Witam,
Zaledwie parę wiosen pozostało do magicznej czterdziestki a w głowie mętlik jak pod koniec podstawówki
Osoby dramatu:
Ja - wiek znany, z konkretnym zawodem (dlaczego o tym - bo może to mieć wpływ na diagnozę ), większą część czasu spędzający na wyjazdach. Po rozwodzie, z dwójką dzieci o czym Ona wiedziała od początku
Ona - 12 lat mniej, z hobby przy którym mój zawód może imponować. Bez stałego związku jak dotąd, raczej trochę "dzikus" w tych sprawach ale gdy czegoś chce to konkretna i otwarta. I tu uwaga, będąc szczerym do bólu – Niemka (one są dość niezależne), uszczypliwe komentarze proszę sobie darować
Spotkałem ją pracując, spodobała mi się bardzo i bez zbędnych ceregieli pod koniec wieczoru po prostu podszedłem z prośbą o nr. telefonu, że może kiedyś coś gdzieś ... kawa, piwko razem.
Znajomość na bazie korespondencji bardzo szybko osiągneła temperaturę wrzenia, ale zdecydowanie bardziej z jej strony włączając w to nawet deklaracje o pewnym zaangażowaniu emocjonalnym - zaproponowała: przyjedź!!! Przyjechałem, chociaż wiedziała że jest mi to mocno nie na rękę - fenomenalny weekend razem z opcją "all in". Po spotkaniu sielanka na łączach trwa w najlepsze. Skype, telefon, smsy... Po kolejnych dwóch tygodniach rewizyta na naszej pięknej ziemi - ponownie fenomenalny weekend, zwiedzanie, polskie żarcie, seks, śmiechu co niemiara... Podpytuję, ale że co, jak to ..." ja znacznie straszy do tego dwa obszary kulturowe"... nie ma dla niej znaczenia... Panowie w jej wieku trochę jeszcze dzieciaki, Polska jest piękna i inna od stereotypu no i w końcu facet który wie jak dotykać.
Dzwoń, pisz, całuj
Jakieś wspólne plany co będziemy robić kiedy latem przez kilka miesięcy będę służbowo po kilka dni w jej mieście.
Schody zaczęły się od jej urlopu, na który oczywiście wybrała się sama a o którym wiedziałem od początku. Żadna tam Ibiza i podrywanie lokalsów, pływanie łażenie po górkach i robienie zdjęć, odbyła dziesiątki takich wyjazdów wcześniej do mniej popularnych krajów. Pomyślałem sobie skoro sam siedzę na tyłku i zbijam bąki to kupię bilet - dałem znać że tadam taka ot niespodzianka, spontaniczność ...wow. Odpowiedź była zaskakująco sucha, ale wciąż na tak.
Na miejscu dramat, nie omieszkałem zapytać z czego to wynika – przecież wspólne spędzanie czasu sprawiało nam ogromną przyjemność, przyjeło to formę fascynacji i być może jakiegoś związku ... sami twierdziliśmy że płyniemy na fali i zobaczymy dokąd to niesie...
W odpowiedzi dostałem pierwszego liścia w postaci – nic nie czuję, przecież i tak to nie ma sensu na dłuższą metę.
Jakieś tam próby mojego chociażby złapania za rękę podczas spacerów na marne. Ale kilka jaskółek wciąż jest ... chętnie pozuje "kobieco" (co absolutnie nie jest w zasadzie w jej stylu i znów kupa śmiechu do tego) do zdjęć które robię ja. W trakcie zakrapianej kolacji z parą poznaną na miejscu o typie swojego mężczyzny opisuje im tak naprawdę mnie, a gdy atmosfera robi się luźniejsza i rozmawiamy o sprawach łóżkowych – oznajmia że rozumie kobiety które lubią to i to – a ja jednocześnie zdaję sobie sprawę że mówi o rzeczach które my lubimy przerabiać. Na jakiś moje wspomnienie że pamiętam jej szminkę kiedy ją poznałem, ona kilka godzin później pojawia się w tej szmince!
Powrót do domu – suche co słychać, z mojej i jej strony po kilka razy, jednocześnie wtrącałem wiadomości w starym mocno flirtującym stylu - bez rezultatu ... w końcu nie wytrzymałem i zapytałem, co jest – przegiąłem sprawę?? Nie zrobiłeś nic źle po prostu nie mam już tyle czasu co kiedyś, i liść drugi: Wciąż Cię lubię jako przyjaciela!!! Napisałem że sorry, że nie kumam tej zmiany frontu – chcę żebyś wiedziała że brakuje mi Ciebie takiej jak byłaś. Cisza na kilka dni
I od tego czasu zdjąłem nogę z gazu kompletnie... kilkudniowe przerwy w korespondencji, które inicjujemy w stosunku 70% ja, 30% ona. Im bardziej ja zachowuje się tak jak początku naszej znajomości (zwięzłe dowcipne zdania, trochę podśmiechujek) tym chętniej Ona opowiada o sobie... ale to jest jak stąpanie po cienkim lodzie.
O co tu chodzi??? Typ Modliszki?? A może przestraszyła się mnie że mocniej się zaangażowałem?? A może siebie samej??? A może to była tylko zabawa dla niej??? Zbyt ofensywny atak na jej niezależność???
Za kilka dni jadę zupełnie niespodziewanie służbowo w jej strony... normalnie dałbym znać, ale chyba nie pisnę ani słowem.
Nie projektuję się na żaden związek... chicałbym po prostu znów móc wysłać buziaka na dobranoc, zadzwonić w wolnej chwili, przytulić wieczorem, poczęstować bigosem
Co robić dalej drogie Panie??? Bo ciężko za Wami trafić czasem....
Odpuścić całkiem, pocierpieć chwilę i puknąć się w pusty łeb że dałem się wpuścić w maliny???