Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(, - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Napisze. bo brak mi sił...

Poznałem Ja na necie w tamtym roku. Przypadkowy traf totalnie.  Dużo rozmów...poznawania siebie w coraz bliższy sposób poprzez wielogodzinne rozmowy.  Po 2 miesiącach powiedziała że się zakochała we mnie. Nie bała się odleglości - była znacz. Nie przeszkadzał jej fakt, że nie mogę jej powiedzieć, że ja ja tez "kocham" na już.  Wiedziała że już miałem związek na odległość i nie wypalił....daliśmy sobie czas umówiliśmy na spotkanie. Niestety musiała nagle wyjechać pomóc rodzinie. Miało jej nie być miesiąc, ale niestety przedłużyło się znacznie. Nie poddawaliśmy się, coraz więcej poznawaliśmy. Czuliśmy się coraz bardziej pewni siebie. Bdowaliśmy krok po kroku zaufanie,coraz bardziej czułem, że ona nie zauroczyła się, ale naprawdę mocno mocno jej zależy i Kocha.  Dowiedziałem się przez ten czas, że jej związki z facetami nie udawały się w pełni....Pierwszy był w miarę ok, ale się wypaliło a drugi to związek z bucem ( a na zewnatrz idealny facet), który traktował ją wykorzystywał mentalnie i fizycznie. Nikt jej nie pomagał, bo nikt się nie chciał wtrącać... no i wszyscy się bali... Poznawałem ją, okazywała się bardzo wrażliwa, ale inni tego nie widzieli - kryła to. Pewnego dnia nagle dowiedziałem się, że miała próbe samobójczą. Dowiedziałem się, że to miało związek z jej przeszłością, że straciła dziecko przez ojca dziecka, że nie potrafi w głebi z tym pogodzić, że wiedzą o tym tylko najbliższi.

Kilka tygodni przed jej powrotem powiedziałem że ją Kocham...wielka radość...miała zaraz wracać, więc już myśl o spotkaniu...niestety potoczyło inaczej.
Po świetach, niedługo po powrocie, jej babcia wylądowała w szpitalu i zmarła. Mocno to przeżyła, pocieszałem, wspierałem, ale nie chciała bym przyjechał. Chciała koniecznie by 1 spotkanie było hmm idealne. Chciała przyjechac po mnie, i ze nie poda mi adresu. Myslalem ze to kwestia dni...
Zaraz po śmierci babci...uszkodziła nogę..Poważnie. Lekarze, szpitale, gips.. co tu dużo mówić.

Umowilismy sie na walentynki...wszystko bylo zaklepane. Kilka dni przed poszla do ginekolog po tabletki anty, lekarz zlecił badania, a po nich zabronił jej branie ich - ciężkie zaburzenia hormonów, mogących mieć wpływ na urodzenie dzieci w przyszłości. Nastały Ciężkie dni...rozpacz...przekonywanie do leczenia. Zgodziła się. Przełożyliśmy spotkanie, uznałem że jej zdrowie jest ważniejsze.

Kochala mnie za to wsparcie, jaki jestem...mowila ze jestem przeciwienstwem tego buca...i nigdy tak nie Kochała.

