Nie za bardzo wiem gdzie ten temat zamieścić, jeśli Administracja stwierdzi że to zły dział to proszę o przeniesienie.
Kto śledził moje wątki ten może się domyślać o co chodzi. W skrócie - spotykam się z kolegą od jakiegoś czasu, nic na siłę, ale od jakiegoś czasu dość intensywnie. Intensywnie mam na myśli czasowo, bo niemal co drugi dzień, w weekend codziennie, jak się nie widzimy to albo dzwonimy, albo piszemy albo facetimujemy (ale słowo mi wyszło!). Nie było seksu, dopiero pierwsze nieśmiałe pocałunki i przytulanie, trzymanie za rękę, takie całkiem niewinne gesty. No ale temat się jakby powoli nawiązuje, seks jest dla mnie bardzo ważny i nie boję się na ten temat rozmawiać. Problem jest w tym że on nie ma za dużego doświadczenia, powiedział mi o tym ale póki co nie drążyliśmy tematu. On nigdy nie był w poważnym związku, jest naukowcem, skupił się po prostu na pracy, ale widzę że teraz mu zależy. Ja wiadomo, rozwiedziona kobieta po przejściach, dwoje dorosłych dzieci, jakieś doświadczenie mam, on w porównaniu do mnie - zero. Wiem że żadne dywagacje nie zastąpią prostej rozmowy i ja chcę z nim na ten temat rozmawiać. Tylko nie wiem jak. Powiem szczerze że chciałabym tak po prostu pójść z nim do łóżka i mieć to już za sobą, wtedy bym miała więcej pewności w którą stronę to się będzie rozwijać. No tak, chciałabym ale się boję. I zadałam sobie sama pytanie: czego się boję? Odpowiedź brzmi: boję się że go wystraszę jak będę zbyt niecierpliwa, boję się bo to jest nowe doświadczenie dla mnie i w ogóle nie wiem czy ja dobrze robię kontynuując z nim. Nie zrozumcie mnie źle, ja się z nim bardzo dobrze czuję, wszystko idzie tak jak ma iść, ja się boję że się zakocham a on się wycofa. Echo poprzednich doświadczeń ciągnie się jednak za mną jak smród po gaciach.
No ale póki co, to ja chcę to wszystko kontynuować, tylko nie wiem co lepsze - iść na totalny spontan i niech będzie co będzie, nie zastanawiać się zupełnie, nie kalkulować, tak jak do tej pory, czy może zająć się tym na poważnie, najpierw porozmawiać o oczekiwaniach, w tym o tym cholernym seksie którego ja potrzebuję a boję się że skoro on nie ma doświadczenia to nie da mi tego co chce. Jakieś sugestie?
2 2016-02-29 14:26:34 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-02-29 14:46:04)
Po pierwsze on nie ma doświadczenia, więc z pewnością nie da ci tego, co chcesz. Bo niby jakim cudem?
Po drugie- ty w łóżku masz zwyczaj tylko brać? Bo jeżeli nie, to nie rozumiem obawy - mozesz go nauczyć tego, czego w łóżku oczekujesz. Rozczarowana możesz być dopiero wtedy, jakiedy się okaże, że jest odpornym uczniem - ale to się może zdarzyć zawsze.
Po trzecie to, że ty się zakochasz, a on się wycofać może się zdarzyć w obie strony za każdym razem.
Wszystkie twoje obawy mogą dotyczyć też jego
Sama zdecyduj, czy chcesz, by kierował twoimi wyborami strach.
Po drugie- ty w łóżku masz zwyczaj tylko brać? Bo jeżeli nie, to nie rozumiem obawy - mozesz go nauczyć tego, czego w łóżku oczekujesz. Rozczarowana możesz być dopiero wtedy, jakiedy się okaże, że jest odpornym uczniem - ale to się może zdarzyć zawsze.
Po trzecie to, że ty się zakochasz, a on się wycofać może się zdarzyć w obie strony za każdym razem.
Wszystkie twoje obawy mogą dotyczyć też jego
Sama zdecyduj, czy chcesz, by kierował twózki wyborami strach.
