wiemy o zdradzie drugiego i zwyczajnie zajmujemy się tym tematem) - to ją zobaczymy.
Ja zobaczyłam zdradę mojego małżonka, o czym już pisałam na tym forum, na własne oczy. Nie chciałam tego, wierz mi A tematem, to się tak zajęłam, że wióry poleciały, aż miło
Wniosek nasuwa się jeden: widzisz to, nad czym się skupiasz
A widzisz, córeńko, napisałaś to, co ja usiłuję przypomnieć na tym forum.
Można skierować uwagę na rzeczy dobre lub złe. Oby ludzie we wszystkim dostrzegali dobre rzeczy
Podchodzicie do tematu, jak do reinkarnacji (kwestia wiary), czy może raczej na chłodno (wszystko rozgrywa się w podświadomości)?
Stawiam na podświadomość i wspomniane wyostrzanie zmysłów. Zdecydowanie. Wydaje mi się zupełnie naturalne, że kiedy coś zajmuje nasze myśli i skupia uwagę, bardziej lub mniej świadomie, to nasze zmysły są na ten temat ukierunkowane i w sposób wyjątkowo wyczulony wychwytują z otoczenia wszelkie sygnały, które w jakikolwiek sposób można z nim powiązać.
Przykład może mało fortunny, ale doskonale pamiętam, że nigdy nie zwracałam jakiejś szczególnej uwagi na malutkie dzieci czy kobiety w ciąży, ale kiedy sama w niej byłam, to nagle jak grzyby po deszczu wszędzie obok mnie wyrastały kobiety z ciążowymi brzuszkami, wózki i niemowlaki, w prasie i telewizji nagle wszyscy mówili tylko o tym, na wieszakach w sklepach wisiało mnóstwo dziecięcych ciuszków, a drogeriach i aptekach bombardowały mnie olejki, dziecięce zasypki, balsamy przeciw rozstępom.
A mi sie wlasnie zdarzylo poznac swoj blizniaczy plomien dlatego wierze. Mimo, ze w ogole wczesniej o istnieniu czegos takiego nie slyszalam. Dopiero kiedy mnie to to spotkalo zaczelalam szukac w necie i sprawdzac czy wszystko ze mna ok i tak sie o tym dowiedzialam. Zakochana wczesniej bylam nie raz, ale to co mi sie zdarzylo teraz nijak sie ma do wszystkich innych moich doswiadczen zyciowych. Tym razem nie zakochalam sie tylko znalazlam kogos kogo juz wczesniej kochalam nawet nie majac o tym pojecia. Cala reszta czyli pociag seksualny i "podobanie sie" pojawily sie pozniej i juz zupelnie nie mialy znaczenia. Najbardziej zaskoczly mnie te wszystkie matafizyczne doswiadczenia, przeplyey energii i telepatia. Czegos takiego nigdy wczesniej nie doswiadczylam.
Pomysł nie jest nowy. Romantycy kiedyś uważali że są dwie połówki duszy które nawet jak się spotkają to nigdy nie będą razem. Dopiero po śmierci łączyły się w idealną istote. Według mnie każda dusza jest niepowtarzalna i takie coś możemy dopatrywać się tylko w psychice, i chorym tłumaczeniu sobie że to TEN.
Witajcie.Odnośnie Blizniaczych Płomieni,jestem sceptycznie nastawiona na takie dziwadła,realistka stąpająca twardo po ziemi a z drugiej strony marzycielka wiecznie szukająca miłości.Nie nazwę rzeczy po imieniu ale coś w tym jest.Jest możliwe spotkanie wyjątkowo pokrewnej duszy,takiej osoby o której 11 lat od poznania nie można zapomnieć.Takiej której widok,głos ,itp.jest wyjątkowo bliski.Żyjemy swoimi życiami a każde chwilowe spotkanie jest wielką radością od razu człowiek się czuje lepszy i pełen miłości.Jednak obydwoje mamy trudne charaktery,były ostre zgrzyty żaden z niego ideał,nawet nie wiem czy chciałaby być z nim bliżej,bardzo blisko....ale nigdy nie byłam.Patrzysz w oczy tak intensywnie ze wzajemnością,nigdy nikt o tym nie wie,bo nazywam to urojeniem itp.Piszę bo wiem że jeżeli się czegoś nie rozumie to nie znaczy że tego nie ma.Sny ,znaki ,dlatego tu piszę bo coś w tym jest.Pozdrowionka
12 2017-08-16 00:31:14 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2017-08-16 00:32:31)
To przypomina mi chatę na bagnach, gdzie stara guślarka ,"przędzie" swą hem opowieść.
Wczorajszy alkohol jeszcze nie zdążył wyparować ,płomienie palą głowę , suchość w gardle.
Klient widzi niedyspozycje i zaczyna nerwowo bębnić po stole.
Stara guślarka, przekrwionymi oczami,jakby za mgła w oddali , widzi płomienie dusz , połówki , bliźniaki a nawet cały karton.
Butelek.
Tego dnia los się do niej uśmiechnął , klient był wyjątkowo hojny.
Tak oto narodziła się w wyniku pijackiej orgii , teoria bliźniaczych płomieni...
Ale tez pewnie wiele innych, których imion dziś nikt nie pamięta.
13 2023-08-19 11:48:09 Ostatnio edytowany przez Dorota868 (2023-08-19 11:52:54)
Jeśli chodzi o te pytania dotyczące duszy, tego skąd się biorą itp. to polecam książkę "Wędrówka dusz".
Też kiedyś nie wierzyłam w istnienie bratnich dusz i tym podobnych ale, sama doświadczyłam różnych znaków i snów.
Co sądzicie o teorii bliźniaczych płomieni? Czy Waszym zdaniem istnieją takie dusze, inkarnują razem, pomagają sobie (niekiedy zadając sobie wzajemnie cierpienie) w rozwoju? Czy to tylko zgrabna teoria na usprawiedliwienie, że ktoś (najczęściej kobieta) zakochał się w innym człowieku bez pamięci i traci dla niego zmysły? Albo "usprawiedliwienie" tego, że wciąż tkwi się w toksycznym związku? Podchodzicie do tematu, jak do reinkarnacji (kwestia wiary), czy może raczej na chłodno (wszystko rozgrywa się w podświadomości)?
Bzdura ta teoria jak ze sredniowiecza.