Hej. Mam lat 18, całe życie jeszcze przede mną a ja już chce je zakończyć.
Może zacznę od początku.
No więc od zawsze byłam strasznie wstydliwa, cierpię na erytrofobie (lęk przez czerwienieniem sie). Ktoś sobie pomysli ze to głupota, że to nie jest az takie straszne, że każdy się czerwieni.. usłyszę komplement -robię się czerwoną, ktoś mnie skrytykuje- tak samo, przechodzę obok ludzi młodych, najgorzej jak są to chlopaki - też się czerwienie. W gimnazjum znajomi dokuczali mi strasznie, śmiali się.. Ciągle tylko słyszałam "Jezu jaka jesteś czerwona", "buraczek"... znienawidzilam szkole, nie chciałam do niej chodzić, bałam się. Aktualnie jestem w szkole wyższej.. dalej mam ten problem, dalej przez niego płacze po nocach i rezygnuje z różnych fajnych imprez czy spotkań. Mam ojca alkoholika, który ciągle chleje, robi "wojny" o nic. Nienawidzę go.. tyle razy usłyszałam od niego, że jestem beznadziejna i wiele innych brzydszych epitetów. Nie mam chłopaka, bo? Bo wstydzę się go przyprowadzic do domu w ktorym ciągle są jakieś afery, ojciec pijany.. W sumie to że się czerwienie mi też nie pomaga.. boje sie ze mój potencjalny chłopak nie zaakceptuje tego, ze wiecznie jestem "burakiem" i ze się będzie ze mnie śmiał ... niedawno zdalam prawo jazdy ( za pierwszym! ) żałuję... Bo nie jeździłam od razu a teraz się boje. Wstyd mi przed znajomymi, rodzina.. Ciągle tylko za plecami słyszę ze o mnie gadają, śmieją się ze nie potrafię jeździć..
Wydaje mi się, ze mam depresję. Nie śpię po nocach, ciągle płacze, nic mnie nie cieszy, straciłam sens życia, ciągle myślę o samobójstwie, źle się czuję, wszystko mnie boli, opuszczam szkołę, siedzę sama w domu. Nie mam w nikim wsparcia, boje się komukolwiek o tym powiedzieć, boje się tego ze ktoś mi bliski mógłby mnie odtracic, śmiać się ze mnie, a tego bym nie zniosła. Chce rzucić szkołę i wyjechać gdzieś daleko, gdzieś gdzie będę mogła zacząć nowe życie sama. Niestety nie mam na to pieniędzy. Może ktoś z Was mi pomoże? Błagam, sama sobie nie poradzę nigdy. Boję się pójść do lekarza, bo nie wiem jak to wyglada.
Przez alkoholizm ojca jesteś nieśmiała i masz niskie poczucie wartości. Dlatego jesteś łatwym celem dla ludzi, którzy dowartościowują się wyśmiewanie się z innych. To że się czerwienisz jest tylko pretekstem. Poczytaj o DDA, może poszukaj psychologa lub grupy wsparcia w Twojej okolicy. Nie zaniedbuj szkoły, na studiach wejdziesz w nowe środowisko, zaczniesz jakby od nowa a nowi znajomi będą już starsi i bardziej dojrzali. Weź się w garść, zrób sobie pozytywne plany na życie! Pozdrawiam Cię serdecznie!
3 2016-02-02 19:19:24 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2016-02-02 19:21:26)
Pierwsze co: niebieska linia. To jest ogólnopolskie pogotowie dla ofiar przemocy w rodzinie. Jesteś całkowicie anonimowa dzwoniąc tam.. zadzwoń - powiedzą Ci w jakim ośrodku możesz uzyskać pomoc. Tkwisz w rodzinie patologicznej, gdzie jest przemoc psychiczna.. czas zadbać o swoje zdrowie. Twoje lęki, brak bezpieczeństwa, pewności siebie, stany depresyjne wynikają z tragicznej sytuacji w jakiej jesteś.. forum tu nie pomoże. Tylko wsparcie psychologiczne , fachowe. Oczywiście pisz, wyżal się będziemy Cię wspierać Ale naprawdę potrzebujesz pomocy Miniee. Życie naprawdę może być SPOKOJNE i radosne, pozbawione tych wszystkich dolegliwości.. musisz tylko stamtąd uciec. Psycholog to początek drogi. I uprzedzę Cię - w ośrodkach interwencji kryzysowej muszą Ci pomóc i jest to pomoc bezpłatna. Każda gmina, powiat, miasto ma takie instytucje.
Chomik9911.
Mieszkam na małej wsi, niestety. Ploty rozchodzą się bardzo szybko, a ludzie czekają tylko na jakąś nową sensację. Nawet sobie Pani nie zdaje sprawy z tego, jacy ludzie potrafią być podli. Poszlabym do gminy i co? Tam pracują sami znajomi ludzie, którzy znają moją rodzinę.. zaraz by było gadanie, ze u nas jest tak, tak i jeszcze tak. Nie miałabym życia i moja rodzina zresztą też.
Chomik9911.
Mieszkam na małej wsi, niestety. Ploty rozchodzą się bardzo szybko, a ludzie czekają tylko na jakąś nową sensację. Nawet sobie Pani nie zdaje sprawy z tego, jacy ludzie potrafią być podli. Poszlabym do gminy i co? Tam pracują sami znajomi ludzie, którzy znają moją rodzinę.. zaraz by było gadanie, ze u nas jest tak, tak i jeszcze tak. Nie miałabym życia i moja rodzina zresztą też.
