Pojawiła się wiadomość w necie o księdzu z Gryfic, który przeprowadzał kontrowersyjne rekolekcje. Wywoływał kogoś i przykładał mu dłoń do czoła ze słowami" "O, stworzycielu duchu przyjdź". Nie jest mi znana jest całość programu rekolekcji, posiłkuję się tylko przeczytanym fragmentem. Gest ten i słowa wywołały dziwną reakcję. Dzieci zataczały się, płakały lub się śmiały. Spowodowało to ogólną niechęć do przychodzenia na te nauki. Umieszczona została też wypowiedź pani psycholog negatywnie się wypowiadającej na ich temat. A przecież szkolne rekolekcje miały za zadanie przybliżyć młodzież gimnazjalną i ponadgimnazjalną do Boga, a nie odwrotnie.
Jak sądzicie czy ten artykuł jest rzetelny? Rzeczywiście tak mogło być? A może to tylko sensacja na potrzeby dziennikarstwa?
Summerko mnie już nic nie zdzwi, wystarczy posłuchać o tym jak ksiądz odmówił dzieciom przyjęcia do komuni świętej bo grają w jakieś gry niezgodne z jego wizją, albo bo zbierają jakieś zabawki które również się niby nie są odpowiednie dla dzieci wierzących w Boga...
Pomijam już znanego chyba wszystkim księdza
Małpa69 nie oglądałam tego wcześniej. Podobne do innej wiary. Nie chcę tu obrażać jej wyznawców. No,dobrze wracając do tematu to, co? Możliwe, żeby młodzież tak reagowała na zwykłe dotknięcie i kilka słów?
Siła sugestii Summerko, jest zresztą sporo opisów o tym jak to działa. Zakładając, że istnieją opętania czy nawiedzenie przez Ducha Świętego to i tak nie będzie tak że połowa dzieci w klasie jest opętana, a połowa się cieszy bo Bóg musnął. Wielu naukowców tłumaczy to zbiorową histerią
Pojawiła się wiadomość w necie o księdzu z Gryfic, który przeprowadzał kontrowersyjne rekolekcje. Wywoływał kogoś i przykładał mu dłoń do czoła ze słowami" "O, stworzycielu duchu przyjdź". Nie jest mi znana jest całość programu rekolekcji, posiłkuję się tylko przeczytanym fragmentem. Gest ten i słowa wywołały dziwną reakcję. Dzieci zataczały się, płakały lub się śmiały. Spowodowało to ogólną niechęć do przychodzenia na te nauki. Umieszczona została też wypowiedź pani psycholog negatywnie się wypowiadającej na ich temat. A przecież szkolne rekolekcje miały za zadanie przybliżyć młodzież gimnazjalną i ponadgimnazjalną do Boga, a nie odwrotnie.
Jak sądzicie czy ten artykuł jest rzetelny? Rzeczywiście tak mogło być? A może to tylko sensacja na potrzeby dziennikarstwa?
Materialny, "widzialny" swiat to nie wszystko. Nie wolno igrac z pozostala czescia "rzeczywistości" jeśli się nie ma pojęcia co tam można spotkać. Na pewno tez nie bez zgody rodzicow.
Wiele jest nieuczciwych publikacji. Często jakaś grupa społeczna wykorzystuje zdarzenia do własnych celów i przedstawie je we własnym świetle.
Pamiętam historię z hello kitty. Ogromna nagonka i anty propaganda. Czytałam artykuł o powodzie pozbawienia ust maskotki, który wyjaśniał, że kitty ich nie ma, żeby zawsze miało taki sam humor jak dziecko. Gdyby miało uśmiechnięte usta, to gdy dziecko jest smutne, nie było by dla niego atrakcyjne. Nie twierdzę, że informacje w artykule są prawdziwe, ale jestem skłonna w nie uwierzyć bardziej niż w bajki o pakcie z diabłem któregoś z rodziców chorego dziecka.
Uważam, że bardzo ważne jest, aby filtrować informacje i nie przyjmować wszystkiego bezkrytycznie. Po to mamy rozum, żeby robić z niego użytek.
7 2015-03-29 21:31:25 Ostatnio edytowany przez Olinka (2015-05-10 01:25:09)
Polecam tą książkę dla wszystkich, którzy się plątają w pułapce religijnej.
Przedmowa
Lektura tej ksiazki była dla mnie doznaniem wielce radosnym, lecz i smutnym zarazem.
Radosc budziło obecne w kazdym rozdziale przypomnienie, czym jest prawdziwe chrzescijanstwo.
