Niespełniona miłość. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niespełniona miłość.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

Temat: Niespełniona miłość.

Witam,
jestem nowa na forum. Piszę..., ponieważ chce się wygadać i może posłuchać czy komuś też się to przytrafiło. Najpierw może się przedstawię, powiem troszkę o sobie. Jestem mężatką od prawie 4 lat, mieliśmy z mężem różne chwile jak to w każdym małżeństwie, ale dawaliśmy radę. Dużo przeciwności stawało nam na drodze, niechęć ze strony jego rodziców, ciągłe awantury z tego powodu, trudności z zajściem w ciąże itp. Oddalaliśmy się od siebie, ale w końcu stał się cud, największy jaki mógł się przytrafić - zostaliśmy Rodzicami. Czułam się w końcu spełniona. Miałam dużo czasu ostatnio i zrozumiałam, że przez te wszystkie problemy, które nas spotykały oddaliśmy się z mężem od siebie. Nie ma już miłości, ale zostało przyzwyczajenie... Mąż też to czuje, zresztą raz to przyznał. Mimo wszystko oboje nie potrafimy bez siebie żyć, nie umiemy tak po prostu siebie zostawić, pozbawić dziecka pełnej rodziny. Może z jednej strony jakaś iskierka miłości została skoro tak jest... Sama nie wiem.
Przejdę może do sedna.
Zanim poznałam męża spotykałam się z pewnym facetem. Ideał mężczyzny (mój) - bogaty, wykształcony, nieziemsko przystojny. W przeciwieństwie do mnie - "szara myszka". Spotykaliśmy się, ale nie wyszło. Zresztą tak podejrzewałam, że to nie ma przyszłości, ale uczucie do Niego było silniejsze... Potem się wszystko skończyło. Każdy układał sobie życie na nowo. Ja poznałam męża, zakochałam się, wyszłam za mąż, teraz urodziłam dziecko. Minęło 8 lat.  Nie widziałam Go tyle czasu. Ale wiecie co? Przez cały ten okres nie przestałam kochać tamtego mężczyzny. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak potrafiłam pokochać obecnego męża czując coś do tamtego faceta. Wiedziałam, że nie pokocham męża jak tamtego... Teraz powiecie, że nie powinnam wiązać się z mężem, ale chciałam być szczęśliwa, ułożyć sobie życie, bo wiedziałam, że tamten związek nie ma już przyszłości. Nigdy nie dałam odczuć mężowi, że jest ktoś inny, nigdy Go nie zdradziłam. Walczyłam o swoje małżeństwo jak było bardzo źle. Oddałabym wszystko za swoją rodzinę...
Ale... Czasem o nim myślę, myślę o swojej niespełnionej miłości. Wiem, że On gdzieś tam jest, też układa sobie życie, pewnie mnie już nie pamięta, ale ja Jego będę zawsze pamiętać.
Czy popełniłam błąd wiążąc się z obecnym mężem? Skoro miałam swoją wielką miłość? Nie mogłam sobie ułożyć życia? Czasami mam wyrzuty sumienia, że może dlatego z mężem czasami nam się nie układało... Mimo tego, że starałam się, żeby nigdy ten "drugi" nie był w naszym życiu...
Przychodzą takie chwile kiedy chciałabym chociaż raz, ostatni raz tą swoją niespełnioną miłość... Czy kiedyś to przejdzie? Minęło 8 lat... Dalej jest to samo... Uczucie do Niego nie maleje a oddalamy się z mężem od siebie...
Jak sobie z tym poradzić?

Pozdrawiam, Flammable.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niespełniona miłość.

Weź się ogarnij kobieto, bo jak to czytam to aż mi niedobrze.
Masz męża, dziecko, miałaś czas się wycofać, ale tego nie zrobiłaś.

Teraz Ci się w tyłku przewraca, bo siedzisz i wymyślasz jak to by było z tamtym facetem.
On taki bogaty, nie to co Twój, on taki przystojny, nie to co Twój. No w sumie dwie najważniejsze cechy mężczyzny..... big_smile

Czuję obrzydzenie do osób Twojego pokroju.

3 Ostatnio edytowany przez cb (2016-06-07 10:36:02)

Odp: Niespełniona miłość.

Mnie też trochę odrzuciło, jak przeczytałam, dlaczego tamten był taki wspaniały: bo bogaty i przystojny. Masakra hmm
Ale tutaj z tego co piszesz, to przynajmniej o tyle szczęście, że mąż chyba też Cię niespecjalnie kocha? W sensie piszesz, że przyznał, że to przyzwyczajenie.
W każdym razie szkoda dziecka. Po co ludzie robią sobie takie rzeczy...
Przyznam, że mnie to rozwala, jak słyszę takie historie o robieniu sobie dziecka z partnerem/partnerką, których się nie kocha. Czy naprawdę tak mało jest ludzi, którzy kierują się podstawowymi wartościami w życiu?

4

Odp: Niespełniona miłość.
RavenKnight napisał/a:

Weź się ogarnij kobieto, bo jak to czytam to aż mi niedobrze.
Masz męża, dziecko, miałaś czas się wycofać, ale tego nie zrobiłaś.

Teraz Ci się w tyłku przewraca, bo siedzisz i wymyślasz jak to by było z tamtym facetem.
On taki bogaty, nie to co Twój, on taki przystojny, nie to co Twój. No w sumie dwie najważniejsze cechy mężczyzny..... big_smile

Czuję obrzydzenie do osób Twojego pokroju.