Po wyjsciu z szpitala (ileś dni) poszla do znajomych, namowila ja na to kolezanka - choć miał być tam były. Po weekendzie nagle zerwala ze mna. Nie wiadomo czemu, zachowywala dziwnie, mialem zle mysli.  Po kilku godzinach dostałem wiadomość ze miala wypadek i jest w ciężkim stanie. Miała operację głowy.  Iles godzin czuwania, modlenia, lez, modlitw...operacja sie udała.Wybudzila sie, w dobrym stanie, ale nic nie pamietala. Szalona radosc ale i obawa jak przyjmie to wszystko co się działo.  Spytacie czemu nie pojechalem?  Bo nie chciano bym przyjechal, bo lekarze zabronili miedzy innymi jej stresu. Jakiekolwiego. Jakiejkolwiek zmiany. Do tego nie chciala i ona sama. Nie chciala taka pokazywac. Wrocila do domu, dni sie toczyły. Pewnego dnia miala chwile zalamania, wydusila ze wtedy na spotkaniu, dorwal ja ten buc  i prawie zgwalcil. Noc rozmowy, płaczu...wydawalo sie ze jest lepiej, ale  kilka dni pozniej kolejne załamanie. Wyblagalem by gadala z rodzeństwem..powiedziala bratu. Myslalem ze to pomoze, ale bylo jeszcze gorzej i zerwała kontakt ze mną.  Prosilem i blagalem by rozmawiali z nia, by wspominali o mnie. Nie chciała nikogo. Po ilus dniach nagle i zamarł kontakt z osobą co się dowiadywałem co i jak u nieh. Gdy się odezwala powiedziala, ze nie wiem ważnej rzeczy. Ze została zgwałcona i to zmieniło wszystko. Ze jest w ciazy...z nim. Gdy to pisze sam nie moge nadal to przezyc i uwierzyc, bo wg. wszystkich wynikow miało to być niemożliwe na ten czas. Dziecka postanowila nie usuwać, choc wiedziala jak to wplynie na Nas. Nie moglem i nie moge ja winic, posiadanie dziecka to marzenie kobiety, a utrata poprzedniego to byla trauma psychiczna..Poczatki rozmow jak dowiedziala sie ze wiem...koszmarne...lzy i cierpienie obu stron...wspieralem ile moglem, ale widziala jak to boli. Od momentu dowiedzenia nie chce slyszec bym przyjechac, wszyscy jej to odradzili i powiedzieli zeby skoncentrowała na swoim zyciu i dziecku . Fakt faktem, cieżko nagle przyjac do wiadomosci, ze w zwiazku pojawia sie Dziecko..i to nie Twoje... poczatkowo mowila mi jak boi, ze nie jest gotowa...z kazdym dniem i tygodniem zaczela zamykac przede mna....kryc i oddalac.. Oddala sie ode mnie, rozmowy sa coraz bardziej ogolne i o niczym.  Wiem ze chce i kocha mnie jak dawniej, ale jednoczesnie jakby ucieka ode mnie coraz dalej. Coraz mniej jest mnie, rodza sie nieporozumienia i klotnie...W pewnej chwili uznała że to koniec, zerwała kontakt - podobno wyjechała. Moze jestem zalosny, moze zalosnie postepuje, nie musicie mi mowic ze powinienem wydusic adres dawno temu, pojechac na sile...ale nie chciala dac, chciala koniecznie sprawic taki rodzaj prezentu. chciala by bylo idealnie...a pozniej nie chciala rodzina, a bez jej zgody tez nie chca niczego. Kazdy tylko pokazuje zebym spadal. Zero poczucia ze ktos popchnie ja do mnie, zrozumie i mnie w tym wszystkim...jestem beznadziejny:(((

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-05-05 20:49:51)

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

I dlatego właśnie nie powinno się zwlekać ze spotkaniem, jak się poznaje przez Internet... .

A co masz zrobić?
Skasować Jej namiary.
I nie jesteś beznadziejny, po prostu nie było Wam dane się spotkać.

3

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Myślę, że byłeś odskocznią od jej problemów sercowych, takim wirtualnym terapeutą z którym nigdy nie zamierzała się spotkać.
Podejrzewam, że wkręcała Cię od samego początku, mając świadomość, że nigdy nie dowiesz się prawdy, bo nie zdecydujesz się na przyjazd w ciemno (czy znasz jej nazwisko, adres, miejsce pracy?).
Sądzę tak dlatego, że zastanawiający jest ten nawał tragicznych wydarzeń w jej życiu. Jak na okres kilku m-cy, to naprawdę dużo. Obawiam się, że po prostu okłamywała Cię od początku.

4

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

To nie byla moja wina w kwestii zwlekania, bo ja iles razy chcialem...ale ciagle cos/ktos przeszkadzal..lub wypadalo..i ciezko tu nawet mowic ze specjalnie, tylko naprawde cos wyskakiwalo...w kwestii tych zdarzen nie oklamywala mnie. Ciezko sobie zrobic specjalnie gipsy, szpitale, nie mowiac ze jak ktos placze z rozpaczy tak, ze ledwo cos da z siebie wydusic, to ciezko nie uwierzyc...do tego kontakt z jej przyjaciloka - ktorej nie jestem ulubiencem, ale jednak tez byl wiarygodny. Gdyby chciala sie mnie pozbyc, moglaby zwyczajnie powiedziec, ze kogos poznala blisko i tyle...bez zadnych kombinowan by to bylo....nie jest falszywa.  Fakt -  z kwestii najblizszych danych malo znam, ale ona naprawde jest taka uparta ze specjalnie nie podala bym nie przyjechal sam...Ciezko mi sie pogodzic, ze co? ze los tak chcial, ze akurat nasza dwojka sie spotkac nie mogla, a dorabane tak zostalo, ze gorzej byc nie moze...Po prostu nie do ogarniecia.