A widzisz, trafna uwaga, nie pomyślałam o tym. Chyba jestem większą egoistką niż myślałam :-)
Co do strachu to nie. Moimi wyborami kieruje raczej ciekawość a nie strach. Oczywiście że jakieś obawy mam, kto ich nie ma, to raczej nie na zasadzie "czy" tylko "jak". Jak zrobić żeby było najlepiej? Ech, żeby na to była jakaś recepta.
A mi się wydaje, że facet który nie ma poważnych planów wobec kobiety nie przyznałby się w tym wieku, że nie ma doświadczenia. Po co miałby ryzykować, że kobieta to wyśmieje (dla Panów brak doświadczenia w pewnym wieku jest ujmą- nie drażę czy tak jest czy nie, po prostu panowie tak to traktują)skoro nie oczekiwałby od Ciebie niczego więcej? Możesz go poprowadzić i na tym zyskać lub stracić. Dokładnie tak samo może to wyglądać, gdy trafisz na doświadczonego faceta. Przykład- byłam z facetem, który był bardzo doświadczony i kompletnie nie interesowały go moje potrzeby. Priorytetem było jego zadowolenie, dodatkowo potrzebował ciągle nowych bodźców bo szybko się nudził. Mniej doświadczony partner zdecydowanie bardziej skupiał się na mnie. Był mniej egoistyczny w łóżku. Moje wnioski dużo większe spełnienie z mniej doświadczonym:)
Hmmm...
Wiele osob sie nie przyznaje czy ma doswiadczenie czy nie i spontanicznie ,instynktownie "sie dzieje". A juz mezyczyzni przyznaja sie wybitnie rzadko do takich spraw.
Co do "rozmowy" to moze dotyczyc Was wtedy kiedy jakies Wasze oczekiwania sie nie spelnia,a ustalanie przed faktem uwazam za psujace cala atmosfere. Skoro masz wieksze doswiadczenie to uwazam, ze moglabys uszykowac zaplecze do jakiejs wspolnej nocy, ale nie narzucajac sie , bo to ze Ty jestes gotowa nie oznacza ze on jest. Czasem warto troche poczekac, poznac sie lepiej i pozwolic by atmofera sie podgrzala i napiecie wzroslo Wkoncu nikt nie je deseru przed zupa
Podstawową kwestia - czy on zmierza choć odrobinę w kierunku skonsumowania związku, czy ploszy się jak sarenka? Bo skoro masz doświadczenie to przecież możesz doprowadzić do sytuacji, kiedy to jemu będzie wydawało się, że to on zainicjował seks... Tak wiesz - na zasadzie podbudowania męskiego ego, możesz mu się podać na tacy, ale tak, żeby się nie zorientował
Chyba margitka masz rację - chyba lepsze będzie poczekanie aż "się zadzieje".
Iceni - tak, on zmierza. Coraz odważniej. I nie wiem czy jestem pewna, ale chyba wiem o czym mówicie z tym "podaniem się na tacy".
I wiecie co? To jest jednak bardzo ekscytujące, takie oczekiwanie, bawienie się w gonienie króliczka, dwa kroczki do przodu, jeden do tyłu.
W końcu, tak myślę, gorszego seksu niż kiedyś miałam z pewnym policjantem, to już się nie da mieć. Brzmi optymistycznie na przyszłość :-)
(...) ja się boję że się zakocham a on się wycofa. Echo poprzednich doświadczeń ciągnie się jednak za mną jak smród po gaciach. (...)
Chcesz gwarancji? Nie dostaniesz.
(...) chcę to wszystko kontynuować, tylko nie wiem co lepsze - iść na totalny spontan i niech będzie co będzie, nie zastanawiać się zupełnie, nie kalkulować, tak jak do tej pory, czy może zająć się tym na poważnie, najpierw porozmawiać o oczekiwaniach, w tym o tym cholernym seksie którego ja potrzebuję a boję się że skoro on nie ma doświadczenia to nie da mi tego co chce. Jakieś sugestie?