Miałam czas się wycofać, ale nie chciałam. Dlaczego? Bo nie chce niszczyć tego co mam dla czegoś czego nigdy nie będę miała. Dlatego zawsze będę walczyć o swoją rodzinę.

Nie wymyślam jak było z tamtym facetem, bo też nie było idealnie. I nie myślę o nim odkąd siedzę w domu czyli od 2 lat tylko odkąd się rozstaliśmy. To nie jest wynik tego, że mi się nudzi, nie mam co robić i wymyślam sobie różne bzdury.
Nie raz było ciężko z mężem, myślałam odwrócę się na pięcie i zostawię to wszystko, ale to by było za proste. Powtarzam to po raz setny, nie chcę zniszczyć tego co budowałam przez 7 lat.

I nie chodziło mi o to, że mój mąż jest biedny jak mysz kościelna, że jest brzydki jak Shrek. Zawsze był w moim typie, jest przystojny, pracę ma dobrą. Niczego mu nie brakuje.
Chodziło mi o to, że tamten facet "nie był dla mnie". Wyższa półka, nie to co ja - "szara myszka". Wydawało mi się kiedyś, że to nie ma przyszłości.

5 Ostatnio edytowany przez RavenKnight (2016-06-07 10:47:45)

Odp: Niespełniona miłość.

Co Ty ciągle z tym wyglądem i dobrą pracą/pieniędzmi?

Widocznie to nie wszystko, skoro nie jest Ci z nim tak dobrze.
Może warto zwracać uwagę na inne rzeczy?

Skoro mu niczego nie brakuje, to o co kaman?

Czy po prostu sama nie wiesz czego chcesz? Już niejedna tak kombinowała, nie wiadomo czego chciała, chciała jak najwięcej mimo że sobą mało reprezentowała, po czym kopa w d** dostała i lamentowała.

Trochę poetycko.

6

Odp: Niespełniona miłość.
cb napisał/a:

Mnie też trochę odrzuciło, jak przeczytałam, dlaczego tamten był taki wspaniały: bo bogaty i przystojny. Masakra hmm
Ale tutaj z tego co piszesz, to przynajmniej o tyle szczęście, że mąż chyba też Cię niespecjalnie kocha? W sensie piszesz, że przyznał, że to przyzwyczajenie.
W każdym razie szkoda dziecka. Po co ludzie robią sobie takie rzeczy...
Przyznam, że mnie to rozwala, jak słyszę takie historie o robieniu sobie dziecka z partnerem/partnerką, których się nie kocha. Czy naprawdę tak mało jest ludzi, którzy kierują się podstawowymi wartościami w życiu?

Może z mężem nie kochamy się, chociaż wydaje mi się, że jakaś iskierka jest, mała ale jest. Nie jesteśmy jakąś patologią, nie kłócimy się tak że rzucamy w siebie talerzami itp. Zachowujemy się jak normalna rodzina, nikt by nie powiedział, że nie ma już żadnej miłości. Potrafilibyśmy za sobą wskoczyć w ogień. I mieliśmy to wszystko zostawić? Po tym jak nie jedną łzę przepłakaliśmy? Po tym jak walczyliśmy o nasz związek tak mocno? Bo nie jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani? Ale ufamy sobie, szanujemy.
Mamy dziecko, nigdy mu miłości nie zabraknie. Lepiej jak rodzą się dzieci w patologicznej rodzinie niż w pełnej tylko rodzice może już nie czują tego co czuli na początku?
Nie miałam fajnego dzieciństwa i za takich rodziców, którzy się szanują dałabym wszystko...

7

Odp: Niespełniona miłość.
RavenKnight napisał/a:

Co Ty ciągle z tym wyglądem i dobrą pracą/pieniędzmi?

Widocznie to nie wszystko, skoro nie jest Ci z nim tak dobrze.
Może warto zwracać uwagę na inne rzeczy?

Skoro mu niczego nie brakuje, to o co kaman?

Czy po prostu sama nie wiesz czego chcesz? Już niejedna tak kombinowała, nie wiadomo czego chciała, chciała jak najwięcej mimo że sobą mało reprezentowała, po czym kopa w d** dostała i lamentowała.

Trochę poetycko.

Ja ciągle o pieniądzach? Odpowiadałam tylko na Twój post. To nigdy nie było i nie jest dla mnie najważniejsze.

Wiem czego chce. Gdybym nie wiedziała, to już dawno zostawiłabym męża, nie miała dziecka.

Przecież nie chce zostawić męża i dziecka i żyć egoistycznie. Nie chcę odejść do faceta, z którym mi nie wyszło, dla którego już dawno nie istnieję.

Chciałam się dowiedzieć czy są osoby, którzy nie potrafią zapomnieć o przeszłości mimo, że obecnie są szczęśliwe. Męczy mnie to już 8 lat. Duszę w sobie.
Nie wiem czy to miało samo przejść, czy jakbym kochała męża tak jak "powinnam" to by tego uczucia nigdy nie było. Nie wiem. Nie wiem czy można mieć taką swoją "niespełnioną miłość" mimo tego, że jest się szczęśliwym.

8

Odp: Niespełniona miłość.

