Hej kobietki. Chyba postąpiłam źle, jestem rozdarta i nie wiem co zrobić. Opisze wam moją sytuację i mam nadzieje, że mi doradzicie co robić.
Mianowicie byłam z moim chłopakiem 3 lata, był to bardzo dobry związek, ale niestety dość monotonny(na co niestety obydwoje się zgodziliśmy i ciągneliśmy to długi czas) no i mój partner przez poprzednie 2 miesiące strasznie mnie zlewał, spotykaliśmy się raz w tygodniu, ale czułam się jakbym tylko stała z boku, trochę nie chciana. Wiem, że on mnie kochał, bardzo często mi to mówił, w naszym związku również nie brakowało uczucia.
W międzyczasie zaczęłam pisać z nowo poznanym chłopakiem, jakoś tak samo wyszło, że się do mnie odezwał no i nasze rozmowy zaczęły trwac po 10 godzin, bardzo dobrze mi się z nim rozmawia, spotkaliśmy się dwa razy, spał u mnie.
Napisałam mojemu chłopakowi, że chyba będę chciała zakończyć nasz związek. W sumie nie powiedziałam nawet dlaczego, później go poinformowałam, że czułam się jak jego koleżanka. On zaczął mnie prosić i mówić, że się zmieni, żebym dała szanse, bo jesteśmy na prawdę dobrą parą, ale ja to zlewałam, w mojej głowie cały czas siedział nowy kolega, który pocieszał mnie gdy mówiłam mu o tym jak mój chłopak się mną nie intresuje.
No i tutaj chyba popełniłam błąd. Zamiast powiedzieć mojemu chłopakowi o tym co czuje, o tym czego od niego oczekuje, o tym jakich chce zmian to siedziałam cicho i czekałam aż się domyśli. I zamiast powiedzieć to mu, to wylałam wszystkie żale do nowo poznanego chłopaka. Nie wiem, chyba postąpiłam źle.
Obecnie już definitywnie zerwałam z moim chłopakiem i spotykam się z nowym, ale cały czas mam w głowie to jak bardzo zraniłam osobę która na prawdę chciała się zmienić i bardzo mnie kochała, a ja ciągle kwitowałam jego próby i starania negatywnym odbiorem.
Co robić? Jak ocenicie moje postępowanie, może jednak postąpiłam właściwie?