Co jest lepsze? Dla kogo?
Nie wystraszyłaby mnie propozycja seksu, ale poważna rozmowa o oczekiwaniach, już tak.
Jeszcze niemal nic się nie zadziało, a tu już mamy układać jakieś harmonogramy, ustalać cele, priorytety. Rany! Zwiewam!
9 2016-02-29 15:11:41 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2016-02-29 15:17:53)
Po pierwsze on nie ma doświadczenia, więc z pewnością nie da ci tego, co chcesz. Bo niby jakim cudem?
Też tak myślałam, aż trafiłam na faceta który miał niewielkie i mało udane doświadczenia, a okazał się najlepszym ze wszystkich Dlatego x razy pytałam czy mi nie ściemniał z tym doświadczeniem, ale nie, chyba jakiś wrodzony talent stwierdziłam, a on powiedział tak "zastanawiam się co by mi się podobało gdybym był kobietą i to właśnie robię"
Działa O.o
A słyszałyście o czymś takim jak orgazm sutkowy? Ja myślałam że to miejska legenda, aż właśnie ten, bez doświadczenia....
Także nie ma reguły
No i Iceni jak zwykle ma racje jak nie jest oporny to zawsze możesz go nauczyć
A co do ryzyka, ono zawsze jest, ale czy warto ze strachu się wycofać i potem myśleć jakby to było? Nie tak dawno temu podjęłam właśnie to ogromne ryzyko, wywracając swoje życie do góry nogami dosłownie do góry nogami, musiałam zmienić wszystko i wiesz nie żałuje... , a właśnie wtedy gdy się wahałam pomyślałam sobie, czy ja chce potem żałować że tego ryzyka nie podjęłam i chociaż zrobiłam wszystko co zaprzeczało zdrowemu rozsądkowi, nie żałuje Czasami warto zaryzykować i zaufać tej drugiej osobie, chociaż czasem po pewnych doświadczeniach jest to niezwykle trudne.
Ha ha, to w końcu naukowiec, jestem pewna że się odpowiednio dokształci w ramach poszukiwania odpowiedzi na zaistniały problem :-) Może się więc szybko nauczy.
Wielokropek, masz rację. Pamiętam jak mi facet wyznał miłość na drugim spotkaniu, a na trzecim planował wspólną przyszłość. Chciałam wiać z prędkością światła, a ja tylko kobietą jestem.
Kurcze, ja się naprawdę czuję jak jakaś nastolatka, tylko trochę bardziej odważna.
I tak od razu, za pierwszym podejściem, bez podpowied? To się nie dziwię, że go chcesz zachować tylko dla siebie forever ;P
Chodziło mi o to, że tam autorka wspominała o oczekiwaniach - oczekiwania w życiu mogą się też przekładać na oczekiwania w seksie. No a tu , jak mi się wydaje, nie ma tak, że jedna strona czyta drugiej w myślach - jakiś dialog musi być - a im jedna ze stron jest mniej doświadczona tym te sygnały muszą być bardziej czytelne.
Tak że ujmując to inaczej: facet będzie się mógł wykazać jeżeli autorka mu to umozliwi.
(...) Kurcze, ja się naprawdę czuję jak jakaś nastolatka, tylko trochę bardziej odważna.
Od czasu do czasu sprawdź datę urodzenia i... rozepnij się.
Nie szukasz (nie szukasz?) partnera na 'i już Cię nie opuszczę aż do śmierci'. Jesteście dorosłymi, dojrzałymi i niezależnymi ludźmi.
Podobna sytuacja do mojej. Wiele lat temu.
Także byłem prawiczkiem i ona wprowadziła mnie w świat seksu.
Okazało się, że to, co wiedziałem z poradników i "świerszczyków", nijak miało się do rzeczywistości.
Ale powoli, choć z kłopotami innego rodzaju po drodze, dopasowaliśmy się w tej sferze.
Rozmowy o seksie nie bolą. Zwłaszcza, że macie oboje, Ivy, świadomość "przewagi" Twojego doświadczenia.
