Minęło przesilenie. Dnie będą krótsze, noce znowu zaczną się wydłużać.
()W noc świętojańską, w Noc Kupały, w Wigilię Świętego Jana, gdy na półkuli północnej panowanie nad dobą sprawują ciemności, na półkuli południowej Słońce góruje w zenicie na szerokości zwrotnika Raka i świeci najdłużej w roku, nastaje święto przesilenia letniego.
Obchody święta nieodłącznie związane są z tanecznymi zabawami przy ogniskach i obrzędami zapewniającymi zdrowie, płodność i urodzaj. Starsze gospodynie rzucają do ognia zioła, by zapewnić płodność, a młode panny wróżą sobie z wianków puszczanych na wodę.
Sobótka to święto ognia, wody, słońca i księżyca, płodności, radości i miłości.
Dawniej wierzono, że w noc przesilenia letniego mogą ujawnić się złe moce. Najkrótsza noc w roku była symbolem walki dobra ze złem. Tej nocy świat magii łączył się ze światem żywych.
Najkrótsza noc w roku to czas magiczny, noc cudów i dziwów.(...)
Nasza kultura, polska, katolicyzm. Nie chce dopuścić do głosu żadnych wianków. Od wieków wmawiamy sobie, że pogaństwo umarło pod Grunwaldem.
Należę do tych ludzi, którzy nie odrzucają faktów i biorą realia takimi jakie są.
Czyli, „Dziady” Mickiewicza, pokłon Słońcu w sienkiewiczowskich „Krzyżakach”, „Świtezianka” Słowackiego, to tylko odzwierciedlenie wciąż panujących obrzędów.
Mam pytanie.
Zdajecie sobie sprawę ze staro-kultury we własnych zachowaniach?
Wiążecie ją z wiarą, czy tradycją?
Jeśli tradycją, to czy wpływa na waszą wiarę?