Zacznijmy od jednej rzeczy - co jest dla Ciebie ważniejsze - Twoje zdrowie, czy jakieś chore plotki, których i tak nie unikniesz?
Myślisz, że jak w końcu totalnie się załamiesz i palniesz sobie w łeb, to ludzie nie będą gadać?
Obudź się. Ratuj się. Dopiero wchodzisz w dorosłe życie.
Miniee napisał/a:Chomik9911.
Mieszkam na małej wsi, niestety. Ploty rozchodzą się bardzo szybko, a ludzie czekają tylko na jakąś nową sensację. Nawet sobie Pani nie zdaje sprawy z tego, jacy ludzie potrafią być podli. Poszlabym do gminy i co? Tam pracują sami znajomi ludzie, którzy znają moją rodzinę.. zaraz by było gadanie, ze u nas jest tak, tak i jeszcze tak. Nie miałabym życia i moja rodzina zresztą też.Zacznijmy od jednej rzeczy - co jest dla Ciebie ważniejsze - Twoje zdrowie, czy jakieś chore plotki, których i tak nie unikniesz?
Myślisz, że jak w końcu totalnie się załamiesz i palniesz sobie w łeb, to ludzie nie będą gadać?
Obudź się. Ratuj się. Dopiero wchodzisz w dorosłe życie.
Cieszę się ze tu trafiłam. W końcu poczułam ze ktoś mnie wspiera, radzi mi dobrze. Postaram się wziąć za siebie. Mam tylko jeszcze jedno pytanie. Co z psychologiem? Warto pójść? Jak to wyglada?
7 2016-02-02 23:21:23 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2016-02-02 23:25:04)
Chomik9911.
Mieszkam na małej wsi, niestety. Ploty rozchodzą się bardzo szybko, a ludzie czekają tylko na jakąś nową sensację. Nawet sobie Pani nie zdaje sprawy z tego, jacy ludzie potrafią być podli. Poszlabym do gminy i co? Tam pracują sami znajomi ludzie, którzy znają moją rodzinę.. zaraz by było gadanie, ze u nas jest tak, tak i jeszcze tak. Nie miałabym życia i moja rodzina zresztą też.
Łatwiej będzie zwracać się do siebie na "ty" Kochana a co Cię interesuje co kto powie?? A nie wstyd Ci jak mówią, że Twój ojciec jest alkoholikiem? Zadbać o swoje zdrowie psychiczne, tak jak mówi Cyngli, to nie wstyd, tylko ogromna determinacja i dojrzałość. Ten kto z tego drwi - jest po protu burakiem i tchórzem. Nie musisz iść do urzędnika gminy, napisałam Ci żebyś zadzwoniła na niebieską linię a tam wskażą Ci ośrodki w Twojej wsi i okolicy w których uzyskach pomoc psychologa - którego obowiązuje kodeks etyczny i tzw. tajemnica zawodowa. Nikt się nie dowie. Tobie jest niezbędna pomoc.. czas na łzy się skończył,musisz stanąć na nogi po to by uciec z domu. Jesteś już pełnoletnia i nie musisz mieszkać z rodzicami. Zrozumiesz to na terapii, nie oczekuję że teraz się do tego ustosunkujesz, bo wiem że zaraz napiszesz że nie masz pieniędzy, nie masz mieszkania i to "nie jest takie łatwe". Twoje życie warte jest wysiłku, by być szczęśliwą.
Ja jestem po terapii u psychologa. Czy warto? Wizyty tam i moja determinacja do pracy nad sobą spowodowały że życie jest po prostu piękne Odzyskałam spokój, bezpieczeństwo i wolność. Trwało to dwa lata, ale wierz mi.. teraz wiem że żyję. A jak to wygląda? pójdziesz sama to się przekonasz. Tylko nie oczekuj, że samo "chodzenie"tam załatwi sprawę w 3 wizyty. O nie nie, to TY pracujesz nad sobą, psycholog tylko Cię w tym wspiera i jest to długi proces.
Cyngli napisał/a:Miniee napisał/a:Chomik9911.
Mieszkam na małej wsi, niestety. Ploty rozchodzą się bardzo szybko, a ludzie czekają tylko na jakąś nową sensację. Nawet sobie Pani nie zdaje sprawy z tego, jacy ludzie potrafią być podli. Poszlabym do gminy i co? Tam pracują sami znajomi ludzie, którzy znają moją rodzinę.. zaraz by było gadanie, ze u nas jest tak, tak i jeszcze tak. Nie miałabym życia i moja rodzina zresztą też.Zacznijmy od jednej rzeczy - co jest dla Ciebie ważniejsze - Twoje zdrowie, czy jakieś chore plotki, których i tak nie unikniesz?
Myślisz, że jak w końcu totalnie się załamiesz i palniesz sobie w łeb, to ludzie nie będą gadać?
Obudź się. Ratuj się. Dopiero wchodzisz w dorosłe życie.
Cieszę się ze tu trafiłam. W końcu poczułam ze ktoś mnie wspiera, radzi mi dobrze. Postaram się wziąć za siebie. Mam tylko jeszcze jedno pytanie. Co z psychologiem? Warto pójść? Jak to wyglada?
Warto pójść. Jeśli jesteś ubezpieczona, to może iść na NFZ, za darmo i nie potrzeba skierowania.
Psycholog na początku zapyta Cię, z czym przyszłaś, a potem Ci podpowie, co robić dalej.
