Mam super pecha do mężczyzn, cały czas trafiam na popaprańców o mentalności 15 latka. Traktują mnie jak zabawkę, mówią czułe słówka by po chwili olać i udawać, że mnie nie znają. Myślałam, że do 3 razy sztuka i znowu się przejechałam. Wprawdzie poznaliśmy się przez internet i pisaliśmy zaledwie miesiąc, ale jak to ja zbyt dużo sobie wyobraziłam. Wiadomo początki jak z bajki miłe słówka, długie rozmowy całymi dniami... Ba! Nawet doszło do spotkania, po którym zostałam zasypywana milionami wiadomości, gdy nie odpisałam mu od razu na smsy :Obraziłaś się!? Czemu się nie odzywasz?!!!! Dwa tygodnie temu obudził mnie o 3 w nocy po zakraplanej imprezie i powiedział, że się we mnie zakochał. Wiadomo alkohol robi swoje, miesiąc znajomości to logiczne, że słowo kocham jest zbyt wygórowane, ale była satysfakcja, że o mnie myśli, podobam mu się... Powinnam się wystraszyć,a zrobiło mi się bardzo miło. Niestety wszystko co piękne kończy się źle, coś się popsuło, pisał do mnie tylko 4 wiadomości dziennie, w dużych odstępach czasu, czasem nawet na 2 dzień. Sam zaczynał rozmowy i kończył milczeniem, jak pytałam co się stało mówił, że wymyślam. Troszkę się posprzeczaliśmy, gorzej się rozmawiało. Postanowiłam postawić karty na stół i powiedzieć mu jak się z tym czuję i kim dla niego jestem. Poprosiłam go o szczerą odpowiedź i dostałam... Odczytał wiadomość i nie raczył nawet na nią odpisać. Najgorsze jest to, że nie potrafię przestać o nim myśleć, uzależniłam się w jakimś stopniu od rozmów z nim. Miał ktoś tak kiedyś? Myślicie, że jest jakaś szansa, że się jeszcze odezwie . Rozum mówi mi olej go, zapomnij to dupek bez klasy... Tylko to głupie serducho się nie słucha.
2 2016-05-04 22:58:57 Ostatnio edytowany przez Szkot (2016-05-04 22:59:39)
To nie jest "pech do mężczyzn" tylko Twoja zaniżona samoocena jak dla mnie. A jak nienawidzisz mężczyzn no to cóż... jaki masz kontakt z ojcem?
Okej, to jeśli ja mam 0 kontakt z ojcem . Od dzieciństwa nie interesował się moim życiem to raczej męża nie będę mieć ? ( nie kpie)
Okej, to jeśli ja mam 0 kontakt z ojcem . Od dzieciństwa nie interesował się moim życiem to raczej męża nie będę mieć ? ( nie kpie)
Ale robisz sobie żart z czegoś oczywistego, o czym wspomniał/a Szkot: w przeważajacej większości relacje ojciec/córka przekładają się na wybór partnera i relacje w związku. Jeśli kobieta w domu rodzinnym "pogardza" własnym ojcem (i niekoniecznie mając powody, pogarda wynikała z matriarchalnego systemu w całej rodzinie) - to z dużym prawdopodobieństwem mozna zaryzykować stwierdzenie, ze związki z mężczyznami jej się nie będą układać i będą kolejne katastrofy wynikajace z jej podejścia do mężczyzn w ogóle...
Sam tego doświadczyłem
A wracając: być może u podłoża problemów Autorki stoją jakieś wypaczenia w podejściu do męskiej części ludzkości, co można było zaobserwować w relacjach jej z własnym ojcem? Może Autorka sie do tego odniesie...?
Jeśli jestem tego świadoma i pracuję nad tym ? Będzie mieć to wpływ czy jednak będę wszystko robić nieświadomie? Szczerze mówiąc ciężko mi się rozmawiać z facetami. Nie potrafię z nimi gadać.
No tak te miłości z Internetu rozwalają system;):)Jak długo z nim już nie piszesz ?I po jakim czasie zacząłeś odczuwać tęsknotę ?I za czym tęsknisz za spotkaniem w realu czy za tekstem ?Strasznie ,to wciąga to pisanie i chyba ma w sobie jakąś moc nieprzeciętną pod warunkiem, że osoba po drugiej stronie przypasowała i ,że jest pociągająca :):)
Miał ktoś tak kiedyś? Myślicie, że jest jakaś szansa, że się jeszcze odezwie
.
To tak nie działa. Bez względu na to czy ktoś tak miał, czy nie, to w żadnej mierze nie przekłada się na Twoją osobistą sytuację. Każdy człowiek i każda relacja jest inna, więc naprawdę nie ma sensu porównywać Was i przykładać do jednego, wspólnego z innymi szablonu. Tylko on tak naprawdę wie co nim kierowało i co było przyczyną, że ograniczył kontakt. Nie jesteśmy także w stanie powiedzieć Ci czy jest szansa, że to się zmieni. Chyba, że potrzebujesz tak zwanej fałszywej nadziei, to wtedy napiszemy, co chcesz przeczytać.
Ja bym olała takiego faceta, nie chciałabym ryzykować, że moje uczucie jeszcze bardziej się wzmocni i w końcu się na tym przejadę. Jeżeli on nie jest w stanie się określić to prawdopodobnie nie chce stałego związku. Czasem lepiej poczekać kilka lat na odpowiedniego mężczyznę, niż cierpieć raz za razem po nieudanych próbach.
To niej jest dojrzały facet. Co się tak intensywnie zaczyna, to się szybko wypala. Uzależnił Cię, pobudził w Twoim mózgu Twój układ nagrody, a teraz się wycofuje, a Ty desperujesz. Olał Cię nie podając wyjasnienia swojego zachowania. Facet do odstawki. Ewidentnie. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepie dla Ciebie. Nie ma tez po czym płakać. Nie byliście w zwązku. Przemawia jedynie w Tobie głód emocjonalny, głód bycia zauważoną, adorowaną. Poświęc sobie więcej uwagi, zadbaj o siebie,o swoje poczucie wartości. Nie wszyscy faceci są tacy sami. Po prostu źle ich wybierasz. Nie zgadzaj się na takie traktowanie.
Ja też nie cierpię mężczyzn, ale tylko hetero. Uważam, że jedyne co potrafią dostrzec w kobiecie to ciało, kobieta jest im tylko potrzebna do rozładowania napięcia, ewentualnie do bycia służącą dlatego godzą się na małżeństwo. Obrzydliwie kłamią i manipulują a jak już osiągną to co chcieli (czyli zaliczą) to zostawiają kobietę jak jakiegoś śmiecia. Według mnie to oni zasługują w pełni na to miano. Nie umieją kochać, a jedynie kłamać. Niedawno stwierdziłam, że nie można wrzucać wszystkich do jednego wora i dałam komuś szansę. I co? Perfidnie mnie wykorzystał. Żałuję, że zmieniłam myślenie bo ochroniłoby mnie to przed zranieniem przez tę świnię. Teraz jestem w punkcie wyjścia i mam jeszcze większą awersję do facetów niż wcześniej.
Ja też nie cierpię mężczyzn, ale tylko hetero. Uważam, że jedyne co potrafią dostrzec w kobiecie to ciało, kobieta jest im tylko potrzebna do rozładowania napięcia, ewentualnie do bycia służącą dlatego godzą się na małżeństwo. Obrzydliwie kłamią i manipulują a jak już osiągną to co chcieli (czyli zaliczą) to zostawiają kobietę jak jakiegoś śmiecia. Według mnie to oni zasługują w pełni na to miano. Nie umieją kochać, a jedynie kłamać. Niedawno stwierdziłam, że nie można wrzucać wszystkich do jednego wora i dałam komuś szansę. I co? Perfidnie mnie wykorzystał. Żałuję, że zmieniłam myślenie bo ochroniłoby mnie to przed zranieniem przez tę świnię. Teraz jestem w punkcie wyjścia i mam jeszcze większą awersję do facetów niż wcześniej.
Powinnaś zrewidować kryteria wg których wybierasz tych heteryków...
