Wczoraj niestety wylądowałem z jakąś dziewczyną w łóżku. Pomijając moralnego kaca, zabezpieczyłem się tylko prezerwatywą Durex Extra Safe. Starannie założyłem przytrzymując drugą ręką zbiorniczek, rozsunąłem aż do końca członka. Skończyłem w "środku", finał był w niej i ostrożnie przytrzymując "gumkę", wycofałem się z dziewczyny. Odprawiłem ją z powrotem i sprawdziłem, czy z tą prezerwatywą wszystko OK - napełniłem całą wodą i tak sobie od rana wisi - nie przecieka ani 0,00001% - nic. Szczelna w 1000%.
Po południu w aptece kupiłem Ellaone - 1 tabletkę - dorwałem tą dziewczynę (zachowałem nr telefonu) i dokładnie 14 godzin po tym feralnym, cholernym stosunku, dziewczę łyknęła Ellaone - dokładnie o 14:20, czyli 14 godzin po moim wytrysku w niej. Do teraz - czyli już 6h po łyknięciu tabletki - nie wymiotowała, więc nie było potrzeby, aby kupować drugie opakowanie...
Jakie są szanse, że plemnikom udało się dyfundować przez sprawną, sprawdzoną w pełni prezerwatywą - i z pozoru założoną zgodnie z instrukcją, a także szanse na to, że tabletka tj. Ellaone nie zadziała?
Podsumowując:
-była prezerwatywa, poprawnie założona - można przyjąć, że nieidealnie, choć nie mam ku temu podstaw: bo była rozwinięta do końca, przytrzymana, Durex Extra Safe w dodatku, powietrza też nie zawierała: nie pękła, ani nie zsunęła się - ale dmuchając na zimne można przyjąć, że mogłaby być lepiej założona;
-14 godzin po stosunku była połknięta 1x Ellaone
Kobiecinka przyznała się, że za 2 dni kończą się jej dni niepłodne.
Mam się czym martwić czy zwariowałem i nie ma tematu?
Siedzę od południa i na niczym się skupić nie mogę... Nie polecam seksu z nieznajomymi - nigdy więcej...uhhhhh
Dzięki z góry za wsparcie i odpowiedzi...