Poczytałam troszkę w Internecie o DDA, i teraz jestem w 99% pewna ze to w jakim stanie aktualnie jestem to wina mojego ojca. Tyle się zastanawiałam, dlaczego jestem taka, przeciez nikt mi nic nie zrobił, nikt oprócz niego.
Dziękuję każdemu! Za rady, wsparcie którego mi tak bardzo brakowało. Mam nadzieje, ze sobie z tym poradzę.
Sama sobie nie poradzisz. I samo czytanie nie pomoże. Owszem, miej świadomość co się z Tobą dzieje, wiedzy nigdy dość Ale potrzebny Ci psycholog.
Sama sobie nie poradzisz. I samo czytanie nie pomoże. Owszem, miej świadomość co się z Tobą dzieje, wiedzy nigdy dość
Ale potrzebny Ci psycholog.
Postaram się jak najszybciej do niego pójść.
trzymamy kciuki i powodzenia :* daj znać jak tam się sprawy mają.
Idz koniecznie do psychiatry na nfz, nie potrzebujesz skierowania do tego specjalisty, i nie wyobrazaj sobie ze od razu mam tu na mysli wpakowanie w kaftan i szprycowanie na pasach w pokoju bez klamek.. Chodzi o to ze mozesz dostac odpowiednie tbl w razie niepokoj, lekarz Cie ustawi i poczujesz sie lepiej.. Znam mase takich przykladow serio
Przede wszystkim nie opuszczaj szkoły, bo ona może być przepustką do nowego, lepszego życia. Bez świadectwa potwierdzającego zdobyte wykształcenie zamkniesz sobie drogę do wielu, naprawdę wielu możliwości, przez co trudno Ci będzie samodzielnie wystartować, a przecież tego właśnie chcesz i potrzebujesz, prawda?
Dobrze przeprowadzona psychoterapia pomoże Ci się pozbierać, uwierzyć w siebie i swoje możliwości, pokaże, że swoją wartość nosisz w sobie. To nie Twoja wina, że urodziłaś się w takim, a nie innym domu, że masz ojca alkoholika, który zamiast być Ci pomocą i wsparciem kładzie kłody pod nogi. Masz trudny start, ale kiedy sobie z tym wszystkim poradzisz, to będziesz silna. Pamiętaj, że jesteś młodą, mądrą osobą, masz całe życie przed sobą, więc naprawdę warto o siebie powalczyć.
Jeśli będziesz mieć gorszy dzień i dopadnie Cię zwątpienie, pisz tutaj, tutaj zawsze ktoś jest.
Mam podobną sytuacje do Ciebie. Mój ojciec jest alkoholikiem, cierpię na nerwice natręctw i jedną fobię, miewam tez myśli samobójcze. Mieszkam na wsi i wiem jak ciężko zachować cos w tajemnicy bo wszystko sie roznosi. Mając 18 lat ciężko samej iść do specjalisty zawsze jest strach i ja tez odwlekałam ale po dwóch latach, czyli teraz zdecydowałam się iść po pomoc i uwierz mi, ze warto.
Warto tez pogadać z rodzina, może mama albo ktoś z rodzeństwa kto Cie zrozumie i powiesz im jak sie czujesz.
16 2016-02-04 11:46:08 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-02-04 14:27:33)
Całe życie przed Tobą, nie zmarnuj tego. Sytuacja może wydawać się beznadziejna, a za rok sama nie poznasz siebie - nie wiesz co przyniesie życie. Czasem jest całkowicie nieprzewidywalne i za rok będziesz szczęśliwą osobą
Ja proponuję Ci wprowadzić kilka nawyków żywieniowych tzn zacznij jeść orzechy włoskie i wprowadź do jadłospisu tłuste ryby(śledź, makrela, 2x tydzień).
[nieregulaminowy link]
Tu masz statystyki, aby nie przekroczyć norm.
Jeśli nie chcesz się w nie zagłębiać to nie jedz więcej niż 400gram śledzia, 1,1kg makreli tygodniowo.
Możesz też sumplementować kwasy omega 3, dha/epa.
Spróbuj tran mollers (nie korzystałem, ale dietetyk poleca).
[nieregulaminowy link]
Spróbuj, życzę szczęścia
Mam podobną sytuacje do Ciebie. Mój ojciec jest alkoholikiem, cierpię na nerwice natręctw i jedną fobię, miewam tez myśli samobójcze. Mieszkam na wsi i wiem jak ciężko zachować cos w tajemnicy bo wszystko sie roznosi. Mając 18 lat ciężko samej iść do specjalisty zawsze jest strach i ja tez odwlekałam ale po dwóch latach, czyli teraz zdecydowałam się iść po pomoc i uwierz mi, ze warto.
Warto tez pogadać z rodzina, może mama albo ktoś z rodzeństwa kto Cie zrozumie i powiesz im jak sie czujesz.
Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama.
Z mama nie pogadam, bo ona chce mieć "święty spokój", z siostrą i bratem nie mam na tyle dobrych kontaktów żeby rozmawiać z nimi o takich sprawach.