Kochasz albo nie kochasz męża.
Może jesteście na etapie przyjaźni i kiedyś się to ma szansę przeistoczyć w miłość. Nie znam takich historii, ale może ktoś zna i Cię pocieszy.

9

Odp: Niespełniona miłość.

Zdarza się.
Tyle że to najczęściej jest to wzdychanie do obrazka, czyli jesteś zauroczona w wykreowanym wyobrażeniu tego samca w swojej głowie, jaki to on nie jest idealny.
Tyle, że jakbyś z nim teraz pospędzała trochę więcej czasu, to mogę się założyć, że po początkowym okresie euforii, balonik by pękł i okazałoby się, że żaden z niego ideał, a Ty pukałabyś się w głowę, że wzdychałaś do kogoś takiego przez tyle lat, wpływając negatywnie na stosunki z partnerem.

10

Odp: Niespełniona miłość.

Kolejna Scarlett O'Hara....sorrki Autorko.
Ciągle się zastanawiam nad fenomenem kochania obu mężczyzn, i chyba im więcej mam lat,tym gorzej trawię takie pitolenie.
Byłaś zakochana w królewiczu...piękny,bogaty wykształcony,niestety kop w zad zakończył coś,co być może dla niego było zabawą.Ty,na odreagowanie znalazłaś substytut,wyszłaś za maż,urodziłaś dziecko...ale  chcesz tamtego,pomimo,że wiesz..że nie należysz do jego ligi?No to o co chodzi?Motylki w brzuchu,seks stulecia,fun?

Jesteś w stanie wszystko poświęcić...kolejna gałąź może Ci się nie trafić.
Chyba,co jest bardzo prawdopodobne...chcesz mieć ich obu,przecież nie zniszczysz w miarę stabilnego życia rodzinnego.

11 Ostatnio edytowany przez srokowiec (2016-06-07 11:25:58)

Odp: Niespełniona miłość.
majkaszpilka napisał/a:

Kolejna Scarlett O'Hara....sorrki Autorko.
Ciągle się zastanawiam nad fenomenem kochania obu mężczyzn, i chyba im więcej mam lat,tym gorzej trawię takie pitolenie.
Byłaś zakochana w królewiczu...piękny,bogaty wykształcony,niestety kop w zad zakończył coś,co być może dla niego było zabawą.Ty,na odreagowanie znalazłaś substytut,wyszłaś za maż,urodziłaś dziecko...ale  chcesz tamtego,pomimo,że wiesz..że nie należysz do jego ligi?No to o co chodzi?Motylki w brzuchu,seks stulecia,fun?

Jesteś w stanie wszystko poświęcić...kolejna gałąź może Ci się nie trafić.
Chyba,co jest bardzo prawdopodobne...chcesz mieć ich obu,przecież nie zniszczysz w miarę stabilnego życia rodzinnego.

Aż mną rzuciło, gdy trafiłem na ten wątek... Ja ...byłem takim "substytutem", a dowiedziałem się o tym dopiero po ślubie. Małżeństwa już nie ma, bo zamiast pracować nad relacjami wciąż byłem przyrównywany (oczywiście na moja niekorzyść) do tamtego ideału smile
S....łowa cisną mi się w odpowiedzi do Autorki wątku, ale poprzestane na zacytowaniu Ravena:

RavenKnight napisał/a:

Weź się ogarnij kobieto, bo jak to czytam to aż mi niedobrze.
(...)
Czuję obrzydzenie do osób Twojego pokroju.

I pod tym sie podpisuję!

12

Odp: Niespełniona miłość.
RavenKnight napisał/a:

Zdarza się.
Tyle, że jakbyś z nim teraz pospędzała trochę więcej czasu, to mogę się założyć, że po początkowym okresie euforii, balonik by pękł i okazałoby się, że żaden z niego ideał, a Ty pukałabyś się w głowę, że wzdychałaś do kogoś takiego przez tyle lat, wpływając negatywnie na stosunki z partnerem.

Pewnie tak. Na pewno by tak było.

majkaszpilka napisał/a:

Kolejna Scarlett O'Hara....sorrki Autorko.
Ciągle się zastanawiam nad fenomenem kochania obu mężczyzn, i chyba im więcej mam lat,tym gorzej trawię takie pitolenie.
Byłaś zakochana w królewiczu...piękny,bogaty wykształcony,niestety kop w zad zakończył coś,co być może dla niego było zabawą.Ty,na odreagowanie znalazłaś substytut,wyszłaś za maż,urodziłaś dziecko...ale  chcesz tamtego,pomimo,że wiesz..że nie należysz do jego ligi?No to o co chodzi?Motylki w brzuchu,seks stulecia,fun?

Jesteś w stanie wszystko poświęcić...kolejna gałąź może Ci się nie trafić.
Chyba,co jest bardzo prawdopodobne...chcesz mieć ich obu,przecież nie zniszczysz w miarę stabilnego życia rodzinnego.

Po związku z tamtym facetem nie od razu byłam z mężem, był jeszcze jeden związek, ale dopiero z mężem poczułam się tak na prawdę szczęśliwa.
Nie chcę nic poświęcać, za dużo mam do stracenia, nie chcę mieć ich obu, bo to nierealne.
Żaden seks stulecia ani fun. Miłość. Było mi z nim dobrze, byłam najszcześliwszą osobą może i zaśplepioną tą miłością.