Przeczytałam heretyków oczy nie te już
beacia96 napisał/a:Ja też nie cierpię mężczyzn, ale tylko hetero. Uważam, że jedyne co potrafią dostrzec w kobiecie to ciało, kobieta jest im tylko potrzebna do rozładowania napięcia, ewentualnie do bycia służącą dlatego godzą się na małżeństwo. Obrzydliwie kłamią i manipulują a jak już osiągną to co chcieli (czyli zaliczą) to zostawiają kobietę jak jakiegoś śmiecia. Według mnie to oni zasługują w pełni na to miano. Nie umieją kochać, a jedynie kłamać. Niedawno stwierdziłam, że nie można wrzucać wszystkich do jednego wora i dałam komuś szansę. I co? Perfidnie mnie wykorzystał. Żałuję, że zmieniłam myślenie bo ochroniłoby mnie to przed zranieniem przez tę świnię. Teraz jestem w punkcie wyjścia i mam jeszcze większą awersję do facetów niż wcześniej.
Powinnaś zrewidować kryteria wg których wybierasz tych heteryków...
To nic nie da. Nie wierzę, żeby którykolwiek miał dobre intencje wobec mnie. Wygląda na to, że tym razem odpuszczę sobie mężczyzn na dobre
assassin napisał/a:beacia96 napisał/a:Ja też nie cierpię mężczyzn, ale tylko hetero. Uważam, że jedyne co potrafią dostrzec w kobiecie to ciało, kobieta jest im tylko potrzebna do rozładowania napięcia, ewentualnie do bycia służącą dlatego godzą się na małżeństwo. Obrzydliwie kłamią i manipulują a jak już osiągną to co chcieli (czyli zaliczą) to zostawiają kobietę jak jakiegoś śmiecia. Według mnie to oni zasługują w pełni na to miano. Nie umieją kochać, a jedynie kłamać. Niedawno stwierdziłam, że nie można wrzucać wszystkich do jednego wora i dałam komuś szansę. I co? Perfidnie mnie wykorzystał. Żałuję, że zmieniłam myślenie bo ochroniłoby mnie to przed zranieniem przez tę świnię. Teraz jestem w punkcie wyjścia i mam jeszcze większą awersję do facetów niż wcześniej.
Powinnaś zrewidować kryteria wg których wybierasz tych heteryków...
To nic nie da. Nie wierzę, żeby którykolwiek miał dobre intencje wobec mnie. Wygląda na to, że tym razem odpuszczę sobie mężczyzn na dobre
Tak też można.... na pewien czas
15 2020-11-24 22:57:34 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2020-11-24 23:33:30)
beacia96 napisał/a:assassin napisał/a:Powinnaś zrewidować kryteria wg których wybierasz tych heteryków...
To nic nie da. Nie wierzę, żeby którykolwiek miał dobre intencje wobec mnie. Wygląda na to, że tym razem odpuszczę sobie mężczyzn na dobre
Tak też można.... na pewien czas
Na pewien? W sumie kilkadziesiąt lat życia to też pewiem czas Będę jedyną starą panną w rodzinie, chociaż rodzina sobie mnie poobgaduje
Bo żadna siła nie sprawi, że kiedyś zaufam na nowo.
16 2020-11-25 01:08:31 Ostatnio edytowany przez panna_orzeszek (2020-11-25 01:09:00)
assassin napisał/a:beacia96 napisał/a:To nic nie da. Nie wierzę, żeby którykolwiek miał dobre intencje wobec mnie. Wygląda na to, że tym razem odpuszczę sobie mężczyzn na dobre
Tak też można.... na pewien czas
Na pewien? W sumie kilkadziesiąt lat życia to też pewiem czas
Będę jedyną starą panną w rodzinie, chociaż rodzina sobie mnie poobgaduje
Bo żadna siła nie sprawi, że kiedyś zaufam na nowo.
Mam podobnie... planuje żywot starej panny, bo mam już dość rozczarować.
assassin napisał/a:Powinnaś zrewidować kryteria wg których wybierasz tych heteryków...
To nic nie da. Nie wierzę, żeby którykolwiek miał dobre intencje wobec mnie. Wygląda na to, że tym razem odpuszczę sobie mężczyzn na dobre
Assassin ma rację. Przypuszczalnie Ty o tym nawet nie wiesz, a wybierasz określony typ mężczyzn. Jedną czy dwie pomyłki można uznać za przypadek, ale jeśli ten sam schemat powiela się kilkukrotnie, to jest to już temat do przegadania z psychoterapeutą.
beacia96 napisał/a:assassin napisał/a:Tak też można.... na pewien czas
Na pewien? W sumie kilkadziesiąt lat życia to też pewiem czas
Będę jedyną starą panną w rodzinie, chociaż rodzina sobie mnie poobgaduje
Bo żadna siła nie sprawi, że kiedyś zaufam na nowo.
Mam podobnie... planuje żywot starej panny, bo mam już dość rozczarować.
Wreszcie ktoś mnie rozumie na tym forum. Ja też już nikomu nie dam żadnej szansy. W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra. Teraz nie zamierzam. Jeśli którykolwiek będzie próbował się do mnie zbliżyć to gorzko tego pożałuje. Zostanie przeze mnie potraktowany tak jak ja byłam potraktowana. No oprócz pójścia do łóżka, bo za bardzo się nimi brzydzę.
W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra.
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
Jeśli którykolwiek będzie próbował się do mnie zbliżyć to gorzko tego pożałuje. Zostanie przeze mnie potraktowany tak jak ja byłam potraktowana.
Wiesz, że to jest obciążanie i przenoszenie odpowiedzialności z osób, które Cię zawiodły, na inne, które (o ironio!) nic Ci nie zrobiły? To jest bardzo niezdrowe.
Przemawia przez Ciebie gorycz, złość, rozczarowanie, a to nie są pozytywne emocje. Mało tego, mogą skutecznie zatruć Ci życie, a przy okazji również osobom trzecim.
Beaciu mówiłam i powtórzę - Ty potrzebujesz terapii, bo w swojej niechęci do mężczyzn poleciałaś na taki biegun, że chyba nikt tego nie ogarnie, a na dodatek z biegiem czasu jeszcze bardziej się radykalizujesz. Nie wszyscy są źli i nie każdy chce Cię przelecieć i zostawić. Terapia, bo Twoje rady na forum zaczynają się robić szkodliwe.
Będę jedyną starą panną w rodzinie, chociaż rodzina sobie mnie poobgaduje
Bo żadna siła nie sprawi, że kiedyś zaufam na nowo.
Bardzo chciałabyś kochać i być kochana, co?
Ty nie wyrządzasz krzywdy mężczyznom uważając ich za największe zło (łagodnie pisząc)- sobie wyrządzasz krzywdę, tylko sobie. Jeśli coś powtarza się drugi, trzeci, czwarty raz to należałoby się przyjrzeć sobie, czemu wybierasz takich a nie innych mężczyzn a nie demonizować cały męski ród. Innej szansy dla Ciebie niż terapia nie widzę.
Jeśli którykolwiek będzie próbował się do mnie zbliżyć to gorzko tego pożałuje. Zostanie przeze mnie potraktowany tak jak ja byłam potraktowana.
I znowu- komu większą krzywdę tak naprawdę wyrządzisz?
beacia96 napisał/a:Będę jedyną starą panną w rodzinie, chociaż rodzina sobie mnie poobgaduje
Bo żadna siła nie sprawi, że kiedyś zaufam na nowo.
Bardzo chciałabyś kochać i być kochana, co?
![]()
Ty nie wyrządzasz krzywdy mężczyznom uważając ich za największe zło (łagodnie pisząc)- sobie wyrządzasz krzywdę, tylko sobie. Jeśli coś powtarza się drugi, trzeci, czwarty raz to należałoby się przyjrzeć sobie, czemu wybierasz takich a nie innych mężczyzn a nie demonizować cały męski ród. Innej szansy dla Ciebie niż terapia nie widzę.
beacia96 napisał/a:Jeśli którykolwiek będzie próbował się do mnie zbliżyć to gorzko tego pożałuje. Zostanie przeze mnie potraktowany tak jak ja byłam potraktowana.
I znowu- komu większą krzywdę tak naprawdę wyrządzisz?
Już nie chcę być kochana i nie zamierzam nikogo obdarzyć tym uczuciem. Koniec z dawaniem komukolwiek szansy. Nie chcę ciągle zbierać negatywnych doświadczeń.
Przemyślę tę sprawę z terapią. A myślałam o ewentualnej zemście bo chciałam wyjść z roli ofiary. Ale chyba nie miałabym na to odwagi, taka to już ze mnie frajerka
Będę uparta i raz jeszcze zapytam:
W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra.