Miniee jak coś zawsze możesz do mnie napisać maila czy na gg (nr gg podany nizej w sygnaturce) łatwiej mi Cię zrozumieć, bo mając 18 lat nie mogłam zdobyc się na odwagę żeby isc po pomoc. teraz mam dobrą panią pedagog i z nia tez mogę rozmawiać a u Ciebie w szkole jest taka? warto isc do psychologa, pewnie powinnas mieć terapie i uwierz mi jest ciężko ale jak wyrzucisz to z siebie odpowiedniej osobie to będzie Ci lzej i łatwiej
też mam ojca alkoholika, wiem co to znaczy. I też przez to mam zaniżone poczucie wartości, bo nigdy nie był ze mnie zadowolony. Musisz sama sobie z tym poradzić. To może Cię teraz nie podbuduje, ale taka jest prawda. Oczywiście nie mówię o psychologu, on Ci pomoże w zrozumienia samej siebie i musisz do niego iść. Może to dziwnie zabrzmi, ale nie szukaj kogoś bliskiego na siłę... Musisz najpierw potrafić być sama z sobą, bo łatwo jest się od kogoś uzależnić i mieć kolejny problem, wiem, co mówię. Świetnie, że studiujesz, nie stoisz w miejscu. Poszukaj jakiejś pracy i wszystko powoli stanie się coraz łatwiejsze.
też mam ojca alkoholika, wiem co to znaczy. I też przez to mam zaniżone poczucie wartości, bo nigdy nie był ze mnie zadowolony. Musisz sama sobie z tym poradzić. To może Cię teraz nie podbuduje, ale taka jest prawda. Oczywiście nie mówię o psychologu, on Ci pomoże w zrozumienia samej siebie i musisz do niego iść. Może to dziwnie zabrzmi, ale nie szukaj kogoś bliskiego na siłę... Musisz najpierw potrafić być sama z sobą, bo łatwo jest się od kogoś uzależnić i mieć kolejny problem, wiem, co mówię. Świetnie, że studiujesz, nie stoisz w miejscu. Poszukaj jakiejś pracy i wszystko powoli stanie się coraz łatwiejsze.
Nie studiuje, uczę się jeszcze
A może masz jakąś koleżankę, o której wiesz, że w jej rodzinie jest też nadużywany alkohol? Spróbuj się z nią zaprzyjaźnić, pogadać, a z czasem bardziej otworzyć. Z czasem może stać się dla Ciebie bratnią duszą która Cię wspiera i którą Ty wspierasz. Nie daj się zwieść pozorom, osoby z DDA zwykle bardzo dobrze potrafią maskować swoje problemy, wyglądają na pogodne, towarzyskie, dobrze się uczą...
A może masz jakąś koleżankę, o której wiesz, że w jej rodzinie jest też nadużywany alkohol? Spróbuj się z nią zaprzyjaźnić, pogadać, a z czasem bardziej otworzyć. Z czasem może stać się dla Ciebie bratnią duszą która Cię wspiera i którą Ty wspierasz. Nie daj się zwieść pozorom, osoby z DDA zwykle bardzo dobrze potrafią maskować swoje problemy, wyglądają na pogodne, towarzyskie, dobrze się uczą...
Nie mam takiej koleżanki, niestety.
A czy planujesz pójść na studia? To by była szansa na jakąś pozytywną zmianę.
A czy planujesz pójść na studia? To by była szansa na jakąś pozytywną zmianę.
Nie planuje. Chce jak najszybciej skończyć tą szkołę, znaleźć pracę i się gdzieś wyprowadzić.
Najgorsze jest to, że nie wiem co chce robić w życiu, jestem niezdecydowana i nie mam praktycznie już żadnych zainteresowań.
Miniee jak to nie wiesz? Chcesz pójść do pracy i się wynieść od rodziców, to jest poważny cel znajdź cokolwiek, apotem będziesz na spokojne myśleć czym chcesz się zająć
planowanie w takiej sytuacji jest ciężkie. ja sama boje się zmian i przyszłosci i nie wyobrażam sobie co będzie kiedy skoncze szkole
Ja pierwszy napad lęku, ogromnego lęku przeżyłam nagle. Spadł na mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam przerażona, cała się trzęsłam, nie wiedziałam co robić by się go pozbyć. Moim pierwszym odruchem było szukanie psychologa, na już. Pech był taki, że było to ciut przed Świętami Bożego narodzenia, a ja mieszkałam wtedy w małym mieście. Dostęp do psychologa więc, szczególnie w tym terminie, nie był zbyt prosty.
Po pierwszą pomoc udałam się do lekarza rodzinnego. On przepisał mi Sympramol i polecił znajomą psycholog. Lek tymi mnie przytłumiał ale lęku nie osłabiał kompletnie. Sama, po prostu z przemęczenia się trochę uspokajałam, ale po wielu godzinach istnej męki.
Psycholog w mej mieścinie, heh. Cóż, jednak sama rozmowa, do tego 1 raz w miesiącu, nie pomagała. Pojawiał się u mnie napad lęku a ja byłam przerażona, że do następnego spotkania u psychologa mam trzy, dwa tygodnie...
Powód napadów...? Przez wiele lat wszystkie moje święta, zawsze z uczestnictwem alkoholu kończyły się kłótniami, po których potem ojciec, w złym humorze wyładowywał się psychicznie na matce, a ja słuchałam i się bałam, modliłam się by to się skończyło. Poza tym picie weekendowe i podobne zachowania. Do tego potem nowotwór mojej matki, kilka lat leczenia i jej śmierć. Zostałam z ojcem, który nie radził sobie z sytuacją i pomiędzy pracą stratę łagodził alkoholem, a ja drżałam czy jemu coś się nie stanie....No i w końcu pękłam. Nikomu, nawet przyjaciółce, nigdy nie mówiłam co się u mnie w domu dzieje, wypierałam to, może się wstydziłam.
