Witam, jestem młodą dziewczyną mam niepełna 21, a masę problemów w swoim życiu i związku. Mam chłopaka jesteśmy razem od 3 lat, od 2 mieszkamy razem, ja jestem osobą pracowitą sumienną i odpowiedzialną za swoje czyny. Mój chłopak jest moim przeciwieństwem, nie pracuję (kilka razy coś znalazł lecz na krótko), nie pomaga mi w domu, zawsze myśli że jakoś to będzie. Zazdroszczę mu takiego luźnego podejścia do życia, bo cokolwiek by się nie stało ja zawsze reaguję na to bardzo emocjonalnie i tak jest w obecnej sytuacji. Kocham go bardzo. Mój chłopak za około tydzień wyjeżdża za granicę ma tam siostrę, która pomoże mu na starcie i znajdzie pracę, miesiąc później chcę mnie tam sprowadzić i tu zaczyna się problem, ja w Polsce mam kota (mój skarb okazuje się największym problemem), szkołę-technikum zaoczne, do której ukończenia został mi rok i rachunki do spłacania (kartę kredytową, dwa laptopy i internet) oraz dom jednorodzinny na wsi (w każdej chwili mogę przepisać na innego członka rodziny). I zastanawiam się czy warto? Nie jestem pewna jaka czeka mnie tam przyszłość, a jak nie dam rady płacić rachunków, bo praca tam będzie sezonowa to życia w Polsce nie będę już miała-przez długi. Mam jedno wyjście z sytuacji, ale one też nie jet takie kolorowe-przeprowadzić się ponownie do rodziców, lecz tam nie będę miała komfortu psychicznego, bo co bym nie przyjechała w odwiedziny to zawsze mój wygląd jest komentowany (nie taką mam fryzurę, nie modnie się ubieram), przyznam fakt, że mam swój styl ubieram się w jeansy, sweterek, zwykłą bluzkę i trampki-jak kujonka, mam jeden tatuaż-kotka na przedramieniu, widoczny kiedy ściągnę sweterek, moje włosy też są nieco inne-wygolone boki i blond irokez (pracuję z ludźmi jako kasjerka w dużym mieście i nikt tego nie komentuje, nawet mój szef nic nie ma do mojego wyglądu), poza tym niczym się nie wyróżniam nie noszę tipsów, w makijażu ograniczam się jedynie do tuszu. Moi rodzice pochodzą z małej miejscowości, wierzą we wszystko co powie kościół, posiadają stare poglądy na świat i bardzo są zapatrzeni w to co powie sąsiadka spod bloku obok. Bardzo tego nie lubię oraz tego, że moja mam potrafi wszystko mi wypomnieć, mieszkałam u niej 2 miesiące z chłopakiem (oboje pracowaliśmy) jak zjedliśmy jej pizze to była duża awantura, ja ją odkupiłam ale to nic nie zmieniło (ma zdiagnozowaną nerwice), jak się dowie o moich rachunkach do płacenia to może być źle, pomimo że pracuję i zawsze wszystko spłacam. Poradźcie mi proszę co mam dalej robić, bo nie chcę zmarnować sobie życia, czy patrzeć na to że posiadam kota i mimo wszystko kierować się jego dobrem, czy oddać go komuś, a sama wyjechać?
Może poczekaj z tym rozmyślaniem, ok?
Przecież nie wiadomo czy Twój Facet się zaaklimatyzuje zagranicą.
On ma tu komornika, a jest bez pracy, z rodziną nie ma dobrych relacji. Twierdzi, że nie chce tu żyć , bo nie będzie pracował za marne pieniądze, tam są lepsze standardy życia, więc wątpię w to czy kiedyś tu wróci. Bardzo obiecuję mi, że weźmie się za siebie. Ja nie mam za wiele czasu na rozmyślanie, tydzień po jego wyjeździe mogę być bez dachu nad głową, jeśli jego mama nie zapłaci za mieszkanie-jakiś czas temu została bez pracy, liczy na kredyt od znajomego (wynajmujemy ja opłacam rachunki i jedzenie, ona mieszkanie), a w najlepszym przypadku mam miesiąc.
pasjatomojswiat, obawiam się, że popełniłabyś ogromny błąd porzucając wszystko i jadąc w nieznane. Dom, , szkoła, praca, kot, długi do spłacenia....
