Jestem nowa na forum i trochę niezręcznie mi tu pisać,ale sama juz nie wiem co myślec. Może któryś z Panów udzielających się tutaj spojrzy na całą sytuację z męskiego punktu widzenia i coś mi to rozjaśni w głowie. Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku w wakacje,kiedy nagle po paru latach od rozstania odezwał się do mnie mój były chłopak-pierwsza wielka miłość. Zaproponował spotkanie,bardzo miło nam się po tych latach rozmawiało. Po jakiś dwóch tygodniach spotkaliśmy się ponownie,na pożegnanie on bardzo mocno mnie przytulił. Pózniej nie widzieliśmy się przez jakiś czas,ale cały czas utrzymywaliśmy kontakt smsowy i telefoniczny,odpisywał mi na każdego smsa. W końcu zaproponował następne spotkanie,znów było bardzo miło. Bardzo chciał,żebym została u niego dłużej,ale zadzwonil mój ówczesny partner (on widział kto dzwoni) i zaczęłam mowić,ze muszę jechać. Po raz kolejny na pożegnanie był bardzo mocny uścisk. Kiedy spotkaliśmy się po raz kolejny doszło do tego,ze wylądowaliśmy w łożku...Byłam w tak totalnym szoku,że to się dzieje co przejawiało się boernością z mojej strony. Po wszystkim on mnie przytulał i całował,rozmawialiśmy o rożnych rzeczach i tak usunęliśmy. Rano,nie wiem czemu,ale chyba spanikowałam i po prostu wstałam,ubrałam się i oświadczyłam,że jadę do domu. On był zdziwiony,bo wiedział,że mam zaplanowane coś do zrobienia tego dnia,ale nie musiałam się spieszyć. Odprowadził mnie do samochodu,pocałował w usta...i to by było na tyle...cisza...ja tez się nie odezwałam do niego-bo przecież to facet musi się pierwszy odezwac (głupia jestem strasznie)- napisałam po prawie tygodniu zwykle co słychać,odpisał i cisza...nie odpisał nawet na zwykle życzenia świąteczne. W końcu chciałam z nim porozmawiać,wyjaśnić,ale nie odebrał telefonu,więc napisałam,czy chodziło mu tylko o seks i mam się teraz odczepić czy o co chodzi,skoro obojgu nam zależało na kontakcie,a z inicjatywa spotkań zawsze wychodził on. W odpowiedzi usłyszałam,ze chyba wyciągnęłam zbyt daleko idące wnioski,a kiedy odpisałam na to,ze myślałam,że fakt pójścia do łóżka nic nie zmienia (co nie jest prawda,tylko bałam się przyznać co czuje) to mnie przeprosił i nawet pisał w miarę normalnie. Kontakt jest bardzo ograniczony w tej chwili,na smsy odpisuje,ale jak zaproponuje spotkanie to milczy...i tak od 3 miesięcy,odkąd doszło do zbliżenia...Nie wiem co o tym myślec,czy on pomyślał,ze mnie nie zależy,że go wykorzystałam...Dodatkowo mam tendencje do wyolbrzymiania pewnych rzeczy i jak zobaczyłam,ze jego znajoma z pracy w znajomych na Facebooku ma jego siostrę to stwierdziłam,że na pewno jest jego dziewczyną...tym bardziej,ze poza znajomymi z pracy on zna jeszcze jakiegoś jej kolegę... Wiem,ze powinnam z nim porozmawiać,ale ja juz najzwyczajniej boję się do niego odezwać...Jest to osoba,która mimo upływu lat jest bardzo mi bliska i nikogo nie kochałam nigdy równie mocno. Nie wydaje mi się również,żeby chodziło tylko o seks,bo chyba wtedy "po" facet wypina się tyłkiem i idzie spać... Staram się tez zrozumieć,że mógł się poczuć urażony moim zachowaniem,odebrać to jako brak zainteresowania. Boję się,ze spieprzyłam sprawę i bardzo chciałabym to naprawić...
Czy Ty spotykajac sie z nim/idac do lozka mialas partnera ?
