Witajcie Od niedługiego czasu jestem sama i jak na razie dobrze sobie z tym radzę. Do tej pory myślałam, że bez kogoś u boku nie będę w stanie funkcjonować. Zawsze ktoś był (będzie jakieś 5 lat). Konkretnie było ich trzech i każdy poznany w sieci ale dopiero ostatni przez portal randkowy. I tu pojawiają się moje wątpliwości, czy w realnym życiu będę w stanie kogoś poznać. Na razie się nie śpieszy, to luźne myśli choć potrafią zasmucić.
Mam wrażenie, że swoją postawą i zachowaniem bardziej zniechęcam do siebie. W towarzystwie znajomych raczej zachowuję się zbyt głośno, taki plus, że to tylko rozmowa, a nie wyzywające zachowanie. Kiedy jestem sama nie potrafię się uśmiechnąć i mam poważny wyraz twarzy. Martwię się, że to konkretnie może zniechęcić. Próbuję się uśmiechać, żeby złagodzić rysy ale to nie działa. Ćwiczyłam przed lusterkiem, miałam wrażenie, że uśmiecham się od ucha do ucha, a wizualnie nie było żadnej zmiany. Jakbym miała się bardziej starać to wyjdzie nieszczery grymas.
Moje drogie, moi drodzy, czy to są powody do zmartwień i powinnam się za siebie zabrać, czy "być sobą" i wierzyć, że znajdzie się ktoś, kogo mimo wszystko zainteresuję swoją osobą? Może macie jakieś rady lub chęci podzielenia się własnymi doświadczeniami? Tak dla otuchy?