To przecież Twoje życie i Twoja przyszłość, którą chcesz postawić na szali z niepewnym życiem z lekkoduchem. Nie rób tego. Przede wszystkim ukończ szkołę i w żadnym wypadku nie przepisuj domu na nikogo, to Twoje zabezpieczenie.
Może być też tak, jak pisze Krejzolka82, że on długo tam miejsca nie zagrzeje, ale Ty z pewnością musisz mieć jakiś plan. Mimo uczucia do niego (oby nie okazało się zgubne), odłóż na bok sentymenty i stąpaj twardo po ziemi. Masz 21 lat, więc wszystko przed Tobą, jednak błąd jaki popełniłabyś porzucając tutaj wszystko, oddając swój dom! rezygnując ze szkoły może rzutować na całe Twoje przyszłe życie. Twój chłopak, jak sądzę nie ma nic do stracenia?
Dom należy do mojej mamy, przepisała go na mnie by go nie stracić, bo moja siostra miała wypadek samochodowy jako 16 latka, a moja mama płaciła za to. Mój chłopak nie ma nic do stracenia oprócz mnie, jestem nie zadowolona z tego, że dla mnie chcę jak najlepiej a o moim zwierzaku nie myśli i traktuję go jak przedmiot, że to tak sobie można oddać. Fakt jest taki, że bardzo często wiele mi obiecywał (zrobi zakupy, posprząta, zrobi pranie, znajdzie pracę),a nic w tym kierunku nie robił i zawsze twierdzi, że słucham się innych-kiedy mam odmienne zdanie niż on. Z drugiej strony bardzo boję się wracać do mamy, mam skłonności samobójcze (jak jest mi źle to ukojenie przynosi tylko "skaleczenie" sobie nadgarstka), jak będzie nadal krytykowała wszystko co robię to... nie wytrzymam.
Z tego wynika, że ten dom jest Twój tylko formalnie, a mieszka w nim Twoja rodzina, z którą Ty nie bardzo się dogadujesz?
Zostawmy więc sprawę tego domu.
Plan B
Kot- o ile się orientuję, można przewozić zwierzęta za granicę, tylko należy spełnić pewne procedury.
Nie wiem, czy zwierzęciu potrzebny jest paszport , ale z pewnością należy wykonać badania weterynaryjne i posiadać jakiś dokument, żeby milusieńskiego przewieźć oficjalnie. Zorientuj się.
Szkoła - uczysz się zaocznie, dowiedz się, czy możesz zrobić np. rok, czy dwa lata przerwy, a po ewentualnym powrocie kontynuować naukę. Tutaj musisz być konsekwentna, szkołę koniecznie ukończ.
Praca - jesteś kasjerką, w dzisiejszych czasach pracę należy szanować. Zastanów się, czy będziesz miała szansę na podjęcie pracy w swojej okolicy, jeżeli wrócisz do kraju (bo z tej będziesz musiała się zwolnić)?
Nie decyduj się na wyjazd, zanim nie będziesz miała pewności, że Twój chłopak ma tam pracę, mieszkanie i że znalazł także pracę dla Ciebie. Obawiam się, że on może po wyjeździe żyć na koszt siostry i raczej długo tak nie pociągnie. Nie wyjeżdżaj, jeśli okaże się, że masz mieszkać kątem u jego siostry, a on nadal nie będzie pracował. Dla lenia każda praca jest zła, zresztą sama się o tym przekonałaś. Sama piszesz, że do tej pory on żył na koszt Twój i swojej matki.
Dziwię Ci się, że wiążesz swoją przyszłość z takim człowiekiem. Ile on ma lat?
Zastanów się nad tym związkiem, bo moim zdaniem pchasz się w poważne kłopoty.