5

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,
tomatelloo napisał/a:

To nie byla moja wina w kwestii zwlekania, bo ja iles razy chcialem...ale ciagle cos/ktos przeszkadzal..lub wypadalo..i ciezko tu nawet mowic ze specjalnie, tylko naprawde cos wyskakiwalo...w kwestii tych zdarzen nie oklamywala mnie. Ciezko sobie zrobic specjalnie gipsy, szpitale, nie mowiac ze jak ktos placze z rozpaczy tak, ze ledwo cos da z siebie wydusic, to ciezko nie uwierzyc...do tego kontakt z jej przyjaciloka - ktorej nie jestem ulubiencem, ale jednak tez byl wiarygodny. Gdyby chciala sie mnie pozbyc, moglaby zwyczajnie powiedziec, ze kogos poznala blisko i tyle...bez zadnych kombinowan by to bylo....nie jest falszywa.  Fakt -  z kwestii najblizszych danych malo znam, ale ona naprawde jest taka uparta ze specjalnie nie podala bym nie przyjechal sam...Ciezko mi sie pogodzic, ze co? ze los tak chcial, ze akurat nasza dwojka sie spotkac nie mogla, a dorabane tak zostalo, ze gorzej byc nie moze...Po prostu nie do ogarniecia.

Ja tam nie wiem czy wierzę w przeznaczenie, los i takie tam, ale kurcze jak czytałam Twojego pierwszego posta to zaraz mi to przyszło do głowy, że po prostu nie dane jest się Wam spotkać.
A jeszcze dosadniej, Ona po prostu nie chciała nigdy tego spotkania.
Wystarczyłeś jej internetowo czy też telefonicznie.

Uwierz zakochana dziewczyna zrobi wszystko, żeby się spotkać.

6

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Jaki los? Nie dorabiaj sobie ideologii. Dziewczyna nie chciała się spotkać i się nie spotkaliście.  Argument, że zakochana osoba nie chciała byś do niej przyjechał, bo to ona powinna jest absurdalny. Dziwię ci się, że jej tego nie uświadomiłeś. Wyznanie miłości jak widać przychodzi jej łatwiej niż adresu. Z jej strony dziecinada i traktowanie cię jak poduszkę do wypłakania, z twojej słabość, że jej na to pozwalałeś. Pewnie wzbudzałeś w niej na początku emocje, pewnie nawet była zauroczona ale jak widać nie wystarczyło to do przełamania jej obaw przed spotkaniem. Jest dorosła (co jak widać nie idzie w parze z dojrzałością) i podjęła decyzję - odsunęła cię na boczny tor. Możesz trwać "przy niej" i nadal ją wspierać, ale szacunek do siebie jeszcze nikomu nie wyszedł na złe. Było i się skończyło, jeśli jesteś wystarczająco inteligentny to wyciągniesz wnioski i podobnych błędów w przyszłości nie popełnisz.

7

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Nie mogliście się spotkać ponieważ:
1.najpierw musiała jechać do brata z jakąś pomocą,
2. potem babcia ciężko zachorowała i umarła,
3.następnie ona uszkodziła nogę, bardzo poważnie oczywiście
4. potem rozpaczała, bo dowiedziała się, że jest bezpłodna,
5. następnie przeżywała intensywne leczenie,
6. potem miała tragiczny wypadek, trepanację czaszki!!!
7. międzyczasie została zgwałcona,
8. a teraz jest w ciąży!
...i Ty w to wszystko wierzysz? Uważam, że jesteś bardzo naiwny, dałeś się wkręcić i nadal nie możesz uwierzyć ze ona zabawiła się Twoim kosztem, a gdy wyczerpały jej się pomysły na tragedie życiowe, zaczęła  powoli ograniczać kontakt. Zresztą jeśli ona naprawdę jest w ciąży (w co wątpię), to być może żyje sobie teraz z nowym, albo byłym facetem, a kontakt z Tobą w tych okolicznościach jest nieco ryzykowny.

