Moje doświadczenie teraźniejsze podpowiada mi
Ze wpierw musze umieć się wczuć w sytuację drugiej osoby, inaczej moja konstruktywna krytyka może przynieść odmienny od zamierzonego efekt
Można chcieć dobrze a czynić źle, mogę komuś prawicy morał ze swojej pozycji, jednak odbiór pcha kogoś w złą stronę
Dziś np z dzieciakami staram się jakby z drugiego szeregu, nie wprost do nich, kierować, w jakiś sposób wpływać
W życiu osobistym z ludźmi których znam, wiem komu mogę walnąć prosto z mostu, a z którymi trzeba delikatnie, pamiętam nie tak odległe czasy, że sam nie potrafiłem przyjąć krytyki jako pomocy, jaką by nie była, dziś z krytyki nawet zasłużonej potrafię wyciągać pozytywne dla mnie rozwiązania, podpowiedzi
Wydaje mi się ze zdobywanie jakiejś świadomości siebie, pomaga w krytyce, chodź bardziej ciśnie mi się słowo, sugestia, krytyka wciąż kojarzy mi się z czymś, co stawia mnie w pozycji tej na dole, chodź zmienia się to bardzo szybko 
Wydaje mi się ze można bardzo łatwo ocenić co z kimś robi moja krytyka, od różnego rodzaju znaków, mimika, pewne stwierdzenia,itd itp
Poza tym jeśli druga strona akceptuje moje zdanie w danej sprawie, to jest to normalnym dialogiem, wymiana poglądów, ocena sytuacji 
Jestem świadomy swojego ograniczenia poglądów, schematów, staram się jsi wokół krytykować, dawać sugestie jedynie w tematach które sam w szerz i wzdłuż przerobiłem
Reszta może być krzywdzaca
Sorki z telefonu 