Większość osób zna moje tematy i chcę poruszyć też ten. U mnie szczególnie matka lubi mnie poniżać,wyzywać i ogółem jestem najgorsza z całej rodziny i byłam zawsze, bo dzieci jej sióstr są święte normalnie bóstwa nie wiadomo jakie dobre. W domu czuje się jak w więzieniu, z chłopakiem spotykam się poza domem albo w domu, ostatnio nie ma czasu to matka zaczęła dogryzać mi w stylu "ch*j mu w dupe, nie zależy mu na tobie, jest jakiś dziwny, alkoholik je*any, pewnie teraz to śpi na*ebany w domu" ... Mnie to wykańcza i nie wiem czy też przez to nie mam/miałam tych fal czy kocham go czy nie. Tu muszę dodać, że spalił mu się dom i nie ma czasu teraz by przyjść bo muszą go odbudować dostatecznie tak by mieszkać. Jego rodzice nie są młodzi po 60.. moi mają 40 i 41 lat... jego ojciec choruje i nie może pracować wszystko sam robi wkoło domu. Jak każdy facet wypije, ale nie do takiego stanu by leżał jak bela i co dzień siedział pod sklepem.. a że jedno piwo sobie wypije po robocie to nie alkoholizm zaraz ale dla mojej matki to równowartość żula ze stażem 30 lat pod sklepem..jego rodzice też lubią wypić, ale on jest inny nie idzie w te ślady. Też ja nie wiem co już mam robić bo wyzywa mnie od "pop*erdoloych, szmat, że jestem k*rwą, głupia i naiwna dziadówa" jak by mnie miała za nic. Jeszcze jak sie jej postawie to na mnie zwala że jestem chora umysłowo że "mózg mi je*bie, że to ja powinnam się leczyć itd." a zaczęło się od tego jak poznałam mojego obecnego partnera. I przez to psują się moje uczucia w głowie chyba też stąd te wahania czy kocham go czy nie i ja podupadłam chyba też przez to na zdrowiu psychicznym i stałam się pełna natręctw i lęków typu "spodoba mi się inny, albo że nie kocham już wcale mojego misia" i innych takich strachów jak nie chce rodziny bo może się przez moją niepewność wszystko rozwali albo że nie chce dzieci a pragnę tak naprawdę mieć dwójkę maks 3 jak by to była wpadka przy pracy ( ale tak samo będzie kochane jak wszystkie które będę mieć ) i nie wiem sama jak mam postępować bo w domu czuję się jak we więzieniu, matka nie daje sobie przetłumaczyć nic ojciec to samo. Jak by dom był gotowy i miałabym skończoną szkołę i pracę od razu bym poszła do teściowej mimo tego.. i sama nie wiem czy to ja jestem problemem czy może by było lepiej jak bym się wcale nie urodziła. Nie wiem co o tym myśleć. :-(
2 2016-05-06 08:17:55 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-05-06 08:25:21)
Twoja matka jest...nie wiem co powiedzieć...
Jak tak można mówić do swojego dziecka. Masz racje musisz się odseparować od niej. Jeśli masz 18 lat skończone to postaraj się może wyjechać na wakacje do pracy np. na zbior truskawek. A jak skończysz szkole to postaraj się usamodzielnić. Czy do teściowej isc od razu? Tu mam mieszane uczucia. Możecie przecież wynająć mieszkanie male z chłopakiem. Obydwoje do pracy i byscie sobie poradzili.
Poczytałam twoje posty bo sama o nich wspomniałaś. Dziewczyno idź do psychologa bo się wykończysz. Jest tez na nfz. Nie wiem czy to nerwica czy co ale pewne ze ,,zawdzięczasz,, to mamie.
3 2016-05-06 18:44:46 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-05-06 18:52:34)
To jak Twoja matka się do Ciebie odnosi to gruba przesada. To z nią jest coś nie tak, nie z Tobą. Nie obwiniaj siebie. Ciężko w to uwierzyć, że można tak mówić do własnego dziecka, szok! Dlaczego Twoja matka tak bardzo nie lubi Twojego chłopaka? Ma jakieś inne powody, poza tym, że chłopak pije piwo?
Rozumiem, że skoro chłopak remontuje dom i wkłada w niego pieniądze, to myśli w nim zostać, wątpie żeby chciał iść na wynajem i wcale bym się mu nie dziwiła. Wynajem mieszkania to też nie taka łatwa sprawa jak przyjdzie opłacać rachunki i wiązać koniec z końcem. Jedynym plusem jest swoboda. Zbadaj teren i sama zadecyduj, może u teściów nie będzie źle. Po takich przejściach na pewno lepiej niż w domu. No chyba, że jak teście piją to wszczynają awantury i ogólnie panuje tam niemiła atmosfera, to nie polecam.
W sumie autorka nie mając mieszkania, zawodu, pracy rozmyśla tylko nad tym czy urodzi 2 czy 3 dzieci to lepiej niech nie idzie na wynajem. Ma ciężką sytuacje rodzinna i ona i jej chłopak tez a myśli o bzdetach.
