Chyba jak większość osób tutaj, nie mam pojecia co robić....
Moja historia jest dość prosta, długi czas dochodziłam do siebie po ciężkim rozstaniu, w między czasie było kilka mniej i bardziej zobowiązujących znajomości, ale nic na poważnie...
W końcu odgrzebałam stare konto na portalu randkowym i postanowiłam spróbować. Poznałam faceta, jedna randka, druga, spacer wino itp naprawdę było bardzo miło, póki on nie wypalił, że w sumie to on nie widzi nas jako pary, nie wie czego chce, może koleżeństwa, może seksu. Na początku wycofałam się z miejsca z tej relacji, on jednak nie odpuszczał, pisał, dzwonił w końcu uznałam, że czemu nie, może można spróbować takiej luźnej relacji.
No i w tym momencie wszystko rypnęło. Zaczął się wycofywać, tj dalej dzwoni, dużo pisze, ale już nie dąży do spotkań, gdy ja proponuje wykręca się, sam jakby wyhamował. Co nie przeszkadza mu w pisaniu wielu smsów itp... On sam mówi, że nie wie czego chce, że się pogubił... Na począku uznałam, że poczekam, aż się ogarnie...
Ale coraz częściej chodzę sfrustrowana, wkurzona, brakuje mi bliskości, seksu, niekoniecznie miłlości, bo nie wiem czy jestem na nią gotowa, ale tęsknie za tym co było na początku...
Yhhh...
Coraz częsciej zastanawiam się, czy nie olać tej znajomości zupełnie... Zacząć szukać czegoś innego i nie tracić czasu na niezdecydowaną pierdołę... Jak myślicie?