8 Ostatnio edytowany przez Anonim88121 (2016-05-07 09:55:32)

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Ja robiłem co mogłem - prosiłem, mówiłem, tłumaczyłem.  Nie wszystko opisałem, bo zwyczajnie zajeło by to wieki, a jest zakręcone jeszcze bardziej. Fakt faktem również, że ciężko wytrzymać "by tylko trwać".. NAwet po tych wydarzeniac, powiedziałem że chce przyjechac. Ale nie chce i tak/

Co do wydarzeń:
1. Tak musiala.
2. O babci i sytuacji z nia, że różnie może być było mówione wcześniej już.
3. Noge uszkodzila, gips widzialem, slyszalem co dzialo - chyba specjalnie gipsu sie nie robi?
4. O problemach z hormonami - wiedziała wczesniej. Ale było w miarę stabilnie. Pozniej zrobila przerwe w tabletkach anty, az do momentu gdy mialem przyjechac. Wtedy wyszly te cuda - tego tez jestem pewny na 100%.
5. Nie napisalem ze bylo to intensywne leczenie, tylko leczenie...poszla na poltora tygodnia do szpitala. Urzadzenia szpitalne, trupia bladosc, chyba tez nie udawala..?
6. Jej bliski odezwał się do mnie po wypadku, wiedzac ze jestem jej najblizszy. Ona nie miala pojecia ze cos wiem az do zyskania przytomnosci. Operacja  głowy (czaszki) - myslicie naprawde ze z takiego czegos mozna zartowac, nie wierzyc?
7. Została zgwałcona, ileś godzin poźniej bez powodu zerwala, a kolejne ileś godzin poźniej stał wypadek.  Wiem że to jest prawdziwe, wierzcie lub nie.
8. Jest w ciazy. Widzialem chocby brzuszek i inne "dowody".

Mozna nie wierzyc, bo sam bym uwierzyc nie moge. I pewnie bym nie mogl gdyby ktos mi to opowiedzial - ale jestem pewny, ze akurat to nie jest zmyslone. Zeby sie z kims rozstac/pozbyc wystarczy zwyczajnie powiedziec ze sie przestalo kochac, zalezec, ze sie kogos ma, i 100 innych powodow. Nie trzeba kombinowac.  Tak zyje z osoba ktora ja zgwalcila...:// ehhh Rozumiem ze to sie wydaje nieprawdopodne, ale nie przesadzajcie z opiniami. Mozecie jechac po mnie jak chcecie.

9

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Przedstawię Ci prawdopodobną wersje wydarzeń.
Dziewczyna przeżywała rozterki miłosne z powodu kryzysu w związku, może nawet rozstała się na jakiś czas ze swoim chłopakiem, lub on ją zostawił. Międzyczasie postanowiła znaleźć odskocznię, zwierzyć się z problemów, poflirtować, poprawić samopoczucie, bo z drugiej strony znalazła się osoba chętna, zaangażowana i łatwowierna.
Nigdy nie zamierzała się z Tobą spotkać, bo cały czas czekała, lub prowadziła rozgrywki ze swoim chłopakiem, dlatego też nie masz żadnych namiarów na nią (znasz choćby jej nazwisko?). W momencie, gdy zacząłeś proponować spotkania, ją zaczęły nękać różne nieszczęścia, które uniemożliwiały spotkania z Tobą.
Im bardziej Ty prosiłeś o spotkanie tym większe ją spotykały tragedie smile

Anonim88121 napisał/a:

Mozna nie wierzyc, bo sam bym uwierzyc nie moge. I pewnie bym nie mogl gdyby ktos mi to opowiedzial - ale jestem pewny, ze akurat to nie jest zmyslone. Zeby sie z kims rozstac/pozbyc wystarczy zwyczajnie powiedziec ze sie przestalo kochac, zalezec, ze sie kogos ma, i 100 innych powodow. Nie trzeba kombinowac.  Tak zyje z osoba ktora ja zgwalcila...:// ehhh Rozumiem ze to sie wydaje nieprawdopodne, ale nie przesadzajcie z opiniami. Mozecie jechac po mnie jak chcecie.

