Witam, chciałbym się Was czegoś poradzić dziewczyny, mam problem i myślę, że jesteście w stanie mi pomóc. Otóż moja dziewczyna stwierdziła wczoraj, że potrzebuje trochę czasu by dojść do siebie. Sądziłem, że to początek końca, gdyż zazwyczaj przerwy od związku są na to skazane, rozmawiałem z Nią przez telefon, powiedziała, że to dla Niej coś nowego, nie odnajduje się w tym, musi sobie to poukładać, czasami zachowuje się tak, a nie inaczej tylko z tego powodu, a od 2 lat nie posiadała chłopaka. Początkowo sądziłem, że w ten sposób chce mi delikatnie powiedzieć, że to koniec, jednak zaczęła upewniać mnie, że nie zamierza tego kończyć, zależy Jej na mnie, mam Jej nie skreślać, chce to dalej ciągnąć, sama wyszła z inicjatywą, że chce się spotkać, gdyż według niej rozmowa przez telefon to nie najlepsza metoda rozwiązywania takich spraw, co popieram. Moje pytanie brzmi... Co robić w takiej sytuacji, jak się zachować?
Nie jestem kobietą co prawda, ale się wypowiem.
Twoja wypowiedź jest dość lakoniczna i nieco chaotyczna.
Po pierwsze, od jak dawna jesteście w związku?
Po drugie, co oznacza stwierdzenie "musi dojść do siebie"? Co się stało i w związku z czym potrzebuje czasu niezbędnego dla odzyskania równowagi? Nic o tym nie napisałeś.
Bo jeśli jest tym wciąż fakt, że dwa lata temu rozstała się z byłym partnerem,
wynikać może z tego, że zaangażowała się, bojąc się równocześnie kolejnego ewentualnego zranienia (przyczyn rozstania z poprzednich chłopakiem nie znamy, ale strzelam, że może o to chodzi?).
Jednak, mówienie o potrzebie przerwy, jak sam zresztą słusznie zauważyłeś, oznacza przeważnie zawoalowane : "Odchodzę. Nie wspominaj mnie źle, bo zawsze pozostaniesz mi bliski. Nie chcę jednak zrywać kontaktu, bo dobrze czuję się w twoim towarzystwie i nie chcę tego stracić".
Nie chcę być złym prorokiem, ale stawiam jednak na to drugie.
Co robić?
Porozmawiać z nią i zapytać, o co - konkretnie, chodzi z tą "przerwą"?
Daj jej troche wolnego od siebie. Skoro mowi ze musi cos sobie poukladac, jednoczesnie zapewnia cie ze chce dalej byc z toba to daj jej ten czas i nie naciskaj. Jak bedziesz codziennie dzwonil i zasypywal pytaniami czy juz, co dalej itd to tylko ja do siebie zrazisz. Przemysli, zateskni i sama wroci
4 2016-03-29 18:30:14 Ostatnio edytowany przez p.richter (2016-03-29 18:33:08)
Nie jestem kobietą co prawda, ale się wypowiem.
Twoja wypowiedź jest dość lakoniczna i nieco chaotyczna.
Po pierwsze, od jak dawna jesteście w związku?
Po drugie, co oznacza stwierdzenie "musi dojść do siebie"? Co się stało i w związku z czym potrzebuje czasu niezbędnego dla odzyskania równowagi? Nic o tym nie napisałeś.
Bo jeśli jest tym wciąż fakt, że dwa lata temu rozstała się z byłym partnerem,
wynikać może z tego, że zaangażowała się, bojąc się równocześnie kolejnego ewentualnego zranienia (przyczyn rozstania z poprzednich chłopakiem nie znamy, ale strzelam, że może o to chodzi?).Jednak, mówienie o potrzebie przerwy, jak sam zresztą słusznie zauważyłeś, oznacza przeważnie zawoalowane : "Odchodzę. Nie wspominaj mnie źle, bo zawsze pozostaniesz mi bliski. Nie chcę jednak zrywać kontaktu, bo dobrze czuję się w twoim towarzystwie i nie chcę tego stracić".
Nie chcę być złym prorokiem, ale stawiam jednak na to drugie.Co robić?
Porozmawiać z nią i zapytać, o co - konkretnie, chodzi z tą "przerwą"?
Wybacz, faktycznie teraz dostrzegam, że jest tutaj trochę chaosu, już prostuję.
Jesteśmy ze sobą 2 miesiące, do tego momentu nie było żadnych kłótni, fochów z jej strony lub podobnych problemów. Dziewczyna jest zdania, że musi przemyśleć swoje zachowanie (przez ostatnie 2 dni nie była zbyt miła, jakby miała jakiegoś focha), uważa, że za szybko postępuje ten związek, a Ona nie jest do tego przyzwyczajona. Może przeraża Ją fakt, że będzie musiała trochę zmienić swoje dotychczasowe życie po takiej przerwie?
Nie mam pojęcia jak miałaby wyglądać ta przerwa, zastanawia mnie też fakt, że nie ma zamiaru zrywać i utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jestem jej obojętny i czuje coś do mnie, może faktycznie jest szczera?!
Jeszcze mam pewną wątpliwość, warto wsiąść w samochód i jutro Ją odwiedzić? Jaką postawę mam teraz przyjąć? Mniej się odzywać i czekać na jej ruch w tą stronę, czy może sugerujesz coś innego?
5 2016-03-29 19:05:17 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-03-29 19:14:08)
Skoro ona powiedziała, że rozwiązywać "takie sprawy" należy osobiście twarzą w twarz, zaproponuj jej spotkanie. Nie dziś i nie jutro.
Jak pisze Harvey, daj jej trochę czasu. Niezbyt długo, tydzień.
Jeśli w tym czasie nie odezwie się, sam zaproponuj spotkanie i zapowiedz, czemu ma ono służyć.
Temu otóż, że chcesz wiedzieć, jak długo masz pozostać do jej dyspozycji, zanim ją skreślisz. I tylko tyle. Będzie brzmiało dwuznacznie. Raz, że chcesz się dowiedzieć, na czym stoisz, a dwa, że na ławce rezerwowych dłużej czekać nie zamierzasz.
Tydzień, to więcej, niż 10% czasu trwania Waszej relacji. Sporo, więc wystarczy.
Bo zgody na stopniowe przeniesienie do strefy "przyjaźni" nie polecam jednak.
6 2016-03-29 19:15:05 Ostatnio edytowany przez p.richter (2016-03-29 19:18:54)
Dziękuję za odpowiedź, wezmę sobie to do serca, zapomniałem dodać, że uczęszczamy do jednego technikum, jak w takim razie reagować widząc Ją na szkolnym korytarzu?
Jeszcze jest małe ale, wczoraj zaproponowałem Jej, że wpadnę jutro, o czym zapomniałem powiedzieć. W takim wypadku mam o tym zapomnieć i milczeć?
7 2016-03-29 21:24:40 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-03-29 21:29:51)
Dziękuję za odpowiedź, wezmę sobie to do serca, zapomniałem dodać, że uczęszczamy do jednego technikum, jak w takim razie reagować widząc Ją na szkolnym korytarzu?
Jeszcze jest małe ale, wczoraj zaproponowałem Jej, że wpadnę jutro, o czym zapomniałem powiedzieć. W takim wypadku mam o tym zapomnieć i milczeć?
Przypuszczałem, że jesteście bardzo młodzi, ale nie aż tak.
Nastolatkowie jeszcze.
Co nie oznacza jednak, że Waszym udziałem nie mogą być problemy z emocjonalnością właściwą dla osób w każdym wieku.
Ten okres zycia, to (chyba na szczęście) w większości poszukiwania nowych doznań, przeżyć związanych z płcią przeciwną, gdzie poczucie lojalności i wrażliwość nie noszą jeszcze patyny doświadczenia i często, także gorsetu konwenansów tak obecnych w świecie zwapniałych zgredów.
Trudno więc prosto rozwikłać tę sytuację, gdy jesteście w tej samej szkole.
Nie mniej jednak, moją propozycję rozwiązania podtrzymuję tym bardziej.
Będziesz ją widywał, więc przez ukłonienie się dziewczynie niczego Ci nie ubędzie, a w jej oczach nie staniesz się obrażonym smarkaczem, któremu zabrano zabawkę.
Co do jutra...
Zależy, co towarzyszyło tej propozycji. I co ona na to?
Wydaje mi się, że jeśli dojdzie do spotkania jutro, traktuj ją z dystansem, który ona sama narzuciła przecież. I nie staraj się umawiać na następne. Przez ten proponowany tydzień. Nie inicjuj rozmów, poza wymianą uprzejmości. Nie dzwoń i nie szukaj po portalach. Zaintrygujesz, tak czy siak.
Kurczę, gadam, jak jakiś Yoda, który zjadł wszystkie rozumy (jak kiedyś raczył się innymi słowami wyrazić Tom94, bodajże. ). Jednakże, jakie takie doświadczenia z kobietami mam.
p.richter napisał/a:Dziękuję za odpowiedź, wezmę sobie to do serca, zapomniałem dodać, że uczęszczamy do jednego technikum, jak w takim razie reagować widząc Ją na szkolnym korytarzu?
Jeszcze jest małe ale, wczoraj zaproponowałem Jej, że wpadnę jutro, o czym zapomniałem powiedzieć. W takim wypadku mam o tym zapomnieć i milczeć?Przypuszczałem, że jesteście bardzo młodzi, ale nie aż tak.
Nastolatkowie jeszcze.
Co nie oznacza jednak, że Waszym udziałem nie mogą być problemy z emocjonalnością właściwą dla osób w każdym wieku.
Ten okres zycia, to (chyba na szczęście) w większości poszukiwania nowych doznań, przeżyć związanych z płcią przeciwną, gdzie poczucie lojalności i wrażliwość nie noszą jeszcze patyny doświadczenia i często, także gorsetu konwenansów tak obecnych w świecie zwapniałych zgredów.
Trudno więc prosto rozwikłać tę sytuację, gdy jesteście w tej samej szkole.
Nie mniej jednak, moją propozycję rozwiązania podtrzymuję tym bardziej.
Będziesz ją widywał, więc przez ukłonienie się dziewczynie niczego Ci nie ubędzie, a w jej oczach nie staniesz się obrażonym smarkaczem, któremu zabrano zabawkę.
Co do jutra...
Zależy, co towarzyszyło tej propozycji. I co ona na to?
Wydaje mi się, że jeśli dojdzie do spotkania jutro, traktuj ją z dystansem, który ona sama narzuciła przecież. I nie staraj się umawiać na następne. Przez ten proponowany tydzień. Nie inicjuj rozmów, poza wymianą uprzejmości. Nie dzwoń i nie szukaj po portalach. Zaintrygujesz, tak czy siak.Kurczę, gadam, jak jakiś Yoda, który zjadł wszystkie rozumy (jak kiedyś raczył się innymi słowami wyrazić Tom94, bodajże.
). Jednakże, jakie takie doświadczenia z kobietami mam.
Widzę, że naprawdę posiadasz dość duży bagaż doświadczenia z którego warto skorzystać, a określenie Yoda jest jak najbardziej trafne.
Wracając do zaistniałej sytuacji... dziewczyna postanowiła wczoraj się odezwać wieczorem przez smsa, byłem dość zdziwiony, zapytała co u mnie i jak mi mija dzień, a sądziłem, że sobie pomilczymy kilka dni po całej aferze związanej z "przerwą", a tu proszę... Nie wiem o czym myśli, ale rozmowa jest niezbędna. Warto przypominać o rzekomym spotkaniu? Czy lepiej będzie jeżeli sama o tym przypomni, o ile w ogóle zdoła o to zapytać czy się u Niej pojawię po szkole...