Witajcie, od zawsze jestem osoba otwarta i chetna w reacjach interpersonalnych. Nie brak mi przyjaciol, aczkolwiek przeprowadzilam sie majac 10 lat do innego miasta, gdzie mieszkam juz ok 8. Ciagle utrzymuje kontakt z tamtymi ludzmi i co jakis czas wyjezdzam tam- mam tam tate. Ostatnio zaczelam odczuwac uczucie braku przynaleznosci gdziekolwiek. Otacza mnie towarzystwo ludzi, ktorych lubie, ale wiem,ze te relacje sa jedynie na jakis czas. Co sie z tym wiaze nie moge w 100% ufac takim osobom, sa to relacje moze raz w tygodniu na piwo, na tej zasadzie. Po prostu zaczelo mi doskwierac to, wiaze sie potem to z wiecznym stresem, ze tak naprawde nie wiem jak bedzie nastepnego dnia. Prosze o rade. Nie wyolbrzymiam sytuacji? Jest to dla mnie bardzo wazne.
2 2016-03-09 17:10:01 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-03-09 17:10:43)
Wyolbrzymiasz problem. Idealizujesz miejsce, z którego wyprowadziłaś sié bédac dzieckiem i które pamiętasz z perspektywy dziecka. Mieszkasz w nowym mieście od 8 lat - czyli niemal połowę zycia - to aż nadto czasu by znaleźć w nim swoje miejsce.
Pod warunkiem, że tego chcesz. W innym wypadku, jeżeli wciąż będziesz idealizować miejsce, w którym byłaś tylko na chwilę - nigdy nie znajdziesz "swojego" miejsca.
To też nie jest tak. Każdy człowiek jest inny i inaczej przystosowuje się do zmian. Poczucie przynależności i bycia w towarzystwie jest nieodłącznym elementem życia każdego człowieka. Nie ma co szukać na siłę nowych znajomych, ale możesz zacząć się spotykać z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. W każdym mniejszym/większym mieście ludzie tworzą grupy zainteresować, spędzania wolnego czasu. Może to jest recepta?
Pozdrawiam!
A może zapiszesz się na jakieś zajęcia związane z twoją pasją?
Właśnie, pasje są najlepszym sposobem na znalezienie ludzi podobnych do nas, przez co zwiększa się prawdopodobieństwo że będziecie spędzać razem czas w fantastyczny sposób