Marzyć każdy może, w końcu lepiej by było u teściów tylko problem w tym że jak już wyjdę to niczym jak to matka powiedziała spali wszystko co mam i wyjdę tak ubrana jak jestem. Nie będzie mi pomagać, jak to mówi nie dołoży ani grosza jak mi będzie potrzebne (a ja to pier*ole i nic od nich nie chce), nie dosyć, że psychicznie człowiek siada to jeszcze mam się prosić ich o coś. A z drugiej strony narazie nie chcę iść do mojego chłopaka bo fakt trzeba kupić meble, wszystko powoli ogarnąć i też nie chce być ciężarem i dopiero jak już wszystko zostanie ogarnięte i wyjdzie na prostą (niech minie ten szok, że wszystko co mieli przepadło) i wróci do szkoły i pracy to porozmawiam z nim o tym. Szczerze już wolę życie takie niech teść sb wesoło pośpiewuje jak wypije niż kogoś kto non stop o całe zło i problemy obwinia mnie. Przez rodziców też sie oddaliliśmy od siebie i kiedy ja potrzebowałam wsparcia bo mam\miałam te wątpliwości których się nabawiłam od matki bo mi wmawiała, to co najgorsze o nim (tak człowiek sie łamie po pół roku) to jeszcze krzyczeli na mnie i wyzywali że nie jestem pępkiem świata i oni maja inne problemy tylko ja wymyślam nowe.. a tak naprawdę 1 raz w życiu poprosiłam o wsparcie..
6 2016-05-09 12:05:02 Ostatnio edytowany przez yessa (2016-05-09 12:06:21)
Patrysja.Xd wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. U teściów też może być różnie jeżeli piją. Jako utrzymanka do faceta bym nie poszła. Nie wiem ile jeszcze lat nauki Ci zostało, ale jak ogarniesz jakąś pracę to wtedy bym się zastanawiała nad ewentualną wyprowadzką do narzeczonego.
Matka straszna, nadal nie rozumiem dlaczego tak Cie traktuje i nie widzę złotego środka, poza wyprowadzką ale dopiero jak się usamodzielnisz finansowo.
Sytuacja naprawde nieciekawa, wyrodni rodzice to jakas masakra, powinni wspierac swoje dziecko zawsze, nawet jesli popelnie jakies bledy. Przeciez rodzice to najblizsze nam osoby od czasu kiedy sie rodzimy. Naprawde bardzo wspolczuje. Jednak pamietaj nie jest dobrze isc do faceta na jego utrzymanie w dodatku do jego domu rodzinnego, wydaje mi sie, ze tam.tez nie bedziesz sie czula "jak u siebie", nie wiesz tez jak potoczy sie wasz zwiazek, wspolne mieszkanie nie jest latwa decyzja, moze wiele zmienic. Wedlug mnie powinnas przeczekac, az skonczysz szkole i znajdziesz prace wtedy dopiero mozesz planowac wyprowadzke z domu, chocbys miala wynajmowac u kogos pokoj. Nie wprowadzaj sie do faceta skoro wiesz, ze do domu rodzinnego nie masz potem powrotu, jeszcze zostaniesz na lodzie.
Powiedz ile masz lat i jak dlugo jestescie razem?
Mam 18 i z tego że bliższa relacja trwa 2 lata jesteśmy ze sobą od roku i prawie 4 miesięcy. Tylko tak naprawde on mi jest bliski i z tego że on pierwszy tak naprawde objoł mnie. Powiedział że zrobi wszystko żebym tylko miała dobrze. Z tego že rodzice naciskaja na to bym go porzuciła bo dla nich byłby najlepszy taki co ma firme nw może magistra czy inżyniera i na wstępie dał prezent 100 tys. Zł. Wtedy by go głaskali. I nie liczyłoby się to że mógłby mnie bić i nie szanować. I też mi wmawiają że jestem samolubna bo ja bynajmniej walcze o swoje szczęście. I też jest moja wina w tym że w tak młodym wieku się zakochałam. Bo ciotki dogryzaja matce itd. To mam teraz nie wiem może powiedzieć: słuchaj nie możemy być razem bo mojej mamie siostry dogryzają? I potem być nieszczęśliwa. Z tego wszystkiego až urodziła się nerwica natręctw i zaburzenie osbesyjno kompulsywne typu że go nie kocham że nie jest ważny itd. Mi jest ciężko a jak powiedziałam o co chodzi matce to mi powiedziała " że naprawde już ci palma jebie" a jak chciałam by mnie wzięła do psychologa to powiedziała że nie bo szkoła sie dowie o tw popierdoleniu i że problemy są w rodzinie.... Jeszcze z tymi myślami.. że go nie kocham itd. Masakra już sobie myślałam by skończyć ze sobą..
Nadal uwazam, ze powinnas najpierw znalezc prace, zanim zdecydujesz sie wyprowadzic z domu. Rozumiem, ze on daje Ci wsparcie i opieke, kednak nadal uwazam, ze na wspolne mieszkanie z jego rodzicami nie jest dobrym pomyslem. Wiem, ze jest Ci ciezko, ale musisz jeszcze troche wytrzymac. Z chlopakiem nie zrywaj przez matke, postaraj sie jak najmniej jej on im mowic skoro i tak nie mozesz liczyc na zadna rade lub madre slowo z jej strony.
