O miłości - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1

Temat: O miłości

Cześć Laski.

Ja tu raz jestem a drugim zaś nie jestem.   Znowu kupa czasu.

No ale tak, sprawa się rypła że tak powiem i jestem na wylocie pisania.   
A o czym to facet pisze?   Pewno zapytacie.
   No a o kim może facet pisać?
Noo właśnie.

Ponieważ tak.  Przepraszam że tak może nieładnie napiszę.
  Żmij tutaj zatrzęsienie, ojjjj   zatrzęsienie.
A wszystko pisałem dla tych którzy chcą przeczytać a nie tym którym nawinie się na oczy.  No więc taka prośba do
tych nie żmijek smile
   Jeżeli któraś z was zechce przeczytać jeden czy ze dwa rozdziały to niech pisze a ja wyślę na jakie PW dajmy na to.
Ona to przeczyta i powie co mysli.  Może tak być?

Odrazu uprzedzę że na złośliwości które mogą się posypać niżej jestem już za stary.  I zwyczajnie je oleję.

Pirat

stary jak cholera pirat

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: O miłości

Czy mógłbyś zamieścić tu fragment? Dlaczego mamy kupić kota w worku. Każdy piszący musi się odznaczać odpornością na krytykę. Przecież to on chce zdobywać czytelników.

3

Odp: O miłości

Dawaj tu. Zmije zmijani. Są wszędzie tongue

4 Ostatnio edytowany przez Pirat (2016-03-28 10:25:19)

Odp: O miłości
Summerka napisał/a:

Czy mógłbyś zamieścić tu fragment? Dlaczego mamy kupić kota w worku. Każdy piszący musi się odznaczać odpornością na krytykę. Przecież to on chce zdobywać czytelników.

To jest tak:   jeżeli chcesz książkę to najpierw musisz wejść do księgarni, sięgnąć po którąś i przeczytać wstęp.
   Potem decydujesz.
No ale powiedzmy że w pewnym sensie masz rację a ja uznam że właśnie to zrobiłaś..


OK.  Po wcześniejszych konsultacjach z kimś kto pisze o wiele lepiej uświadomiłem sobie wiele braków.  Bardzo wiele.
   Nie poprawię ich teraz bo jakoś   -muza gdzies sobie poszła smile   Święta mamy i chyba jej się nie chce.
Poza tym dokonam cenzury, ponieważ całość jest oparta o moje własne wspomnienia.   Nie jest jeszcze skończona itd..  Nawet kiedyś, dawno temu jeszcze, gdy wspomnieniami nie były.   Pewne sytuacje opisywałem i kleiłem tutaj, na tym forum.   Ale jakoś tak wyszło że owe żmije, zbyt bardzo wczuwały się w to dlaczego ja to piszę i ich wyobraźnia tworzyła niesamowite wręcz scenariusze.  Krótko mówiąc skończyło się to kasacją moich postów, sam to zrobiłem i nie ukrywam ze wtedy byłem mocno wściekły.   Tak więc proszę, bez domysłów że ja tu cos kręcę brudnego.   OK ? 
Być może uchowała się jakaś stara forumowiczka (patrz datę od kiedy ja tutaj jestem)   która już to wszystko będzie znała smile   Chyba jednak będzie kiepsko, bo odgrzebałem naszą starą kafejkę Don Pedra ale jakos nie widać ich już więcej.   Zostałem tylko ja, stary Pirat.
   Oczywiście uwagi normalne jak najbardziej wskazane.  Bo zależy mi na tym żeby to wyszło dobrze po skonczeniu.