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
Już nie chcę być kochana (...)
Jestem przekonana, że w tym miejscu samą siebie oszukujesz.
Będę uparta i raz jeszcze zapytam:
beacia96 napisał/a:W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra.
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
beacia96 napisał/a:Już nie chcę być kochana (...)
Jestem przekonana, że w tym miejscu samą siebie oszukujesz.
Byłam dla niego zbyt dobra bo stawiałam jego potrzeby ponad swoje. I nic z tego nie miałam. Może był znudzony miłą do przesady frajerką? Może jakbym była wredną suką to bardziej by mnie szanował? Mam teraz lekcję na przyszłość by nie ufać żadnemu. I nie, nie chcę być kochana. Nie obchodzi mnie co te śmiecie ludzkie mają mi do zaoferowania, brzydzę się nimi- nie tylko pod względem fizycznym.
Olinka napisał/a:Będę uparta i raz jeszcze zapytam:
beacia96 napisał/a:W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra.
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
beacia96 napisał/a:Już nie chcę być kochana (...)
Jestem przekonana, że w tym miejscu samą siebie oszukujesz.
Byłam dla niego zbyt dobra bo stawiałam jego potrzeby ponad swoje. I nic z tego nie miałam. Może był znudzony miłą do przesady frajerką? Może jakbym była wredną suką to bardziej by mnie szanował? Mam teraz lekcję na przyszłość by nie ufać żadnemu. I nie, nie chcę być kochana. Nie obchodzi mnie co te śmiecie ludzkie mają mi do zaoferowania, brzydzę się nimi- nie tylko pod względem fizycznym.
A ja myślę że problem jest w Tobie a nie w typie mezczyzn których wybierasz. Sama się poniekąd zdiagnozowałas "miła do przesady". Skoro w tym przesadzasz to to nie może być dobre. Dobry partner to taki który, kocha, wspiera i szanuje ale nie odbiera tlenu drugiej osobie. Mam takiego kolegę który jest podobnie jak Ty " do przesady miły" i ciągle jest sam bo kazda relacja kończy się po max 4 mscach. Wiadomości pisane w ilościach hurtowych, w każdej zapewnienia o miłości i relacja z całego dnia typu ' właśnie zjadłem obiadz kocham Cie bardzo, glowa mnie boli ale bardzo Cie kocham, najbardziej na swiecie", naciskanie na ciągle spotkania i spędzanie każdej chwili razem. Niby to ostatnie "słodkie " ale w jego wydaniu oznacza to że on nie ma żadnych innych zainteresowań poza partnerka, przestaje mieć kontakt ze znajomymi przez co z biegiem lat juz tych znajomych ma coraz mniej a właściwie wcale juz nie ma. Uwieszony jest z ta swoja miłością i potrzeba jej oferowania tak bardzo na kolejnych dziewczynach ze one w krótkim czasie zaczynają się dusic od tego bo w kiblu nie mogą spokojnie posiedzieć gdyż sterta wiadomości w tym czasie. O spędzeniu weekendu w inny sposób niż z nim tez mogą zapomnieć bo od razu smutanie i zale ze no tak wolisz koleżankę/ kuzynkę niż mnie. I niby on to wszystko robi z miłości ale to jest takie infantylne, toksyczne i niedojrzale bo nie zachowuje się jak partner tylko uzaleznione emocjonalnie dziecko. Finalnie kończy się to tak ze zaczynają go unikać albo ostentacyjnie wykonują gest który ma zakończyć ten "przesłodki koszmarek". Lata mijają a on wciąż nie kuma czemu jest sam czemu one mu to robią, staje się coraz bardziej zgorzkniały ale jak pojawi się nowa pani na orbicie to znowu wskakuje w swój stary tryb tylko jeszcze bardziej podkręcony desperacją ze jest starym kawalerem.
Widzisz w tym obrazu siebie ? Bo jeśli tak to tylko terapia może Ci pomoc.
Olinka napisał/a:Będę uparta i raz jeszcze zapytam:
beacia96 napisał/a:W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra.
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
beacia96 napisał/a:Już nie chcę być kochana (...)
Jestem przekonana, że w tym miejscu samą siebie oszukujesz.
Byłam dla niego zbyt dobra bo stawiałam jego potrzeby ponad swoje. I nic z tego nie miałam. Może był znudzony miłą do przesady frajerką? Może jakbym była wredną suką to bardziej by mnie szanował? Mam teraz lekcję na przyszłość by nie ufać żadnemu. I nie, nie chcę być kochana. Nie obchodzi mnie co te śmiecie ludzkie mają mi do zaoferowania, brzydzę się nimi- nie tylko pod względem fizycznym.
Nie jestem wredna suka, a jednak nie stawiam potrzeb meza ponad swoje. Zycie nie jest czarno biale.
Powiedzmy, ze mialas tych facetow 20 i wszyscy zawiedli (to zalozenie jest bardzo chojne):
Populacja swiata to okolo 7.8 bilionow, wiec zaokraglimy do 8.
Mezczyzni to ponoc troche wiecej niz polowa populacji, ale zaokraglimy do polowy czyli jezeli 20 Cie zawiodlo to oceniasz pozostale 3999999980 mezczyzn na podstawie tych 20 osob?
Tak to policzylam poniewaz mowisz o wszystkich mezczyznach. U siebie wykluczasz z tego mezczyzn homoseksualnych, ale wsrod nich rowniez znane jest takie zachowanie i sa oni tez mniejszoscia w populacji, wiec nie zmieniejszyli by tej liczby drastycznie.
Jezeli mowa o Polsce to populacja mezczyzn jest szacowana na 18 218 000
wiec bez tych 20, ktorzy Cie zranili to mamy nadal 18 217 980.
Nie wydaje Ci sie, ze to troche przesadzone? Ta Twoje reakcja?
27 2020-11-26 08:34:07 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2020-11-26 08:35:37)
beacia96 napisał/a:Olinka napisał/a:Będę uparta i raz jeszcze zapytam:
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
Jestem przekonana, że w tym miejscu samą siebie oszukujesz.
Byłam dla niego zbyt dobra bo stawiałam jego potrzeby ponad swoje. I nic z tego nie miałam. Może był znudzony miłą do przesady frajerką? Może jakbym była wredną suką to bardziej by mnie szanował? Mam teraz lekcję na przyszłość by nie ufać żadnemu. I nie, nie chcę być kochana. Nie obchodzi mnie co te śmiecie ludzkie mają mi do zaoferowania, brzydzę się nimi- nie tylko pod względem fizycznym.
A ja myślę że problem jest w Tobie a nie w typie mezczyzn których wybierasz. Sama się poniekąd zdiagnozowałas "miła do przesady". Skoro w tym przesadzasz to to nie może być dobre. Dobry partner to taki który, kocha, wspiera i szanuje ale nie odbiera tlenu drugiej osobie. Mam takiego kolegę który jest podobnie jak Ty " do przesady miły" i ciągle jest sam bo kazda relacja kończy się po max 4 mscach. Wiadomości pisane w ilościach hurtowych, w każdej zapewnienia o miłości i relacja z całego dnia typu ' właśnie zjadłem obiadz kocham Cie bardzo, glowa mnie boli ale bardzo Cie kocham, najbardziej na swiecie", naciskanie na ciągle spotkania i spędzanie każdej chwili razem. Niby to ostatnie "słodkie " ale w jego wydaniu oznacza to że on nie ma żadnych innych zainteresowań poza partnerka, przestaje mieć kontakt ze znajomymi przez co z biegiem lat juz tych znajomych ma coraz mniej a właściwie wcale juz nie ma. Uwieszony jest z ta swoja miłością i potrzeba jej oferowania tak bardzo na kolejnych dziewczynach ze one w krótkim czasie zaczynają się dusic od tego bo w kiblu nie mogą spokojnie posiedzieć gdyż sterta wiadomości w tym czasie. O spędzeniu weekendu w inny sposób niż z nim tez mogą zapomnieć bo od razu smutanie i zale ze no tak wolisz koleżankę/ kuzynkę niż mnie. I niby on to wszystko robi z miłości ale to jest takie infantylne, toksyczne i niedojrzale bo nie zachowuje się jak partner tylko uzaleznione emocjonalnie dziecko. Finalnie kończy się to tak ze zaczynają go unikać albo ostentacyjnie wykonują gest który ma zakończyć ten "przesłodki koszmarek". Lata mijają a on wciąż nie kuma czemu jest sam czemu one mu to robią, staje się coraz bardziej zgorzkniały ale jak pojawi się nowa pani na orbicie to znowu wskakuje w swój stary tryb tylko jeszcze bardziej podkręcony desperacją ze jest starym kawalerem.