Byłam na ostatnim roku licencjatu gdy pojawił się pierwszy atak. Szczęście w nieszczęściu, zaraz po zakończeniu licencjatu wyjechałam do W-wy na magisterkę. Poprawiło mi się. Łudziłam się, że sama zmiana otoczenia, odseparowanie od ojca zakończyło definitywnie napady lęku. Niestety, mieszkając z chłopakiem, po dobrych kilku latach znajomości napady znów się pojawiły. Znów myśl, muszę iść do psychologa. Tylko gdzie. Musi się znać na rzeczy i być za darmo.
O poradę poprosiłam promotorkę, akurat pisałam pracę z psychologi. Okazało się, że z uczelni mającej wydział psychologii jest ośrodek psychoterapii. Zakwalifikowałam się i tam chodziłam, nawet gdy przestałam być studentką. Spotkania były 1x w tygodniu, non stop, a nie jak wcześniej, za pierwszymi atakami 1x miesiąc. To nie była tylko rozmowa. To były też ćwiczenia do domu, analizowanie ich itd.
Było ciężko. Na to trzeba czasu, cierpliwości. Trzeba przestać się wstydzić. Na początku nie chciałam nikomu mówić o moim problemie. Potem zaczęłam mówić o nim jak o katarze koleżankom w pracy.
Czy jest idealnie? Nie jest. Właśnie odczułam niepokój i weszłam tu poczytać o problemach innych, to trochę pomaga oderwać się od swoich problemów. Jest jednak już zupełnie inaczej.
Trzeba iść do psychologa by zrozumieć pewne schematy, zależności dlaczego coś się pojawia, w jakich okolicznościach. Zrozumieć, że coś co nam wydaje się jedynym słusznym rozwiązanie, wcale nim nie jest. Zawsze gdy mówiłam, że czegoś się boję, czegoś nie zrobię, że na pewno tak ktoś pomyśli to psycholog pytał a jak pomyśli to co z tego? Nie robimy czegoś bo mamy gotowy scenariusz, że pójdzie źle, na samą myśl się boimy. Niestety by pokonać lęk trzeba się przemóc i stawiać pierwsze kroki. Mimo, że nas to przeraża. Obawiałam się gdzieś wyjść, do koleżanki z obawy przed lękiem, nawet jeśli go nie czułam to obawiałam się, że się pojawi w czasie spotkania. Dla świętego spokoju unikałam więc spotkań. Unikaniem nic nie zdziałamy, niestety. Trzeba pójść, mimo obaw. Niech koleżanka wie, że mamy taki problem. Jak się uda to będziesz silniejsza/silniejszy. Potem zawsze ciut łatwiej zdecydować się na kolejny krok.
Nie faszerujcie się lekami. Podzielcie się z kimś zaufanym lękami, obawami. Idźcie do dobrego psychologa, poświęćcie psychoterapii, dwa lata, pięć lat, tyle ile potrzebujecie bo to nie wyścig. Z czasem zaczniecie wcześniej dostrzegać pewne symptomy. Znając pewne objawy i zależności, przez samo poznanie siebie lęk nie jest już tak wielki. Łatwiej się go pozbyć, nawet jeśli chce się zakraść.
Czy nie wróci nigdy. Zawsze może, ale czy będzie tak przerażający jak za pierwszym razem, raczej nie.
Nie wiem, co dokładnie przechodzisz, ale, pomimo że moja matka nie była alkoholiczką, to sprawiła, że opis mojego życia wyglądał dość podobnie do tego, co opisałaś. Ja się nie czerwieniłem, ale miałem inne problemy, które sprawiały, że czułem się podobnie, jak Ty. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek to, co usłyszałem od własnej matki, straci moc. Jak byłem w Twoim wieku, płakałem po nocach i w myślach zadawałem sobie pytanie: "Czym sobie na to zasłużyłem?". Myślałem, że to wszystko przepracowałem, chodziłem do psychologa, bardzo dobrego, ale jakiś czas temu to znowu odżyło. Niestety.
Nie daj sobie tylko wmówić, że istnieje coś takiego, jak DDA. To wymysł stworzony na zasadzie podobnej jak horoskopy. Na tyle uogólnione cechy, by masa ludzi się z nimi utożsamiała. Dlatego nie polecam żadnych terapii DDA. Każda rodzina jest inna i wytwarza inne problemy. Dlatego istnieje coś takiego jak problemy dzieci z rodzin dysfunkcyjnych. Z nimi walczy się w sposób objawowy. Jak masz pewne cechy, to staramy się je "poprawić". Twoje, konkretne cechy, sposobem pisanym pod Ciebie, a nie pod nieistniejący syndrom.
Gdybyś chciała kiedyś napisać, jak się czujesz, a nie miała do kogo. Możesz napisać do mnie. Dawno nie miałem okazji pisać z kimś, kto byłby w stanie zrozumieć moją przeszłość.
Wracam tu po 2 miesiącach. Nic ze sobą nie zrobiłam. Dalej jest źle u mnie. Dalej nie mogę zmusić się, żeby pójść do kogoś kto mi pomoże...
To źle. Niestety to Ty sama musisz o siebie zawalczyć i coś ze swoim problemem próbować zrobić. Nikt z nas tej pracy za Ciebie nie wykona, to jest zwyczajnie niemożliwe.
A co ze szkołą?