13

Odp: Niespełniona miłość.
srokowiec napisał/a:

Aż mną rzuciło, gdy trafiłem na ten wątek... Ja ...byłem takim "substytutem", a dowiedziałem się o tym dopiero po ślubie. Małżeństwa już nie ma, bo zamiast pracować nad relacjami wciąż byłem przyrównywany (oczywiście na moja niekorzyść) do tamtego ideału smile
S....łowa cisną mi się w odpowiedzi do Autorki wątku, ale poprzestane na zacytowaniu Ravena:

RavenKnight napisał/a:

Weź się ogarnij kobieto, bo jak to czytam to aż mi niedobrze.
(...)
Czuję obrzydzenie do osób Twojego pokroju.

I pod tym sie podpisuję!

Mój mąż nie jest żadnym substytutem. Nigdy tak go nie traktowałam, nigdy go nie porównywałam, nigdy nie powiedziałam, że jest gorszy od tamtego. Gdybym tak robiła mojego małżeństwa dawno by już nie było.

14

Odp: Niespełniona miłość.

Owszem,gdybyś jemu tak mówiła,porównywała,to zapewne małżeństwa by nie było.
Ty to masz w głowie,wystarczy.

A mąż...lepszy wróbel w garści,niż gołąb na dachu.
Tylko,że teraz myśli o niespełnionej miłości, wybijają jak zatkane szambo.
Sama powiedziałaś zresztą,że być może gdybyś kochała męża tak jak "powinnaś",to by tego uczucia nie było.

15

Odp: Niespełniona miłość.
Flammable_ napisał/a:

Jak sobie z tym poradzić?

Wrócić na Ziemię.
Ideałów nie ma. Twoja przeszła "wielka miłość" ideałem nigdy nie była i nie będzie. Twoja przeszła miłość jest przeszła, a pozwoliłaś na to aby była zawsze teraźniejsza i jeżeli nic nie zmienisz będzie również przyszła. Oczywiście ta teraźniejsza i prawdopodobna przyszła jest/będzie platoniczna, ale właśnie o to chodzi. Tylko taka może być idealna. Tylko w takiej Ty rozdajesz karty i Ty zawsze wygrywasz. On zawsze jest przystojny, bogaty, czarujący i co tam jeszcze... Nigdy nie pierdnie i nie sklnie tongue
Tymczasem Twój mąż i relacja z nim są takie... realne, nieidealne. On nigdy nie wygra rywalizacji z Twoją wyobraźnią, więc jeżeli liczysz na to, że to jego działania, jego adorowanie Ciebie itp mogłyby zmienić coś w waszym związku to się mylisz. Mogłyby być uzupełnieniem, ale zmiany muszą zacząć się w Twojej głowie. Zacznij od zejścia na ziemię i życia w realnym świecie, teraźniejszym...

16 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-06-07 20:01:24)

Odp: Niespełniona miłość.

Ech.. bosze bosze.

Jak czytam o tych "wielkich niespełnionych" miłościach, których fundament osadzał się na tym, że jedno było z "wyższej półki/ligi", a drugie 'szara mysz' niegodna stóp panu całować, to się we mnie przewraca..

Ludzie, jak bardzo trzeba się czuć nieatrakcyjnym/-ną żeby idealizować LATAMI (!! ..fa) kogoś, bo ma symetryczne rysy twarzy i kasę?
Nigdy tego nie pojmę. Ale to pewnie dlatego, że mam sporo doświadczeń z przystojnymi panami przy kasie, którzy są dla mnie TAK SAMO ludzcy i tak samo na nich "zasługuje" (jeśli już posługujemy się tą retoryką) jak taki pan na nas, skoro nie spitala od nas na drzewo.

Jak słyszę o takich historiach to mam 100% pewności, że obsesja ma źródło w prostym fakcie: "szara mycha" nie miała okazji/sposobności przebywania/spotykania się z mężczyznami, którzy jej by się podobali naprawdę, dlatego gdy już się 'trafiło' to jak ślepej kurze ziarno i kura będzie to ziarenko w dziubku mielić i trawić godzinami. Aż z głodu padnie, bo się boi dzioba otworzyć żeby jej to ziarnko nie wypadło albo kto nie ukradł.


Ludzieeeee.
Twarz (przystojna) i trochę banknotów w portfelu nie robią z faceta Boga do którego się trzeba modlić !!


A męża szkoda, bo na bank nie ma pojęcia skąd problemy w związku.. i jeszcze dziecko.
Przerażające jak wielu dorosłych ludzi nie potrafi odróżnić projekcji swojego mózgu od rzeczywistości.

17

Odp: Niespełniona miłość.
Elle88 napisał/a:

A męża szkoda, bo na bank nie ma pojęcia skąd problemy w związku..

Mąż sobie to wytłumaczył, że związek jest "z przyzwyczajenia". Raz mu się ta obserwacja nawet wymsknęła i Flammable uznała, że wina za problemy w związku jest po równo big_smile
No, jak mąż tak wytłumaczył, to tak jest... Przecież Ideał nie ma z tym nic wspólnego tongue

18

Odp: Niespełniona miłość.
Klio napisał/a:
Elle88 napisał/a:

A męża szkoda, bo na bank nie ma pojęcia skąd problemy w związku..

