Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

1

Temat: Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy

Dagmara Hicks, autorka bloga calareszta.pl napisała na jego stronie:

Nasze życie to ciągły wyścig. Za pieniędzmi, za karierą, za mieszkaniem, za samochodem, nawet za mężem. W momencie, kiedy dowiadujemy się o ciąży, rozpoczyna się szaleńczy wyścig naszego dziecka. Musi sprostać wymaganiom poradników, koleżanek i oczekiwań sąsiadkowego świata. W końcu już w momencie urodzenia dostaje przecież punkty. Wychowanie dziecka to codzienne porównania.

I ja na początku dałam się wciągnąć w ten wyścig. Do pewnego etapu czytałam poradniki, porównywałam, sprawdzałam. A potem wszystkie je spakowałam i dałam koleżankom w ciąży. Gdybym się nimi przejmowała, chyba bym osiwiała! U mnie NIC nie było tak, jak w książce. Po pierwszej nocy przepłakanej przed komputerem, nie szukałam absolutnie żadnych odpowiedzi w Internecie. Moje dzieci według Internetowych ekspertów były umierająco chore, w najlepszym razie niedorozwinięte. Słuchałam tylko lekarza. Jak powiedział, że mam iść na rehabilitację, to poszłam. Jak zauważyłam coś niepokojącego u dzieci, pytałam.

(...) Siadanie, raczkowanie, chodzenie, wzrost, waga – miałam to wszystko w głębokim poważaniu. Czy jestem nienormalna? Mało troskliwa? Czy jestem złą matką? Nie. Od początku miałam w domu trzy egzemplarze, trójkę zupełnie różnych dzieci, choć przecież urodziły się minuta po minucie, mają te same geny i stosujemy te same metody wychowawcze. Każde dziecko jednak na każdą rzecz reagowało inaczej. Mimo identycznej diety, jedno miało kolki, drugie nie. Jedno raczkowało, dwójka nie. Dwójka uwielbia pomidorówkę, trzecie nie. Dziewczynki bardzo szybko były na 90 centylu wagowo, a Dominik jest drobny. Nawet gdyby był najmniejszy w przedszkolu, nie martwiłabym się. Może po prostu będzie bardzo szczupły, jak jego wujkowie?

(...) Wniosek jest jeden – wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy. Dziecko przychodzi do uporządkowanej już rodziny, nie wymaga od nas drastycznych poświeceń. Uwagi, miłości, rozwagi, cierpliwości, czasu, spokoju – tak. Stawania na głowie, szaleństwa i próbowania na siłę wpisać go w poradnik i sztywne normy – nie. Nie dajmy się zwariować, rodzice.

I co Wy na to? Zgadzacie się z autorką, że sami najbardziej nakręcamy się porównując, mierząć, licytując czyje dziecko szybciej, wyżej, lepiej? Po co, dla kogo, w imię czego i czy w ogóle warto?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy

witam, mam takie samo/podobne zdanie co autorka (jeśli faktycznie autorka tak sama od siebie stwierdziła, że jej dzieci nie będą brały udziału w żadnym wyścigu - to serdecznie gratuluje). Ja do takiego zdania musiałam dorosnąć i trwało to bardzo długo. Może dlatego, że prowadzenie swojego dziecka przez tzw. socjalizacje nie napotykało na żadne wyboje. Nie ukrywam, a nawet ostatnio coraz częściej sobie to przypominam, że pierwszą myślą, jaka mi towarzyszyła gdy ją urodziłam, to było pragnienie/marzenie abyśmy kiedyś były przyjaciółkami, aby lubiła czytać i abyśmy chciały o tym co czytałyśmy dyskutować i aby polubiła nici np. szydełkowanie. Tak się stało, jak sobie wówczas zamarzyłam. Zaczęła mówić pełnymi zdaniami prawie równocześnie z pierwszymi krokami, zawsze się dobrze uczyła, no i pochłaniała książki, elokwencja, swoboda w komunikowaniu to poważne czynniki wpływające na edukację w ogóle itp..... sądziłam, ze tak ma być, jakoś nie zauważałam, że koleżanki syn jest rozrabiaką szkolnym, że wagaruje, że, że. Minęły lata ... urodziła się wnuczka, byłam strasznie zawiedziona jej milczeniem, zaczęła mówić w wieku 4 lat, w wieku 7 lat (musiałam się nią zająć, bo urodził się jej brat) i była to droga przez mękę, ... czytała np. pietruszka zamiast uszka, doszła zamiast poszła itp. znała litery, a nie umiała ich czytać..... okazało się, że jest dyslektyczką, a ja??? płakałam, byłam zła, porównywałam ją z innymi dziećmi, a ona jakby widziała co czuję, co myślę i zaczęła się oddalać od mojej miłości, absolutnie nie chciała słuchać bajek, nie tylko nie chciała, ale broniła się od nich.... dysleksja rzutuje też na interakcje, nie miała koleżanek, sprawiała wrażenie wycofanego dziecka, często była smutna. I nagle mnie olśniło, że kocham ją taką jaką jest, że w miłości nie może być żadnych warunków, ani poświęceń, że to co zrobię, to zrobię z miłości. Dzis jest świadoma swoich "do0legliwości", mamy za sobą wspólne wypady w góry, na leśne pikniki, uczy się fryzjerstwa i właśnie!!! pytanie do jej mamy ktoś rzucił: a co do liceum nie poszła??? a czemu zawodówka? czemu, czemu, czemu i kręcą głowami. A jej mama jednym zdaniem odpowiada: będzie spełniać własne marzenia, nie będzie kolejnym magistrem, który podnosi wskaźnik bezrobotnych z wyższym wykształcenie i dodaje, że jest dyslektykiem, co sprawia, ze może nie udźwignąć ciężaru "wyścigu szczurów" w liceum. Faktycznie moja wnuczka od zawsze czesała lalki, psa itp. dziś jest zadowolona 17 latką, ma plany rozwoju swojej ścieżki zawodowej, jestem z niej dumna i nareszcie ja jako babcia zmądrzałam.......

3 Ostatnio edytowany przez Anula70 (2016-05-18 22:33:04)

Odp: Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy

Mam zestaw trzy każde inne i choliwcia lubią też inne jedzenie .Inne charaktery czyli szablon 1 do 3 - kosz .
Fakt jako samodzielna mama (samotna smutno brzmi )  nie trafiłam do wariatkowa po przez rady jak ,kiedy co i dlaczego tak a nie inaczej .
Do wychowania podeszłam racjonalnie co nie świadczy że na zimno .
Tor wyścigowy nie raczej przepychanki z babciami - czyli wy się bijcie ja zrobię co uważam.
W dzisiejszych czasach to raczej trudno aby dziecko wchodziło w ukształtowaną rodzinę z tradycjami to nie lata 70.
Podstawa to nie dać się zwariować.

Joanna 50+ moja córka jest dyslektykiem i dysgrafem są specjalne szkoły równoległe do normalnej szkoły fakt jest to drogi koszt ale warto zainwestować.

4

Odp: Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy
Joanna50+ napisał/a:

pytanie do jej mamy ktoś rzucił: a co do liceum nie poszła??? a czemu zawodówka? czemu, czemu, czemu i kręcą głowami. A jej mama jednym zdaniem odpowiada: będzie spełniać własne marzenia, nie będzie kolejnym magistrem, który podnosi wskaźnik bezrobotnych z wyższym wykształcenie i dodaje, że jest dyslektykiem, co sprawia, ze może nie udźwignąć ciężaru "wyścigu szczurów" w liceum. Faktycznie moja wnuczka od zawsze czesała lalki, psa itp. dziś jest zadowolona 17 latką, ma plany rozwoju swojej ścieżki zawodowej, jestem z niej dumna i nareszcie ja jako babcia zmądrzałam.......

Z ręką na sercu - kiedy urodził się mój syn, to nigdy nie porównywałam go z innymi dziećmi. Mnie jednak było łatwo, bo po pierwsze zupełnie nie czułam takiej potrzeby, a po drugie w najbliższym otoczeniu nawet nie bardzo było do kogo. Niemniej później też tego nie robiłam - czy to na podwórku, czy w gronie znajomych, w przedszkolu czy szkole. Może był taki czas, kiedy żal mi było, że nie ma pędu do nauki, jakichś wielkich ambicji, że woli sport zamiast książek, ale to tylko dlatego, że wydawało mi się, że z takim podejściem może być mu trudniej. Z drugiej strony zawsze mówiłam i wciąż powtarzam, że nie musi zrobić kariery, najważniejsze, żeby żył z pasją i był najzwyczajniej szczęśliwy. Nigdy też nie dokonywałam za niego wyborów, nie pchałam na siłę do najlepszego liceum, nie zapisywałam na pięć języków i jeszcze więcej zajęć pozalekcyjnych, nie strofowałam za brak paska na świadectwie. Po prostu byłam, podpowiadałam, radziłam, wspierałam. Dziś jest już młodym mężczyzną, a ja, choć skłamałabym twierdząc, że ominęły nas wszelkie problemy, widzę tego efekty. Dzieciak nie miał potrzeby się buntować, więc się nie buntował, mamy ze sobą świetny kontakt, ma wysokie poczucie własnej wartości, wyniki osiąga niezłe, a i te ambicje jakoś mu się w końcu wyrobiły wink.
Dodam jeszcze, że bez względu na to, jaką wybierze w życiu drogę - nie ma opcji, żeby mnie rozczarował.

Za to pamiętam moją przyjaciółkę, która po spotkaniach w gronie młodych mam równolatków jej córeczki ze łzami w oczach obwiniała się, że jest złą matką, bo mała jeszcze nie chodziła, nie mówiła, nie posiadała takich czy innych umiejętności, choć w moich oczach, w oczach matki, która ten etap miała już dawno za sobą, była matką cudowną.

Sądzę, że najważniejsze jest to, o czym wspomniałyście - kochać dziecko takie, jakim ono jest, a ono nie musi być doskonałe. Nikt z nas przecież nie jest.

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Wychowanie dziecka to nie tor wyścigowy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024