Widzisz w tym obrazu siebie ? Bo jeśli tak to tylko terapia może Ci pomoc.
Nie uwieszałam się na nim. Nie pisaliśmy codziennie, bo nie chciałam się na nim wieszać, mam swoje życie, nie wytrzymałabym kontaktu 24 h na dobę. Zresztą nie byliśmy w związku choć liczyłam że to się zmieni, rozmawiałam z nim o tym. A on mi niepotrzebnie robil nadzieję, spotykając się w tym czasie z innymi a mi proponował spotkania pewnie dlatego że miał ochotę na seks. Nie widzę żebym popełniła jakieś błędy w tym układzie- nie unikałam bliskości fizycznej, wspierałam go w jego pasji, robiłam dla niego drobne prezenty nawet bez okazji, chciałam żeby wiedział że może na mnie liczyć, pocieszałam jak nie miał pracy. No może parę razy jak miałam gorsze dni powiedziałam coś w stylu: pewnie kiedyś mnie zranisz. On strzelał wtedy focha i tak mną manipulował, zapewniając że nigdy tego nie zrobi, jestem dla niego ważna itd. że mu uwierzyłam. Ale moje słowa okazały się być prorocze bo w końcu to zrobił. Weszłam z ciekawości na portal randkowy na którym się poznaliśmy i niestety był tam ale pod inną nazwą. Jak wpisałam jego stary nick to nawet się ucieszyłam, że nie ma nikogo oprócz mnie. Ale jak trochę wnikliwiej poszukałam to go znalazłam... Ta znajomość nauczyła mnie, że praca nad samą sobą nie popłaca i nie warto wierzyć mężczyznom. Jak mu napisałam że to koniec to był bardzo obojętny co także mnie zabolało. Także jedyne co mi zostaje to nienawidzić facetów bo w przeciwnym razie znienawidzę samą siebie za to, że zaufałam.
Winter Kween- sorry, jestem w takim stanie, że matematyka do mnie nie przemawia
28 2020-11-26 08:58:30 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2020-11-26 09:00:46)
Olinka napisał/a:Będę uparta i raz jeszcze zapytam:
beacia96 napisał/a:W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra.
Co znaczy określenie "byłam za dobra"? W ogóle można być za dobrym?
beacia96 napisał/a:Już nie chcę być kochana (...)
Jestem przekonana, że w tym miejscu samą siebie oszukujesz.
Byłam dla niego zbyt dobra bo stawiałam jego potrzeby ponad swoje. I nic z tego nie miałam. Może był znudzony miłą do przesady frajerką? Może jakbym była wredną suką to bardziej by mnie szanował? Mam teraz lekcję na przyszłość by nie ufać żadnemu. I nie, nie chcę być kochana. Nie obchodzi mnie co te śmiecie ludzkie mają mi do zaoferowania, brzydzę się nimi- nie tylko pod względem fizycznym.
Juz Ci to pisalam w jakims innym temacie.
Zeby nigdy nie stawiac potrzeb drugiego czlowieka ponad swoje wlasne. Ty stawialas, wiec na wlasne Twoje zyczenie oni to wykorzystywali.
I bardzo generalizujesz. Nie chcesz byc kochana, to nie badz. Idz na terapie, a przestan szkodzic innym.
Poza tym to kwestia granic. Ok, nie chcial zwiazku, to trzeba bylo sie wymiksowac z relacji. Przychodzil tylko na seks, to trzeba bylo tego seksu mu nie dawac skoro chcialas czegos innego.
To, ze trafilas na jednego buca nie oznacza, ze masz prawo do mowienia o wszystkich facetach jak o smieciach.
Wreszcie ktoś mnie rozumie na tym forum.
Ja też już nikomu nie dam żadnej szansy. W moim przekonaniu oni nie zasługują na miłość, wsparcie, wierność itp. Byłam zwyczajnie za dobra. Teraz nie zamierzam. Jeśli którykolwiek będzie próbował się do mnie zbliżyć to gorzko tego pożałuje. Zostanie przeze mnie potraktowany tak jak ja byłam potraktowana. No oprócz pójścia do łóżka, bo za bardzo się nimi brzydzę.
Daj sobie spokój na jakiś czas z poznawaniem facetów. Fakt jest wielu dupków, zwłaszcza w sieci można ich poznać. Najwyraźniej ich przyciągasz. Często relacje tworzy się według pewnych schematów. Jak daleko taka relacja zajdzie też zależy od tego na ile im pozwolisz.
To, ze trafilas na jednego buca nie oznacza, ze masz prawo do mowienia o wszystkich facetach jak o smieciach.
Również zwróciłam uwagę na to określenie, zresztą powtarzane kilkukrotnie. To jest tak samo krzywdzące, jakby któryś ze sfrustrowanych panów napisał, że wszystkie baby to k***y. Generalizacje zawsze są niepokojąco szkodliwe.
Jeśli zaś chodzi o stawianie kogoś na pierwszym miejscu, to trudno się dziwić, że druga osoba w końcu się z tego wycofuje. Najpierw samego siebie trzeba pokochać, zacząć szanować, wyznaczyć wyraźne granice, dopiero potem usiłować tworzyć relacje oparte na zdrowych zasadach. Sami dla siebie powinniśmy być priorytetem, drugi człowiek tylko (i aż) jest naszym uzupełnieniem.
31 2020-11-26 13:34:31 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-11-26 13:34:57)
Też kiedyś myślałam, ze mężczyźni to "zło" tego świata. Tak mnie nauczyła matka, a jej wybory mężczyzn i jej zgorzknienie tylko to utrwalały. Los miał na szczęście wobec mnie inne plany. Z babińca 2 połowę mojego życia spędziłam z mężczyznami. Okazało się, że są wrażliwi, delikatni, odważni, czuli dobrzy, bojący się życia, porażki tak samo jak kobiety. Oczywiście jest wiele różnic między nami, ale bardzo dużo podobieństw.
To nie jest kwestia mężczyzn, to jest sprawa ludzi, których wybierasz z otoczenia. 3 razy podobny wybór, oznacza, ze przyciągają cię te same schematy, które potem okazują się pomyłką.
Zaciekawiło mnie też to, że ty wchodząc w związek czekasz tylko na akceptację z 2 strony i już sam ten fakt sprawia, że kandydat jest wystarczający. Jesteś przez kandydata oceniona jako właściwa i to już rozwija twoje uczucia dla tego człowieka. Nie ma w twojej wypowiedzi nic co by się tobie podobało w tym chłopaku. Tylko opis tego, że ty spodobałaś się jemu.
Też kiedyś myślałam, ze mężczyźni to "zło" tego świata. Tak mnie nauczyła matka, a jej wybory mężczyzn i jej zgorzknienie tylko to utrwalały. Los miał na szczęście wobec mnie inne plany. Z babińca 2 połowę mojego życia spędziłam z mężczyznami. Okazało się, że są wrażliwi, delikatni, odważni, czuli dobrzy, bojący się życia, porażki tak samo jak kobiety. Oczywiście jest wiele różnic między nami, ale bardzo dużo podobieństw.
To nie jest kwestia mężczyzn, to jest sprawa ludzi, których wybierasz z otoczenia. 3 razy podobny wybór, oznacza, ze przyciągają cię te same schematy, które potem okazują się pomyłką.
Zaciekawiło mnie też to, że ty wchodząc w związek czekasz tylko na akceptację z 2 strony i już sam ten fakt sprawia, że kandydat jest wystarczający. Jesteś przez kandydata oceniona jako właściwa i to już rozwija twoje uczucia dla tego człowieka. Nie ma w twojej wypowiedzi nic co by się tobie podobało w tym chłopaku. Tylko opis tego, że ty spodobałaś się jemu.