Mąż sobie to wytłumaczył, że związek jest "z przyzwyczajenia". Raz mu się ta obserwacja nawet wymsknęła i Flammable uznała, że wina za problemy w związku jest po równo big_smile
No, jak mąż tak wytłumaczył, to tak jest... Przecież Ideał nie ma z tym nic wspólnego tongue


Niestety takimi platonicznymi love ludzie żyją latami.
Ja mam teraz odrazu taki czujnik, że jak ktoś mi mówi (albo wyczuję), że ktoś wzdycha do kogoś na zasadzie "zakochałem się w jej oczach" i na pewno byłaby z nas piękna para, to ja traktuję takie osoby na równi z obłąkanymi. Nie żartuję. Porozmawiam, miło się uśmiechnę, ale raczej zdawkowo i unikam. Bo dla mnie to zakrawa jednak na pewne stany z pogranicza choroby psychicznej. Bo czym innym jest choroba psychiczna jak nieumiejętnością odróżniania rzeczywistości od marzeń czy majaków?

Smutne, że wielu takich ludzi ma Rodziny, wychowują dzieci. Co zrobić.. Za mało edukacji psycho-emocjonalnej i wychodzimy z różnych mądrych szkół jak Zombie, nic nie wiedząc o relacjach kompletnie.

19

Odp: Niespełniona miłość.

Głupia, znudzona kobieta z ciebie.
Nie miałaś chyba zbyt wielu adoratorow, książę bogaty i piękny cię odrzucił (pewnie dla księżniczki) a inny się nie pojawił to wzięłaś prostego chłopa z plebsu  który teraz cię nudzi. A chciałabyś kogoś z wyższej półki, biedactwo.
Ech, co te chłopy widzą w hienach, nigdy tego nie pojmę.

20

Odp: Niespełniona miłość.

Flammable, przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi z uwagą. I w zasadzie RavenKnight już w swoim drugim poście podsumował sedno Twojego problemu.

I to całkiem poetycko wink zważywszy na ...smutną prozę życia, jaką wiedziesz u boku męża.

Czy po prostu sama nie wiesz czego chcesz? Już niejedna tak kombinowała, nie wiadomo czego chciała, chciała jak najwięcej mimo że sobą mało reprezentowała, po czym kopa w d** dostała i lamentowała.

Trochę w życiu widziałam i potwierdzam co pisze Rycerz wink, ale Ty, Księżniczko, musisz spaść na ziemię z tego galopującego białego rumaka, którego cugle trzyma Twój Wymarzony Książę, żeby się przekonać, że jest tak, jak piszą wszyscy moi Przedmówcy.

Tak to widzę hmm

RavenKnight ujmował poetycko, ja, że wieczór, chciałam trochę bajkowo, dziecinko. wink

21

Odp: Niespełniona miłość.
Elle88 napisał/a:

Ja mam teraz odrazu taki czujnik, że jak ktoś mi mówi (albo wyczuję), że ktoś wzdycha do kogoś na zasadzie "zakochałem się w jej oczach" i na pewno byłaby z nas piękna para, to ja traktuję takie osoby na równi z obłąkanymi.

Taka niełomantycna tongue big_smile
Ale nie jest dla Ciebie jeszcze za późno na łomantycność. Uzyskasz taką uderzając się energicznie w głowę chociażby młotkiem big_smile

22 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2016-06-08 00:47:19)

Odp: Niespełniona miłość.
Flammable_ napisał/a:

(...)
Jak sobie z tym poradzić?

Pozdrawiam, Flammable.

You need to take the red pill smile
https://www.youtube.com/watch?v=zE7PKRjrid4
A tak na poważnie to zbudowałaś sobie jakiegoś Matrixa kobieto i żyjesz w nim. To nie może skończyć się dobrze. Pora zejść na ziemię smile
PunBB bbcode test

23

Odp: Niespełniona miłość.
Klio napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Ja mam teraz odrazu taki czujnik, że jak ktoś mi mówi (albo wyczuję), że ktoś wzdycha do kogoś na zasadzie "zakochałem się w jej oczach" i na pewno byłaby z nas piękna para, to ja traktuję takie osoby na równi z obłąkanymi.

Taka niełomantycna tongue big_smile
Ale nie jest dla Ciebie jeszcze za późno na łomantycność. Uzyskasz taką uderzając się energicznie w głowę chociażby młotkiem big_smile

Haha, zdecydowanie musiałabym w tym celu oszaleć - słuszna uwaga  tongue

24

Odp: Niespełniona miłość.

