Hej wszystkim! jestem tu nowa więc proszę o wyrozumiałość jeżeli taki wątek już gdzieś się pojawił
Byliśmy ze sobą 2 lata więc zbyt dużo czasu by mówić o zwykłym zauroczeniu..świata poza sobą nie widzieliśmy, no ale z czasem jak to jest w długoterminowych związkach popsuło się. Często się kłóciliśmy o byle pierdoły, ale zawsze rozmawialiśmy i dochodziliśmy do porozumienia bo sie kochaliśmy czego byłam pewna na 100%. Na samym końcu żaden z nas nie potrafił odpuścić i do resztek sił ustrzymywaliśmy napiętą atmosfere tak że obydwoje juz nie mieliśmy sily by dalej się kłócic, a dalej to robiliśmy..
Miesiąc temu chłopak zerwał ze mną, mówił że juz nie zależy mu na nas tak jak kiedyś, że nie ma siły i nie chce juz tego odbudowywać, że te wszystkie rozmowy go męczą i on ma tego dosyć.. Też miałam dosyć, ale mimo wszystko nie odważyłabym się go porzucić tak jak on mnie, bo go kochałam. Od tego czasu jednak co jest dla mnie dziwne utrzymujemy kontakt i zwierzamy się sobie ze swoich obecnych problemów. Raz to ja szukałam kontaktu, raz on. Wczoraj poprosiłam go o spotkanie, bo bardzo bardzo za nim tęskniłam- nadal go nieszczęśliwie kocham. Przyjechał i jakby nigdy nic poszliśmy do parku i spędziliśmy razem 2 godziny na rozmowie o pierdołach.. śmialiśmy sie, łaskotał mnie i przytulał. W końcu nie wiem jak to się stało ale posadzil mnie na swoich kolanach i kiedy się odwrociłam pocałował mnie.
Co mam o tym wszystkim myśleć? Powiedział mi kilka razy że on juz nie chce i mu nie zależy, a wiedząc że ja kocham jego przyjeżdza i mnie całuje.. Czy jemu też zależy czy tylko się mną teraz bawi? Prosze o szczere opinie, może kiedyś byłyście w podobnej sytuacji ?