Ale wiele rzeczy mi się w nim podobało i nie tylko chodzi mi o wygląd zewnętrzny. Bardzo swobodnie czułam się w jego towarzystwie (chyba pierwszy raz w życiu bo przy facetach jestem spięta jak struna) mieliśmy podobne poczucie humoru i podobne upodobania co do muzyki, seriali. Zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, choć w niektórych kwestiach światopoglądowych mieliśmy odmienne zdania. Imponowało mi to,że jest ambitny i stale się rozwija w swojej pracy (rzadkie spotkania usprawiedliwiałam sobie jego zapracowaniem, ale jak teraz myślę to po prostu miał mnie gdzieś). Uważałam go za dojrzałą osobę- przeciwieństwo wszystkich facetów jakich spotkałam. Był czuły wobec mnie jak się widywaliśmy. Uważałam go za swojego przyjaciela.
Ajko napisał/a:Też kiedyś myślałam, ze mężczyźni to "zło" tego świata. Tak mnie nauczyła matka, a jej wybory mężczyzn i jej zgorzknienie tylko to utrwalały. Los miał na szczęście wobec mnie inne plany. Z babińca 2 połowę mojego życia spędziłam z mężczyznami. Okazało się, że są wrażliwi, delikatni, odważni, czuli dobrzy, bojący się życia, porażki tak samo jak kobiety. Oczywiście jest wiele różnic między nami, ale bardzo dużo podobieństw.
To nie jest kwestia mężczyzn, to jest sprawa ludzi, których wybierasz z otoczenia. 3 razy podobny wybór, oznacza, ze przyciągają cię te same schematy, które potem okazują się pomyłką.
Zaciekawiło mnie też to, że ty wchodząc w związek czekasz tylko na akceptację z 2 strony i już sam ten fakt sprawia, że kandydat jest wystarczający. Jesteś przez kandydata oceniona jako właściwa i to już rozwija twoje uczucia dla tego człowieka. Nie ma w twojej wypowiedzi nic co by się tobie podobało w tym chłopaku. Tylko opis tego, że ty spodobałaś się jemu.Ale wiele rzeczy mi się w nim podobało i nie tylko chodzi mi o wygląd zewnętrzny. Bardzo swobodnie czułam się w jego towarzystwie (chyba pierwszy raz w życiu bo przy facetach jestem spięta jak struna) mieliśmy podobne poczucie humoru i podobne upodobania co do muzyki, seriali. Zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, choć w niektórych kwestiach światopoglądowych mieliśmy odmienne zdania. Imponowało mi to,że jest ambitny i stale się rozwija w swojej pracy (rzadkie spotkania usprawiedliwiałam sobie jego zapracowaniem, ale jak teraz myślę to po prostu miał mnie gdzieś). Uważałam go za dojrzałą osobę- przeciwieństwo wszystkich facetów jakich spotkałam. Był czuły wobec mnie jak się widywaliśmy. Uważałam go za swojego przyjaciela.
I z tego co pamietam, to bylas w 100% swiadoma, ze on nie chce zwiazku z Toba, a mimo to sie z nim spotykalas.
beacia96 napisał/a:Ajko napisał/a:Też kiedyś myślałam, ze mężczyźni to "zło" tego świata. Tak mnie nauczyła matka, a jej wybory mężczyzn i jej zgorzknienie tylko to utrwalały. Los miał na szczęście wobec mnie inne plany. Z babińca 2 połowę mojego życia spędziłam z mężczyznami. Okazało się, że są wrażliwi, delikatni, odważni, czuli dobrzy, bojący się życia, porażki tak samo jak kobiety. Oczywiście jest wiele różnic między nami, ale bardzo dużo podobieństw.
To nie jest kwestia mężczyzn, to jest sprawa ludzi, których wybierasz z otoczenia. 3 razy podobny wybór, oznacza, ze przyciągają cię te same schematy, które potem okazują się pomyłką.
Zaciekawiło mnie też to, że ty wchodząc w związek czekasz tylko na akceptację z 2 strony i już sam ten fakt sprawia, że kandydat jest wystarczający. Jesteś przez kandydata oceniona jako właściwa i to już rozwija twoje uczucia dla tego człowieka. Nie ma w twojej wypowiedzi nic co by się tobie podobało w tym chłopaku. Tylko opis tego, że ty spodobałaś się jemu.Ale wiele rzeczy mi się w nim podobało i nie tylko chodzi mi o wygląd zewnętrzny. Bardzo swobodnie czułam się w jego towarzystwie (chyba pierwszy raz w życiu bo przy facetach jestem spięta jak struna) mieliśmy podobne poczucie humoru i podobne upodobania co do muzyki, seriali. Zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, choć w niektórych kwestiach światopoglądowych mieliśmy odmienne zdania. Imponowało mi to,że jest ambitny i stale się rozwija w swojej pracy (rzadkie spotkania usprawiedliwiałam sobie jego zapracowaniem, ale jak teraz myślę to po prostu miał mnie gdzieś). Uważałam go za dojrzałą osobę- przeciwieństwo wszystkich facetów jakich spotkałam. Był czuły wobec mnie jak się widywaliśmy. Uważałam go za swojego przyjaciela.
I z tego co pamietam, to bylas w 100% swiadoma, ze on nie chce zwiazku z Toba, a mimo to sie z nim spotykalas.
Na początku znajomości deklarował że poszukuje stałego związku. Na nic nie naciskałam, czekałam na rozwój znajomości. Gdy wracałam do tematu związku to naszą znajomość określał mianem "przyjaźni" i powiedział, że uczucia zawsze mogą się pojawić. W dodatku był wobec mnie czuły i zasyspywał komplementami. A ja głupia czekałam az mu się odmieni.
Lady Loka napisał/a:beacia96 napisał/a:Ale wiele rzeczy mi się w nim podobało i nie tylko chodzi mi o wygląd zewnętrzny. Bardzo swobodnie czułam się w jego towarzystwie (chyba pierwszy raz w życiu bo przy facetach jestem spięta jak struna) mieliśmy podobne poczucie humoru i podobne upodobania co do muzyki, seriali. Zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, choć w niektórych kwestiach światopoglądowych mieliśmy odmienne zdania. Imponowało mi to,że jest ambitny i stale się rozwija w swojej pracy (rzadkie spotkania usprawiedliwiałam sobie jego zapracowaniem, ale jak teraz myślę to po prostu miał mnie gdzieś). Uważałam go za dojrzałą osobę- przeciwieństwo wszystkich facetów jakich spotkałam. Był czuły wobec mnie jak się widywaliśmy. Uważałam go za swojego przyjaciela.
I z tego co pamietam, to bylas w 100% swiadoma, ze on nie chce zwiazku z Toba, a mimo to sie z nim spotykalas.
Na początku znajomości deklarował że poszukuje stałego związku. Na nic nie naciskałam, czekałam na rozwój znajomości. Gdy wracałam do tematu związku to naszą znajomość określał mianem "przyjaźni" i powiedział, że uczucia zawsze mogą się pojawić. W dodatku był wobec mnie czuły i zasyspywał komplementami. A ja głupia czekałam az mu się odmieni.
No i w tym momencie zamiast mu pozwalac na seks, to sie nie czeka i ucina znajomosc, co tez Ci mowilam.
A jak Ty bylas dla niego kochanka, to jemu wystarczylo i tyle.
Ale to dalej nie jest powod zeby okreslac reszte facetow tak jak okreslasz.
Lady Loka napisał/a:beacia96 napisał/a:Ale wiele rzeczy mi się w nim podobało i nie tylko chodzi mi o wygląd zewnętrzny. Bardzo swobodnie czułam się w jego towarzystwie (chyba pierwszy raz w życiu bo przy facetach jestem spięta jak struna) mieliśmy podobne poczucie humoru i podobne upodobania co do muzyki, seriali. Zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać, choć w niektórych kwestiach światopoglądowych mieliśmy odmienne zdania. Imponowało mi to,że jest ambitny i stale się rozwija w swojej pracy (rzadkie spotkania usprawiedliwiałam sobie jego zapracowaniem, ale jak teraz myślę to po prostu miał mnie gdzieś). Uważałam go za dojrzałą osobę- przeciwieństwo wszystkich facetów jakich spotkałam. Był czuły wobec mnie jak się widywaliśmy. Uważałam go za swojego przyjaciela.
I z tego co pamietam, to bylas w 100% swiadoma, ze on nie chce zwiazku z Toba, a mimo to sie z nim spotykalas.