W Pierwszym Liscie do Koryntian 15,3?4 apostoł Paweł ukazuje smierc i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jako fundamenty wiary. Chrzescijaninem jest zatem ten, kto rozumie sens smierci, jaka poniósł w jego miejsce Chrystus, i kto zarazem poznał Chrystusa jako zyjacego Zbawce. Królestwo Boze nie jest stanem, do którego przechodzi sie po smierci, ale ? jak uczy sam Chrystus w trzecim rozdziale Ewangelii Jana ? wchodzimy do niego w chwili, gdy rodzimy sie na nowo i po raz pierwszy zaczynamy ?widziec? sprawy duchowe. Ksiazka zawiera swiadectwa wielu ludzi, w przewazajacej mierze nie znajacych sie nawzajem, zyjacych z dala od siebie, którzy dzieki łasce Bozej poznali zywego Chrystusa.
Mówia o tym nie w celu pozyskania zwolenników, czy to swojej osoby, czy jakiejs organizacji, czy tez konkretnego koscioła. Pragna, aby to sam Chrystus dawał sie poznawac i aby inni ludzie w kazdym miejscu swiata mogli zaznac tej samej radosci, jaka stała sie ich udziałem. Zarazem jest to jednak ksiazka smutna, pokazuje bowiem, ze uwazajac sie za chrzescijanina, a nawet angazujac sie w prace w zywych wspólnotach koscielnych, bywamy nieraz jak Nikodem z trzeciego rozdziału Ewangelii Jana: nie mamy pojecia o prawdziwym zbawieniu. Składaja tu swiadectwa ludzie, którzy spostrzegli, ze kosciół rzymskokatolicki nie jest wcale pewnym przewodnikiem ku Chrystusowi, co wiecej, ze odwodzi ich od Niego. Na łozu smierci kardynał Heenan wyznał: ?Kosciół dał mi wszystko?. swiadectwo bohaterów tej ksiazki postawi Czytelnika przed pytaniem: Czy kosciół rzymskokatolicki rzeczywiscie daje człowiekowi to, co twierdzi, ze daje? Na pytanie to zdołamy odpowiedziec tylko wtedy, jesli za probierz przyjmiemy Biblie. A gdy skierujemy do Boga szczera modlitwe o swiatło i pomoc, skutki beda podobne jak w zyciu autorów tych swiadectw. Lecz pamietajmy, ze zejscie na manowce moze grozic członkowi kazdego koscioła, nie tylko rzymskokatolickiego.
Kazdy kosciół, który nie wpaja swoim członkom, aby pokładali ufnosc nie w człowieku, ale w samym Chrystusie, ulegnie temu samemu zaslepieniu. Wierze, ze słów spisanych na kolejnych stronicach uzyje Bóg ku swojemu uwielbieniu. Nie sa to bowiem słowa osób poszukujacych własnego rozgłosu, ale swiadectwa ludzi spragnionych chwały Chrystusa i Jego Słowa. Chrzescijanin to grzesznik, nedzny wprawdzie, ale odkupiony, dla którego Chrystus poswiecił wszystko. Oby ksiazka ta rozgłosiła takie swiadectwo po całym swiecie! Iain H. Murray, Edynburg 18 VIII 1993
Format PDF: kosciolbozy.org/ulotki/daleko_od_rzymu.pdf
Forma tradycyjna: [niedozwolony link
Uważam, że bardzo ważne jest, aby filtrować informacje i nie przyjmować wszystkiego bezkrytycznie. Po to mamy rozum, żeby robić z niego użytek.
Czasem można się pogubić. Nie chce mi się wierzyć w prawdziwość tych relacji. Na rekolekcjach było mnóstwo młodzieży. I gdzie się odbywały, też nie napisano. Zaciekawiło mnie to, bo mowa była o "scenie".
Materialny, "widzialny" swiat to nie wszystko. Nie wolno igrac z pozostala czescia "rzeczywistości" jeśli się nie ma pojęcia co tam można spotkać. Na pewno tez nie bez zgody rodzicow.
Przecież ksiądz się tylko modlił.
Siła sugestii Summerko, jest zresztą sporo opisów o tym jak to działa. Zakładając, że istnieją opętania czy nawiedzenie przez Ducha Świętego to i tak nie będzie tak że połowa dzieci w klasie jest opętana, a połowa się cieszy bo Bóg musnął. Wielu naukowców tłumaczy to zbiorową histerią tongue
Czytałam , że na rekolekcjach nie można wykluczyć takich reakcji, a tu było mnóstwo młodzieży, nawet za dużo, śmiem twierdzić.
