Nie wiem co myśleć jak się czuć, mam ciężki dzień (już kolejny).
Stres związany z tym że mąż jest za granicą,to jego 3 wyjazd w ciągu naszego małżeństwa.
Minęły 3 tygodni mamy super kontakt,
dużo rozmawiamy.
Nie mówię Mu że serce mi krwawi,że brak mi sił,bo córeczka płacze po nocach za tatą...ale dziś ,nie wiem jak mam się pozbierać.
Moim sercem targa miliony emocji ,boję się,tęsknię, za wszystkim :dotykiem,zapachem,spojrzeniem.....
Nie chce się poddać mąż,chce nas tam przeprowadzić, ma na to duże szanse.
Ja jednak powoli każdą noc kończę płacząc, do poduszki........
Moje serce dziś to taki właśnie wrzask jak w :Bon Jovi - Always
Rozłąka nie jest łatwa, szczególnie, kiedy jest jeszcze dziecko.
Kiedy się ponownie zobaczycie? Kiedy będziesz mogła się tam przeprowadzić? Myśl o przeprowadzce może nastrajać Cię pozytywnie, dodać enegrii, ekscytować: nowy kraj, nowi ludzie, praca, kuchnia, kultura, język! Mnóstwo nowych możliwości. Ekscytuj się tym, będzie łatwiej odliczać dni
Ojjj jak ja bardzo Cię rozumiem tylko taka zasadnicza różnica, że ja za swoim facetem płaczę już na drugi dzień od kiedy wyjedzie. Kiedy studiuję mieszkamy blisko siebie a gdy wracam do domu to spotkania są ograniczane przez odległość. Kiedy tak się dzieje to się załamuje, jestem wredna, nieznośna... Brakuje mi jego ciepłych słów, zapachu, dotyku, seksu... Najtrudniejsze jest dla mnie pierwsze 3 dni bo mam ogromną chęć na bliskość... kiedy dojdzie do tego, że mam mieć okres to wgl burza hormonów we mnie szaleje
. Albo mam go ochotę przez telefon zagłaskać albo zabić haha
. Ciężko żyć na odległość...
DOKŁADNIE ZNAM TO JA TEŻ ,ZACZYNAM ŚWIROWAĆ ZARAZ POM ODJEŹDZIE,Z TYM ŻE U MNIE CZAS NIE POMAGA,A NAWET SZKODZI.