To źle. Niestety to Ty sama musisz o siebie zawalczyć i coś ze swoim problemem próbować zrobić. Nikt z nas tej pracy za Ciebie nie wykona, to jest zwyczajnie niemożliwe.
A co ze szkołą?
Ze szkołą lepiej. Już tyle nie opuszczam.
To może spróbuj nabrać trochę dystansu do siebie i swojej przypadłości. Jak usłyszysz komplement to uśmiechnij się powiedz coś w rodzaju "ojej, zaraz będę miała mój naturalny makijaż", może się okazać, że w połączeniu z uśmiechem ma to swój urok. Nie chowaj się przed ludźmi, nie opuszczaj szkoły i nie rezygnuj z imprez. Nie bój się być sobą, choćby nawet "uśmiechniętym buraczkiem"...
Miniee, ja wiem, że może być Ci trudno się przełamać, zwłaszcza, że nie masz nikogo, kto mógłby Cię w tym wesprzeć, ale jeśli nie dasz sobie pomóc, to Twój problem prawdopodobnie będzie się pogłębiał. Im szybciej do tej decyzji dojrzejesz, tym łatwiej będzie Ci się z tym uporać, choćby dlatego, że będziesz już o krok dalej.
Potrafisz choć sprecyzować co Cię powstrzymuje, żeby się do kogoś zwrócić? Nie chce Ci się, czujesz jakiś lęk (być może irracjonalny), nie bardzo wiesz gdzie się udać?
Miniee, ja wiem, że może być Ci trudno się przełamać, zwłaszcza, że nie masz nikogo, kto mógłby Cię w tym wesprzeć, ale jeśli nie dasz sobie pomóc, to Twój problem prawdopodobnie będzie się pogłębiał. Im szybciej do tej decyzji dojrzejesz, tym łatwiej będzie Ci się z tym uporać, choćby dlatego, że będziesz już o krok dalej.
Potrafisz choć sprecyzować co Cię powstrzymuje, żeby się do kogoś zwrócić? Nie chce Ci się, czujesz jakiś lęk (być może irracjonalny), nie bardzo wiesz gdzie się udać?
W sumie to się boje i nie wiem gdzie się udać. Nie potrafię z kimś rozmawiać o takich rzeczach:/
35 2016-04-18 23:25:06 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2016-04-18 23:28:04)
"Nie potrafię rozmawiać o takich rzeczach"
Pewnie dlatego, że nie spotkałaś osoby, która potrafi słuchać o takich rzeczach. Nawet najlepsza przyjaciółka potrafi przy zwierzeniach takim komentarzem dowalić, że już nic nie chce się mówić. Psycholog i inne pokrewne zawody - są nauczeni tak słuchać, żeby dało się mówić.
Miniee czy szkoła, do której chodzisz, ma psychologa? Możesz tam zacząć. Powinien ci poradzić, od czego możesz zacząć.
Z pomocą psychologa jest tak - musisz sama chcieć pomóc sobie. Jak z każdym kłopotem psychicznym czy emocjonalnym jest tak, że musisz sama chcieć tej pomocy i o nią się postarać. Myśl, że ktoś przyjdzie i cię uratuje niestety jest fałszywa. Wiem, że to trudne. Wiem, że na to czekasz. Jest tu dużo osób, które chętnie cię wesprą w twoich zmaganiach, ale podstawą jest to, że musisz sama o siebie zawalczyć. Podjąć decyzję o polepszeniu swojego życia i do niej dążyć. Ludzie, którzy zwracają się o pomoc nie są słabi! Wręcz przeciwnie, trudno jest poprosić o pomoc, sama najlepiej to wiesz. Tylko właśnie w tym jest sedno, że twoje życie i to co dalej z nim będzie, jest twoją sprawą. To, co było wcześniej, nie jest twoją winą. Taki dostałaś zestaw kart od życia i niektóre rzeczy są dla ciebie trudniejsze, inne łatwiejsze. Teraz pozostaje ci wyciągnięcie ręki po pomoc, poszukanie dla siebie odpowiedniego miejsca, gdzie tę pomoc będziesz mogła otrzymać.
Rozumiem, że to trudne. Opinie ludzi wokół potrafią rządzić naszym życiem, nawet jak tego nie chcemy. Czasem ciężko się od tego wpływu odciąć. Tylko czy ta opinia osób, które jak mówisz - nawet cię nie znają, a już oceniają - jest tak ważna? Skoro już teraz komentują i gadają, mimo że nie mają o czym, czemu miałoby się to pogorszyć po tym, jak pójdziesz do psychologa? Wiesz co - nie pogorszy się. Polepszy się to, że będziesz w stanie inaczej patrzeć na tę sytuację, że inaczej będziesz ty to widzieć a ludzie się nie zmienią.
Odwagi. Popatrz na siebie jak na bohatera z bajki. Każdy ma innego smoka do pokonania. Czasem robi to sam ale najczęściej pomagają mu totalnie obce, przypadkowe osoby. Ważne, żeby nie zamykał się w sobie.
Ktoś tu poradził linię. Na przykład telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Chociażby ten: Zasady Telefonu 116 111: Anonimowo, Bezpłatnie, Chętnie i Cierpliwie, Dyskretnie.
Spróbuj. Raz i drugi. Są osoby, które chcą ci pomóc.
Wiesz co - nie pogorszy się. Polepszy się to, że będziesz w stanie inaczej patrzeć na tę sytuację, że inaczej będziesz ty to widzieć a ludzie się nie zmienią.