Nie mow tez, ze skonczysz ze soba, bo czeka Cie jeszcze wiele wspanialych lat. Szkoda zycia, szkoda sie przejmowac matka, ktora nic procz poczecia Ci nie dala. Do psychologa mozesz isc sama, nikt nie musi wiedziec. Na nfz bez problemu sie zarejestrujesz.
Najlepiej to byłoby jakbyś sobie usiadła i pomyślała logicznie jakie masz możliwości zapewnić byt sobie i swojemu chłopakowi.
Pewnie nieduże. To jest właśnie co o co rzucają się rodzice.
Staraj się jakoś planować swoją przyszłość w sensie jakaś szkoła i praca, może porozmawiaj z matka ze widzisz ja dalej(te przyszłość) niż spotykanie się z chłopakiem.
Może daj jej coś takiego żeby pomyślała ze dalej jest dla ciebie ważna i ze jej zachowanie jakoś do ciebie trafiło.
W sensie ze jej emocjonalna agresja została zrozumiana - że nie potrafi sobie ciebie podporządkować.
A kiedy już znowu będziecie bliżej, to porozmawiaj może z nią w ten sposób ze nie życzysz sobie żeby tak do ciebie się odnosiła.
Chyba ze jej matka tez tak do niej mówiła i ona uważa to za normalne.
Bo wtedy masz niskie poczucie własnej wartości i przy pierwszym lepszym który cie przytuli poczujesz się jak księżniczka.
I to ona jest winna temu że chcesz uciec z domu w którym nie ma miłości.
To ma swoje dobre i złe strony. Ale nie warto chyba robić wszystkiego na przekór.
Twoja mama to niestety wulgarna, prymitywna osoba.
Jednak czy lepiej Ci bedzie u tesciow co za kolnierz nie wylewaja ? Tam tez moze Cie spotkac sporo nieprzyjemnosci.
Uwagi mamy puszczaj mimo uszu, skup sie na skonczeniu szkoly i stanieciu na wlasnych nogach. Nie zwierzaj sie mamie, bo dasz jej kolejny powod do zaczepek.Sprobuj stanac na wlasnych nogach. Na wlasnych nie oznacza ze pojdziesz do chlopaka odbudowywac jego dom. Nie komplikuj sobie zycia kolejnymi dziwnymi relacjami, ktore pewnie istnieja w jego rodzinie.
Wyjasnie Ci tez , ze 1piwo dziennie , jesli jest codziennie 30dni w miesiacu, to jest podstawa do obaw o alkoholizm. Nie kazdy zalewa sie w trupa, ale w z biegiem czasu ludzie pia coraz wiecej. Uwazaj, obserwuj chlopaka, ale SWOIMI oczami, a nie mamy.
Z całą resztą Ci współczuję, ale pod tym względem:
że jedno piwo sobie wypije po robocie to nie alkoholizm zaraz ale dla mojej matki(...)(
Codziennie piwo to już jest alkoholizm.
Moim zdaniem wejdziesz z deszczu pod rynnę, ten chłopak naprawdę już jest lub będzie alkoholikiem.
Mam wrażenie że trzymasz się go tak kurczowo, bo od niego uzależniasz to, czy w końcu odejdziesz ze swojego domu. Masz go za swoją jedyną nadzieję.
Codziennie piwo to już jest alkoholizm.
Moim zdaniem wejdziesz z deszczu pod rynnę, ten chłopak naprawdę już jest lub będzie alkoholikiem.
Mam wrażenie że trzymasz się go tak kurczowo, bo od niego uzależniasz to, czy w końcu odejdziesz ze swojego domu. Masz go za swoją jedyną nadzieję.
Wnioski grubo przesadzone. Jak mozna ocenic chlopaka przez pryzmat rodzicow?!!! To, ze oni prawdopodobnie sa alkoholokami nie znaczy, ze on ma albo bedzie mial ten sam problem.
Dziewczyna ma powazne problemy ze swoimi rodzicami, nic dziwnego, ze lgnie do chlopaka, ktory okazuje jej uczucie i daje wsparcie, to normalne. Nie sadze ze dobrym pomyslem jest jej wprowadzenie sie do rodzinnego domu chlopaka, ale to, ze szuka rozwiazania zeby uciec ze swojego domu w ogole mnie nie dziwi. Tez zapewne mialabym rozne pomysly, gdyby moi rodzice nie mieli do mnie szacunku i w taki sposob mnie traktowali.
14 2016-05-23 01:33:17 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-05-23 01:34:00)
Wnioski grubo przesadzone. Jak mozna ocenic chlopaka przez pryzmat rodzicow?!!! To, ze oni prawdopodobnie sa alkoholokami nie znaczy, ze on ma albo bedzie mial ten sam problem.
Nie rozumiem tego co napisałaś.
Gdzie ja wspomniałam o jego rodzicach?
Chodzi tylko i wyłącznie o niego. Chłopak codziennie żłopie piwsko, to JEST alkoholizm.