Polecam tą książkę dla wszystkich, którzy się plątają w pułapce religijnej.
Nie bardzo rozumiem związek z tematem. Mogę prosić o kilka słów nawiązujących?:)
ewka3 napisał/a:Uważam, że bardzo ważne jest, aby filtrować informacje i nie przyjmować wszystkiego bezkrytycznie. Po to mamy rozum, żeby robić z niego użytek.
Czasem można się pogubić. Nie chce mi się wierzyć w prawdziwość tych relacji. Na rekolekcjach było mnóstwo młodzieży. I gdzie się odbywały, też nie napisano. Zaciekawiło mnie to, bo mowa była o "scenie".
Przeczytałam jeden artykuł o tych zdarzeniach. Przytaczano w nim wypowiedź jednej z uczennic. Relacja opisana bardzo emocjonalnie. W takich sytuacjach dużą rolę odgrywa strach i trudno chłodno ocenić, to co się stało.
Dla mnie jest oczywiste, że młodzież uczestnicząca w takich rekolekcjach będzie unikać przerażających doświadczeń.
Zastanawiam się, jakie zdanie mają rodzice dzieci, będących na rekolekcjach. Uważam, że powinien podnieść się ogromny raban. Rodzic ma odruch chronienia dzieci, a w przypadku tego zdarzenia nie zauważyłam, żeby media opisywały czy pokazywały oburzonych rodziców. Może nieuważnie obserwuję, ale ani w radio, ani w telewizji, a nawet w internetowym spamie nie zaobserwowałam informacji o zdaniu rodziców. Właściwie oprócz artykułu nic.
10 2015-03-31 07:11:09 Ostatnio edytowany przez Summerka (2015-03-31 07:16:07)
Summerka napisał/a:ewka3 napisał/a:Uważam, że bardzo ważne jest, aby filtrować informacje i nie przyjmować wszystkiego bezkrytycznie. Po to mamy rozum, żeby robić z niego użytek.
Czasem można się pogubić. Nie chce mi się wierzyć w prawdziwość tych relacji. Na rekolekcjach było mnóstwo młodzieży. I gdzie się odbywały, też nie napisano. Zaciekawiło mnie to, bo mowa była o "scenie".
Przeczytałam jeden artykuł o tych zdarzeniach. Przytaczano w nim wypowiedź jednej z uczennic. Relacja opisana bardzo emocjonalnie. W takich sytuacjach dużą rolę odgrywa strach i trudno chłodno ocenić, to co się stało.
[...]. Może nie uważnie obserwuję, ale ani w radio, ani w telewizji, a nawet w internetowym spamie nie zaobserwowałam informacji o zdaniu rodziców. Właściwie oprócz artykułu nic.
Znalazłam tylko wypowiedź mamy chłopaka, którego ponoć ksiądz chciał ukarać za nieobecność na rekolekcjach.
Summerko to chyba była prawda bo było o tym w wiadomościach i były nawet jakieś urywki z tych omdleń i opowieści uczniów.
Summerko to chyba była prawda bo było o tym w wiadomościach i były nawet jakieś urywki z tych omdleń i opowieści uczniów.
Dziś zapytałam w pracy dziewczyn, czy słyszały o tych zdarzeniach, również wspominały, że mówiono o nich w telewizji.
Nie mam pojęcia czemu ma służyć taka akcja, przecież młodzież będzie się teraz bała chodzić do kościoła. Rozumiem, gdyby w zdarzeniu uczestniczyły osoby przygotowane i świadome tego, co może się wydarzyć. Jako rodzic protestowałabym przed fundowaniem mojemu dziecku takich wrażeń.
Byłam kiedyś na mszy, w której uczestniczyła opętana kobieta. Emocje są duże. Później krążyły niemal fantastyczne opowieści, co do rzekomych faktów. Ludzie dopowiadali sobie takie rzeczy, że zastanawiałam się, czy byłam na tej samej mszy.
Ciekawe czy Watykan potwierdził ten przypadek, bo przypominam że według przepisów, to zanim uzna się opętanie to sprawę bada Watykan i dopóki nie potwierdzi że to faktycznie jest opętanie to księża nie mogą we własnym zakresie tego orzekać jak i przeprowadzać egzorcyzmów. Dodam też że jest bardzo niewiele przypadków uznanych za faktyczne opętanie.
Może sam ksiądz nie przewidział takiego zachowania dzieci i młodzieży na tych rekolekcjach? Trudno się dziwić. Przecież księża nie mają wykształcenia pedagogicznego.