Po tych wszystkich wpisach wychodzi na to, że to jedynie moja wina, że w moim małżeństwie się nie układa, a tak na prawdę to ja najwięcej o nie walczę. Nie będę opisywać całego swojego życia, relacji z mężem.
Mam wrażenie, że myślicie, że ciągle przy każdej okazji myślę jak by to było z poprzednim facetem, że pewnie byłoby lepiej. A tak nie jest. Nie myślę o nim codziennie całymi dniami. Nie wiem jak by to z nim było w życiu codziennym.
Przyznaje on jest moim ideałem a dlaczego? Ciężko opisać, ale przy nim czułam się najszczęśliwsza na świecie, on też był szczęśliwy. Ale nie wyszło nie udało się, nie umieliśmy przebrnąć przez problemy. A moje małżeństwo... Hmm też byłam szczęśliwa, bardzo. Zresztą nie wychodziłabym za mąż gdybym nie była szczęśliwa, ale pewne problemy, pewne sytuacje oddalały nas od siebie. Aż w końcu szczęście i miłość gdzieś uciekło. Zostało to przyzwyczajenie.
I nie to nie przez tamtego mężczyznę, bo wtedy w tamtych sytuacjach nie miałabym siły czasu, żeby jeszcze myśleć o nim.
Po prostu mój mąż mnie zawiódł w kwestii, w której powinnam na niego liczyć, wtedy kiedy go najbardziej potrzebowałam on się ode mnie odwrócił. Mimo tego twierdził, że tak strasznie mnie kocha. Ale na tym miłość nie polega. Dlatego się zaczęłam oddalać, on też. Do dzisiaj mam żal do niego mimo, że minęło tyle lat.
A jak bym chciała porównywać męża z tamtym facetem, tak na poważnie, to wiem, że tamten nigdy by się tak nie zachował jak mój mąż. Zawsze mnie szanował. Nigdy nie usłyszałam od niego złego słowa. Nie był tylko przystojny, bogaty itp. jak wszyscy piszecie. Był/ pewnie jest dalej dobrym człowiekiem. I tylko tą kwestię mogę porównywać. Życie dało mi w kość. W dzieciństwie, w małżeństwie. Ciągle musiałam walczyć. I dlatego nigdy nie porównywałam kogoś pod względem pieniędzy czy wyglądu, bo wiem, że to są podrzędne rzeczy. Kiedyś nie uważałam się za szarą myszkę, nie myślałam, że nie pasuje do tej mojej niespełnionej miłości. Teraz z biegiem czasu tak mi się wydaje. Aha, no i nie zostawił mnie dla innej.

25 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-06-08 14:01:23)

Odp: Niespełniona miłość.

Powrot na ziemie kobieto.

Rozstaliscie sie z tym zafajnojebistym kolesiem BO SIE WAM NIE UKLADALO. Nie pasowaliscie do siebie. To nie byl sukces. Zdecydowalas sie na kolo zapasowe w postaci meza, zycie nie jest rozowe i teraz FANTAZJUJESZ na temat wyobrażenia o tym zafajnojebistym kolesiu. Bo fantazje sa przyjemne, a zycie daje w d*pe.

Dorosnij.

26

Odp: Niespełniona miłość.
Flammable_ napisał/a:

Po tych wszystkich wpisach wychodzi na to, że to jedynie moja wina, że w moim małżeństwie się nie układa, a tak na prawdę to ja najwięcej o nie walczę. Nie będę opisywać całego swojego życia, relacji z mężem.
Mam wrażenie, że myślicie, że ciągle przy każdej okazji myślę jak by to było z poprzednim facetem, że pewnie byłoby lepiej. A tak nie jest. Nie myślę o nim codziennie całymi dniami. Nie wiem jak by to z nim było w życiu codziennym.
Przyznaje on jest moim ideałem a dlaczego? Ciężko opisać, ale przy nim czułam się najszczęśliwsza na świecie, on też był szczęśliwy. Ale nie wyszło nie udało się, nie umieliśmy przebrnąć przez problemy. A moje małżeństwo... Hmm też byłam szczęśliwa, bardzo. Zresztą nie wychodziłabym za mąż gdybym nie była szczęśliwa, ale pewne problemy, pewne sytuacje oddalały nas od siebie. Aż w końcu szczęście i miłość gdzieś uciekło. Zostało to przyzwyczajenie.
I nie to nie przez tamtego mężczyznę, bo wtedy w tamtych sytuacjach nie miałabym siły czasu, żeby jeszcze myśleć o nim.
Po prostu mój mąż mnie zawiódł w kwestii, w której powinnam na niego liczyć, wtedy kiedy go najbardziej potrzebowałam on się ode mnie odwrócił. Mimo tego twierdził, że tak strasznie mnie kocha. Ale na tym miłość nie polega. Dlatego się zaczęłam oddalać, on też. Do dzisiaj mam żal do niego mimo, że minęło tyle lat.
A jak bym chciała porównywać męża z tamtym facetem, tak na poważnie, to wiem, że tamten nigdy by się tak nie zachował jak mój mąż. Zawsze mnie szanował. Nigdy nie usłyszałam od niego złego słowa. Nie był tylko przystojny, bogaty itp. jak wszyscy piszecie. Był/ pewnie jest dalej dobrym człowiekiem. I tylko tą kwestię mogę porównywać. Życie dało mi w kość. W dzieciństwie, w małżeństwie. Ciągle musiałam walczyć. I dlatego nigdy nie porównywałam kogoś pod względem pieniędzy czy wyglądu, bo wiem, że to są podrzędne rzeczy. Kiedyś nie uważałam się za szarą myszkę, nie myślałam, że nie pasuje do tej mojej niespełnionej miłości. Teraz z biegiem czasu tak mi się wydaje. Aha, no i nie zostawił mnie dla innej.

Oczywiście żadnych konkretów, bo żeby je przekazać trzeba byłoby zejść z obłoków...
Bujając zatem w obłokach odniosę się do tych niekonkretów.
„Ty najwięcej walczysz o małżeństwo”. Dokładnie to jak ta walka się odbywa? I kolejna sprawa: „walka”. Jakby w małżeństwie nie można było normalnie rozmawiać, okazywać sobie uczucia (czy to pozytywne, czy to negatywne), kłócić się, dochodzić do kompromisów itp. Nie. To musi być patetyczna walka. Bujamy zatem w obłokach dalej...