Tak...Z moim partnerem od długiego czasu było bardzo zle...inaczej bym się nie spotkała z byłym chłopakiem,a tym bardziej nie poszła z nim do lozka
Jestem nowa na forum i trochę niezręcznie mi tu pisać,ale sama juz nie wiem co myślec. Może któryś z Panów udzielających się tutaj spojrzy na całą sytuację z męskiego punktu widzenia i coś mi to rozjaśni w głowie. Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku w wakacje,kiedy nagle po paru latach od rozstania odezwał się do mnie mój były chłopak-pierwsza wielka miłość. Zaproponował spotkanie,bardzo miło nam się po tych latach rozmawiało. Po jakiś dwóch tygodniach spotkaliśmy się ponownie,na pożegnanie on bardzo mocno mnie przytulił. Pózniej nie widzieliśmy się przez jakiś czas,ale cały czas utrzymywaliśmy kontakt smsowy i telefoniczny,odpisywał mi na każdego smsa. W końcu zaproponował następne spotkanie,znów było bardzo miło. Bardzo chciał,żebym została u niego dłużej,ale zadzwonil mój ówczesny partner (on widział kto dzwoni) i zaczęłam mowić,ze muszę jechać. Po raz kolejny na pożegnanie był bardzo mocny uścisk. Kiedy spotkaliśmy się po raz kolejny doszło do tego,ze wylądowaliśmy w łożku...Byłam w tak totalnym szoku,że to się dzieje co przejawiało się boernością z mojej strony. Po wszystkim on mnie przytulał i całował,rozmawialiśmy o rożnych rzeczach i tak usunęliśmy. Rano,nie wiem czemu,ale chyba spanikowałam i po prostu wstałam,ubrałam się i oświadczyłam,że jadę do domu. On był zdziwiony,bo wiedział,że mam zaplanowane coś do zrobienia tego dnia,ale nie musiałam się spieszyć. Odprowadził mnie do samochodu,pocałował w usta...i to by było na tyle...cisza...ja tez się nie odezwałam do niego-bo przecież to facet musi się pierwszy odezwac (głupia jestem strasznie)- napisałam po prawie tygodniu zwykle co słychać,odpisał i cisza...nie odpisał nawet na zwykle życzenia świąteczne. W końcu chciałam z nim porozmawiać,wyjaśnić,ale nie odebrał telefonu,więc napisałam,czy chodziło mu tylko o seks i mam się teraz odczepić czy o co chodzi,skoro obojgu nam zależało na kontakcie,a z inicjatywa spotkań zawsze wychodził on. W odpowiedzi usłyszałam,ze chyba wyciągnęłam zbyt daleko idące wnioski,a kiedy odpisałam na to,ze myślałam,że fakt pójścia do łóżka nic nie zmienia (co nie jest prawda,tylko bałam się przyznać co czuje) to mnie przeprosił i nawet pisał w miarę normalnie. Kontakt jest bardzo ograniczony w tej chwili,na smsy odpisuje,ale jak zaproponuje spotkanie to milczy...i tak od 3 miesięcy,odkąd doszło do zbliżenia...Nie wiem co o tym myślec,czy on pomyślał,ze mnie nie zależy,że go wykorzystałam...Dodatkowo mam tendencje do wyolbrzymiania pewnych rzeczy i jak zobaczyłam,ze jego znajoma z pracy w znajomych na Facebooku ma jego siostrę to stwierdziłam,że na pewno jest jego dziewczyną...tym bardziej,ze poza znajomymi z pracy on zna jeszcze jakiegoś jej kolegę... Wiem,ze powinnam z nim porozmawiać,ale ja juz najzwyczajniej boję się do niego odezwać...Jest to osoba,która mimo upływu lat jest bardzo mi bliska i nikogo nie kochałam nigdy równie mocno. Nie wydaje mi się również,żeby chodziło tylko o seks,bo chyba wtedy "po" facet wypina się tyłkiem i idzie spać... Staram się tez zrozumieć,że mógł się poczuć urażony moim zachowaniem,odebrać to jako brak zainteresowania. Boję się,ze spieprzyłam sprawę i bardzo chciałabym to naprawić...
Oklamujesz i siebie i jego, udajesz, reagujesz na zasadzie "bo kobieta powinna, bo facet powinien.." Nie masz odwagi byc szczera I chcesz rozwiazania. Jak?