Nie za bardzo wiem gdzie ten temat zamieścić, jeśli Administracja stwierdzi że to zły dział to proszę o przeniesienie.
Kto śledził moje wątki ten może się domyślać o co chodzi. W skrócie - spotykam się z kolegą od jakiegoś czasu, nic na siłę, ale od jakiegoś czasu dość intensywnie. Intensywnie mam na myśli czasowo, bo niemal co drugi dzień, w weekend codziennie, jak się nie widzimy to albo dzwonimy, albo piszemy albo facetimujemy (ale słowo mi wyszło!). Nie było seksu, dopiero pierwsze nieśmiałe pocałunki i przytulanie, trzymanie za rękę, takie całkiem niewinne gesty. No ale temat się jakby powoli nawiązuje, seks jest dla mnie bardzo ważny i nie boję się na ten temat rozmawiać. Problem jest w tym że on nie ma za dużego doświadczenia, powiedział mi o tym ale póki co nie drążyliśmy tematu. On nigdy nie był w poważnym związku, jest naukowcem, skupił się po prostu na pracy, ale widzę że teraz mu zależy. Ja wiadomo, rozwiedziona kobieta po przejściach, dwoje dorosłych dzieci, jakieś doświadczenie mam, on w porównaniu do mnie - zero. Wiem że żadne dywagacje nie zastąpią prostej rozmowy i ja chcę z nim na ten temat rozmawiać. Tylko nie wiem jak. Powiem szczerze że chciałabym tak po prostu pójść z nim do łóżka i mieć to już za sobą, wtedy bym miała więcej pewności w którą stronę to się będzie rozwijać. No tak, chciałabym ale się boję. I zadałam sobie sama pytanie: czego się boję? Odpowiedź brzmi: boję się że go wystraszę jak będę zbyt niecierpliwa, boję się bo to jest nowe doświadczenie dla mnie i w ogóle nie wiem czy ja dobrze robię kontynuując z nim. Nie zrozumcie mnie źle, ja się z nim bardzo dobrze czuję, wszystko idzie tak jak ma iść, ja się boję że się zakocham a on się wycofa. Echo poprzednich doświadczeń ciągnie się jednak za mną jak smród po gaciach.
No ale póki co, to ja chcę to wszystko kontynuować, tylko nie wiem co lepsze - iść na totalny spontan i niech będzie co będzie, nie zastanawiać się zupełnie, nie kalkulować, tak jak do tej pory, czy może zająć się tym na poważnie, najpierw porozmawiać o oczekiwaniach, w tym o tym cholernym seksie którego ja potrzebuję a boję się że skoro on nie ma doświadczenia to nie da mi tego co chce. Jakieś sugestie?
A ja mam pytanie Ivy takie do ciebie - na litość boską, jakich ty tych facetów wybierasz??? Zawsze z problemami? . Czy ty nie potrafisz, z takim doświadczeniem, odsiać te żaby, i w końcu związać się z kimś w miarę normalnym? Dlaczego po raz kolejny inwestujesz w coś, co jest niepewne i problemowe? Możesz mi to wyjaśnić?
też byłam w takim związku, moje doswiadczenie nie jest zbyt imponujące, ale tego faceta chyba było żadne
i też starłam się go ośmielić i tak go ośmieliłam, że się wystraszył
potem odpuściłam i czekałam, aż się "samo zadzieje" a w końcu "przeterminowało się", bo on się wcale do tego nie zabierał a przy nim moja kobieca pewność siebie spadła z 8 do 4 ( w skali 10 punktowej) i nigdy nie rozmawialiśmy o seksie a po próbie ośmielenia to już była mogiła
musisz być wytrwała
A ja mam pytanie Ivy takie do ciebie - na litość boską, jakich ty tych facetów wybierasz??? Zawsze z problemami?
. Czy ty nie potrafisz, z takim doświadczeniem, odsiać te żaby, i w końcu związać się z kimś w miarę normalnym? Dlaczego po raz kolejny inwestujesz w coś, co jest niepewne i problemowe? Możesz mi to wyjaśnić?