Jest jeszcze inna istotna sprawa, potrzebna Ci pomoc psychologa.
Masz myśli samobójcze, tniesz się, gdy jest Ci źle...?! pasjatomojswiat, nie podejmuj żadnych decyzji, które wywrócą Twoje życie do góry nogami, zanim nie uporasz się z własnymi zmorami.
Czy rozmawiałaś szczerze z matką, mówiłaś jej jak czujesz się z brakiem jej akceptacji? Czy ona wie, że robisz sobie krzywdę?
7 2016-05-27 15:09:21 Ostatnio edytowany przez pasjatomojswiat (2016-05-27 15:22:39)
Tak, dom jest na mnie tylko na papierze. Kotka można przewieźć, ale trzeba czekać pół roku, bo musi przejść kwarantannę (paszport i szczepienie to tylko 21 dni), ale na jakieś badanie się czeka to pół roku. Mój chłopak chcę mieszkać z siostrą, żebyśmy wynajęli duży dom wspólnie, ale ona ma psa, więc mój chłopak woli się pozbyć kota. Myślę, że pracę znalazłabym bardzo szybko, gdyby coś nie wyszło, pójdę do agencji pracy i wezmę pierwszą lepszą ofertę, a w między czasie coś lepszego bym szukała. Szkołę-traktuję jako hobby chodzę tam tylko dlatego, że interesuję się tą dziedziną. Tylko z jego mamą też nie mogę za długo mieszkać, bo jest nieodpowiedzialna (nie mam pewności czy będzie chodziła do pracy, bo ma kogoś kto zapewni jej mieszkanie i wyżywienie). On jest rok młodszy ode mnie, więc może to kwestia wieku i zmieni się jeszcze. Obojga nas połączyły kłopoty z akceptacją przez otoczenie i depresja, oboje mamy wspólne zainteresowanie-komputery, książki z działu fantastyki, nauka o kosmosie, trochę tego jest. W mojej rodzinie myśli samobójcze prześladują nas od dawna, moja ciocia straciła przez to życie, a moja mama chciała się powiesić-bo poznałam kogoś, a później zaczęłam z nim sypiać-mój obecny chłopak (byłam pełnoletnia), była przeciwna naszemu związkowi, bo on nie jest bogaty, a ja nie chciałam o tym słyszeć, bo nie należę do takich dla których kasa jest najważniejsza, dlatego zgodziłam się by pracować i go utrzymywać, tylko to zaczęło być nienormalnie kiedy o 14 przychodziłam z pracy, a on jeszcze spał, bo w nocy grał. Wiem, że on też potrzebuje pomocy psychologa, dlatego bardzo w to wierzę, że kiedy zmieni otoczenie i swe stare nawyki to zmieni także siebie. Siostra nie pozwoli na to by dalej tak żył, bo jest kobietą konsekwentną i ma na niego większy wpływ niż ja. Mojej mamie nie mówiłam, bo zapewne był by krzyk, że jestem nie normalna (a sama robiła coś podobnego)ale mój tata wie i tylko powiedział, że jestem taka sama jak moja mama-panikara i zlewa moje problemy. Od kiedy mam kotka na ręce-miesiąc nie zrobiłam tego (a było bardzo dużo smutnych chwil), wyobrażam sobie, że to nie moja skóra, tylko tego zwierzątka, skrzywdzę go i będzie płakało, może to głupie, ale jak na razie działa. Kocham zwierzęta i nie pozwolę im zrobić krzywdy.
Nie masz żadnej pewności, że on tam stanie na nogi. Nie bardzo rozumiem, czy tam mieszka też jego matka?
Zresztą, jaka to różnica. Co to za facet, którego trzeba ciągnąć i zmuszać, żeby ruszył się z łóżka. Wierzysz, że siostra go zmobilizuje, ale to Ty jesteś jego dziewczyną, a po za tym on jest już dorosły.
Masz zamiar cały czas mu matkować? Nie spiesz się z tym wyjazdem, obawiam się, że będziesz żałować.