Dokładnie tak jest. Ludzie często nie patrzą, że swoimi słowami, postawą kogoś ranią, to od nas zależy nie tylko na ile im pozwolimy, ale też jak bardzo nas dotkną. Możemy się tym przejmować albo mieć tak duży dystans, że zupełnie nas to obejdzie. Właściwe nastawienie jest naszą siłą. Im mniej pokazujesz, że coś Cię dotyka, tym mniejsze inni mają pole do popisu. Zauważ zresztą, że osoby silne emocjonalnie, pewne siebie z reguły nie są atakowane, a nie są, bo nie stanowią dobrego celu.
Możesz, jak radzi Monoceros, zwrócić się po pomoc do szkolnego psychologa albo też do lekarza pierwszego kontaktu. Opowiedz mu o swoich problemach, a on ma obowiązek wskazać Ci dalszy sposób postępowania, prawdopodobnie zresztą skieruje od razu do psychologa, być może do psychiatry. Taka pomoc (w ramach NFZ) jest bezpłatna.
Psycholog pomoże Ci nabrać pewności siebie, nauczy jak radzić sobie z sytuacjami, które Cię stresują, jak stawiać granice w kontaktach z innymi ludźmi. Sądzę, że Twój obecny stan jest wynikiem niskiego poczucia własnej wartości, doszły do tego stany depresyjne, dlatego przede wszystkim trzeba dojść do źródła i zwalczyć przyczynę. Jeśli masz problem z mówieniem o sobie, to nie szkodzi, rolą psychologa jest, aby do Ciebie dotrzeć i pomóc Ci się otworzyć. Niemniej kluczowe w całym tym procesie jest Twoje nastawienie, wiara, że to ma sens, jest po coś i że się uda. Musisz być jednak świadoma, że Twoje życie nie zmieni się z dnia na dzień, a psycholog nie podsunie Ci gotowej recepty, będziesz musiała zaangażować się i włożyć w to wszystko sporo pracy, ale warto. Na pewno warto.
I znowu tutaj wracam. Przez ostatnie kilka dni było lepiej, już miałam dzwonic i umawiać się na wizytę u psychiatry. W koncu do tegotego dojrzalam. Miało być tylko lepiej. Niedawno ojciec stracił pracę, przez własną głupotę. Chlał, brał jakieś środki odurzające, ciul wie co on tam jeszcze robił. Cos tam mu się działo, zapewne po przepiciu. Wrócił do Polski, rodzina mówiła o tym ze pójdzie na odwyk. Mama zapewniała nas ze pójdzie i koniec. Aktualnie nie mieszkam w domu, pomieszkuje u ciotki bo jej nie ma i pilnuje domu. Chciałam dzisiaj jechać do domu, zobaczyć się z rodzinką, bo tu strasznie mi się nudzi. Napisałam do siostry, a ona mi zaczęła opowiadać ze ojciec znowu chleje, drze się o wszystko i na wszystkich. Gdzie jest reszta rodzinki ? Ci, którzy mówili ze wyślą go na odwyk? Teraz jak tu jest, to nie ma tematu. Wszyscy siedzą jak mysz pod miotłą. A on pije, awanturuje się, pije i tak w kółko. Co mam zrobić? Boje się wrócić do domu. Bo już raz po kłótni wywalił mnie z domu i uderzył. Nie chce mu się nawet pokazywać na oczy a chciałabym jednak pobyć u siebie. Pomóżcie mi, proszę.
Zostań u ciotki tak długo jak się da, z dala od toksycznego domu, od chlejącego ojca. Być może ten spokój który teraz masz jest dla Ciebie nienaturalny, ale spróbuj się przyzwyczaić. Pomyśl nad swoim życiem, nad terapią. W tej chwili lepiej w domu się nie pokazywać.
39 2016-07-10 17:58:10 Ostatnio edytowany przez diana-1971 (2016-07-10 17:58:55)
Chomik9911.
Mieszkam na małej wsi, niestety. Ploty rozchodzą się bardzo szybko, a ludzie czekają tylko na jakąś nową sensację. Nawet sobie Pani nie zdaje sprawy z tego, jacy ludzie potrafią być podli. Poszlabym do gminy i co? Tam pracują sami znajomi ludzie, którzy znają moją rodzinę.. zaraz by było gadanie, ze u nas jest tak, tak i jeszcze tak. Nie miałabym życia i moja rodzina zresztą też.
Dziewczyno, ludzie dobrze wiedzą, co się dzieje w Twojej rodzinie i o niej plotkują, male społeczności tak mają, żyją sensacjami u innych aby nie widzieć, co się dzieje pod ich dachami.
Studiujesz, więc nie musisz iść do swojej gminy, poszukaj wsparcia w miejscowości gdzie się uczysz.
Jesteś inteligentom osobą, sama wiesz, że życie przed Tobą, a Twoje problemy są konsekwencją życia w patologicznej rodzinie. Jeżeli sama sobie nie pomożesz, nikt inny nie zrobi tego za Ciebie.
Co do rumieńców, idź do dermatologa.
Kiedyś i tak się będę musiała wrócić, stawić temu czoła. Boje sie tylko, ze wtedy będzie za późno. Że nie będę miała po co wracać, bo on wyrzuci mnie z domu. Już dzisiaj dzwonił, awanturowal się. Kazał mi wracać, a ja się go boje. Od kilku miesięcy mam depresję, ledwo co radzę sobie ze zwykłym dniem w którym nic się takiego nie dzieje. Jest u mnie lepiej I co? Ojciec znowu wszystko psuje. Chciałabym się wyprowadzić, ale mieszkam na wsi, uczę się i nie mam pieniędzy na mieszkanie, utrzymywanie się samej. W tym roku szkolnym pisze maturę, jeśli oczywiście do niej dotrwam, więc nie zbyt będę miała czas na jaką kolwiek pracę. Jak przetrzymać ten rok?