Mogę. Pewnie lubię wyzwania, dostałam diament do oszlifowania więc muszę wynaleźć odpowiedni szlif :-)
A tak poważnie, to jakbym tak odsiewała te żaby to by w końcu nic nie zostało. Już dawno odkryłam teorię która się potwierdza, że normalni faceci istnieją, ale niestety są już zajęci. Dla nas, kobiet z odzysku, pozostaje to co pozostaje i albo trza to jakoś urobić albo zostać samą do końca życia. W sumie też niezła perspektywa, bo z tymi chłopami to tylko kłopot. Niestety, samej nie da się wszystkiego załatwić. Można się dotykać, głaskać, zaspokoić się można, nie ma problemu. Ale jak ja się mam do cholery pocałować sama w usta??
17 2016-02-29 16:53:41 Ostatnio edytowany przez Garance_30 (2016-02-29 16:57:43)
Mogę. Pewnie lubię wyzwania, dostałam diament do oszlifowania więc muszę wynaleźć odpowiedni szlif :-)
A tak poważnie, to jakbym tak odsiewała te żaby to by w końcu nic nie zostało. Już dawno odkryłam teorię która się potwierdza, że normalni faceci istnieją, ale niestety są już zajęci. Dla nas, kobiet z odzysku, pozostaje to co pozostaje i albo trza to jakoś urobić albo zostać samą do końca życia. W sumie też niezła perspektywa, bo z tymi chłopami to tylko kłopot. Niestety, samej nie da się wszystkiego załatwić. Można się dotykać, głaskać, zaspokoić się można, nie ma problemu. Ale jak ja się mam do cholery pocałować sama w usta??
A ja myślę, że to jakiś fatalizm, w każdej grupie znajdzie się facet, który w podstawach tj. łóżko, szczerość, zaufanie da radę (reszta do akceptacji) jest ok. Jak dotąd wybrałaś same najtrudniejsze rarytasy: facet zajęty i facet bez doświadczenia seksualnego. Na moje oko, sama wpędzasz się w kłopoty i tracisz swój cenny czas na coś, co od samego początku nie rokuje (żonaty, nierozwinięty seksualnie). Może czas na szerszą perspektywę i więcej optymizmu w życiu? .
A czy niedorozwinięty to się okaże :-)
Ja właśnie mam bardzo dużo optymizmu, nie zależy mi na związku aż tak żeby sikać po majtkach i przebierać nogami, ale jak się już za coś zabieram to chciałabym żeby wyszło porządnie. Tak już jest z nami po wieloletnich związkach, że czujemy się w tej nowej roli jak zagubione dzieci a każde doświadczenie jest nowym.
Mnie facet tak naprawdę to nie jest potrzebny do życia, ale zawsze to jakiś miły dodatek do rancza. Nie chciałabym w tym przypadku zrobić jakiejś gafy, czegoś czego musiałabym się potem wstydzić. Myślę że jakaś tam rozmowa nie zawadzi, przecież już teraz prowadzimy flirt w coraz pikantniejszym wydaniu. Ale coś poważniejszego to chyba wyjdzie w praniu.
Pisząc tu chciałam żeby ktoś kto ma podobne doświadczenia podzielił się wrażeniami. Zawsze to lepiej wiedzieć czego się ewentualnie można spodziewać.
Póki co jednym wyszło innym nie, ale optymistycznie widzę że się da. Jak nie spróbuję to się nie dowiem.
Z tego co czytałam seks z ostatnim partnerem miałaś bardzo udany. Bo facet był doświadczony. Ten obecny nie jest doświadczony, więc możesz być trochę rozczarowana. I warto się na to przygotować. Gdy kobieta jest niedoświadczona a facet mega doświadczony. To seks jest boski. Ale jak obydwie strony są mało doświadczone i brak pewności siebie, to szału raczej nie będzie.
... Na moje oko, sama wpędzasz się w kłopoty i tracisz swój cenny czas na coś, co od samego początku nie rokuje (żonaty, nierozwinięty seksualnie). Może czas na szerszą perspektywę i więcej optymizmu w życiu?