Flammable_ napisał/a:

Przyznaje on jest moim ideałem a dlaczego? Ciężko opisać,.

Eee tam ciężko. Już inni opisali bardzo trafnie: nieco wyższa liga + zakończenie związku nie po Twojej myśli, co wywołuje  uczucie ogromnego niedosytu + platoniczne obecnie uczucie i bujanie w obłokach: co by było gdyby...
Taki to ideał w Twojej głowie.


Flammable_ napisał/a:

Mam wrażenie, że myślicie, że ciągle przy każdej okazji myślę jak by to było z poprzednim facetem, że pewnie byłoby lepiej. A tak nie jest..

Mam wrażenie, że sama siebie oszukujesz. Sabotujesz swój związek przez Ideała i sama nie zdajesz  sobie z tego sprawy, chociaż wskazówki co do tego faktu czarno na białym sama przedstawiasz w swoich postach. Twój mąż Cię zawiódł (znowu ten konkret wink ), a Ty nie pomyślałaś ale pomyślałaś, że Ideał by tak nie postąpił. Skoro nie pomyślałaś o Ideale to uznać można, że on nie ma wpływu na Twoje codzienne relacje z mężem. Skoro jednak pomyślałaś to jednak Ideał zawsze miał, ma i będzie mieć wpływ na to jak zachowujesz się i jak myślisz, a przez to jak układasz relację z mężem.
Nigdy pełnego zaangażowania w "walce" o małżeństwo nie mogło w takiej sytuacji być, nigdy nie ma i nie będzie. Bo jesteś niezaangażowana/zaangażowana myślami w: co by było gdyby. Podmiotem zaś gdybania nie jest Twój mąż i małżeństwo, ale Ideał i związek/niezwiązek z nim.

27

Odp: Niespełniona miłość.
Klio napisał/a:

Dokładnie to jak ta walka się odbywa? I kolejna sprawa: „walka”. Jakby w małżeństwie nie można było normalnie rozmawiać, okazywać sobie uczucia (czy to pozytywne, czy to negatywne), kłócić się, dochodzić do kompromisów itp. Nie. To musi być patetyczna walka. Bujamy zatem w obłokach dalej...

Jak ta walka wygląda? W naszym małżeństwie nie da się normalnie rozmawiać, to ja idę na jakiekolwiek kompromisy, to ja zawsze odpuszczam, to ja się staram, wymyślam kolacje, wypady żeby jakoś nas zbliżyć.



Klio napisał/a:

Mam wrażenie, że sama siebie oszukujesz. Sabotujesz swój związek przez Ideała i sama nie zdajesz  sobie z tego sprawy, chociaż wskazówki co do tego faktu czarno na białym sama przedstawiasz w swoich postach. Twój mąż Cię zawiódł (znowu ten konkret wink ), a Ty nie pomyślałaś ale pomyślałaś, że Ideał by tak nie postąpił. Skoro nie pomyślałaś o Ideale to uznać można, że on nie ma wpływu na Twoje codzienne relacje z mężem. Skoro jednak pomyślałaś to jednak Ideał zawsze miał, ma i będzie mieć wpływ na to jak zachowujesz się i jak myślisz, a przez to jak układasz relację z mężem.
Nigdy pełnego zaangażowania w "walce" o małżeństwo nie mogło w takiej sytuacji być, nigdy nie ma i nie będzie. Bo jesteś niezaangażowana/zaangażowana myślami w: co by było gdyby. Podmiotem zaś gdybania nie jest Twój mąż i małżeństwo, ale Ideał i związek/niezwiązek z nim.


Wtedy o tym nim nie myślałam, jeszcze jakbym miała wspominać przeszłą miłość i ten "ideał" to już wtedy zostawiłabym męża, bo wiedziałabym, że takie małżeństwie kiedy będę zawsze męża porównywać nie będzie mieć sensu.
I gdyby nie było pełnego zaangażowania w walkę to również nie byłoby tego małżeństwa. Gdybym nie była zaangażowana, gdyby mi nie zależało, gdyby ideał był ważniejszy niż teraźniejszość dawno temu byłabym po rozwodzie.

28

Odp: Niespełniona miłość.
Flammable_ napisał/a:

Wtedy o tym nim nie myślałam, jeszcze jakbym miała wspominać przeszłą miłość i ten "ideał" to już wtedy zostawiłabym męża, bo wiedziałabym, że takie małżeństwie kiedy będę zawsze męża porównywać nie będzie mieć sensu.

Jakby Ci to powiedzieć... Dokładnie to właśnie robisz. Porównujesz męża do Ideału. O tym w istocie jest ten wątek: Twoja niespełniona miłość. Jak rozumiem niespełnioną była przed Twoim małżeństwem i towarzyszy Ci od czasów niespełnienia, więc w tym momencie dochodzi do zjawiska: zarzekała się żaba błota...
Idąc jednak tokiem myślenia żaby: jeżeli małżeństwo wtedy nie miałoby sensu, gdyby porównywała męża do Ideału, to jaki sens ma obecnie to małżeństwo, gdy robi dokładnie to: porównuje męża do Ideału?
http://s2.quickmeme.com/img/fd/fdf18ca2cc0275dbca18e0c160cada7bc26bdd92229d94b15ac4a883c05e604c.jpg


Flammable_ napisał/a:

I gdyby nie było pełnego zaangażowania w walkę to również nie byłoby tego małżeństwa. Gdybym nie była zaangażowana, gdyby mi nie zależało, gdyby ideał był ważniejszy niż teraźniejszość dawno temu byłabym po rozwodzie.

