Witajcie, dlaczego się tak dzieje? Zaraz opiszę historię, a więc:
Miałam do tej pory 3 poważne związki, z czego 2 były kompletnym niewypałem. W jednym przypadku ciężko było się zaangażować i zrobiłam to dopiero po ok 2 latach- kiedy to się stało mój partner zaczął mnie źle traktować. Dwa pozostałe związki - w jednym zaangażowałam się prawie od razu i kiedy to zrobiłam to mój związek się skończył. On zerwał twierdząc, że nie pasujemy do siebie. W ostatnim związku zaangażowałam się dość szybko. Mój były, a wówczas obecny bardzo nalegał, abym mu zaufała i się zwróciła uwagę na niego, kiedy to zrobiłam to zaczęliśmy się kłócić, a związek się rozpadł. Potem chciał wrócić, a potem nie. Im bardziej się starałam, żeby było OK to było coraz gorzej. Teraz na przykładzie moich koleżanek. Moja jedna koleżanka jest ze swoim chłopakiem 8 lat. Oczywiście kochała go i nadal go kocha, ale nigdy nie poświęcała mu tyle uwagi ile ona chciał, a kiedy zaczęła to robić (chciała żeby było ok) to on zaczął się odsuwać. Obecnie przezywają duży kryzys. Inna moja koleżanka zdradziła swojego chłopaka. On mimo wszystko chciał z nią być. Uganiał się za nią 4 lata. Ona uległa. Chciała wszystko naprawić i starała się bardziej wyeksponować swoje lepszą stronę charakteru (swoje JA) aby on był szczęśliwy. Olał ją. Nie mogę tego pojąć. Czyli mam rozumieć, że Panowie uwielbiają być kopani po doopie i broń Boże nie można tego zmieniać nawet kiedy chce się partnerskiego związku? Kiedy w takim razie kobieta może się angażować w związek?