5 2016-06-14 14:04:08 Ostatnio edytowany przez Bolesław (2016-06-14 14:04:30)
Skoro tłumaczysz pójście do łóżka z byłym partnerem sytuacją z kimś innym to świadczy tylko o tym, że jesteś słaba, niedojrzała i niestała. To nad tym aspektem swojej osobowości powinnaś pracować. Jesteś chyba na tyle inteligentna, że nie trzeba Ci tłumaczyć absurdu Twojej argumentacji tłumaczenia swojego zachowania czymś z tym nie związanym. Nie masz też zasad i ulegasz fałszywym emocjom. I niezależnie od statusu Twojej obecnej relacji z "nowym" chłopakiem, którego w najnormalniejszy sposób ZDRADZIŁAŚ, były chłopak potraktował Cię jak łatwo dostępną dla niego dziwkę, z tą tylko różnicą, że zamiast pieniędzy zapłacił Ci wyrachowaną uwagą, zainteresowaniem. Zdajesz sobie przecież sprawę, że Cię wykorzystał seksualnie. To zadaj sobie teraz pytanie dlaczego sobie na to pozwoliłaś i dlaczego sama siebie nie szanujesz?
6 2016-06-14 14:13:16 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-06-14 14:13:59)
Skoro tłumaczysz pójście do łóżka z byłym partnerem sytuacją z kimś innym to świadczy tylko o tym, że jesteś słaba, niedojrzała i niestała. To nad tym aspektem swojej osobowości powinnaś pracować. Jesteś chyba na tyle inteligentna, że nie trzeba Ci tłumaczyć absurdu Twojej argumentacji tłumaczenia swojego zachowania czymś z tym nie związanym. Nie masz też zasad i ulegasz fałszywym emocjom. I niezależnie od statusu Twojej obecnej relacji z "nowym" chłopakiem, którego w najnormalniejszy sposób ZDRADZIŁAŚ, były chłopak potraktował Cię jak łatwo dostępną dla niego dziwkę, z tą tylko różnicą, że zamiast pieniędzy zapłacił Ci wyrachowaną uwagą, zainteresowaniem. Zdajesz sobie przecież sprawę, że Cię wykorzystał seksualnie. To zadaj sobie teraz pytanie dlaczego sobie na to pozwoliłaś i dlaczego sama siebie nie szanujesz?
Wyciągnąłeś mi to z ust.
A z kim miałby iść do łóżka jak nie z była dziewczyną? Powszechnie wiadomo ze byle dziewczyny dają. Zazwyczaj, te pewne swojej wartości nie dają ale to się rzadko zdarza.
Strzelał w ciemno i trafił.
A każdy twój późniejszy SMS i telefon jest zebraniem i litość, które z resztą pewnie miło łechta jego ego.
Jeszce kilka SMS i będzie cię miał za wariatkę, bo obstawiam ze za idiotkę juz ma.
On po prostu miło spędził z tobą w łóżku czas. Dziwisz się że się całował? A co, miał się zrzygac? Podobasz mu się, dlatego cie bzyknal.
Moim zdaniem dobrze zrobiła, bo po co dźwigać krzyż, jak można cieszyć się przyjemnością? Z obecnego związku autorki wątku i tak nic już nie będzie, po prostu szuka lepszego partnera. Jeśli z tym byłym nie wyjdzie, będzie szukać dalej.
Trudno stwierdzić jaki cel on miał nawiązując z Tobą kontakt, ale niestety zaprezentowałaś się z nie najlepszej strony. Spotykałaś się z nim, flirtowałaś, mając chłopaka. Poszliście do łóżka, do tego seks był kiepski + Twoje dziwne zachowanie, cóż on mógł o Tobie pomyśleć?
Nic dziwnego, że się zniechęcił. Jasno daje Ci do zrozumienia, że Wasze odświeżenie kontaktów było pomyłką. Obydwoje przez te lata żyliście swoim, odrębnym życiem i niech tak zostanie. Nie narzucaj się już, bo niestety dałaś plamę.
Nie wiem co o tym myślec,czy on pomyślał,ze mnie nie zależy,że go wykorzystałam....
Hahaha.
On Cię kopnął w tyłek, a Ty się martwisz czy nie uraziłaś jego uczuć? NIE URAZIŁAŚ! Gdyby chciał, to podtrzymywałby z Tobą kontakt. Koniec, kropka. On nie chce.
Chodziło mu tylko o seks niestety. Smutne ale prawdziwe.
Moim zdaniem dobrze zrobiła, bo po co dźwigać krzyż, jak można cieszyć się przyjemnością? Z obecnego związku autorki wątku i tak nic już nie będzie, po prostu szuka lepszego partnera. Jeśli z tym byłym nie wyjdzie, będzie szukać dalej.