Kiedyś i tak się będę musiała wrócić, stawić temu czoła. Boje sie tylko, ze wtedy będzie za późno. Że nie będę miała po co wracać, bo on wyrzuci mnie z domu. Już dzisiaj dzwonił, awanturowal się. Kazał mi wracać, a ja się go boje. Od kilku miesięcy mam depresję, ledwo co radzę sobie ze zwykłym dniem w którym nic się takiego nie dzieje. Jest u mnie lepiej I co? Ojciec znowu wszystko psuje. Chciałabym się wyprowadzić, ale mieszkam na wsi, uczę się i nie mam pieniędzy na mieszkanie, utrzymywanie się samej. W tym roku szkolnym pisze maturę, jeśli oczywiście do niej dotrwam, więc nie zbyt będę miała czas na jaką kolwiek pracę. Jak przetrzymać ten rok?
Kochana, podejmij terapię, poszukaj grupy wsparcia zobaczysz wtedy, że strach minie i stawisz czoło trudnością. Jeśli nie jest absolutnie konieczne, masz gdzie teraz mieszkać, nie wracaj do domu. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, trzeba je tylko znaleźć. Szkołę choć bardzo trudno, można pogodzić z pracą np. na pół etatu. Zamiast mieszkania, można wynająć pokój na początek.
Uwierz, w takiej sytuacji jak Twoja, jest lub było wielu ludzi, Ci którzy walczyli o siebie, nie żałują. Wyrwali się z koszmaru dzieciństwa.
Czekają Cię ciężkie chwilę, ale się nie poddawaj. Walcz, zasługujesz na szczęśliwie życie.
Dlaczego każe Ci wracać do domu, czego on chce od Ciebie? Teraz to jest chyba taka burza, nie powinna długo potrwać, lepiej ją przeczekać w spokojnym miejscu. Za 2, 3 dni powinno być trochę spokojniej. Pewnie ojciec odreagowuje jakieś sytuacje z ostatnich dni, utratę pracy.
Nie możemy Ci pomóc.
Nie pójdziemy za Ciebie do specjalisty.
Nie uciekniemy za Ciebie od pijanego ojca.
Nie weźmiemy za Ciebie odpowiedzialności za TWOJE życie.
Ile jeszcze czasu zamierzasz zmarnować?
Czas leci.
Gdzie jest reszta rodzinki ? Ci, którzy mówili ze wyślą go na odwyk? Teraz jak tu jest, to nie ma tematu. Wszyscy siedzą jak mysz pod miotłą. A on pije, awanturuje się, pije i tak w kółko. Co mam zrobić? Boje się wrócić do domu. Bo już raz po kłótni wywalił mnie z domu i uderzył. Nie chce mu się nawet pokazywać na oczy a chciałabym jednak pobyć u siebie. Pomóżcie mi, proszę.
Miniee, w naszym kraju wysłanie kogoś na przymusowe leczenie nie jest wcale proste, zresztą rozbija się o sprawę w sądzie. Zdecydowanie lepiej jest, kiedy alkoholik sam zdecyduje się na ten krok, ale do tego trzeba dojrzeć, samemu chcieć zauważyć problem, a potem jeszcze chcieć go rozwiązać. Zastanawia mnie natomiast, że rodzina zostawiła Cię samą sobie. Co prawda jesteś pełnoletnia, ale przecież wciąż niesamodzielna, do tego zagubiona - nie masz nikogo, kto zauważa, że potrzebujesz pomocy?
Jak długo możesz zostać u tej ciotki, u której teraz pomieszkujesz?
Tęskotę za domem rozumiem, ale nie wracaj tam teraz. Ty musisz myśleć o sobie, mieć spokój, dlatego zrób wszystko, żeby się stamtąd wyrawać. W Twoim domu prawdopodobnie nic się nie zmieni, a jeśli zmieni, to nie stanie się to szybko.
Napisz do mnie na FB, to opisze Ci swoje problemy, a zobaczysz, że Twoje to pikuś. Nerwy, to straszna rzecz.
[treść niezgodna z Regulaminem Forum - usunięte przez moderatora]
Napisz do mnie na FB, to opisze Ci swoje problemy, a zobaczysz, że Twoje to pikuś.
Od tego problemy Miniee mają się stać mniejsze? Nie ma takiej miary, którą można zmierzyć czyjeś problemy, ich ciężar i znaczenie dla konkretnego człowieka. Należy do nich podchodzić indywidualnie, bo wiek, okoliczności, doświadczenia, dojrzałość i wiele innych czynników sprawia, że to co jednym wydaje się sytuacją całkiem błahą i do przeskoczenia, innych może przerastać. Uważam też, że nigdy nie należy się w tej materii licytować.
Myślę, że warto byłoby się zastanowić nad pomocą specjalisty, bo z tego co widzę, to nie możesz liczyć na rodzinę, znajomych, boisz się tak na prawdę jakichkolwiek kontaktów. Jeszcze do tego dochodzą Twoje problemy w domu, które mogły wyrządzić sporą krzywdę na Twojej psychice...