Wybacz ten uśmiech, ale naprawdę nie musisz martwić się o nią, z nią wszystko ok i to od dawna. Ciąża nie jest z pewnością wynikiem gwałtu.
Wisienką na torcie tej kpiny jaką sobie z Ciebie urządziła jest fakt, że ona żyje teraz ze swoim domniemanym gwałcicielem, przez którego próbowała popełnić samobójstwo (kolejna tragedia, którą przeoczyłam)???!!!
Z maniackim uporem powtarzasz, że na 100% jesteś pewien, że te wszystkie nieszczęścia ja spotkały, jednocześnie przyznajesz, że sam nie uwierzyłbyś, gdyby ktoś opowiedział Ci taka historię.
Uwierz więc, że zakpiła z Ciebie, zabawiła się Twoim kosztem (z pomocą koleżanki), zmanipulowała Cię, być może nawet odgrywała przedstawienie, żebyś uwierzył i przestał naciskać na spotkanie (co by jej chłopak powiedział, gdyby nagle jakiś zakochany w niej facio przyjechał z bukietem kwiatów?).
Martw się raczej o siebie, nie o nią, z czego wynika Twoja naiwność i łatwowierność?
Straszne jest to, że jeszcze ciągle łudzisz się nadzieją i próbujesz do niej dobijać. Odpuść i zrozum, zostałeś oszukany, nabity w butelkę, ona żyje swoim życiem, ze swoim chłopakiem, a Ty jesteś tylko natrętnym, niemiłym wspomnieniem wirtualnej zabawy jaka sobie urządziła Twoim kosztem.
ODPUŚĆ, ZERWIJ Z NIĄ KONTAKT dla własnego dobra.

10 Ostatnio edytowany przez aannaa (2016-05-07 13:37:22)

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Ta ciąża to najprawdopodobniej cud medyczny na skalę świata, skoro pojawiła się niezwłocznie po leczeniu hormonalnym w wyniku gwaltu i została utrzymana pomimo narkozy (chyba, że trepanacje robili in vivo:) i próby samobójczej. Przełom w leczeniu nieplodnosci. Nadzieja dla nauki.

A tak serio... Aparatura medyczna - zdjęcie zrobiła odwiedzając kogoś. Bladosc - kwestia makijażu, gips- to mogła być szyna, śmierć babci- moja koleżanka tak bardzo bała się poprawki, że na egzamin przyszła w żałobie i "usmiercila" własnego brata.
Kotus, ona Cie robi w konia. Gdyby była uczciwa podalaby dane teleadresowe i nie obawiała się tak bardzo przyjazdu. Miałeś kontakt z mitomanka.

A propos tej mojej koleżanki. Ona też na okrągło wymyślala nierealne historie. Ze śmierć brata była ściema, dowiedziałam się jak odwiedziłam ja w domu. Ja przeżywałam jak się zachować a tymczasem po wejściu do mieszkania matka z uśmiechem na ustach uprawia fitness przed telewizorem, pokój "brata" przerobiony. Na moje pytania co tak szybko, okazało się, że rodzice nie wiedzieli że mieli syna. To była bliska koleżanka...


Aha- dopisze. A po co miała Ci pisać prawdę, że się odkochala? Jeszcze byś niepotrzebnie dociekal. Ta mocno naciągana historia jest dla niej wygodna. Ona jest ofiarą! Ona nie musi się z niczego tłumaczyć. To jak z nieodrobiona praca domowa w podstawówce - dziecko zamiast się przyznać, że nie zrobiło wymyśla historie o psie, co zjadł zeszyt, o tym, że zapomniało zabrać, że rodzina przyjechała...

11

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,
aannaa napisał/a:

Ta ciąża to najprawdopodobniej cud medyczny na skalę świata,

Autor widział brzuszek smile nie zdziwiłaby,m się, gdyby ciążą okazała się poduszka.
Panienka liczyła być może, że hasło "ciąża" skutecznie go odstraszy, a tu nic sad
Trafiła na wyjątkowo wytrwałego i naiwnego zakochanego z sieci. Następną może być informacja od koleżanki, że główna bohaterka wirtualnego romansu nie żyje.

12

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Mój Boże! Czytam i nie wierzę, taki talent aktorski się marnuje, dzwonię do Polańskiego i to zaraz! Autorze napisz Jej, że w przyszłym roku Oscara ma w kieszeni.

13

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Josz, podejrzewam, że " Tak zyje z osoba ktora ja zgwalcila" było ironią.

Nie wiem dlaczego wszyscy rzucili się udowadniać, że dziewczyna okłamywała go na każdym kroku. Równie dobrze naprawdę mogła zostać zgwałcona itd.