Na początku znajomości deklarował że poszukuje stałego związku. Na nic nie naciskałam, czekałam na rozwój znajomości. Gdy wracałam do tematu związku to naszą znajomość określał mianem "przyjaźni" i powiedział, że uczucia zawsze mogą się pojawić. W dodatku był wobec mnie czuły i zasyspywał komplementami. A ja głupia czekałam az mu się odmieni.
Nie znam dokładnie kwestii, o których wspomina Loka, ale jeżeli było tak, że czułaś, miałaś intuicję, że facet nie chce związku z Tobą, a mimo tego szłaś w ten układ, to możesz mieć pretensje do siebie.
Intuicja, fajna sprawa, wg mnie to wynik nieświadomych mechanizmów uczenia się. Dobrze wyczułaś, że facet nie jest Tobą zainteresowanych poważnie, ale z jakiegoś powodu, Tobie bliżej znanego, ale którego nie chcesz najwyraźniej sobie uświadomić, postanowiłaś spróbować. A wynik jest taki, jak się spodziewałaś. Tylko się utwierdziłaś w swoich wcześniejszych przewidywaniach. I pewnie o to też poniekąd chodziło. Zastanów się od kiedy masz wrażenie, że faceci tylko wykorzystują kobiety? Czy ktoś w Twoim otoczeniu miał zwyczaj tak mawiać?
37 2020-11-26 15:23:14 Ostatnio edytowany przez Misinx (2020-11-26 15:32:08)
Beato znasz pojęcie "incel" ? Wiesz, że jak się Ciebie czyta to można by odnieść wrażenie, że jesteś, albo właśnie zmierzasz do tego, żeby być "damskim incelem" ?
Nienawiść to parszywe uczucie i przede wszystkim niszczy osobą nienawidzącą, a nie obiekt nienawiści. Terapia bardzo by Ci się przydała, bo problem jest znacznie bardziej (jak zwykle) skomplikowany, niż się wydaje. Ja przykładowo byłem przez długie lata facetem kompletnie "niewybieralnym" wśród kobiet. Odnosiłem wrażenie, że jestem wręcz aseksualny. Wszystko było u mnie mocno opóźnione. Pierwszy dotyk kobiety, pierwsze pocałunki, pierwszy seks itd. Gdybym się uparł to też bym sobie wypracował nienawiść do płci przeciwnej. Po latach jak wylądowałem na terapię to się okazało, że mam taki lęk przed bliskością, że podświadomie musiałem przyjmować jakąś postawę, która powodowała, że w relacjach damsko-męskich waliłem głową w "szklany sufit". A paradoksalnie zawsze się lepiej dogadywałem z kobietami. Ale tylko do pewnego etapu znajomości.
Niestety najczęściej jest tak, że w bardzo dużym stopniu przyczyna naszych problemów tkwi w nas samych, a nie w otoczeniu. My w pewnym momencie niemal kształtujemy to otoczenie tak, żeby doskonale pasowało do naszego obrazu "rzeczywistości". To jest taki zamknięty krąg.
Oczywiście możesz przyjąć i tkwić w postawie wojowniczej wobec mężczyzn, tylko co Ci to da ? Wybijesz nas wszystkich ? Ja Ci mogę nawet kibicować, bo generalnie też mam kiepskie zdanie o przedstawicielach mojej płci Ale to jest walka z "wiatrakami".
To prawda, że całe mnóstwo facetów jest beznadziejnych. Ubolewam nad tym. Ale całkiem spore grono jest też w porządku Ideałów praktycznie nie ma. A facet to jest "stworzenie" dość łatwo sterowalne
Nawet osobnika dorosłego można jeszcze w jakimś stopniu "wychować", "nauczyć paru sztuczek"
Ale przede wszystkim jeśli kobiety chcą zrobić przysługę innym kobietom, to niech dobrze wychowują swoich synów, bo to ma największy wpływ na to jaki facet jest w dorosłym życiu.
38 2020-11-26 15:40:10 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-11-26 15:41:05)
Niestety najczęściej jest tak, że w bardzo dużym stopniu przyczyna naszych problemów tkwi w nas samych, a nie w otoczeniu. My w pewnym momencie niemal kształtujemy to otoczenie tak, żeby doskonale pasowało do naszego obrazu "rzeczywistości". To jest taki zamknięty krąg.
O tym samym piszemy, chociaż trochę w innych słowach. Ale zawsze zwiększa to szansę, że dotrzemy do autorki ;-)
Oczywiście możesz przyjąć i tkwić w postawie wojowniczej wobec mężczyzn, tylko co Ci to da ? Wybijesz nas wszystkich ? Ja Ci mogę nawet kibicować, bo generalnie też mam kiepskie zdanie o przedstawicielach mojej płci
Ale to jest walka z "wiatrakami".
Nie obawiaj się, nic Tobie nie grozi, bo takie uogólnienia „wszyscy faceci to...” albo w innym układzie „wszystkie kobiety to...” nie szkodzą ani kobietom, ani mężczyznom, ale wyznawcy tak uogólnionych poglądów., bo pozbawia go umiejętności widzenia świata i ludzi takimi, jakimi są. A ofiara swoich poglądów najczęściej nie zdaje sobie z tego sprawy, a wynikające z tego problemy tłumaczy w ten sam sposób, czyli stosując uogólnienia typu „wszyscy faceci ...” zamiast zastanowić się nad sobą.
Misinx napisał/a:Niestety najczęściej jest tak, że w bardzo dużym stopniu przyczyna naszych problemów tkwi w nas samych, a nie w otoczeniu. My w pewnym momencie niemal kształtujemy to otoczenie tak, żeby doskonale pasowało do naszego obrazu "rzeczywistości". To jest taki zamknięty krąg.
O tym samym piszemy, chociaż trochę w innych słowach. Ale zawsze zwiększa to szansę, że dotrzemy do autorki ;-)
Misinx napisał/a:Oczywiście możesz przyjąć i tkwić w postawie wojowniczej wobec mężczyzn, tylko co Ci to da ? Wybijesz nas wszystkich ? Ja Ci mogę nawet kibicować, bo generalnie też mam kiepskie zdanie o przedstawicielach mojej płci
Ale to jest walka z "wiatrakami".
Nie obawiaj się, nic Tobie nie grozi, bo takie uogólnienia „wszyscy faceci to...” albo w innym układzie „wszystkie kobiety to...” nie szkodzą ani kobietom, ani mężczyznom, ale wyznawcy tak uogólnionych poglądów., bo pozbawia umiejętności widzenia świata i ludzi takimi, jakimi są. A ofiara swoich poglądów najczęściej nie zdaje sobie z tego sprawy, a wynikające z tego problemy tłumaczy w ten sam sposób, czyli stosując uogólnienia typu „wszyscy faceci ...” zamiast zastanowić się nad sobą.
Nie obawiam się Podobno chromosom Y jest ewolucyjnie na wyginięciu
Ja po nim płakał nie będę.
"Wprawdzie poznaliśmy się przez internet i pisaliśmy zaledwie miesiąc, ale jak to ja zbyt dużo sobie wyobraziłam. Wiadomo początki jak z bajki miłe słówka, długie rozmowy całymi dniami.."
No i jaką naukę wyciągnęłaś z tego?
Miłe słówka nic nie kosztują. Ile takie słodzenie czy obietnice są warte na początku znajomości i to jeszcze internetowej, gdzie ktoś zupełnie Cię nie zna. Można tymi samymi tekstami zaczynać rozmowę z wieloma kobietami. Może któraś uwierzy i się złapie..
Nienawiść to paskudne uczucie, jeszcze gorsza jest chęć zemsty..
Koleżanki wyżej powiedziały chyba wszystko, co było do powiedzenia:)
Na początku znajomości deklarował że poszukuje stałego związku. Na nic nie naciskałam, czekałam na rozwój znajomości. Gdy wracałam do tematu związku to naszą znajomość określał mianem "przyjaźni" i powiedział, że uczucia zawsze mogą się pojawić. W dodatku był wobec mnie czuły i zasypywał komplementami. A ja głupia czekałam az mu się odmieni.