Gdyby Ideał się zmaterializował rozwód byłby jutro. Aż tak w obłokach nie bujasz, żeby nie dostrzegać, że Ideał jest tworem wyobrażonym. Wystarczający, żeby schrzanić realne małżeństwo, ale niewystarczający, aby do małżeństwa z nim doszło, ergo tkwisz w małżeństwie realnym, choć wolałabyś w wyobrażonym i fakt ten nie ma żadnego absolutnie wpływu na małżeństwo realne...
Tymczasem walka o małżeństwo trwa...

29

Odp: Niespełniona miłość.

No i ktoś na tym forum chyba skutecznie zdmuchnął ten płomień "miłości flammable wink

Congrats smile

30

Odp: Niespełniona miłość.
Flammable_ napisał/a:
RavenKnight napisał/a:

Weź się ogarnij kobieto, bo jak to czytam to aż mi niedobrze.
Masz męża, dziecko, miałaś czas się wycofać, ale tego nie zrobiłaś.

Teraz Ci się w tyłku przewraca, bo siedzisz i wymyślasz jak to by było z tamtym facetem.
On taki bogaty, nie to co Twój, on taki przystojny, nie to co Twój. No w sumie dwie najważniejsze cechy mężczyzny..... big_smile

Czuję obrzydzenie do osób Twojego pokroju.

Miałam czas się wycofać, ale nie chciałam. Dlaczego? Bo nie chce niszczyć tego co mam dla czegoś czego nigdy nie będę miała. Dlatego zawsze będę walczyć o swoją rodzinę.

Nie wymyślam jak było z tamtym facetem, bo też nie było idealnie. I nie myślę o nim odkąd siedzę w domu czyli od 2 lat tylko odkąd się rozstaliśmy. To nie jest wynik tego, że mi się nudzi, nie mam co robić i wymyślam sobie różne bzdury.
Nie raz było ciężko z mężem, myślałam odwrócę się na pięcie i zostawię to wszystko, ale to by było za proste. Powtarzam to po raz setny, nie chcę zniszczyć tego co budowałam przez 7 lat.

I nie chodziło mi o to, że mój mąż jest biedny jak mysz kościelna, że jest brzydki jak Shrek. Zawsze był w moim typie, jest przystojny, pracę ma dobrą. Niczego mu nie brakuje.
Chodziło mi o to, że tamten facet "nie był dla mnie". Wyższa półka, nie to co ja - "szara myszka". Wydawało mi się kiedyś, że to nie ma przyszłości.

1.To jest sedno twojego peroblemu (witaj w klubie tongue ) Masz kompleksy, czujesz sie niedowartosciowana i podswiadomie chcesz sie z nich wyleczyc facetem z "wyzszej polki". To bybylo fajnie tak pomyslec - " Taki facet jak on chce mnie. MNIE! Mnie a nie jakąś pania prezes Kowalską!"

Drrugi problem polega na tym, że ty nie jestes zakochana w tamtym facecie, tylko w swoim wyobrazeniu o nim. Pamiec ludzka jest zawodna w zaleznosci od potrzeb przejaskrawia albo wady, albo zalety.  Kiedyś  było fajnie, rozpadlo sie bez widocznej prrzyczyny kiedy wciaz byliscie na eotycznym haju nowej znajomosci. Twoj mozg uznal, ze to byl stan wlasciwy dla tamtego zwiazku i na tym fundamencie opal wszystkie wspomnienia.

Ten zwiazek byl jak hollywoodzki romans - skonczyl sie w najlepszym momencie, pozostawiajac widza w nadziei, ze tak pozostanie na zawsze.

Obudz sie kobieto... wyszlas z tego kina 8 lat temu...

31

Odp: Niespełniona miłość.

Mówisz, że nie myślisz o byłym ciągle. A jak często o nim myślisz i w jakich momentach? Chyba w takich jak teraz jak nie układa Ci się z facetem? Pewnie tak. No, a to dlatego, że wspominasz te chwile, gdy nie było problemów itp, jak wtedy było fajnie, ale wiadomo, że wtedy tak jest. No, ale z nim też by były w końcu problemy dnia codziennego. To są tylko fantazje w Twojej głowie, coś co jest tylko marzeniem, nierealne. Z jakichś powodów Wam nie wyszło i minęło już 8 lat. Nikt nie jest ideałem, a jak sama twierdzisz z mężem byłaś szczęśliwa. To ktoś jest ideałem, bo jest przystojny i bogaty? Czy były jeszcze jakieś inne tego powody? Myślisz, że on tak o Tobie rozmyśla? Pewnie nie, bo może wcale nie mieć takiego charakteru jak myślisz, może zupełnie inaczej traktował tę relację, skąd wiesz, że nie? Piszesz, że mąż Cię kiedyś zawiódł. Nie piszesz dlaczego, to ciężko doradzić. No, ale to było przed urodzeniem dziecka czy po? Takie rzeczy trzeba wyjaśniać i nie udawać, że problemu nie ma.

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niespełniona miłość.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024