A teorie aannaa to już jest porażka. Z pewnością nigdy nie gadali na skype. A nawet jeśli gadali, to przecież przyszła do szpitala do kogoś bliskiego, wywaliła go z łóżka i sama się tam położyła, a wszystko po to, by oszukać gościa z Internetu. Co ja gadam, to pewnie nawet nie jest dziewczyna, tylko podstarzały facet, któremu się nudzi. Na tym forum, wyciąganie wniosków z niczego i przedstawiane ich jako prawdy objawionej jest nagminne. Wystarczy prześledzić kilka tematów, by to zauważyć. W tym temacie jedynie Krejzolka82 powstrzymała się od tej praktyki i napisała coś sensownego.

A teraz do rzeczy. No mówi ci wprost, że nie chce. Sprawa jest bardzo prosta. Pewnie nie dla ciebie, ale napisałeś tu, by inni spojrzeli chłodnym okiem. A z takiego spojrzenia można wywnioskować tylko jedno. Podejrzewam, że nigdy nie chciała się z tobą spotkać, ani cię nie kochała (pomijając to, że nie rozumiem jak w takiej sytuacji można używać takich słów, a tym bardziej w nie wierzyć). Pisaliście i było fajnie. Historia jakich wiele. Ty wciąż upierasz się, że chcesz do niej pojechać. No to dlaczego nie spytasz jej o to dlaczego ona nie chce?
Zastanów się co tak naprawdę było przeszkodą. Czy naprawdę, gdy jest się zakochanym, trzeba odstawiać takie cyrki ze spotkaniem? Można pokochać, ale zdradzenie adresu to zbyt wiele? Nie dostrzegasz absurdu jej wymówek?
"Jeśli się czegoś chce, szuka się sposobu, jeśli się nie chce - powodu". Uważam, że to jedna z niewielu prawd, mająca zastosowanie w każdej sytuacji.
I tak na koniec... co, oprócz poczucia bycia kochanym i potrzebnym, dała ci ta dziewczyna?

14 Ostatnio edytowany przez Maugosias (2016-05-09 20:32:43)

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

To co Ci napiszę, wynika w części z moich doświadczeń; jeśli obiecujesz sobie coś po osobie poznanej w sieci, spotkanie powinno się odbyć szybko - w myśl przysłowia: kuj żelazo, póki gorące. Jeśli chwila spotkania się wciąż oddala z różnych względów, to już nie będzie to... (bo np. osoba chcąca się spotkać zaczyna sobie wyobrażać o tej drugiej różne rzeczy i zaczyna się bać rozczarowania)
Po drugie ta kobieta nie zamknęła poprzedniego etapu w swoim życiu.
Po trzecie: mogła nie czuć do ciebie tego, co Ty do niej (szkoda, że ludzie nie bywają ze sobą szczerzy w myśl "chęci", by kogoś nie zranić

15

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Brzuszek 2,5 miesiąca po rzekomym zapłodnieniu???

16

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,
vinnga napisał/a:

Brzuszek 2,5 miesiąca po rzekomym zapłodnieniu???


Dziewczyna go nie oklamala.
Bo nigdy nie istniala.
A autor posta to zwykly bajkopisarz.

A jaki dalszy ciag ?
Zglosila gwalt ?

17

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Vinniga- u mnie akurat po 2,5 miesiąca już było coś widać;)

18

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,
kejter napisał/a:

Vinniga- u mnie akurat po 2,5 miesiąca już było coś widać;)

A po porządnej fasolówce nie masz podobnego efektu wizualnego? smile
Po przeczytaniu całej tej abstrakcyjnej historii oczy mojej wyobraźni zobaczyły taki 5-miesieczny. I wcale bym się nie zdziwiła, gdyby autor też taki zobaczył wśród tych "dowodów"...

Verdad - przychylam się, że ktoś tu jest bajkopisarzem. Pytanie tylko: autor czy jego wielka miłość? Mitomanki też chodzą po tym świecie...

19

Odp: Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Po fasolówce może nie, ale po kebabie albo pizzy już bardziej big_smile

I przychylam się do komentarzy, wg których panna by mogła książki pisać, braku fantazji i dramatyzmu nie można jej odmówić.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Ja, ona i kolejne problemy - co ja mam zrobić...:(,

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024