Hmm sama nie wiem od czego zacząć... sytuacja trochę żenująca i wiem,że powinnam odpuścić , bo raczej marne szanse na sukces , no ALE jednak minęło pół roku a ja dalej o tym myślę... Spodobał mi się mój chirurg, który operował mnie pół roku temu, tak minęło pół roku wiem,że dużo, nie chciałam nic robić , bo uważam,że to torchę słabe jak pacjentka "zakochuje" się w lekarzu i raczej 0 szans u niego. Dlatego próbowałam odpuścić. No nie udało się , nadal o tym myślę, a to dlatego,że dzięki niemu "wróciłam do świata żywych" tzn. nie mam już tych zamarzniętych emocji, które miałam przez moje doświadczenia i w ogóle daaaawno czegoś takiego nie czułam... Teraz chwile o nim.. jest ode mnie sporo starszy, to już pierwszy motyw na NIE, mi osobiscie to nie przeszkadza, ale nie chce też ,aby ewentualna chęć jego kontaktu ze mną wynikała tylko z tego,że "jestem młoda". Jest rozwiedziony. Po drugie - nigdy nie wiem, czy znów nie będę musiała do niego trafić na leczenie, więc a razie jakby coś poszło nie tak, naprawdę głupia sytuacja by była, ja spaliłabym się ze wstydu. Po trzecie jest z innego miasta. Czy ja jemu się spodobalam tego nie wiem, wiem natomiast, że po operacji itp. w szpitalu nie wygląda się jak "kwitnąca róża" . No powiedzmy, że wyglądałam przeciętnie. Nie wiem , czy warto rozpisywać się dlaczego mi się akurat spodobał? Mam jego prywatny numer komórki - dostałam od pewnej pani w razie jakby moja sytuacja chorobowa się pogorszyła, abym jakąś szybka konsultację mogła uzyskać. na szczęście sytuacja zdrowotna jest ok. Nie chce kłamać, ani bawić się w jakies gierki. Z drugiej strony wypalić tak z "grubej rury" też nie chcę. Wiem,że jest dośc zapracowany i takie wydzwanianie bez konkretnego powodu CHYBA by go nie ucieszyło. Czy mogę w tej sytuacji cokolwiek zrobić? Czy po prostu pozostało mi odpuścić?
Temat: Taka sytuacja...