Chcesz rzucić szkołę,rodzinę,dom,kota...jechać na emigrację i utrzymywać lenia i nieroba.
Wiesz dlaczego on chce,żebyś tam pojechała?Powiedział Ci to sam...tu nie ma dobrych relacji z rodziną,nikt mu nie pomoże.Ściągając Ciebie tam,będziesz zapitalać,jak jemu się "nóżka powinie",bo przecież do czego miałabyś wracać?
Dokończ szkołę,pospłacaj zobowiązania,wyprostuj swoje życie.
Ok, to ja przez miesiąc będę mieszkała w Polsce z jego matką (jeżeli zapłaci rachunek za mieszkanie) w większym mieście tu gdzie mam pracę, a później musiałabym do swojej mamy wrócić, która mnie krytykuje za byle co. A jak się o moich opłatach dowie to może być bardzo źle między nami.
pasjatomojswiat, jesteś dorosła, nie musisz zwierzać się matce ze stanu swojego konta, ani z tego na co wydajesz swoje pieniądze. Dokładaj się w domu do rachunków i postaraj ignorować złośliwe komentarze mamy. Nie bierz sobie wszystkiego do serca, spróbuj z nią porozmawiać, powiedz jak Cię rani, do jakiego stanu doprowadza Cię jej krytykanctwo.
Postaraj się uświadomić jej, że będąc Twoją matką powinna Cię wspierać i akceptować, że Twoje uczucia powinny być dla niej ważniejsze niż opinia sąsiadów.
Twoja fryzura i sposób ubierania się, są Twoją indywidualną sprawą i nikomu tym krzywdy nie wyrządzasz.
Ale przede wszystkim zdystansuj się, załóż pancerz, niech Cię nie rusza każda jej uwaga. Może, gdy pospłacasz swoje długi, (mam nadzieję, że nie spłacasz długów swojego chłopaka) stać Cie będzie na wynajęcie jakiegoś lokum, w końcu nie będziesz musiała utrzymywać darmozjada, gdy ten wyjedzie za granicę.
Wiesz co, ja bym się na razie nigdzie nie wybierała. Jeśli Twój facet teraz jest leniem, to skąd pewność, że za granicą się odmieni? Śmiem wątpić. Równie dobrze może powiedzieć, ze za minimum to on pracował nie będzie, siądzie na d*** i zacznie ciągnąć socjal. Znam i takie przypadki. Zostaniesz w tej sytuacji zupełnie sama. Znowu zarobek na Twojej głowie.
Raczej skończ to technikum - bardzo ważne!!! Spłać, co masz spłacić i nie opuszczaj kota - żal zwierzaczka.
Ja jestem tylko właścicielem tych zadłużeń, lecz nie ja chciałam ich dokonać, laptopy były brane tylko dlatego, że podczas przeprowadzek nie mieliśmy na kaucję, a ja byłam jedynym kołem ratunkowym, bo mam meldunek. Dopóki spłacam kartę to nie stać mnie na dokładanie się do mieszkania zarabiam niewiele 1300 zł, na samą kartę z jednym laptopem idzie 700 zł, by spłacić ją jak najszybciej (spłacam każą ratę w terminie), do tego utrzymanie kota, koszt biletów oraz drugi laptop i internet, zostanie mi max 150 jestem zdana na jej pomoc odnośnie wyżywienia lub mojego chłopaka, który obiecał mi pomoc finansową, poddaję to wątpliwością, lecz jeśli tak faktycznie będzie, że mi pomoże (bo to nasze wspólne opłaty) to w kwietniu kiedy skończę już szkołę, a kot będzie miał niezbędne dokumenty polecę do niego. Dam człowiekowi szansę, nie chcę być jędzą. Mam nadzieję, że wszystko się uda, jak rozmawiałam z mamą to proponowała mi wylot za 2-3 miesiące, lecz wtedy nie zabiorę kota, nie spłacę zobowiązań (o których nie wie) i nie skończę szkoły. Także stwierdzam, że poczekam jeśli będę miała taką możliwość.