Urodzilam córkę 5 tygodni temu. Jestem wrakiem... Mieszkam za granicą i nie ma mi kto pomóc... Moje dziecko bardzo mało śpi. W nocy po karmieniu oczy ma jak 5 zł i mogę pomarzyć ze zasnie. A gdy tak jest to tylko na godzinę lub mniej. Wiem ze wszystkie mamy maja nieorzespane noce i staram sie nie uzalac na sobą ale jestem calymi dniami sama i nie wyrabiam. Mąż mnie nie rozumie... Pracuje po 13 godzin i wraca wiadomo zmeczony... Wezmie ja bym mogla sie umyc, chodzi na spacery na weekendy ogolnie jest nawet ok ale strasznie sie klocimy. Pobedzie z nia pol godziny i juz nie ma cierpliwosci a ode mnie oczekuje bym byla radosna i wesola. Gdy spie w nocy po 2 godziny tak sie nie da... Dzis mu powiedzialan ze jak wroci ide spac na 2 godziny to uslyszalan z fochem: idz nawet na 4. Z łaska... Czesto nie mam nawet jak pojsc siku... Psychicznie jestem trupem i co dzien płacze... Czasem zdarza mi sie krzyknąć na moja kruszynke ale co to dziecko jest winne...juz nie mam sil. Nie mam....
2 2016-04-14 12:30:41 Ostatnio edytowany przez LeeBee (2016-04-14 12:52:51)
Majeczka a probowalas ciasno zawijac w kocyk/pieluche czy vo tam masz pod ręką? Być może to pomoże wydłużyć sen dziecka. Moja dwojka dzieci lubiła (corka jeszcze lubi) być ciasno zawijana. Czasem na poczatku po zawinieciu dzieci protestują, ale jam już zasną to spia dłużej.
Drugi sposób (u mnie stosowanie łącznie z pierwszym), który u mnie się sprawdzil to lezaczek z wibracjami. Praktycznie pierwsze trzy miesiące córka przespala w takim leżaczku. Inaczej też chyba bym w ogóle nie spała.
Majeczka miałam to samo. Sposób z zawijaniem w pieluchę czasem skutkował a czasem nie. Mogę Ci powiedzieć co na moją córkę działało i czego się nauczyłam Jeśli to ten typ co moja córcia to powinno poskutkować. Spróbuj ją kołysać (tu przydałaby Ci się kołyska lub bujaki do łóżeczka ewentualnie lulać ją w wózku), śpiewać kołysanki, głaskać, zasłaniać zasłonami okna na wieczór, można spróbować też puszczać spokojną muzykę całą noc. W dzień dobrze by było jakbyś sobie zaplanowała godziny, w których dziecko powinno mieć drzemkę i w tych godzinach ją lulała aż do skutku. Jak karmisz piersią to nie usypiaj ją w ten sposób. Jak Ci uśnie przy piersi to delikatnie ja pogłaszcz lub połaskocz, żeby się obudziła i dojadła. Dopiero jak zje zalulaj lub połóż do łóżeczka. Co do tego, że się budzi co godzinę to mogę Ci tylko podpowiedzieć, że dziecko budząc się w tym samym miejscu, w którym usnęło łatwiej uśnie znowu. Moja córka do tej pory budzi się co godzinę (miałam tak od początku). Nie znam przyczyny, dziecko zdrowe, radosne. Twoja córcia jest jeszcze bardzo mała, wszystko może się zmienić u niej w każdej chwili. W tym wieku powinna się budzić co 3 lub 4 godziny na karmienie. Może jej coś dolega albo jest niewygodnie albo jest głodna? Może musisz ją "zmęczyć" zabawą itp.? Może jest typowym ssakiem i musi ciągle ssać (tu przydałby się smoczek)? Może chce być blisko Ciebie (tu proponuję dostawkę do łóżka). Mogę tu wiele gdybać ale to Ty musisz ją poobserwować i sama się domyślić o co chodzi.
Ze spraw technicznych- idziesz do łazienki itp. to dziecko z Tobą w wózku, po drugie ustal z mężem godziny, w których musi się zajmować dzieckiem i się tego trzymaj (nie licz na to, że Cię zrozumie), no i nie krzycz ani nie płacz przy dziecku bo ono chociaż nic nie rozumie wyczuwa, że jest coś nie tak i też się denerwuje. Spróbuj się wyciszyć, wiem, że jest Ci bardzo trudno, nie masz wsparcia itp. ale z drugiej strony masz małe dziecko, które Ciebie potrzebuje.
Przechodziłam to dwukrotnie, za każdym razem pomogło zawijanie i smoczek, mimo, że początkowo chciałam go uniknąć. Także podpisuję się pod poprzedniczkami.
A jak śpi w dzień? Co robisz wtedy? Ja się kładłam chociaż na jedną drzemkę, zwłaszcza, że był czas, że dzieci więcej spały w dzień niż w nocy. Uznałam, że nieugotowany obiad i nieposprzątana kuchnia nikogo nie zabiją, a brak snu owszem.
Potem zaczęłam ograniczać drzemki w dzień, bardziej trzymałam się ścisłego planu, pory karmienia, spaceru, kąpieli, snu. Dziecko jest spokojniejsze, gdy trzymasz się rutyny.
Z mężem też się kłóciłam, jak płachta na byka działało na mnie, jak mówił, że jest zmęczony lub co gorsza się nie wyspał, bo dziecko płakało. Dzisiaj się sobie dziwię, że nie dochodziło w takich momentach do rękoczynów