Jeśli deklarował, że poszukuje trwałego związku, to jak najbardziej może być to prawdą. Kiedy pytałaś, nie oszukiwał Cię, mówił wprost, że traktuje Cię jak przyjaciółkę, to TY nawinie założyłaś, że mu się odmieni, czekałaś, liczyłaś na wielką miłość, pozwoliłaś poszybować swojej wyobraźni. Jednym słowem samą siebie zapędziłaś w kozi róg, a teraz wieszasz na nim psy.
beacia96 napisał/a:Na początku znajomości deklarował że poszukuje stałego związku. Na nic nie naciskałam, czekałam na rozwój znajomości. Gdy wracałam do tematu związku to naszą znajomość określał mianem "przyjaźni" i powiedział, że uczucia zawsze mogą się pojawić. W dodatku był wobec mnie czuły i zasypywał komplementami. A ja głupia czekałam az mu się odmieni.
Jeśli deklarował, że poszukuje trwałego związku, to jak najbardziej może być to prawdą. Kiedy pytałaś, nie oszukiwał Cię, mówił wprost, że traktuje Cię jak przyjaciółkę, to TY nawinie założyłaś, że mu się odmieni, czekałaś, liczyłaś na wielką miłość, pozwoliłaś poszybować swojej wyobraźni. Jednym słowem samą siebie zapędziłaś w kozi róg, a teraz wieszasz na nim psy.
To nawet nie była przyjaźń tylko FF, tylko ten tchórz nawet nie umiał tego poprawnie nazwać. Teraz jak myślę to pewnie nawet mu się nie podobałam fizycznie, po prostu sypiał ze mną dla zabawy albo żeby mnie upokorzyć co doskonale mu się udało.
44 2020-11-28 13:02:46 Ostatnio edytowany przez kermitka (2020-11-28 13:04:13)
Niestety - jest sporo malo inteligentnych, zeby nie powiedziec glupich facetow. ale to samo odnosi sie do kobiet.
Jesli facet mowi, ze moze uczucie sie jeszcze pojawi to jest naciagana sprawa. Raczej watpliwe, jesli sie cos nie pojawilo na poczatku to sie raczej nie pojawi. Albo bedzie naciagane na sile....
Ja bym 2 sfery w zwiazku odroznila: sexualna i emocjonalna - jesli obie wspolgraja jest szansa na fajny zwiazek - a nawet milosc.
Jesli jest sexualna to tez okay - ale tylko na przelotny romans - jesli obie strony to rozumieja i sie na taki uklas zgadzaja ze jest sex ale nie ma milosci to okay. Ale to jest zwiazek sexualny - romans.
Wiele kobiet ma parcie ( ale i mezczyn ) ma parcie na staly zwiazek - sex plus milosc emocjonalana - a to zdarza sie rzadziej, wymaga poszukiwan, pracy dopasaowania, przede wszystlim znalezienie emocjonalnie bliskiej osoby. To lut szczecia, albo pracy (intensywnych poszukiwan)- A i roczarowanie i frustracja jest b duza, jesli jednak to nie gra..
Moze jednak powinnismy zwiazki damsko meskie troche luzniej potraktowac? I siebie oczywiscie stawiac zawsze na 1 miejscu. By w razie rozczarowania po prostu odejsc....?
Historycznie, zarówno największe bohaterstwo, jak również najgorsze barbarzyństwo przypisywano mężczyznom. Kobiety lokowano pośrodku, z mężczyznami kojarzono czyny albo wspaniałe, albo straszne. Obecnie tą pierwszą stronę utożsamia się z seksizmem, a ta druga stała się podstawą programów lewicy. Mizoandria jest nie tylko tolerowana, ale jest przede wszystkim wspierana instytucjonalnie - stwierdzenie, że "gdyby faceci zachodzili w ciążę, aborcja była by do kupienia w kiosku Ruchu" praktycznie stało się formalnym elementem rezolucji Parlamentu Europejskiego. Za to krytyka radykalnego feminizmu, który pozbył się już resztek pozorów jest nazywana mizoginią i nienawiścią do wszystkich kobiet. Niestety, król jest nagi.
Ten post Grasse to prowokacja? To nie wątek na temat feminizmu
Ten post Grasse to prowokacja? To nie wątek na temat feminizmu
Nie, to nie prowokacja, tylko odpowiedź na postawione pytanie, stwierdzenie faktu.
Ten post Grasse to prowokacja? To nie wątek na temat feminizmu
Dziadersi wszędzie widzą jedno ;-)
Autorko, mam nadzieję, że nie potwierdzi to Twojego obrazu świata, gdzie wszyscy mężczyźni są tacy sami. Naprawdę oprócz dziadersów można spotkać też takich, którzy szanują kobiety. Musisz wprowadzić może pewien filtr na etapie selekcji do znajomości.
Nie, to nie prowokacja, tylko odpowiedź na postawione pytanie, stwierdzenie faktu.
Na które pytanie jest to odpowiedź?
Autorko, mam nadzieję, że nie potwierdzi to Twojego obrazu świata, gdzie wszyscy mężczyźni są tacy sami. Naprawdę oprócz dziadersów można spotkać też takich, którzy szanują kobiety. Musisz wprowadzić może pewien filtr na etapie selekcji do znajomości.
Ej no, jako niewątpliwy dziaders nie przypominam sobie żebym w życiu osobistym nie szanował kobiet. Jedna może mieć do mnie jakiś żal o sposób zakończenia związku ale to było sto lat temu i na pewno się z tego pozbierała, ma męża i wianuszek dzieci
Grasse napisał/a:Nie, to nie prowokacja, tylko odpowiedź na postawione pytanie, stwierdzenie faktu.
Na które pytanie jest to odpowiedź?
Ogólnie do tematu, który jest mocno rozlany z tego co widzę. Więc się wypowiadam. Zarówno mizoandria, jak i mizoginia są niekorzystne zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Płcie wzajemnie siebie potrzebują, relacje męsko-damskie to nie walka klas. Tak jak wspomniałem, mizoandria jest umacniana systemowo, szczególnie w krajach Europy zachodniej, ale do Polski też to powoli wchodzi.
Nie, nie potrzebujemy siebie nawzajem spokojnie możemy się bez Was obejść
Nie, nie potrzebujemy siebie nawzajem
spokojnie możemy się bez Was obejść
Uważasz, że możesz mówić za wszystkie kobiety ?
Nie, nie potrzebujemy siebie nawzajem
spokojnie możemy się bez Was obejść
Twój wybór.
beacia96 napisał/a:Nie, nie potrzebujemy siebie nawzajem
spokojnie możemy się bez Was obejść
Uważasz, że możesz mówić za wszystkie kobiety ?
Ja tam lubię mojego narzeczonego
Chłop się poświęca i daje jeść kotom o 6 rano codziennie, żebym ja nie musiała wąchać kociego jedzenia, od którego mnie mdli a mógłby pospać dłużej, bo pracuje od 9
Pewnie bym się obeszła bez niego, ale co to byłaby za marna jakość życia
beacia96 napisał/a:Nie, nie potrzebujemy siebie nawzajem
spokojnie możemy się bez Was obejść
Uważasz, że możesz mówić za wszystkie kobiety ?
Beacia96 jest na etapie wylewania złości za swoje związkowe niepowodzenia i przekładania jej na wszystkich mężczyzn, zupełnie przy tym nie patrząc, że generalizuje w sposób zupełnie nieuprawniony.
Prawdę mówiąc wolałabym, Beaciu, gdybyś jednak wypowiadała się we własnym imieniu. Dla przykładu dodam, że dla mnie świat bez mężczyzn byłby do bani.
Zarówno mizoandria, jak i mizoginia są niekorzystne zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Płcie wzajemnie siebie potrzebują, relacje męsko-damskie to nie walka klas.
Mnie osobiście rażą obydwie te skrajne postawy. Świat jest tak stworzony, że doskonale się uzupełniamy i, jak napisałeś, właśnie dlatego wzajemnie się potrzebujemy. Udawanie, że jest inaczej, jest wbrew naszej naturze, zaś zwalczanie się, wzniecanie nienawiści, udowadnianie, że któraś płeć jest lepsza/gorsza - czemu to ma służyć? <pytanie retoryczne> Różnimy się między sobą, to na pewno, w pewnych sferach dosyć radykalnie, ale czy nie to właśnie chodzi, by umieć się pięknie różnić?
Misinx napisał/a:beacia96 napisał/a:Nie, nie potrzebujemy siebie nawzajem
spokojnie możemy się bez Was obejść
Uważasz, że możesz mówić za wszystkie kobiety ?