Ale miło jest mieć w życiu klasę i nie dać się byłemu, jak się ma chłopaka.
Tu brakuje klasy, toteż ja mają za łatwą. I jak widać, nie mylą się.
Tu nie chodzi o brak klasy tylko o błąd techniczny - nie przetrzymała go dostatecznie długo i tryb "przygoda" nie przestawił mu się w tryb "związek".
Wiem,ze mając partnera nie było fair to co zrobiłam,ale tak jak pisałam,nasz związek wtedy juz praktycznie nie istniał od dwóch lat... A z byłym tez nie poszłam do łóżka od razu,my sie spotykaliśmy ponad pół roku i nie było wcześniej żadnych podtekstów,normalne spotkania na piwie czy spacery i stały kontakt. Wiem,że może byc tak,ze się zabawił i na razie,ale troche mi się wydaje dziwne,ze czekałby aż pół roku...bardziej chodziło mi o to,ze taka ucieczka bladym świtem mogła spowodować,ze przestał się do mnie odzywać. Rozważam po prostu każdą ewentualność...
Wiem,ze mając partnera nie było fair to co zrobiłam,ale tak jak pisałam,nasz związek wtedy juz praktycznie nie istniał od dwóch lat... A z byłym tez nie poszłam do łóżka od razu,my sie spotykaliśmy ponad pół roku i nie było wcześniej żadnych podtekstów,normalne spotkania na piwie czy spacery i stały kontakt. Wiem,że może byc tak,ze się zabawił i na razie,ale troche mi się wydaje dziwne,ze czekałby aż pół roku...bardziej chodziło mi o to,ze taka ucieczka bladym świtem mogła spowodować,ze przestał się do mnie odzywać. Rozważam po prostu każdą ewentualność...
Nie ma czegoś tskiego jak związek praktycznie nie istniejący. Po prostu nie umiesz przyznać, że zdradziłaś go i relatywizujesz to.
O rany, przeleciał Cię, przyczynił się do tego, że rozwaliłaś sobie inny związek, teraz od 3 miesięcy ma Cię gdzieś i najprawdopodobniej ma inną laskę, a Ty się martwisz, że go zraniłaś? Skąd się biorą takie dziewczyny, no skąd? Szanuj się, nabierz wiary w siebie, złap dystans do siebie i innych, bo całe życie będą Cię tak ludzie wrabiać w poczucie winy.
Nie rozumiesz, dlaczego on się nie odzywał, a po Twoim tekście że ten sex dla Ciebie też nic nie znaczył - już zaczął odpisywać na smsy? Bo go uspokoiłaś, że nie będziesz robić scen. Ale Ty kłamałaś i sceny robisz, bo chcesz z nim teraz być, a on tego ani przez chwilę nie miał w planach.
Nie ma nic łatwiejszego, niż zapłonąć chwilowym, ognistym uczuciem do byłego partnera/ki. To proste, bo nie musimy tracić energii na poznawanie kogoś nowego, na zdobywanie go, wchodzenie w jego życie. Byli partnerzy są podani nam na tacy, wiemy co nas w nich pociągało, a to co odpychało wiemy, gdzie schować na tę krótką chwilę, żeby nie przeszkadzało. Nawet jeśli przez chwilę coś tam byle jakiego czuł, gdy się tak ściskaliście i potem kochaliście namiętnie, to było to chwilowe, typowe, fizjologiczne, proste i łatwopalne. U niego nie ma już po tym śladu, a Ty się zadręczasz. Idz dziewczyno przed siebie z podniesioną głowę, nie trzep mu Fejsa, nie pisz żenujących smsów. Znajdziesz za chwilę kogoś innego, a on niech sobie żyje jak tam chce i lubi. Przeżyłaś coś, co wielu z nas - sex z ex I tak to traktuj, on jest ex a nie next
W tym przypadku najbardziej potrzebny jest ten trzeci. Pewnie go jeszcze nie ma, ale dobrze by było jakby się pojawił. Z byłym narzeczonym raz już nie wyszło (chociaż zależy Ci na nim, to dla niego nie stanowisz wyzwania), a obecnego po prostu najzwyczajniej w świecie nie kochasz. Jesteś nim bo tak i niestety ten eks już to wyczuł i nawet pewnie nie jest o niego zazdrosny. Potrzebny jest trzeci, taki który Cię uszanuje! Koniec kopka.