Witam!
Dzisiaj sie dowiedzialem, ze mój dziadek pojechał z receptą do apteki (małe miasteczko, zawsze tam kupuje) i tam sprzedawczyni sprzedała mu inne leki mówiąc, że to praktycznie to samo, że tak samo działa (bardzo silne leki. Dziadek jest po zawale.). Leki, które przepisała wcześniej już brał i miał zaburzenia percepcji, widział rzeczy, których nie było itd. Lekarz zakazał mu je brać i przepisał nowe.
Nie wiem, czy sprzedawczyni ma w tym jakieś udziały, że przepisuje inne leki. Dopiero dzisiaj się tego dowiedziałem. Pewnie oszukuje tak inne osoby. Oczywiście mówi, że to te same leki ale ile w tym prawdy jest to nie wiem. Kwestia też tego, że sprzedaje inne leki na recepte, których na recepcie nie ma. Wydaje mi się, że można to gdzieś zgłosić.
Jestem w stanie zakablować to tępe babsko. Gdyby nie interwencja rodziców, to dziadek brały nadal ten inny lek, który mu szkodził. Dziadek jest starszą osobą i po prostu dał sobie wcisnąć te leki.
Obecnie dziadek pojechał do apteki kłócić się i żądać zwrotu lekarstw. Żałuje, że akurat nie mogłem pojechać z nim...
Co można zrobić w tej sytuacji? Chodzi mi o to, by zakablować sprzedawczynie. Przecież ona ludzi truje i pewnie zgarnia za to kase.