Beacia96 jest na etapie wylewania złości za swoje związkowe niepowodzenia i przekładania jej na wszystkich mężczyzn, zupełnie przy tym nie patrząc, że generalizuje w sposób zupełnie nieuprawniony.
Problem polega na tym, że ten etap trwa od ponad 2 lat. To już uest niezdrowe.
Olinka napisał/a:Misinx napisał/a:Uważasz, że możesz mówić za wszystkie kobiety ?
Beacia96 jest na etapie wylewania złości za swoje związkowe niepowodzenia i przekładania jej na wszystkich mężczyzn, zupełnie przy tym nie patrząc, że generalizuje w sposób zupełnie nieuprawniony.
Problem polega na tym, że ten etap trwa od ponad 2 lat. To już uest niezdrowe.
Nie od ponad 2 lat. Jestem tu od 2018. Pod koniec 2018 (na swoje nieszczęście) poznałam tego śmiecia i wtedy nienawiść mi przeszła. Teraz trafiłam do punktu wyjścia.
Lady Loka napisał/a:Olinka napisał/a:Beacia96 jest na etapie wylewania złości za swoje związkowe niepowodzenia i przekładania jej na wszystkich mężczyzn, zupełnie przy tym nie patrząc, że generalizuje w sposób zupełnie nieuprawniony.
Problem polega na tym, że ten etap trwa od ponad 2 lat. To już uest niezdrowe.
Nie od ponad 2 lat. Jestem tu od 2018. Pod koniec 2018 (na swoje nieszczęście) poznałam tego śmiecia i wtedy nienawiść mi przeszła. Teraz trafiłam do punktu wyjścia.
Zapisz się może na jakieś sporty walki, albo idź postrzelać na strzelnicę. Odreaguj tą wściekłość, a nie nakręcaj się absurdalnie. Czy Twoim zdaniem facet, który przez swoje niepowodzenia emocjonalne nienawidziłby wszystkich kobiet i twierdził, że są złe, beznadziejne i niepotrzebne byłby racjonalny ?
beacia96 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Problem polega na tym, że ten etap trwa od ponad 2 lat. To już uest niezdrowe.
Nie od ponad 2 lat. Jestem tu od 2018. Pod koniec 2018 (na swoje nieszczęście) poznałam tego śmiecia i wtedy nienawiść mi przeszła. Teraz trafiłam do punktu wyjścia.
Zapisz się może na jakieś sporty walki, albo idź postrzelać na strzelnicę. Odreaguj tą wściekłość, a nie nakręcaj się absurdalnie. Czy Twoim zdaniem facet, który przez swoje niepowodzenia emocjonalne nienawidziłby wszystkich kobiet i twierdził, że są złe, beznadziejne i niepotrzebne byłby racjonalny ?
Nie, ale jeśli jego złość była by uzasadniona tym, że został skrzywdzony to bym go zrozumiała i nawet trochę współczuła.
Misinx napisał/a:beacia96 napisał/a:Nie od ponad 2 lat. Jestem tu od 2018. Pod koniec 2018 (na swoje nieszczęście) poznałam tego śmiecia i wtedy nienawiść mi przeszła. Teraz trafiłam do punktu wyjścia.
Zapisz się może na jakieś sporty walki, albo idź postrzelać na strzelnicę. Odreaguj tą wściekłość, a nie nakręcaj się absurdalnie. Czy Twoim zdaniem facet, który przez swoje niepowodzenia emocjonalne nienawidziłby wszystkich kobiet i twierdził, że są złe, beznadziejne i niepotrzebne byłby racjonalny ?
Nie, ale jeśli jego złość była by uzasadniona tym, że został skrzywdzony to bym go zrozumiała i nawet trochę współczuła.
No właśnie beacio tak samo w Twoim przypadku można zrozumieć Twoje emocje i współczuć Ci, ale musisz sobie uświadomić, że takie podejście jest po prostu bez sensu. Tu nie chodzi o to, że musisz się wiązać z facetem, bo nie musisz. Jest życie bez faceta, tak jak jest życie bez kobiety. Są ludzie, którzy idą tą drogą i potrafią być zadowoleni z życia. Ale to nie są ludzie, których motywuje nienawiść do "drugiej strony". To są ludzie, którzy po prostu mają inne priorytety w życiu, żyją czym innym. A Twoja nienawiść do mężczyzn pokazuje tylko to, że Ty czujesz ogromną potrzebę relacji z mężczyzną, ale czujesz się tak bardzo zraniona, że reakcją na ten ból jest nienawiść. Tylko, że ta nienawiść nie zastąpi Ci potrzeby tej relacji. To tak nie działa. Ta nienawiść będzie w Tobie tkwić jak drzazga i ciągle o sobie przypominać, bo niestety w tym świecie nie unikniesz kontaktów z mężczyznami. Będziesz spotykać takich, którzy Ci się będą podobali, będziesz spotykać miłych mężczyzn, pewnie spotkasz nawet jakiegoś fajnego faceta, który będzie Tobą poważnie zainteresowany. Ale wszystkie te relacje będziesz psuć, bo będziesz nienawidzić. Kogo więc najbardziej skrzywdzisz tym uczuciem ? Siebie samą.
Misinx napisał/a:beacia96 napisał/a:Nie od ponad 2 lat. Jestem tu od 2018. Pod koniec 2018 (na swoje nieszczęście) poznałam tego śmiecia i wtedy nienawiść mi przeszła. Teraz trafiłam do punktu wyjścia.
Zapisz się może na jakieś sporty walki, albo idź postrzelać na strzelnicę. Odreaguj tą wściekłość, a nie nakręcaj się absurdalnie. Czy Twoim zdaniem facet, który przez swoje niepowodzenia emocjonalne nienawidziłby wszystkich kobiet i twierdził, że są złe, beznadziejne i niepotrzebne byłby racjonalny ?
Nie, ale jeśli jego złość była by uzasadniona tym, że został skrzywdzony to bym go zrozumiała i nawet trochę współczuła.
Tylko to dalej nie zmienia tego, że jak przychodzi tu i uogólnia i opowiada jak to kobiety są śmieciami to ląduje z banem i tyle. Nie można tak robić po prostu.
Nie chcesz terapii, ok. Ale jeżeli jesteś z rocznika 96, to może powinnaś po prostu dojrzeć i przestać zachowywać się jak skrzywdzona 15latka. Jesteś dorosłą kobietą i powinnaś wiedzieć, że to co mówisz wcale dobre i zdrowe nie jest.
Poza tym jeżeli w 2018 narzekałaś na facetów, a narzekałaś praktycznie od początku bytności na forum, a potem Ci przeszło i poznałaś kolejnego faceta, który zrobił Ci dokładnie to samo, to też jest kwestia Ciebie i tego, do jakich facetów Ciebie ciągnie i jakich facetów ciągnie do Ciebie i to jak najbardziej jest do naprawienia.
I tak jak pisałam w innym temacie, w którym szerzyłaś swoje bzdurne myślenie - masa szczęśliwych i długotrwałych związków pokazuje, jak bardzo się mylisz w swoim myśleniu.
Teraz widzę, że zachowałam się okropnie Żaden ból nie usprawiedliwia nienawiści. Nie chcę stać się osobą, która krzywdzi innych bo jej nie wyszło, a zdałam sobie sprawę, że właśnie ku temu zmierzam.
Teraz widzę, że zachowałam się okropnie
Żaden ból nie usprawiedliwia nienawiści. Nie chcę stać się osobą, która krzywdzi innych bo jej nie wyszło, a zdałam sobie sprawę, że właśnie ku temu zmierzam.
Ostatnio też o tym wiedziałaś.
Becia, jesteś strasznie niestabilna, serio.
beacia96 napisał/a:Teraz widzę, że zachowałam się okropnie
Żaden ból nie usprawiedliwia nienawiści. Nie chcę stać się osobą, która krzywdzi innych bo jej nie wyszło, a zdałam sobie sprawę, że właśnie ku temu zmierzam.
Ostatnio też o tym wiedziałaś.
Becia, jesteś strasznie niestabilna, serio.
Wcześniej tak powiedziałam, bo poczułam się "zaatakowana" i przeprosiłam dla świętego spokoju. Teraz to autentycznie mi przykro. Jestem wściekła na siebie, że przez jakąś tam durną znajomość straciłam zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość.