Mnie doprowadza do szału, gdy położę gdzieś jakąś rzecz, albo ważny dokument (przeważnie jest to dokument) i jak tylko pomyślę, że na pewno nie zapomnę, że w tym miejscu jest, to amnezja. Oczywiście zawsze wywracam do góry nogami cały dom i nie znajduję.
Olinko, Twoje okulary są tak samo złośliwe jak moje. Mam na nie takiego focha, że przestałam nosić;)
Kolejną sytuacją, która mnie w ostatnim czasie bardzo irytowała, a jest błaha, to nauka jazdy na rolkach. Oczywiście moje odwieczne "co ja nie mogę?, ja nie dam rady?" No i nie dawałam;) Tyłek potłuczony, bark wybity, nadgarstki nadwyrężone, a jak nie mogłam się "naumnieć", tak nie mogłam. Wściekałam się jak dziecko i wciąż powtarzałam, że choćbym miała się zabić, to się nauczę.
Z równowagi potrafi mnie jeszcze wyprowadzić piasek na podłodze. Nie znoszę! Lubię chodzić w domu boso (zazwyczaj rano), ale nie nawiedzę uczucia piasku pod stopami. Najciekawsze, że przeważnie sama go do domu wnoszę, bo często w ciągu dnia chodzę w butach. Kapci też nie lubię.
Zawieszający lub wolno działający komputer. O! To, to dopiero mnie wkurza. Mogłabym (sprawdzone) potłuc.
Podobne odczucia, jak z jazdą na rolkach mam, gdy coś trudnego i nowego szyję. Raz maszyna wylądowała na podłodze;)
Na szczęście mam nerwy ze stali i wybuchy złości dopadają mnie bardzo rzadko. Góra dwa razy do roku. Przy czym limit na obecny rok już wyczerpałam 