Na moje oko, nie znajduję w twoich wypowiedziach ani nuty fantazji ani pozytywnego rozpatrywania sytuacji a jedynie ciagłe upatrywanie co wszyscy robią źle lub w co się pakują...dziwne
Jak dlugo sie spotykacie i ile on ma lat? Jednak jesli nawinął o swoim braku doswiadczenia (chyba, ze ta rozmowa to wylacznie woja inicjatywa) to chyba nie swiadczy o nim najgorzej
Póki co jednym wyszło innym nie, ale optymistycznie widzę że się da. Jak nie spróbuję to się nie dowiem.
Lepiej spróbować i żałować niż żałować że się nie spróbowało
Jak dlugo sie spotykacie i ile on ma lat? Jednak jesli nawinął o swoim braku doswiadczenia (chyba, ze ta rozmowa to wylacznie woja inicjatywa) to chyba nie swiadczy o nim najgorzej
Znamy się około 6-7 lat, ale w warunkach sam na sam spotykamy się jakoś od nowego roku. Oboje jesteśmy po 40-ce.
Wczoraj byliśmy w kinie, to co robił z moją ręką podziałało mi bardzo intensywnie na wyobraźnię. Oczywiście potem dowiedziałam się że w każdym opuszku palców znajduje się około 20 tysięcy receptorów czuciowych :-)
Na pożegnanie dostał cmoka w usta. Zapytał czy tylko tyle, odpowiedziałam że tak, uśmiechnęłam się i uciekłam do domu.
Powiem szczerze że z coraz większym zniecierpliwieniem wyczekuję ciągu dalszego. Chyba nie jest źle :-)
Znamy się około 6-7 lat, ale w warunkach sam na sam spotykamy się jakoś od nowego roku. Oboje jesteśmy po 40-ce.
Wczoraj byliśmy w kinie, to co robił z moją ręką podziałało mi bardzo intensywnie na wyobraźnię. Oczywiście potem dowiedziałam się że w każdym opuszku palców znajduje się około 20 tysięcy receptorów czuciowych :-)
Na pożegnanie dostał cmoka w usta. Zapytał czy tylko tyle, odpowiedziałam że tak, uśmiechnęłam się i uciekłam do domu.Powiem szczerze że z coraz większym zniecierpliwieniem wyczekuję ciągu dalszego. Chyba nie jest źle :-)
NO to pieknie, czasem po prostu coś musi potrwać żeby pojawiły się nowe możliwośći...no i a tym polega urok życia, że nie wiemy. Sam mam podobną sytuację i domyślam się jak możesz się czuć. Powodzenia:)
Już dawno odkryłam teorię która się potwierdza, że normalni faceci istnieją, ale niestety są już zajęci. Dla nas, kobiet z odzysku, pozostaje to co pozostaje i albo trza to jakoś urobić albo zostać samą do końca życia.
Jaki dziwny zbieg okoliczności! Ja też odkryłem podobną teorię, że normalne babki istnieją, ale niestety są już zajęte. I że dla nas, facetów z odzysku, jedyne co pozostaje to urabiać z mozołem te pozostałe albo zostać samymi do końca życia.
Ten cytat z mężczyzną jako dodatkiem do rancza też niezły, jestem Twoim fanem!
Jak tak dalej pojdzie to trzeba będzie dział 30+ otworzyć:)
Sondując tematy na forum, oprócz tych licealnych, można znaleźć wspolny paragraf dla wielu nowych związkow.
Jeżeli ten "paragraf" to jakiś środek stylistyczny nawiązujący do przyszłego rozwodu, to dość efektowny.
ivy71 napisał/a:Już dawno odkryłam teorię która się potwierdza, że normalni faceci istnieją, ale niestety są już zajęci. Dla nas, kobiet z odzysku, pozostaje to co pozostaje i albo trza to jakoś urobić albo zostać samą do końca życia.
Jaki dziwny zbieg okoliczności! Ja też odkryłem podobną teorię, że normalne babki istnieją, ale niestety są już zajęte. I że dla nas, facetów z odzysku, jedyne co pozostaje to urabiać z mozołem te pozostałe albo zostać samymi do końca życia.
Ten cytat z mężczyzną jako dodatkiem do rancza też niezły, jestem Twoim fanem!
No to mam już jednego fana, dzięki! :-)
A napiszę to, co mi tam! Wczoraj wystąpił niekontrolowany bieg wydarzeń, a sytuacja przeszła moje wyobrażenia.
Nie, nie zrozumcie mnie źle, to nie był najlepszy seks mojego życia, ale zupełna nowość, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam. Być może dłuższa abstynencja się do tego również przyczyniła, w każdym razie po chwili wewnętrznych oporów w swojej własnej głowie machnęłam ręką i uznałam że jak dają to trzeba brać!
Zanim to się stało, była rozmowa o seksie. On ją zainicjował i w żadnym wypadku nie czułam się skrępowana, jedyne co mogę powiedzieć to to że nigdy nikt nie rozmawiał ze mną w ten sposób. Nie wiem zupełnie jak to się dalej potoczy, jestem niewyspana, w krwi wciąż buzują hormony. Tak jak napisałam, to nie był najlepszy seks w życiu, w sprawach fizycznych da się odczuć u niego brak doświadczenia, ale w głowie jest ogromna wiedza którą on stara się wykorzystać w praktyce. Najważniejsze jest to że się nie wystraszył, nie ma zamiaru się wycofać i czuję się przy nim jak księżniczka, a raczej królowa bo na księżniczkę to już za stara jestem :-) Z jeszcze większym zniecierpliwieniem wyczekuję dalszego ciągu.
Przy tym wszystkim wciąż występuje u mnie syndrom przytępionego zaufania, który staram się opanować. To jest najtrudniejsze.
W każdym razie, podsumowując - gdyby to miał być jednorazowy numerek to bym określiła że było do dupy choć ja byłam bardzo zadowolona. Dla dalszego związku widzę jednak potencjał i co najważniejsze, chęci. I na tym chyba trzeba będzie oprzeć podstawy.
Gratulacje
Ivy71, wiedza albo/i świeżość spojrzenia niedoświadczonego, ale dojrzałego mężczyzny. Tak czy inaczej "wykorzystuj" :)
W każdym razie, podsumowując - gdyby to miał być jednorazowy numerek to bym określiła że było do dupy choć ja byłam bardzo zadowolona.
Ivy, ja tez gratuluje. Tym bardziej, ze bardzo niedawno temu jeszcze bylas pewna, ze nowe znajomosci Cie nie interesuja. Chyba trudnosci przezwyciezone
Mnie to powyzsze zdanie zaintrygowalo. Bylo do dupy, a Ty jestes zadowolona.....ciekawe. Cos sie tu ze soba gryzie
Najwazniejsze, ze jestes otwarta na nowe i nieznane.
Mnie to powyzsze zdanie zaintrygowalo. Bylo do dupy, a Ty jestes zadowolona.....ciekawe. Cos sie tu ze soba gryzie
Seks do dupy, ale zadowolona, że pierwsze 'lody' przełamane
ivy71 napisał/a:W każdym razie, podsumowując - gdyby to miał być jednorazowy numerek to bym określiła że było do dupy choć ja byłam bardzo zadowolona.
Ivy, ja tez gratuluje. Tym bardziej, ze bardzo niedawno temu jeszcze bylas pewna, ze nowe znajomosci Cie nie interesuja. Chyba trudnosci przezwyciezone
Mnie to powyzsze zdanie zaintrygowalo. Bylo do dupy, a Ty jestes zadowolona.....ciekawe. Cos sie tu ze soba gryzie
Najwazniejsze, ze jestes otwarta na nowe i nieznane.
Napisałam że gdyby to miał być jednorazowy numerek.... Jestem zadowolona bo moje żądze zostały zaspokojone, ale w przyszłości chcę czegoś więcej. Nic się ze sobą nie gryzie, po prostu to był pierwszy raz.
Tak, twierdziłam że nowe znajomości mnie nie interesują. W pewnym sensie to nie jest nowa znajomość, a raczej ewolucja starej. Jestem wciąż bardzo sceptyczna w sprawie związków, uczuć i zaufania, ale nie zamierzam marnować szansy tylko dlatego że jakiś dupek zmarnował mi rok mojego życia. Najważniejsze że mam pewność że mogę i umiem być sama, mam świadomość że mężczyzna nie jest mi do życia potrzebny, że robię to bo chcę i lubię i nie ma w tym żadnego poczucia zależności, jak było w poprzednich przypadkach. A jeszcze jak on daje mi odczuć że niebo dla mnie przychyla i prostuje ścieżki którymi stąpam, słowem stara się bardzo i zależy mu żebym była zadowolona - to czego chcieć więcej?
No jak w bajce...
No jak w bajce...
Ale żeś napisała :-)
W bajki to ja już dawno nie wierzę. Fakty się liczą tylko moja droga, fakty a nie obiecanki cacanki i głupiemu radość.
Wszystko to jest dla mnie nowość, ale czujność stoi na posterunku i obserwuje. W pewnym sensie to jest bardzo fascynujące, znaleźć się tak mniej więcej dwadzieścia parę lat temu z doświadczeniem które się ma, a jednocześnie wiedząc że niczego się powtórzyć nie da, że to tak samo ale nie to samo jednak.
Mi jeden zmarnował niemal 6 lat życia, myślałam że jest dobrze, a nie było, ocknęłam się późno, został brak ufności, strach i nadinterpretacja obecnie bo kiedyś ciągle wyłazi...
Dziś jednak wiem, że warto wierzyć, zaufać mimo że sercu które oberwało jest bardzo ciężko, ale jeśli pojawia się ktoś kto swoimi czynami udowadnia że jest wartościowym człowiekiem, to choć ta czujność pozostaje, to warto starać się zaufać i kochać i być kochanym. A jeszcze lepiej jest kiedy ta druga osoba wie o tej przeszłości i potrafi zrozumieć kiedy przeszłość w postaci pełnych obaw szeptów daje o sobie znać
No i poszło...
Coś co początkowo wydawało się nierealne i trudne okazuje się łatwe do przezwyciężenia i fascynujące. Ja w ogóle nie wiem jak to się wszystko dzieje ale się dzieje i to coraz poważniej. Jest w nim wciąż coś z młodego chłopca, dla którego wszystko jest nowe i bardzo ciekawe, a jednocześnie jest to dojrzały, stateczny facet nie bojący się rozmawiać na najtrudniejsze nawet tematy. Brak doświadczenia maskuje ogromna chęć odkrywania, motylki mam w brzuchu zawsze kiedy o nim pomyślę. Ostatnio zauważyłam że nie wiem już od kiedy ale od jakiegoś czasu widujemy się niemal codziennie, a w te rzadkie dni kiedy się nie widzimy osobiście to prowadzimy wideorozmowy. Spędziliśmy razem ze trzy noce, pierwsza była straszna oczywiście, żadne z nas nie mogło spać, ale to chyba normalne z nową osobą w łóżku. Potem było trochę lepiej, za trzecim razem już nawet się trochę wyspaliśmy. Raczej nie ma żadnych barier, jesteśmy oboje otwarci na siebie i świadomi jak chcemy kontynuować ten związek. W Wielkanoc wyjeżdżamy razem na weekend, a za miesiąc na wspólne wakacje, gdzie poznam jego rodzinę.
Czasami przemknie mi przez głowę myśl, co ja robię, czy to nie za szybko. Ale nie, nie mamy już po dwadzieścia lat, oboje mamy poukładane życie osobiste więc poza poczuciem bliskości tak naprawdę niczego nam nie brakuje. On nadrabia stracone lata a ja z chęcią korzystam, jednocześnie nie zaniedbujemy tego wszystkiego co do tej pory sami dla siebie zbudowaliśmy. Chyba zaczynam być naprawdę szczęśliwa.
No cóż, zobaczymy. Czas tak szybko ucieka...