5

Odp: O miłości

Upgrade
Taaaa. Wszystko w drzazgi w ojczyźnie a teraz na obczyźnie.
No ale, nic to, jak powiedział Wołodyjowski. To nie koniec ale
początek nowej przygody. Szabla w dłoń i do boju!
W sumie od czegoś trzeba zacząć i w zasadzie zacząłem.
Dostałem nawet robotę w firmie gdzie wymagają dobrej
znajomości angielskiego. Moja jest niezła całkiem bo np. hello,
how match oraz fuck you znałem jeszcze zanim tu przyjechałem.
A znajomość tychże fraz w zasadzie wystarcza do swobodnego
dogadania się z przeciętnym miejscowym. Szef agencji na
szczęście gadał po niemiecku i wkręcił mnie na robotę
pasjonującą bardzo. Taki, upgrade, sobie zrobiłem z Director
Campany na, hmmm, robota przemysłowego zasilanego z
rozpędu.
Nawet nie macie pojęcia ile trzeba śrubek wkręcić na minutę
pneumatycznym wkrętakiem. Byle dyrektor nawet nie ma o tym
pojęcia. Poza mną oczywiście, ale ja się rozwijam że tak powiem.
Dobra, ale co dalej?
Może jakaś randka czy coś? Tak trochę coś mi podpowiadało że
nie bardzo mam jak dogadać się z przeciętną angielką. Jednak
mój miejscowy, znaczy tutejszy język nie dysponuje słówkami
potrzebnymi do nawiązania jakiej, sympatycznej więzi
porozumienia. No to co mi zostało?
Net chłopaki, net. Normalnie świat XXI wieku bez niego nie
działa i ludzie się bez niego nie rozmnażają.
Coś tam typu : Samotne serce znalazłem, wlazłem i gęba mi się
uśmiała.
Lasek zatrzęsienie i od koloru do wyboru. Panny, rozwódki,
dziewice i zakonnice, co kto lubi znaczy. Gdzieś tam coś
kliknąłem, napisałem do jednej. Za dzień czy dwa pojechałem na
randkę. I albo nie przyszła a jak przyszła to gadała zupełnie co
innego niż pisała. I tak kilka razy.
Aż któregoś dnia patrzę i wooow ! Niuna plus jakiś długi numer.Nie napiszę go bo celowo zapomniałem. No ale Niunia bardzo
fajnie napisała co to tam jej chodzi po głowie w kwestii
posiadania faceta. Bardzo wdzięcznie siebie wypunktowała w
parametrach. Znaczy tak w skrócie to: prawdziwa blondynka,
wzrost 160 wymiary jak Bardotka prawie że, no tylko że tak
trochę jakby z kilo czy dwa za dużo powyżej normy. Mi to
pasowało bo co w końcu znaczą kilo czy dwa za dużo? Właściwie
to nawet lepiej gdy w odpowiednim miejscu i ja tam bym wcale
nie ruszał.
Czy jakiś facet sprzeciwi się? Nie? No to spoko. W piątek
szybka wymiana korespondencji, umówiliśmy spotkanie gdzieś
tam na jej terenie.
Jadę z mojej średniej wielkości małego city do większej wioski
jak napisała a godzina drogi to pryszcz.
Dojechałem i GPS-esem znalazłem knajpę w której naznaczyła
spotkanie. Wszedłem, usiadłem i czekałem. Byłem jakie 20
minut przed czasem.
Minęło pół godziny i nic. Już chciałem wychodzić ale drzwi
otwierają się, wchodzi jakaś babeczka. Patrzę, nieee, to nie
Niunia, niemożliwe myślę sobie.
Ale ona na mnie patrzy i mówi:
Ooooo, już przyszłeś?
Przyszłem? No tak, przyszłem. Trochę mi zazgrzytało bo
wyraźnie napisała o swoich, dużych osiągnięciach w dziedzinie
zdobywania świadectw szkolnych i to w dużym mieście. Ja zaś
chłopak ze wsi jestem, a moja nauczycielka polskiego uczyła
nawet w pegieerze.
Gdybym jednak powiedział przyszłem to by mnie tak w łeb
zdzieliła że natychmiast miałbym wyszłem. I pewno musiałbym
na drugi dzień wrócić ze starym i dostałbym w.... wiadomo co za
to że połamała na moim tępym łbie, wielki drewniany liniał co to
normalnie służy do robienia prostych krech na tablicy.
Nic to, trzeba mimo wszystko dać Niuni szansę. Dokonuje też
oględzin i porównać do tego obrazka z neta i opisu.
Podobna, ale na pewno nie ta sama.Niunia z neta była blondynką, nawet na zdjęciu to było widać.
Niuna z knajpy miała odrosty na szerokość dłoni.
Niunia z neta była fantastycznie pomalowana a znam się trochę na
tym. Ale o tym innym razem.
Niunia z knajpy była pomalowana inną ręką i na innej twarzy.
Za to gotowym położyć swoją na pniak.
Ręką która żadnej wprawy nie miała. Poza tym jej makijaż był
taki trochę świecący i świeży, wczoraj. Nawet gdybym z Łysym
zaalkoholizował się w studio dwoma krowami to zrobiłbym to
lepiej. Baaa, Łysy też zrobiłby to lepiej.
Wspomniane zaś kilo czy dwa za dużo w rzeczywistości było nie
mniej niż dwadzieścia za dużo.
Ja to wszystko rozumiem, też Belmondo nie jestem. Ale kurna
prawdę napisałem i nawet zdjęcie paszczy zapodałem zrobione
minutę wcześniej. No to chyba sumienie mam czyste.
Ponieważ daliśmy sobie z Niunią słowo że będziemy opierać się
na szczerości, z wielkim trudem zdobyłem się na to żeby dać jej
szansę. Niech gada pierwsza.
No i co ja słyszę.
Jesteś szczupły, hehe, ale faceci zawsze kłamią.
Zawsze? Ja też?
Noooo, a czego oczekujesz?
Chyba wiesz, pytałaś a ja odpowiedziałem i nic się nie zmieniło.
Nooo, tak. Ale wiesz, pisaliśmy o szczerości no to muszę jednak
powiedzieć że nie jesteś w moim typie. Sorrrrrry !
Acha, no więc rozczarowałaś się że nie skłamałem i nie jestem w
twoim typie.
Wiesz co Niunia, ja ci też coś muszę powiedzieć.
Zrobiłaś mnie w konia. Przez ciebie straciłem dwie godziny i
kilka litrów benzyny. Przyjechałem spotkać się z Niunią której
zdjęcie wkleiłaś zamiast swojego. Nie jesteś nawet blondynką,
ale to nie jest żaden problem. Zaręczam.
Ale nie mówisz też tak jak pisałaś.
Niunia z która pisałem w nie powiedziałaby: przyszłeś!
A jak?Niuńka, chodziłaś do szkoły czym chwaliłaś się.
To bardzo dobrze. Ja teraz robię wyszłeś, a ty sprawdź w
słowniku co powiedziałem. Pomyśl też o sobie.
Taaaa, Niunia dała mi kosza a ja wracałem wściekły bynajmniej
nie z tego powodu. Nic to, trzeba na zakupy wskoczyć po drodze
i kupić browara. Opić udaną randkę z Niunią.
Pierwszy dzień reszty mojego życia...
Zaparkowałem na parkingu Lidla, po czym udałem się do
polskiego sklepu po drugiej stronie ulicy po browara i coś do
żarcia. Wróciłem, walnąłem siatę na tylne siedzenie i jadę.
Ale na Lidlu dostawa towaru.
Dzisiaj? Naprawdę? I czy muszą to robić na samym środku!
Koleś który targał paleciakiem dał mi sugestywny znak STOP
dłonią, chociaż nie byłem pewien czy na mnie patrzy.
Jak to mówi moja babcia: Jedno oko na nas a drugie na kaukaz.
Ruchy miał wystudiowane fantastycznie i całkowicie zgodne z tą
słynną angielską flegmą.
To że ja oglądam tego Igora, albo lepiej Ajgora to pewnie kara za
to że zostawiłem samochód tutaj a polazłem gdzie indziej.
Dobra stary, nic to, nie wnerwiaj się. Ajgor zaraz wyjedzie
paleciakiem to sobie pojedziesz. Zapal se szluga lepiej.
Zapalam więc tego szluga i nie patrzę co się dzieje. Ja miałem
trochę z góry a Ajgor targający paleciaka pod górę. Ja się
zacząłem toczyć na dół. W tym samym czasie Ajgor nie dał rady
z szybkiego angielskiego rozpędu typu: To był moment jak
rozbiegły się ślimaki! Ajgor nie dał rady pokonać wzniesienia.
Obciążony był wszak całą paletą towaru.
Paleta z górki na .... Nie pazurki. Tam już była morda mojego
civica na niemieckich numerach.
Walnęła w lampę i jak w zwolnionym tempie przewróciła się.Caluśka paleta niemieckiej marmelady i dżemu.
Walneło to o glebę i zrobiło tym samym najsłodszy parking w
nawet dalszej okolicy.
Ajgor coś wrzeszy, ja się patrzę jak cielak.
Trochę cofnąłem i wysiadam.
Ajgor dalej wrzeszczy nie patrząc na mnie, a ja w końcu do niego:
Ich weiß nicht ! W końcu niemieckie numery zobowiązują.
Zaczęła się robić zadyma ale ja twardo trzymam się swojej
wersji:
Ich weiß nicht!!!
Wnerwią się i powiedzą w końcu cos typu Fuck Off czy coś
myślę, to sobie pojadę.
Ale nie, jakiś supervisor klaruje mi jak krowie na rowie że mam
czekać bo ja cały czas Ich weiß nicht. No więc on dzwoni na
policję.
A se dzwoń myślę. I tak dzień do dupy to mi wszystko jedno.
Niunia mi dała kosza, Ajgor rozwalił marmeladę o mój
samochód, Ich weiß nicht kompletnie co do czego.
Dzwoń, niech przyjadą. Im też powiem: Ich weiß nicht i niech
się ze mną dogadają. Cwaniaki.
Siedze już na tym parkingu ze dwie godziny. Zjarałem paczkę
fajek a tych glin dalej nie widać. Już myslałem że jednak sobie
pojadę i w razie co : Ich weiß nicht.
W końcu widzę ten cholerny radiowóz. W sumie taki dziwny
raczej. Jakiś taki mały, ale pomalowany jak prawdziwy
radiowóz. Całkiem w kratkę z kogucikiem i napisem Police.
Wjechał na parking, wbił się w kąt koło plamy marmelady i
wysiada z niego glina.
Patrzę, patrzę i całkiem załamka.
Nawet kurna normalnego gliniarza nie przysłali tylko jakąś
gówniarę w mundurku. To kurna ładnie wygląda, ale bez
przesady. Nie dość że Niunia to jeszcze teraz druga i to z policji.
Ku..... co za dzień. Ich weiß nicht jak babcię kocham.Mała glina gada z Ajgorem, supervizorem, jeszcze kimś kogo
wcześniej nie widziałem. Ajgor pokazuje palcem a ja czuję
myślami:
TO ON, TO ON !!!
Trza iść, myśle sobie. Przecież mnie chyba nie zamkną w
więzieniu za tą cholerną marmeladę. W końcu wiem co mówić i
wersji już zmieniać nie będę. Ajgor walnął mi w cara marmeladą,
wprawdzie mu trochę pomogłem z tym stoczeniem się w dołek.
Ale on nie patrzył co robi i puścił tą cholerną paletę a ja ich weiß
nicht i koniec.
Idę, staję przed trybunałem polowym. Ajgor coś dalej nadaje. A
oczywiście Ich weiß nicht odpowiadam.
Wtedy ta mała policjantka która wcale nie była taka mała, tylko
Ajgor co patrzył cholera wie gdzie miał ze dwa metry, a
supervisor niewiele mniejszy.
Policjantka odwraca się do mnie. A ja patrzę i widzę pod tym
śmiesznym kapelusikiem brązowe oczy, z zielonkawymi cętkami.
Kawałeczek prostej grzywki sięgającej do ciemnych brwi.
Różowe usta i pięknego koloru policzki stonowane złotym
odcieniem i czarne proste włosy sięgające ramion.
Nogi mi zaczęły słabnąć w kolanach i tylko powiedziałem :
Ich weiß nicht.
Bo naprawdę nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
Ona uśmiechnęła się. I w tej chwili wszystko przestało się liczyć.
Niuna, Ajgor, supervizor, marmelada.
Wszystko miałem gdzieś, tylko ten uśmiech się liczył i te
brązowe oczy.
Nie wiem dlaczego, ale przewinęła mi się cała Akademia
Policyjna w niemieckiej wersji i tylko powiedziałem po niemiecku
:
Możesz mnie przykuć kajdankami i zrobić ze mną co zechcesz.
Możesz mnie zamknąć potem w więzieniu. Ale najpierw TY zrób
ze mną co zechcesz.
Reszta się nie liczy.Chyba chciała coś powiedzieć, ale zamilkła. Tylko dłonią w
wyjątkowo zrozumiałym geście nakazała żebym został. Zabrała
Ajgora i supervizora i poszła.
Dlaczego mnie nie wzięła?
Ich weiß nicht.....
To ja byłem bandytą. To mnie miała zabrać a zostawiła.
Stałem jak słup soli obok tej marmelady na parkingu. W głowie
mi szumiało i pulsowało, ręce się trzęsły a nogi uginały. Co się ze
mną działo? Ich weiß nicht! Ciągle ją widziałem w tym miejscu
gdzie stała, jej usmiech. Ale jej nie było.
Nie wiem ile czasu upłyneło, to nie miało znaczenia.
Stałem i czekałem aż w końcu znowu ją zobaczyłem.
Podeszła, popatrzyła na mnie dziwnie. Jeszcze bardziej zaczęło
mi się kręcić w głowie. Ona dalej się uśmiechała!
Mogło tak zostać na zawsze!!
W końcu zapytała:
Jak to się stało?
Ich weiß nicht, odpowiedziałem. Czekałem aż zrobi miejsce,
chwile nie zwracałem uwagi i samochód stoczył się. On puścił
paletę która wjechała w samochód. Przewróciła się i sama
zobacz. Cała marmelada na parkingu. Jeżeli chcesz to ją zjem
dla Ciebie. Wystarczy że mi każesz to zrobić.
Nie musisz, sami posprzątają. Odpowiedziała z takim
wspaniałym uśmiechem że omal nie skonałem ze szczęscia.
I co teraz? Zakujesz mnie i zrobisz ze mną co zechcesz?
Nie, nie zakuję ciebie. Ale muszę dowiedzieć się kim jesteś.
Masz jakieś dokumenty przy sobie? To ułatwi sprawę.
Dokumenty? Tak, chyba mam w samochodzie.
To chodź, pokaż mi.
Ruszyliśmy w strone mojej hondziawy. Po kilku krokach zdałem
sobie sprawę że rozumiałem co mówi. Dlaczego?
Dlaczego rozumiałem co ona mówi i dlaczego ona rozumiała
mnie?
W końcu to uczucie Ich weiß nicht, mineło na chwilę. Zdałemsobie sprawę że ona mówi po niemiecku!!!
I że ja też jej tak odpowiadałem!
Podeszliśmy do samochodu, wyjąłem dokumenty i dałem jej.
Znowu na mnie spojrzała i powiedziała:
Nie jestes niemcem a polakiem. Gdzie tak nauczyłes się mówić?
Po niemiecku?
Yhy, po niemiecku.
Mieszkałem w niemczech, moja mama jest niemką to troche
wypada mówić.
Yhy... i wspaniały uśmiech.
A ty? Jesteś stąd i też mówisz po niemiecku, z dziwnym
akcentem.
Nie jestem stąd. Urodziłam się w Canadzie, moja mama jest
rosjanką. Tata kandyjczykiem.
Masz mamę rosjankę?
Yhy
Mówisz po rosyjsku?
Yhy, ty też?
Ja też!
To jak chcesz?
Wolę mówić po rosyjsku, tak rozmawiam zawsze z mamą.
Dobrze, po rosyjsku.
Dobrze się czujesz?
Ich weiß nicht, przepraszam. Nie wiem co się ze mna dzieje!
Poczekaj, pójdę załatwić tą marmeladę.
Nigdzie się nie ruszę!
Strasznie długo to było, te kilka minut. Gdy ona poszła załatwiać
sprawę marmelady. Nie mogłem się doczekac kiedy wróci.
Co się ze mną działo : ich weiß nicht!
W końcu ją zobaczyłem ponownie. Podeszła, popatrzyła na
mnie. Ja na nią.
Chyba musiałem dziwnie wyglądać, bo w jej oczach widziałem
jakieś iskry, które przybierają na sile i w końcu roześmiała
wspaniale. Zdjeła ten swój kapelusik i dalej się śmiała.A ja nie mogłem oderwać od niej oczu.
W końcu powiedziała:
Wiesz, najlepiej będzie jeżeli zapłacisz za ten dżem. Oni będą
zadowoleni. Ponieważ ich pracownik też nie uważał, to on
posprząta parking nie będzie sprawy. Co ty na to?
Jasne, zapłacę.
To jest prawie trzysta funtów!
Zapłacę, nie chcę problemów mieć z policją.
Dobrze. To ja nie piszę żadnych papierów a jedynie odznaczam
że na skutek interwencji strony załatwiły sprawę między sobą.
Dobrze?
Tak, świetnie.
Czy cos mogę dla ciebie zrobić?
Tak
Słucham
Czy możesz mi powiedzieć jak masz na imię?
Lana, ale w domu mówią na mnie Lena.
Lena, piękne imię.
Uśmiechnęła się ponownie.
Czy coś jeszcze?
Policji nie wolno kłamać, prawda?
Raczej nie, więc pewnie coś jeszcze chcesz. Słucham
Może to głupie z mojej strony, może wszystko jest źle, może źle
o mnie myślisz. Wszystko może być źle. Cały dzień dzisiaj
mam źle. Ale ciesze się że rozwaliłem tą marmeladę!
Dżem!
Tak, dżem. Ale-----chciałbym żebyś przyjęła zaproszenie na
kawę. Gdzie zechcesz i kiedy zechcesz.
Hmmm, nie myślę o tobie źle. Na kawę, Tak?
Tak, na kawę
Chcesz się ze mną spotkać, tak?
Tak, bardzo chcę się z tobą spotkać.
Kończe służbę za 40 minut. Mogę być tutaj za godzinę a
niedaleko jest fajna kawiarnia.
Jasne, nie ruszę się z tego miejsca!Ruszysz!
Nie ruszę!
Lepiej rusz, jeżeli nie przestawisz samochodu to municypalny ci
wlepi 60 funtów za parkowanie. Tutaj nie można stać dłużej niż
dwie godziny. Teraz cię nie rusza bo czekałeś na policję.
Przestaw go gdzieś, w godzinę zdążysz.
Jasne!!!
................................
Pierwsza kawa
Wprawdzie była to herbaciarnia ale kawę też podawali. Nawet
był wybór i ziarenka świeżo mielone.
Jaką pijesz?
Etiopską lubię, odpowiedziała
Ja też, etiopska jest super!
Czekaliśmy na naszą kawę a mnie całkiem zakołkowało, nie
wiedziałem co mówić. Przyglądałem jej się znowu i ponownie
wszystko inne przestało mieć znaczenie. Przerwała mi zadając
pytanie.
Mówiłeś że dzień masz zły. Co się stało?
Dostałem kosza.
Kosza?
Tak, umówiłem się na randkę i dostałem kosza.
Dlaczego?
Bo nie skłamałem i okazało się że przez to nie jestem w jej
typie.
Nie rozumiem.
To randka umówiona przez internet. Ta pani wychodziła z
założenia że faceci kłamią. I była rozczarowana że nie jestemgruby bo napisałem jej że jestem raczej chudy.
Hmmm, nie jesteś chudy. Raczej zupełnie normalny a to przecież
nic złego.
Pewnie tak, ale dla niej było inaczej.
Jesteś zawiedziony, tak?
Raczej nie, potłukłem marmeladę i przez to jednak pije kawę.
Yhy, ale to nie jest randka.
Nie jest, ale ja i tak bardzo się cieszę.
Dlaczego?
Wiesz, nie wiem co mówić. Nie wiem co się ze mną dzieje, boję
się że wyjdziesz.
Dlaczego nie wiesz co się z tobą dzieje?
Nie wiem, to dlatego że poznałem ciebie. Że pijemy kawę a nic
o tobie nie wiem. A wszystko przez kompletny przypadek albo
zadziwiający ciąg zdarzeń.
No tak. Dlaczego tak bardzo chciałeś tej kawy?
Pewnie wiesz to lepiej niż ja. Zacznę tłumaczyć to wszystko
zepsuję.
Nie zepsujesz. Trochę racji jednak masz. Spodobałam ci się,
to dlatego.
Spodobałaś to za mało powiedziane. Oszołomiłaś mnie i zdajesz
sobie z tego sprawę
Yhy, zdaję sobie z tego sprawę. To prawda- odpowiedziała
rumieniąc się mimo woli.
Masz tutaj kogoś?
Nie bardzo. Przyjechałem bo.... Przyjechałem zmienić miejsce.
Zobaczyć jak jest tutaj, może zacząć wszystko od nowa w nowym
miejscu. Nie wiem.
Zagubiłeś się?
Tak, to dobre określenie. Zagubiłem się. Jestem nikt i idę
donikąd. Nie mam nic i chyba niczego nie chciałem aż do dzisiaj.
A czego chciałeś?
Wypić z tobą kawę Lena
To wszystko?
Nie, to nie wszystko. Ale boję się powiedzieć cokolwiek więcej.Rozumiem. Boisz się też tego co mogę odpowiedzieć. Boisz
się też zapytać o cokolwiek.
Tak, boje się. I chciałbym pic ta kawę jak najdłużej.
Jestem sama. Nie mam męża, nie mam chłopaka. Nikt na mnie
nie czeka w domu. Mogę ta kawę pić długo, potem mogę
wypić następną. Czy boisz się mniej?
Tak, boję się mniej. Poważnie? Nie masz nikogo?
Nie mam. I rozumiem co czujesz, chociaż chyba mniej się boję
od ciebie ale nie jestem pewna.
Rozumiem. I dlatego zgodziłaś się na tą kawę.
Tak, chciałam zobaczyć co będzie.
A co może być dalej?
To co uznamy za możliwe.
Czy możliwe jest żebyśmy jutro znowu wypili kawę?
Tak, uważam że to możliwe.
O której godzinie?
Teraz ty wybieraj, twoja kolej.
Nie wiem jak pracujesz, jesteś policjantką.
Yhy, ale jutro mam wolne. Czas może być dowolny a ja lubię
kawę.
Może być rano?
Nie możesz się doczekać?
Nie mogę.
Może być rano, byle nie o szóstej. Musze odespać trochę. Poza
tym otwierają dopiero o dziesiątej.
No to o dziesiątej
O dziesiątej. Zjemy jakieś ciastko teraz?
Jasne, jakie tylko chcesz.
A ty?
Każde
Z dżemem też?
Nawet z dżemem
...................

6

Odp: O miłości

W kilku miejscach mogłabym się doczepić. .. ale czytało się dobrze smile

7

Odp: O miłości

No wiec czepiaj się smile   O to mi chodzi.
    Gdzie i co jest źle?

8

Odp: O miłości

Co to znaczy :"how match?"  smile
Dlaczego Twoja proza nie jest pisana tekstem ciągłym? Pisana tak jak to robisz gubi składnię i związki między zdaniami.
I przyznam,że trudno się ją czyta.
Tak najbardziej poraziło mnie to:
"Aż któregoś dnia patrzę i wooow ! Niuna plus jakiś długi numer.Nie napiszę go bo celowo zapomniałem. No ale Niunia bardzo
fajnie napisała co to tam jej chodzi po głowie w kwestii."
Czy Ty w ogóle panujesz nad rozmieszczeniem tekstu?
Nazwy narodowości piszemy dużą literą.

Co do tekstu: wybacz,nie jest napisany jakoś porywająco,ot taki opis jakich całe mnóstwo tutaj,na forum.Czyli taki po prostu,mało wprawny literacko pościk.
Wybacz, ale nie podoba mi się.

9 Ostatnio edytowany przez Pirat (2016-03-28 15:54:57)

Odp: O miłości

A nie no, oczywiście nie masz czego wybaczać.  I biorę na klatę smile Trzeba będzie poprawiać, duzo porawiać.   Zdania za krótkie, rozerwane. 
Absolutna szczera prawda.
  Rozmieszczenie tekstu,  zgadza się.   Skopiowane z orf na zywca jaki mam w kompie.  U mnie wygląda trochę lepiej , chociaż szału tez  nie ma.
Ok, czekam na dalsze uwagi
smile
-- z tym szatkowaniem to tak jakbym miał jakąś dysleksję.  Koniecznie muszę to w jakiś sposób zwalczyć


how much -miało byc oczywiście
smile

10

Odp: O miłości

Przeczytałam. Odniosłam wrażenie, że tekst przypomina bardziej scenariusz filmowy niż tekst powieści. Nie ma płynnej narracji. Jest chropowaty język, który może się podobać, ale nie musi. Brakuje mi dokładniejszych opisów sytuacji. Same wspomnienia mogą zaciekawić. Moim zdaniem czeka cię dużo pracy, no, chyba, że  wydasz wspomnienia takie, jakie są, własnym nakładem i znajdziesz odbiorców. Może inaczej, komu chcesz sprzedać  wspomnienia?

11

Odp: O miłości

Nie postrzegam tego w kategorii >sprzedać.   Chcę je opowiedzieć innym po prostu i dla mnie to ważne, bardzo ważne.
Powiedziałbym nawet że teraz nie ma niczego ważniejszego.
  Dlatego pytam o zdanie innych, jak to odbierają bo chcę żeby wypadło jak najlepiej.     Ja nie mam zielonego pojęcia o pisaniu, to co tam wyżej jest to w zasadzie szybkie notowanie podstawowych myśli  i zdaję sobie sprawę z tego że to może być jak szkic w aktualnej postaci.   Troche go ogarnąć smile i zostawić taki szorski, który będzie wymagał większego wysiłku od czytelnika, bo w końcu nie daję mu żadnego obrazu który namaluję słowem, nie ma detalu.  To zas może oznaczać że nikt nie będzie chciał czytac, albo ew. małe grono. 
Albo rozwinąć na kolorowo.   Nie jestem pewien czy dam radę

12

Odp: O miłości

Ja bym nieśmiało zaproponowała podzielić tekst na mniejsze fragmenty. Wtedy dasz radę poprawić  błędy i można będzie bliżej przyjrzeć się bohaterkom oraz sytuacjom.

13

Odp: O miłości

Przeczytałam do pewnego momentu, zarzuciłam, po pewnym czasie przeczytałam solidnie od początku do końca.
Za pierwszym razem nie czułam się 'osadzona' w rozwijający się temacie, za drugim dopiero chciałam dowiedzieć się co będzie dalej.
Brakuje mi narracji, dopracowania scenerii zdarzeń, zamieściłeś opis Niuni (niekrótki) ale oczami wyobraźni nie zobaczyłam jej wyraźnie. Dialog przypomina ping-ponga, brakuje mu emocjonalnego podparcia.
Stylistyka zupełnie nie dla mnie, opisywane zdarzenia przypominają zlepione scenki - jakby brakowało nurtu zdarzeń, czy to przemyśleń narratora czy to budowania atmosfery przykuwającej uwagę, która powinna doprowadzić czytelnika do stanu - a co dalej ?
Mimo tak paskudnych słów (piszę bo zależało Ci na nieprofesjonalnej a szczerej ocenie - mam nadzieję że nie uraziłam i faktycznie może Ci to pomoże bo zastanawiającym jest jak różne w odbiorze może być czyjeś pisanie smile ) miałabym prośbę o możliwośc przeczytania reszty smile.

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024